Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Czego nie wie dziewczyna, a ginekolog jej nie powie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czego nie wie dziewczyna, a ginekolog jej nie powie - ebook

Książka, którą powinna przeczytać młoda kobieta, dorastająca dziewczyna oraz jej matka!

Tadeusz Oleszczuk, ginekolog z wieloletnim doświadczeniem i autor bestsellerowych poradników, wyjaśnia, co dzieje się z ciałem, hormonami i emocjami młodej kobiety u progu dorosłego życia.

Sen, jedzenie, stres – jak zadbać o swój dobrostan?

Czy miesiączka musi boleć?

Jak skutecznie zwalczyć trądzik?

Jak przygotować się do pierwszej wizyty u ginekologa oraz jakie badania należy wykonać?

Co robić, aby uniknąć zaburzeń hormonalnych?

Jak wybrać skuteczną antykoncepcję?

Co każdy rodzic powinien powiedzieć swojej córce?

Bądź pewna siebie, słuchaj swojego wewnętrznego głosu i pamiętaj, że zawsze możesz rozwijać się i uczyć. Chciej od życia jak najwięcej. Zapraszam ciebie – i twoją mamę – do lektury tego poradnika. Żebyś miała nie tylko marzenia, ale i zdrowie, siłę i energię do ich spełniania.

Tadeusz Oleszczuk

Poradnik dla dziewczyn w każdym wieku!

 

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788383174273
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AU­TORA

Życzę Ci po­wo­dze­nia w okre­sie doj­rze­wa­nia i mło­do­ści. Speł­niaj swoje ma­rze­nia, re­ali­zuj pa­sje. Bądź pewna sie­bie, słu­chaj swo­jego we­wnętrz­nego głosu i pa­mię­taj, że za­wsze mo­żesz – a warto – roz­wi­jać się i uczyć. Chciej od ży­cia jak naj­wię­cej. No­tuj so­bie ży­ciowe cele. Spi­suj je w punk­tach na kartce i cho­waj na dno szu­flady. Albo mię­dzy kartki tej książki. Nic tak nie po­maga w re­ali­za­cji za­mie­rzeń, jak uświa­do­mie­nie ich so­bie i na­zwa­nie, sama się o tym prze­ko­nasz za ja­kiś czas. A te­raz za­pra­szam Cię – i Twoją mamę – do lek­tury tego po­rad­nika. Że­byś miała nie tylko ma­rze­nia, ale i zdro­wie, siłę i ener­gię do ich speł­nia­nia.

Wszyst­kiego naj­lep­szego!

Ta­de­usz Olesz­czuk

Jakiś czas temu do mo­jego ga­bi­netu przy­szła osiem­na­sto­let­nia dziew­czyna.

– Pa­nie dok­to­rze, wczo­raj mia­łam sto­su­nek bez za­bez­pie­cze­nia. Chcia­ła­bym wie­dzieć, czy je­stem w ciąży i jaka jest płeć dziecka?

Po­my­śla­łem so­bie wtedy: rany bo­skie, mamy taki do­stęp do wie­dzy! Są bi­blio­teki, In­ter­net, cza­so­pi­sma, au­dy­cje, pod­ca­sty – a po­ziom zna­jo­mo­ści tak pod­sta­wo­wych te­ma­tów na­dal jest tra­giczny. Szkoła nie uczy ana­to­mii i fi­zjo­lo­gii czło­wieka w za­kre­sie ży­cia sek­su­al­nego. Ale nie tylko sek­su­al­nego. Sze­ro­kim łu­kiem omija wie­dzę, która uświa­da­mia­łaby za­gro­że­nia współ­cze­snego świata, za­gro­że­nia ukryte w śro­do­wi­sku, w die­cie czy w za­nie­cha­niu ba­dań pro­fi­lak­tycz­nych. Nie roz­ma­wia się o tym w do­mach. Trudno, żeby wie­dzę miało ko­lejne po­ko­le­nie, skoro po­przed­nie jej nie zdo­było. Obo­wią­zu­jący cią­gle mo­del edu­ka­cji służy for­mo­wa­niu pra­cow­nika, ko­goś do wy­ko­ny­wa­nia po­le­ceń. Tak samo re­klama: kreu­jąc na­sze pra­gnie­nia, sku­pia się na wy­cho­wa­niu wier­nego klienta. Pro­muje kon­sump­cję i ko­duje w pod­świa­do­mo­ści wzory po­stę­po­wań, które od­da­lają nas od na­tury. I nie bu­dują re­la­cji mię­dzy­ludz­kich. Li­czy się szybka gra­ty­fi­ka­cja. Nie je­ste­śmy uczeni me­cha­ni­zmów po­wsta­wa­nia cho­rób, tylko pro­fi­lak­tyki, dia­gno­styki i le­cze­nia. Punkt cięż­ko­ści zo­stał prze­su­nięty na cho­robę – jak jej unik­nąć, jak ją roz­po­znać, a po­tem jak ją le­czyć (uszka­dza­jąc przy oka­zji inne na­rządy). Cho­roba jest w cen­trum, nie czło­wiek.

Wła­ści­wie czemu cho­ru­jemy? Co ma naj­więk­szy wpływ na na­szą kon­dy­cję? Przy ja­kich czyn­no­ściach na­le­ża­łoby po­sta­wić _red flags_, ozna­cze­nia nie­bez­pie­czeństw co­dzien­no­ści? Ja­kie czyn­niki nam służą, a ja­kie są śle­pymi ulicz­kami, na które można zmar­no­wać sporo czasu? Jak po­win­ni­śmy pla­no­wać ży­cie, jak in­we­sto­wać w sie­bie oraz ja­kie są drogi bu­do­wa­nia bez­pie­czeń­stwa zdro­wot­nego i ma­te­rial­nego? Od­po­wie­dzi na te py­ta­nia ist­nieją. Tyle że są wy­mie­szane z pół­praw­dami, nie­do­mó­wie­niami, jaw­nym fał­szem. W gąsz­czu tre­ści ła­two się po­gu­bić. Zwłasz­cza że współ­cze­sny świat nie jest na­sta­wiony na do­bro­stan po­je­dyn­czego czło­wieka. Li­czy się zysk ak­cjo­na­riu­szy, po­li­ty­ków. Przy­po­mina mi się taki ob­ra­zek: stado owie­czek sie­dzi wpa­trzone w te­le­wi­zor, a czarna owca obok czyta książkę. Cóż, miał­kie tre­ści naj­ła­twiej przy­swoić, wie­dza wy­maga wy­siłku. Co z tego, że dziś nie­mal wszystko jest na wy­cią­gnię­cie ręki. Ist­nieje try­lion róż­nej ja­ko­ści po­rad­ni­ków, por­tali, stron, pod­ca­stów, jed­nak nie zna­jąc pod­sta­wo­wej wie­dzy z za­kresu fi­zjo­lo­gii i pa­to­lo­gii, trudno we­ry­fi­ko­wać to, co czy­tamy. Ile z nas wie, że warto zwra­cać uwagę nie tylko na same ba­da­nia, ale też na to, kto je ro­bił i dla kogo? Kto za­pła­cił za ba­da­nia prze­pro­wa­dzone na Uni­wer­sy­te­cie Ha­rvarda, które wy­ka­zały, że to tłusz­cze są „be”, a cu­kier jest „cacy”? Jak na­prawdę wy­glą­dała „grupa zdro­wych ko­biet” (70% z nich miała nad­wagę lub oty­łość, 50% pa­liło pa­pie­rosy, a 30% zma­gało się z nad­ci­śnie­niem)? Wresz­cie, dla­czego każe nam się li­czyć ka­lo­rie, kiedy na­sze ciało nie działa jak ka­lo­ry­metr? Skoro nie przy­swa­jamy błon­nika, to po co li­czyć jego ka­lo­rycz­ność, po co przy­glą­dać się in­dek­sowi gli­ke­micz­nemu, kiedy wa­runki wchła­nia­nia tego sa­mego po­karmu mogą być różne? Na szczę­ście za­czyna się o tym mó­wić. Tak samo jak o tym, że bez­spor­nie wielki (i co­raz więk­szy) jest wpływ czyn­ni­ków ze­wnętrz­nych – czyli diety i śro­do­wi­ska – na zdro­wie. Co­raz wię­cej wiemy o tym, jak mi­kro­biota wpływa na ja­kość i dłu­gość ży­cia. Co jej sprzyja, a co ją nisz­czy. Jak ona dba o nas, ale też jak my mo­żemy za­dbać o jej róż­no­rod­ność i wzmac­niać siłę jej dzia­ła­nia dla wła­snego zdro­wia fi­zycz­nego i psy­chicz­nego. Jak ważne jest do­star­cza­nie jej błon­nika ro­ślin­nego, bo w ten spo­sób chro­nimy ba­rierę je­lit, a to one są klu­czowo ważne dla na­szej od­por­no­ści i wszyst­kiego, co dzieje się w or­ga­ni­zmie. Nie ma sensu li­czyć ka­lo­rii i czy­tać in­dek­sów gli­ke­micz­nych.

Pa­mię­tam czasy (40–50 lat temu) kiedy świat wy­glą­dał ina­czej. Wie­dza o fi­zjo­lo­gii i pa­to­lo­gii czło­wieka szybko się koń­czyła na okre­śle­niu przy­czyn cho­rób jako „wie­lo­czyn­ni­kowe” lub „nie­znane”. Brak było sku­tecz­nych na­rzę­dzi do dia­gno­styki i le­cze­nia. Dziś świat na­ukowy nie­mal do per­fek­cji do­pro­wa­dził me­tody dia­gno­styczne, a efekty le­cze­nia na­wet no­wo­two­rów za­czy­nają przy­po­mi­nać te­ra­pie cho­rób prze­wle­kłych – co­raz wię­cej z nich jest w stu pro­cen­tach wy­le­czal­nych. Obec­nie roz­po­znane i le­czone za­ka­że­nie wi­ru­sem HIV nie wpływa na dłu­gość ży­cia. Można do­pro­wa­dzić do ta­kiej sy­tu­acji, że wi­rus nie bę­dzie wy­kry­walny i nie bę­dzie dzia­łał. Brzmi świet­nie? Ow­szem. Tyle że na prze­strzeni ostat­nich czter­dzie­stu lat kil­ku­krot­nie wzro­sła liczba za­cho­ro­wań na raka piesi, je­lita gru­bego, płuc, na cu­krzycę, oty­łość, de­pre­sję, au­tyzm, aler­gie, cho­roby układu krą­że­nia. Ży­jemy co­raz szyb­ciej i umyka nam re­flek­sja nad ce­lem ży­cia i tym, co jest w nim naj­waż­niej­sze. Nie mamy świa­do­mo­ści wła­snego ciała, prze­ga­piamy też re­la­cje mię­dzy­ludz­kie oparte na ak­cep­ta­cji, przy­tu­la­niu się, bli­sko­ści. I gu­bimy to, co ma wpływ na zdro­wie. Edu­ka­cja i bu­do­wa­nie sa­mo­świa­do­mo­ści to pod­stawa i o tym jest ta książka.

Chciał­bym, aby każda dziew­czyna na progu doj­rza­łego ży­cia znała kilka pro­stych me­cha­ni­zmów i za­sad za­leż­no­ści stanu zdro­wia od co­dzien­nej diety, ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej, snu. Po­zwoli jej to za­osz­czę­dzić na­prawdę dużo czasu, pie­nię­dzy i stresu, je­śli – oby nie – po­ja­wią się ja­kie­kol­wiek pro­blemy w przy­szło­ści. Uzbro­jona w wie­dzę bę­dzie mo­gła sta­wić im czoła. Zwłasz­cza że dziś na­prawdę dużo wiemy, ja­kie czyn­niki szko­dzą i jak je wy­eli­mi­no­wać, aby nie do­pu­ścić do cho­roby lub jej się po­zbyć.

Pi­szę tu o tym, o czym rzadko się wspo­mina w le­kar­skim ga­bi­ne­cie i nie mówi się w szkole, co w na­tłoku tre­ści może umknąć w ne­cie. Nic nie bu­dzi ta­kich obaw i lę­ków jak nie­wie­dza. I nic nie daje ta­kiej sa­tys­fak­cji jak łą­cze­nie kro­pek, jak ro­zu­mie­nie. Lu­bię ten mo­ment pod­czas wy­kładu dla stu­den­tów, kiedy mó­wię o me­cha­ni­zmach na­szego ciała, a na sali pa­nuje ab­so­lutna ci­sza. To jest prze­cież ar­cy­cie­kawe – jak hor­mony zmie­niają na­sze po­dej­ście do świata, dla­czego po­ja­wiają się tor­biele w pier­siach czy skąd się biorą za­bu­rze­nia mie­siącz­ko­wa­nia. Co wpływa na płod­ność i jak ją oce­nić, ale też, jaki jest me­cha­nizm dzia­ła­nia róż­nych ro­dza­jów an­ty­kon­cep­cji. Dla­czego cza­sem mamy na­pady wil­czego głodu, a in­nym ra­zem nie je­ste­śmy w sta­nie prze­łknąć kęsa, skąd trud­no­ści w za­sy­pia­niu, gdzie mają źró­dło za­bu­rze­nia pa­mięci czy kon­cen­tra­cji. Albo dla­czego po­mimo ogra­ni­cze­nia ilo­ścio­wego w die­cie oraz in­ten­syw­nych ćwi­czeń prak­ty­ko­wa­nych każ­dego dnia nie udaje się schud­nąć. Wresz­cie, co warto zmie­nić, żeby czuć się i wy­glą­dać świet­nie. Ja­kie ba­da­nia warto wy­ko­nać, aby oce­nić, które pa­ra­me­try trzeba po­pra­wić. Wszystko, o czym opo­wia­dam i pi­szę, spraw­dzi­łem „w dzia­ła­niu”. Wie­dza na­prawdę po­trafi zmie­nić ży­cie na lep­sze. Sły­szę to, czy­tam w pry­wat­nych wia­do­mo­ściach, wi­dzę na wła­sne oczy. Ła­twiej po­ru­szać się po dro­gach, które są do­brze ozna­ko­wane, czy za­pi­sane na ma­pach GPS-u. Warto się uczyć za­równo na błę­dach, jak i na suk­ce­sach. Ob­ser­wo­wać swoje ciało, jego stan, ja­kość snu, ener­gię ży­ciową, ale też roz­glą­dać się wo­kół – dla zdro­wia zna­cze­nie ma na­wet re­la­cja z bli­skimi. Warto to wszystko wcie­lać w ży­cie już w wieku na­stu lat. Warto ob­ser­wo­wać zmiany w ciele i łą­czyć kropki.

TWOJE CIAŁO SIĘ ZMIE­NIA

Na­sto­let­nia bu­rza hor­mo­nalna to je­den z naj­waż­niej­szych eta­pów ży­cia. Oś pod­wzgó­rze-przy­sadka-jaj­niki (lub ją­dra) za­czyna się uczyć sprzę­że­nia zwrot­nego. Wa­ha­dło or­ga­ni­zmu naj­pierw wy­chyla się w jedną stronę, po­tem w drugą, aby po pew­nym cza­sie się uspo­koić, zrów­no­wa­żyć dawki wy­rzu­ca­nych hor­mo­nów i uzy­skać od­po­wied­nią wraż­li­wość re­cep­to­rów. Za­nim to się jed­nak sta­nie, ciało mło­dego czło­wieka prze­cho­dzi zna­czące zmiany. Roz­kręca się pro­duk­cja hor­mo­nów płcio­wych (es­tro­genu u dziew­czyn, te­sto­ste­ronu u chłop­ców), które są od­po­wie­dzialne za roz­wój cech płcio­wych i za zmiany fi­zyczne. Ale nie tylko: mogą one też wpły­wać na na­strój, co jest przy­czyną słyn­nych huś­ta­wek emo­cjo­nal­nych w tym okre­sie. Ro­sną piersi, ro­sną ko­ści – bywa, że tak szybko, iż młody czło­wiek wręcz czuje roz­cią­ga­nie się ciała lub ma bóle wzro­stowe (np. w sta­wach ko­la­no­wych). Za­czyna się doj­rze­wa­nie.

Cała ta prze­miana fi­zyczna, psy­chiczna i spo­łeczna z dziecka w na­sto­latkę od­bywa się w oko­li­cach 9–14 roku ży­cia. Wtedy po­ja­wiają się pierw­sze krwa­wie­nia mie­sięczne, zrazu nie­re­gu­larne, a je­śli wszystko prze­biega pra­wi­dłowo, stają się upo­rząd­ko­wane. Wy­re­gu­lo­wa­nie się cy­klu mie­sięcz­nych krwa­wień zaj­muje od około roku do mniej wię­cej trzech lat. Z me­dycz­nego punktu wi­dze­nia pierw­sza mie­siączka po­winna po­ja­wić się do szes­na­stego roku ży­cia. Bio­lo­gia sama de­cy­duje o roz­po­czę­ciu doj­rze­wa­nia, ale nie zwraca uwagi na daty. „Ru­sza” zwy­kle wtedy, kiedy masa ciała dziew­czynki osiąga war­tość 46–49 kg. Taka waga ozna­cza bo­wiem od­po­wied­nią ilość tkanki pod­skór­nej, tłusz­czo­wej, która jest ważna dla cy­klu prze­mian hor­mo­nów. Dla na­tury masa ciała ma zna­cze­nie – jej od­po­wiedni po­ziom jest sy­gna­łem do startu wy­dzie­la­nia hor­mo­nów płcio­wych. Na­tura „sza­cuje” bo­wiem, że spora ilość tkanki tłusz­czo­wej ozna­cza od­po­wied­nie za­soby ener­ge­tyczne do wy­da­nia po­tom­stwa. „Duża” dziew­czyna ma więk­sze szanse, aby zajść w ciążę, ale też tę ciążę do­no­sić i po­myśl­nie uro­dzić zdrowe dziecko. Tyle że współ­cze­śnie już około 25% dzieci ma nad­wagę. Nie są jesz­cze go­towe do ży­cia, ale wcze­śniej osią­ga­jąc wzrost masy ciała, wy­zwa­lają cały pro­ces płcio­wych prze­mian.

SKĄD SIĘ BIE­RZE NAD­MIAR KO­MÓ­REK TŁUSZ­CZO­WYCH

Głów­nych wi­no­waj­ców jest trzech. Pierw­szy to stres i pod­no­szący się po­ziom kor­ty­zolu, dru­gim jest che­mia w je­dze­niu i oto­cze­niu, bo ona mie­sza w hor­mo­nach, na­si­la­jąc ty­cie. Trze­cim jest oczy­wi­ście nad­miar cu­kru w żyw­no­ści. Co cie­kawe, nie­do­ce­nio­nym cią­gle jesz­cze szkod­ni­kiem oka­zuje się cu­kier owo­cowy, czyli fruk­toza (wię­cej o niej w roz­dziale o cu­krze). Jej nad­miar nie tylko tu­czy, bo pod­nosi ry­zyko in­su­li­no­opor­no­ści, ale też po­nie­waż nie może być spa­lona przez mię­śnie, jest me­ta­bo­li­zo­wana ni­czym al­ko­hol w wą­tro­bie. Dłu­go­trwałe pa­ko­wa­nie dro­bi­nek tłusz­czu z cza­sem pro­wa­dzi więc także do otłusz­cze­nia wą­troby. Daw­niej ta­kie stłusz­cze­nie ob­ser­wo­wano u al­ko­ho­li­ków, wtedy mó­wiło się na nie „al­ko­ho­lowe stłusz­cze­nie wą­troby”, obec­nie wy­stę­puje na­wet u dzieci – jako „nie­al­ko­ho­lowe stłusz­cze­nie wą­troby”. Wszystko przez pi­cie so­ków owo­co­wych, je­dze­nie żyw­no­ści typu fast food, do któ­rej do­da­wany jest cu­kier, czy naj­róż­niej­sze jego za­mien­niki, ta­kie jak sy­rop glu­ko­zowo-fruk­to­zowy (czę­sto ukry­wany pod wie­loma in­nymi na­zwami), a także słod­kich owo­ców. W dzi­siej­szych mo­dy­fi­ko­wa­nych ge­ne­tycz­nie owo­cach cu­kru jest znacz­nie wię­cej niż kie­dyś – kto wi­dział dzi­kie wi­śnie w sta­rym sa­dzie babci, ten wie, ja­kie kie­dyś były owoce – mniej­sze i znacz­nie mniej słod­kie. Zja­dane w ca­ło­ści za­wie­rały przy­naj­mniej cenny błon­nik. Obec­nie w żyw­no­ści prze­two­rzo­nej prak­tycz­nie nie ma błon­nika, ale jest sło­dycz, bo wszystko co słod­kie le­piej się sprze­daje.

Ta zmiana ja­ko­ściowa je­dze­nia, jaka za­szła przez ostat­nie pół wieku, wpływa na nas. I to wi­docz­nie – przy­bywa osób z nad­wagą i oty­ło­ścią. Także wśród naj­młod­szych. Wy­star­czy wejść do do­wol­nej szkoły pod­sta­wo­wej i zaj­rzeć do klas. U nie­któ­rych dziew­cząt za­czy­nają po­ja­wiać się ce­chy doj­rze­wa­nia dużo wcze­śniej niż u po­zo­sta­łych – naj­czę­ściej u tych z nad­mia­rem tkanki tłusz­czo­wej – i w co­raz młod­szym wieku roz­po­czy­nają one mie­siącz­ko­wa­nie. Oczy­wi­ście pre­dys­po­zy­cje ge­ne­tyczne mają zna­cze­nie, ale współ­cze­sna dieta bar­dzo na­sila nie­ko­rzystne zmiany – po­nad 70–80% prze­two­rzo­nej żyw­no­ści ma do­da­tek cu­kru lub jego za­mien­ni­ków (w tym wszel­kiego ro­dzaju chipsy, na­poje ga­zo­wane). Istot­nym ele­men­tem jest też nie­do­sta­teczna ak­tyw­ność fi­zyczna oraz nie­ra­dze­nie so­bie z wszech­obec­nym – na­wet w ży­ciu dzieci – stre­sem. Naj­więk­sze zna­cze­nie ma jed­nak dla nas to, co jemy. Obec­nie już no­wo­rodki ważą o 200 g wię­cej niż te uro­dzone 40 lat temu. A prze­cież trudno im za­rzu­cić „ob­że­ra­nie się” czy le­ni­stwo. Są więk­sze przez spo­sób od­ży­wia­nia się ich mam, przez się­ga­nie przez nie w cza­sie ciąży po żyw­ność prze­two­rzoną, bo to ona in­du­kuje za­bu­rze­nia me­ta­bo­liczne na tym eta­pie. A po­tem, spo­ży­wana przez lata, wy­wo­łuje cały łań­cuch cho­rób.

Na­wet 80% cho­rób wy­nika z tego, co jemy, a nie po­win­ni­śmy jeść, bo żyw­no­ścią nie jest. Nie po­winno na­zy­wać się żyw­no­ścią cze­goś, co ma 55% (tyle do­pusz­cza FDA) do­dat­ków che­micz­nych.

JE­DZE­NIE KIE­DYŚ A DZIŚ

Dieta współ­cze­sna bar­dzo się różni na nie­ko­rzyść od tej sprzed pół wieku. Efek­tem ma­so­wej, sta­wia­ją­cej na ilość pro­duk­cji żyw­no­ści jest po­gor­sze­nie się jej ja­ko­ści. Za­war­tość mi­ne­ra­łów i wi­ta­min w wa­rzy­wach i owo­cach zmniej­szyła się o nie­mal 80% w sto­sunku do tej stwier­dza­nej lata temu. Plony mu­szą być mak­sy­mal­nie duże, a pro­dukt ma długo za­cho­wy­wać wy­gląd i przy­wią­zy­wać klien­tów do swo­jego smaku. Te za­ło­że­nia pro­wa­dzą do ma­so­wego sto­so­wa­nia pe­sty­cy­dów, her­bi­cy­dów (np. gli­fo­satu), fun­gi­cy­dów i in­nych środ­ków che­micz­nych, an­ty­bio­ty­ków, hor­mo­nów, kon­ser­wan­tów oraz mo­dy­fi­ka­cji ge­ne­tycz­nych. Nie­stety, tak od­mie­niony pro­dukt tra­fia po­tem – z całą tą che­mią – do na­szego prze­wodu po­kar­mo­wego i czyni w nim nie lada spu­sto­sze­nie. Do­wo­dem na to jest kil­ku­krotny wzrost za­cho­ro­wań. W ciągu pięć­dzie­się­ciu lat znacz­nie zwięk­szyła się liczba przy­pad­ków ta­kich cho­rób, jak cu­krzyca, aler­gia, de­pre­sja, cho­roby układu krą­że­nia, nad­ci­śnie­nie, de­men­cja, no­wo­twory. Dieta jest czyn­ni­kiem o naj­więk­szym wpły­wie na zdro­wie. Pod­czas wy­boru tego, co bę­dziemy jeść i pić ła­two, wpaść w wiele pu­ła­pek. Warto mieć tego świa­do­mość, bo sporo z nas ulega za­cho­wa­niom stad­nym. Mylą nas fał­szywe prawdy, że „prze­cież inni też to je­dzą”, „wszystko jest dla lu­dzi” oraz prze­świad­cze­nie, że ktoś to do­pusz­cza do spo­ży­cia, choć czę­sto prze­cież robi się to przez pod­no­sze­nie „norm do­pusz­czal­nej za­war­to­ści sub­stan­cji tok­sycz­nych”. Ow­szem, można spró­bo­wać po­pu­lar­nego da­nia z sie­ciówki, warto jed­nak dbać o to, żeby 80% na­szych de­cy­zji było ko­rzyst­nych dla na­szego zdro­wia. To po­zwoli utrzy­mać ciało w do­brej for­mie. Każdy or­ga­nizm ma me­cha­ni­zmy oczysz­cza­nia i na­prawy znisz­czeń. Gdy je­dze­nie „śmie­ciowe” jest w mniej­szo­ści, udaje się ciału je prze­ro­bić i wy­da­lić. Gdy jed­nak jest go dużo, tak się nie sta­nie – or­ga­nizm nie po­doła za­da­niu – i wów­czas z cza­sem po­ja­wiają się za­bu­rze­nia i cho­roby cy­wi­li­za­cyjne. Sły­szymy wtedy, że nad­ci­śnie­nie le­czy się już do końca ży­cia, że cu­krzyca typu dru­giego to cho­roba prze­wle­kła. Dla­czego nie pró­buje się wy­eli­mi­no­wać z diety tego, co do­pro­wa­dziło do cho­roby?

Pod­ręcz­niki die­te­tyczne i ta­bele war­to­ści od­żyw­czych po­szcze­gól­nych pro­duk­tów po­wstały wiele lat temu. Pół wieku temu jabłko wy­chwa­lano za war­to­ści od­żyw­cze. Pa­mię­tajmy jed­nak, że było to jabłko mniej­sze, dużo bar­dziej kwa­śne niż to do­stępne dzi­siaj, i przede wszyst­kim je­dzono je tylko w okre­sie owo­co­wa­nia. Obec­nie jabłka sprze­da­wane w su­per­mar­ke­tach to od­miany zmo­dy­fi­ko­wane ge­ne­tycz­nie, kil­ka­krot­nie bar­dziej słod­kie niż te daw­niej ofe­ro­wane. Można je ku­pić nie­mal przez cały rok, więc jemy je na okrą­gło. Do tego każdy je­den owoc ma na­wet kil­ka­na­ście razy kon­takt z pe­sty­cy­dami (w trak­cie wzro­stu), a jesz­cze przed wy­ru­sze­niem do skle­pów jest po­kry­wany środ­kami kon­ser­wu­ją­cymi gwa­ran­tu­ją­cymi jego do­bry wy­gląd przez dłuż­szy czas. Nam się wy­daje, że „jemy zdrowe jabłko”, a tak na­prawdę w ręku mamy zu­peł­nie inny pro­dukt. Po­dob­nie jest z na­bia­łem, pie­czy­wem, mię­sem. Wła­ści­wie nic już nie wy­gląda tak samo i nic nie jest tym sa­mym co pół wieku temu, a do pro­mo­cji wszyst­kiego sto­suje się opisy ko­rzy­ści sprzed lat. Kon­se­kwen­cje tego po­no­szą na­sze je­lita, a więc i na­sza od­por­ność – czyli całe na­sze ży­cie. Bo­daj naj­więk­sze spu­sto­sze­nie robi cu­kier do­da­wany nie­mal do 80% tego, co jemy – w tym także do pie­czywa czy wę­dlin – oraz glu­ten obecny w psze­nicy. Jak bar­dzo wy­mie­nione skład­niki szko­dzą, wi­dzę po znacz­nej po­pra­wie zdro­wia (i sa­mo­po­czu­cia) u osób, które cał­ko­wi­cie zre­zy­gno­wały z ich je­dze­nia. Od­sta­wiły one pie­czywo, na­biał oraz cu­kier, w tym fruk­tozę i inne słod­kie za­mien­niki. Czemu w tym zbio­rze zna­lazł się na­biał? Bo nie jest dla wszyst­kich. U czę­ści osób może po­gar­szać sa­mo­po­czu­cie i utrud­niać two­rze­nie się od­por­no­ści. Białko ka­ze­iny wy­ka­zuje dzia­ła­nie mo­du­lu­jące układ im­mu­no­lo­giczny. Po­ja­wiają się prace na­ukowe wy­ka­zu­jące jego po­wią­za­nia z cho­ro­bami im­mu­no­lo­gicz­nymi. Dla­tego w wy­ni­kach ba­dań pa­cjen­tek stwier­dzam po­prawę i spa­dek po­ziomu prze­ciw­ciał nisz­czą­cych tar­czycę po cał­ko­wi­tym od­sta­wie­niu mleka, twa­roż­ków i ser­ków.

JAK WAŻNY JEST DO­TYK

Bu­do­wa­nie świa­do­mo­ści tego, co jest zdrowe, sta­nowi klu­czowe dzia­ła­nie i ma wpływ na całe ży­cie. Wzorce diety czy ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej od naj­młod­szych lat czer­piemy od ro­dzi­ców, a z cza­sem od ró­wie­śni­ków. Ro­snące zna­cze­nie mają me­dia spo­łecz­no­ściowe. Tam atrak­cyj­ność wzor­ców de­cy­du­ją­cych o wy­bo­rach ży­cio­wych za­leży od ilo­ści laj­ków. Dziecko po­zo­sta­wione samo so­bie nie jest w sta­nie po­ła­pać się w tych za­sa­dach, wciąga je mno­gość bodź­ców, a brak kon­taktu ze świa­do­mym i do­świad­czo­nym do­ro­słym nie uła­twia mu do­ko­ny­wa­nia pra­wi­dło­wych wy­bo­rów. A do tego do­cho­dzi – ko­lejna _red flag_ – brak fi­zycz­nego do­tyku. Ludz­kie ciało po­trze­buje ak­cep­ta­cji po­przez do­tyk, przy­tu­le­nie. Mul­ti­me­dia wiążą uwagę na ekra­nie, ale re­cep­tory ukryte w skó­rze po­zo­stają nie­za­spo­ko­jone, nie­uak­tyw­nione. A prze­cież to są me­cha­ni­zmy, które wa­run­ko­wały nasz roz­wój i do­bro­stan przez ty­siące lat. Gwał­towne zmiany za­sad in­du­kują moż­li­wość po­ja­wia­nia się de­fi­cy­tów po­znaw­czych i za­bu­rzeń. Każdy z nas jako no­wo­ro­dek czy nie­mow­lak po­przez do­tyk od­bie­rał świat. Tak bu­do­wała się na­sza świa­do­mość, którą nie­siemy przez całe do­ro­słe ży­cie.

JAK WAŻNY JEST KON­TAKT Z IN­NYMI

Dla roz­woju dziecka bar­dzo ważny jest kon­takt z ró­wie­śni­kami. Za­równo dla kil­ku­latka, jak i kil­ku­na­sto­latka. Zdo­by­wa­nie umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych po­zwala kształ­to­wać od­po­wie­dzial­ność za sie­bie i uczyć się ra­dze­nia so­bie sa­mo­dziel­nie z pro­ble­mami. Po­zwala też po­znać cię­żar kon­se­kwen­cji swo­ich wy­bo­rów, błęd­nych, ale i tych do­brych. Wielką war­tość sta­no­wią za­ję­cia po­za­lek­cyjne: spor­towe, mu­zyczne itp., wy­jazdy wa­ka­cyjne na obozy po­łą­czone ze zdo­by­wa­niem umie­jęt­no­ści że­glar­skich, nar­ciar­skich, wy­prawy ro­we­rowe, ka­ja­kowe. Świat re­la­cji mię­dzy­ludz­kich ma szansę na­prawdę za­ist­nieć tylko w bez­po­śred­nim kon­tak­cie. Czło­wiek jest istotą spo­łeczną i po­trze­buje ak­cep­ta­cji grupy. Sa­mot­ność boli naj­bar­dziej, a w okre­sie gwał­tow­nych prze­mian me­ta­bo­licz­nych i hor­mo­nal­nych jest do­dat­ko­wym czyn­ni­kiem wpły­wa­ją­cym na kształ­to­wa­nie się zdro­wia psy­chicz­nego, fi­zycz­nego i spo­łecz­nego.

Z CZEGO BIE­RZE SIĘ ZDROWY SEN

Po­zna­wa­nie swo­jego ciała jest klu­czowe dla do­brego, ja­ko­ścio­wego ży­cia. Warto mu się przy­glą­dać i od­po­wia­dać na jego po­trzeby. Jedną z naj­więk­szych jest ak­tyw­ność fi­zyczna – naj­le­piej na świe­żym po­wie­trzu w ciągu dnia – bo to ona po­bu­dza po­wsta­wa­nie mi­to­chon­driów, które od­po­wia­dają za pra­wi­dłowe pro­cesy ener­ge­tyczne ko­mórki. Do­dat­ko­wym bo­nu­sem ru­chu na po­wie­trzu jest eks­po­zy­cja na świa­tło na­tu­ralne, które uła­twia re­gu­la­cję rytmu do­bo­wego i wy­dzie­la­nia hor­mo­nów. Umiar­ko­wana ak­tyw­ność fi­zyczna uła­twia za­sy­pia­nie i do­bry, nie­prze­ry­wany sen w opty­mal­nym cza­sie dla ludz­kiego or­ga­ni­zmu, czyli nocą, przez 8–10 go­dzin. Na pracę układu ner­wo­wego wielki wpływ ma też glu­koza – jest jego pa­li­wem. Jej wy­rów­nane po­ziomy i nie­znaczne wa­ha­nia dzia­łają sty­mu­lu­jąco na two­rze­nie no­wych mi­to­chon­driów. Wy­so­kie po­ziomy glu­kozy, które czę­sto to­wa­rzy­szą in­su­li­no­opor­no­ści, mają dzia­ła­nie de­struk­cyjne. Z ko­lei za ni­skie po­ziomy utrud­niają sen, mogą wy­bu­dzać mię­dzy trze­cią a czwartą nad ra­nem i nie po­zwa­lać na nowo za­snąć. Dla wy­rów­na­nia po­ziomu glu­kozy warto tak kom­po­no­wać po­siłki, aby ostatni w ciągu dnia za­wie­rał głów­nie wę­glo­wo­dany (czyli np. był wa­rzywny, bo skro­bia to zma­ga­zy­no­wana glu­koza). Je­śli mimo prze­strze­ga­nia za­le­ceń ru­chu i diety na­dal po­ja­wiają się pro­blemy z za­śnię­ciem, sprawy dnia co­dzien­nego „ko­ła­czą się” po gło­wie, może to zna­czyć, że szko­dzi nad­mierna eks­po­zy­cja na nie­bie­skie świa­tło emi­to­wane przez mo­ni­tory (te­le­fon, kom­pu­ter, te­le­wi­zor). Może to też świad­czyć o nie­do­bo­rze wi­ta­min i mi­ne­ra­łów wy­ni­ka­ją­cym np. z wy­pi­ja­nia kilku kaw czy her­bat w ciągu dnia, które wy­płu­kują ma­gnez i wi­ta­minę B₁. Pier­wiastki te oczy­wi­ście da się su­ple­men­to­wać, ale naj­pierw warto ogra­ni­czyć spo­ży­wa­nie mo­czo­pęd­nych na­po­jów, w tym tych za­wie­ra­ją­cych ko­fe­inę.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: