Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Co zrobić z idiotami. I jak samemu nie wyjść na idiotę - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 lipca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Co zrobić z idiotami. I jak samemu nie wyjść na idiotę - ebook

Masz wrażenie, że otaczają cię idioci, którzy sprzysięgli się, by zatruć ci życie?

Nie możesz ich zignorować ani przed nimi uciec. Spotykasz ich wszędzie: w sklepie, w pracy, na rodzinnym obiedzie, na imprezie, w urzędzie… Próbujesz nie czytać komentarzy internetowych oszołomów, szerzących w sieci swoje spiskowe teorie i rozpowszechniających fake newsy niczym zarazę. Nieopatrznie włączasz jednak telewizor, a tam… debata sejmowa.

Jeśli poraża cię wszechobecna głupota i wciąż zadajesz sobie pytanie, skąd wzięli się ci wszyscy ignoranci i dlaczego to właśnie oni zawsze wygrywają – przeczytaj tę książkę.

Filozof Maxime Rovère z humorem, łagodną ironią i mądrością analizuje sytuacje dnia codziennego. Pokazuje, jak nie dać się złapać w pułapki, które zastawiają na nas idioci, jak rozmawiać z tymi, którzy nie chcą słuchać, a przede wszystkim: jak nie dać się wyprowadzić z równowagi i zachować zimną krew, by samemu nie wyjść na idiotę.

Ta książka to prawdziwe lekarstwo na plagę naszych czasów i zbiorową chorobę, która niszczy nam życie – głupotę.

Analizując fenomen idiotów, (...) Maxime Rovère proponuje nam poradnik samoobrony przed nieznośnymi ignorantami oraz etyczną refleksję nad życiem w społeczeństwie.

LIVRES HEBDO

Maxime Rovère jest francuskim pisarzem, tłumaczem i profesorem, specjalistą od filozofii Spinozy. Współpracuje z „Magazine Littéraire”. Jego zainteresowania naukowe sytuują się na granicach historii filozofii, antropologii i sztuki współczesnej.

Prawdziwa lekcja pokory.

„L’EXPRESS”

Ta książka skrzy się humorem.

„LE POINT”

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8334-3
Rozmiar pliku: 4,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

ODDALILIŚMY SIĘ ZA BARDZO OD LUDU — TO PEWNIK, ZDAJE SIĘ, ŻE PAN RACZYŁ SIĘ ROZEŚMIAĆ, PANIE KARAMAZOW?¹

Filozofowie nigdy nie traktowali poważnie problemu, którym zajmę się w tej książce, ponieważ skupiali się przede wszystkim – i słusznie – na doświadczaniu potęgi inteligencji. Ich godne podziwu próby objęcia umysłem i zbadania rozmaitych wersji „rozumienia” oczywiście nie pomijały całkiem istnienia idiotyzmu². Nawet w najszerszym rozumieniu inteligencja i idiotyzm są bowiem z definicji swoimi przeciwieństwami: zaczynamy rozumieć tylko o tyle, o ile przestajemy być idiotami. Z tego jednak powodu filozofowie potrafili dotąd podawać wyłącznie negatywne definicje swojego głównego adwersarza, zakładające, że przyjmiemy ich punkt widzenia – punkt widzenia osoby przynajmniej teoretycznie inteligentnej. Nie ma tu miejsca na szczegółowy przegląd historii filozofii idiotyzmu, wystarczy jedynie przypomnieć, że uczeni widzieli w nim przeszkodę na drodze do poznania, spełnienia moralnego, zdrowej dyskusji lub wspólnotowego życia. Adwersarz ów przyjmował z ich perspektywy postać tego, co niektórzy określają mianem opinii, uprzedzeń, dumy, przesądów, nietolerancji, pasji, dogmatyzmu, pedantyzmu, nihilizmu itd. Oczywiście filozofowie przyczynili się przy tym do objaśnienia wielu aspektów idiotyzmu. Ponieważ jednak zawsze nadmiernie go intelektualizowali – co wydaje się naturalne w przypadku mistrzów idei – nie zdołali mu się przyjrzeć z perspektywy, z której stanowi on prawdziwy problem.

Mówiąc wprost, problemem nie jest sam idiotyzm, są nim idioci. Niezależnie od definicji, jaką przyjmiemy, dochodzimy do tego samego wniosku: wszystkimi dostępnymi i możliwymi sposobami, wszystkimi ludzkimi i nieludzkimi siłami idiotyzm należy bezwzględnie zwalczyć i unicestwić. Łacińska sentencja _stultitia delenda est_ wyraża zbawienną nienawiść do idiotyzmu, nienawiść dziką i szaleńczą, bezkresną i nieznającą litości: „musi zostać zniszczony”. A co z idiotami? Z idiotami prawdziwymi, czyli tymi, którzy wypełniają naszą codzienność, których spotykamy w środkach transportu, których widujemy w pracy, z którymi żyjemy i którzy należą nawet (niestety!) do naszego najbliższego kręgu, naszych rodzin – z którymi szliśmy kiedyś przez życie, którzy byli naszymi przyjaciółmi, ukochanymi – aż nagle odsłonili swoje prawdziwe, potworne oblicze… Właśnie o tych idiotów chodzi! Któż by zakrzyknął, że trzeba ich unicestwić? Nikt, może z wyjątkiem największych idiotów, nie chciałby się do tego posuwać.

Idioci z filozoficznego punktu widzenia stanowią zatem problem o wiele delikatniejszy i ważniejszy od samego idiotyzmu. Istnienie tych nieokrzesanych i często agresywnych idiotów jest kwestią znacznie bardziej złożoną, ponieważ ma ona formę kolistą. Kiedy bowiem stykasz się z idiotą lub idiotką, natychmiast uruchamia się jakiś dziwny mechanizm, który stopniowo pozbawia cię własnej inteligencji (używam tego terminu w najszerszym znaczeniu, jako pewnej zdolności rozumienia). Oczywiście nigdy nie posunąłbym się do obrażania swoich czytelników. Musisz jednak przyznać, że od momentu, w którym identyfikujesz idiotę lub idiotkę, nie stoisz już naprzeciw niego czy niej: znajdujesz się nagle w pewnej sytuacji, w której twój wysiłek, mający na celu zrozumienie, napotyka poważne przeszkody. Jedną z podstawowych cech idiotyzmu jest fakt, że pochłania on w jakimś sensie twoją zdolność analizy i w osobliwy sposób zmusza do używania jego języka, przyjęcia jego reguł gry. Krótko mówiąc, wciąga cię na swój teren. To pułapka tak trudna do ominięcia, że – ponieważ sam musiałem się z nią skonfrontować pod własnym dachem, bo miałem przyjemność (na szczęście krótkotrwałą) mieszkać z jednym z idiotów – postanowiłem przerwać najtrudniejsze prace akademickie i oddać sobie oraz innym przysługę. Zdecydowałem, że poszukam rozwiązania tego problemu.

Zanim jednak szczegółowo omówię związane z idiotami problemy, które uznaję za równie poważne co najpoważniejsze kwestie, jakimi zajmowali się filozofowie, muszę z góry uprzedzić: w tej książce skupiam się na idiotyzmie rozumianym jako kwestia praktyczna, nie zaś teoretyczna. Innymi słowy, absolutnie zdaję sobie sprawę, że idiotyzmu – traktowanego jako problem moralny, polityczny i społeczny – należy przede wszystkim unikać. Musimy wdrożyć metody organizowania wspólnego życia, które skutecznie uniemożliwiałyby młodym ludziom stawanie się idealnymi idiotami – tym bardziej że niezależnie od pochodzenia często okazują się oni córkami i synami idiotów. Z tego powodu sprawa wydaje się tak pilna. Wysiłek, który włożymy w rozwój inteligencji na dużą skalę, nie powinien jednak przesłaniać własnych ograniczeń. Wdrożenie oraz skuteczność rozwiązań przeciwko idiotyzmowi zależą od bardzo wielu czynników, ale żadne społeczeństwo nie mogłoby istnieć, gdyby chociaż część populacji, przynajmniej jedna osoba, nie była uznawana przez inną jej część za wyjątkowo utalentowaną w dziedzinie idiotyzmu. W tym sensie – choć w teorii problem idiotyzmu dałoby się rozwiązać, a wysiłki podejmowane przez nauki humanistyczne i ludzi dobrej woli z pewnością okazałyby się słuszne i uzasadnione – w praktyce idioci nigdy nie przestaną istnieć.

Trzeba zatem niezwłocznie przyznać: nawet w najlepszym ze światów, przy najlepszej woli, zawsze spotkasz na swojej drodze idiotów. Nie wynika to zresztą wyłącznie z faktu, że są oni w stanie przetrwać wszelkie zmiany historyczne. Idiotyzm nie ma w sobie niczego statycznego. Charakterystyczny jest szczególny opór, z jakim idioci podchodzą do wszystkiego, co chce się zrobić, by poprawić dowolną sytuację, łącznie z ich własną. Wiecznie starając się przeciwstawić twoim wysiłkom, spróbują zbić wszelkie argumenty niekończącymi się teoriami, zdusić życzliwość groźbami, na łagodność zareagują agresją, a ideę dobra wspólnego przyjmą z zaślepieniem, które uderza w fundamenty ich własnych interesów. W tym sensie idiotyzm jest nie tylko osobliwą pozostałością po ludzkiej ewolucji. Jest jedną z głównych sił napędowych Historii, siłą, która – pomimo swojego zaślepienia, a właściwie dzięki niemu – wygrała dużą część dawnych bojów i wygra kolejne. W skrócie trwałość tej siły można ująć słowami: idioci są uparci.

Ta cecha szczególna ma tę wadę, że uniemożliwia stosowanie najprostszych rozwiązań. Upór idiotów oznacza bowiem, że nie warto bronić tolerancji w obliczu nietolerancji, oświeconego umysłu w obliczu przesądów, otwartości w obliczu uprzedzeń itd. Wielkie deklaracje i wspaniałomyślne czyny sprawiają przyjemność wyłącznie temu, kto przemawia, a ta przyjemność jest tylko kolejnym sposobem idiotyzmu na pochłonięcie adwersarza, pochwycenie go w sieci i stłumienie jego wysiłków mających na celu zrozumienie.

Ze wszystkich tych powodów pojednanie się z idiotami wydaje się strukturalnie niemożliwe. Oni sami tego nie chcą. Musimy się nauczyć z nimi współistnieć. Ale jak? Jak na podstawie bolesnego wyznania o tym, że idioci faktycznie istnieją – od zawsze i na zawsze – oraz że muszą istnieć, mamy znaleźć sposób, by z nimi współistnieć, skoro jest już za późno na środki zapobiegawcze?

Gdybym znał odpowiedź, w momencie kiedy zadaję to pytanie, sam okazałbym się idiotą. Mam jednak w zanadrzu pewien plan, odrobinę metodologii i długie doświadczenie obcowania z abstrakcją. Sprawdźmy wspólnie, czy filozofia potrafi wskazać jasne, zrozumiałe i konkretne rozwiązania tego palącego problemu.

¹ Fiodor Dostojewski, _Bracia Karamazow_, przeł. Aleksander Wat, , s. 515.

² Zdecydowałam się stosować w przekładzie słowo „idiota”, ponieważ najlepiej oddaje ono cały wachlarz postaw – głupotę, prostactwo, chamstwo i inne tego typu zachowania – które autor opisuje w książce. Celowo nie posługuje się on słowami „głupiec” i „głupota”, należącymi do wyższego rejestru. Francuskie _con_, _connard_ to właśnie odpowiedniki „tępaka”, „durnia”, „idioty” czy „kretyna”. Potrzebne jest tu zatem słowo potoczne i możliwie wieloznaczne (przyp. tłum.).ZAWSZE JESTEŚMY CZYIMŚ IDIOTĄ; IDIOTYZM MA NIESKOŃCZENIE WIELE POSTACI; NAJWIĘKSZY IDIOTA TKWI W NAS SAMYCH. PO OMÓWIENIU TYCH KWESTII BĘDZIE MOŻNA PRZEJŚĆ DO DALSZYCH ROZWAŻAŃ.

Kiedy zaczynasz czytać tę książkę, masz pewne wyobrażenie o idiotach. Niestety! Przypominają ci się konkretne twarze, konkretne imiona… Te bolesne doświadczenia, które mogą się wiązać z poważnymi kwestiami – niesprawiedliwością i bólem – sprawiają, że chętnie byś się zabawił z idiotami, więcej się o nich dowiedział, trochę się z nich pośmiał i poczuł się od nich inteligentniejszy. Podzielam te uczucia, ale zanim zaczniemy, chciałbym zwrócić uwagę na aspekt, który znajduje się w obrębie naszego głównego problemu: na kwestię definicji.

Choć da się zdefiniować idiotyzm w abstrakcyjny sposób, bardzo trudno jest precyzyjnie określić, kim jest idiota. Rzucają się tu w oczy dwie sprawy. Z jednej strony mamy do czynienia z pojęciem absolutnie względnym i każdy ma świadomość, że zawsze jesteśmy czyimś idiotą lub czyjąś idiotką. To zapewne właśnie dlatego do dziś nie powstało żadne poważne badanie na ten temat (sam nie zdecydowałbym się zająć tym problemem, gdybym nie musiał). Z drugiej strony można powiedzieć, że każdy ma swojego idiotę, a zatem każdy, kto otwiera tę książkę, spodziewa się jasnej, klarownej definicji osoby bardziej ulotnej niż duch, osoby, której obecność jest dla niego zarazem o wiele bardziej oczywista niż istnienie Boga. Wszyscy byśmy pragnęli, by filozofia pozwoliła nam lepiej uchwycić doświadczenia związane z tym czymś, co pojawiało się w naszym życiu pod postacią konkretnych idiotów.

Rozważ tymczasem następującą obserwację: z punktu widzenia czystej inteligencji idioci nie istnieją. Kiedy idealny Mędrzec, Bóg filozofów, kontempluje świat, nigdzie nie dostrzega idiotów. Jego nieskończona inteligencja natychmiast obejmuje mechanikę przyczyn, powiązania czynników oraz sieci interakcji, które skłaniają ludzi do działania. W swojej nieskończonej życzliwości i miłości Mędrzec przyjmuje najgłupsze nawet improwizacje, niestosowne gesty i zdania, ciosy poniżej pasa i tym podobne. Wie w swojej wszechmocy, że do stworzenia świata potrzeba odrobiny wszystkiego, a zaufanie wobec naturalnego biegu rzeczy pozwala mu o tym pamiętać nawet w kontekście najbardziej absurdalnych postaw i wad. Nie, idioci nie pojawiają się na radarze Absolutu. Rozpływają się pod jego Doskonałym Spojrzeniem.

Jeśli mamy problem z idiotami, jasne jest zatem, że podczas spotkania z nimi doświadczamy własnych ograniczeń. Wyznaczają one punkt, za którym nie potrafimy już rozumieć i kochać. Pozostawia nam to tylko dwa wyjścia. Możemy się użalić nad własną skończonością i przyjąć perspektywę głuptasów, którzy wolą rechotać, bo dzięki temu czerpią przyjemność z tego, czego nie rozumieją. Możemy również uznać i docenić siłę idiotyzmu, wpływ, który on na nas wywiera, a następnie sięgnąć po potęgę idei, by wreszcie wziąć idiotów pod but, to znaczy stać się lepszymi nie tylko od nich, ale też od siebie samych.

Ta druga droga ma pewną wadę: nie jest lekka, łatwa i przyjemna, ba! bywa wręcz irytująca. Na kolejnych stronach przekonamy się jednak, że na idiotów można spojrzeć bez zbędnego uwodzenia czy bełkotu i zobaczyć w nich skomplikowane mechanizmy.

Jeszcze nawet nie zacząłem, a już dostrzegam kolejną trudność: paleta odcieni idiotyzmu jest tak szeroka, że studiowanie wszystkich idiotów naraz wydaje się niemożliwe. Są idioci pewnie osadzeni w swoich przekonaniach i niedopuszczający do siebie żadnych wątpliwości; są też tacy, którzy odrzucają wszystko i powątpiewają w samą prawdę; jeszcze inni mają gdzieś dwie pierwsze grupy, mają gdzieś wszystko, nawet dramaty, których dałoby się uniknąć. Jak mówić o wszystkich tych gatunkach idiotów jednocześnie?

Proste rozwiązanie polegałoby na zdefiniowaniu typów i gatunków, podzieleniu ich na rodziny, a nawet rozrysowaniu schematów. Moim zdaniem jednak taka typologia miałaby jedną poważną wadę: sugerowałaby, że idioci są spójną grupą, co jest po prostu nieprawdą. Gdybym sporządził listę, która pozwoliłaby ich wskazać i opisać, jednego po drugim, niewątpliwie można by się zgodzić co do pewnych wspólnych elementów, wyizolować typy czy „esencje” idiotów, tak jak się to robi z zapachami w perfumerii. Niestety w przypadku idiotów przyniosłoby to skutek odwrotny do zmierzonego: taka lista skłoniłaby cię do przeceniania własnych doświadczeń, do wmówienia sobie, że miałeś do czynienia z istotami, a nie z sytuacjami. Im skuteczniej zaczniesz identyfikować własnych idiotów, takich, których udało ci się spotkać na swojej drodze, tym mocniej uwierzysz, że idioci istnieją na tej samej zasadzie co strusie czy buki zwyczajne (a to, jak wykażę, jest nieprawdą). To przekonanie oddaliłoby cię od punktu widzenia związanego z inteligencją i czystą dobrocią, ostatecznie zaś ta książka, tak jak wiele innych, ugruntowałaby w tobie uprzedzenia, zamiast prowadzić (razem ze mną) ku mądrości.

To zatem nie klasyfikacja pozwoli nam zrozumieć idiotów czy lepiej kontrolować sposoby ich pojawiania się w naszym życiu. Oczywiście w wielu filmach, komediach i powieściach odnajdujemy profile o charakterystycznych rysach, które umożliwiają nakreślenie pewnych typów – ich absolutny brak wyobraźni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozbudza u innych ogromną kreatywność. To jednak tylko potwierdza moją tezę. Filozofia pracuje na ideach, nie zaś na konkretnych postaciach. Żeby oddać sprawiedliwość różnym przypadkom, przewidziałem krótkie przerywniki, scenki, które pomogą unaocznić poszczególne doświadczenia, do których się odnoszę, pozostając w sferze abstrakcji. Nie chcę tu jednak niczego wymyślać. Chcę zrozumieć.

Krótko mówiąc, choć jest to w dziedzinie filozofii postawa dość nietypowa, proponuję ci, czytelniku, żebyś nie szukał zbyt precyzyjnych definicji idiotyzmu. Niech idioci pozostaną dla nas odległą mgławicą, w której każdy rozpozna swoich. Prawdę powiedziawszy, nie obchodzi mnie, kim dokładnie są, skąd się biorą i w jaki ohydny sposób się rozmnażają. Chciałbym tylko, by pozwolili mi żyć w spokoju. To właśnie w tym miejscu moje kruche serce, które pragnie tylko kochać, napotyka realny problem – a właściwie problem ten wbija się w nie niczym drzazga. Idioci nie pozwalają spokojnie żyć i dręczą przede wszystkim tych, którzy chcieliby trzymać się od nich z daleka. To zresztą drugi aksjomat przyjęty w tej książce: idioci nas zalewają.

Oto niezwykła tajemnica. W jaki sposób idiotyzm odnajduje drogę, w jaki sposób miesza się w nasze sprawy, wije się i dyskretnie wślizguje do umysłu teoretycznie inteligentnego podmiotu? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zacząć w miejscu, w którym kończy się inteligencja. Właśnie dlatego przekazałem ci, drogi czytelniku, trzy obserwacje, z którymi zdolniejszy autor wstrzymałby się do zakończenia: zawsze jesteśmy czyimś idiotą, idiotyzm przyjmuje niezliczone postaci, główny idiota znajduje się w nas samych. Te trzy absolutnie słuszne obserwacje do niczego mi się nie przydadzą. Wymagam od filozofii precyzyjnych technik koncepcyjnych, które pozwolą mi nadrobić niedostatki własnej inteligencji i dobroci – z których zdaję sobie sprawę, ilekroć przekraczam próg drzwi znajdujących się po mojej lewej, a następnie konfrontuję się z ludzkim idiotyzmem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: