- W empik go
Co to jest obłomowszczyzna - ebook
Co to jest obłomowszczyzna - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 209 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gogol
Dziesięć lat czekało społeczeństwo nasze na powieść Gonczarowa. Jeszcze przed jej ukazaniem się w druku mówiono, że będzie to dzieło niezwykłe. Spodziewano się po książce bardzo wiele. Tymczasem pierwsza część powieści, napisana w 1849 r., daleka od zainteresowań chwili bieżącej, wydała się wielu czytelnikom nudna. W tym samym czasie wyszło „Szlacheckie gniazdo” i dzięki swemu poetyckiemu, wielce sympatycznemu talentowi autor tego utworu wywołał zachwyt powszechny. „Obłomow” pozostał dla wielu w cieniu; niezwykle subtelna i głęboka analiza psychologiczna, tak istotna dla całej powieści Gonczarowa, wydała się wielu czytelnikom nawet nużąca. Publiczność, która lubi powierzchowną, zajmującą fabułę, doszła do wniosku, że pierwsza część powieści nuży, gdyż do jej końca bohater leży wciąż na tej samej kanapie, na której zastaliśmy go w pierwszym rozdziale. Ci zaś czytelnicy, którzy są zwolennikami literatury krytykującej nasze obyczaje, wyrażali niezadowolenie, że oficjalna strona naszego życia społecznego została w powieści pominięta. Słowem – na licznych czytelnikach pierwsza część powieści wywarła wrażenie niekorzystne.
Z różnych względów można się było spodziewać, że i cała powieść nie będzie miała powodzenia, przynajmniej wśród naszej publiczności, która przyzwyczaiła się w ogóle traktować literaturę piękną jak rozrywkę i oceniać dzieła literackie na podstawie pierwszego wrażenia. Tym razem jednak prawda artystyczna szybko zwyciężyła. Dalsze rozdziały powieści zatarły pierwsze, niekorzystne wrażenie, jakie odnieśli niektórzy czytelnicy, i nawet ci, którzy najmniej z Gonczarowem sympatyzowali, ulegli przemożnemu wpływowi jego talentu. Tajemnica takiego powodzenia tkwi, jak się zdaje, zarówno w sile tego talentu jak i w niezwykle bogatej treści utworu.
Może się wydać dziwne, że mówimy o niezwykłym bogactwie treści utworu, w którym, jak to wynika z charakteru głównej postaci, prawie w ogóle nie ma akcji. Mamy jednak nadzieję, że wyjaśnimy naszą myśl bliżej w dalszym ciągu artykułu, którego głównym celem jest wypowiedzenie kilku uwag i wniosków nasuwających się, naszym zdaniem, w związku z powieścią Gonczarowa.
O „Obłomowie” ukaże się niewątpliwie mnóstwo artykułów krytycznych. Prawdopodobnie znajdą się wśród nich zarówno artykuły ó charakterze korektorskim, doszukujące się jakichś braków w języku i stylu, jak i artykuły patetyczne, które będą się unosiły nad urokiem poszczególnych scen, opisów i charakterów, a wreszcie artykuły estetyczno-aptekarskie, poświęcone gruntownemu zbadaniu, czy aby poszczególne osoby powieści otrzymały odpowiednią i zgodną z receptą estetyczną dawkę takich czy innych cech i czy zastosowały się do wskazanego w recepcie sposobu użycia. Nie mamy najmniejszej ochoty wdawać się w tego rodzaju subtelności. Czytelnicy nie będą się chyba zbytnio martwili, jeżeli nie będziemy się zadręczali rozważaniami, czy to a to powiedzenie ściśle odpowiada charakterowi bohatera powieści oraz jego stanowisku, czy też kilka wyrazów należy w nim przestawić itp. Wobec tego, że nie zasłużymy chyba na potępienie, gdy zajmiemy się bardziej ogólnymi rozważaniami nad treścią i znaczeniem powieści Gonczarowa, chociaż oczywiście ze strony prawdziwych krytyków spotkamy się znowu z zarzutem, że napisaliśmy artykuł nie o Obłomowie, lecz tylko w związku z Obłomowem. Wydaje się nam, że w stosunku do Gonczarowa – w większym stopniu niż w stosunku do jakiegokolwiek innego autora krytyka ma obowiązek wysnuć z jego utworów wnioski ogólne. Są autorzy, którzy sami się tej pracy podejmują i tłumaczą czytelnikowi cel i sens swoich własnych utworów. Inni autorzy nawet nie mówią jasno o swoich zamiarach, lecz w toku opowiadania dążą do tego, żeby koncepcja ich została wyraźnie i prawidłowo zrozumiana. Tacy autorzy na każdej stronicy usiłują dać czytelnikom do zrozumienia, o co im chodzi, i trzeba być bardzo niedomyślnym, żeby ich nie zrozumieć… W rezultacie takiej lektury czytelnik w mniejszym lub większym stopniu (zależnie od talentu autora) godzi się z koncepcją, która stanowi podstawę utworu. Wszystko inne ulatnia się w ciągu dwóch godzin po przeczytaniu książki.
Całkiem inaczej jest u Gonczarowa. Autor nie wysnuwa i jak widać, nie chce wysnuć żadnych wniosków. Życie, które odtwarza w utworze, traktuje nie jako pretekst do abstrakcyjnego filozofowania, lecz jako cel sam w sobie. Ani czytelnik, ani wnioski, jakie z powieści on wysnuje, autora nie obchodzą; to jest wasza prywatna sprawa. Jeżeli omylicie się – miejcie pretensje do własnej krótkowzroczności, ale w żadnym razie nie do autora. Autor roztacza przed wami plastyczny obraz i ręczy tylko za podobieństwo obrazu do rzeczywistości; niechaj już sam czytelnik oceni odtworzone przez autora przedmioty; jemu jest to całkowicie obojętne. Gonczarow nie ma również tej gorącej uczuciowości, która stanowi największą siłę i urok niektórych talentów. Turgieniew, na przykład, mówi o bohaterach własnych dzieł jak o bliskich sobie ludziach, odsłania żywe uczucia wzbierające w ich piersi i bada je ze wzruszającą czułością, z bolesnym drżeniem; autor cieszy się i cierpi razem z postaciami, które powołał do życia, i sam ulega tej pełnej czaru i poezji atmosferze, jaką chętnie je zwykle otacza…
Ta postawa autora udziela się czytelnikowi i Turgieniew pozyskuje jego sympatię, od pierwszej stronicy przykuwa jego myśli i uczucia do opowiadania, każe mu przeżyć i wczuć się w sytuację, w której występują bohaterowie powieści. Upłynie dużo czasu – wątek utworu może się w pamięci czytelnika zatrzeć, podobnie jak i łączność między poszczególnymi wydarzeniami, charakterystyka poszczególnych osób i sytuacji może ujść uwagi czytelnika, można wreszcie zapomnieć wszystko, co się przeczytało; zawsze pamiętne i drogie będzie jednak to żywe, radosne wrażenie, którego się doznało podczas czytania utworu.
Coś wręcz odmiennego widzimy w twórczości Gonczarowa. Nie jest… on przewrażliwiony. Gonczarow nie zaśpiewa pieśni lirycznej na widok róży czy słowika; owszem, zwróci na to uwagę, zatrzyma się, będzie się długo wpatrywał i wsłuchiwał, zastanowi się… Trudno zrozumieć dokładnie, jaki proces dokonywa się tymczasem w jego duszy… Autor zaczyna coś kreślić… Wpatrujecie się z rezerwą w niewyraźne jeszcze zarysy… Ale oto stają się one coraz wyraźniejsze, wyraźniejsze i piękniejsze… i nagle, nie wiadomo jakim cudem, wyłania się przed wami z tych zarysów i róża, i słowik w pełni swego czaru i piękna. Widzicie nie tylko plastyczny obraz, ale czujecie woń róży, słyszycie trele słowicze… Jeśli róża i słowik pobudzają was do tego, śpiewajcie pieśń liryczną; artysta zrobił swoje i zadowolony z dzieła odsuwa się na bok; więcej nic nie doda… „Byłoby to daremne – myśli artysta – jeśli sam obraz nie przemawia wam do serca, to cóż mogłyby powiedzieć słowa?…”
Na tym, że autor umie odtworzyć przedmiot w całej pełni, wyryć go, wyrzeźbić – polega największa zaleta talentu Gonczarowa. To go właśnie wyróżnia wśród współczesnych pisarzy rosyjskich i tłumaczy inne właściwości jego talentu. Ma on zdumiewającą zdolność – w każdej chwili potrafi uchwycić przelotne zjawisko życiowe w całej jego pełni i świeżości, i trzyma je przed sobą, dopóki nie stanie się całkowitą własnością artysty. Jasny, świetlisty promień życia pada na nas wszystkich, ale zaledwie muśnie naszą świadomość, natychmiast niknie. A za… nim idą inne promienie od innych przedmiotów i także nikną równie szybko, nie zostawiając prawie śladu. W ten sposób upływa całe życie. Artysta natomiast reaguje inaczej; w każdej rzeczy umie uchwycić coś sobie bliskiego i pokrewnego, umie zatrzymać się na tym momencie, który go specjalnie zainteresował. W zależności od charakteru talentu i od stopnia jego wyrobienia dostępna artyście sfera przeżyć może się zwężać lub rozszerzać, wrażenia mogą być bądź żywsze bądź głębsze, gorętsze lub spokojniejsze w wyrazie. Częstokroć sympatią poety cieszy się pewna określona właściwość przedmiotów; właściwość tę stara się artysta wszędzie odszukać i uwypuklić, upatruje główny cel w jak najbardziej plastycznym i bezpośrednim jej odtworzeniu i poświęca temu przeważnie cały swój artyzm.
Tak rodzą się artyści, których przeżycia wewnętrzne łączą się nierozerwalnie ze światem zjawisk zewnętrznych i którzy oglądają życie oraz naturę przez pryzmat dominującego w nich samych nastawienia. Niektórzy podporządkowują wszystko poczuciu plastycznego piękna, inni odtwarzają przeważnie łagodne i sympatyczne cechy, jeszcze inni przy każdej sposobności dają wyraz własnym humanitarnym i społecznym tendencjom itd.
Gonczarow nie zdradza właściwie żadnej z tych cech. Ma inną właściwość: spokój i doskonałość poetyckiej wizji świata. Nic nie pochłania go wyłącznie, względnie wszystkiemu poświęca jednakowo wiele uwagi. Nie ulega jednostronnemu wrażeniu, jednemu momentowi wydarzenia, lecz bada… zjawisko wszechstronnie, bada wszystkie stadia jego procesu i potem dopiero zabiera się do artystycznego przetworzenia zjawisk. Dzięki temu stosunek autora do odtwarzanych przedmiotów jest bardziej obiektywny i bezstronny, z większą ścisłością kreśli on drobne nawet szczegóły i z jednakową dbałością opracowuje wszystkie momenty powieści.
Dlatego właśnie niektórzy czytelnicy odnoszą wrażenie, że powieść Gonczarowa jest rozwlekła. Zresztą jest ona rzeczywiście rozwlekła. W pierwszej części autor opisuje, jak Obłomow leży na otomanie; w drugiej – wizytę Obłomowa u Iljińskich oraz miłość wzajemną Olgi i Obłomowa; w trzeciej części Olga przekonuje się, że zawiodła się na Obłomowie, i ich drogi życiowe rozchodzą się; w czwartej części Olga wychodzi za mąż za przyjaciela Obłomowa, Sztolca, a Obłomow żeni się z właścicielką tej kamienicy, w której wynajmuje mieszkanie. To wszystko. Autor nie wplata w powieść żadnych wydarzeń zewnętrznych, żadnych przeszkód (z wyjątkiem chyba tylko tego, że rozebrano most na Newie, co położyło kres spotkaniom Olgi i Obłomowa), żadnych postronnych okoliczności. Lenistwo i apatia Obłomowa – to jedyna sprężyna akcji w całej jego historii. Jakże można to było rozciągnąć na cztery części! Gdyby inny autor obrał ten temat, potraktowałby go inaczej: napinałby z pięćdziesiąt lekkich, zajmujących stronic, ułożyłby zabawną farsę, wyśmiałby swego leniucha, dodałby trochę zachwytów nad Olgą i Sztolcem i na tym kropka. Opowiadanie nie byłoby nudne, chociaż nie miałoby specjalnej wartości artystycznej.
Gonczarow zabrał się do rzeczy inaczej. Skoro już zwrócił uwagę na pewne zjawisko, nie chciał się od niego oderwać, dopóki nie zbada go do końca, dopóki nie zgłębi przyczyn jego powstania i nie ujawni związku tego zjawiska ze wszystkimi towarzyszącymi mu zjawiskami. Autor chciał dopiąć tego, aby ze zjawiska przypadkowego, z którym się przelotnie zetknął, stworzyć obraz typowy, nadać mu charakter ogólny i nieprzemijający. Dlatego wszystko to, co dotyczyło Obłomowa, było dla niego ważne i ciekawe. Wszystko traktował z miłością, wszystko opisał dokładnie i szczegółowo. Autor wszystkim się zainteresował i odtworzył ściśle i plastycznie zarówno pokoje, w których Obłomow mieszkał, jak i dom, o którym Obłomow dopiero marzył, zarówno szlafrok Obłomowa jak i szary surdut oraz szczeciniaste faworyty jego sługi Zachara; zarówno sposób, w jaki Obłomow pisze listy, jak i gatunek papieru i atramentu, jakiego użył starosta w liście do Obłomowa. Autor nie może pominąć nawet jakiegoś barona Don Langwagena, który nie odgrywa w powieści żadnej roli, i poświęca baronowi całą, doskonałą stronicę, a napisałby i więcej, gdyby nie wyczerpał tematu na pierwszej. Można się zgodzić, że szkodzi to ciągłości akcji, nuży obojętnego czytelnika, który domaga się ciągle podniety i… silnych emocji. Stanowi to jednak cenną właściwość talentu Gonczarowa i znacznie podnosi wartość artystyczną jego utworów.
Na początku lektury wydaje się, że pewne rzeczy nie są uwarunkowane bezwzględną koniecznością, nie zostały jak gdyby uzgodnione z odwiecznymi wymogami sztuki. W miarę lektury czytelnik przyzwyczaja się jednak do świata, który autor przedstawia, i przyznaje, że opisane przez autora zjawiska są uzasadnione i naturalne; wnikając w położenie osób działających czuje, że na ich miejscu i w ich sytuacji nie można i nawet nie należy się inaczej zachowywać. Ulegacie wreszcie urokowi drobnych szczegółów, które autor nieustannie wtrąca i maluje z zamiłowaniem i po mistrzowsku. Przenosicie się całkiem do tego świata, do którego autor was wprowadza: znajdujecie tu coś bliskiego, widzicie nie tylko formę zewnętrzną, ale odsłania się przed wami również istotna, intymna treść, wewnętrzny świat każdego człowieka, każdego przedmiotu. Po przeczytaniu całej powieści czujecie, że myśl wasza wzbogaciła się o coś nowego, że nowe obrazy i nowe typy zapadły wam głęboko w duszę. Prześladują was długo, wciąż wracacie do nich myślą, chcielibyście uświadomić sobie ich znaczenie, stosunek do waszego życia, charakteru i skłonności. Ani śladu ospałości i zmęczenia; wraca wam rześkość myśli i świeżość uczuć. Gotowi jesteście przeczytać znowu wiele stronic, zastanawiać się nad nimi, dyskutować. Tak przynajmniej oddziaływał Obłomow na nas: „Sen Obłomowa” i niektóre inne fragmenty przeczytaliśmy kilkakrotnie; całą niemal powieść przeczytaliśmy dwukrotnie i za drugim razem powieść spodobała się nam bodaj czy nie bardziej niż za pierwszym „i to dzięki urokowi szczegółów, które autor przytacza w toku akcji i które, zdaniem niektórych czytelników, czynią powieść rozwlekłą.