- W empik go
Czaple pióro: dramat historyczny w pięciu aktach - ebook
Czaple pióro: dramat historyczny w pięciu aktach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 219 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
JAN WYH0WSK1, hetman Ukrainy, wojewoda kijowski.
ELŻBIETA, jego zona.
HELENA WYHOWSKA, córka Bohdana Chmielnickiego, wdowa po
Danielu Wyhowskim, stryjecznym bracie hetmana.
BAZYLI TOPOLSKI, metropolita kijowski.
PAWEŁ TETERA, ataman kurenny.
GRZEGORZ BRZUCHOWIEOKI, assawuła koszowy.
MICHAŁ CHASZENKO, ataman Niżowców.
FRANCISZEK SALEZY MUCHAWSKI, rotmistrz husarskiej cho-
rągwi, starosta stężycki.
JĘDRZEJ POTOCKI, 'strażnik koronny.
STANISŁAW JABŁONOWSKI, oboźny.
ŁĄCZYNSKI, pułkownik królewskiej dragonii.
GAŁGA, NURADYN wodzowie hordy tatarskiej.
NAUM, znahor.
PIOTR DOROSZEŃKO, pisarz Kozaczyzuy.
PATER VULPIUS, członek towarzystwa bobrowego.
SIOSTRA TEODORA, przełożona trojackiego monasteru.
HANKA, służąca Elżbiety.
Rzecz dzieje się na Ukrainie roku 1664,
AKT I.
(Piae wielki przed zamkiem iv Putywlu. Po prawej od widzów skrzydło zamkowe z obszernym gankiem w stylu gotyckim; na
lewo, iv głębi cerkiew, której drzwi wychodzą na scenę, wchodzi się
do niej po kamiennych wschodach. W głębi ogród i wzgórza).
SCENA I.
(Przy podniesienia zasłony iv głębi na wzgórzu siedzi znahor Nawa
z teorbanem iv ręka. Vulpius i Muchawski wchodzą).
MUCHAWSKI, VULPIUS, NAUM.
Vulpius.
Właśnie kałakoł się w cerkwi odzywa,
Metropolita sam przybył dziś z rana.
I bałwochwalskie akafesta śpiewa
Tam – za pomyślność nowego hetmana,
Muchawski.
O służbie bożej czyliż to się godzi
Tak się odzywać? A! tego za wiele!
Że nie w łacińskiej mowie – cóż to szkodzi?
Czyż Bóg nie jeden – w cerkwi czy w kościele?
Ej! Pater Vulpius nadto się zapala.
Waszmość w swym gniewie nadto się unosisz.
Vulpius.
To nie cześć boska, ale cześć Baala.
Muchawski.
Tyś sam nie księdzem, choć tę suknię nosisz.
Vulpius.
Panie starosto! nie zdradzaj mnie, proszę,
Bo naszej sprawie tem mógłbyś zaszkodzić.
Jam członkiem bractwa, którego strój noszę,
Chcę przed hetmanem za księdza uchodzić.
Jezuickiego zakonu on wrogiem,
A ja przybyłem w imieniu zakonu.
Muchawski.
To darmo. Hetman odeszle was z Bogiem.
Vulpins.
To znajdzie karę u bożego tronu.
Właśnie z stron różnych tutaj lud się zbiera.
Hetman – kijowski teraz wojewoda,
Za swe zwycięztwa dziś hołdy odbiera,
I mnie skorzystać sposobność się poda…
Muchawski.
Już to… hetmana niechaj piorun spali,
To nie zapłaczę – i tego nie taję,
Lecz że przetrzepał porządnie Moskali,
To sprawiedliwość mu słuszną oddaję.
On poprzednika swego obmył zbrodnie,
Dzisiejszy tryumf jego, to jest praca,
Co nam Chmielnicki zatracił wyrodnie,
To Polsce teraz pan Wyhowski wraca.
Vulpius.
Lecz król go także wynagrodził hojnie,
Kiedy zwyciężcy Konotop, Lubaru,
Za trudy, które ponosił na wojnie,
I Daje starostwa i Rudy i Baru.
I wojewodą kijowskim mianował,
Oraz potwierdził umowy hadziackie,
I krzesło jemu w senacie zachował,
Wzniósł równo z innem hetmaństwo kozackie.
Muchawski.
Że go nie lubię – nie przeczę – i kwita!
Lecz i Czarniecki – ruski wojewoda –
Aż brodę targa i zębami zgrzyta,
Gdy o Wyhowskim słyszy. – Jednak szkoda
Że kozak siedzi w tej hetmańskiej szacie.
Wszak na rycerską cześć spada ztąd plama.
Ja kiedyś zasiąść też moge w senacie,
Ja – szlachcic – miałbym siedzieć obok chama?!
Choć mówią o nich, że to szlachta dawna
I dziś jest pierwszym na królewskim dworze,
Lecz ruska szlachta – choćby jaka sławna,
Czyliż z koronną na równi stać może?
Vulpius.
Los idzie kołem. – I rotmistrz Muchawski
Na Wyhowskiego dworze dzisiaj staje,
Aby mu wręczyć dary króla łaski,
Temu watażce hołd pierwszy oddaje.
Muchawski (oglądając się).
Milcz! Tutaj mają nas może na oku.
Duszno mi pewno w poselskiej postaci,
Choć to jest splendor – on mi kolką w boku.
Ha! – cóż – mosanie! służba wolność traci.
Lecz nie ja jeden tu starosta grodzki,
Wszak wielu z naszych tu widziałeś wasze:
Jest Jabłonowski, Łączyński, Potocki,
Ci pod Lubarein wiedli hufce nasze.
Hetman jak braci wszystkich podejmuje,
A po królewsku – już to każdy głosi.
Szkoda że kozak! – On Polskę miłuje,
Ten nie dla kształtu czaple pióro nosi.
Vulpius.
Aby je wkrótce przemienić w koronę.
Muchawski.
Co? co? w koronę?!
Vulpius.
Wnioskować się ważę..
Muchawski.
On – o koronę? To myśli szalone!
On zdradzać Polskę?
Vulpius.
To przyszłość pokaże.
Muchawski.
Zkąd to mniemanie?
Vulpius.
Pewność nie mniemanie.
Muchawski.
Co wasze łowisz ryby przed niewodem?
Vulpius.
Ja wiem co mówie.
Muchawski.
Jakżeś dowieść w stanie?
Zkąd sądzisz? – Powiedz!
Vulpius.
Czyn będzie dowodem.
Muchawski (do siebie jalby myślą uderzony).
Wprawdzie Czarniecki mu też niedowierza.
Chluba nielada, gdybym doniósł o tem,
Że on Ojczyznę swą zdradzać zamierza.
(głośno)
Czy wiesz co może?
Vulphis.
Pomówimy potem.
Naum (śpieioa przy teorbanie).
Leci orzeł po pod chmury,
Usiadł na kurhanie,
Ukrainie kracze z góry
Wieści o hetmanie.
Vulpius (pomieszany).
Ten głos mi znany!
Muchawski (przypatrując się Naumoioi).
To teorbanista.
Dość ich się snuje po ziemi kozaczej.
Vulpius.
Lecz ten… ten…
Muchawski.
Żebrak. To rzecz oczywista.
Vulpius.
Nie – to nie żebrak! Wiem co ten śpiew znaczy.
Naum (śpieioa).
On dla ludu kozaczego
Zwiastuje nadzieje,
Bo nad głową Wyhowskiego,
Czaple pióro wieje.
Matko Laszal Ciesz się szczerze,
Bo przyszła godzina,
Że twych granic wschodnich strzeże
Wierna Ukraina.
Hej! Wyhowski! tyś nam panem,
Rusi hospodarem,
W naszym koszu tyś hetmanem,
Złotym Rusi carem.
Vuipius.
To on! z pewnością!
Muchawski (który się długo przypatrywał Naumowi
Znam tego znahora.
Hetman go widać do swej służby wprawia,
Sam dopatrzyłem. Każdego wieczora
Do zamku wpuszcza i tam z nim rozmawia,
Widać że hetman coś mata i knowa.
Vulpius.
A nie mówiłem? Przyszłość niedaleka
Stwierdzi z pewnością prawdę mego słowa.
Muchawski.
I któż ten znahor?
Vulpius.
Znam tego człowieka.
SCENA II.
CIŻ, wchodzą JABŁONOWSKI, POTOCKI,
ŁĄCZYŃSKI.
Potocki.
Witam mości starosto!
Muchawski.
Witam was, panowie!
Kiedyż w podróż?
Potocki.
O świcie, jeśli Bóg da zdrowie.
Mych husarzy z chorągwią pana oboźnego
I dragonia królewską pana Łączyńskiego;
Dziś do gniazd wyprawiłem, gdy skończona wojna,
Za piersią Wyhowskiego Ojczyzna spokojna.
Jabłonowski.
Już to hetman kozaczy dał się Moskwie w znaki.
Baczyński.
Długo im nie powracać na lechickie szlaki.
Jabłonowski.
Długo będą pamiętać Lubar, Konotopy.
Nasza młódź ich wiązała jakby zboże w snopy,
Aż krwią Desna wezbrała. Był to taniec djabli,
Ten harc spisy kozackiej, przy lechickiej szabli
Muchawski.
Że Wyhowski wódz dzielny, to jest prawda szczera.
Baczyński.
A w dzielności mu prawie wyrównał Tetera.
W Konotopach, gdy Moskwy wódz, książę Trubecki,
Już okrążał kozactwo przez pochód zdradziecki,
I pułk mojej dragon i i w koło otoczony,
Wrogom stawiał już opór rozpaczy szalonej,
Z swem Kureniem Tetera, jakby lew naciera,
Moskwę znosi i wodza jej w jassyr zabiera,.
Jabłonowski.
Też go hetman, jak syna, swem sercem częstuje.
VuJpius (na stronie).
Tak, bo żony kochanka w nim nie przewiduje.
Potocki.
Niech Bóg strzeże hetmana za tę jego sprawę,
Ale o jego przyszłe losy mam obawę.
Moskwa tego mu pewno nigdy nie przebaczy,
Że on matce swej Polsce wrócił lud kozaczy.
Łączyński.
Siecie matactw rozstawi i użyje zdrady,
Tych jej intryg, niestety! dziś tu widać ślady.
Jabłonowski.
Próżna troska! Wyhowski ma żelazne ramię,
I sieć przedrzeć potrafi – i mataczów złamie.
Vulpius.
Niechaj Bóg w tem go wspiera!
Potocki.
Lecz nam czas już w drogę.
(do Muchawskiecjo)
A waść jak z swem poselstwem?
Mnehawski.
Też odjechać moge.
Potocki.
Zanim więc w pożegnanie ściśniem dłoń hetmana,
Idźmy zań się pomodlić – tam – do niebios pana.
(Odchodzą do cerkwi. Vulpius idzie za nimi o kilka kroków. Naum
schodzi z pagórka, zbliża się do niego i uderza go po ramieniu).
SCENA III.
YULPIUS, NAUM.
Naum (prowadząc go naprzód sceny).
Czekaj!
Vuipius (drzący).
Czego chcesz?
Naum.
I ty jeszcze pytasz?
Jam duchem krwawym – sędzią twego czynu,
We mnie wspólnika twoich zbrodni witasz,
Mnie nie poznajesz jeszcze? czarci synu!
Vul[)ius.
Nigdym nie widział…
Naum (dobywa nóz z za pasa).
Lecz ten nóż znasz może,
Znasz krew, co na nim się skrzepła korali,
Wspomnienie twojej pamięci pomoże,
To krew za twoje złoto od Moskali.
To Barbaszeńki – naszego hetmana
Krew, którąm przelał z rozkazu twojego,
Za wierność Lachom ta krew jest przelana,
Pierwsza to była zbrodnia Chmielnickiego.
Tyś go namówił, a ja wykonałem.
Ja jestem Naum! Poznajesz mnie, bracie?
Odtąd wciąż gnany, jak zły duch błąkałem
W pokutę życia – w tej znahora szacie.
Jesteś Sabatyn, powiernik Bohdana,
Poznałem ciebie – znam twe przedsięwzięcia,
Tyś był złym duchem naszego hetmana,
Ty go w moskiewskie wtrąciłeś objęcia.
Co ta dłoń z nożem przez ciebie zdziałała,
To dziś znahora teorban naprawia,
Zna pieśń Nauma Ukraina cała,
Imię hetmańskie pośród ludu wsławia.
Ta pieśń krzepiła ukraińskie syny,
Niosę ją wszędzie – sam zlany krwią bratnią,
Pokąd nie dojdę do zemsty godziny,
Dziś ona przyszła – i jest twą ostatnią.
(podnosi nu niego nóz).
VuJ{)ius (pada na kolana).
Naumie! Niech twe sumienie Bóg wzruszy,
Niech opamięta! Twa dłoń krwią zmazana,
Ty nową zbrodnią nie plam twojej duszy.
Ten głos twej zemsty jest głosem szatana.
Miej litość! Popatrz kto u stóp twych woła,
To sługa boży – tez w szacie pokutnej,
Też słuchał głosu z niebiosów anioła,
Boga przebłagać chciał za czyn okrutny.
Odtąd łez moich popłynęło morze,
Żal szczery druhem jest mi w każdej dobie,
Jam był narzędziem – ty wiesz o tem, Boże!
Twój gniew niech spada na sprawcę, co w grobie.
Naum.
Ty Chmielnickiemu doradziłeś zbrodnię.
Vulpius.
Nie ja. Mym świadkiem Bóg ukrzyżowany,
Któregom sługą. Chmielnicki wyrodnie
Postąpił. Sługa boży łzami zlany
U nóg twych żebrze…
Naum (spuszcza nóz).
Ta szata cię chroni
Przed moim ciosem. Lecz pamiętaj o tem,
Że gdybyś knował – nie ujdziesz mej dłoni,
I z niej czart nawet nie wyrwie cię potem.
Z ócz cię nie spuszczę, choćbyś skrył się w ziemię,
I jak mi świętą jest hetmana głowa,
Gdybyś waśń rzucić chciał znów w bratnie plemie…
Vulpius.
Niech Bóg wszechmocny nam hetmana chowa.
Naum.
Gdyby targnęły się nań ręce czyje…
Gdyby cień jeden… to krew płynąć będzie!
Pomnij: i czarną suknię nóż przeszyje,
Znahor wie wszystko i znajdzie cię wszędzie.
(odchodzi).
SCENA IV.
VULPlUS (sam).
Idź – stary głupcze! Strzeż twego hetmana.
No! posłużyła mi ta suknia czarna.
Strzeż go! Choć miałbyś przebiegłość szatana,
Ty z twem kozactwem – wasza praca marna,
Wyhowski padnie. Tak jest – upaść musi,
Bo Lachom służy, taka wola cara.
Wyhowski panem dziś wszechwładnym Rusi,
Bóstwo kozaków – lecz wkrótce… ofiara.
Znam ja ten naród. Niech się raz mąż zjawi,
Który uchwyci żelaznem ramieniem,
Ratując z toni – niech chwilkę w ład wprawi
Sami na niego rzucicie kamieniem.
Wyhowski takim mężem w tym narodzie;
On jego głową – w głowę trzeba godzić!
Ciało się samo rozpadnie w niezgodzie,
A tę niezgodę ja potrafię zrodzić.
Niech szczerze z Rusią stanie ziemia lasza,
To sojusz taki wszystkiego dokona.
Po wiek zgubiona wtedy sprawa nasza,
Potęga Moskwy stargana, zgnieciona.
(po chwili)
Rotmistrz Muchawski Czarnieckiemu powie
Tę nasuniętą bajkę o koronie,
A z ust mych dzisiaj Wyhowski się dowie
O Jezuickim na Rusi zakonie.
A on Lojoli zakon nienawidzi.
To go rozdrażni. Ta suknia go zwiedzie.
Głupi – kto w życiu z drobnych środków szyd
Moją nagrodą złoto farskie będzie.
(Helena wychodzi z cerkwi).
SCENA V.
VULPIUS, HELENA.
Vulpius (na stronie).
Piekło mi zsyła znowu sprzymierzeńca,
Idzie Helena – Wyhowskiego wdowa,
Brata hetmana.
Helena (do siebie).
Cierniowego wieńca
Kolców za wiele w mej skroni się chowa,
Dość już łez próżnych.