Co Jezus widział z krzyża - ebook
Co Jezus widział z krzyża - ebook
Ojciec Sertillanges OP staje w miejscu Krzyża i patrzy na Jerozolimę oczami Chrystusa. Przeprowadza nas przez biblijne proroctwa tak, jak mógł słyszeć i rozumieć je Mesjasz. Towarzyszy nam w podróży przez Jerozolimę. Gościmy na ostatniej wieczerzy, obserwujemy zdradę Judasza, stajemy się niemymi świadkami męki Zbawiciela. Popadamy w rozpacz wraz z Jego Matką, chcemy Mu pomóc – jak Szymon Cyrenejczyk, płaczemy z niewiastami… Ta podróż staje się okazją do podjęcia wewnętrznej pielgrzymki, skłania do refleksji nad cierpieniem ukrzyżowanego Jezusa – z miłości do nas.
Co Jezus widział z krzyża to zbiór 10 medytacji związanych z męką i śmiercią Pana Jezusa. Punktem wyjścia rozważań są miejsca i osoby, które Chrystus mógł dostrzec z krzyża.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7906-392-5 |
Rozmiar pliku: | 8,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy św. Paweł nakłania nas, byśmy „przyoblekli się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14)1, używa tych słów w znaczeniu duchowym i są one bardzo doniosłe. Można jednak „przyoblec się w Jezusa Chrystusa” nieco mniej metaforycznie, i nie będzie to działanie pozbawione skuteczności. W Jezusa Chrystusa możemy przyoblec się w wyobraźni: nie tylko stanąć u stóp lub na wprost krzyża, lecz zawisnąć na krzyżu, skłonić głowę pod napisem w trzech językach, nakryć głowę pękiem cierni, przyjąć gwoździe, poczuć zimno i chropowatość drewna między ramionami i wreszcie, przyswoiwszy sobie pole widzenia i uczuć Pana, patrzeć Jego oczyma i komentować Jego sercem, przypominać sobie, oceniać i przewidywać razem z Nim, w taki sposób, że w tym samym znaczeniu „już nie my żyjemy, lecz żyje w nas Chrystus” (Ga 2,20).
Ta myśl nasunęła mi się podczas jednego z częstych pobytów w Jerozolimie, w miejscu w sposób szczególny przywołującym wspomnienia i skojarzenia. Na tarasie Greków górującym nad atrium Grobu Świętego w odległości kilku kroków od wielkiej kopuły wznosi się mała kamienna kopuła, a na niej widnieje krzyż. Łatwo do niej dojść. Można tam oprzeć się o mur i przystanąć na dłuższą chwilę. A kiedy zwrócimy się w stronę Jerozolimy, która jawi się w oddali w całej rozciągłości, ujrzymy panoramę Boskiego Mistrza. Nie zobaczymy jedynie tego, co zmienił czas.
Według najdokładniejszych pomiarów i świadectwa jednego z najwybitniejszych dzisiaj znawców archeologii świętych miejsc2 żelazny krzyż, którego tu dotykamy, znajduje się w odległości około kilkudziesięciu centymetrów od miejsca, jakie zajmowało Boskie Oblicze. Niezwykle przejmująca to myśl, a gdy mamy szczęście stąpać po tych tragicznych kamiennych płytach, przypominamy sobie słowa św. Cyryla Jerozolimskiego, głoszącego w Świętym Grobie: „Iluż ludzi może tylko o tym słyszeć, gdy my widzimy i dotykamy!”.
Prawdą jest, że snucie takich rozważań w tym właśnie miejscu odbiera wydarzeniom męki pewną nienaturalną wielkość. Nasza wyobraźnia, działając z dystansu, widzi w powiększeniu. Dzięki doprecyzowaniom, jakie podamy, każdy sobie uświadomi po raz kolejny, że Pan wszechświata zamknął w ciasnej przestrzeni zarówno swoją śmierć, jak i swoje życie. Co za wstrząs rzeczywistości! Jakież wrażenie czegoś namacalnego i prawdziwego, co wydarzyło się nie we śnie czy w znaczeniu czysto duchowym, ale „pewnego dnia” i na naszej ziemi!
„Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego?”, zakrzyknął apostoł (Ga 3,1). Ośmielę się rzec, że w tych słowach wybrzmiewa wpływ ciepłego jeszcze krzyża: czyż nie można go wskrzesić? Ach! Gdyby tym stronicom, powstałym wskutek bicia serca, dane było wywołać inne uderzenia z korzyścią dla jakiejś duszy w niebezpieczeństwie, w trudzie czy w cierpieniu!…
Ktoś zapyta, czy Jezus, znosząc tak straszne cierpienia, mógł dłużej zatrzymywać wzrok na jakimś widoku. Czy dopuszczalne jest przypisanie Mu tego, że mając przed sobą ten krajobraz, przypominał sobie wszystkie wydarzenia i uczucia swego życia, całą historię swego ludu, zarówno przyszłość, jak i przeszłość, zarówno ziemię, jak i niebo?
Takie pytanie nie liczyłoby się z jedyną duszą i z wewnętrzną pełnią, jaką zdrowa doktryna przypisuje Jezusowi Chrystusowi. Jezus wie i widzi wszystko; myśli o wszystkim; komentuje siebie przed sobą i wiecznie komentuje całe swoje dzieło. Odrobina, jaką zdołamy wyrazić, będzie tylko bardzo słabym zapożyczeniem od oceanu, jaki w sobie zawiera.
Czyż nie wiemy, że w siedmiu słowach mogłoby skupić się wszystko, co dotyczy świata i dusz? Przez tych siedem bram duch ma dostęp do wszystkiego. Ale któż w przerwach wypełnionych ciszą wyrazi bogactwa proponowane temu, kto może je przyjąć!
Jezus wypowiada się, by spełnić swój obowiązek lekarza i pasterza; milknie, by odegrać rolę ofiary. W obydwu przypadkach, jako wypowiadający się przywódca lub jako „milczący baranek”, zachowuje uniwersalną przenikliwość; ma w swej pieczy i zachowuje w pamięci całe trwanie.
Scena ukrzyżowania jest dzisiaj zniszczona – stanowiące mój punkt obserwacyjny zwykłe wzniesienie pokazywało ją kiedyś dostatecznie wyraźnie – bez większego trudu można ją jednak odtworzyć. Szkoła Biblijna w Jerozolimie ma świadomość, że udało jej się tego dokonać, a przygodny uczeń przejmuje jej wiedzę.
Pozostaje tylko kilka wątpliwości, za to jakże zatrważających! Któż bowiem pogodziłby się łatwo z tym, że dzisiaj nie można z całą pewnością odtworzyć trasy via dolorosa! Wiem, Panie, gdzie wylewałeś krwawe łzy, gdzie zostałeś pojmany, a potem gdzie umarłeś, ale odtąd gubię ślad, a raczej – co oznacza niemal to samo – słyszę o dwóch możliwych śladach. A to mnie niepokoi. Chciałbym z miłością ucałować każdy kamień, na którym dla mnie się potknąłeś; przy braku tożsamości substancji doprecyzowanie miejsc zadowoliłoby moje serce. Cóż czynić, jeśli nie uklęknąć w duchu tu i ówdzie, albo – jeszcze lepiej – we wszystkich punktach tej Jerozolimy, którą w sumie przez niemal dwa lata przemierzyłeś na wszystkie strony, podczas swego życia słowa lub milczenia… Niezależnie od tego, jaka to była godzina, stale umierałeś; każda droga była dla Ciebie drogą krzyżową, bowiem „każdego dnia umierałeś” (1 Kor 15,31) znacznie bardziej niż Twój apostoł, Ty, który zostałeś nam dany po to, by umrzeć.
Na szczęście cała reszta świętego miejsca jest znana. Ogólne zarysy wytycza pas wzgórz okalających Golgotę; wciąż istnieją wypukłości ziemi, doliny częściowo wypełnione, ale wyraźnie zarysowane; drogi są narzucone przez rzeźbę terenu i przez niezmienne kierunki. Widoczne tu i ówdzie ruiny, gorliwie przeprowadzane w ostatnich czasach wykopaliska, porównywanie tekstów i faktów pozwala rozpoznać, a nawet dokładnie oznaczyć scenę dramatu. Przeniknie nas dreszcz rzeczywistości.
Już dłużej nie zwlekając, razem z Jezusem Chrystusem otwórzmy zatem pobożnie oczy ciała i oczy intelektu. „Przyoblekając się” w Jezusa, przyjmijmy Jego myśl i Jego serce. Być może w ten sposób niewidzialny świat, w którym porusza się Jego dusza, ukaże nam się z większą mocą. Być może zostanie nam dana łaska bardziej osobistego utożsamienia.
Zetknięcie się spojrzeniem byłoby czymś znikomym; powzięcie wspólnych myśli i uczuć z pewnością oznaczałoby coś więcej, ale wystarczy tylko jedno: wydać swoje życie, aby „forma Chrystusa” w nim się objawiła i je wchłonęła.
Oby niniejsza praca, zgodnie z zamierzonym celem, dopomogła kilku duszom, by tak się stało.
Jerozolima, rok 1923
1 Jeśli nie zaznaczono inaczej, fragmenty biblijnego cytowane za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, wyd. 5, Poznań 2002. Fragmenty psalmów według brewiarza (przyp. tłum.).
2 O. Louis-Hugues Vincent, autor działu poświęconego archeologii i części działu dotyczącego badań historycznych w obszernym opracowaniu, które właśnie jest publikowane nakładem wydawnictwa Gabalda: Louis-Hugues Vincent OP, Félix-Marie Abel OP, Jérusalem. Recherches de topographie, d’archéologie et d’histoire (1914).