- W empik go
C.S. Lewis. Genialny ekscentryk, prorok mimo woli - ebook
C.S. Lewis. Genialny ekscentryk, prorok mimo woli - ebook
Dla uczczenia 50. rocznicy śmierci C.S. Lewisa znany wykładowca oksfordzki dr Alister McGrath podarował nam przekonujący i definitywny portret autora słynnej serii książek o Narnii.
Od ponad pół wieku Opowieści z Narnii przemawiają do wyobraźni milionów czytelników. W niniejszym opracowaniu dr McGrath odtwarza niezwykłą ścieżkę życia oksfordzkiego wykładowcy, który poświęcił życie nauczaniu literatury angielskiej najzdolniejszych studentów na świecie, a w wolnych chwilach tworzył bestsellerową serię powieści dla dzieci. McGrath wykorzystuje swoje rozległe badania i dogłębną analizę przeczytanych w porządku chronologicznym listów i archiwaliów Lewisa, aby ukazać nowy obraz jego życia. Nie wolno przegapić tego fascynującego portretu ekscentrycznego myśliciela, który stał się przekonującym, choć mimowolnym prorokiem naszych czasów.
Nowa biografia C.S. Lewisa, napisana przez Alistera McGratha, jest doskonała. Naszpikowana informacjami pochodzącymi ze szczegółowych badań, a mimo to niezwykle łatwa w czytaniu. Nie tylko poświęca wiele uwagi formacji i charakterowi Lewisa jako człowieka, ale także proponuje wnikliwą i zrównoważoną analizę wszystkich jego najważniejszych dzieł. Sam należałem do tych nowo nawróconych amerykańskich ewangelikanów, którzy pochłaniali książki Lewisa na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX stulecia. Wywarł on na mnie głęboki i trwały wpływ, a dr McGrath przejrzyście wyjaśnia, dlaczego tak wielu wierzących i tylu chrześcijańskich liderów może dziś powiedzieć to samo.
Timothy Keller, autor bestsellera Bóg. Czy są powody by wierzyć?
Pożądane uzupełnienie literatury biograficznej na temat C.S. Lewisa, zawierające kilka cennych nowych spostrzeżeń. Książka McGratha zyska sobie trwałe miejsce w studiach nad Lewisem ze względu na genialne i moim zdaniem niepodważalne nowe datowanie nawrócenia Lewisa na teizm. Zdumiewające, jak długo nikt nie zwrócił na to uwagi!
Michael Ward, autor książki Planeta Narnia. Siedem sfer wyobraźni Lewisa
Wszystkim, którzy mogliby zastanawiać się, po co nam kolejna biografia C.S. Lewisa, stworzony przez McGratha rzeczowy, wnikliwy i miejscami całkiem oryginalny portret sławnego oksfordzkiego chrześcijanina pozwoli zmienić zdanie.
Lyle W. Dorset, redaktor serii „The Essential C.S. Lewis”
Wielu z nas sądziło, że nie ma już nic, czego nie wiedzielibyśmy o C.S. Lewisie. Nowa biografia pióra Alistera McGratha wykorzystuje archiwalia i inne materiały, aby wyjaśnić, pogłębić i doprecyzować to wszystko, co wiadomo na temat wielowymiarowej osobowości najznakomitszego apologety chrześcijaństwa. Wnikliwa i pouczająca analiza.
N.T. Wright, autor bestsellera Simply Christian
Alister McGrath rzuca nowe światło na życie niezrównanego C.S. Lewisa. To ważna książka.
Eric Metaxas, autor Bonhoeffer. Pastor – męczennik – prorok – szpieg, bestsellera „New York Timesa”
Alister E. McGrath
Urodzony w Belfaście brytyjski profesor nauk ścisłych i teologii, wykładowca na wielu prestiżowych uczelniach, jak King’s College, oraz autor kilkudziesięciu publikacji i artykułów naukowych, m.in. Intelektualnego świata C.S. Lewisa. Z czasem przeniósł swoje zainteresowania badawcze z nauk ścisłych w kierunku teologii chrześcijańskiej, na temat której napisał wiele popularnych podręczników akademickich. McGrath ma za sobą doświadczenie ateizmu. Prawdopodobnie z tego powodu szczególnie interesuje się badaniami zależności między wiarą a nauką oraz dyskursem z głównymi argumentami ateistycznymi. Obecnie jest zatrudniony na stanowisku profesora badań nad nauką i religią na Uniwersytecie Oksfordzkim.
C. S. Lewis. Rozum i Wiara
„Wierzę w chrześcijaństwo tak samo jak we wschodzące słońce - nie tylko dlatego, że je widzę, ale także dlatego, iż dzięki niemu widzę wszystko inne.” (C.S. Lewis)
Seria wydawnicza „C. S. Lewis. Rozum i Wiara” to zbiór publikacji dotyczących twórczości i życia Clive’a Staplesa Lewisa, uznawanego za największego współczesnego chrześcijańskiego apologetę. Prezentuje intelektualne walory teizmu oraz argumentację na rzecz tezy o racjonalności przekonań teistycznych, a w szczególności chrześcijaństwa. Choć Lewis zmarł w roku 1963, jego twórczość jest wciąż aktualna. Do jego argumentów i analiz dotyczących moralności oraz społeczeństwa wciąż odwołują się zawodowi filozofowie i teologowie, a także liczni przedstawiciele obu stron filozoficzno-teologicznego sporu ateizmu z teizmem.
Na język polski zostało już przełożone wiele prac C.S. Lewisa, które cieszą się niesłabnącą popularnością. Wciąż jednak brakuje opracowań biograficznych i krytycznych oraz pogłębionych analiz jego poglądów. Seria „C. S. Lewis. Rozum i Wiara” ma wypełnić tę lukę. Publikowane w niej teksty odznaczają się naukową wnikliwością, a jednocześnie są przystępne dla szerokiego grona czytelników, tak jak twórczość samego C.S. Lewisa, który przekonywał, że dzięki chrześcijaństwu wszystko inne nabiera sensu.
Spis treści
// Wstęp 7
1Część
Preludium // 15
Rozdział 1
Łagodne wzgórza Down. Dzieciństwo w Irlandii. 1898–1908 // 17
Rozdział 2
Paskudna Anglia. Lata szkolne. 1908–1917 // 41
Rozdział 3
Szerokie łany Francji. Wojna. 1917–1918 // 65
Część 2
Oksford // 97
Rozdział 4
Złudzenia i odkrycia. Formowanie oksfordzkiego wykładowcy. 1919–1927 // 99
Rozdział 5
Praca, rodzina, przyjaźń. Wczesne lata w Magdalen College. 1927–1930 // 135
Rozdział 6
Najbardziej oporny neofita. Narodziny „chrześcijanina po prostu”. 1930–1932 // 155
Rozdział 7
Erudyta. Krytyka i badania literackie. 1933–1939 // 187
Rozdział 8
Publiczne uznanie. Apologeta czasów wojny. 1939–1942 // 221
Rozdział 9
Międzynarodowa sława. Po prostu chrześcijanin. 1942–1945 // 247
Rozdział 10
Prorok zlekceważony? Powojenne napięcia i trudności. 1945–1954 // 273
Część 3
Narnia // 297
Rozdział 11
Nowy kształt rzeczywistości. Tworzenie Narnii // 299
Rozdział 12
Narnia. Odkrywanie świata wyobraźni // 321
Część 4
Cambridge // 343
Rozdział 13
Przenosiny do Cambridge. Magdalene College. 1954–1960 // 345
Rozdział 14
Czas żałoby, choroba i śmierć. Ostatnie lata. 1960–1963 // 381
Część 5
Życie po życiu // 403
Rozdział 15
Fenomen Lewisa // 405
Kalendarium // 423
Podziękowania // 429
Spis ilustracji // 433
Bibliografia // 437
Indeks osobowy // 451
Indeks rzeczowy // 455
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67634-42-7 |
Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ŁAGODNE WZGÓRZA DOWN.
DZIECIŃSTWO W IRLANDII.
1898–1908
„Urodziłem się zimą 1898 roku w Belfaście jako syn prawnika i córki pastora”. Dwudziestego dziewiątego listopada 1989 roku Clive Staples Lewis został wrzucony w świat kipiący od politycznego i społecznego niepokoju oraz głośno domagający się zmian. Rozdzielenie wyspy na Irlandię Północną i Republikę Irlandii miało nastąpić dopiero za 20 lat, jednak napięcia, które ostatecznie doprowadziły do tego sztucznego politycznego podziału, były oczywiste dla wszystkich. Lewis przyszedł na świat w samym sercu protestanckiej elity Irlandii (tzw. Ascendancy) w okresie, gdy każdy aspekt jej tożsamości – polityczny, społeczny, religijny i kulturowy – był zagrożony.
W wiekach XVI i XVII Irlandia została skolonizowana przez angielskich i szkockich osadników, co wzbudziło silną polityczną i społeczną niechęć wśród rdzennej, wywłaszczonej ludności. Protestanccy koloniści różnili się od miejscowych katolików wyznaniem i językiem. Za rządów Olivera Cromwella w XVII wieku powstały „protestanckie plantacje” – wyspy angielskiego protestantyzmu w morzu irlandzkiego katolicyzmu. Rdzenne klasy rządzące zostały szybko wyparte przez nową protestancką elitę. Akt unii podpisany w 1800 roku sprawił, że Irlandia stała się częścią Zjednoczonego Królestwa, rządzoną bezpośrednio z Londynu. Protestanci, choć mniej liczni i zamieszkujący głównie północne hrabstwa Down i Antrim z głównym ośrodkiem przemysłu – Belfastem, zdominowali życie kulturalne, gospodarcze i polityczne całej wyspy.
Wszystko to jednak miało niebawem ulec zmianie. W latach osiemdziesiątych XIX wieku Charles Stewart Pernell (1846–1891) i inni zaczęli domagać się home rule – autonomicznych rządów dla Irlandii. W latach dziewięćdziesiątych irlandzki nacjonalizm zaczął przybierać na sile, dając Irlandczykom poczucie tożsamości kulturowej, która ożywiła ruch na rzecz home rule. Tożsamość ta była mocno zakorzeniona w katolicyzmie i zdecydowanie przeciwna wszelkim angielskim wpływom, nawet takim jak rugby i krykiet. Co ważniejsze, za środek dyskryminacji kulturowej uznano również język angielski. W 1893 roku powstała Liga Gaelicka (Conradh na Gaelige), mająca na celu promowanie nauki i używania języka irlandzkiego. Widziano w tym kolejne potwierdzenie irlandzkiej tożsamości przeciwstawianej angielskim normom kulturowym, uznawanym za obce.
W miarę jak żądania home rule stawały się silniejsze i bardziej przekonujące, wielu protestantów odczuwało coraz większe zagrożenie, obawiając się utraty przywilejów i wybuchu niepokojów społecznych. Nie dziwi zatem, że protestancka społeczność Belfastu na początku XX wieku była bardzo zamknięta; gdzie się tylko dało, unikano społecznych i zawodowych kontaktów z mieszkającymi po sąsiedzku katolikami. (Starszy brat C.S. Lewisa, Warren wspominał po latach, że nie rozmawiał z żadnym katolikiem z tej samej co on warstwy społecznej, dopóki nie wstąpił do Królewskiego Kolegium Wojskowego w Sandhurst w 1914 roku). Katolicyzm jawił się jako „inny” – dziwny, niezrozumiały, a przede wszystkim groźny. Takie poczucie wrogości – i wyobcowania – względem katolicyzmu Lewis wyssał z mlekiem matki. Kiedy jako mały chłopiec uczył się korzystać z nocnika, jego protestancka niania określała jego stolce mianem wee popes (małych papieży). Wielu uważało i nadal uważa, że Lewis nie mieści się w granicach prawdziwej irlandzkiej tożsamości kulturowej ze względu na swoje protestanckie ulsterskie pochodzenie.
RODZINA
Przeprowadzony w 1901 roku Irlandzki Spis Powszechny odnotował imiona wszystkich, którzy „spali lub zamieszkiwali” w domostwie Lewisów w Belfaście Wschodnim wieczorem w niedzielę 31 marca 1901 roku. Protokół zawiera mnóstwo osobistych szczegółów: pokrewieństwo, wyznanie, poziom wykształcenia, wiek, płeć, stanowisko lub zawód oraz miejsce urodzenia. Choć większość biografów podaje ówczesny adres rodziny Lewisa jako „Dundela Avenue 47”, spis określa ich miejsce zamieszkania jako „dom nr 21 przy Dundella Avenue (Victoria, Down)”. Wpis dotyczący ich gospodarstwa domowego przedstawia dokładny portret rodziny na początku XX wieku:
Albert James Lewis, głowa rodziny, Kościół Irlandii, czyta i pisze, 37 lat, mężczyzna, adwokat, żonaty, miasto Cork
Florence Augusta Lewis, żona, Kościół Irlandii, czyta i pisze, 38 lat, kobieta, zamężna, hrabstwo Cork
Warren Hamilton Lewis, syn, Kościół Irlandii, czyta, 5 lat, mężczyzna, uczeń, miasto Belfast
Clive Staples Lewis, syn, Kościół Irlandii, nie czyta, 2 lata, mężczyzna, miasto Belfast
Martha Barber, służąca, prezbiterianka, czyta i pisze, 28 lat, kobieta, niania – służąca domowa, niezamężna, hrabstwo Monaghan
Sarah Ann Conlon, służąca, katoliczka, czyta i pisze, 22 lata, kobieta, kucharka – służąca domowa, niezamężna, hrabstwo Down.
Jak zanotowano w spisie, ojciec Lewisa, Albert James Lewis (1863–1929), urodził się w mieście i hrabstwie Cork na południu Irlandii. Dziadek Lewisa ze strony ojca, Richard Lewis, był walijskim kotlarzem, który wyemigrował do Cork ze swoją pochodzącą z Liverpoolu żoną na początku lat pięćdziesiątych XIX wieku. Wkrótce po przyjściu Alberta na świat rodzina przeniosła się na północ, do przemysłowego miasta Belfast, aby Richard mógł wejść w spółkę z Johnem H. MacIlwainem i założyć dobrze prosperującą firmę, znaną pod nazwą MacIlwaine, Lewis & Co., Engineers and Iron Ship Builders. Być może najciekawszym statkiem zbudowanym przez tę niewielką spółkę był pierwotny „Titanic” – mały stalowy frachtowiec parowy zbudowany w 1888 roku, ważący zaledwie 1608 ton.
W latach osiemdziesiątych XIX wieku przemysł stoczniowy w Belfaście doświadczał jednak znaczących przemian; rynek zdominowały większe stocznie, takie jak Harland i Wolff oraz Workman Clark. Ekonomiczne przetrwanie „drobnych stoczni” stawało się coraz trudniejsze. W 1894 roku stocznia Workman Clark przejęła firmę MacIlwine, Lewis & Co. Słynniejsza wersja „Titanica” – także zbudowana w Belfaście – została wypuszczona ze stoczni Harland i Wolff w 1911 roku i ważyła 26 tysięcy ton. Jednak podczas gdy słynny liniowiec Harlanda i Wolffa zatonął w trakcie dziewiczego rejsu w 1912 roku, o wiele mniejszy statek MacIlwaina i Lewisa pod różnymi nazwami kursował spokojnie po wodach Ameryki Południowej aż do roku 1928.
Ilustracja 1.1. Royal Avenue, jedna z głównych ulic handlowych Belfastu, 1897. Albert Lewis otworzył kancelarię adwokacką pod numerem 83 przy Royal Avenue w 1884 r. i pracował w tym samym biurze aż do choroby i śmierci w 1929 r.
Albert nie wykazywał zainteresowania budową statków i oznajmił rodzicom, że ma zamiar spróbować swych sił w karierze prawniczej. Richard Lewis, znający doskonałą reputację Lurgan College pod zarządem dyrektora Williama Thompsona Kirkpatricka (1848–1921), zdecydował się wysłać Alberta do tej szkoły z internatem. Przez okres nauki zdolności nauczycielskie Kirkpatricka wryły się na trwałe w pamięć Alberta. Po ukończeniu szkoły w 1880 roku Albert przeniósł się do Dublina, stolicy Irlandii, gdzie pracował przez pięć lat w kancelarii Maclean, Boyle i Maclean. Po zdobyciu niezbędnego doświadczenia i adwokackiej akredytacji zawodowej wrócił w 1884 roku do Belfastu, aby rozpocząć własną praktykę i otworzyć kancelarię przy prestiżowej Royal Avenue.
Ustawa o Sądzie Najwyższym Irlandii z 1877 roku usankcjonowała angielską praktykę ścisłego podziału adwokatów na solicitors i barristers. Aspirujący prawnicy musieli zatem zdecydować, który zawód zamierzają wykonywać. Albert Lewis zdecydował, że chce pracować jako solicitor, czyli adwokat występujący bezpośrednio w imieniu klientów i reprezentujący ich w sądach niższej instancji. Barrister specjalizował się w adwokaturze sądowej; solicitor zatrudniał go, by reprezentował jego klientów w sądach wyższej instancji.
Matka Lewisa, Florence („Flora”) Augusta Lewis (1862–1908), urodziła się w Queenstown (dziś Cobh) w hrabstwie Cork. Dziadek Lewisa ze strony matki, Thomas Hamilton (1826–1905), był duchownym Kościoła Irlandii – klasycznym przedstawicielem „protestanckiej elity”, która znalazła się w sytuacji zagrożenia, gdy irlandzki nacjonalizm stawał się coraz bardziej znaczącą i kulturotwórczą siłą w początkach XX wieku. Kościół Irlandii był oficjalnym kościołem państwowym na całej wyspie, mimo że stanowił wyznanie mniejszościowe w co najmniej 22 z 26 irlandzkich hrabstw. Kiedy Flora miała osiem lat, jej ojciec przyjął nominację na kapelana Kościoła Świętej Trójcy w Rzymie, gdzie rodzina mieszkała od 1870 do 1874 roku.
W roku 1874 Thomas Hamilton wrócił do Irlandii, by pełnić obowiązki proboszcza Kościoła Dundela w okolicy Ballyhackamore w Belfaście Wschodnim. Ten sam prowizoryczny budynek służył w niedzielę za kościół, a w dni powszednie za szkołę. Szybko stało się jasne, że potrzeba trwalszego rozwiązania. Wkrótce rozpoczęto budowę nowego kościoła, zaprojektowanego przez słynnego angielskiego projektanta architektury sakralnej, Williama Butterfielda. Hamilton został proboszczem nowo wybudowanego kościoła parafialnego św. Marka w Dundela w maju 1879 roku.
Obecnie irlandzcy historycy często wskazują Florę Hamilton jako przykład coraz bardziej znaczącej roli kobiet w irlandzkim życiu akademickim i kulturalnym pod koniec XIX wieku. Flora została przyjęta jako „dochodząca” uczennica do Methodist College w Belfaście – była to szkoła dla chłopców założona w 1865 roku, w której, w odpowiedzi na powszechne zapotrzebowanie, stworzono w 1869 roku „klasy dla dam”. Uczęszczała do niej przez jeden semestr w 1881 roku, a następnie podjęła studia na Royal University of Ireland w Belfaście (obecnie Queen’s University), które ukończyła, uzyskując First Class Honours (wyróżnienie pierwszej kategorii) z logiki i Second Class Honours (wyróżnienie drugiej kategorii) z matematyki w 1886 roku. (Jak zobaczymy później, Lewis nie odziedziczył nic z matczynego talentu matematycznego).
Kiedy Albert Lewis zaczął uczęszczać do Kościoła św. Marka w Dundela, prędko wpadła mu w oko córka proboszcza. Flora, jak się wydaje, powoli, ale nieuchronnie, zwróciła na niego uwagę głównie ze względu na jego zainteresowanie literaturą. W 1881 roku Albert wstąpił do Belmont Literary Society i wkrótce zyskał sławę jednego z najlepszych mówców. Reputacja człowieka o literackich skłonnościach towarzyszyła mu przez całe życie. W 1921 roku, gdy był u szczytu kariery adwokackiej, gazeta „Ireland’s Saturday Night” zamieściła jego karykaturę. Widniał na niej ubrany w ówczesny strój adwokata występującego przed sądem, z czapką akademicką pod jedną pachą i tomem angielskiej literatury pod drugą. Kilka lat później nekrolog Alberta w gazecie „Belfast Telegraph” opisywał go jako „oczytanego erudytę”, znanego z literackich aluzji podczas wystąpień sądowych i człowieka, „który znajdował wytchnienie z dala od sal sądowych głównie w czytaniu”.
Po odpowiednio długich i przyzwoitych zalotach Albert i Flora pobrali się 29 sierpnia 1894 roku w Kościele św. Marka w Dundela. Ich pierwszy syn, Warren Hamilton Lewis, urodził się 16 czerwca 1895 roku w ich domu, „Dundela Villas”, w Belfaście Wschodnim. Clive był ich drugim i ostatnim dzieckiem. Notatka spisowa z 1901 roku wskazuje, że państwo Lewis mieli w tym okresie dwie służące. Co nietypowe dla protestanckiej rodziny, jedna z nich, Sarah Ann Conlon, była katoliczką. Ugruntowaną niechęć Lewisa do religijnego sekciarstwa – tak wyraźną w jego pojęciu „chrześcijaństwa po prostu” – ożywiały być może wspomnienia z dzieciństwa.
Ze starszym bratem, Warrenem, od samego początku łączyła Lewisa bliska więź, co wyrażało się w nadawanych sobie nawzajem przezwiskach. Clive Staples Lewis nosił miano „Smallpigiebotham” (w skrócie SPB), a Warnie – „Archpiegiebotham” (APB); te czułe przydomki inspirowane były częstymi (i najwyraźniej realnymi) groźbami niani, że zbije ich w piggybottoms (prosięce pupy), jeśli nie będą się grzecznie zachowywali. Bracia nazywali ojca „Pudaitabird” albo „P’dayta” (z powodu sposobu, w jaki, jako mieszkaniec Belfastu, wymawiał słowo potato ). Te dziecięce przezwiska nabrały znaczenia raz jeszcze, kiedy bracia zbliżyli się do siebie ponownie i odnowili dawną zażyłość pod koniec lat dwudziestych XX wieku.
Sam Lewis znany był w swojej rodzinie i wśród przyjaciół jako „Jack”. Warnie datuje odrzucenie przez brata imienia Clive na letnie wakacje 1903 lub 1904 roku, kiedy to Lewis nagle oświadczył, że od teraz chce, by go nazywano „Jacksie”. To imię stopniowo skracano do „Jacks” i ostatecznie „Jack”. Przyczyna tego wyboru pozostaje niejasna. Niektóre źródła sugerują, co prawda, że imię „Jacksie” było pamiątką po psie Lewisów, który zginął w wypadku, ale nie ma żadnych dokumentów potwierdzających to przypuszczenie.
IRLANDCZYK BEZ PRZEKONANIA. ZAGADKA IRLANDZKIEJ TOŻSAMOŚCI KULTUROWEJ
Lewis był Irlandczykiem. Irlandczycy jednak przeważnie o tym zapominają albo wręcz nigdy nie wiedzieli. Pamiętam, że w latach sześćdziesiątych, kiedy dorastałem w Irlandii Północnej, jeśli w ogóle wymieniano Lewisa, to jako „angielskiego” pisarza. Sam Lewis jednak nigdy nie stracił odniesienia do swoich irlandzkich korzeni. Widoki, odgłosy i zapachy rodzinnego kraju – w przeciwieństwie do większości jego mieszkańców – budziły u niego w późniejszym życiu tęsknotę, a przy tym subtelnie, lecz wyraźnie kształtowały jego prozatorskie opisy. W liście z 1915 roku Lewis z czułością przywołuje wspomnienia z Belfastu: „daleki pomruk stoczni”, szeroką panoramę Belfast Lough, wzgórze Cave Hill oraz otaczające miasto niewielkie wąwozy, łąki i pagórki.
Irlandia Lewisa to jednak coś więcej niż „łagodne wzgórza”. Kultura irlandzka odznaczała się upodobaniem do narracji, ujawniającym się zarówno w mitologii, jak i w relacjach historycznych, a także umiłowaniem do języka. Lewis jednak nigdy nie fetyszyzował swojego pochodzenia. Stanowiło ono po prostu jeden z elementów, a nie cechę dominującą jego tożsamości. Jeszcze w latach pięćdziesiątych Lewis często mówił o Irlandii jako o swoim „domu”, nazywał ją „swoim krajem”, a w 1958 roku zdecydował się nawet spędzić tam spóźniony miesiąc miodowy z Joy Davidman. Lewis, raz odetchnąwszy łagodnym, wilgotnym powietrzem swojej ojczyzny, nigdy nie zapomniał jej naturalnego piękna.
Niewielu osobom znającym hrabstwo Down umkną zawoalowane odniesienia do irlandzkich pejzaży stanowiących inspirację dla niektórych mistrzowskich opisów przyrody w prozie Lewisa. Opis nieba jako „szmaragdowej” krainy w książce Podział ostateczny pobrzmiewa echem rodzinnych okolic Lewisa, zaś dolmeny w okolicach Legananny w hrabstwie Down, wzgórze Cave Hill niedaleko Belfastu i Grobla Olbrzyma (Giant’s Causeway) mają swoje odpowiedniki w Narnii – być może weselsze i subtelniejsze od oryginałów, niemniej naznaczone ich piętnem.
Lewis często nawiązywał do Irlandii jako źródła inspiracji literackiej, zauważając, że jej krajobrazy mocno pobudzały jego wyobraźnię. Lewis nie lubił irlandzkiej polityki i był skłonny wyobrażać sobie bukoliczną krainę złożoną wyłącznie z łagodnych wzgórz, mgieł, jezior i lasów. Jak zapisał kiedyś w pamiętniku, Ulster „jest bardzo piękny i gdybym tylko mógł deportować Ulsterczyków i zastąpić ich ludźmi według mojego upodobania, nie prosiłbym o lepsze miejsce zamieszkania”. (Pod pewnymi względami Narnię można uznać właśnie za wyidealizowany Ulster z marzeń Lewisa, zapełniony nie Ulsterczykami, ale istotami zrodzonymi z jego wyobraźni).
Nazwa Ulster wymaga wyjaśnienia. Podobnie jak angielskie hrabstwo Yorkshire podzielone było na trzy części (nazywane Ridings od staronordyckiego słowa thrithjungr oznaczającego „trzecią część”), Irlandia pierwotnie dzieliła się na pięć regionów (nazywanych po gaelicku cúigi od cóiced ‘piąta część’). Po inwazji Normanów w 1066 roku zmniejszono ich liczbę do czterech: Connaught, Leinster, Munster i Ulster. Zamiast gaelickiego słowa cúige zaczęto używać określenia province. Protestancka mniejszość w Irlandii skupiała się w północnej prowincji Ulsteru, składającej się z dziewięciu hrabstw. Podczas rozpadu Irlandii sześć z tych dziewięciu hrabstw stworzyło nowy podmiot polityczny – Irlandię Północną. Nazwa Ulster jest dziś często używana jako synonim Irlandii Północnej, zaś „Ulsterczyk” oznacza najczęściej – choć nie zawsze – „protestanckiego mieszkańca Irlandii Północnej”, mimo że pierwotnie cúige Ulsteru obejmowało także trzy hrabstwa – Canavan, Donegal i Monaghan – należące obecnie do Republiki Irlandii.
Lewis przez całe życie niemal co roku wracał do Irlandii na wakacje, wyjąwszy te lata, gdy przeszkodziła mu wojna lub choroba. Niezmiennie odwiedzał hrabstwa Antrim, Derry, swoje ulubione Down oraz Donegal – wszystkie należące do prowincji Ulster w jej oryginalnych granicach. Raz nawet rozważał wynajęcie na stałe domku w Cloghy w hrabstwie Down jako bazy do corocznych wakacyjnych wędrówek, które często obejmowały forsowne wycieczki w górach Mourne. (Ostatecznie uznał, że jego finanse nie udźwigną takiego luksusu). Choć Lewis pracował w Anglii, sercem przynależał do północnych hrabstw Irlandii, zwłaszcza do hrabstwa Down. W rozmowie z pochodzącym z Irlandii studentem Davidem Bleakleyem zauważył kiedyś: „Niebo to Oksford porwany z miejsca i przeniesiony w sam środek hrabstwa Down”.
Część irlandzkich pisarzy inspirowała się problemami politycznymi i społecznymi związanymi z walką o niezależność od Wielkiej Brytanii, Lewis natomiast znajdował inspirację przede wszystkim w irlandzkich pejzażach. Twierdził, że od wieków inspirowały one i kształtowały poezję i prozę wielu jego poprzedników, z których najważniejszym był chyba Edmund Spenser, autor Faerie Queene , elżbietańskiego poematu, będącego stałym tematem wykładów Lewisa w Oksfordzie i Cambridge. Zdaniem Lewisa to klasyczne dzieło traktujące o „poszukiwaniach, wędrówkach i niemożliwych do ugaszenia pragnieniach” stanowiło wyraźnie odbicie wieloletniego pobytu Spensera w Irlandii. Któż by nie zauważył „łagodnego, wilgotnego powietrza, bezludzia, nieostrych zarysów wzgórz” czy „rozdzierających serce zachodów słońca” Irlandii? Zdaniem Lewisa – który w tym miejscu przedstawia się jako ktoś, kto w rzeczywistości jest „Irlandczykiem” – późniejszy okres spędzony przez Spensera w Anglii osłabił siłę jego wyobraźni. „Wiele lat spędzonych w Irlandii stanowi tło największych dzieł poetyckich Spensera, natomiast kilka lat spędzonych w Anglii to tło jego pomniejszych wierszy”.
Także język Lewisa pobrzmiewa echem jego pochodzenia. W korespondencji Lewis systematycznie używa anglo-irlandzkich idiomów lub gwary wywodzącej się z gaelickiego, nie dołączając żadnych tłumaczeń ani wyjaśnień – na przykład zwrotu to make a poor mouth („robić nędzną gębę”, z gaelickiego an béal bocht, co oznacza „narzekać na biedę”) czy whist, now! (w znaczeniu „cicho bądź!”, pochodzącego od gaelickiego bí i do thost). Inne idiomy odzwierciedlają raczej lokalne idiosynkrazje niż gaelickie pochodzenie językowe, jak na przykład dziwaczne wyrażenie as long as a Lurgan spade („długi jak szpadel z Lurgan”, w znaczeniu ponurej miny albo nosa na kwintę). Mimo że akcent Lewisa znany z audycji radiowych z lat czterdziestych jest typowy dla ówczesnego oksfordzkiego środowiska akademickiego, wymowa słów takich jak friend, hour czy again delikatnie zdradza jego irlandzkie pochodzenie.
Dlaczego zatem Lewis nie jest znany jako jeden z największych irlandzkich pisarzy wszech czasów? Dlaczego nie ma hasła „C.S. Lewis” w liczącym 1472 strony, rzekomo wyczerpującym Słowniku literatury irlandzkiej z 1996 roku? Rzecz w tym, że Lewis – trzeba przyznać, że po części z własnego wyboru – nie pasuje do wzorca irlandzkiej tożsamości, dominującego w drugiej połowie XX wieku. Pod pewnymi względami Lewis reprezentuje właśnie te siły i wpływy, które zwolennicy stereotypowego podejścia do literatury irlandzkiej pragnęliby odrzucić. Podobnie jak Dublin był na początku XX wieku ośrodkiem dążenia do home rule i dopominania się o odrodzenie irlandzkiej kultury, tak Belfast, rodzinne miasto Lewisa, stanowił centrum oporu wobec tych tendencji.
Jednym z powodów, dla których Irlandia postanowiła zapomnieć o Lewisie, jest fakt, że był on Irlandczykiem nie takim jak trzeba. W roku 1917 Lewis niewątpliwie uważał się za sympatyka nurtu „Szkoły Nowej Irlandii” i rozważał wysłanie swoich wierszy do dublińskiego wydawnictwa Maunsel i Roberts, silnie powiązanego z irlandzkim nacjonalizmem, które w tym samym roku opublikowało dzieła zebrane wielkiego narodowego pisarza irlandzkiego Patricka Pearse’a (1879–1916). Przyznając, że jest to „drugorzędne wydawnictwo”, Lewis wyrażał nadzieję, że dzięki temu może potraktują jego propozycję poważnie.
Rok później sprawy te przedstawiały mu się jednak zupełnie inaczej. W liście do długoletniego przyjaciela Arthura Greevesa Lewis dzielił się obawami, że „Szkoła Nowej Irlandii” stanie się ostatecznie „czymś w rodzaju małego intelektualnego zaułka, oddalonego od głównego traktu”. Doceniał teraz znaczenie trzymania się „szerokiego gościńca myśli”, pisania raczej dla szerokiej publiczności niż dla wąskiego grona określonego przez programy polityczne i kulturowe. Publikowanie w wydawnictwie Maunsela byłoby zdaniem Lewisa równoznaczne ze związaniem się z ruchem będącym niewiele więcej niż „sektą”. Jego irlandzka tożsamość, inspirowana krajobrazami, a nie historią polityczną Irlandii, miała znaleźć wyraz w literaturze głównego nurtu, a nie na literackiej „bocznicy”. Lewis być może chciał wznieść się ponad prowincjonalizm literatury irlandzkiej, jednak pomimo tego pozostał on jednym z jej najznakomitszych i najsłynniejszych przedstawicieli.
OTOCZONY KSIĄŻKAMI. ZWIASTUNY LITERACKIEGO TALENTU
Niewątpliwie irlandzki krajobraz należał do czynników kształtujących płodną wyobraźnię Lewisa. Istniało jednak drugie źródło stanowiące ważną inspirację jego młodzieńczego światopoglądu – literatura. Jednym z najtrwalszych wspomnień Lewisa z dzieciństwa był dom pełen książek. Albert Lewis, żeby zarobić na utrzymanie, pracował co prawda jako adwokat z urzędu, ale w głębi serca był przede wszystkim wielbicielem literatury.
W kwietniu 1905 roku Lewisowie przeprowadzili się do nowego, większego domu na przedmieściach Belfastu – był to „Leeborough House” przy Circular Road w Strandtown, potocznie znany jako „Little Lea” albo „Leaboro”. Po tym wielkim domu bracia mogli buszować do woli, a ich wyobraźnia przekształcała go w tajemnicze królestwa i obce kraje. Obaj zamieszkiwali fantastyczne krainy i część swoich pomysłów przelewali na papier. Lewis pisał o mówiących zwierzętach w „Krainie Zwierząt” (Animal-Land), natomiast Warnie pisał o „Indiach” (które potem połączyli w równie fantastyczną krainę Boxen).
Lewis wspominał potem, że w nowym domu wszędzie widział piętrzące się sterty i półki pełne książek. W deszczowe dni często znajdował pocieszenie i towarzystwo w lekturze, błąkając się swobodnie w krainach literackiej wyobraźni. Wśród obfitości książek rozsianych po „Nowym Domu” nie brakowało romansów rycerskich i mitologii, które stały się dla dziecięcej wyobraźni Lewisa nowymi oknami na świat. Krajobrazy hrabstwa Down oglądane przez pryzmat literatury okazały się bramą do dalekich krain. Warren Lewis po latach twierdził, że impuls dla ich wyobraźni stanowiły deszczowa pogoda i tęsknota za czymś, co daje więcej satysfakcji. Czy wyprawy jego brata w krainę wyobraźni zapoczątkowało „wpatrywanie się w nieosiągalne wzgórza”, widziane przez strugi deszczu pod szarym niebem?
Ilustracja 1.2. Lewisowie przed wejściem do Little Lea, 1905. Z tyłu od lewej: Agnes Lewis (ciotka), dwie służące, Flora Lewis (matka). Z przodu od lewej: Warnie, C.S. Lewis, Leonard Lewis (kuzyn), Eileen Lewis (kuzynka) oraz Albert Lewis (ojciec) trzymający psa Nero.
Miano „Szmaragdowej Wyspy” Irlandia zawdzięcza właśnie dużej ilości opadów i mgłom, co zapewnia wysoką wilgotność gleby i bujną zieleń traw. Lewis w całkiem naturalny sposób przeniósł później własne poczucie bycia uwięzionym przez deszcz na czwórkę dzieci zamkniętych w domu starego profesora bez możliwości zbadania okolicy z powodu „deszczu tak gęstego, że przez okno nie było widać ani gór, ani lasów, ani nawet strumyka płynącego przez ogród”. Czy dom profesora z książki Lew, czarownica i stara szafa jest wzorowany na Leeborough?
Z Little Lea mały Lewis widział odległe wzgórza Castlereagh, które zdawały się komunikować coś rozdzierająco ważnego, ale boleśnie nieosiągalnego. Stały się one symbolem liminalności, zawieszenia na progu nowego, głębszego i bardziej satysfakcjonującego sposobu życia i myślenia. Gdy na nie patrzył, w jego sercu rodziła się dojmująca tęsknota. Nie umiał powiedzieć dokładnie, za czym tęskni, wiedział tylko, że doświadcza w sobie jakiejś pustki i że tajemnicze wzgórza jeszcze wzmagają to uczucie, nie dając zaspokojenia. W książce Błądzenie pielgrzyma wzgórza te pojawiają się jako symbol nieznanego pragnienia serca. Lewis miał wrażenie, że stoi na progu czegoś cudownego i kuszącego. Jak jednak dostać się do tej tajemniczej krainy? Kto otworzy mu drzwi i wpuści go do środka? Nic dziwnego, że w późniejszych próbach udzielenia przez Lewisa odpowiedzi na najważniejsze życiowe pytania symbol drzwi odgrywał znaczącą rolę.
Niskie, zielone pasmo wzgórz Castlereagh, choć stosunkowo bliskie, stało się w ten sposób symbolem czegoś odległego i nieosiągalnego. Wzgórza te były dla Lewisa dalekim obiektem pożądania, granicą znanego mu świata, skąd można było usłyszeć ciche granie „rogów krainy elfów”. „Dzięki nim poznałem tęsknotę – Sehnsucht – i jeszcze zanim skończyłem sześć lat, stałem się wiernym czcicielem Błękitnego Kwiatu”.
Musimy zatrzymać się nad tym stwierdzeniem. Co Lewis rozumiał pod pojęciem Sehnsucht? To niemieckie słowo, nasuwające wiele skojarzeń ze światem uczuć i wyobraźni, według słynnej definicji poety Matthew Arnolda, oznacza „melancholijną, cichą, łzawą tęsknotę”. A co oznacza „Błękitny Kwiat”? Pisarze niemieckiego romantyzmu, tacy jak Novalis (1772–1801) i Joseph von Eichendorff (1788–1857), używali obrazu „Błękitnego Kwiatu” jako symbolu majaków i tęsknot ludzkiej duszy, zwłaszcza tych, które budzi – choć ich nie zaspokaja – świat natury.
Zatem już na tym wczesnym etapie Lewis badał i kwestionował granice własnego świata. Co kryło się za jego horyzontem? Pytania, które tęsknoty te tak prowokacyjnie budziły w jego dziecięcym umyśle, pozostawały jednak bez odpowiedzi. Jaki kierunek wskazywały? Czy wiodły tam jakieś drzwi? A jeśli tak, to gdzie należało ich szukać? I dokąd mogły one zaprowadzić? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania miało zająć Lewisowi kolejne 25 lat.
SAMOTNOŚĆ. WARNIE WYJEŻDŻA DO ANGLII
Wszystko, co wiemy o Lewisie około 1905 roku, sugeruje, że był samotnym, niemal pozbawionym przyjaciół introwertykiem, któremu przyjemność i spełnienie dawało czytanie książek w odosobnieniu. Dlaczego w odosobnieniu? Po wybudowaniu nowego domu dla rodziny Albert Lewis zajął się zapewnieniem synom perspektyw na przyszłość. Jako filar protestanckiego establishmentu Belfastu uważał, że najlepsze dla ich rozwoju będzie wysłanie ich do Anglii, do szkół z internatem. Brat Alberta, William, wysłał już swojego syna do angielskiej szkoły, widział w tym bowiem zadowalającą ścieżkę awansu społecznego. Albert zdecydował się na to samo. Podczas poszukiwania szkoły, która najlepiej odpowiadałaby jego potrzebom, zwrócił się po radę do profesjonalistów.
Londyńska agencja edukacyjna Gabbitas & Thring, powstała w 1873 roku, zajmowała się rekrutowaniem nauczycieli dla wiodących szkół angielskich i udzielaniem porad rodzicom pragnącym zapewnić jak najlepszą edukację swoim dzieciom. Wśród nauczycieli, którym pomogła znaleźć odpowiednie posady, były takie przyszłe sławy – dziś co prawda pamiętane nie ze względu na swoją dawną karierę nauczycielską – jak Wystan Hugh Auden, John Betjeman, Edward Elgar, Evelyn Waugh czy Herbert George Wells. W 1923 roku obchodząca pięćdziesięciolecie istnienia firma mogła poszczycić się obsadzeniem 120 tysięcy wolnych posad nauczycielskich oraz udzieleniem porad aż 50 tysiącom rodziców, którzy zwracali się do niej w poszukiwaniu najlepszych szkół dla swojego potomstwa. Jednym z nich był Albert Lewis, który poprosił o radę w sprawie szkoły dla starszego syna, Warrena.
Rekomendacja, która nadeszła niezwłocznie, okazała się zdumiewająco błędna. W maju 1905 roku, bez wnikliwszych i bardziej krytycznych dociekań, jakich można by się spodziewać po człowieku na jego stanowisku, Albert Lewis wysłał dziewięcioletniego Warrena do Wynyard School w Watford, na północ od Londynu. Była to być może pierwsza z wielu pomyłek, jakie ojciec Lewisa popełnił w relacjach z synami.
Jacks – bo takim imieniem Lewis chciał być teraz nazywany – i jego brat, Warnie, mieszkali w Little Lea razem tylko miesiąc; ich wspólnym azylem był „Mały skrajny pokój” na najwyższym piętrze rozległego domostwa. Teraz, kiedy ich rozdzielono, C.S. Lewis został sam i pobierał lekcje od matki i guwernantki Annie Harper. Ale chyba najlepszymi nauczycielami były dla niego sterty książek, których nikt nie zabraniał mu czytać.
Przez dwa lata Lewis przemierzał samotnie długie, skrzypiące korytarze i przestronne poddasza, a jedynymi jego towarzyszami były nieprzeliczone tomy książek. Jego wewnętrzny świat zaczynał nabierać kształtów. Inni chłopcy w jego wieku bawili się na ulicach albo w okolicach Belfastu, on natomiast tworzył, zamieszkiwał i odkrywał swoje prywatne światy. Został zmuszony do stania się samotnikiem – ten fakt bez wątpienia stał się katalizatorem jego wyobraźni. Pod nieobecność Warniego nie miał nikogo, z kim mógłby dzielić swoje tęsknoty i marzenia. Niezwykłego znaczenia nabrały dla niego teraz szkolne wakacje. Był to czas, gdy Warnie wracał do domu.
PIERWSZE SPOTKANIA Z RADOŚCIĄ
Mniej więcej w tym czasie życie wewnętrzne Lewisa, już i tak bardzo bogate, przybrało nowy obrót. Lewis wspominał potem trzy wczesne przeżycia, które jego zdaniem ukształtowały jedną z głównych kwestii jego życia. Pierwsze z nich miało miejsce, gdy zapach „kwitnącej porzeczki” w ogrodzie Little Lea wywołał wspomnienie „odległego poranka w Starym Domu” – w Dundela Villas, domu wynajmowanym wówczas przez Alberta Lewisa od krewnego. Lewis opisuje doświadczenie przelotnego, rozkosznego uczucia pragnienia, które go wówczas ogarnęło. Zanim zdołał się zorientować, co się dzieje, przeżycie się skończyło; pozostała po nim tyko „nikła tęsknota za tęsknotą, która już odeszła”. Lewisowi wydało się to czymś niezmiernie ważnym: „w pewnym sensie wszystkie chwile, które do tej pory przeżyłem, zbladły w porównaniu z tą jedną”. Ale co to wszystko znaczyło?
Drugie doświadczenie wiązało się z lekturą książki Beatrix Potter Wiewiórek Orzeszko (1903). Mimo że Lewis w tym czasie lubił wszystkie książki Beatrix Potter, właśnie ta z jakiegoś względu wzbudziła w nim dojmującą tęsknotę za czymś, co najwyraźniej wymykało się opisowi i co określił potem jako „pojęcie jesieni”. Raz jeszcze doświadczył „niezwykle silnego pragnienia”.
Trzeci raz uczucie to nawiedziło go, gdy przeczytał kilka linijek z poematu szwedzkiego poety Esaiasa Tegnéra (1782–1846) w tłumaczeniu Wadswortha Longfellowa:
Z daleka dobiegł mnie krzyk
Balder Piękny
nie żyje, nie żyje –
Słowa te zrobiły na Lewisie piorunujące wrażenie. Jakby otwarły mu nowe drzwi, których istnienia dotąd nie podejrzewał, i odsłoniły widok na nieznaną krainę, wykraczającą poza dotychczasowe doświadczenie, do której pragnął wejść i nią zawładnąć. Przez chwilę zdawało mu się, że nic innego nie ma znaczenia. „Nie wiedziałem, kim był ten Balder – wspominał po latach – jednak natychmiast poczułem się przeniesiony gdzieś daleko, w rozległe krainy pod północnym niebem. Pragnąłem niemal do bólu czegoś nieokreślonego, jakiejś innej, dalekiej, srogiej przestrzeni”. Ale jeszcze zanim zdał sobie sprawę, co się z nim dzieje, przeżycie minęło, pozostawiając jedynie tęsknotę za tym, by odnaleźć je znowu.
Spoglądając wstecz na te trzy doświadczenia, Lewis zrozumiał, że można je uznać za trzy przejawy jednej rzeczywistości, którą jest „niezaspokojone pragnienie”, samo w sobie „godniejsze pożądania niż jakiekolwiek zaspokojenie. Taki właśnie stan nazywam Radością”. Poszukiwanie tejże Radości miało się stać głównym motywem jego życia i twórczości literackiej.
Jak zatem powinniśmy rozumieć te doświadczenia, które odegrały tak znaczącą rolę w rozwoju Lewisa, a zwłaszcza w kształtowaniu jego „życia wewnętrznego”? Może pomocne okaże się klasyczne studium Odmiany doświadczenia religijnego, w którym harvardzki psycholog William James (1842–1910) podjął próbę wytłumaczenia złożonych, mocnych doświadczeń, będących sednem życia tak wielu religijnych myślicieli. Opierając się na szerokim wyborze publikacji i osobistych świadectw, James wyróżnił cztery charakterystyczne cechy tego rodzaju doświadczeń. Przeżycia tego typu, po pierwsze, charakteryzuje „niewyrażalność”. Są one nie do wyrażenia i nie można wiernie wyrazić ich słowami.
Po drugie, James sugeruje, że doświadczające ich osoby przeżywają stan „wejrzenia w głębiny prawdy niedostępnej dla intelektu dyskursywnego”. Innymi słowy, są one przeżywane jako „pełne znaczenia i wagi iluminacje i objawienia”. Pozostawiają „specyficzne poczucie autorytetu”, przemieniając pojmowanie świata przez tych, którzy ich doświadczają, i często wywołując głębokie poczucie, że stanowią one objawienie nowych głębin prawdy. Motywy te niewątpliwie stanowią podłoże wczesnych opisów „Radości”, takich jak stwierdzenie, że „wszystkie chwile, które do tej pory przeżyłem, zbladły w porównaniu z tą jedną”.
Po trzecie, James podkreśla, że doświadczenia te są ulotne; „niemożliwe do znoszenia przez czas dłuższy”. Zazwyczaj trwają one od kilku sekund do kilku minut i nie sposób przypomnieć sobie wyraźnie, jakie były, choć rozpoznaje się je, gdy się powtórzą; ich „jakość daje się w niedoskonały sposób odtworzyć w pamięci”. Ten aspekt typologii doświadczenia religijnego stworzonej przez Jamesa znajduje wyraźne odbicie w prozie Lewisa.
Na koniec James stwierdza, że ktoś, kto przeżył podobne doświadczenie, odczuwa, „że chwyta go i trzyma jakaś wyższa moc”. Doświadczeń tych nie powoduje aktywność podmiotu; spadają one na ludzi, często z przemożną siłą.
Przekonujące opisy doświadczenia „Radości”, jakie znajdujemy u Lewisa, niewątpliwie wpisują się w definicję Jamesa. Lewis postrzegał te przeżycia jako głęboko sensowne i otwierające do innego świata drzwi, które niemal natychmiast zamykały się znowu, pozostawiając uczucie uniesienia z powodu tego, co się stało, oraz pragnienie, by to odzyskać. Przypominały one chwilowe, ulotne epifanie, ujawniające nagle bolesną ostrość i wyrazistość rzeczywistości, by zaraz potem, gdy tylko światło zgasło, a wizja się rozwiała, pozostawić po sobie jedynie wspomnienie i tęsknotę.
Doświadczenia te sprawiały, że Lewis przeżywał stratę, a nawet czuł się zdradzony. Jednak pomimo frustracji i zaniepokojenia sugerowały one również, że świat widzialny może być tylko kurtyną skrywającą rozległe, niezbadane przestrzenie, pełne tajemniczych oceanów i wysp. Myśl ta, odkąd mu zaświtała, nigdy nie straciła dla Lewisa emocjonalnego uroku i nie przestała pociągać jego wyobraźni. Mimo to, jak przekonamy się za chwilę, miał on wkrótce uznać, że Radość była jedynie urojeniem, dziecinnym marzeniem, które kiełkujący dorosły racjonalizm miał zdemaskować jako okrutne złudzenie. Wyobrażenia transcendentnej krainy czy Boga mogły być „kłamstwami tchniętymi przez srebro”, niemniej pozostawały kłamstwami.
ŚMIERĆ FLORY LEWIS
Edward VII wstąpił na tron Anglii po śmierci królowej Wiktorii w 1901 roku i rządził przez kolejne dziewięć lat. Epoka edwardiańska jest dziś często przedstawiana jako idylliczny czas długich letnich popołudni i eleganckich przyjęć w ogrodach, brutalnie przerwany przez pierwszą wojnę światową – Wielką Wojnę 1914–1918. Choć ten bardzo wyidealizowany obraz epoki edwardiańskiej w dużym stopniu odzwierciedla powojenną nostalgię lat dwudziestych XX wieku, nie ulega wątpliwości, że wielu także wówczas uważało ją za wiek stabilizacji i bezpieczeństwa. Wiele spraw budziło, co prawda, niepokój – przede wszystkim rosnąca potęga wojskowa i przemysłowa Niemiec oraz ekonomiczna potęga Stanów Zjednoczonych, które to państwa, jak niektórzy zdawali sobie z tego sprawę, stanowiły znaczące zagrożenie dla imperialnych interesów Wielkiej Brytanii. Dominowała jednak atmosfera silnego, stabilnego mocarstwa, którego szlaki handlowe chroniła najpotężniejsza na świecie marynarka wojenna.
To poczucie stabilizacji widać wyraźnie we wczesnym dzieciństwie Lewisa. W maju 1907 roku Lewis pisał do Warniego, że jest już prawie postanowione, iż na część wakacji pojadą do Francji. Wyjazd za granicę był znaczącą odmianą w życiu Lewisów, którzy zazwyczaj spędzali do sześciu tygodni w letniskowych miejscowościach północnej Irlandii, takich jak Castlerock czy Portrush. Ojciec, zajęty pracą w swojej kancelarii prawniczej, często bywał na tych wyjazdach przelotnym gościem. Do Francji, jak się okazało, nie dotarł wcale.
Ilustracja 1.3. Pensjonat le Petit Vallon, Berneval-le-Grand, Pas-de-Calais, Francja. Pocztówka, ok. 1905.
Tym razem Lewis mógł delektować się spokojnymi wakacjami spędzanymi jedynie w towarzystwie brata i matki. Flora Lewis zabrała obu synów 20 sierpnia 1907 roku do Pension le Petit Vallon, rodzinnego pensjonatu w małym miasteczku Berneval-le-Grand w Normandii, niedaleko Dieppe, gdzie zostali do 18 września. Pocztówka z początku XX wieku wyjaśnia być może wybór Flory: nad fotografią ukazującą edwardiańskie rodziny odpoczywające beztrosko na terenie pensjonatu widnieją na poczesnym miejscu uspokajające słowa: „Mówimy po angielsku”. Wszelkie nadzieje Lewisa na przyswojenie sobie odrobiny języka francuskiego rozwiały się, gdy odkrył, że wszyscy pozostali goście są Anglikami.
Miało to być idylliczne lato późnej epoki edwardiańskiej; nic nie zapowiadało nadchodzących potworności. Hospitalizowany we Francji w czasie pierwszej wojny światowej zaledwie 18 mil (29 kilometrów) na wschód od Berneval-le-Grand, Lewis z żalem wspominał te drogie i bezpowrotnie utracone szczęśliwe dni. Nikt nie dostrzegał politycznego prawdopodobieństwa wybuchu tak okrutnej wojny ani zniszczeń, jakie miała za sobą pociągnąć – tak jak nikt z rodziny Lewisów nie mógł wiedzieć, że będą to ich ostatnie wspólne wakacje. Rok później Flora Lewis już nie żyła.
Na początku 1908 roku stwierdzono u niej poważną chorobę. Nowotwór rozwinął się w jamie brzusznej. Albert Lewis poprosił swojego ojca, Richarda, mieszkającego razem z nimi w Little Lea zaledwie od kilku miesięcy, żeby z powrotem się wyprowadził. Potrzebne było miejsce dla pielęgniarek, które miały opiekować się Florą. Zmiana ta okazała się jednak ponad siły Richarda Lewisa. Pod koniec marca dostał wylewu, a w następnym miesiącu zmarł.
Kiedy stało się jasne, że Flora jest bliska śmierci, ze szkoły w Anglii wezwano Warniego, żeby mógł być z nią w ostatnich tygodniach życia. Choroba matki jeszcze bardziej zbliżyła braci. Jedno z najbardziej wzruszających zdjęć z tego okresu przedstawia Warniego i C.S. Lewisa stojących z rowerami przed Glenmachan House, niedaleko Little Lea na początku sierpnia 1908 roku. W świecie Lewisa miały niebawem zajść drastyczne i nieodwracalne zmiany.
Flora zmarła we własnym łóżku 23 sierpnia 1908 roku – w 45. urodziny Alberta Lewisa. W kalendarzu w jej sypialni widniał na ten dzień jakby pogrzebowy cytat z Króla Leara: „Ludzie znosić muszą odejście swoje”. Warnie odkrył później, że do końca życia Alberta Lewisa kalendarz pozostał otwarty na tej samej stronie.
Ilustracja 1.4. C.S. Lewis i Warnie z rowerami przed domem rodziny Ewartów, Glenmachan House, sierpień 1908.
Zgodnie z ówczesnym zwyczajem Lewis musiał zobaczyć spoczywające w trumnie ciało matki, aż nazbyt wyraźnie naznaczone odrażającymi śladami cierpienia. Było to dla niego traumatyczne doświadczenie. „Po śmierci mamy skończyła się spokojna szczęśliwość dzieciństwa, znikło poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji”.
W książce Siostrzeniec czarodzieja matka Digory’ego Kirka na łożu śmierci jest opisana z czułością, która zdaje się pobrzmiewać echem dręczących wspomnień Lewisa o Florze: „Leżała spokojnie, jak zawsze, wsparta na poduszkach, z wychudłą, bladą twarzą, na widok której chciało się od razu płakać”. Nie ulega wątpliwości, że fragment ten przywołuje ból samego Lewisa, zwłaszcza widok ciała matki w otwartej trumnie. Zdaje się, że uleczenie matki Digory’ego ze śmiertelnej choroby za pomocą czarodziejskiego jabłka z Narnii było ze strony autora próbą złagodzenia własnych głębokich zranień emocjonalnych balsamem wyobraźni; Lewis usiłował poradzić sobie z tym, co naprawdę się stało, przez wyobrażenie sobie tego, co mogłoby się stać.
Choć Lewis był wyraźnie przygnębiony śmiercią matki, jego wspomnienia tego mrocznego okresu skupiają się raczej na szerszych implikacjach, jakie śmierć Flory miała dla całej rodziny. Albert Lewis, zmagając się z chorobą żony, najwyraźniej nie uświadamiał sobie głębszych potrzeb swoich synów. Clive Staples Lewis opisuje ten okres jako zapowiedź końca życia rodzinnego i zasiew pierwszych ziaren późniejszego wyobcowania. Po stracie żony Albertowi groziła także utrata obu synów. Dwa tygodnie po śmierci Flory zmarł starszy brat Alberta, Joseph. Rodzina Lewisów znalazła się w kryzysie. Ojciec i dwaj synowie znaleźli się zupełnie sami. „Mój kontynent zatonął jak Atlantyda, zostały z niego tylko wyspy rozsiane po rozległym morzu”.
Mógł to być czas odnowy ojcowskich uczuć i umocnienia synowskiego przywiązania. Nic takiego się jednak nie stało. O tym, że zdrowy rozsądek zawiódł Alberta w tym przełomowym czasie, wyraźnie świadczy decyzja co do przyszłości synów, podjęta w obliczu wielkiego kryzysu, jakiego doświadczyli w tak młodym wieku. Zaledwie dwa tygodnie po traumatycznej śmierci matki C.S. Lewis stał z Warniem na nabrzeżu portowym, gotowy do wejścia na pokład nocnego parowca, płynącego do angielskiego portu Fleetwood w hrabstwie Lancashire. Pozbawiony inteligencji emocjonalnej ojciec pożegnał swoich emocjonalnie zaniedbanych synów w emocjonalnie nieadekwatny sposób. Wszystko, co do tej pory otaczało Lewisa, dając mu poczucie bezpieczeństwa i tożsamości, zdawało się teraz znikać. Został wysłany z Irlandii – daleko od domu i książek – do obcego miejsca, gdzie miał zamieszkać wśród obcych, z Warniem jako jedynym towarzyszem niedoli. Wysłano go do Wynyard School – szkoły określonej w Zaskoczonym radością mianem „Belsen”.SPIS ILUSTRACJI
1.1. Royal Avenue w Belfaście, 1897. Źródło: The Francis Frith Collection.
1.2. Lewisowie przed wejściem do Little Lea, 1905. Źródło: użyto za zgodą The Marion E. Wade Center, Wheaton College, IL.
1.3. Pensjonat le Petit Vallon, Berneval-le-Grand, Pas-de-Calais, Francja, ok. 1905. Źródło: domena publiczna.
1.4. C.S. Lewis i Warnie z rowerami, sierpień 1908. Źródło: użyto za zgodą The Marion E. Wade Center, Wheaton College, IL.