- W empik go
Charakterystyki literackie pisarzów polskich. Tom 5, Kornel Ujejski - ebook
Charakterystyki literackie pisarzów polskich. Tom 5, Kornel Ujejski - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 221 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ujejski pochodził ze starego rodu szlacheckiego Szreniawitów, osiadłego w województwie krakowskiem, gdzie główną siedzibą ich był Świerszczków niedaleko Tarnowa. Urodził się atoli Kornel na Podolu galicyjskiem we wsi Beremianach dnia 12. września 1823 r. Wieś leży na cyplu góry, a u stóp jej Strypa łączy się z Dniestrem: piękne to położenie wsiało w duszę poety zamiłowanie przyrody swojskiej tak jak mogiły na okolicznych polach, wysokie trzonem wbite w ziemię głazy na grobach murzów, ruiny zamku jazłowieckiego, – całe to otoczenie mówiło dziecku o rycerskiej przeszłości narodu, o walkach ze wschodniem pogaństwem i uczyło je miłować tę przeszłość. A wśród rodziny kwitły staropolskie cnoty. Zwłaszcza o matce bardzo wykształconej mówi poeta:
… " jeśli kiedy w nim duszą zagrała
Dla cnoty, jeśli myśl powstała wielka,
To tobie winien, boś ty rodzicielka
Tę iskrę w jego sercu rozdmuchała ." (1)
Prócz matki oddziaływał na młody umysł silniej wuj Kornela Henryk Kozicki, wychowaniec szkoły krzemienieckiej. Mieszkał on z rodziną swą w Tarnawce, ale pomimo tego oddalenia młodzieniec wiele mu zawdzięczał. "Byłeś mi od najrańszej mojej młodości jednym ze świetlanych przewodników moich – wyznaje poeta.(2) " Na syna miłującego ojczyznę i twoje ręce mnie kołysały. Pierwsze moje próby i późniejsze prace pisarskie twojego sądu szukały. Byłeś mi radą, zachętą, często bodźcem".
Początkowe nauki otrzymał poeta w domu. W dziesiątym roku zapadł na nerwową gorączkę; hydropatya uratowała życie, ale stan chorobliwy nerwów na długo pozostał. "Straciłem żywość i wesołość dziecka" – wyznaje poeta.(3) "Pierwsze nawiewy wrażeń od świata i ludzi otaczały czoło moje mgłą melancholii: byłem tęskny i smutny. Pieśń, która się wydzierała z dziecięcej, a później z młodzieńczej piersi, chorą była."
–-
1) Stance do mojej matki. Dzieła Ujejskiego – Wiersze różne. Przemyśl. Jeleń i Lang 1893 str. 37. To wydanie wszędzie cytuję,
2) Przemówienia str. 135. oraz wiersz "W Tarnawce" u. 8. str. 65.
3) Dziennik literacki 1860 str. 203.
Ukończywszy szkołę normalną OO. Bazylianów w Buczaczu, udał się Kornel wraz z rodzicami do Lwowa. Rodzice osiedlili się w zadzierżawionym Dawidowie, a Kornel uczył się w stolicy Rusi, acz nie najchętniej. Braki szkolnej edukacyi uzupełniał nauką domową, przykładając się zwłaszcza do muzyki. Uczucie i wyobrażenia górowały w młodym organizmie. Już ośmioletnim chłopcem będąc układał wiersze, a teraz tem bardziej próbował swych skrzydeł, gotując się do wieszczego posłannictwa. Ażeby zrozumieć to niezwykle wczesne rwanie się do pióra, aby pojąć tę dojrzałość formy i głębię myśli i uczucia poety, nie dość wiedzieć, że młodzieńcem przyjaźnił się z Bielowskim, Leszkiem Borkowskim, a zwłaszcza Wincentym Polem, trzeba także uwzględnić czas i wiejące w Europie prądy, a nadto kierunek naszej literatury.
Wielka masa idei, rzuconych w świat przez rewolucyę francuzką, nie zdołała jeszcze wsiąknąć w organizmy społeczne, gdy Napoleon zapragnął na gruzach wymarzonej "równości i niepodległości" stworzyć mocarstwo nowożytne wprawdzie, ale na starych podstawach jedynowładztwa. Upadł, a ludy, które w tych olbrzymich zapasach stargały siły i utraciły cierpliwość, poczęły znowu myślą i sercem dążyć ku słońcu wolności. I oto mamy dwudziestolecie (1830–1850) pełne rewolucyi na różnych punktach Europy. Skutkiem tych burz i tego wrzenia była niemoc społeczeństw, straszne obezwładnienie i groźne widmo upadku. Znakomity mąż stanu i genialny pisarz tak je charakteryzuje w 1847 r.: "Naokoło nas świat cały wstrząśniony mękami wielkich narodów. Rządy, co zdawały się mieć na całe wieki byt zapewniony, nagle zachwiane i obalone; najpyszniejsze zachodniej Europy stolice krwią obywateli zbroczone. Wszystkie złe namiętności: chuć zysku i chuć zemsty, wzajemna stanów i plemion nienawiść, więzy praw Boskich i ludzkich stargały. Przerażenie i niepokój zasępiły oblicza i ścisnęły serca milionów. Handel zawieszony, przemysł w odrętwieniu. Bogaci stali się biednymi, ubodzy uboższymi jeszcze. Wrogie wszelkim naukom, sztukom, przemysłowi i wszelkiej miłości rodzinnej zasady, które gdyby w wykonanie wprowadzonemi zostały, w ciągu lat trzydziestu zniszczyłyby wszystko, co ludzkość przez trzydzieście zdobyła wieków, a najpiękniejsze Francyi i Niemiec okolice zamieniłyby w dzikie jak Kongo lub Patagonia pustynie, głoszono z mównicy i mieczem ich broniono. Europie groziło ujarzmienie przez barbarzyńców, w porównaniu z którymi postępujący pod wodzą Atyli lub Alboina barbarzyńcy – oświecony – mi i ludzkimi byli. Najszczersi ludu przyjaciele ze smutkiem wyznawali, że droższym nad wszelkie polityczne przywileje sprawom groziło niebezpieczeństwo i że należałoby poświęcić wolność nawet dla ocalenia cywilizacyi." (1)
Tak było w zachodniej Europie. A myśmy doznawali na całym obszarze srogiego ucisku. Że nadzieje nie wygasły, a duch nie zginął, zawdzięczamy w znacznej mierze poetom. Oni to, ci najszlachetniejsi, zdobyli się na stworzenie mesyanicznej idei, która usiłowała nas przekonać, żeśmy krwią i miazgą narodów, żeśmy przeznaczeni wieść je ku słońcu zbawienia, że nic nas nie zgniecie, nic nas nie zdławi, dopóki sami nie spodlejemy. Księgi narodu i pielgrzymstwa, Dziady, Nieboska komedya, Pan Tadeusz, Kordyan, Anhelli, Pieśń Janusza, Irydion, Lilia Weneda, Przedświt i Król Zamczyska – wszystkie szły tym samym szlakiem i wszystkie wołały: nie zginiemy. Na taką to cliwilę dziejową przypadają młodzieńcze lata Ujejskiego, te lata, kiedy "szalono grała krew gorąca, młoda". Taki posiew musiał duszę młodzieńca napełnić rojem posępnych widziadeł, musiał "otoczyć czoło jego mgłą melancholii", a "pieśń jego uczy- -
1) T. B. Macaulay. Dzieje Anglii t. IV. str. 218.
nić chorą"- Ale spółcześnie serce poety rozpaliło się takiem zarzewiem miłości ojczyzny, że płomienia tego starczyło na całe życie. Oba te pierwiastki znalazły swój wyraz w życiu i poezyi. Młodzieniec zapragnął poznać kraj ojczysty. Ojciec wziął go ze sobą do Świerszczkowa, stamtąd zaś zwiedził poeta Kraków, Tyniec, Lanckoronę. Odtąd zwiedzał coroku Polskę i poznał ją dobrze.
"Każdą piędź kraju znam jak własne grzędy, Gdzie władza Polski Biegła – byłem wszędy".1)
W roku 1844 jako student jeszcze odbył pierwszą wycieczkę do Warszawy, po drodze zaś był w Puławach, dla uczczenia pamięci Jana Kochanowskiego pojechał do Czarnolasu i Zwolenia. Nietylko szczątki przeszłości nęciły młodzieńca, nie tylko groby zwiedzał; ludzie mieli w życiu jego swój udział niemały. Śród ludzi wyróżniał jednostki i lgnął ku nim: we Lwowie Pol, Dzierzkowski, zwłaszcza Szajnocha, w Warszawie Lenartowicz. Wójcicki, Wilkoński i Łuszczewska stanowili kółko znajomych lub przyjaciół poety. Młodzian żywy, serdeczny, gorączkowo rwący się do życia łatwo jednał sobie ludzi.
Jakaś wewnętrzna siła gorzała w jego łonie; gniewał się, gdy go nazywano młodym, -
1) "Podróż przerwana" str. 61. (Drobne poemata i urywki).
sądził, że ma prawo iść w zawody ze starymi i dzielić ich prace, wróżył, że wśród burzy, gdy inni sarkać będą na losy, jak niewiasty, on wytęży żelazne ramię, okuje się wolą i nawet grom go nie schyli. (1) Miewał też niekiedy straszne sny, podobne do marzeń Kordyana. Raz przedstawia mu się pyszny pałac królewski, zalany potokami światła, grzmiący muzyką, śmiechami i rozgwarem par tanecznych: a obok "kapłani zemsty, wybrańce ludu" w podziemiu przy czarnym stole w maskach ciągną losy z urny kirem pokrytej. Los wybiera poetę: idzie z nożem tam, gdzie bal i wrzawa i światła, idzie, aby ucztę na stypę zamienić. W piersi ma ogień i zamęt i trwogę, wzrok mącą łzy, drży ręka: obawia się, aby ofiary nie chybił, musi odpocząć przez chwilę – ale pójdzie.(2) Komuż nie przypomina wiersz ten trzeciego aktu Kordyana. Widno, że w sercu młodzieńca znajdowały odgłos uczucia miłości, gotowej do największych ofiar. Innym znów razem czuwa śród głuchej nocy w ludnem mieście Otwiera okno i puszcza myśl swoją na zwiady. Oto kościół, bez krzyża, wchodu i dzwonu, wewnątrz pustkowie, a w przyległym klasztorze w celach leżą na -
1) "Tyś dziecko" – Wiersze różne str. 5–6.
2) "Monolog". Wiersze różne str. 13.
wiązkach zgnilizny skazańcy; wszędy ciemność i cisza, słychać tylko brzęk skutej dłoni i świst knuta. Myśl leci dalej. Oto sala godowa i tańce, gwary i śmiechy; młodzi szukają zapomnienia dawnej wiary i cnoty na dnie kielicha, upajają się, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Myśl leci dalej. W lochu wilgotnym przy mdłem świetle kagańca białowłosy starzec liczy złoto; dźwięk złota jest dlań roskoszną melodyą, a liczba – to jego bóg i dusza i wieczność. Obok za murem drugi starzec spogląda posępnie po nagich swych dzieciach, które o kęs chleba błagają.(1) Wszystko to są motywa zapożyczone, ale utwory mają swój silny wyraz i charakter oryginalny. Mówią one o jakiemś wrzeniu w głębi duszy poety. Gdy widział na ziemi tyle złego, wyobrażał sobie, że ten mrowi tłum pełza gdzieś nieskończenie nizko i że on sam jest ostatnim z "bożych śpiewaków". Wówczas pragnął próg swego domu nabić ostrymi kolcami, lwa umieścić przed progiem, aby nikt dumań i spokoju poety nie płoszył, – a on pozostałby sam z myślami i z Bogiem.(2) Ale nawet w tych mrocznych chwilach walk młodocianych pojawiały się blaski słońca i pogody.
–-
1) "Podróż z mego okna". Wiersze rożne str. 13,
2) "Pod ziemię". Wiersze różne str. 18.
Raz w dzień pogodny, przy śpiewie skowronka widzi siewacza, rzucającego ziarno w rolę. Gdy ziarno czyste – zejść musi nie na tym, to na innym zagonie, a plon zbiorą, – nie my, to wnuki nasze. Ziemia otuli ziarno w pieluchy, wkorzeni się ono i wiosną wystrzeli trawką. Trawka pod liściem łopuchu wyrośnie, rozbuja się w kłosy, przyjdą w świątecznych sukmanach żniwiarze i powrócą do zagród z pełnymi wozami.(1)
Tak marzył młodzian, a mówią nam te rojenia, że powołany był do niemałych dzieł w przyszłości. Świadom swego talentu poetyckiego, wszystko gotów był poświęcić, byle iść "jak chorąży przed narodem".
Młodości moja! i nad mojem czołem
Możesz się wznosić z męczennika wieńcem,
Byłem narodu został ulubieńcem . (2)