- W empik go
Chrześcijanie - ebook
Chrześcijanie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 158 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W drugim wydziale kryminalnym jest dużo publiczności – toczy się poważna rozprawa. Wszyscy są na swoich miejscach: przysięgli, obrońcy, sędziowie; na razie tylko reporter przygotował papier, wąskie karteluszki, i rozgląda się ciekawie. Przewodniczący, omiękły grubas o siwych wąsach, szybko, automatycznie odczytuje listę świadków:
– Jefimow! Imię? Imię ojca?
– Jefim Pietrowicz Jefimow.
– Zgadzacie się składać zeznania pod przysięgą?
– Zgadzam się.
– Proszę odejść na stronę. Karasiew!
– Andrej Jegorycz… Zgadzam się.
– Proszę odejść na… Blumental!
Spora grupka świadków, coś około dwudziestu, szybko przenosi się z lewej strony na prawą. Na pytania przewodniczącego jedni odpowiadają głośno i szybko, z gotowością, i sami domyślnie odchodzą na bok; niektórych pytania zaskakują, milczą speszeni i oglądają się, nie wiedząc, czy wymienione nazwisko dotyczy ich, czy też może znajduje się tu ktoś inny o takim samym nazwisku? Świadkowie dowodowi spodziewali się pytań wyczerpujących i odpowiadali tak samo wyczerpująco, bez pośpiechu, przemyślanie; na stronę odchodzili dopiero po rozkazie przewodniczącego i nie przyłączali się do reszty.
Podsądny, młody jegomość w wysokim kołnierzyku, oskarżony o defraudację i malwersację, skwapliwie podkręcał wąsiki i patrzył w dół coś kombinując; przy wymienianiu niektórych nazwisk odwracał się, pogardliwie oglądał wywołanego i znowu ze wzmożoną skwapliwością kręcił wąsy i myślał. Obrońca, również młody człowiek, ziewał w dłoń i sprężyście się przeciągał z przyjemnością spoglądając w okno, za którym sennie opadały duże, mokre płaty. Dobrze się dziś wyspał i dopiero przed chwilą zjadł na śniadanie w bufecie gorący boczek z groszkiem.
Pozostawało zaledwie sześciu nie wywołanych, gdy przewodniczący z rozpędu natrafił na niespodziankę:
– Zgadzacie się przysięgać? Proszę odejść…
– Nie.
Niby człowiek, który w ciemnościach wpadł na drzewo i mocno uderzył się czołem, przewodniczący na moment zgubił wątek pytań i zatrzymał się. W grupce świadków usiłował znaleźć tę, co odpowiedziała tak zdecydowanie i ostro – głos był kobiecy – ale wszystkie kobiety wyglądały jednakowo i patrzyły nań z jednakowym szacunkiem i gotowością. Zajrzał do spisu.
– Pelagia Wasiliewna Karaułowa? Zgadzacie się złożyć przysięgę? – powtórzył pytanie i wyczekująco spoglądał na kobiety.
– Nie.
Teraz dopiero ją zobaczył. Kobieta w średnim wieku. Dość przystojna, czarnowłosa, stoi w tyle za innymi. Pomimo kapelusza i modnej sukni z bufiastymi rękawami oraz dużej bezsensownej wypustki na piersi nie wygląda ani na osobę zamożną ani na inteligentkę. W uszach ma cygańskie kolczyki w kształcie wielkich, dętych kółek; w rękach, skrzyżowanych na brzuchu, trzyma niewielką torebkę. Odpowiadając porusza tylko ustami; cała twarz, kolczyki w uszach i ręce z torebką pozostają nieruchome.
– Czy świadek jest prawosławną? – Prawosławną.
– Dlaczego nie chce składać przysięgi?
Świadek patrzy mu w oczy i milczy. Stojący przed nią świadkowie rozstąpili się i teraz cała jest widoczna wraz ze swoją torebką i cienkimi, żółtawymi rękami.
– Może świadek należy do jakiejś sekty, która nie uznaje przysięgi? Proszę się nie bać. Mówcie! Nic was za to nie spotka. Sąd weźmie pod uwagę wasze wyjaśnienia.
– Nie.