- W empik go
Cyrano de Bergerac Tom 1: komedia bohaterska w 5 aktach - ebook
Cyrano de Bergerac Tom 1: komedia bohaterska w 5 aktach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 237 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WARSZAWA.
Nakładem Redakcyi „Gazety Polskiej”
Druk J Sikorskiego, Warecka 14.
1898
ÄÎÇÂÎËÅÍÎ ÖÅÍÇÓÐÎÞ
Âàðøàâà, 19 Îęòÿáðÿ 1898 ãîäà.
DEDYKACYA AUTORA.
Chciałem duszy CYRANA poświęcić ten
poemat.
Gdy jednak dusza jego wcieliła się w cie-
bie, COQUELINIE, poświęcam go Tobie.
E. R.
Słówko od tłómaczów.
Sztuka, ktorą dziś w polskim przekładzie czy-
telnikom podajemy, nie schodzi od czasu swego zja-
wienia się z afisza paryskiego teatru de la Porte St.
Martin, gdzie niezrównany Coąuelin w tytułowej ro-
li co wieczór wznieca zachwyty oczarowanych wi-
dzów i słuchaczów. Wydana w książce, rozeszła się
ona w olbrzymiej, przez najpoczytniejsze powieści
najpoczytniejszych autorów nieosiągniętej liczbie
200,000 egzemplarzowi Dane te–same już świadczą
o niepospolitej wartości dzieła; jedynie bowiem tylko
utwór znakomity i górujący nad całą literacką pro-
dukcyi chwili bieżącej, przedewszystkiem zaś utwór,
w którym dane społeczeństwo odczuje żywe tętno
swojego ducha, a więc utwór, posiadający wszelkie warunki arcydzieła, może osiągnąć powodzenie tak niezwykłe!
Olbrzymie to powodzenie zaintrygowało kryty-
kę w wysokim stopniu i można śmiało powiedzieć,
że o Bergerach, który się w początku bieżącego
roku ukazał, napisano w ciągu niewielu miesięcy
małą biblioteczkę. Mianowicie krytykom nie-Fran-
cuzom wydawało się powodzenie to zagadkowem;
każdy z nich przeto, doszukując się jego przyczyny,
usiłował ją wytłómaczyć na swój sposób. Jedni z nich,
zbyt pochopni do tak rozwielmożnionego w krytyce
„prorokowania literackiej pogodyu, dopatrywali sic
tutaj oczywistego jakoby bankructwa realistycznycł
prądów, przewodniczących spółczesnej literackie
produkcyi, i reakcyi w kierunku dawno pogrzebane
go romantyzmu. Inni, bacząc na obecny upade]
Francyi, starali się wytłómaczyć owo powodzenie t;
potrzeb – jaka uas w dobie upadku skłania do po
gadania ku minionej, jaśniejszej przeszłości.
Nie da się zaprzeczyć, iż od tych poronionyc
płodów, jakiemi nas pod hasłem naturalizmu d outraw
ce zasypywano w nowszych czasach, odbiega „Bei
gerac" bardzo daleko. Wszelako równie daleko sto
on od tego, co właściwą cechę romantyzmu stanów
„Jesteśmy tu–jak słusznie powiedziano–w świec
podniet naturalnych, myśli zdrowych i jasnych, uczi
prostych, silnych, szukających szczerego wyraz i szczery wyraz znajdujących sobie", – a to i owo,
co romantyzmem tchnąć się zdaje w „Bergerac'n”,
jest wynikiem samego przedmiotu i kolorytem epoki.
Czy można mówić o romantycznej reakcyi w tych
warunkach?
Co prawda, oświetlenie tutaj, tak samo jak
i w „Trzech Muszkieterach” poetyckiem jest, a kto-
kolwiek czytał „Pamiętniki kardynała de Retz”, ten
wie, iż ci ludzie Frondy, którą w „Bergerac'u” czuć
już tętniącą w powietrzu, cokolwiek innymi byli,
aniżeli ich przedstawiają poeci. Również wie każdy
Francuz, znający swe dzieje, że ów Cyrano, który
w naszej sztuce tak jasnym i czystym jest bohate-
rem, był jednym z najgorliwszych popleczników kar-
dynała Mazarin'a, co niewątpliwie pewien cień rzuca
na jego osobę. Jeżeli więc Francuzi z taką lubością
poglądają ku ludziom Frondy w „Trzech Muszkiete-
rach" – jeżeli się tak zachwycają „Bergerac'em”,
to nie dlatego, by im postaci te przypominały ja-
śniejsze jakieś, świetniejsze czasy; wszakże z daleko
większą słusznością mogliby wzrok swój zwracać ku
napoleońskiej epopei. Postaci te pociągają ich głó-
wnie dlatego, że w nich odnajdują tego warchoła,
który w każdym Francuzie tkwi, któremu na imię tak
samo być może Deroulede, lub Rochefort, jak i Zo-
la, a którego tu znajdują usprawiedliwionym i wyi-
dealizowanym!
Oczywista rzecz, iż po za tą świetnie scharakte-
ryzowaną, specyficznie francuską krewkością, zabar-
wiającą niejako wszystkie czynności Bergeraca, są
jeszcze ogólnie ludzkie uczucia, będące tych czyn-
ności pobudką, a dochodzące w nich do bardzo pię-
knego i silnego wyrazu. Jest męztwo, jest niena-
wiść wszystkiego, co podłe, jest szlachetna duma,
jest miłość, jest poświęcenie! Temi musi on wziąć
każdego szlachetnie myślącego człowieka i niema
obawy, by–jak przypuszczano – „Bergerac” mogł
być u nas nieodczutym i niezrozumianym, to zaś tem
bardziej, że, tolite proportion gardee, pomiędzy naszy-
mi ludźmi z XVII wieku dałoby się odnaleźć dość
zbliżone typy. Chęć wydobycia tego podobieństwa,
i zachowania utworowi owej archaicznej myszki, któ-
ra pierwowzorowi jest właściwą, była powodem,
dlaczego tłómacze, av swoim przekładzie starali się od
czasu do czasu przynajmniej zaznaczyć język z XVII
w. Zdawało im się, że w tej szacie bardziej swojsko
będzie tej mieszaninie wykwintu i rubaszności które
cechują styl utworu, tudzież owej retoryce, która tu
i owdzie w dłuższych tyradach „Bergerac'att docho-
dzido wyrazu.
Niemniej płonną – jak sobie pochlebiają tłóma-
cze–była wyrażona z pewnych stron obawa, że nie-
podobna będzie oddać ducha utworu w przekładzie
polskim. Trudności były wielkie, tak z powodu nad – zwyczaj ruchliwego stylu autora, jak i z przyczyny
licznych aluzyi do spółczesnej Cyranowi literatury,
któremi sztuka jest przepełniona. Mimo to mogą so-
bie tłómacze oddać tę sprawiedliwość, iż trudności te
szczęśliwie pokonali, pochwyciwszy ruch stylowy,
utworowi właściwy, i nie zatraciwszy żadnej z arty-
stycznych intencyi autora. Ażeby zresztą czytelni-
kom wniknięcie w ducha utworu ułatwić, zamiesz-
czają oni na końcu drugiego tomu objaśniające przy-
piski, które mniej obeznanym z literaturą francuską
posłużą jako klucz do zrozumienia artystycznych za-
mierzeń autora.
Włodzimierz Zagórski.
CYRANO DE BERGERAC.
OSOBY:
Cyrano de Bergerac.
Baron Chrystyan de Neu – villette.
Hrabia de Guiche.
Ragueneau, pasztetnik.
Le Bret i
Cuigy (szlachta przyjaciele Cyrana.
Brissaille
Kapitan Carbon de Castel
Jaloux.
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Czwarty
Piąty
Szósty
Siódmy
Ósmy
Kadeci.
Ligniere, poeta pijak.
Wicehrabia de Valvert, dworzanin hr Guiche
Pierwszyi
Drugi i margrabiowie.
Trzeci
Montfleuryi
Beilerose aktorowie.
Jodelet
Szwoleżer.
Muszkieter.
Drugi muszkieter.
Odźwierny.
Mieszczanin.
Jego syn.
Rzezimieszek.
Widz.
Gwardzista.
Pierwszy muzyk.
Drugi muzyk.
Natręt.
Pierwszy
Drugi poeci.
Trzeci
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Kapucyn.
Bertrand, faifei.
Oficer hiszpański.
Roksana.
pasztetnicy.
Liza, zona Raguenau'a.
Ochmistrzyni Roksany.
Aktorka.
Subretka.
Kwiaciarka.
Roznosicielka chłodników.
Matka Małgorzata.
Siostra Marta.
Siostra Klara.
Pierwszy
Drugi paziowie.
Trzeci |
Tłum, mieszczanie, margrabiowie, muszkiete-
rzy, rzezimieszki, pasztetnicy, poeci, gaskońscy ka-
deci, komedyanci, skrzypiciele, dzieci, hiszpańscy żoł-
nierze, widzowie obojej płci, „wykwintnisie”, kome-
dyantki, mieszczanki, zakonnice i t… d.
Rzecz dzieje się w pierwszych czterech aktach
w r. 1040 – w piątym akcie w r. 1655.
AKT PIERWSZY
Przedstawienie teatralne w Hotel de Bourgogne
Przekład
Włodzimierza Zagórskiego.
AKT PIERWSZY
Przedstawienie teatralne w Hotel de Bourgogne.
Scena przedstawia sale teatralną w Hotel de Bourgo-
gne w r 1640. Jest to rodzaj szopy do gry w piłkę ijeu de
pomme), przeobrażonej i udekorowanej odpowiednio swojemu
nowemu celowi.
Sala jest długim prostokątem, widzianym z boku, tak,
iż jedna z jej ścian tworzy głąb, idącą od pierwszego planu
po prawej-ku ostatniemu planowi po lewej stronie, gdzie
tworzy kąt ze sceną widzianą z boku.
Po obu stronach sceny tej, wzdłuż kulis, stoją rzędy ła-
weczek. Kurtynę tworzą dwie kotary, które można rozsu-
wać. Nad płaszczem Arlekina herb królewski. Z estrady
schodzi sic do sali szerokiemi schodami; po obu stro-
nach tych schodów miejsca dla skrzypków. Przy rampie
rząd świec.
Dwa rzędy galeryi bocznych, jeden nad drugim; górny
rząd podzielony na loże. Niema krzeseł w parterze; ten bo-
wiem jest właśnie widownią teatru. W głębi tegoż parteru,
t… j… na prawo, na pierwszym planie, kilka ławeczek, których
Cyrano. Tygodniowy bezpłatny dodatek do,.Gazety Polskiej" 2
dalsze rzędy wznoszą sie coraz wyżej. Pod schodami, któ-
re prowadzą do górnych miejsc, lecz których widać tylko
początek, rodzaj bufetu, oświeconego kandelabrami i udeko-
rowanego wazonami kwiatów, szkłem, porcelaną, ciastami, butelkami i t… d.
W środku ściany, tworzącej głąb, pod galeryami lóż.
drzwi prowadzące do sali, które się otwierają, ilekroć wcho-
dzą goście. Na drzwiach, jakoteż na widocznych miejscach:
na bufecie i t… d… czerwone afisze z napisem: Chloryssa.
W chwili podniesienia się kurtyny, tonie sala jeszcze
w półmroku i jest zupełnie pusta. Pająki nad parterem po-
spuszczane oczekują na lampiarzy.
SCENA PIERWSZA.
Publiczność schodzi się powoli. Odźwierny, Rajtarzy,
Lokaje, Mieszczanin, syn jego, Paziowie, Rzezimiesz-
ki i… ł… d… poźniej Roznosicielka, „Margrabiowie44, Cuigy,
Brissaille i t… d.
{Słychać za drzwiami wrzenie zmieszanych głosów;na-
gle wchodzi szybkim krokiem Rajtar).
Odźwierny {biegnąc za nim).
Hola!… Piętnaście soldów!…
Rajtar.
Nie płacę!…
Odźwierny.
Dlaczego?
Rajtar.
Służę w lekkiej chorągwi domu królewskiego.
Odźwierny (do drugiego rajtara, który wszedł tymczasem)
A Waść?
Drugi rajtar.
Mam wolny wstęp…
Odźwierny (niedowierzająco).
Aa!…
Drugi rajtar.
Jestem muszkieterem!…
Pierwszy rajtar (do drugiego).
Pustki!…
(wskazuje pospuszczane pająki).
Nie zapalono świateł nad parterem;
Mamy czas popróbować floretów.
(krzyżują florety, które ze soba przynieśli, i mezynctją śtę hic).
Lokaj {wchodząc).
Pst, Jacku!
Drugi lokaj [przedtem przybyły).
A co tam?…
pierwszy lokaj (pokazując mu karty i kości, które do-
by bywa z kieszeni).
Karty!… Kości!…
(siada na ziemi).
Grajmy!…
Drugi lokaj (drwiąco).
Poomacku
Pierwszy lokaj (dobywając z kieszeni świecę ktorą za pala i przylepia do podłogi).
Świsnąłem panu memu świecę…
Drugi lokaj (siadając do gry).
To się chwali…
Gwardzista (do przechodzącej kmaciarlH).
Najbardziej lubię teatr, kiedy ciemno w sali.
(bierze ją wpół).
Jeden z szermierzy (dając sztych).
Tusz!
Jeden z graczów.
Zoładź f…
Gwardzista (do kwiaciarki, ciągnąc ją ha.sobie).
f Daj całuska!
Kwiaciarka {wyrywajur sir).
Jeszcze któś zobaczy!
Gwardzista {pociągając ją w ciemny kąt).
Niema strachu!…
Jakiś jegomość {siadając ua ziemi i rozwijając paczlą z jedzeniem).
Przynajmniej człowiek się uraczy…
Mieszczanin (prowadzący syna).
Stańmy tutaj!…
Jeden z graczów.
Trzy tuzy!…
Podpiły jegomość (wyciąga butelkę z kaftana i, siadając na ziemi, do siebie).
Tak, mój przyjacielu!
Pijmy burffuudzkie wino…
(jaje, poczem z uśmiechem zadowolenia do siebie).
… w Burguudzkim Hotelu L.
Mieszczanin (do swego syna).
Ta sala tak wygląda jak mordownia jaka…
(pokazując końcem laski pijaka).
Pijaki!…
(jeden z szermierzy potrąca go wśród szermierki).
Zabijaki!…
(zataczając się na grających).
Szulery!
Gwardzista(ćfo kwiaciarki,której nie przestał nagabywać).
Buziaka!…
Mieszczanin (zgorszony, do syna).
Chodźmy ztąd!…
(uprowadzając go, z patosem).
I pomyśleć, źe to w takiej sali
Zacnego grali Rotrou!…
Młodzieniec {tymże tonem).
I Corneille'a grali!…
Bój paziów (wpada, trzymając się za ręce, i śpiewa, tań-
cząc farandolę).
Truła!… Traderidera L. Traderi!… Trullala!…
Odźwierny (surowym tonem).
Paziowie! Bez tych zbytków!…
Pierwszy paź (tonem obrażonej godności).
Panie, zarzut taki….
(spostrzegając, ie się odźwierny odwrócił, skwapliwie do drugiego pazia).
Szpagat masz
Drugi paź.
Mam dwa kłębki..
Pierwszy paź.
I haki
Drugi paź.,
I haki!…
Pierwszy paź.
Będziem z góry na wędkę łowili peruki…
Rzezimieszek (zgromadziwszy około siebie kilku podej-
rzanych drabów).
Pamiętajcie, andrusy, na moje nauki;
Doliniarz musi zawsze ślepia mieć otwarte.
{mówi dalej szeptem, z którego później wybrzmwiatją po-
jedyncze wyrazy).
Drugi paź (woła z partem do trzeciego pazia na galeryi).
Hop! hop! Czy masz dmuchawkę?
Trzeci paź (2 góry).
Mam, i grochu kwartę!
(strzela z galeryi grochem na dół).
Młodzieniec (do swego ojca).
Co dziś grają
Mieszczanin.
Chlorissę…
Młodzieniec.
Czyja to rzecz
Mieszczanin (uroczyście).
Barra;
To jest sztuka pasterska…
Jeden z grających.
Wygrywam talara!…
Rzezimieszek (robiąc znali toyciągania chusteczki, za sprawą drobnych ruchów).
Chusteczki L.
Mieszczanin (do syna).
Barro słynie z wykwintu swych wierszy.
Jeden z widzów (do drugiego, pokazując um miejsce na galeryi). s
Siedziałem tam, gdy Cyda grano po razypierwszy.
Mieszczanin {do symt
Poznasz sławnych aktorów i sławne aktorki,
Jak Montfleury, Bellerose, Jodelet…
Rzezimieszek {robiąc znak wyciągania zegarka).
Sikorki!
Jeden z szermierzy (dając sztych)
Tusz znowu!… To już drugi!…
Głos z wyższych galeryi.
Zaświećcież pająki!….
Rzezimieszek.
Nożyczkami ostrożnie obcinać koronki…
Jeden z paziów (na parterze).
Idzie roznosicielka!…
Roznosicielka (ukazując się za bufetem).
Owoce!… Bakalie!…
Orszada!… Limoriada!…
Głos dyszkantowy (w tłumie).
Precz z drogi, kanalie!…
Jeden z lokajów (zdziwiony).
Margrabiowie!… W parterze?….,
Drugi lokaj (uspokajająco),
At, by drwić z publiki;
Pójdą, wnet….
(wchodzi rój „Margrabiów”).
Pierwszy margrabia {widząc, żc sala w polowe jest pusta).
Coż Waszmoście, wchodzimy jak łyki,
Bez wrzawy, bez awantur, nie depeae po nogach;
O pfe, pfe!…
(spotykając kilku szlachty pierwej juz przybyłych).
Cuigy!… Brissaille!…
(całują się).
Cuigy (tonem imsóbym).
Codziennie w tych progach,
A wszyscy, jako T lia I ii wielbiciele stali
Przychodzini, choć jak wrogu ciemno jeszcze w sali…
Margrabia.
Ach, nie wspominaj Waszmośc o tej mi ohydzie!
Drugi margrabia.
Pociesz się, mój margrabio: oto lampiar idzie!…
Sala (witając zjawienie się latnpiarza).
Aaaa!…
(Publiczność grupuje się około świeczników, które lam-
piarz zapala. Kilka osób zasiada na galergach. Li-
giiiere wchodzi do parteru, prowadząc pod ramię Chry-
styana de Ńeurillette. Ligniere iv stroju nieco zanied-
banym wygląda na pijaka z lepszych sfer; Chrysiyan,
ubrany wykwintnie, lecz niemodnie, zdaje się wielce
czemciś zajęty, i rozgląda się po łozach).
SCENA DRUGA.
Ciż sami. Chrystyan, Ligniere; poźniej Ragueneau i Le Bret.
Cuigy.
Ligniere L.
Brissaille (śmiejąc się).
Trzeźwy jeszcze
Ligniere (zcicha do Chrystyana).
Przedstawić Wacpan a ?….
(Chrystyan przytwierdza skinieniem głowy).
Baron de Neuvillette…
(ukłony).
Sala (podczas gdy do góry podciągają pierwszy świecznik zapalony).
A.aaa!…
Cuigy (patrząc naChrystyana, półgłosem do Brissaille'
Twarzyczka cacana!
Pierwszy margrabia (który to posłyszał).
Phi L.
Ligniere (przedstawiając ich Chrystyanowi).
Panowie de Cuigy… de Brissaille…
Chrystyan (z ukłonem).
Szacunek!
Pierwszy margrabia (do drugiego).
Nie brzydki, tylko w kryzie ten układ koronek.
I ta w kaftanie fałda, to dziś już niemodnie.
Ligniere (do Cuigy'ego)m
Pan przyjeżdża z prowincyi…
Chrystyan.
Właśnie trzy tygodnie
Jak przybyłem, wojaczki pragnąc zakosztować;
Od jutra służę w gwardyi, w kadetach…
Cuigy (uprzejmie).
Winszować!…
Pierwszy margrabia [przyglądając się osobom wchodzą – cym do lóż).
Oto prezydentowa Aubry…
Roznosicielka.
Ciastka, mleko!…
Cuigy (do Chrystyana, wskazując mu sale napełniającą się powoli).
Schodzą się…
Chrystyan.
Tak, i licznie…
Pierwszy margrabia.
Płynie jakby rzeką.
Cały świat wielki…
( Wymieniają panie w miarę, jak te wchodzą do lóż, bar-
dzo strojne. Wymiana ukłonów i uśmiechów).