- W empik go
Credo: chrześcijańskie prawdy wiary, które wykładał w katedrze lwowskiej w maju 1885 roku Piotr Semenenko. - ebook
Credo: chrześcijańskie prawdy wiary, które wykładał w katedrze lwowskiej w maju 1885 roku Piotr Semenenko. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 419 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Credo Chrześcijańskieprawdy wiary, które wykładał w Katedrze lwowskiej X. Piotr Semenenko c.r. z przyjemnościa przeczytsłem, i jako odznaczające się pięknym a jędrnym językiem… nadewszystko gruntownem, bo na dowodach opartem przedstawieniem przedmiotu, za godne draka Uznaję.
W Krakowie, dnia Sierpnia 1883 r.
X. Filip Gołaszewski Cenzor.
L. 2685.
[MPRIMATUR. Cracoviae die 31 Augusti 1885.
Absente ExoaMnio Dlmo ac Bino
Dno Loci Ordinario
Scipio V. G
BEIMPRIMATUR
Cracoviae, die 3 Novembris 1900.
O WIERZE,
Błogosławiona któraś uwierzyła!
(Luc. I, 45).
Beata, quae credidisti!
Najmilsi moi!
Temi siewami odezwała się Elżbieta święta lo Najświętszej Maryi, Matki Zbawiciela naszego, kiedy ta ostatnia wstępowała w Jej progi. Błogosławiona, któraś uwierzyła! A wzdy dlaczego błogosławiona? Albowiem spełni się w Tobie, prawi, wszystko co Ci przepowiedziane od Pana! Cóż takiego? To, że się z Maryi narodzi Jezus, że to będzie Syn Boga Najwyższego, że On zbawi lud swój, rodzaj ludzki do nieba powołany, i że usiądzie na stolicy Królestwa swego, a królowania Jego nie będzie końca! To wszystko się spełni; i spełni dlatego, że Marya uwierzyła. O zaiste! Trzykroć, czterykroć, tysiąc i tysiąckroć blogosławionaś Maryo, od której wiary zależało to wszystko. Tyś uwierzyła, a Twoja wiara położyła się jako podwalina szeroka, głęboka, a niewzruszona, na której stanął cały gmach zbawienia ludzkiego i obwały Bożej.
Ileżeśmy to Twojej wierze winni Maryo! Ona ściągając Syna Bożego z nieba na ziemię, to sprawiła, że i my z ziemi możemy się podnieść do nieba, z synów ludzkich stać się synami Bożymi, ale zarazem i Twoimi synami, o Matko nasza jedyna! Ńauczźe tedy nas tego! bo to się wtedy tylko stać może, kiedy pójdziemy za przykładem Twoim, za głosem, za przewodnictwem.
Pewien Twojej Matczynej opieki, z mojej strony śmiem do tych najmilszych Twoich dzieci powiedzieć, że w tym miesiącu, czci Twojej w szczególny sposób oddanym, jestem do nich posłem do Ciebie, i od Ciebie przynoszę do nich słowo odpowiedne, to samo słowo św. Klżbiety: Błogosławiona, któraś uwierzyła! Do nich je obracani, i wołam: Uwierzcie tylko, a w was także spełni się wszystko, co wam Bóg zapowiada, Otworzy się przed oczyma dusz waszych świat nowy, nadprzyrodzony, wiekuisty, świat jedyny prawdziwy. Przeczże się tłuczemy po lyiii świecie mar, i cierni, i zawodów, jako żebracy mizerni obecnej chwili, jako nędzniczki nie mający innej nadzieji; po tym mówię świecie, gdzie nie ma nic pewnego, gdzie nie ma jutra? A jednak dlaczego tu lgniemy; a tam gdzie prawda, gdzie rzeczywistość, gdzie chwalą wiekuista, tam nawet wzroku nie chcemy obrócić? Dlaczego! bo nie mamy wiary!
Jak Świat szeroki, nigdzie dzisiaj nio nia światła, pokoju, szczęścia, dlaczego? bo wiary Die ma. Wszystko i wszędzie zdaje się być dzisiaj w drganiach śmiertelnych konania; dlaczego? bo nic ma wiary.
Katujinyż, przebóg! co jeszcze uratować można; ratujmy siebie samych, a ratujmy przez, wiarę, ten jedyny ratunek. Dlatego też zamierzam, najmilsi moi! pod opieka Matki Najświętszej wykładać wam przez cały ten szereg kazań, chrześciańskie główne prawdy wiary; a dzisiaj, na wstępie chcę wam wyłożyć, eo to jest wiara sama.
O Maryo! Ty Matko zbawienia, a tem samem i pierwszego jej początku, którym jest wiara; o Maryo! Ty błogosławiona między niewiastami, a błogosławiona dlatego, żeś uwierzyła; o Maryo, o Matko; Twoje błogosławieństwo chcę przelać na te dzieci Tobie najmilsze; chcę, aby i oni uwierzyli, tak jakeś Ty uwierzyła. Błogosławże słowom moim, i uproś dla nas wszystkich laskę szczególną od Boga!
Zdrowaś Marya.
Lecz to powiedzieliśmy ogólnie. Teraz w szczególności musimy powiedzieć o umysłowem poznawaniu, że w niemnie wszystko się dzieje na jedną i tę samą modlę, że są rozmaite sposoby poznawania umysłowego, a mianowicie następne;
Wiara jest jednym ze sposobów, któremi człowiek poznaje prawdę.
Natura ludzka jest tak usposobiona, że czyni człowieka zdolnym do poznaniu prawdy: odpowiednią zaś władza natury ludzkiej, narzędziem do poznania prawdy, naczyniem do zatrzymania poznanej, jest rozum. Ale rozmaite sa sposoby, któremi rozum prawdę ponaje.
Powiedzmy wszakże przedewszystkiem, ie jeszcze przed rozumem, człowiek ma inna władzę, spoiną mu że zwierzętami, mającą swój własny, odmienny sposób poznawania. Ta władzą jest wyobraźnia, tem poznawaniem jest wyobrażenie o rzeczy. Tak poznawają zwierzęta. Wszelaki, to poznawanie nio je.st jeszcze prawdziwie ludzkie; a krom tego jest takie, że samo poprawić siebie, tak jak rozumowe siebie, wcale nie może; jest ślepe; i jeżeli się kiedy zmienia, to nie dzieje się to według prawidła jakiegoś; dzieje się to i wtedy ślepo, bo wtedy jakieś inne z zewnątrz wrażenie podziałali) na wyobraźnię, i fatalnie zmieniło wyobrażenie samo, w sposób również z wewnątrz niepoprawny.
Inaczej się rzecz ma z poznawaniem rozumowem.
Rozum oprócz zewnętrznych wrażeń, ma wewnątrz w sobie wrodzone prawidła, podług których sądzi o wrażeniach żewnętrznych; przyjmuje je, lub odrzuca, lub raz przyjęte następnie poprawia.
Są tedy dwa wielkie działy poznawania ludzkiego: jedno zmysłowe a ślepe, w zwierzętach niepoprawne, w człowieku poprawne; drugie zaś umysłowe, i nie ślepe, ale rozumu.i,
I. Oczywistość, kiedy rzecz jasno stoi przed rozumom. To daie nam więdnę bezpośrednią; ule tu wiedza nie jest jeszcze właściwą wiedzą, bo ogranicza się tylko do zjawisk zewnętrznych, albo do form czystych (jak w matematyce), a nie dochodzi do istoty wewnętrznej rzeczy.
2. Wiara ludzka, kiedy wierzymy innym ludziom, twierdzącym o rzeczach, prawdach lub czynach; a ta wiedza jest pośrednia.
Właściwo wiedza, kiedy rozumując wychodzimy z rzeczy znanych, (danych nam bądź przez oczywistość, bądź przez wian; ludzka i i idziemy do nieznanych; to nam daje wiedzę właściwie tak nazwana, ale przyrodzona jeszcze.
4. Winni liushi, kiedy wierzymy Bogu, podobnież twierdzącemu o prawdach, rzeczach lub czynach.
5. Wiedza teologiczna, kiedy z twierdzeń znanych nam, i danych przez. Objawienie) idziemy do nieznanych i nie danych przez Objawienie następstw. To nam daje wiedzę teologiczną, już nadprzyrodzoną.
Rozum ludzki we wszystkich tych sposobach poznawania, w sobie samym zawsze jest jeden i ten sam, ale działa podług prawideł w samym rozumie złożonych, a odpowiednio usposobionych i zastosowanych do każdego z tych sposobów poznawania.
Powiedzmy teraz, że w każdem podobnem poznawaniu trzech rzeczy potrzeba:
i. Przedmiotu, czyli objektu, który my będziemy nazywali przedsobem poznawania, a tym jest wszystko, co względem rozumu jest na zewnątrz.
Siebie samego, jako władzy czyli subjektu, który my będziemy nazywali wsobem poznawania, a tym jest rozum.
3. Biły łączącej jedno z drugiem, która działa jako świa-o, i którą my będziemy nazywali światłem rozumu; tą zaś silą sa prawidła złożone w rozumie, i kierujące nim w akcie poznawania.
Wybrnijmy z tych podziałów, chociaż potrzebnych, ale które mogą myśl nurzyć, i objaśnijmy rzecz całą przykładem. Tym przykładem niech będzie jeden że zmyslowych sposobów poznawania, który najbliżej do umysłowych jest podobny; a takim jest akt widzenia.
Z czego się składa widzenie? Proszę o nieco uwagi.
Widzenie składa się z trzech żywiołów zbiegających się w jeden spólny akt.
Naprzód jest przedmiot, albo raczej przedsób, to co mamy przed sobą do widzenia;
Następnie mamy oko widzące, wsób, który ina władz.; do widzenia potrzebną;
Nareszcie mamy światło, które jest silą łączącą wsób z przedsobem.
Właściwie światło ziszcza akt widzenia. Bez niego napróżnoby przedsób rósł w ogromy; nie mógłby być ujęty: bez niego oko czyli wsób napróżnoby wytężał najbystrzejszą władzę wzroku; nie dosięgłaby niczego. Wsób i przedsób widzenia napróżrnoby stały naprzeciw sobie przez wieki całe; bez światła nigdy nie byłoby widzenia.
Prawda, że i przy świetle gdyby nic było przedmiotu, okoby nic nie widziało, gdyby nie było oka, widzeniaby także nie było ale i przedmiot i oko są do widzenia potrzebne jedynie jako jego kresy skrajne, światło zaś jot potrzebne jako siła łącząca i ziszczająca w oku akt widzenia.
Taki jest przykład, który wkrótce wszystko rozświeci. Tymczasem zanim przystąpimy do bliższego przypatrzenia się rzeczy, zapiszmy sobie dobrze te prawdę z tego przykładu jasno przyświecającą; że światło niejest ani wsobem, ani przedsobem, nic jest ani okiem, ani przedmiotem; jest czemś osobnem; jest siłą samą w sobie będącą, i z siebie działającą. Taką jest każda silu.
Mając ten przykład przed oczyma, możemy łatwiej i lepiej rozpoznać teraz, czem jest akt wiedzy, a czem akt wiary; czem jest wiedza, a czem wiara; to zaś wzajemne rozpoznanie i jednej i drugiej jest dla uas nieskończonej wagi i ceny. Naprzód dis tego, że wiedza i wiara koniecznie odnoszą się do siebie, bo jakkolwiek się opierają na innych danych, są jednakowoż i podobne do siebie, bo są czynami jednego i tegoż samego rozumu, dokonanemi przez też same jego władze. Nikt nie pozna dobrze co to jest wiedza, jeśli jej z wiarą nie porówna; lecz i naodwrót, a tu tem bardziej jeszcze; nikt nic pozna dobrze, ani zrozumie, co to jest wiara, jeśli jej nic porówna z wiedzą, i nie zobaczy jasno w czem, i o ile, ją przewyższa.
Ale jest i drugi ważny powód do takiego wzajemnego rozpoznania i wiedzy i wiary.
Dziś, kiedy w imieniu wiedzy chcą na tym świecie ludzie bez wiary, ale też i bez wiedzy, zabić wiarę, i tylko wiedzę zostawia; trzeba imże samym pokazać, co to jest wiedza; bo iście nie wiedzą, co i o czem mówią; i zarazem pokazać, ie wiedza jest niewinniejszą istotą, aniżeli oni ją malują, że wiedza z natury swojej nie jest zdolną zabić wiary, i ani o tem nie myśli; że wiarę zabija tylko zła wola. I znowu, dziś, kiedy przeciwnie w imieniu wiary, ludzie mniej więcej bez nauki i wiedzy, ale też i bez żywej wiary, chcą że swej strony przytłumić wiedzę, i tylko wiarę zostawić; trzeba tymże również pokazać, co to jot wiara; bo iście nie wiedzą oni, co i o czem mówią; i zarazem pokazać, że wiara jest daleko mocniejszą twierdzą, aniżeli im się zdaje; że z natury swojej wiara jest taką, iż nie może być zabita przez żadna wiedzę; jeszcze się taka wiedza nie urodziła, ani urodzi; a jeżeli 00 mogłoby zabić wiarę w mniej pewnych umysłach, to właśnie takie tchórzostwo niedowiercze jej obrońców, i taka bezmyślność w jej obronie. Więc rozpoznajmyż dobrze, co właściwie wiedza, a co właściwie wiara.
Cóż tedy jest wiedza i co jest akt wiedzy? Na to pytanie odpowiem według nauki św. Tomasza, to jedno pozwalając sobie na wstępie powiedzieć, że jak ten doktór, nazwany anielskim przez powszechny głos Kościoła, jest nąjpromienistszym sród doktorów przez Boga Kościołowi danych, tak teorya jego o wiedzy ludzkiej, sród wszystkich teoryi W jego nauce zawartych, wydaje się być także najdoskonalszą i najjaśniejszą teoryą, i której światłu ładnego promienia nie brakuje.
Otóż św. Tomasz naucza nas, że z jednej strony rozum ludzki ma dwie władze (potentiae), gatunkowo od siebie różne, bo jedna jest bierna, a druga czynna. Temi władzami jest rozum bierny (intellectus passibilis, albo possibilia) i rozum czynny (intellectus agens), którybym po polsku nazwał umem. Z drugiej strony z zewnątrz, przed wzrokiem rozumu stoją wszystkie postacie rzeczy, jakie rozum ma poznawać. Te są naprzód zmysłowe (speciei scusiliiles), ale je rozum bierny za pomocą rozumu czynnego ma zamienić na postacie myślne (species intelligibiles).
Postawmy wszystko na swojem miejscu, opierając się na powyżej wyłożonej teoryi u akcie prostego widzenia.
A naprzód, gdzie tu jest przedsób? Są tu nim wszystkie postacie rzeczy, na razie wprawdzie zmysłowe, ale które maja się przemienić na myślne.
Na drugiem miejscu, gdzie tu jest wsób? Jest nim rozum bierny, który przychodzi na świat, nie mając żadnej a żadnej idei lub myśli, jako stół gładki, na którym nic ide napisano; sicut tabula rasa, in qua nihil est scriptum.
Na trzeciem miejscu, jeżeli zapytamy O silę łączącą i działającą, którą tam w akcie widzenia było światło, tutaj nią jest rozum czynny (intellectus agens).
Nie jest on to, co zowią principium quod; nie pierwiastek, który działa, to jest który poznaje i wie; ale jest principium QUO, pierwiastek, za pomocą którego działać można, to jest poznawać i Wiedzieć. Ten zaś pierwiastek który działa, poznaje i wie, jest samże intellectus passibilis albo possibilis, rozum bierny, jako usób żywy aktu poznania i wiedzy, jako oko rozumowe.
Tym sposobem akt rozumowy poznania i wiedzy tak się ziszcza, że jak w owym przykładzie zmysłowego widzenia, światło, tak tu w tym akcie wiedzy, rozum czynny, jako światło umysłowe, oświeca zarazem i przedsób i wsób wiedzy. W przedsobie z pod łuski zewnętrznej postaci zmysłowej wy – łuszcza wewnętrzną umysłową postać, i stawi ją przed oczyma umyslowemi rozumu biernego. Te u zaś rozum bierny temże światłem oświecony, preca odrzuca postać zmysłową, przywłaszcza sobie myślną, i tym sposobem tworzy to, co dziś nazywamy idee, te zaś są juz czystym przedsobem wiedzy. Idei wrodzonych nie ma żadnych a żadnych, wszystkie idee tworzy sobie tym oto sposobem sam rozum.
Ale co jest wrodzonego, to są principia, czyli zasady i prawidła, podług których tworzą się idee. Te są wszystkie w rozumię czynnym, który też dlatego nazwać można rozumem zasad (intellectus principiorum). Jeżeli idzie o wymienienie, jakie są te zasady, to streszczając i dopełniając teoryi scholastycz.nej powiadamy, że ich jest cztery, a mianowicie: zasada istoty rzeczy odnośnie do przymiotów i zjawisk, zasada odwrotna skutków odnośnie do przyczyny; dalej zasada tożsamości, a nareszcie nad wszystkiemi górująca zasada bytu. Te zasady wrodzone stanowią światło rozumu ludzkiego, i sam rozum czynny niczem innem ide jest, jedno potęgą tych zasad (infelicius principiorum).
A teraz koniec aktu wiedzy. Kiedy rozum bierny już będzie oświecony światłem rozumu czynnego, i wskutek tego utworzy już sobie wszystkie idee, jakich potrzebuie, a tem samem przygotuje cały materyał przedsobu wiedzy, wtedy zastóBOWywa one zasady, wzięte od umu czyli rozumu czynnego, do onego matcryalu, i buduje z niego cały gmach wiedzy. Z rozumu biernego staje się rozumem rozumującym (ex intellectu possibili fit ratio). Porównywa wszystkie idee, orzeka, opisuje, składa, rozkłada, że skutków idzie, do przyczyn, z przymiotów do istoty rzeczy, że znanego do nieznanego; i tą szlachetną a olbrzymią pracą wznosi gmach nie już przedsobu wiedzy, ale wiedzy samej.
Taki jest akt wiedzy, taką sama wiedza.
A teraz spojrzyjcie i patrzcie na to, czem jest wiedza, wy wszyscy, co sobie tuszycie, że wiedza moie kiedyś zabić wiarę!
Nie! na Boga! nie zdoła nigdy! Patrzcież sami na naturę wiedzy! która oto stoi przed naszemi oczyma I
Rzecz widoczna, że wiedza, tak jak i prawda, do której nas prowadzi, powinna być zrównaniem myśli z rzeczą, botem a nie czem innem jest prawda: Aequatio inter rem et intellectum, zrównanie między rzeczą a myślą. Lecz jestże tem wiedza nasza? Oczy wista że nie; sami widzicie, że cala wiedza jest tylko wnioskiem, istoty rzeczy nigdy wiedza nie widzi bezpośrednio, tylko przez wniosek zbliża się do niej. Otóż powiadam, że właśnie dlatego, iż cala wiedza jest wnioskiem tylko, a nic prawdziwem poznaniem istoty rzeczy, wiedza nigdy wiary zabić nic może.
Wiem, że są filozofowie, którzy sam wniosek precz odmiatają i twierdzą, że cala wiedza zasadza się na zestawieniu zewnętrznych zjawisk, ich podobieństwie i ich następstwie. Dla nich niema w rozumie zasady przyczyny i skutku, a tem samem niema i podstawy do wniosku, więc ani wniosku samego. Mówie o pozytywistach; to ich nauka. Czyż mamy na nią zważać? W naszym XIX wieku mieliśmy dwojakiego rodzaju desperatów w filozofii. Na początku byli hegliści, twierdzący że byt i nicestwo, a wiec tak i nie, są jedno i tosamo. Ci zabijali prawdę. Na końcu wieku przychodzą pozytywiści i twierdzą, że nic ma związku między skutkiem a przyczyną, zjawiskiem zewnętrznem a istotą wewnętrzną; a więc, że i wniosku być nie może. Ci zabijają rozum. A zabijając go tak publicznie, niezawodnie zabili go wprzódy prywatnie w sobie samych. Czyż mamy tedy rozumować z ludźmi, którzy i publicznie prywatnie z rozumem zerwali? Jak tu rozumować, kiedy z jednej strony już rozumu niema? Kiedy z drugiej strony nie wolno nam używać zasady i podstawy, o których rozum ludzki stal i żyl dotychczas? Kiedy uani także każą przed rozumowaniem pozbyć się rozumu? Tego doprawdy zawiele. Na takie twierdzenia i glosy nie możemy zważać; raczej wypada tu nam przypomnieć sobie, co było Dantemu powiedzianem w piekle:
Gnaniu, e passa! Spojrzyj i idź dalej! Tu nic ina nic do czynienia!
Zostaje tedy, że rozum stoi na wnioskowaniu, i ie wiedza przez wniosek zbliża się tylko do poznawania istoty rzeczy, ale nigdy jej bezpośrednio nie widzi. I źe tem samem nic przeciwko wierze nie może.
Darmo nam zarzucają tak nazwane prawdy matematyczne, i powiadają, że te przynajmniej rozum bezpośredno widzi. Ale cóż to jest za patrzenie i widzenie tych tak nazwanych prawd matematycznych".
To nie jest jeszcze patrzeniem na istotę rzeczy. Owo sławne: Dwa a dwa są cztery, nic innego mnie nic naucza, tylko że jedne dwa są dwa i drugie dwa są dwa, i że to złożyć można. To samo będzie: jeden jest jeden, zero jest zero. I to ma być wiedza? Jeżeli nią jest, to jest najniższym jej szczeblem, jest prostem porównaniem lub złożeniem czczych form myślnych miedzy sobą, nie jest nawet wnioskiem; a cóż dopiero zrównaniem myśli z istotą rzeczy?
(ala wiedza jest tedy wnioskiem tylko; a eo nie jest wnioskiem, to chyba zdaleka jakoś, albo tez i zgoła do wiedzy nie należy.
Więc widzieliśmy i widzimy, co to jest; a teraz proszę uważać: każdy wniosek może być prawdopodobny, i jak najprawdopodobniejszy, ale choćby najprawdopodobniejszy, choćby samo wnioskowanie było najściślejsze, wniosek jednak jest zawsze omylny.
Wprawdzie musze tu rozróżnić między wnioskiem na byt czegóś, który bez zaprzeczenia może być nieomylnym, a wnioskiem na naturę rzeczy tejże samej, a ten, czy mniej, czy więcej, zawsze omylnym będzie; a choćby nawet prawdę odgadł, któż rozum zapewni o tem? To że Bóg jest, bytu Boga, niech co chcą mówią bezbożnicy, można z pewnością rozumem dowieść, chociaż to jeszcze nie będzie pewnością, wiary; ale dowiódłszy tego, czyż to już będzie wiedza? Wiedza właściwa jestto poznanie rzeczy przez jej przyczyny (per musas). Czyż dowiódłszy,
Że Bóg jest, moge rozumem pokazać zarazem czem jest i dlaczego? Jakiż rozum targnie się na to, kiedy skądinąd żaden nie umie mi wytłumaczyć drobnego jakiegoś kwiatka polnego, albo nawet biednego ziarnka piasku na pustyni w jego ostatniemi co, i dlaczego? Nie, niema wątpliwości: wszystkie wnioski na naturę istot, które właściwie stanowią wiedzę ludzką, wszystkie są, nie powiem fałszywe, ale niepewne i omyślne. Otóż to, co omylne, nic może nawet czegoś drugiego równie omylnego, dajmy na to jedna teorya wiedzy drugiej, przeciwnej teoryi, na dobre zabić; jakżeby tedy zabić mogło to, co się twierdzi nieomyłnem, a wszystko mówi, że jest niem doprawdy? Dajcie pokój ludzie! wiedza wiary nie zabiia, i nie zabije
Teraz zobaczmy, co to jest akt wiary i co wiara sama.
Samo z siebie się rozumie, że nie mówimy tu o wierze ludzkiej, gdzie człowiek wierzy człowiekowi: mówimy o wierze Boskiej, gdzie człowiek wierzy Bogu.
A skoro raz o wierze Boskiej mowa, przenosimy się tem samem w świat zupełnie inny: w świat nadprzyrodzony. Tu trzeba się nam dobrze obejrzeć: trzeba przedewszystkiem poznać, czem jest ta nadprzyrodzona dziedzina życia, i w czem się różni od przyrodzonej.
Pierwsza różnica jest w tem, że życie nadprzyrodzone inny ma przedmiot, którym żyje. W przyrodzonein życiu przedmiotem jest świat zewnętrzny, w nadprzyrodzonem jest sani Bóg.
Według przedsobu życia musi się zmienić i wsób, to jest sam człowiek. Więc drugą różnicą jest, że władze człowieka muszą być inaczej usposobione. Muszą one być podniesione do wyższej godności i zdolności, to jest do nadprzyrodzonej, aby przecie mogły zbliży się do Boga, poznać Go, objąć i wejść w Nim w zjednoczenie.
Nareszcie i siła jednocząca musi być inna. Tu żadna siła przyrodzona przystępu mieć nie może: żadne przyrodzone światło, żaden przyrodzony popęd serca, lub zamiar woli; tu jedna tylko jest siła, działająca W tem życiu nadprzyrodzonem; jest nią działanie Boga samego, Jego łaska.
Najdrożsi moi, ta różnica między stanem przyrodzonym człowieka, a nadprzyrodzonym, powinna stać na czele wszelkiej rozprawy o chrześcijańskiej religii, i przez cały ciąg powinna jej przewodniczyć..Ieżeli pomieszamy jedno z drugiem, tem samem wychodzimy po za kwestye, i błąkamy się po manowcach.
Chrześcijańska religia jest nadprzyrodzona, nie zaś przyrodzona. Pan Bóg, który mógł był stworzyć człowieka w stanie przyrodzonym, stworzył go jednak w nadprzyrodzonym stanie; i od tej chwili nic na tej ziemi jego przeznaczenie, nio ten świat jego końcem, nie te dobra znikome jego pokarmem, nie te siły jego życiem; tem wszystkiem dla niego jest Bóg i JegQ laska. Od tej chwili, powiadam, tylko świat nadprzyrodzony jest światem prawdziwym człowieka; przyrodzony już nie illa niego. A chociaż człowiek przez grzech pierworodny stan nadprzyrodzony stracił, to jednak nio stanął przez to w stanie przyrodzonym, runął niżej w stan natury upadłej. W tym stanie się rodzimy; to nie jest stan czysty przyrodzony, w którym Pan Bóg mógłby był stworzyć człowieka, ale ten nasz stan, w którym się rodzimy, jest stanem wielkiego nieszczęścia, stanem grzechu, kary, przeklęctwa Bożego, z którego nas dopiero dźwiga Chrystus. Dopiero kiedy raz przezeń wybawieni jesteśmy, wszystko się w nas na nowo odradza, i na nieskończenie lepsze przemienia.
Przez Chrzest święty odbywa się w naturze naszej istne nowe stworzenie, a my przezeń że stanu upadku wracamy do stanu nadprzyrodzonego. I cośmy przed chwilą, w stanie natury upadłej, nic byli zdolni ani wierzyć, ani ulać, ani kochać Boga, po Chrzcie świętym mamy wlane w duszę naszą wiarę, nadzieję i miłość nadprzyrodzoną, święte nowe władze i święte źródliska żywota, które swojego czasu, za nową łaską Bożą, wydadzą najpełniejsze owoce zbawienia.
Potem objaśnieniu zobaczmy teraz, co to jest wiara nadprzyrodzona, i jaki jej jest akt całkowity.
Przedsobem wiary jest Bóg, i wszystko co nam objawić raczył.
Bóg zaś objawia nam naprzód siebie samego, jako prawdę, jako dobro, jako żywot, i zakon żywota.
I. Objawia nam Bóg siebie jako prawdę, to jest naprzód, że jest, a następnie jakim jest i w jaki sposób istnieje, że jest jeden we trzech osobach.
A tu trzeba dobrze zauważyć, że wiedza naturalna rozumu, iż Bóg istnieje, choćby najpewniejsza, może być wprawdzie czemś przedwstępnem do wiary, ale nigdy nic będzie ani być może, przedmiotem naszej wiary. Chrześcijanin swojej wiary w to, ie Bóg jest, nie może oprzeć natem… ie mu jego rozum to dyktuje, że Bóg jest doprawdy. To nie byłaby wiara, byłaby tylko wiedza, a jej pewność tylko pewnością ludzką. Przed miot wiary powinien być koniecznie nadprzyrodzony, to jest przez Boga samego objawiony. Bóg powinien nam zatwierdzić albo am przez siebie w sposób nieomylny, albo przez Chrystusa, Apostołów, Kościoł swój święty, w sposób również nieomyślny, że On jest; jak się ongi był zatwierdził przed Mojżeszem, lub przed całym ludem swym wybranym, kiedy rzeki: „Jam jest Pan Bóg twój!” Kiedy do chrześcijanina dojdzie w ten sposób podobne osobiste zatwierdzenie się Boga, dopiero wtedy może on wierzyć; dopiero wtedy ma nadprzyrodzony prawdziwy przedmiot wiary, w tym pierwszym jej artykule, którym jest samoż istnienie Boga.
To samo odnosi się lo wszystkich innych artykułów tego pierwszego sposobu objawienia się Bożego, kiedy się objawia jako Prawda; a tu należą i wszystkie czyny, czyli fakta naszego wzajemnego stosunku z Bogiem: zacząwszy od stworzenia i pierworodnego grzechu, aż do Wcielenia i wszystkich jego następstw. To wszystko są tajemnice, mysteria, a choćby też niektóre były po części i prawdami naturalnemi (jak naprzykład nieśmiertelność duszy, nagrody i kary wieczne, i t… p.); ide mniej jednak muszą być objawione, i jako takie prawdy objawione sa… przedmiotem, czyli przedsobeni naszej wiary pod tym pierwszym względem: Boga jako prawdy.
X. Semtncnku: Credo. 2
2. Objawia siebie następnie Bóg jaku dobni. Tu należą inne tajemnice, przeważnie zaś te… które sa środkami do zbawienia. Tu należą szczególnie Sacramenta, które uas oczyszczają od wszdkiego (Iego, a dają wszelkie dobro. Tu najszczcgólniej należy żywa i ciągle obecna tajemnica Najświętszego Sakramentu, w którym Bóg nietylko jak" dobro i zbawienie nasze, ale osobiście jako dawca i ziściciel wszelkiego dobra, staje przed nami jako przedmiot żywy i dotykalny naszej wiary, aby bye następnie przedmiotem naszej nadziei i miłości.
3. Objawia siebie Bóg nareszcie jako życie, ale naprzód jako zakon żywota. Tu należą przykazania Boże. Ten sposób i ta treść ostatnia objawienia, zaczyna się od onego pierwszego przykazania danego Adamowi w raju, i ciągnie się przez wszystkie inne… – zczególnie przez ów dziesięcioroslów, czyli dekalog dam – na pustyni, aż do ostatniego dwnlicowego przykazania, y którem Chrystus Pan streścił cały zakon i Proroków: przykazania miłości Boga i miłości bliźniego.
Prawda, że przykazania są głównie na to, aby je czynie; atoli ażeby je czynić, potrzeba wprzódy wierzyć, że są Boże. Tym sposobem i przykazania są także przedmiotem wiary, jakobj całego tego przedmiotu następstwem i dopełnieniem.
A tu także pilnie zauważyć potrzeba, że jak w samo istnienie Boga ma wierzyć chrześcijanin nie z powodu rozumu, jeno z powodu objawienia Bożego; tak podobnież przykazania me dlatego ma przyjąć jako święte i dolne do wykonywania, że mu to jego sumienie powiada, lub jakaś moralność naturalna; jedno dlatego, że mu Bóg je jako takie objawia. W pierwBZym razie chrześcijanin oparłby cale życie na gruncie czysto ludzkim; byłby poganinem, nie chrzęścjaninem w życiu, jego najpiękniejsze na pozór uczynki byłyby podobne do grobów pobielanych; w drugim tylko razie grunt jego życia będzie prawdziwie nadprzyrodzony, a on będzie chrześcijaninem i Synem Bożym.
Ten jest prsedsób wiary. On ma swój organ, którym jest Kościoł święty. Kościoł zaś ma powierzone sobie nietylko materyalne przechowanie i dalsze przekazywanie tego przedsobu wiary, ale i tłómaczenie jego, to jest niemylne wykazanie tego CO znaczy, jak trzeba pojmować każdą prawdę wiary, każdy środek zbawienia, każde przykazanie żywota. Bez tego cały ten przedsób wiary byłby martwy i w głowacli wierzących przybierałby różnobarwne kształty; teraz jest żywy w ustach Kościoła i we wszystkich umysłach wiernych jeden i tenże sam.
Wsób wiary będzie ten sani co i wsób wiedzy; to jest ten sani rozum ludzki, wfadza umysłowego patrzenia i pojmowania, nazywany przez św. Tomasza intellectus possibilis; ten wsób wiary hędzie tu zajmował to samo miejsce jakie w prostem widzeniu umyslowem zajmuje oko, władca prostego widzenia..Atoli ten rozum ludzki, jako władza przyrodzona, Kdolny do aktu przyrodzonej wiedzy, nie jest jeszcze sani przez siebie zdolny ilo aktu wiary. Potrzeba aby mu zdjęto bielmo z oka, albo raczej dodano potęgę nowego wzroku, i uczyniono go nowem calkowitem okiem. I to się dzieje przez Chrzest i we Chrzcie świętym, w którym laska Boża stwarza w uim ti; nową potęgę, podnosi rozum nad zdolność przyrodzoną, i daje nui zdolność nadprzyrodzonego widzenia, to jest wiary. Ta potęga i ta zdolność, ta jakoby nowa władza, nazywa się w teologii ImlHus fidei, jakoby sposobność, albo usposobienie do wierzenia. Bez niego rozum przyrodzony był jak ptak nocny, jak sowa, 00 jedno w nocy natury widzieć mogła; teraz jest jak orzeł, wprost ku słońcu wźrok wymierzyć mogący.
W.-zelako ten wsób wiary, to oko nadprzyrodzone, ma za sobą dno głębsze, na którem się opiera. Jest niem wolna wola, która względem tego nadprzyrodzonego rozumu ma to zadanie do spełnienia, że go do przystania ina skłonie i rozkazać, aby uczyni! akt wiary. Albowiem wiara ma być cnotą, a cnota, aby była cnotą, ma być czynem nietylko rozmyślnym, ale i dobrowolnym, z wolnej woli pochodzącym. Więc wolna wola powinna rozumowi nakazać akt wiary. Tylko, że do tego ta wolna wola jeszcze czegoś potrzebuje, czego z natury w sobie samej nie ma: potrzebuje laski, i to podwójnej. Pierwszą laską jest podniesienie woli do stanu nadprzyrodzonego; bo przed chrztem i wola była przyrodzoną tylko, niezdolną obrócić się di) Pana Boga, uni uczynić żadnego uczynku nadprzyrodzonego. We Chrzcie świętym razem rozumem i wola staią się nadprzyrodzoną, otrzymała nową potęgę, nową zdolność; tak nazwany w teologi Indutus ciuilitatis: to jest zdolność spóldzialania miłośnie z laską Bożą w spełnianiu woli Bożej. Ta jest pierwsza laska. Lecz, tej zdolności nic dosyć do spóldzialania, trzeba jeszcze drugiej laski spóldzialającej; to jest, że do każdego uczynku, a tem samem i do uczynku wiary, trzeba za każdym razem osobnej laski, laski aktualnej.
Dopiero w teu sposób uzbrojona woja nadprzyrodzona może rozkazać nadprzyrodzonemu rozumowi, aby uczynił akt, prawdziwej wiary.
Takim jest wsób potrzebny do tego aktu.
Po przedsobie i wsobie wiary, jako trzeci do aktu wiary potrzebny składnik, przychodzi siła łącząca (wsób z przedsobein), i każąca wsobowi wierzyć w przedsób. Sprawia ona tu to samo, co sprawiało światło w prostem zinysłowem widzeniu. Tak jak tam Światło pokazuje oku przedmiot, i ie tak powiem kaie mu go widzieć; tak tu ia siła czyli światło wiary, pokazuje odpowiedni przedmiot wiary rozumowi, i każę weń Wierzyć.
Tym sposobem wszystkie t iy… y składniki aktu wiary składają się i rozkładają następnym porządkiem:
i. Przedsób: jestto wiara wierzona, fides quae creditur;
i. Wsób; jest to wiara wierząca, fides quae i redit;
8, Światło Wiary; iest to wiara, którą (za pomocą której) się wierzy, fides qua creditur.
Zobaczmyż, co to jest właściwie to światło wiary?
Tu przypomnijmy subie cośmy powiedzieli wyżej o akcie wiedzy, i co tam było podobnemłe światłem rozumu, taką siła dokonywująeą aktu wiedzy. Tą silą działającą w rozumie Jak światło, był tak nazwany po Aristotelesie przez ś. Tomasza lutizlectus nizens, uni albo rozum czynny. W tym umie albo rozumię czynnym, nie było żadnych idei, ani on je robił; były tylko zasady, principia, podług których, jakby za pomocą światła odpowiedniego, zwykły rozum, intellectus possibilia, tworzył sobie idee wszystkie, jedne po drugich. Podstawą i rękojmią prawdziwości wszystkich idei utworzonych przez zwykły rozum, było owo światło, ów um albo rozum zasad, iulrllectus! principiorum, ten sam co i agens.
Tak samo się rzecz odbywa i w akcie wiary, tylko odpowiednio do natury wiary.