Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Coś fantastycznego. Opowiadania wyróżnione w konkursie Empik Go SHORT - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 grudnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Coś fantastycznego. Opowiadania wyróżnione w konkursie Empik Go SHORT - ebook

Już po raz drugi oddajemy w ręce czytelników antologię zwycięskich opowiadań konkursu Empik Go SHORT. Tym razem jest to sześć historii, które udowadniają, że ramy gatunku bywają umowne, a twórcy nie chcą się w nich mieścić.

Osiągnięcia techniki i nauki, podróże pozaziemskie oraz wojny światów to tylko kilka z motywów, które poruszali w swoich pracach uczestnicy konkursu. Przekonaliśmy się na własnej skórze, że Stanisław Lem miał rację – każda opowieść o przyszłości wygląda inaczej. Każda ze zgłoszonych prac odmiennie rozwijała/rozwinęła wizję „czegoś fantastycznego”.

Tom zawiera takie opowiadania jak Oddech Bogini Nieba Adrianny Filimonowicz, lemowską fantazję o niezdrowej relacji z naturą w bliżej nieokreślonej przyszłości; Erratę Przemysława Zańko-Gulczyńskiego, historię o nadpisywaniu przeszłości, i cztery wyróżnione prace konkursowe. Zapraszamy w zaskakującą podróż po historiach, które mają w sobie to „coś” fantastycznego…

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-8388-7
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nic się nie sprawdziło. Okazało się, że rację miał tylko Antoni Gołubiew, który lubił powtarzać, że przyszłość polega na tym, iż „wszystko jest inaczej” – inaczej, niż sobie wyobrażamy. I tak rzeczywiście jest. Z tym że inaczej – nie znaczy ani wspanialej, ani straszniej. Po prostu inaczej.

Stanisław Lem

Osiągnięcia techniki i nauki, podróże pozaziemskie oraz wojny światów to tylko kilka z motywów, które poruszali w swoich pracach uczestnicy drugiej edycji konkursu Empik Go SHORT. Przekonaliśmy się na własnej skórze, że Stanisław Lem miał rację – każda opowieść o przyszłości wygląda inaczej. Każda ze zgłoszonych prac odmiennie rozwijała/rozwinęła wizję „czegoś fantastycznego”.

Już po raz drugi oddajemy w ręce czytelników antologię zwycięskich opowiadań. Tym razem będą mieli Państwo szansę zapoznać się z sześcioma historiami, które udowadniają, że ramy gatunku bywają umowne, a twórcy nie chcą się w nich mieścić. Opowiadaniem, które otworzy naszą antologię, jest zwycięska praca Adrianny Filimonowicz. Jej Oddech Bogini Nieba to lemowska fantazja o niezdrowej relacji z naturą w bliżej nieokreślonej przyszłości. Następnie znajdą Państwo opowiadanie laureata wyróżnienia „Nowej Fantastyki” – Przemysława Zańko-Gulczyńskiego. Jego Errata to literacka historia o nadpisywaniu przeszłości.

Mamy przyjemność przedstawić Państwu także wyróżnione prace. Jedną z nich jest Fantastyczna Towarzyszka Radomira Darmiły, który opowiada zaskakującą historię relacji romantycznej człowieka z maszyną. Następnie mogą zapoznać się Państwo z pracą Tomasza Golisa Przybyłam z daleka, w której główna bohaterka udaje się w podróż w poszukiwaniu swojego demona. Zbiór zamykają dwa wyjątkowe opowiadania: Dwa trofea Marho Macieja Wijatkowskiego oraz Ostatnie drzewo na Plantach Agnieszki Gracy, pokazujące, że biologia rządzi się swoimi prawami.

Zapraszamy w tę zaskakującą podróż po historiach, które mają w sobie to „coś” fantastycznego…

Redakcja Empik Go

ODDECH BOGINI NIEBA

– Teraz poprosimy… – Asystent profesora wyłonił się z gabinetu i zawiesił na dłużej wzrok na tablecie. – Lhakpa Mary Green.

Wstałam. Na twarzach pozostałych kandydatów dostrzegłam zazdrość. Wiedzieli, że się dostanę, zresztą ja też to wiedziałam. Weszłam do gabinetu, gwałtowny wzrost ciśnienia na moment mnie ogłuszył. W korytarzach utrzymywano gęstość powietrza odpowiadającą wysokości dawnego obozu drugiego, w pokojach jednak nie różniła się ona istotnie od tej w Lukli.

Profesor Tassen siedział na miękkiej sofie. Chudy i żylasty, prawie ginął w modnym, oversizowym garniturze z finezyjnie podwiniętą klapą. Na nogach miał wewnętrzne botki himalajskich butów, jakby dopiero co wrócił z rekonesansu. Nawet gdy lustrował mnie ostrym spojrzeniem, budził sympatię. W porównaniu z nim profesjonalnie uśmiechnięta dyrektorka pionu neutralizacyjnego Anna Vander wyglądała jak harpia.

– Duże doświadczenie na Kaukazie, hę? – rzucił profesor.

Przytaknęłam.

– O proszę, proszę… Nawet Uszba.

– Tam pracowałam prawie przez rok.

– To dobrze, to trudna duchowo góra. W Himalajach pierwszy raz?

– Zawodowo tak, ale jako dziecko jeździłam z rodzicami. Moja mama kierowała eksperymentalnym zespołem neutralizacyjnym na Kanczendzondze.

Usłyszałam, jak dyrektorka bierze gwałtowny wdech. Profesor Tassen potarł usta.

– To były te próby odsłonięcia żył na wszystkich pięciu wierzchołkach?

– Tak. Byłam w base campie, kiedy góra się zbuntowała. Badałam potem ten wypadek. Dlatego zresztą sama zaczęłam pracować przy neutralizacji i harmonizacji.

– To piękne, że poszła pani w ślady matki. Nie widzę żadnych powodów, dla których mielibyśmy pani nie przyjąć.

– Wyniki sprawnościowe dobre, wydolnościowe świetne. Do tego doświadczenie – zawtórowała Vander. – Jesteśmy tu zgodni. Pozostaje w zasadzie jedna kwestia. Czy nie będzie miała pani nic przeciwko, by w pracy przedstawiać się po prostu jako Lhakpa Szerpa?

Spodziewałam się tego pytania, ale i tak nie powstrzymałam grymasu.

– Nie jestem Szerpanką. Urodziłam się w Anglii. Moja babcia pochodziła z Nepalu, była adoptowana.

– Wiem. Natomiast… Rozumie pani… To kwestia marketingowa. Dla wielu gości neutralizacja to ciągle bardziej sztuka niż nauka. Duchowość. Szerpańscy neutralizatorzy budzą zaufanie. Ma pani imię, rysy… Mam nadzieję, że to nie będzie problem.

– Nie będzie. – Uśmiechnęłam się szeroko.

Podałabym się i za buddyjskiego lamę, byleby tu zostać.



Idąca korytarzem kobieta z wielkim afro w kolorach platyny i fioletu oddychała płytko i gwałtownie. Musiała przylecieć na szczyt helikopterem i dopiero co przejść aklimatyzację wysokościową. Wyglądała na zagubioną, więc zatrzymałam się przy niej.

– Czy teraz można wejść na tę przeszkloną galerię? – spytała, starannie sylabizując słowa. – Tam są jakieś ostrzeżenia.

Zerknęłam dla zasady na tablet, choć znałam odpowiedź. Dysharmonie rosły. Sagarmatha walczyła o oddech, ale neutralizatorzy nie mogli jej go teraz dać. Ścianą Kangshung wchodziła jakaś ekspedycja, musieliśmy więc utrzymać okno pogodowe.

– Ma pani na myśli balkon prowadzący na Wierzchołek Południowy? Można, tylko proszę wziąć aparat tlenowy. Starczy ten lekki, który ma pani w pokoju.

– Przeszłam już aklimatyzację – odparła z pobłażliwym uśmiechem.

Choć odpowiadałam jej płynną angielszczyzną, wciąż mówiła do mnie powoli, starannie rysując ustami każdy dźwięk, jakby rozmawiała z dzikusem. Nie była zresztą jedyna. Na początku mnie to denerwowało, ale z czasem zrozumiałam, że nie warto wdawać się w dyskusje ze świeżo przywiezionymi gośćmi. Należy znieść pobłażliwe traktowanie, a potem ostrzec sprzątaczy, że kolejny helikopterowy zdobywca Everestu będzie rzygał gdzieś na galerii. Szybki system aklimatyzacji pozwalał uniknąć najpoważniejszych objawów choroby wysokościowej, ale nie likwidował jej zupełnie. Wrażliwsi wymiękali już na korytarzach. Twardszych rozkładała galeria południowa, na której kontrolery ciśnienia miały większy margines błędu, a przed zamknięciem okna pogodowego często szwankowały.

Kobieta ruszyła w swoją stronę, a ja przez chwilę obserwowałam z rozbawieniem jej bujające się afro. Gdy skręcała ku windom, minęło ją dwóch innych gości. Jeden z dumą prezentował na czole spawalnicze gogle, drugi był ubrany w wyciągnięty, wełniany sweter. Moda na styl à la pierwsi zimowi zdobywcy Everestu opanowała ostatnio hotel.

– Cóż, takich kosmitów mamy, na jakich sobie zapracowaliśmy – rzucił kiedyś Maurice, starszy neutralizator.

W latach dwudziestych zapowiadano hotele orbitalne, a niektórzy spodziewali się ich na powierzchni Księżyca jeszcze w połowie wieku. Skończyło się na Mystical Luxury Sagarmatha Hotel. Przedsięwzięciu niemal równie kosmicznym, ale przede wszystkim symbolicznym. Nie bez powodu w nazwie przywołano nepalskie, magiczne imię Everestu. Oto człowiek wreszcie zrozumiał naturę. Uwolnił lasy, przywrócił równowagę oceanom i ułagodził straszliwe góry. Przynajmniej niektóre… Kiedy na Sagarmathę, przy idealnej pogodzie, transportowano ostatnie rzeźbione meble i termoregulujące materace, moja matka ginęła na wierzchołku zbuntowanej Kanczendzongi. Bogini Nieba okazała się łatwiejsza do obłaskawienia niż strażniczka Pięciu Skarbnic Wielkiego Śniegu.

Smartwatch na moim nadgarstku zawibrował. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od dyrektorki pionu:

„Lhakpa, na Przełęczy Południowej sytuacja zaczyna kiepsko wyglądać. W załączeniu masz odczyty. Bierz sprzęt, zejdziecie tam z Dufortem”.

Potwierdziłam przyjęcie polecenia i ruszyłam do służbówki. W długim, wąskim pomieszczeniu ciągnęły się dwa rzędy szaf. Z pozoru identyczne, w środku mieściły skrajnie różne światy. Po prawej stronie panował idealny porządek. W chłodzie, przy szumie systemów usuwających wilgoć, czekały rzędy oznaczonych kolorami wkładów iniekcyjnych służących do neutralizacji dysharmonii powstających w mikrożyłach Sagarmathy. Każde ich pobranie odnotowywał komputer, niekiedy blokując dostęp do środków niewskazanych do użycia w bieżących warunkach. System miał zresztą drugie zabezpieczenie. Żeby wyciągnąć wkład, trzeba było zaznaczyć na ekranie poniżej jego funkcję. To miało zapewnić, że pracownik świadomie sięga po każdą substancję. Na najwyższej półce, dostępne tylko dla starszych neutralizatorów, stały emitery drgań. Potocznie zwano je „chorągiewkami”. Choć wyglądem ich nie przypominały, pełniły podobną funkcję jak chorągiewki modlitewne jeszcze do niedawna wiszące nad każdym base campem. Były oczywiście o wiele bardziej precyzyjne. Przypadkowy furkot flag na wietrze czasem niósł właściwe częstotliwości, częściej jednak nie… Emiter we właściwych rękach dawał pewność. Ze względu na szeroki zakres możliwych regulacji przy jego obsłudze nie było miejsca na błąd. Wydawano go tylko najbardziej doświadczonym.

Takim jak Maurice Dufort.

Nie zamierzałam na niego czekać, ale też nie spieszyłam się szczególnie. Dobrałam ekwipunek neutralizacyjny i otworzyłam drugą szafę. Uderzył mnie smród potu i kurzu. Długa na siedem metrów szafa zawalona była stosami ekwipunku wyprawowego. Kombinezony różnej grubości i funkcjonalności, czapki, rękawice, butle z tlenem o najróżniejszych zaworach, do których leżące na innym stosie regulatory czasem pasowały, a czasem nie.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: