Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Chrześcijaństwo dla współczesnych pogan. Myśli Pascala uporządkowane i wyjaśnione - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
15 listopada 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Chrześcijaństwo dla współczesnych pogan. Myśli Pascala uporządkowane i wyjaśnione - ebook

Chrześcijaństwo dla współczesnych pogan

Myśli Pascala uporządkowane i wyjaśnione

Peter Kreeft

Autorzy większości współczesnych dzieł apologetyki chrześcijańskiej wychodzą z założenia, że nadal żyjemy w kulturze i cywilizacji chrześcijańskiej, a nasze społeczeństwo wciąż opiera się na zasadach ewangelicznych. Tymczasem, jak przekonuje Peter Kreeft, epoka ta zakończyła się wraz ze średniowieczem i obecnie mamy na powrót do czynienia z mentalnością człowieka niewierzącego – współczesnego poganina.

Kreeft nie ma wątpliwości, że Blaise Pascal był najlepszym apologetą od czasów średniowiecza, wyprzedził bowiem swoje pokolenie o przeszło 300 lat, dostrzegając nowy porządek zdechrystianizowanego, sekularnego świata. Spośród wszystkich Myśli Pascala, Kreeft wybrał najbardziej wybitne, intrygujące i najlepiej odpowiadające potrzebom współczesnego czytelnika. Książka ta stanowi swego rodzaju wirtualny kurs, w którym czytelnik interpretuje i rozważa najistotniejsze treści zawarte w Myślach, odkrywając ich dynamikę i bogactwo merytoryczne, a zarazem ich liryczny wydźwięk i głębię skłaniającą do refleksji. To niejako wspólne dzieło Pascala i Kreefta skierowane jest zarówno do sceptyków, niewierzących, jak i do współczesnych chrześcijan. Stanowi ono przy tym czytelne świadectwo prawdy i dobra, które są wpisane w chrześcijaństwo.

Spis treści

Przedmowa // 13

Część 1

Wprowadzenie // 29

1. Struktura // 31

2. Metoda // 43

Część 2

Problem: kondycja człowieka // 55

3. Nędza // 57

4. Paradoks wielkości i nędzy // 61

5. Marność // 83

6. Marność ludzkiej sprawiedliwości // 95

7. Nędza ludzkiego rozumu // 105

8. Próżność dogmatyzmu // 113

9. Marność filozofów // 123

10. Wyobcowanie: „Zagubieni w Kosmosie” // 129

11. Śmierć // 151

12. Grzech, egoizm i miłość własna // 157

Część 3

Dwa popularne pseudorozwiązania // 177

13. Rozrywka // 179

14. Obojętność // 199

Część 4

Droga do prawdziwego rozwiązania. Jak odnaleźć prawdę // 219

15. Żarliwe poszukiwanie prawdy // 223

16. Trzy wymiary rzeczywistości: ciało, umysł i serce // 231

17. Serce // 241

18. Wiara i rozum // 249

Część 5

Sześć wskazówek na drodze do wiary // 257

19. Dlaczego Bóg się ukrywa? // 259

20. Wiarygodność Pisma Świętego // 277

21. Żydzi // 281

22. Cuda // 285

23. Wyjątkowość chrześcijaństwa // 289

24. Chrześcijański klucz do poznania człowieka. Dwie podstawowe prawdy // 291

Część 6

Punkt zwrotny. Decyzja // 301

25. Zakład // 303

Część 7

Koniec drogi. Sens wszystkiego // 323

26. Chrystus // 325

27. Ciało Chrystusa – Kościół // 331

28. Doświadczenie Chrystusa // 339

Bibliografia // 349

Indeks osobowy // 351

Indeks rzeczowy // 353

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67634-25-0
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WY­KAZ FRAG­MEN­TÓW „MY­ŚLI” PAS­CALA OMÓ­WIO­NYCH W KSIĄŻCE

Część 1

Wpro­wa­dze­nie

1. Struk­tura (60, 187, 283)

2. Me­toda (111, 336, 420, 22, 9, 10, 588, 508)

Część 2

Pro­blem: kon­dy­cja czło­wieka

3. Nę­dza (437, 174, 389, 414, 429)

4. Pa­ra­doks wiel­ko­ści i nę­dzy (443, 417, 358, 418, 112, 434, 347, 348, 397, 349, 398, 409, 423, 416, 415, 430)

5. Mar­ność (134, 172, 955, 136, 140, 161, 81, 316, 147, 152, 150, 323, 162, 176, 367, 117, 366)

6. Mar­ność ludz­kiej spra­wie­dli­wo­ści (911, 293, 291, 294, 299, 298, 375, 383, 382)

7. Nę­dza ludz­kiego ro­zumu (413, 381, 320, 252, 82, 84)

8. Próż­ność do­gma­ty­zmu (175, 374, 434, 395)

9. Mar­ność fi­lo­zo­fów (79, 466, 509, 463, 464, 331)

10. Wy­ob­co­wa­nie: „Za­gu­bieni w Ko­smo­sie” (72, 206, 205, 427)

11. Śmierć (694, 213, 199, 218, 210, 183)

12. Grzech, ego­izm i mi­łość wła­sna (100, 453, 478, 477, 606, 560, 534, 455, 660, 492, 457, 508)

Część 3

Dwa po­pu­larne pseu­do­ro­zwią­za­nia

13. Roz­rywka (165b, 170, 168, 169, 139, 135, 129, 142, 143, 171, 379, 131)

14. Obo­jęt­ność (194, 217, 264, 198, 261, 384, 226, 211)

Część 4

Droga do praw­dzi­wego roz­wią­za­nia. Jak od­na­leźć prawdę

15. Żar­liwe po­szu­ki­wa­nie prawdy (237, 190, 236, 257, 98, 421, 229, 243, 422, 864)

16. Trzy wy­miary rze­czy­wi­sto­ści: ciało, umysł i serce (793, 280, 465, 443, 340, 67)

17. Serce (282, 277, 278, 3, 275)

18. Wiara i ro­zum (268, 254, 273, 253, 254, 270, 563, 267, 231, 248, 185, 903)

Część 5

Sześć wska­zó­wek na dro­dze do wiary

19. Dla­czego Bóg się ukrywa? (751, 771, 581, 557, 586, 242, 430, 758, 692, 609, 648)

20. Wia­ry­god­ność Pi­sma Świę­tego (710, 799, 801, 802)

21. Ży­dzi (620, 631, 610, 619)

22. Cuda (859, 815, 224, 470, 817)

23. Wy­jąt­ko­wość chrze­ści­jań­stwa (433, 468, 444, 541, 615)

24. Chrze­ści­jań­ski klucz do po­zna­nia czło­wieka.
Dwie pod­sta­wowe prawdy (537, 527, 526, 538, 530, 525, 431, 438, 556)

Część 6

Punkt zwrotny. De­cy­zja

25. Za­kład (241, 233, 240, 540)

Część 7

Ko­niec drogi. Sens wszyst­kiego

26. Chry­stus (543, 528, 797, 600, 548, 587, 588)

27. Ciało Chry­stusa – Ko­ściół (481, 482, 483, 476, 505, 862)

28. Do­świad­cze­nie Chry­stusa (553, 498, 785)PRZED­MOWA

Mu­sia­łem prze­brnąć przez wiele prac mo­ich stu­den­tów, które roz­po­czy­nały się od słów: „Pas­cal uro­dził się...”. Dla­tego na­wet nie przy­szłoby mi do głowy, by w pierw­szych sło­wach tej książki umiesz­czać tego ro­dzaju sztam­pową bio­gra­ficzną for­mułę. Mam na­dzieję, że nie przy­stę­pu­je­cie do czy­ta­nia Chrze­ści­jań­stwa dla współ­cze­snych po­gan wy­łącz­nie z na­dzieją po­zna­nia cie­ka­wo­stek z ży­cia ko­lej­nej oso­bi­sto­ści, którą w tym wy­padku jest Pas­cal, ale po to, by za­kosz­to­wać, a być może na­wet prze­łknąć słowa jego mą­dro­ści do­ty­czące wa­szego ży­cia.

Oto je­dyne fakty z ży­cia Pas­cala, które wy­dają mi się ważne w kon­tek­ście jego re­flek­sji.

1. Żył w XVII wieku, w cza­sach Kar­te­zju­sza – „ojca współ­cze­snej fi­lo­zo­fii”. Aż do XIX stu­le­cia Pas­cal był je­dy­nym fi­lo­zo­fem, który nie po­dą­żył za tłu­mem hoł­du­ją­cym kar­te­zjań­skiej me­to­do­lo­gii, którą w XVIII wieku błęd­nie okre­ślono mia­nem „oświe­ce­nia”. Owa me­to­do­lo­gia spro­wa­dzała się do upra­wia­nia fi­lo­zo­fii, a na­wet prak­ty­ko­wa­nia ca­łego ży­cia je­dy­nie na pod­sta­wie tego, co zo­stało na­ukowo zba­dane.

2. Pas­cal był zna­ko­mi­tym na­ukow­cem. Na uwagę za­słu­gują jego dzieła z za­kresu fi­zyki i ma­te­ma­tyki, a zwłasz­cza teo­rii praw­do­po­do­bień­stwa. To jemu za­wdzię­czamy po­wsta­nie pierw­szego kom­pu­tera (ma­szyny li­czą­cej), od­ku­rza­cza i sys­temu ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej. Znał więc po­tęgę na­uki. Wie­dział rów­nież, w jaki spo­sób na­uka może uczy­nić czło­wieka lep­szym, mą­drzej­szym i szczę­śliw­szym.

3. Był uta­len­to­wa­nym dziec­kiem zna­ko­mi­cie kształ­co­nym pod okiem mą­drego i ko­cha­ją­cego ojca.

4. Jego sio­stra wy­brała po­wo­ła­nie za­konne. Po­dob­nie jak jego naj­lepsi przy­ja­ciele, rów­nież ona była jan­se­nistką, choć sam Pas­cal nie za­li­czał się do tego grona. Do tego wątku jesz­cze po­wrócę.

5. Zmarł jako trzy­dzie­sto­kil­ku­letni męż­czy­zna po dłu­giej, cięż­kiej cho­ro­bie.

6. Uro­dził się jako ka­to­lik i za­wsze był nim „na pa­pie­rze”. Do­świad­czył jed­nak „dru­giego na­wró­ce­nia”, które nadało jego ży­ciu nowy kie­ru­nek i sens. Gdyby nie ów punkt zwrotny, My­śli z pew­no­ścią ni­gdy by nie po­wstały.

Tyle o ży­ciu Pas­cala. Istotą ni­niej­szej książki jest ana­liza za­war­tych we wspo­mnia­nym to­mie tek­stów czy ra­czej no­ta­tek. W roku 1662 w swoim nie­skoń­czo­nym mi­ło­sier­dziu Bóg spra­wił bo­wiem, że za­le­d­wie trzy­dzie­sto­dzie­wię­cio­letni Pas­cal zmarł, nie do­koń­czyw­szy naj­więk­szego apo­lo­ge­tycz­nego dzieła w hi­sto­rii chrze­ści­jań­stwa.

Za­zwy­czaj zu­peł­nie nie po­tra­fimy po­jąć lo­giki, jaką kie­ruje się Bóg, na­da­jąc bieg dzie­jom świata. Zda­rza się jed­nak, że po­ja­wia się pewna wska­zówka, a za­słona ta­jem­nicy na mo­ment odro­binę się pod­nosi, tak że można przez chwilę oglą­dać to, co dzieje się za ku­li­sami. Pas­cal daje nam wła­śnie taki wgląd. Dla­czego Bóg nie po­zwo­lił Pas­ca­lowi ukoń­czyć dzieła, do któ­rego My­śli były je­dy­nie luźno na­szki­co­wa­nymi re­flek­sjami? Owe re­flek­sje można po­rów­nać do gru­zów fi­lo­zo­ficz­nego po­mnika roz­trza­ska­nego przez pio­run śmierci. Każdy, kto przy­stąpi do lek­tury dzieła Pas­cala, szybko po­zna od­po­wiedź. Te eseje są zbyt dy­na­miczne, zbyt żywe, by dały się ujarz­mić i spro­wa­dzić do po­staci usys­te­ma­ty­zo­wa­nej książki. Przy­wo­dzą na myśl ra­czej spo­sób wy­po­wia­da­nia się św. Fran­ciszka z Asyżu niż pre­cy­zyjne wy­wody św. To­ma­sza z Akwinu.

Ową róż­nicę traf­nie opi­sał Gil­bert Ke­ith Che­ster­ton:

Szkice mogą być uwa­żane je­dy­nie za por­trety w za­ry­sie. Ale wy­raźny kon­trast tych dwóch po­staci jest tak ude­rza­jący, że na­wet gdy­by­śmy obec­nie uj­rzeli syl­wetki owych lu­dzi scho­dzą­cych ku nam z pa­górka w swych za­kon­nych ha­bi­tach, kon­trast, który two­rzą, wy­da­wałby się na­wet ko­miczny. By­łoby to tak, jak­by­śmy wi­dzieli w od­dali syl­wetki Don Ki­chota i San­cho Pansy lub Fal­staffa i pana Chu­do­gęby. Święty Fran­ci­szek był chu­dym, ży­wym czło­wiecz­kiem, cien­kim jak nitka i drga­ją­cym jak na­pięta w łuku cię­ciwa, a w ru­chach po­dob­nym do strzały. Przez całe ży­cie da­wał nura, zni­kał lub gdzieś pę­dził. Go­nił za że­bra­kami, goły umy­kał do lasu, wkra­dał się na obcy sta­tek, wci­skał do na­miotu suł­tana ofia­ro­wu­jąc się wsko­czyć do ognia. Mu­siał być po­dobny do brą­zo­wego je­sien­nego li­ścia wi­ru­ją­cego w wiecz­nym tańcu na wie­trze; w rze­czy­wi­sto­ści jed­nak on sam był wia­trem.

Święty To­masz był wiel­kim, cięż­kim czło­wie­kiem, po­dob­nym do wołu; tłu­stym, po­wol­nym i spo­koj­nym; nie­zmier­nie ła­god­nym i wspa­nia­ło­myśl­nym, ale nie bar­dzo to­wa­rzy­skim; nie­śmia­łym nie­za­leż­nie od po­kory idą­cej w pa­rze ze świę­to­ścią – i roz­tar­gnio­nym nie­za­leż­nie od sta­ran­nie ukry­wa­nych do­świad­czeń z dzie­dziny transów i eks­tazy. Święty Fran­ci­szek był tak nie­cier­pliwy, a na­wet po­ryw­czy, że du­chowni, przed któ­rymi na­gle się zja­wił, brali go za sza­leńca. Święty To­masz był tak fleg­ma­tyczny, że ucznio­wie w szko­łach, do któ­rych uczęsz­czał, uwa­żali go za głupca. W isto­cie sam był tego ro­dzaju uczniem, ja­kich się cza­sem spo­tyka, któ­rzy wolą być uwa­żani za głup­ców niż do­pu­ścić, by bar­dziej przed­się­bior­cze pół­główki wdzie­rały się w ich wła­sne ma­rze­nia.

Po­pro­sić ta­kiego czło­wieka, by na­pi­sał zwy­czajną książkę, to jakby po­pro­sić bły­ska­wicę, aby usia­dła do por­tretu.

Wpraw­dzie Kwiatki Świę­tego Fran­ciszka można by w pew­nym kon­tek­ście okre­ślić jako „księgę” sta­no­wiącą jedną ca­łość, jest to jed­nak ra­czej zbiór opo­wie­ści świę­tego z Asyżu, po­dob­nie jak Ewan­ge­lia jest swego ro­dzaju zbio­rem słów Je­zusa. Tak samo My­śli Pas­cala bar­dziej przy­po­mi­nają ze­staw sen­ten­cji niż książkę.

Ża­den z trzech naj­więk­szych i naj­bar­dziej wpły­wo­wych na­uczy­cieli świata, ja­kimi byli Je­zus, So­kra­tes i Budda, nie na­pi­sał wła­sno­ręcz­nie żad­nego słowa, je­śli oczy­wi­ście nie li­czyć pi­sa­nia na pia­sku (po­rów­naj: J 8,6). Dla­czego? Uwa­żam, że z tej sa­mej przy­czyny, z ja­kiej Bóg nie po­zwo­lił Pas­ca­lowi do­żyć mo­mentu, w któ­rym ty­grys zo­stałby ujarz­miony – sen­ten­cje fi­lo­zofa, a więc roz­sy­pane perły, utwo­rzy­łyby spójną, zgrabną kom­po­zy­cję. Ge­niusz My­śli po­lega wła­śnie na cał­ko­wi­tym braku ar­ty­zmu w ich upo­rząd­ko­wa­niu.

Wie­dzę można prze­ka­zy­wać na dwa spo­soby. „Niż­szy” spo­sób prze­ka­zy­wa­nia wie­dzy to lek­tura książki, pod­czas gdy „wyż­szym” spo­so­bem jest zdo­by­wa­nie wie­dzy w co­dzien­nym ży­ciu. Wspo­mniane sen­ten­cje znaj­dują się gdzieś po­środku. Od­zwier­cie­dlają ów wyż­szy spo­sób prze­ka­zy­wa­nia mą­dro­ści, jaki prak­ty­ko­wali Chry­stus, So­kra­tes i Budda, i są temu spo­so­bowi bli­skie. Nic za­tem dziw­nego, że św. To­masz z Akwinu na­zwał So­kra­tesa naj­więk­szym fi­lo­zo­fem (Suma teo­lo­giczna III 42, 4). Po­dob­nie jak Chry­stus, na­uczał on bo­wiem „na spo­sób wyż­szy”. Z tego względu nie pi­sał też żad­nych ksią­żek.

My­śli Pas­cala są ży­wym two­rem. Tań­czą jak iskry. Spa­dają jak gromy, a każdy grom jest krótki i do­bitny. Cią­głość, jaką musi za­cho­wać au­tor dłu­giej książki, wy­maga umy­słu to­po­grafa. Taki był św. To­masz: aniel­ski, wy­my­ka­jący się ludz­kiemu do­świad­cze­niu, zdy­stan­so­wany i nie­skoń­cze­nie cier­pliwy. Z ko­lei Pas­cal ma w so­bie na­miętną nie­cier­pli­wość ko­chanka. Po­dob­nie jak św. Fran­ci­szek two­rzy bar­dziej wier­sze niż mapy.

Przy­cho­dzą mi do głowy je­dy­nie dwaj fi­lo­zo­fo­wie, któ­rzy tak jak Pas­cal ema­nują ży­ciem, a któ­rym jed­no­cze­śnie udało się ufor­mo­wać ze swo­jej pa­sji praw­dziwą księgę. To św. Au­gu­styn z jego Wy­zna­niami oraz Nie­tz­sche i jego Tako rze­cze Za­ra­tu­stra. O iro­nio, mamy więc do czy­nie­nia z pa­ła­ją­cym naj­więk­szą pa­sją chrze­ści­ja­ni­nem i peł­nym po­dob­nego za­pału an­ty­chrze­ści­ja­ni­nem. (Z ko­lei je­dy­nym pi­sa­rzem, któ­rego słowa wy­dają się wręcz wy­ska­ki­wać z kart książki, jest Fio­dor Do­sto­jew­ski. Wi­dać to szcze­gól­nie w jego Bra­ciach Ka­ra­ma­zow).

W jaki spo­sób można więc opi­sać styl Pas­cala? Aby to uczy­nić, spo­rzą­dzi­łem naj­pierw li­stę 20 czy 30 cech okre­śla­ją­cych jego twór­czość. Na­stęp­nie, pró­bu­jąc je upo­rząd­ko­wać, do­sze­dłem do wnio­sku, że można je po­dzie­lić na trzy ka­te­go­rie, z któ­rych każda od­nosi się do jed­nego z trzech wiel­kich ide­ałów sztuki i sa­mego ży­cia, ja­kimi są prawda, do­bro i piękno. Przyj­rzyjmy się naj­pierw temu ostat­niemu. Pas­cal jest elo­kwentny, li­ryczny, sub­telny, a przy tym nie­po­zba­wiony hu­moru i siły wy­razu, wy­ra­fi­no­wany, nie­zwy­kle bez­po­średni, za­dzi­wia­jący, do­sadny, pro­wo­ku­jący, przy­cią­ga­jący uwagę, ostry, nie­da­jący spo­koju, a na­wet bu­dzący strach. Gdy cho­dzi o prawdę, po­zo­staje jed­no­cze­śnie pre­cy­zyjny, ry­go­ry­styczny, do­kładny, obiek­tywny, kon­kretny i rze­telny. Po­sze­rza ho­ry­zonty czy­tel­nika. Wi­dać u niego kunszt na­ukowca. Wresz­cie do­bro: Pas­cal ema­nuje bły­sko­tli­wo­ścią, mą­dro­ścią i in­te­li­gen­cją. Przy tym wszyst­kim jest także cie­pły i zwraca się oso­bi­ście do czy­tel­nika. Do­strze­żemy u niego pa­sję, mi­łość i czu­łość. Po­krze­pia i przy­nosi ulgę. Po­trafi być bar­dzo roz­bra­ja­jący, oso­bi­sty i uczciwy. Jego spo­sób wy­po­wia­da­nia się przy­po­mina nar­ra­cję Je­zusa – jego Mi­strza. Je­stem prze­ko­nany, że po­dob­nie mu­siał brzmieć głos wy­do­by­wa­jący się ze środka pło­ną­cego krzewu.

Książkę lub au­tora można opi­sać na dwa spo­soby. Za­zwy­czaj mó­wimy o tym, co pi­sze, lub w jaki spo­sób for­mu­łuje my­śli. Cza­sem taka in­for­ma­cja zo­staje w pa­mięci. Jed­nak prze­my­śle­nia zna­mie­ni­tych au­to­rów szcze­gól­nie za­pi­sują się w na­szej pa­mięci ze względu na uczu­cia, ja­kie bu­dzi w nas lek­tura ich dzieł. Ja­kie uczu­cia to­wa­rzy­szą lek­tu­rze Pas­cala? Co dzieje się z czło­wie­kiem, kiedy czyta jego pi­sma? Po­zwolę so­bie od­po­wie­dzieć na to py­ta­nie.

Czy­ta­jąc Pas­cala, mo­żesz po­czuć się tak, jak­byś sie­dział na ka­ru­zeli w we­so­łym mia­steczku, je­chał lo­kalną drogą pełną dziur i wer­te­pów albo wpły­wał do pod­wod­nej ja­skini. Tak na­prawdę nie wiesz, czego się spo­dzie­wać. Co chwila za ro­giem po­ja­wia się coś no­wego i in­try­gu­ją­cego.

W pew­nej chwili, bez żad­nego ostrze­że­nia, strzała prze­szywa ci serce. W jed­nym mo­men­cie za­sty­gasz w ci­szy. Prze­sta­jesz od­dy­chać. Czas staje w miej­scu. Za­czy­nasz słu­chać. Uważ­nie wsłu­chu­jesz się w swoje serce. Pas­cal już nie mówi do cie­bie z kart książki ani nie jest gło­sem z prze­szło­ści. Masz wra­że­nie, jakby był tuż za tobą, jakby jego duch ści­gał cię i opa­sy­wał.

Jed­no­cze­śnie je­steś ab­so­lut­nie pewny, że wła­śnie do­tkną­łeś prawdy.

PAS­CAL NA DZI­SIEJ­SZE CZASY

Pas­cal jest pierw­szym no­wo­żyt­nym apo­lo­getą. To twórca „na obecne czasy”, po­nie­waż nie zwraca się do śre­dnio­wiecz­nych chrze­ści­jan, ale do dzi­siej­szych nie­wie­rzą­cych. Więk­szość współ­cze­snych dzieł apo­lo­ge­tyki chrze­ści­jań­skiej ce­chuje men­tal­ność śre­dnio­wie­cza. Do­ty­czy to szcze­gól­nie jed­nego ich aspektu. Au­to­rzy tych dzieł wy­cho­dzą z za­ło­że­nia, że na­dal ży­jemy w kul­tu­rze i cy­wi­li­za­cji chrze­ści­jań­skiej, a na­sze spo­łe­czeń­stwo wciąż opiera się na za­sa­dach ewan­ge­licz­nych. Nie. Mio­dowy mie­siąc się skoń­czył. Śre­dnio­wie­cze to już prze­szłość. Nie­stety, wieść o tym nie do­tarła jesz­cze do wielu umy­słów.

Do­tarła jed­nak do umy­słu Pas­cala. Au­tor Pro­win­cjał­ków wy­prze­dził swoje po­ko­le­nie o prze­szło 300 lat i kie­ruje swoje prze­sła­nie do współ­cze­snych po­gan, scep­ty­ków po­grą­żo­nych w gąsz­czu my­śli oraz nie­za­da­ją­cych so­bie zbyt wielu py­tań in­te­lek­tu­ali­stów nie­ma­ją­cych wiele wspól­nego z wiarą. Jako pierw­szy do­strzega nowy po­rzą­dek zde­chry­stia­ni­zo­wa­nego, po­zba­wio­nego sa­crum świata i wła­śnie do ta­kiego świata się zwraca – jest jed­nym z nas. Ta książka ma po­móc czy­tel­ni­kowi od­kryć go na nowo.

Za­sta­na­wia­łem się, czy nie za­ty­tu­ło­wać mo­jej pracy Święty dla wszyst­kich scep­ty­ków, ale Pas­cal nie był świę­tym, a po dru­gie pi­sał za­równo dla scep­ty­ków, jak i nie­scep­ty­ków. Jed­nak nie li­cząc sa­mej Bi­blii, nie znam żad­nej in­nej książki po­wsta­łej przed po­cząt­kiem XX wieku, któ­rej chrze­ści­jań­skie prze­sła­nie ni­czym strzała tra­fi­łoby da­lej i głę­biej do serc współ­cze­snych nie­wie­rzą­cych niż wła­śnie My­śli Pas­cala. Od 20 lat pro­wa­dzę na uni­wer­sy­te­cie za­ję­cia z przed­miotu „Wiel­kie dzieła li­te­ra­tury”. Oma­wiam pi­sma 40 wiel­kich fi­lo­zo­fów i teo­lo­gów Za­chodu. Ża­den z my­śli­cieli nie bu­dzi wśród mo­ich stu­den­tów ta­kiego za­in­te­re­so­wa­nia i za­chwytu, jak Pas­cal.

Dla­czego więc nie jest do­brze znany? Dla­czego, kiedy uczy­łem się hi­sto­rii fi­lo­zo­fii na czte­rech uni­wer­sy­te­tach i w ko­le­dżach, oma­wiano wszyst­kich wiel­kich fi­lo­zo­fów oprócz Pas­cala? „Późno cię umi­ło­wa­łem”, Pas­calu. Dla­czego po­zna­łem cię do­piero wtedy, kiedy sta­łem się sa­mo­dziel­nie pra­cu­ją­cym na­ukow­cem?

Być może wła­śnie dla­tego, że rów­nież myśl sa­mego Pas­cala jest nie­za­leżną fi­lo­zo­fią cho­dzącą wła­snymi ścież­kami w świe­cie współ­cze­snego oświe­ce­nia. Być może wła­śnie dla­tego, że Pas­cal to bar­dziej mę­drzec niż na­uko­wiec, bar­dziej czło­wiek niż „my­śli­ciel”, bar­dziej czło­wiek mą­dry niż oczy­tany. A prze­cież tym wła­śnie „umi­ło­wa­niem mą­dro­ści” po­winna być fi­lo­zo­fia. Nie­stety, od cza­sów So­kra­tesa za­brnę­li­śmy da­leko w nie­wła­ści­wym kie­runku. Po­mi­ja­nie Pas­cala ma rów­nież przy­czyny na­tury re­li­gij­nej. Ka­to­li­kom wy­daje się zbyt pro­te­stancki, a pro­te­stan­tom – zbyt ka­to­licki. Nie ozna­cza to jed­nak, ja­koby znaj­do­wał się gdzieś w nie­okre­ślo­nym „po­mię­dzy”.

Pro­te­stanci, któ­rzy za­po­znali się z ca­ło­ścią My­śli, nie mogą oprzeć się wra­że­niu, że Pas­cal był cał­ko­wi­cie bez­kom­pro­mi­so­wym, nie­prze­jed­na­nym i peł­nym pa­sji ka­to­li­kiem. We wszyst­kich aspek­tach, ja­kie róż­nią pro­te­stan­tyzm od ka­to­li­cy­zmu (Ko­ściół, święci, sa­kra­menty, pa­pież itd.), Pas­cal stał po stro­nie ka­to­li­ków. Jego po­słu­szeń­stwo Ko­ścio­łowi ka­to­lic­kiemu w tym wzglę­dzie nie po­zo­sta­wiało wąt­pli­wo­ści. Ufał Ko­ścio­łowi ka­to­lic­kiemu do tego stop­nia, że pod­po­rząd­ko­wał się mu na­wet wów­czas, gdy ten po­tę­pił pi­sma jego przy­ja­ciół pro­pa­gu­ją­cych jan­se­nizm, choć uczci­wość ta­kiej oceny można by po­sta­wić pod zna­kiem za­py­ta­nia.

Na wielu ka­to­li­ków już samo słowo „jan­se­nizm” działa jak płachta na byka. Czyż nie był he­re­zją? A czy Pas­cal nie był jan­se­ni­stą? Tak. Jan­se­nizm jest he­re­zją, ale Pas­cal jan­se­ni­stą nie był.

Osoby, które usi­łują przy­kleić Pas­ca­lowi ety­kietkę jan­se­ni­sty, przy­po­mi­nają tych, któ­rzy wszyst­kich chrze­ści­jan o ra­dy­kal­nych po­glą­dach okre­ślają jako „fun­da­men­ta­li­stów”. „Ety­kietka” mówi nam wię­cej o tym, który ją na­daje, niż o tym, który jest jej obiek­tem (za­zwy­czaj ujaw­nia trzy rze­czy: że nie szuka on prawdy, fak­tów ani pre­cy­zji, że od­rzuca or­to­dok­syjne chrze­ści­jań­stwo zo­rien­to­wane na nad­przy­ro­dzo­ność oraz że uważa się za „po­stę­po­wego”, co jed­nak dziś ozna­cza osobę o ni­skich stan­dar­dach mo­ral­nych).

Ja­kie za­tem są fakty? Czym był jan­se­nizm, a czym jest fi­lo­zo­fia Pas­cala?

Jan­se­nizm w for­mie po­tę­pio­nej przez Ko­ściół ozna­czał o wiele wię­cej niż apo­lo­gię ży­cia w od­osob­nie­niu czy nie­sku­pia­nie się na do­cze­sno­ści, o któ­rych czy­tamy w dziele Au­gu­sti­nus bi­skupa Jan­sena. Te dwa ele­menty sta­no­wią prze­cież czy­ste chrze­ści­jań­stwo, je­żeli chrze­ści­jań­stwo de­fi­niu­jemy jako re­ali­za­cję na­ucza­nia Chry­stusa.

Jan­se­ni­zmu nie można także zde­fi­nio­wać jako cał­ko­wi­tego, fa­na­tycz­nego umi­ło­wa­nia Boga i tego, co święte. Tak wła­śnie na­uczał Moj­żesz (po­rów­naj: Pwt 6,5), a Je­zus po­twier­dził, że na tym po­lega „całe Prawo i Pro­rocy” (Mt 22,40).

Istotą jan­se­ni­zmu nie było także uwy­dat­nie­nie po­wagi grze­chu i Bo­żego sądu. To rów­nież sta­nowi ele­ment na­ucza­nia Chry­stusa.

Jed­nakże zna­ko­mita więk­szość lu­dzi kry­tycz­nie od­no­szą­cych się do jan­se­ni­zmu poj­muje go wła­śnie w taki spo­sób i nie jest świa­doma skom­pli­ko­wa­nych teo­lo­gicz­nych błę­dów zwią­za­nych z mo­ral­nym mak­sy­ma­li­zmem i teo­lo­gicz­nym ukło­nem w stronę kal­wi­ni­zmu, które Ko­ściół po­tę­pił jako he­re­tyc­kie. Jan­se­nizm w po­pu­lar­nym ro­zu­mie­niu, a więc jako apo­lo­gia „in­nego” świata, „fa­na­tyzm” i pod­kre­śla­nie roli „sądu Bo­żego”, wy­daje się dziś naj­bar­dziej znie­na­wi­dzo­nym na­ucza­niem w oczach współ­cze­snego Za­chodu. Świat jest go­tów zro­bić wszystko, by po­zbyć się świa­do­mo­ści grze­chu, po­nie­waż jego smród do­cho­dzi już do sa­mego nieba i spra­wia, że w po­rów­na­niu z nim to, czego do­pusz­czano się w So­do­mie i Go­mo­rze, wy­gląda jak grzeczne na­bo­żeń­stwo.

Za­równo w Ko­ściele, jak i poza nim ist­nieje ol­brzy­mia spo­łeczna i psy­cho­lo­giczna pre­sja, by zi­gno­ro­wać, za­ne­go­wać i zde­wa­lu­ować pro­blem grze­chu, jak czy­nili to w cza­sach Pas­cala Luis de Mo­lina i inni je­zu­ici. (W Pro­win­cjał­kach Pas­cala można zna­leźć zna­ko­mitą sa­tyrę na ich te­mat. Uwaga! Są one wpraw­dzie na­pi­sane pięk­nym re­to­rycz­nym ję­zy­kiem, ale znaj­duje się tam wiele nie­ła­twych do prze­brnię­cia tech­nicz­nych tre­ści). Wy­daje się, że naj­waż­niej­sze py­ta­nie na świe­cie, a więc „co mam czy­nić, aby się zba­wić?” (Dz 16,30), nie zo­staje za­dane, a je­śli już się po­ja­wia, to wów­czas od­po­wie­dzią nie jest na­ro­dze­nie się na nowo, lecz po pro­stu na­ro­dze­nie się, nie do in­nego świata, ale do tego świata, nie w po­sta­wie po­kory, ale ra­czej to­le­ran­cji, nie w du­chu za­par­cia się sie­bie, ale szu­ka­nia sie­bie (po­rów­naj: Mt 16,24). Jed­nak na­wet gdyby każdy głos sły­szalny na świe­cie na­uczał „ewan­ge­lii” du­cho­wego au­to­ero­ty­zmu, to nie umilkną dwa głosy, które nie­ustan­nie będą nam przy­po­mi­nały, że je­ste­śmy grzesz­ni­kami, któ­rzy po­trze­bują Zba­wi­ciela: to głos na­szego su­mie­nia w nas oraz głos Boga do­cho­dzący spoza nas i prze­ma­wia­jący przez Pi­smo Święte, wszyst­kich pro­ro­ków i świę­tych, a przede wszyst­kim po­przez na­ucza­nie Je­zusa i Jego żywy Ko­ściół. I to wła­śnie od tych dwóch gło­sów – nie od głosu spo­łe­czeń­stwa – ni­gdy nie uciek­niemy, czy to w tym ży­ciu, czy w przy­szłym. Warto więc za­przy­jaź­nić się z nimi, na­wet je­śli ozna­cza to wojnę z ca­łym świa­tem. Taki wy­bór za­wsze bę­dzie lep­szy. To czy­ste chrze­ści­jań­stwo.

Ka­to­licy, któ­rzy się­gną po tę książkę, mogą od­nieść wra­że­nie, że Pas­cal był pro­te­stanc­kim, ewan­ge­licz­nym szpie­giem. To je­dy­nie w dwóch trze­cich prawda. Był „ewan­ge­liczny” w tym sa­mym sen­sie co Je­zus; był także szpie­giem po­dob­nie jak Søren Kier­ke­ga­ard, który sta­rał się „na nowo prze­my­cić chrze­ści­jań­stwo do chry­stia­ni­zmu”. Pas­cal nie był jed­nak pro­te­stan­tem.

Na pierw­szy rzut oka wy­daje się, że jego bez­kom­pro­mi­sowy ka­to­li­cyzm służy bar­dziej pa­le­niu mo­stów mię­dzy ka­to­li­kami a pro­te­stan­tami niż ich bu­do­wa­niu. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak Pas­cal bu­duje mo­sty po­mię­dzy pew­nymi ka­to­li­kami a pew­nymi pro­te­stan­tami, a mię­dzy in­nymi przed­sta­wi­cie­lami obu wy­znań – bu­rzy je. Ka­to­li­cyzm bu­dzi bo­wiem głę­boki strach za­równo wśród bar­dzo li­be­ral­nych, jak i bar­dzo kon­ser­wa­tyw­nych pro­te­stan­tów. Dla li­be­ra­łów „ka­to­lik jest do­bry tylko wtedy, kiedy jest złym ka­to­li­kiem”, jak prze­śmiew­czo pod­su­mo­wał ksiądz Geo­rge Rüt­tler. Z ko­lei wielu ra­dy­ka­łów uważa ka­to­li­ków za po­gan, a więc na­wet nie chrze­ści­jan: „wy­znaw­ców Ko­ścioła”, „wy­znaw­ców pa­pieża”, „wy­znaw­ców Ma­ryi”, „wy­znaw­ców świę­tych”, „czci­cieli prze­są­dów” czy na­wet „czci­cieli do­brych uczyn­ków”. Jed­nak Pas­cal bu­duje mo­sty mię­dzy ka­to­li­kami a ewan­ge­licz­nymi pro­te­stan­tami, uka­zu­jąc, jak bar­dzo ewan­ge­liczny i chry­sto­cen­tryczny może być umysł ka­to­lika (roz­dział 28). Pas­cal nie­świa­do­mie do­ko­nał tego sa­mego, co wiele lat póź­niej zre­ali­zo­wał Clive Sta­ples Le­wis w dziele Chrze­ści­jań­stwo po pro­stu. Obu au­to­rom udało się uwy­dat­nić wspólny fun­da­ment róż­nych wy­znań chrze­ści­jań­skich ukryty nieco pod mu­rami wza­jem­nych róż­nic.

Au­ten­tyczne po­jed­na­nie mię­dzy ka­to­li­kami i pro­te­stan­tami, które z pew­no­ścią jest pra­gnie­niem Chry­stusa (J 17,21; 1 Kor 1,10–13) może do­ko­nać się tylko w je­den spo­sób, bez­kom­pro­mi­sowo i z mocą, nie po­przez sła­bość. Fakt, że Pas­cal, po­dob­nie jak św. Au­gu­styn, wy­daje się za­równo „zbyt ka­to­licki”, jak i „zbyt pro­te­stancki”, wska­zuje drogę do tego po­jed­na­nia. W czym więc tkwi se­kret? To pro­ste. Cho­dzi o to, by cała chrze­ści­jań­ska or­kie­stra grała w har­mo­nii (nie­ko­niecz­nie uni­sono), a jest to moż­liwe wtedy i tylko wtedy, kiedy wszy­scy mu­zycy będą mieli „czy­ste serca”, by „pra­gnąć jed­nej i tej sa­mej rze­czy” – jak nie­zwy­kle traf­nie okre­ślił to Kier­ke­ga­ard – i bę­dzie ich łą­czyło ab­so­lutne dą­że­nie do speł­nie­nia woli ich wspól­nego dy­ry­genta – Chry­stusa. Ab­so­lut­nym cen­trum ka­to­li­cy­zmu jest Chry­stus. Ab­so­lut­nym cen­trum pro­te­stan­ty­zmu rów­nież jest Chry­stus. Dla­tego też śro­do­wi­ska ka­to­lic­kie i pro­te­stanc­kie mogą zbli­żać się do sie­bie je­dy­nie w ru­chu od­środ­ko­wym. Koła mogą je­chać ra­zem tylko wtedy, gdy mają wspólną oś.

Ową osią jest Chry­stus i to wła­śnie do Niego i tylko do Niego stara się do­pro­wa­dzić nas Pas­cal po­przez po­szcze­gólne re­flek­sje za­warte w My­ślach. Każdy frag­ment i każde słowo są ka­mie­niami mi­lo­wymi na dro­dze pro­wa­dzą­cej do tego sa­mego Chry­stusa – zna­kiem wska­zu­ją­cym drogę do tego sa­mego domu. Cała struk­tura ar­gu­men­ta­cji, jaką po­słu­guje się Pas­cal, jest na wskroś chry­sto­cen­tryczna. Po­zwól­cie, że od razu na wstę­pie zdra­dzę całą ta­jem­nicę i już na po­czątku przy­to­czę osta­teczną kon­klu­zję, jaką sfor­mu­ło­wał Pas­cal:

Nie tylko nie znamy Boga ina­czej niż przez Chry­stusa, ale i sie­bie sa­mych znamy je­dy­nie przez Chry­stusa; znamy ży­cie i śmierć je­dy­nie przez Chry­stusa. Poza Chry­stu­sem nie wiemy, ani co to na­sze ży­cie, ani śmierć, ani Bóg, ani my sami. (548)

Ist­nieje tylko dwóch pi­sa­rzy, któ­rych dzieła mo­głyby mieć sil­niej­sze eku­me­niczne od­dzia­ły­wa­nia i sta­no­wić most po­ro­zu­mie­nia mię­dzy wy­zna­niami. Są nimi św. Au­gu­styn oraz C.S. Le­wis. Obaj wy­zna­wali tę samą ta­jem­nicę, wie­rząc, że Chry­stus jest w cen­trum. Pas­cal za­wsze uwa­żał się za du­cho­wego po­tomka św. Au­gu­styna. Kiedy au­tor My­śli za­cho­ro­wał, roz­dał swoje książki, a po­sia­dał jak na tamte czasy dość po­kaź­nych roz­mia­rów bi­blio­tekę. Po­zo­sta­wił so­bie tylko dwa dzieła, które miały ży­wić jego umysł aż do śmierci: Pi­smo Święte oraz Wy­zna­nia. „Mą­dry wy­bór”, sko­men­to­wał Mal­colm Mug­ge­ridge. To mą­dry ko­men­tarz.

CZYM JEST TA KSIĄŻKA I CZEMU SŁUŻY?

Ten tom nie opo­wiada po pro­stu o Pas­calu ani go nie tłu­ma­czy. To stra­te­gia wo­jenna, w któ­rej słowa Pas­cala wal­czą na polu bi­twy ni­czym ka­wa­le­ria. Pas­cal jest bar­dzo szyb­kim ko­niem. (Za­wsze uwa­ża­łem ko­nie za nie­sa­mo­wi­cie uprzejme zwie­rzęta, skoro po­zwa­lają czło­wie­kowi się ujeż­dżać. Dzię­kuję Pas­ca­lowi, że po­zwo­lił ma­łemu chłopcu osio­dłać ogiera).

Ta książka nie jest też „wy­ja­śnie­niem” Pas­cala, bo on nie po­trze­buje wy­ja­śnie­nia. Chrze­ści­jań­stwo dla współ­cze­snych po­gan ma uka­zać Pas­cala w ca­łym jego bla­sku, tak jak się po­ka­zuje ude­ko­ro­waną cho­inkę na Boże Na­ro­dze­nie.

A więc mamy do czy­nie­nia z książką na te­mat in­nej książki. Ach, po­wiało nudą. Brzmi jak ciężka, na­ukowa roz­prawa. Nic z tych rze­czy. Dla­czego nie? Po­sta­ram się wy­ja­śnić. Książki na te­mat in­nych ksią­żek mo­żemy po­dzie­lić na sześć ka­te­go­rii.

1. Nowe edy­cje da­nej pu­bli­ka­cji.

2. Nowe wy­da­nia, w któ­rych edy­tor zmie­nia po­dział tek­stu. Przy­kła­dem może być tu Pi­smo Święte.

3. Stresz­cze­nia.

4. Nowe wy­da­nia, w któ­rych zmia­nie ulega układ czy też ko­lej­ność tek­stów. Po­dobny za­bieg sto­suje się rzadko, chyba że mamy do czy­nie­nia ze spu­ści­zną w ro­dzaju tej, którą po­zo­sta­wił nam Pas­cal – ty­siąc nie­upo­rząd­ko­wa­nych my­śli, które przy­po­mi­nają ele­menty nie­zło­żo­nego jesz­cze krysz­ta­ło­wego ży­ran­dola.

5. Ko­men­ta­rze, ob­ja­śnie­nia i in­ter­pre­ta­cje prze­sła­nia au­tora. Im ja­śniej wy­raża się au­tor, tym mniej­sza jest po­trzeba two­rze­nia ta­kich opra­co­wań. W przy­padku Pas­cala wy­dają się one pra­wie zu­peł­nie zbędne.

6. De­ko­ra­cje, a więc swo­bodne uzu­peł­nie­nia my­śli au­tora, do­po­wie­dze­nia, na ja­kie po­zwala so­bie jego uczeń.

Tym wła­śnie – „de­ko­ra­cją” – jest Chrze­ści­jań­stwo dla współ­cze­snych po­gan. Przy­po­mina formę li­te­racką, którą ra­bini okre­ślają jako mi­drasz. Co cie­kawe, próżno szu­kać po­dob­nych form wy­razu we współ­cze­snym pi­śmien­nic­twie. Być może stoi za tym współ­cze­sny in­dy­wi­du­alizm. Każdy chce być au­to­rem ory­gi­nału, pod­czas gdy prze­szłość i tra­dy­cja nie cie­szą się zbyt wiel­kim po­wa­ża­niem.

Czy­tel­nik może za­sta­na­wiać się, dla­czego za­war­łem w tek­ście je­dy­nie około po­łowy stron dzieła Pas­cala oraz tylko 203 z 993 ese­jów. Dla­czego mamy przed sobą książkę, któ­rej au­to­rem w po­ło­wie jest Pas­cal, a w po­ło­wie Kre­eft? Dla­czego nie wy­łącz­nie Pas­cal? Dla­czego ktoś miałby ku­po­wać tę wer­sję i po­słu­gi­wać się nią, za­miast ko­rzy­stać z peł­nego, po­zba­wio­nego „ozdób” wy­da­nia My­śli? Czy nie le­piej by­łoby sma­ko­wać Pas­cala w czy­stej po­staci?

Po pierw­sze, na­leży się­gnąć po ory­gi­nał. An­glo­ję­zyczny czy­tel­nik po­wi­nien się za­opa­trzyć w tłu­ma­cze­nie Al­bana J. Kra­il­she­imera wy­daw­nic­twa Pen­guin. Lek­tura ory­gi­nału jest jak wyj­ście do lasu i ścię­cie bo­żo­na­ro­dze­nio­wego świerka, na­to­miast lek­tura ni­niej­szego tomu przy­po­mina ra­czej ob­cię­cie (wielu) nie­po­trzeb­nych ga­łą­zek i ubra­nie drzewka w świą­teczne ozdoby. Jed­nak nie­ważne, jak pięk­nie zo­stała ude­ko­ro­wana cho­inka, naj­pięk­niej­szą rze­czą jest za­wsze obec­ność sa­mego drzewka. „Głupcy jak ja przy wier­szach sie­dzą, lecz tylko Bóg mógł stwo­rzyć drzewo”. Dla­tego też za­bieg, któ­rego do­ko­na­łem w tej książce, a który po­lega na pre­zen­to­wa­niu słów Pas­cala po­gru­bioną czcionką, ma cha­rak­ter sym­bo­liczny.

Warto prze­czy­tać czy­stego Pas­cala bez mo­ich słów albo (a) przed lek­turą po­łą­czo­nego tek­stu mo­jego i Pas­cala, albo (b) po lek­tu­rze po­łą­czo­nego tek­stu mo­jego i Pas­cala, albo (c) za­miast lek­tury po­łą­czo­nego tek­stu mo­jego i Pas­cala. Sta­nąć na dro­dze sło­wom Pas­cala to ostat­nia rzecz, ja­kiej pra­gnął­bym w kon­tek­ście tej książki. Nie chciał­bym wy­stę­po­wać w roli gry­ma­śnego swata. Słowa Pas­cala roz­brzmie­wają ni­czym dzwon. Śnieg, który spada na dzwon, wy­głu­sza jego czy­ste brzmie­nie. Nie chciał­bym, aby moje słowa były tym śnie­giem. Chcę być prze­wod­ni­kiem, który wska­zuje to, co ważne.

Po dru­gie, po­łowa za­pi­sków Pas­cala (ta, którą po­mi­ną­łem) nie sta­nowi szcze­gól­nie wy­bit­nych ani na­wet in­te­re­su­ją­cych re­flek­sji (chyba, że czyta się My­śli z per­spek­tywy na­ukowca). Część z nich jest na­tury tech­nicz­nej, nie­które są zu­peł­nie zbędne, inne prze­sta­rzałe i nie­przy­sta­jące do cza­sów współ­cze­snych, jak choćby cią­gnące się bez końca szcze­góły ana­lizy Sta­rego Te­sta­mentu. Nie jest to je­dy­nie moja opi­nia. Pra­wie wszy­scy czy­tel­nicy zga­dzają się ze mną co do tego, które za­pi­ski są war­to­ściowe i in­te­re­su­jące. Wszyst­kie zna­la­zły miej­sce w tej książce.

Po trze­cie moja „de­ko­ra­cja” naj­waż­niej­szych frag­men­tów My­śli Pas­cala jest także próbą wpro­wa­dze­nia czy­tel­nika do mo­jej sali wy­kła­do­wej. Ra­zem z mo­imi stu­den­tami czy­tam, in­ter­pre­tuję i oma­wiam naj­istot­niej­sze aspekty da­nej książki. Za­wsze uwa­ża­li­śmy me­todę ana­li­tycz­nego ob­ja­śnia­nia tek­stu za naj­bar­dziej sku­teczny, a za­ra­zem naj­bar­dziej in­te­re­su­jący spo­sób na­ucza­nia. Za­po­zna­jąc się z tre­ścią Chrze­ści­jań­stwa dla współ­cze­snych po­gan, czy­tel­nik może tym sa­mym stać się uczest­ni­kiem mo­ich za­jęć bez ko­niecz­no­ści po­dróży do Bo­stonu i opła­ca­nia cze­snego. Prze­niosę ten kurs do two­jego domu. Wy­star­czy, że weź­miesz do ręki moją książkę.

Moje no­tatki sta­no­wią swego ro­dzaju od­po­wied­nik mo­ich wy­kła­dów. Za­zwy­czaj są one krót­kie i zwię­złe. Naj­czę­ściej dzielę je na nie­wiel­kie od­rębne pod­punkty na wzór My­śli. Przy­po­mi­nam tym sa­mym mamę, która bie­rze duży ka­wa­łek mięsa i kroi go na małe ka­wałki, by było ła­twiej strawne dla jej ma­łego dziecka. Po­dobną me­todę za­sto­so­wał św. To­masz z Akwinu w swo­jej Su­mie teo­lo­gicz­nej. Pas­cal był mi­strzem krót­kiej formy wy­razu i stresz­cza­nia waż­nych my­śli w kilku sło­wach. Suk­ces swo­jego stylu za­wdzię­cza temu, że po­dob­nie jak mi­strzo­wie ja­poń­skiej ike­bany czy zna­mie­nici twórcy chiń­skich pej­zaży wie­dział, co kon­kret­nie można po­mi­nąć.

*

Książka po­wstała dla dwóch grup czy­tel­ni­ków, po­dob­nie jak sfor­mu­ło­wane 300 lat temu My­śli. W pierw­szej ko­lej­no­ści skie­ro­wa­łem ją do scep­ty­ków, ate­istów i współ­cze­snych nie­wie­rzą­cych. Są to swego ro­dzaju in­dy­wi­du­alne „re­ko­lek­cje” dla nich, roz­bu­do­wany eks­pe­ry­ment, a na­wet mo­dli­twa. Pi­sa­łem ją jed­nak rów­nież z my­ślą o chrze­ści­ja­nach – z jed­nej strony o sa­mych apo­lo­ge­tach, z dru­giej – o wie­rzą­cych, chcąc po­móc im w przyj­rze­niu się wła­snemu wnę­trzu.

Współ­cze­sna apo­lo­ge­tyka chrze­ści­jań­ska po­zo­sta­wia wiele do ży­cze­nia, przyj­muje bo­wiem jedną z dwóch form, z któ­rych każda jest nie­pełna. Je­śli po­zo­staje ści­śle wierna dok­try­nie, wów­czas jej spo­sób prze­kazu wy­daje się naj­czę­ściej na­iw­nie bez­oso­bowy. Je­śli z ko­lei jest psy­cho­lo­gicz­nie głę­boka, to pod wzglę­dem teo­lo­gicz­nym za­zwy­czaj osiada na mie­liź­nie. Na­ucza­nie Pas­cala, po­dob­nie zresztą jak Chry­stusa, ce­cho­wała jed­nak za­równo głę­bia umy­słu, jak i serca. Chry­stus był dla Pas­cala pierw­szym mo­de­lem, z któ­rego ten brał przy­kład we wszyst­kim, rów­nież gdy cho­dzi o styl. Wy­star­czy po­rów­nać ze sobą ich dzieła, a na­stęp­nie ze­sta­wić je z pu­bli­ka­cjami wy­bit­nych psy­cho­lo­gów, fi­lo­zo­fów i teo­lo­gów, aby od­kryć, jak bli­ski Je­zu­sowi był Pas­cal.

*

Układ tek­stu, a także kie­ru­nek i me­toda roz­wa­żań za­war­tych w My­ślach znaj­duje od­zwier­cie­dle­nie rów­nież w tym, jak upo­rząd­ko­wa­łem swoją pu­bli­ka­cję. Za­czy­nam od „Złej No­winy”, aby osta­tecz­nie dojść do Do­brej. Prze­cho­dzę od pro­blemu do roz­wią­za­nia, od dia­gnozy do te­ra­pii.

I. PRO­BLEMY: nę­dza du­chowa, próż­ność, nie­spra­wie­dli­wość, ir­ra­cjo­na­lizm, wy­ob­co­wa­nie, śmierć, grzech, ego­izm.

II. DWA PO­PU­LARNE PSEU­DO­RO­ZWIĄ­ZA­NIA: roz­rywka i obo­jęt­ność.

III. DROGA DO PRAW­DZI­WEGO ROZ­WIĄ­ZA­NIA: droga serca.

IV. DE­CY­ZJA: za­kład.

V. ZA­KOŃ­CZE­NIE I WNIO­SEK: osoba Chry­stusa.

We­dług Pas­cala wszyst­kie wy­da­rze­nia w na­szym ży­ciu przy­po­mi­nają palce, które wska­zują w jed­nym kie­runku – na Chry­stusa. My­śli uczą nas sztuki po­dą­ża­nia za tymi wska­zu­ją­cymi pal­cami. Zda­niem Pas­cala ele­menty ota­cza­ją­cego nas świata są nie tylko tym, co wi­dzimy, ale sta­no­wią znaki wska­zu­jące kon­kretną rze­czy­wi­stość. Od­czy­ty­wa­nie zna­ków na nie­bie było umie­jęt­no­ścią, którą po­sia­dała więk­szość lu­dzi w sta­ro­żyt­no­ści, ale któ­rej bra­kuje więk­szo­ści nam współ­cze­snych.

Roz­pacz­li­wie po­trze­bu­jemy tych zna­ków, po­nie­waż sami za­gu­bi­li­śmy się w zło­wro­gim le­sie.

Twa­rze nad baru kra­wę­dzią

Lgną do co­dzien­nych po­cie­szeń:

Nie wolno zga­snąć tym świa­tłom,

Nie wolno za­milk­nąć or­kie­strze,

Zma­wiają się wszyst­kie kon­wen­cje,

Ażeby nasz ba­stion zgrzebny

Ob­lec w przy­tulny plusz me­bli,

Stłu­mić w nas lęki dzie­cięce:

Zgu­bieni w le­sie, gdzie stra­szy,

Drżymy przed nocą, świad­kiem

Wy­stęp­ków i nie­szczęść na­szych.

My­śli wska­zują nam drogę przez wnę­trze zło­wro­giego lasu, wy­pro­wa­dzają nas z niego i wiodą do Domu. Mają cha­rak­ter pro­fe­tyczny, po­nie­waż zo­stały na­pi­sane na miarę na­szych cza­sów – bar­dziej niż na miarę cza­sów sa­mego Pas­cala. Prze­sła­nie tego dzieła się nie de­wa­lu­uje. Wręcz prze­ciw­nie, z upły­wem czasu zy­skuje na ak­tu­al­no­ści.

Chrze­ści­jań­stwo dla współ­cze­snych po­gan jest za­pro­sze­niem do po­dróży z Pas­ca­lem – do po­dróży, która może za­dzi­wia­jąco przy­po­mi­nać twoje wła­sne ży­cie. To swego ro­dzaju mapa dro­gowa – a na­wet coś wię­cej: to prak­tyczny i bar­dzo przy­datny ze­staw wska­zó­wek sie­dem­na­sto­wiecz­nego prze­wod­nika uzu­peł­niony przez spo­strze­że­nia jego dwu­dzie­sto­wiecz­nego ucznia.

STRUK­TURA „MY­ŚLI”

Za­le­d­wie dzie­więć frag­men­tów przy­po­mina ukoń­czone eseje lub roz­działy two­rzące ca­łość:

1. Wiel­kość i nę­dza (430)

2. Do­gma­tyzm i scep­ty­cyzm (434)

3. Nie­sto­su­nek czło­wieka (72)

4. Mi­łość wła­sna (100)

5. Roz­rywka (139)

6. Obo­jęt­ność (194)

7. Za­kład (233)

8. Dwie pod­sta­wowe prawdy (556)

9. Ta­jem­nica Je­zusa (553)

Je­śli czy­tel­nik chciałby od­być „epicką po­dróż” przez te frag­menty My­śli, które sta­no­wią spójną, go­tową ca­łość, może ogra­ni­czyć się do lek­tury wy­mie­nio­nych tu dzie­wię­ciu ese­jów. Je­śli czy­tel­nik pra­gnie za­kosz­to­wać nieco wię­cej i chciałby za­po­znać się ze wszyst­kimi słyn­nymi i pięk­nymi sen­ten­cjami Pas­cala, może prze­czy­tać 51 frag­men­tów, które w moim „prze­wod­niku” zo­stały wy­dru­ko­wane po­gru­bioną czcionką. Z ko­lei cały „prze­wod­nik” za­wiera za­le­d­wie 203 sen­ten­cje spo­śród 993 w ory­gi­nale.

Kiedy my­ślę o mo­jej edu­ka­cji w ko­le­dżu czy na uni­wer­sy­te­cie i za­daję so­bie py­ta­nie, czego tak na­prawdę na­uczy­łem się przez ten czas, co miało trwałą war­tość, co zo­stało mi w gło­wie z tych 30 lat na­uki i co będę pa­mię­tał na łożu śmierci, wów­czas przy­cho­dzi mi do głowy nie ty­siąc róż­nych in­for­ma­cji, ale trzy wiel­kie idee. Z tej ra­cji po­sta­no­wi­łem po­dzie­lić moją książkę na roz­działy sku­pione wo­kół 26 wiel­kich idei, po­dob­nie jak w przy­padku My­śli. W ten spo­sób za­miast ana­li­zo­wać 993 frag­menty, ogra­ni­czy­łem się na do­brą sprawę do 26, co na­leży trak­to­wać ra­czej jako za­letę niż jako brak. Re­ali­zuję bo­wiem w ten spo­sób stra­te­gię Pas­cala. Po­lega ona na tym, by wpro­wa­dzić nas na wą­ską, za­tło­czoną drogę, z któ­rej ist­nieją tylko dwa wyj­ścia (do góry lub na dół), za­miast po­zwo­lić nam kro­czyć szer­szą drogą, gdzie mie­li­by­śmy wpraw­dzie wię­cej miej­sca, ale po­zo­sta­li­by­śmy przy tym z wie­loma nie­wy­ja­śnio­nymi py­ta­niami. Kul­mi­na­cją tej stra­te­gii jest „za­kład”. Po­dob­nie jak Chry­stus, Pas­cal do­pro­wa­dza nas do punktu, w któ­rym mu­simy do­ko­nać ab­so­lut­nego ży­cio­wego wy­boru: „albo-albo” – do miej­sca, gdzie ist­nieją już tylko moż­li­wo­ści, na roz­staj dróg. Tym miej­scem jest krzyż.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: