- W empik go
Czas przeszły dokonany. Stulecie moich rodziców - ebook
Czas przeszły dokonany. Stulecie moich rodziców - ebook
Do napisania tych wspomnień skłoniła mnie rodzina. Zwykle potrzeba taka wyłaniała się regularnie w trakcie naszych spotkań, kiedy to wspominaliśmy dziadków, rodziców i nas samych, przywołując z pamięci wydarzenia, anegdoty i zwykle zabawne epizody z dawnych lat. Wtedy też wychodziło na jaw, że pamiętam znacznie więcej niż inni, z racji swojego starszeństwa i niezwykle żywej pamięci. I w końcu padła propozycja: napisz, bo znasz fakty i wydarzenia, o których my nie mamy pojęcia. Więc u genezy miało to być ujęcie nieco krotochwilne, bo pomysł zrodził się z anegdot. Zabierałam się za to pisarstwo jakoś bez zapału. No bo co znowu takiego zabawnego jest w tym, że najmłodszy brat Piotruś, posłany przez dziadka po piwo, kupił ciemne, jako że jasnego nie lubił, i w dodatku wypił połowę po drodze, nim doszedł do domu. Albo co znowu niezwykłego, że łakomczuch Janek, mój młodszy brat przepadający za słodyczami, poobgryzał mamie torty imieninowe z zemsty, że nie mógł ich spróbować, a przy gościach zamknięty w pokoju obok, dramatycznym szeptem pytał co chwila: „– Już?!”, co znaczyło: czy mama wreszcie serwuje te torty, bo on do późnych godzin nie będzie czekać na swój przydział! Albo jak zirytowana mama krzyknęła do awanturującego się, zawsze niezależnego Janka: „– Milcz, jak do mnie mówisz!!!”.
fragment Wstępu
Spis treści
Bliski czas odległy
Rodzina ojca
Mój ojciec Stefan, czyli od Rogalina do Włocławka
Nasze śląskie korzenie, czyli rodzina mamy
Mama i jej rodzeństwo
Ucieczka do Włocławka, a więc Włocławek
Zdrowia, szczęścia i fortuny, czyli śląski epizod
Cieszyńska ceramika
Bochnia, ulica Trudna
Intelektualna elita i najzwyklejsza bieda, czyli czteroletni epizod wiśnicki
Trochę o Basi i Wiśniczu
Łysa Góra
Ku końcowi
Album zdjęciowy
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6699-9 |
Rozmiar pliku: | 21 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Do napisania tych wspomnień skłoniła mnie rodzina. Zwykle potrzeba taka wyłaniała się regularnie w trakcie naszych spotkań, kiedy to wspominaliśmy dziadków, rodziców i nas samych, przywołując z pamięci wydarzenia, anegdoty i zwykle zabawne epizody z dawnych lat. Wtedy też wychodziło na jaw, że pamiętam znacznie więcej niż inni, z racji swojego starszeństwa i niezwykle żywej pamięci. I w końcu padła propozycja: napisz, bo znasz fakty i wydarzenia, o których my nie mamy pojęcia. Więc u genezy miało to być ujęcie nieco krotochwilne, bo pomysł zrodził się z anegdot.
Zabierałam się za to pisarstwo jakoś bez zapału. No bo co znowu takiego zabawnego jest w tym, że najmłodszy brat Piotruś, posłany przez dziadka po piwo, kupił ciemne, jako że jasnego nie lubił, i w dodatku wypił połowę po drodze, nim doszedł do domu. Albo co znowu niezwykłego, że łakomczuch Janek, mój młodszy brat przepadający za słodyczami, poobgryzał mamie torty imieninowe z zemsty, że nie mógł ich spróbować, a przy gościach zamknięty w pokoju obok dramatycznym szeptem pytał co chwila: „– Już?!”, co znaczyło: czy mama wreszcie serwuje te torty, bo on do późnych godzin nie będzie czekać na swój przydział!
Albo jak zirytowana mama krzyknęła do awanturującego się, zawsze niezależnego Janka: „– Milcz, jak do mnie mówisz!!!”.
Jedne wspomnienia przywoływały kolejne, ale jakoś do pisania nie skłaniały. Anegdota jest nieco hermetyczna, wyczerpuje się sama wraz z zakończeniem. Za to słyszałam: „– No piszesz, czy nie piszesz, w końcu co już napisałaś?”. A tu nic! Aż do momentu, kiedy otwarłam przygotowane z niezwykłą starannością przez ojca archiwum rodzinne oraz archiwum zawierające dokumentację jego twórczości.
Zawartość owego znaleziska uświadomiła mi spoczywający na mnie obowiązek opracowania tych zasobów, ukazujących życie rodziców i dzieje twórczości ojca rzeźbiarza, malarza, ceramika i medaliera. Przygotowanie archiwum nie było przypadkowe. Bogactwo dokumentów i dokumentacja twórczości ojca z dziedziny sztuki stanowiła materiał oryginalny i fascynujący. I tak zaczęła się po latach moja podróż z rodzicami w przestrzeni i czasie.
Dokumenty zaskakiwały. Wyłania się z nich historia w całej swojej surowości. Zdumiewała ilość poświadczeń nieskazitelnej polskości rodziców, zwłaszcza ojca, związana z rodzajem oporu wobec władz pruskich w Poznańskiem. W tej perspektywie ukazywało się też bohaterstwo walki o wolność braci ojca i ojca matki, dziadka Ludyni, Ślązaka, znaczone Krzyżami Walecznych. I jak żywe zabrzmiało przesłanie dziadka Szczepana Jakubowskiego: „– Uczcie się, chłopcy, strzelać, bo będziecie walczyć za ojczyznę!”. Broń – wisiała na ścianie.
I w końcu wpisane w czas dokonania rodziców i ich życie w momencie historii naznaczonej komuną, ale i przełomem ideologicznym zgotowanym przez los.
Wszystko to usunęło w cień rozbawiające anegdoty i dało świadectwo prawdzie, co usilnie starałam się ukazać, snując wspomnienia odtwarzające fakty i losy w historię uwikłanych rodziców. Czy mi się to udało? Chciałabym. Chciałabym też ukazać prawdę o nich samych i ich niełatwym życiu.
Wszelako tekst niniejszych wspomnień poświęconych moim rodzicom zanurzony jest w zwykłej codzienności, która jednak stawiała ich wobec trudnych zadań i zmuszała do podjęcia trudnych decyzji. Bohaterami są tu: Marta i Stefan Jakubowscy, okazjonalnie pojawiamy się my – ich dzieci: Barbara, Jan i Piotr, Piotrusiem zwany jako najmłodszy. Przywołane zostały wnuki: Marek – syn Barbary i Krzysztofa, Łukasz i Marcin – synowie Piotra i Lidii, a także prawnuki Karolina i Mateusz – dzieci Marka i Magdaleny oraz Kamila i Miłosz – dzieci Marcina i Anny.
Nieco więcej uwagi poświęciłam rodzinnym związkom rodziców, zakładając, iż miały one kształtujący wpływ na ich osobowość.
Tekst obejmuje ponad sto lat – od narodzin ojca w 1905 roku po odejście mamy w roku 1990. Poszerzają ten dystans czasowy odwołania do życiorysów naszych dziadków z poprzedniego stulecia. Czas jest tu także niewątpliwie ukrytym bohaterem, obdarzonym potężną siłą sprawczą.
Zasiadałam do pisania bez obaw, jednak z czasem rodziło się coraz większe poczucie odpowiedzialności i niepokoju za kształtowany obraz, gdzie bohaterami byli ci, którzy nie mogli już wyrazić swojego zdania ani oceny. Ostateczną ocenę tego kształtu zapisu dziejów rodziców i rodziny pozostawiam moim bliskim.