- W empik go
Czemuż nie była sierotą?: drama w trzech aktach przez Fryderyka hr. Skarbka wystawiona na Wielkim Teatrze dnia 21. lipca 1833. - ebook
Czemuż nie była sierotą?: drama w trzech aktach przez Fryderyka hr. Skarbka wystawiona na Wielkim Teatrze dnia 21. lipca 1833. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 242 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
przez
FRYDERYKA Hr. SKARBKA
(wystawiona na wielkim teatrze dnia 2, lipca 1833)
WARSZAWA
Nakładem Aug. Em. GLÜCKSBERGA
przy ulicy Miodowey Nr 497.
1833
OSOBY DRAMATU.
STAROŚCINA…..
GUSTAW iej syn… CELINA iej w}cliowanica MATYLDA przyjaciółka Celiny…….
ALPHEI)…….
SĄSIADKA Starościn}– … EMILIA iej córka….
PIOTROWA……
FILIP syn Piotrowej… INSPEKTOR POL1CYI.. WALENTY lokaj Gustawa.
JANoWy lokaj…..
SŁUŻĄCA Celiny….
STOI.tRZ…….
ŻOŁNIERZE.
ARTYŚCI
JPani Żółkowska. JPan Piasecki. JPanna Zuczkowska.
JPanna Palczfwska.
JPan Karasiński.
JPani Jankowska.
JPanna Daszkikwic.óu n a.
JPanna Nowicka.
JPan Jastrzębski. JPan Koss. JPan Damse. JPan.Swikrgocki. JPanna Baranowska, JPan RyWAckj.
CZEMUŻ
NIE BYŁA SIEROTĄ!
DRAMA W 3 AKTACH.
AKT I
(RZECZ SIĘ DZIEJE NA WSI W DOMU STAROŚCINY. SCENA
WYOBRAŻA POKÓJ BAWIALNY. PRZED PODNIESIENIEM ZA-
SŁONY SŁYCHAĆ DUET ŚPIEWANY NA SCENIE PRZY ARFIE)
S C E N A I.
CELINA, GUSTAW, ALFRED, EMILIA, MATKA EMILII, STAROŚCINA.
(Celina siedzi trzymając arfę którey ostatnie akordy dopiero co były słyszane; pulpit z nótami stoi przed nią. Gustaw przy niej z nótami w ręku, pogląda na nią zachwycony. Alfred stoi za stołkiem Emilii która siedzi przy matce, Starościna siedzi za tą ostanią, niespokoynie pogląda na syna.)
MATKA EMILII.
Ślicznie! prawdziwie żem dawno równie pięknego śpiewu nie słyszała. (do Starościny) Ach jnla lo zajmująca osoba, ilci wdzięków i talentów w sobie łączy!
ALFRED (ci'zej do Emilii).
Czy pani uważasz jak pan Gustaw jest zachwycony.
EMILIA.
Kie dziwie sic temu bynajmniej, (idzie do Celiny, Morae ją za rękę) Co za głos piękny i jakie czucie w śpiewie.
CELINA (walaje, Gustaw odbiera od niej arfę)
Panie mnie zawstydzają prawdziwie, kompozytorowi tej muzyki anio innie, należ,'} sic te pochwały.
ALFRED (uprzejmie do Celiny).
Skromność jest zwykłą towarzyszką wyższego talentu. (Celina obojętnym uśmiechem odpowiada na tę grzeczność).
MATKA EMILII.
Ale i pan Gustaw ma głos bardzo przyjemny; nicinoźna lepiej wtórować tak doskonałej śpiewaczce.
ALFRED (do Gustawa).
Zwłaszcza kiedy kto jest tak przejęty śpiewem który wykonywa jak pan Gustaw.
GUSTAW.
Niechciałem pozbawić państwa przyjemności słyszenia pani, dla tegoin sic odważył na ten duet zatrudny dla mnie.
STAROŚCINA.
Mój syn rzadko kiedy śpiewa, i tylko na rozkaz pani (skazuiąc na matkę Emilii) wykonał dziś aryą tak wielką.
ALFRED (do Celiny).
Osoba której towarzyszył, natchnęła P. Gustawa, bo przyznać należy że ten śpiew niczda-wał sic bydź trudnym dla niego,
GUSTAW (roztargniony).
Bezwątpienia.
MATKA EMILII (wstając do Starościny).
Czas nam tak raiło schodzi w domu pani, iż zapominamy o tem, że słońce bliskie jest zachodu, i że mamy jeszcze całą milę złćj drogi przed sobą.
STAROŚCINA.
Niechże sic pani nic spieszy, wsiakie teraz i po zachodzie słońca Ayidno jeszcze, (patrząc na Gustawa wola go) Gustawie.
M A T K A E Al 1 1. 1 I.
Ale las długi przebywać trzeba, a ja sic w nocy lada czego boję.
STAROŚCIN A.
Przy n aj mii i ćj momencik jeszcze,- chciałabym: pokazać pani nową roślinę, ktorą do mojej oranżeryi dostałam. (eicbo ili Gustawa który sic zbliżył do-niej bior.ic go z rękę) Gustawie eo ci to? lyś taki roztargniony i pomieszany dzisiaj.
GUSTAW (ciclio ilu niej).
Mc Matko.
MATKA E AI 11. I l.
O chętnie pójdę jeszcze do Oranżeryi; ty!c tam jest pięknych rzeczy.
STARO be IN A.
Służę paniom.– Ale panie pozwolą ie C.ci-ua zostanie; jest troszkę zgrzana i strudzona śpiewem, wiatr mógłby ją zawiać gdyby teraz wyszła.
MATKA E M IL11.
O zapewne; (do Celiny) niech pani szanuje zdrowie swoje, zbyt nam jesl wszystkim drogie,
E Al I I, I A.
Ale my już pożegnamy panic, mamo; bo trzeba będzie jechać (żegna sic… z Celina).
MATKA EMILII (żegnając się z Celiną).
Zamawiam; sobie na drugi raz równij łaskę jak dzisiaj.
(odchodzi "szyscy, Gustaw oglądając sic na Celinę).
SCENA II.
CELINA, sama.
(Siadając na dawnem miejscu swoje'ni) Ach, oddycham przecież! Co to za męka widzieć oczy obcych osób zwrócone na siebie i obawiać sic aby nicodgadły uczuć naszych po każdem poru… szcniu i każdej zmianie twarzy, (poglądając na niiljr na pulpicie leżące) Zbyt wiele zaufałam silom własnym, kiedym sic odważyła śpiewać ten duet… z nim. wszyscy musieli uważać wzruszenie moje; matka jego nic spuściła oka ze mnie i z niego.– A on nierozważny' z takiem czuciem śpiewał o miłości, jak gdyby chciał przyswoić sobie wyrazy pieśni. O jakże drżącym był mój gips gdy mu trzeba było odpowiadać (spostrzegłszy Gustawa przerażona) Ach!
SCENA III.
CELINA, GUSTAW.
GUSTAW.