Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Ciężar właściwy - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
30 października 2017
9,89
989 pkt
punktów Virtualo

Ciężar właściwy - ebook

 

 

Nowy, siódmy już tomik Andrzeja Waltera to głos poezji nowego pokolenia, pokolenia przełomu i transformacji. Autor (rocznik 1969) przenosi nas w świat traum, lęków, alienacji oraz wyobcowania ludzi, którym dano pozorną i nieograniczoną wolność absolutną, jednocześnie odzierając ich z godności, tożsamości i poczucia sensu. Ta poezja, niejednokrotnie liryczna, czasem zbuntowana, czasami pytająca, często dotyka spraw bardzo ważnych w przekazie, poruszanych jako impuls do namysłu, jako sygnał do zatrzymania się, do ciszy, do miłości, do podania ręki. Jest w tych tekstach nadzieja, ale i bolesna prawda o nas i naszym świecie. Walter widzi w naszym zagubieniu jakąś tajemną siłę, dzięki której można jeszcze dotykać nieskończoności. Warto poczytać tego Autora, sięgnąć po starsze tomiki czy choćby wybór wierszy.

 

Andrzej Walter jest poetą. Stwierdzenie tego faktu umiejscawia go w getcie niezliczonych, podobnych mu, odszczepieńców. Smutny to dziś los być poetą. Andrzej Walter jest też księgowym. Księguje rzeczywistość po stronie strat, księguje słowa po stronie zysków.

Robi niezłe zdjęcia, w którym to – jak uważa – rzemiośle niepokojąco się rozwinął. Zrobił kilka ciekawych wystaw, pokazuje te fotografie tu i ówdzie, kocha ich wykonywanie. Próbuje pisać: wiersze, publicystykę... jakoś tam dotykać: własnej wrażliwości, uczuć, potrzeby wyrażenia „inaczej” tego i tamtego... świata…

Należy do Związku Literatów Polskich. Szczegóły biogramu na stronie internetowej: www.andrzejwalter.pl

 

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8019-795-4
Rozmiar pliku: 629 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ostatnia scena

Jest we mnie

ostatnia scena.

Esemes życia.

Słodki nawias.

Jest piosenka sprzed lat

i odmrożone błędy bycia

gdzie indziej.

Chyba powinienem

być gdzie indziej…

Wykrada mnie

drogowskaz śmierci oraz pożółkły liść konieczności.

Jest cisza bez haseł i dźwięk dzwonu kupionego impulsywnie

na odpuście.

Jest wilgotna nostalgia, w której

wspomnienia zawsze znikają w jaskini

bez jutra i pamięci.

Za co dziś kupić

jutro i pamięć?

Jest we mnie niepokój

Piłata dni bezpłodnych,

które lepią się do rąk

jak cierpkie owoce losu

w bezlistnym ogrodzie.

(Kiedyś tu był… raj)

Wciąż żyję na tratwie z demobilu,

którą płyniemy światu w gardło –

sobie w nicość i w tę

ostatnią scenę.

Ach, jakaż będzie

ta ostatnia scena…

Bezsilność,

złudny hepi end,

Ty i ja

oraz krwiożerczy

plastik.Ciężar właściwy

Zapytano mnie,

ile waży poezja. Jakby to było masło albo kilogram sera.

Cóż za pytanie

na miarę czasów.

Kiedyś wydawało się, że to stutonowy walec,

a jednocześnie lekka jak piórko siła

zdolna ruszyć z podstawy

bryłę istnienia.

Dziś wydaje się, że wiem, iż to obwoźny ogród pawi,

które z lęku przed nicością

rozkładają przed sobą ogony i głośno

skrzeczą dla zmylenia orientacji.

Chyba nie można zważyć poezji. Może warto jedynie pytać

o jej ciężar właściwy, ale może też żaden wymiar

nie usprawiedliwia jej bytu.

Kiedy poskramia się słowa,

krew ożywa, wypływając do mórz i oceanów, gdzie

nic nie wydarza się dwa razy,

a dusza tonie,

pozbawiona

tratwy ratunkowej.Słone wyspy

Są takie wyspy, na których zasiałem sól.

Kocham ich wolność,

kiełkowanie ciszy, noce

pełne cykad i zapachu tamaryszku. To dni

napęczniałe życiem. Wyspy ukojeń.

Są takie wyspy. Mruczą o nich ociężałe, majestatyczne koty,

wśród których po prostu

zapodziała się

sól.

Nie jest sama. Ma zmysły i marzenia.

Wszystko niezbędne do wzrostu. Cała oddycha

moim zachwytem, oddycha

bryzą. Nauczyła się od

samotności, że zmarszczki stają się

piękne.

Ale niepostrzeżenie straciła smak:

w niedoskonałości unicestwionych maszyn,

w pomyłce genów,

którym zaszkodził postępowy początek.

Wciąż niewolą mnie te duszne miasta

smutku, żądła melancholii.

Miejsca, z których przyszedłem.

Są takie

wyspy.

Bez brzegów, snów i wspomnień.

Wyspy jak los.

Osadzone w zamyśleniu.

Jest też sól,

wciąż ją podlewam.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij