Chlapanie atramentem - ebook
Chlapanie atramentem - ebook
Jeżeli należycie do tych młodych osób, które uwielbiają pisać, lub jesteście rodzicami czy nauczycielami szukającymi książki, która wzmocniłaby w dzieciach zamiłowanie do pisania – ta książka jest dla was. Autorki tego wyjątkowego poradnika rozbudzą twórczy zapał nawet w tych, którzy na co dzień, a zwłaszcza w szkole, nie przepadają za pisaniem. Mniej pewnych swoich twórczych możliwości przekonają, że potrafią pisać. Zdradzą także sensacyjne informacje o tym, jak to naprawdę jest być… pisarzem.
Chcecie pochlapać atramentem razem z nami? Pióra lub klawiatura w dłoń!
Książka dla dzieci, które kochają pisać – nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedzą „Trzeba przyznać, że książka jest bardzo inspirująca. Czytając ją, ma się ochotę oderwać od niej na chwilę i napisać coś samemu – wykonać na przykład polecenie z ramki. A potem czytać znowu, aż autorki nie rzucą nam kolejnego wyzwania. Pierwsza rada, jakiej udzielają pisarki brzmi – chwyć za pióro i napisz COKOLWIEK! Zatem do dzieła! Chlapnijcie atramentem!” CZASDZIECI.PL
„Przyszły autor bestsellerów dowie się, jak skonstruować postać pierwszoplanowego bohatera, przekona się, że należy budować napięcie, tudzież otrzyma podpowiedź, co powinien zawierać kolejny tom (…) Autorki namawiają do tego, by nie szafować zbyt kwiecistym słownictwem i nie trzymać się sztywnych reguł, czego wciąż uczy polska szkoła”. KSIĄŻKI.WP.PL.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8074-230-7 |
Rozmiar pliku: | 4,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pięć lat temu miałam dwa życzenia: wydać książkę o pisaniu i poznać Ellen Potter. (Wiem, wiem. W bajkach są zawsze trzy życzenia. Miałam też trzecie i ono również się spełniło. Tyle tylko, że nie miało nic wspólnego z pisaniem).
Książka miała nosić tytuł Zanik weny i pomagać ludziom w zmaganiach z twórczym pisaniem. Stało za mną solidne doświadczenie życiowe: przez niemal trzydzieści lat pisałam książki z pozycji wolnego strzelca, jako samotna matka utrzymywałam rodzinę wyłącznie z dochodów z pisarstwa i byłam wychowywana przez piszących rodziców. Znałam ten temat na wylot. Nie chciałam jednak mówić ludziom, jak pisać, ani uczyć ich technik pisarskich; chciałam dać im odwagę oraz orientację, czego oczekiwać. Gdyby na przykład wiedzieli, że to normalne, gdy podczas pisania człowiek czuje się przerażony i ogłupiały (przynajmniej dla mnie jest to normą!), być może nie porównywaliby się tak surowo do „prawdziwych pisarzy” i nie rezygnowali z marzeń. Zaczęłam notować moje przemyślenia na papierze. Zapełniałam zapiskami strony, które układałam w gruby, bezładny stos z zakreślonymi zdaniami, obwiązany gumkami i pospinany spinaczami we wszelkich możliwych miejscach. A potem nie potrafiłam się zdecydować, od czego tę książkę zacząć. Za każdym razem, gdy o tym myślałam, miałam w głowie mętlik i czułam się zdruzgotana. Nie byłam w stanie napisać choćby pierwszego zdania. Fiszki lądowały z powrotem na dnie szuflady.
Tymczasem codziennie dostawałam listy oraz e-maile od młodzieży, która chciała pisać. Mimo że nie znałam jeszcze wtedy Ellen Potter, wiedziałam, że ona odbierała takie same listy i e-maile. Ten zalew korespondencji przypomniał mi o innej osobie noszącej nazwisko Potter (tym razem chodzi o Harry’ego), która otrzymywała wiadomości wsuwane przez szpary w drzwiach, kominy, okna… Wyglądało na to, że jest całe mnóstwo młodzieży, która chce dowiedzieć się czegoś więcej na temat pisania.
Co do Ellen Potter, marzyłam o jej poznaniu od chwili przeczytania w lokalnej gazecie artykułu na temat jej pierwszej książki dla dzieci, Olivia i duchy. Kim jest ta osoba obdarzona tak bogatą, wielowarstwową, znakomitą, dowcipną i przewrotną wyobraźnią? Musiałam ją poznać. Byłam jednak zbyt nieśmiała, żeby do niej zadzwonić i się przedstawić. Na szczęście mieszkałyśmy zaledwie kilka mil od siebie. Prędzej czy później musiało dojść do spotkania.
W roku 2006 inna autorka książek dla dzieci, Megan Shull, poprosiła Ellen oraz mnie o dołączenie do niej na scenie Hangar Theater w Ithaca i wzięcie udziału w wieczorze pod hasłem „Czytaj, dziewczyno”. Miał być on poświęcony książkom, ich autorom oraz młodym czytelniczkom. Mimo że ledwo zdążyłyśmy się poznać, niesłychanie między nami zaiskrzyło. Był to niezapomniany wieczór, a potem przyłapałam się na obmyślaniu, jak by tu kontynuować zadzierzgniętą więź.
– Może opracowałybyśmy wspólnie książkę o pisaniu – zaproponowałam moim nowym znajomym kilka tygodni później. – Czyż „Pisz, dziewczyno” nie byłoby logicznym następstwem akcji „Czytaj, dziewczyno”?
Ellen, Megan i ja zaczęłyśmy spotykać się raz w tygodniu na pięterku kawiarni Wegmana i sypać pomysłami.
– Powinnyśmy uwzględniać nie tylko dziewczyny. – To jedna z pierwszych rzeczy, jaka przyszła nam do głowy. – Jest cała masa chłopców, którzy chcą pisać. Ta książka powinna być także dla nich.
– I nie ograniczać się do młodych ludzi, którzy umieją pisać.
– Powinna być dla tych, którzy uważają, że nie potrafią pisać, ale być może marzą o tym skrycie.
– I dla tych, którym nawet nie przemknęło to przez myśl. Może zaskoczą samych siebie.
– Powinna być dla jak największej liczby młodych osób.
– Dla każdego!
– I musi być zabawna.
Same bawiłyśmy się doskonale, tłocząc się przy stoliku, popijając herbatę, rzucając pomysłami, tytułami i wizjami. Ale Megan miała inne projekty niecierpiące zwłoki, musiałyśmy zatem dalej działać same. Od tej pory Megan była naszą niewidzialną współpracowniczką, inicjatorką, tą, od której wszystko się zaczęło. Bez Megan z tej książki wyszłyby nici.
Teraz ty, Ellen!
Cześć, tu Ellen. Jeśli czytacie teraz ten wstęp… gratulacje! Wiele osób pomija wstępy. Fakt, że go czytacie, oznacza, że jesteście bardziej dociekliwi niż przeciętny człowiek. Że wiecie, iż aby wynaleźć interesujące rzeczy, trzeba grzebać tam, gdzie inni ludzie nawet nie raczą spojrzeć. Może też oznaczać, że siedzicie właśnie w poczekalni u dentysty, skończyliście naszą książkę i doszliście do wniosku, że lepiej przeczytać wstęp, niż gapić się na plakaty z instrukcją użycia nici dentystycznej. Wszystko to skłania mnie do podejrzeń, że w głębi duszy na pewno jesteście pisarzami.
W tej książce Anne i ja mamy zamiar powiedzieć wam kilka rzeczy o pisaniu, których nam za młodu niestety nie powiedziano. Nie będziemy mówić, że aby stworzyć wspaniałe opowieści, trzeba przestrzegać pewnych reguł i pisać szkice. Byłoby to pójściem na łatwiznę. Kiedy siadacie do pisania, wyruszacie w szalony rejs po oceanie. Nie wiecie, dokąd płyniecie ani na jakie sztormy możecie po drodze natrafić. Możecie rozbić się o brak weny, być zmuszeni leżeć przez kilka tygodni na gorącym jałowym piasku, patrzeć w niebo i powtarzać sobie, że tylko wariat mógł wypłynąć na te niezbadane wody. Ale nie martwcie się. Z pewnością na horyzoncie pojawi się inny statek i błyskawicznie zabierze was z powrotem na burzliwe, nieprzewidywalne fale błyskotliwej wyobraźni! Podróż nie będzie łatwa, za to ekscytująca. Rzuci wyzwanie każdej komórce waszego ciała, a w chwili, kiedy zwątpicie w swoje siły, okaże się, że mimo wszystko dacie radę. Drodzy przyjaciele po piórze, czeka was wielka przygoda. Zapakujcie w podróż tę książkę i zaglądajcie do niej za każdym razem, gdy będziecie potrzebować odrobiny pomocy albo przyjacielskich słów zachęty.
Bon voyage!
Anne Mazer i Ellen Potter
------------------------------------------------------------------------
1 Tytuły książek przetłumaczonych są tylko po polsku, natomiast tych, które nie były w Polsce wydane, w wersji oryginalnej. W tym drugim wypadku tam, gdzie to możliwe, w nawiasie podajemy tytuł w dosłownym przekładzie.Czy to naprawdę aż tak proste?
Pierwsze kroki
napisała Anne
1. Chwyćcie za pióro. Albo coś innego, czym można pisać.
2. Napiszcie na papierze kilka słów. Tak po prostu.
3. Zapisujcie, co tylko przychodzi wam do głowy – słowa, obrazy, dźwięki, cokolwiek ślina na język przyniesie, głupoty, śmichy-chichy, zwariowane pomysły, sen z zeszłej nocy, listę zakupów…
4. Właśnie tak – COKOLWIEK.
5. Nie przerywajcie. I zobaczcie, co się dzieje.
6. Piszecie! Tylko niech się wam nie zakręci w głowie…Skomplikowane urządzenia niewymagane
napisała Anne
Bardzo podoba mi się to, że do pisania nie potrzeba najnowszych technologii. Nie musicie mieć komputera (choć nie zawadzi) ani uczyć się specjalnego języka czy kupować wyrafinowanego sprzętu, który kosztuje majątek.
Gdy czujecie przypływ natchnienia, łapcie, co macie pod ręką. Możecie bazgrać na marginesach gazety, pisać na odwrocie zadania domowego z matematyki, wykorzystać do tego celu kopertę (jeden z moich ulubionych sposobów) albo zarekwirować serwetkę. Kiedy miałam kilkanaście lat, pisałam na dżinsach. (Nie próbujcie, jeśli włożyliście te za sto dolarów).
Sam fizyczny akt pisania jest bardzo łatwy.
Wyzwaniem jest dopiero przekucie pomysłów w słowa.Pusta kartka papieru
napisała Anne
To normalne, że odczuwacie strach albo zdenerwowanie, gdy pusta kartka papieru onieśmielająco łypie na was okiem. Patrzy chłodno i mówi: „Wydaje się wam, że jesteście pisarzami?”. Nagle czujecie pustkę w głowie albo tracicie oddech. Ołówek wysuwa się wam z odrętwiałych palców i toczy pod biurko. Zaczynacie jąkać słowa przeprosin. „My nie chcieliśmy… nie wiemy… nie umiemy…”. Nie macie pojęcia, skąd w ogóle ten pomysł z pisaniem. Może jutro spróbujecie od nowa. Albo w następnym tygodniu. Albo za pięć lat. Po prostu teraz nie jesteście w nastroju.
Pusta kartka papieru to groźny przeciwnik, ale można go pokonać. Wytrzymajcie jej spojrzenie. Nie dajcie się onieśmielić. Weźcie głęboki oddech i napiszcie na papierze kilka słów. Ułóżcie z nich zdanie, akapit. Teraz wy dyktujecie warunki. Piszecie.Zasady pisania:
ignorować czy stosować?
Piszcie o tym, co jest wam znane
napisała Anne
Kiedy miałam piętnaście lat, mama, która jest znakomitą pisarką, udzieliła mi rady. Powiedziała, że zawsze powinnam pisać o tym, co znam – o tym, czego naprawdę doświadczyłam i co widziałam.
Rada była bardzo dobra, ponieważ jednak dała mi ją mama, a ja byłam zbuntowaną nastolatką, automatycznie ją zakwestionowałam. Niby dlaczego miałabym pisać o tym, co znam? Gotowałam się ze złości. Czy pisarze podlegają takim ograniczeniom? Czy pójście za tą radą nie wyklucza zbyt wiele?
Wyklucza na przykład wymyślone światy. Albo prawdziwe, lecz nieznane nam miejsca i czasy. Albo wejście w skórę (oraz stan umysłu) osoby całkowicie różnej od nas. W końcu doszłam do wniosku, iż trzeba bronić pisania o tym, czego nie znamy.
Nie ma żadnych reguł. Dla wielu osób „pisz o tym, co znasz” jest znakomitą wskazówką. Jeśli chcecie trzymać się tego, co dobrze znane, miejcie oczy i umysł szeroko otwarte. Najlepsi pisarze odkrywają magię w szarej codzienności.
Jeżeli wolicie puścić wodze wyobraźni, zachowajcie jednak związek z rzeczywistością. W klasycznej powieści fantasy autorstwa Tamory Pierce zatytułowanej Alanna, The First Adventure (Alanna, pierwsza przygoda) Alanna przebiera się za chłopca, żeby mogła szkolić się na wojownika. Uwielbiam elementy fantastyczne w tej książce, ale to, co ujmuje mnie w niej najbardziej, to prawda. Która dziewczyna choćby raz nie poczuła, że pewne światy są dostępne tylko dla chłopców? Alanna wkracza w chłopięcy świat, żeby wypełnić swoje niezwykłe przeznaczenie. Pasjonujący pomysł. Nawet w najbardziej odległych światach borykamy się ze swojskimi problemami.Co lubisz pisać?
napisała Anne
Wolicie ekscytującą fabułę czy skomplikowane postaci? Interesuje was akcja czy raczej emocje lub nastroje? Lubicie opisywać każdy przedmiot w pokoju czy raczej tworzyć długie dialogi? Chcecie pisać o rzeczach, które widzieliście i których doświadczyliście, czy uwielbiacie świat fantazji? Co wolicie, naukę czy fikcję? Romanse, komedie, kryminały czy opowieści z życia wzięte? Lubicie wszystko z wyżej wymienionych, nic z wyżej wymienionych czy też własną niepowtarzalną mieszankę?
Zdecydujcie, jakiego rodzaju historie chcielibyście pisać. Albo eksperymentujcie, aż traficie na to, co wam odpowiada.Chlapnij atramentem
napisała Anne
Jeśli boicie się zacząć albo nie możecie ścierpieć ani jednego napisanego przez siebie słowa, oto niezawodne ćwiczenie zwalczające strach. Piszcie wszystko, co się wam żywnie podoba. Właśnie tak, co się wam żywnie podoba. Chlapnijcie atramentem. Plećcie trzy po trzy i przelejcie to plecenie na papier. Albo przepisujcie w nieskończoność to samo zdanie. Albo piszcie z zamkniętymi oczami. (Czasem zdejmuję okulary, żeby nie widzieć, co wypisuję). Być może piszecie wierutne bzdury, ale najważniejsze, że jednak piszecie. Prędzej czy później zaczniecie się zastanawiać, o czym naprawdę chcecie napisać. A może w zalewie śmiecia zabłyśnie maleńki diament.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.