Czechy. Czemu pohoda to nie pogoda? czyli czeski luz - ebook
Czechy. Czemu pohoda to nie pogoda? czyli czeski luz - ebook
Zabawna opowieść, która przybliża codzienne życie Czechów bez ubarwiania i jednocześnie obala stereotypy.
Nieoczywista podróż po Czechach – poza turystycznymi uliczkami Pragi, pośród imponujących zamków i baśniowych hradów, w zadziwiających atmosferą uzdrowiskach wokół jezior i gór, po hospodach i pivovarach. Autobusem, pociągiem, na rowerze, pieszo. Na luzie, bez stresu, bez patrzenia na zegarek i wiecznego oglądania się za siebie – w duchu chaluparstva i trampingu. Z zimnym piwem, gorącym knedlikiem i tradycyjną „trumienką” na deser.
Jestem czechofilką amatorką. Nie skończyłam studiów bohemistycznych. W mojej rodzinie żadna babička nie pochodzi z Czech, ani nawet z okolicy. Nazwiska moich przodków są wyjątkowo polskie, ale przynajmniej związane z piwem. Wciąż piszę z perspektywy Polki, która myśli, że po drugiej stronie Olzy trawa jest bardziej zielona, czyli tak jak większość sympatyków Republiki Czeskiej.
Dorota Chmielewska – czechofilka z samorodnej pasji, którą pielęgnuje od ponad 20 lat. Podróżuje zwykle samotnie, chłonąc atmosferę odwiedzanych miejsc wszystkimi zmysłami. Uwielbia wszystko, co czeskie, choć relacje z twarożkami ołomunieckimi i Becherovką wciąż są na etapie „to skomplikowane”. Autorka bloga Czechofil.com.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788383173924 |
Rozmiar pliku: | 10 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka, którą macie w rękach, jest subiektywnym zapisem moich odczuć i spostrzeżeń.
Jestem czechofilką amatorką. Nie skończyłam studiów bohemistycznych. W mojej rodzinie żadna babička nie pochodzi z Czech, ani nawet z okolicy. Nazwiska moich przodków są wyjątkowo polskie, ale przynajmniej związane z piwem. Nie mieszkałam nigdy w Czechach dłużej niż tydzień. Wciąż piszę z perspektywy Polki, która myśli, że po drugiej stronie Olzy trawa jest bardziej zielona, czyli tak jak większość sympatyków Republiki Czeskiej.
Do Czech podróżuję już od prawie 20 lat. Wracam tam kilka razy każdego roku i wciąż zachwycam się wszystkim od nowa.
Mam swoich mistrzów. Proszę, by panowie Szczygieł i Kaczorowski nie obrażali się na mnie o to, że taki nieopierzony świeżak próbuje im dorównać – bez wątpienia oni pracowali milion razy ciężej na swoją sławę niż ja nad tą książką.
Kiedy na dobre zaczęłam pracę nad tym tekstem, myślałam, że pół roku wystarczy na spisanie przemyśleń, doświadczeń i porad. Nie było łatwo, choć początkowo myślałam, że pisanie o czymś, co się kocha, przychodzi samo. Może tak jest z wierszami?... ale przecież tylko niektórzy lubią poezję i to nie licząc poetów... Czechofilów w Polsce jest co najmniej 9 tysięcy – tyle zapisało się do obserwowania strony, którą prowadzę, zatytułowanej Jestem Czechofilem.
To nie są miliony, ale czuję jednak presję. Wcześniejsze przewodniki, które ukazały się pod moim nazwiskiem, to opis faktów i odrobina subiektywnych porad, tutaj całość jest moja.
Zawiera opis miłości, którą próbuję wytłumaczyć również samej sobie. Nie wiem, czy mi się uda przekazać to, co myślę, słowami, ale podjęłam się tego wyzwania i spróbuję to zrobić. Może nie jest to tekst idealny, ale na pewno szczery.
Nie piszę z mojego praskiego apartamentu na Hradczanach, ani nawet nie miałam odwagi (jeszcze!) rzucić wszystkiego i przenieść się do Trutnova, żeby, podążając śladami Vaclava Havla, pracować jakiś czas w lokalnym browarze. Jestem w Radomiu. W swoim mieszkaniu z widokiem na galerię handlową.
Ta książka zrodziła się z miłości, tęsknoty i strachu. Miłości (po czesku láska), którą próbuję wytłumaczyć poprzez kolejne rozdziały. Tęsknoty, bo zawsze, kiedy wracam do Polski, natychmiast pragnę znaleźć się w Czechach. Nigdy nie miałam tego kraju na tyle dosyć, żeby opuszczać go z ulgą... Strachu, bo wciąż piszę stąd, w tym języku i mimo szansy, jaką mi dano, nie zdecydowałam się na wyjazd, ponieważ boję się, że stracę coś więcej niż hobby – marzenie o tym, że gdzieś jest lepiej niż tutaj, że zawsze, kiedy tu jest gorzej, zostaje nadzieja.
Czesi tego nie zrozumieją, ale zapewne też nie będą tego czytali. Tak jak my tutaj, w Polsce, nie doceniamy tego, co jest dobre, tak i oni zawsze mają kilka historii, jak u nich bywa źle. O Polsce wiedzą przynajmniej tyle, że to większy kraj, obecnie są niższe ceny (że płace są też niższe, to już niekoniecznie ich interesuje), że Polacy walczyli za swoją ojczyznę, więc z podziwem patrzą na Westerplatte i Muzeum Powstania Warszawskiego.
Najbardziej przerażała mnie ilość, którą musiałam napisać, a z drugiej strony myślę, że temat jest niewyczerpalny. Mogłabym poświęcić nie pół roku, jak założyłam początkowo, ale 20 lat na ten tekst – nawet gdybym miała pisać tylko o dobrych stronach tego kraju i bez rozwijania wątków historycznych i biograficznych.
Mój kolega czechofil zrezygnował z pisania ze względu na to, że przecież więksi od nas już wszystko napisali. Ja uważam, że nie powstał jeszcze tekst pisany z perspektywy entuzjasty amatora, a przecież takich ludzi jest więcej. Pisałam więc jako jedna z was i dla was – obecnych i przyszłych czechofilów. Starałam się, żeby nie było wysokiego progu wejścia. Nie musicie od razu znać zapachu ołomunieckich twarożków i wiedzieć, jak wymówić prawidłowo: Strč prst skrz krk.
Moim celem było przelanie na papier tego, co wiem i przeżyłam, może zachęcenie niektórych do samotnych podróży i to nie tylko po Czechach.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------