Czerniaków 1944 - ebook
Czerniaków 1944 - ebook
Czerniaków, częściowo opanowany w pierwszej dekadzie sierpnia 1944 roku przez oddziały AK, które weszły w skład V Zgrupowania „Kryska”, był jedną z ważniejszych dzielnic powstańczej Warszawy. Na jego obszarze powstańcy kontrolowali brzeg Wisły, co miało wielkie znaczenie dla ewentualnego udzielenia pomocy powstaniu przez nadchodzącą ze wschodu sowiecką Armię Czerwoną oraz podległe jej dywizje 1. Armii Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga.
Na początku września powstańcze dowództwo skierowało na Czerniaków Zgrupowanie „Radosław” ppłk. Jana Mazurkiewicza, dobrze uzbrojone, ale wykrwawione w walkach na Woli i Starym Mieście. Wsparte przez miejscowej siły AK odpierało ono coraz silniejsze natarcia Niemców. Desant „berlingowców” z 3. Dywizji Piechoty nastąpił w dniach 16-18 września, ale pod niemieckim ogniem udało się przeprawić tylko ok. 1250 żołnierzy, i to bez ciężkiego uzbrojenia. Przyczółek czerniakowski stał się areną krwawych walk i ostatecznie upadł 23 września. Tylko niewielka część sił 1. AWP i powstańców zdołała się ewakuować za Wisłę albo odejsc kanałami na Mokotów. W trakcie likwidacji przyczółka Niemcy dopuszczali się licznych mordów na polskich jeńcach, rannych i cywilach. Szymon Nowak w sposób popularny opisuje te dramatyczne wydarzenia, nie unikając kwestii politycznych.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16748-3 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
------------------------------------------------------------------------
Powstanie Warszawskie, chociaż od lat wzbudza spory historyków co do celowości i sensu jego wybuchu, jest jednym z najbardziej wyjątkowych i charakterystycznych wydarzeń w historii Polski. To jedna z najważniejszych polskich bitew, która choć przegrana, dążenie do wolności naszego narodu utożsamiała z chęcią samostanowienia o sobie. To batalia, w której żołnierze Armii Podziemnej, stając w szranki z Niemcami, podjęli ostatnią próbę wywalczenia niepodległości państwa wobec szykującego nam kolejne zniewolenie sowieckiego zaborcy. Dla Polaków Powstanie Warszawskie to symbol, jakiego w żaden sposób nie można szargać, a obszar miasta to miejsce, które praktycznie na każdym kroku zostało uświęcone krwią Polaków. Walki na Woli i Starówce, szlak bojowy Zgrupowania „Radosław”, częste wykorzystywanie podziemnych dróg kanałami czy wolna enklawa w Puszczy Kampinoskiej (Rzeczpospolita Kampinoska) – to wszystko przeszło do legendy Powstania.
Ale jest jeszcze jedna wyjątkowa dzielnica Warszawy, skupiająca w sobie charakterystyczne cechy całego Powstania, ale też wychodząca na czoło ówczesnych bojów prowadzonych we wrześniu w stolicy. To jedyne miejsce zajęte przez powstańców sięgające brzegu Wisły, a wobec sowieckiej ofensywy i zajęcia Pragi – przygotowane, by przyjąć zbrojne przeprawy z drugiego brzegu rzeki i nadchodzącą pomoc ze wschodu.
Powiśle Czerniakowskie – bo o nim mowa – w czasie Powstania Sierpniowego zwane Czerniakowem bliższym, a później także Górnym Czerniakowem lub po prostu Czerniakowem, łączy się z odległymi dziejami Warszawy. W rejonie środkowej części ul. Solec znajdowała się jedna z przepraw przez Wisłę oraz składy i przystań handlu solą na Wiśle (stąd nazwa tej ulicy). Powiśle Czerniakowskie obejmuje teren pomiędzy wiaduktem mostu Poniatowskiego na północy i ul. Łazienkowską na południu oraz od skarpy wiślanej na zachodzie do brzegu Wisły na wschodzie. Obszar ten w 1944 roku charakteryzował się zróżnicowaną zabudową. Obok nowoczesnych budynków, szczególnie przy ul. Rozbrat (ZUS, Wyższa Szkoła Dziennikarstwa, Gimnazjum im. J. Kochanowskiego, Gimnazjum i Liceum im. S. Batorego), istniały skromne domy robotnicze, a także sklecone naprędce z desek czy dykty tzw. bieda-domy. Całości zabudowy dopełniały licznie występujące tutaj fabryki, fabryczki i wytwórnie.
Na obszarze Górnego Czerniakowa we wrześniu 1944 roku toczyły się zacięte walki, porównywane często do najcięższych bojów miejskich całej II wojny światowej. To właśnie niemieccy dygnitarze i dowódcy w przeddzień zdobycia Czerniakowa skłonni byli przyrównać tłumienie Powstania Warszawskiego do swoich najtrudniejszych walk o Stalingrad na przełomie 1942 i 1943 roku.
Współcześnie warto podkreślić również znaczenie batalii o przyczółek czerniakowski. Nie ma powszechnej świadomości, że w czasie walk na Czerniakowie ze strony wojsk gen. Zygmunta Berlinga (3. DP) zginęło więcej żołnierzy, niż wyniosły straty 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa podczas zdobywania Monte Cassino. Według dokumentów sowieckich ich zrzuty dla Warszawy tonażowo znacznie przewyższyły pomoc wysyłaną dla powstańców przez aliantów zachodnich, mimo że rozpoczęły się w drugiej połowie września, gdy powstanie dogorywało. Nie zdajemy sobie sprawy, że bohaterski dowódca kompanii w batalionie „Zośka” Andrzej Romocki „Morro” zginął najprawdopodobniej od kuli wystrzelonej pomyłkowo przez żołnierzy 9. pułku piechoty lądujących na Czerniakowie zza Wisły. Mało znane pozostają szczegóły błędu taktycznego lub prowokacji, w wyniku której, chcąc odciążyć oddziały walczące na Czerniakowie, 8. pułk piechoty lądował na przyczółku pomiędzy mostami, na terenie całkowicie zajętym przez Niemców, wyjątkowo niekorzystnym dla desantu. Na koniec warto podkreślić, że walki na Czerniakowie połączyły Polaków – powstańców z Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Polskiej Armii Ludowej i Armii Ludowej, oraz żołnierzy 3. Dywizji Piechoty im. R. Traugutta z 1. Armii WP gen. Berlinga. To chyba jedyny przypadek takiego bojowego współdziałania żołnierzy AK i berlingowców.
Jak pięknie napisał w swoich wspomnieniach walczący na Czerniakowie żołnierz 3. DP Tadeusz Targoński: „Krew polskiego żołnierza poległego za Ojczyznę – na wszystkich pobojowiskach świata jest tego samego koloru, a rany zadane przez wroga – jednakowo bolą”¹. Wtórował mu Zbigniew Ścibor-Rylski „Motyl” ze Zgrupowania „Radosław”: „Nie było między nami żadnych różnic, czy to byli z AK, czy z Armii Ludowej, czy z innych formacji, czy to Wojska Polskiego. Wszyscy walczyliśmy o jedną sprawę, żeby tylko zwyciężyć, żeby jak najwięcej móc ocalić jeszcze konającej Warszawy”². O tej wspólnej walce i braterstwie broni ponad politycznymi podziałami chciałbym opowiedzieć w mojej książce.
Podstawą do powstania niniejszej publikacji były: moja praca magisterska³, obroniona w 2005 roku pod kierunkiem dr. hab. Tadeusza Rawskiego, książka z 2011 roku _Przyczółek czerniakowski 1944_⁴ oraz szereg artykułów prasowych i internetowych⁵. W pracy opierałem się głównie na materiale opublikowanym, który szczegółowo został podany w bibliografii na końcu woluminu. Nie mniej ważne były spotkania, rozmowy i korespondencja ze świadkami wydarzeń oraz znawcami tematu historycznych bojów toczonych na Czerniakowie⁶.ROZDZIAŁ I. GODZINA „W” I PIERWSZE WALKI NA CZERNIAKOWIE
ROZDZIAŁ I
GODZINA „W” I PIERWSZE WALKI
NA CZERNIAKOWIE
------------------------------------------------------------------------
Siły obu stron i plany AK
Siły obu stron i plany AK
Interesujący nas teren Górnego Czerniakowa latem 1944 roku wchodził organizacyjnie w struktury Polskiego Państwa Podziemnego, tworząc skład 2. Rejonu Obwodu I Śródmieście Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej. Obszar 2. Rejonu (południowo-wschodnie Śródmieście) wyznaczały: od północy Aleja 3 Maja i most Poniatowskiego (wiadukt); od zachodu ul. Marszałkowska; od wschodu brzeg Wisły; natomiast od południa od pl. Unii Lubelskiej i ul. Bagatela, przez Łazienki oraz wzdłuż ul. Łazienkowskiej do Wisły. Dowódcą 2. Rejonu był rtm. Władysław Abramowicz „Litwin”, który teoretycznie miał pod sobą następujące oddziały: składające się z pięciu kompanii Zgrupowanie V (dowódca por. Roman Rożałowski „Siekiera”), liczące cztery kompanie Zgrupowanie VII (dowodził nim rtm. Czesław Grudziński „Ruczaj”), dwa szwadrony I Dywizjonu „Jeleń” z 7. pułku ułanów AK (dowódca rtm. Lech Głuchowski „Jeżycki”) oraz mający w swym składzie cztery kompanie II batalion „Narew” Wojskowej Służby Ochrony Powstania (dowódca kpt. Zygmunt Netzer „Kryska”).
W przededniu wybuchu Powstania, na Górnym Czerniakowie stacjonowały oddziały niemieckie i formacje kolaborantów III Rzeszy (Ostfreiwilligen) wywodzące się ze Związku Sowieckiego. Grupy te, nasycone bronią maszynową, obsadzały dobrze umocnione i strzeżone budynki. Zaczynając od południa były to: Stacja Pomp Rzecznych przy ul. Czerniakowskiej (oddziały Werkschutzu, czyli uzbrojonej straży przemysłowej – Niemcy i Ukraińcy), przedwojenne koszary 1. pułku szwoleżerów przy ul. Szwoleżerów (pododdziały SS-Kavallerie-Ausbildung-und-Ersatz-Abteilung Warschau), dawne koszary 1. dywizjonu artylerii konnej przy ul. Podchorążych (poza Niemcami znajdowało się tam 135 byłych jeńców sowieckich, tzw. hiwisów⁷), stadion przedwojennego Wojskowego Klubu Sportowego „Legia” (niezidentyfikowane oddziały niemieckie). Patrząc od zachodu kolejne zabudowania obsadzali żołnierze niemieccy prawdopodobnie z kompanii strzelców obrony krajowej: Gimnazjum im. S. Batorego przy ul. Myśliwieckiej i Szkoła Handlowa przy ul. Górnośląskiej, zabudowania sejmu i ogrody na skarpie przy ul. Frascati, gmach YMCA oraz szpital Ujazdowski (niezidentyfikowane oddziały niemieckie). Idąc dalej, od północy znajdowały się: Muzeum Narodowe (Grenadier-Regiment Ostpreußen 4/ Grenadier-Regiment 1145 wchodzący w skład 562. Volks-Grenadier-Division), most i wiadukt mostu Poniatowskiego (pluton z 654. batalionu saperów). Jednocześnie wojska niemieckie znajdowały się jeszcze na ul. Rakowieckiej (szkolny batalion grenadierów pancernych SS) i al. Szucha (funkcjonariusze KdS Warschau oraz część ukraińskiej kompanii Trawnikimänner), a mniejsze oddziały były rozlokowane w Szkole Dziennikarstwa przy ul. Rozbrat i na terenie gazowni przy ul. Ludnej. Do tego należy doliczyć zacumowany w porcie czerniakowskim kuter patrolowy „Pionier”, który wszakże tuż przed godziną 17 opuścił port i wypłynął na Wisłę.
Warto pamiętać, mając na uwadze topografię miasta, że wszystkie niemieckie pozycje okalające Powiśle Czerniakowskie od północy i zachodu znacznie górowały nad obszarem, dając nieprzyjacielowi znakomity wgląd w teren i prowadzenie skutecznego ognia na głębokim powstańczym zapleczu. Jednocześnie w północno-zachodniej części dzielnicy zamieszkiwało wiele rodzin niemieckich i volksdeutschów, w dużej części zapewne uzbrojonych, co stwarzało niebezpieczeństwo działań dywersyjnych. Około godziny 16.30 w dniu 1 sierpnia 1944 roku niemieckie dowództwo Warszawy, uprzedzone wcześniejszymi starciami oraz meldunkami konfidentów, zarządziło alarm garnizonu i wszystkich Niemców w mieście.
W tym samym czasie na terenie Czerniakowa zgromadziły się oddziały powstańcze, mające wyznaczone na godzinę „W” zadania bojowe. Były to przede wszystkim siły V Zgrupowania por. „Siekiery”, których celem było opanowanie zabudowań Sejmu, Gimnazjum im. S. Batorego, Szkoły Handlowej oraz Domu Akademickiego przy ul. Górnośląskiej. Dodatkowo na stykach 2. Rejonu zbierały się oddziały sąsiednich akowskich struktur. Na północy koncentrowała się 3. kompania por. Tadeusza Szaniawskiego „Feliksa” (należąca do III Zgrupowania 1. Rejonu I Obwodu), której głównym zadaniem było opanowanie terenu przy moście Poniatowskiego. Na innym kierunku, od południa, ześrodkowali się żołnierze 1. pułku szwoleżerów rtm. Stefana Smolicza „Wraka” z 1. Rejonu V Obwodu – Mokotów z zadaniami zajęcia Stacji Pomp Rzecznych, stadionu WKS „Legia” oraz koszar 1. pułku szwoleżerów. W rejonie stoczni i portu niezależnie od siebie zbierały się dwa oddziały: pluton ppor. Zbigniewa Kuszewskiego „Opackiego” (z 6 kompanii 2. Rejonu WSOP z V Obwodu – Mokotów) i pluton szkieletowego zgrupowania (batalionu) „Szczupak”, dowodzony przez kmdr. ppor. Henryka Maciocha „Mizio” (podległy Wydziałowi Marynarki Wojennej „Alfa” „Ostryga”). Niewiele brakowało, aby te oddziały tuż przed godziną „W” zdobyły niemiecki okręt rzeczny. Na godzinę przed planowaną akcją do portu wpłynął bowiem kuter „Pionier” (przedwojenny polski Ciężki Kuter Uzbrojony ORP „Nieuchwytny”, przejęty przez Niemców w 1939 roku), a jego załoga zeszła na ląd. Ppor. „Opacki” proponował nawet wyłapanie Niemców (było ich tylko 12) i opanowanie jednostki, ale jego przełożeni nie wyrazili na to zgody. Tymczasem niemieccy marynarze, widząc niecodzienny spokój i ciszę w gwarnym zazwyczaj o tej porze porcie, wrócili na pokład i kuter o 16.40 wypłynął na Wisłę⁸.
Niestety, w związku z nagłą decyzją o powstaniu powziętą przez najwyższy szczebel decyzyjny AK wieczorem 31 lipca, do niższych szczebli polskiej konspiracji nie dotarły na czas informacje o godzinie wybuchu walk. Żołnierze AK zbierali się więc ostatecznie tuż przed wyznaczoną godziną „W”, dekonspirując się często i wywołując przedwczesne strzelaniny z Niemcami. Z tego powodu wielu z nich nie było w stanie dotrzeć na wyznaczone miejsca zbiórek. Koncentracja sił powstańczych została poważnie utrudniona. Jako przykład można wskazać 1. kompanię ppor. Edwarda Fircho „Leszka” z V Zgrupowania, w której na 140 konspiratorów w miejscu zbiórki stawiło się jedynie 85. W 2. kompanii ppor. Eugeniusza Rutkowskiego „Goraja” sytuacja była podobna. Zaś w 3. kompanii ppor. Tadeusza Kuliczkowskiego „Stojewicza” na ul. Fabrycznej przed godziną „W” znalazło się jedynie 15 powstańców⁹. Oddziały były podobnie jak w innych dzielnicach Warszawy niedostatecznie uzbrojone i wyposażone.
Nieudane natarcia. Pod komendą kapitana „SęPa”
Nieudane natarcia.
Pod komendą kapitana „SęPa”
1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 żołnierze Armii Krajowej ruszyli do walki. Kompania ppor. „Leszka”, mająca za zadanie zdobycie gmachu Gimnazjum im. S. Batorego, zaraz po wejściu na ul. Łazienkowską została ostrzelana przez Niemców ze stanowisk na stadionie „Legii”. Pomimo celnego ognia i pierwszych strat, grupie tej udało się dotrzeć do ul. Rozbrat i zaatakować nieprzyjaciela w budynku gimnazjum. Niestety natarcie załamało się pod silnym ogniem z broni maszynowej. Powstańcy stracili sześciu zabitych. Jednym z nich był zastępca dowódcy kompanii ppor. „Robak”. Dwudziestu pięciu, wśród których był dowódca kompanii ppor. „Leszek”, zostało rannych¹⁰. O godzinie 18.30 żołnierze AK wycofali się z tego rejonu na ul. Przemysłową.
Kompania nr 2 ppor. „Goraja”, której celem było opanowanie gmachu Sejmu, w początkowej fazie przebyła ogród przy ul. Frascati, obok ambasady francuskiej i niezauważona dotarła do odkrytych terenów sejmowych. Na widok umocnień niemieckich, bunkrów i stanowisk broni maszynowej nastąpiła chwilowa konsternacja i zawahanie. To niezdecydowanie Polaków wykorzystał przeciwnik, otwierając ogień i rozbijając natarcie już na podejściach do ataku. Żołnierze AK wycofali się, mając zabitego, zaginionego i dwóch rannych.
Kompania 3 ppor. „Stojewicza”, w związku z niewielką liczbą żołnierzy, którzy stawili się w miejscu mobilizacji, ograniczyła swoją aktywność tylko do zwycięskiej potyczki z patrolem żandarmerii przy ul. Fabrycznej. Pod koniec tej strzelaniny do boju dołączył nieliczny, kilkunastoosobowy oddział z organizacji „Miecz i Pług”. Dowodził nim mężczyzna w mundurze kapitana WP, Izydor Sosnowski „Sęp”, który w rzeczywistości był przedwojennym podporucznikiem rezerwy WP, fotografem w czasie okupacji oraz kapitanem z nadania organizacji „Miecz i Pług”. „Sęp” początkowo porwał za sobą ludzi, a nawet wymógł – jak się później okazało – wykonywanie swoich poleceń na dowódcach pododdziałów ze zgrupowania „Siekiery”¹¹.
Stojący na czele 4. kompanii (na miejscu zbiórki 170 ludzi) ppor. Zygmunt Sapuła „Zygmunt Celiński”, z uzbrojonych żołnierzy wydzielił 37-osobową grupę szturmową do zdobycia Domu Akademickiego przy ul. Górnośląskiej. Gdy pododdział ten znalazł się pod skarpą przy ul. Frascati i ogrodzie sejmowym, odezwały się niemieckie cekaemy umiejscowione na terenie Sejmu, w budynkach przy ul. Frascati i w Domu Akademickim. Tylko 13 powstańcom udało się wycofać, a ppor. „Zygmunt” poległ.
Na północnych krańcach Powiśla Czerniakowskiego żołnierze 1140. plutonu ppor. Zygmunta Duszyńskiego „Franka” (z 1. Rejonu I Obwodu) zgromadzili się w budynku dawnej rzeźni przy ul. Solec 24. Gdy nastała godzina „W”, oddział zaatakował od południa niemiecką placówkę usadowioną przy moście Poniatowskiego. W tym samym czasie dwa inne plutony (1138. i 1139.) bezskutecznie próbowały się wedrzeć od strony północnej na schody i ślimak zjazdowy wiaduktu przy moście. I chociaż żołnierzo m „Franka” udało się osiągnąć krawędź przyczółka mostowego, to atak 3. kompania por. Tadeusza Szaniawskiego „Feliksa” załamał się w celnym ogniu broni maszynowej i granatów niemieckich saperów. Pluton ppor. „Franka” tracąc zabitego i rannych wycofał się na pozycję wyjściową¹². Części kompanii udało się przedostać przez most na Pragę.
Niepowodzeniem zakończyło się również natarcie na Stację Pomp Rzecznych i stadion WKS „Legia” przeprowadzone przez żołnierzy 1. pułku szwoleżerów rtm. Stefana Smolicza „Wraka”. Akcje innych oddziałów na budynek YMCA przy ul. Konopnickiej i warsztaty samochodowe także się nie powiodły. A wyznaczone cele w Muzeum Narodowym i w dawnym Szpitalu Św. Łazarza z powodu braku sił i środków w ogóle nie zostały zaatakowane.
Podsumowując działania sił powstańczych w pierwszym dniu na Górnym Czerniakowie, należy stwierdzić, że cele ataków AK nie zostały osiągnięte, a oddziały powstańcze z dużymi stratami w zabitych i rannych wycofały się w głąb obszaru. Wielu dowódców bardzo krytycznie oceniło wyniki pierwszej walki i rozformowało swoje oddziały. Szwadrony 1. pułku szwoleżerów (z wyjątkiem rannych i 1. plutonu) wycofały się w nocy z 1 na 2 sierpnia do Lasów Kabackich, pociągając za sobą część żołnierzy z innych grup.
Na terenie Czerniakowa po pierwszych godzinach walk znalazły się też grupki powstańców, którzy nie zdążyli na koncentrację swoich jednostek. Były to: niepełny 535. pluton Słowaków (z 2. Rejonu V Obwodu) ppor. Mirosława Iringha „Stanki”, niepełny 22. pluton z batalionu „Narew” Wojskowej Służby Ochrony Powstania (WSOP) sierż. Stanisława Dębickiego „Kajtka”, 140. pluton ppor. Eugeniusza Kozłowskiego „Łokietka” ze zgrupowania „Golski”, zbiorczy pluton nazywany „Blaszanka” (od fabryki wyrobów blaszanych, którą obsadził) dowodzony przez ppor. Leszka Rose „Leszka” z Polskiej Armii Ludowej (PAL), oddział Korpusu Bezpieczeństwa (KB) ppor. Gerarda Badowskiego „Wesołowskiego” oraz część oddziałów WSOP z V Obwodu – Mokotów ppor. Władysława Olędzkiego „Astronoma”. Nie mając wyznaczonych zadań, póki co ubezpieczały swoje miejsca postoju i wzięły udział w doraźnych walkach ulicznych.
Obszar zajęty przez Polaków na Czerniakowie 1 sierpnia wyznaczały ulice: Łazienkowska, Rozbrat, Szara i Czerniakowska, a w newralgicznych punktach dzielnicy pojawiły się barykady. W nocy z 1 na 2 sierpnia na Czerniaków dotarła część 22 kompanii ppor. Józefa Kędzierskiego „Jaszczura” wraz z 21 kompanią por. Jana Żuchowskiego „Trojana” (oddziały z batalionu „Narew” WSOP kpt. Zygmunta Netzera „Kryski”), które w pierwszej fazie walk nacierały bez powodzenia na budynek YMCA od zachodu.
Tymczasem por. Roman Rożałowski „Siekiera” wraz ze sztabem V Zgrupowania przeniósł swój punkt dowodzenia z ul. Szarej 14 na zaplecze przy ul. Okrąg 2. W efekcie stracił czasowo kontakt z podległymi sobie oddziałami. Zamieszanie wykorzystał Izydor Sosnowski „Sęp”, uzurpujący sobie wówczas prawo – z racji najwyższej szarży na naramiennikach – do dowodzenia całością sił powstańczych na Górnym Czerniakowie. Wieczorem 1 sierpnia „Sęp” zwołał naradę oficerską, na którą przybyli m.in. oficerowie z V Zgrupowania „Goraj” i „Stojewicz”. Na spotkaniu oznajmił, że obejmuje dowodzenie nad całością sił i zapowiedział atak na Stację Pomp Rzecznych, który miał być przeprowadzony następnego dnia. Pomimo wątpliwości niektórych powstańczych dowódców, rozkaz został zaakceptowany. Atak, który faktycznie przeprowadzono nazajutrz, zakończył się niepowodzeniem i dużymi stratami strony polskiej. Pogłębiło to zamieszanie w strukturze organizacyjnej i dowodzenia wojsk powstańczych. Ich dezorganizację spotęgowała kolejna narada „Sępa”, zorganizowana 2 sierpnia, na której Sosnowski podjął decyzję o rozwiązaniu oddziałów na Czerniakowie. Grupy uzbrojone miały się przebijać na Siekierki, a pozostali „niech robią, co chcą”¹³. Część ludzi na własną rękę odeszła na Śródmieście lub Mokotów. Inni kierowali się w stronę Wisły, aby próbować przeprawy na Pragę. Największa grupa zgodnie z rozkazem wymaszerowała na Siekierki, ale musiała zawrócić wobec gęstego ognia niemieckiego, uniemożliwiającego wyjście z miasta. Niektórzy dowódcy nie ufali już Sosnowskiemu i postanowili czekać na decyzje bezpośrednich przełożonych. Tak postąpił por. Żuchowski „Trojan”, który wysłał łączniczki do kpt. „Kryski”. Znamienne jest, że nad powstałym bałaganem nie próbował zapanować pozostający przecież na Czerniakowie dowódca V Zgrupowania por. „Siekiera”.
Zwycięski bój z czołgami na ul. Solec
Zwycięski bój z czołgami
na ul. Solec
3 sierpnia polskie ugrupowanie zostało zaatakowane od północy przez niemieckie pojazdy pancerne. Dawniejsze opracowania mówiły o 19. DPanc., jednak obecnie należy sądzić, że były to czołgi (ewentualnie działa szturmowe) i transportery opancerzone improwizowanej kompanii pancernej z 3. DPanc. SS „Totenkopf” lub z 743. batalionu niszczycieli czołgów. Jeden z pododdziałów zjechał ślimakiem z mostu Poniatowskiego do ul. Wioślarskiej i posuwał się dalej ul. Solec w kierunku południowym. Po przejechaniu praktycznie całej powstańczej dzielnicy Niemcy zatrzymali się dopiero przy barykadzie w rejonie ul. Mącznej. Tak moment tej walki zapamiętał Jerzy Sienkiewicz „Rudy”, wówczas 17-letni chłopak z 1140. plutonu: „Na dół zjechało kilkanaście ciężarówek, wozów opancerzonych i dwa czołgi prowadzące. Były cztery wozy bojowe Panzerkampfwagen IV (to jest poprzednik »Pantery«). Solec w tym miejscu, gdzie myśmy obsadzali barykadę, był bardzo wąski. Po jednej stronie był parterowy dom, w którym była rozlewnia octu, a po drugiej stronie była stara fabryczka, chyba już nieużywana, jednopiętrowa z czerwonej cegły. Powstał alarm. Wszyscy na stanowiska. Jak się okazało, w fabryczce na pierwszym piętrze ulokowała się grupa żołnierzy porucznika »Siekiery«, dowodzona przez sierżanta »Małego«. Mieli minę przeciwpancerną zrobioną z niewypału, o której żaden z nas nie wiedział. Myśmy nie mieli granatów przeciwpancernych, na czołgi mieliśmy tylko butelki Czołg nieopatrznie podjechał do samej barykady. W pewnym momencie nastąpiła eksplozja miny, którą rzucili żołnierze od porucznika »Siekiery« i rozpięli czołgowi gąsienicę. Załoga wyskoczyła, dostała się pod ogień naszych pistoletów maszynowych i brena. Dwóch poległo, a cała kolumna zatrzymała się na wysokości ulicy Zagórnej, dokładnie na wysokości klubu »Syrena«. Wtedy zaczęło się piekło. To wszystko, co się tam skupiło, otworzyło ogień, chcąc wydostać załogę czołgu i czołg. Jednocześnie brzegiem Wisły zaczęła się posuwać piechota”¹⁴. Po krótkiej walce udało się odeprzeć atak piechoty, a przed uszkodzonym czołgiem wyrosła ściana ognia z rzuconych wcześniej butelek z benzyną. Niemcom nie pozostało nic innego, niż wzięcie na hol uszkodzonej maszyny i wycofanie się z powrotem na wiadukt mostu Poniatowskiego. Na polu pozostało 12 nieruchomych ciał Niemców, a powstańcy zdobyli broń i amunicję.
Było to pierwsze poważne zwycięstwo wojsk powstańczych na terenie Górnego Czerniakowa. Od razu poprawiły się nastroje żołnierzy, a także mieszkającej tutaj ludności cywilnej. To właśnie przy pomocy cywilów masowo zaczęto budować barykady i kopać rowy łączące stanowiska oraz drążyć przejścia pomiędzy posesjami. Obsadzono ważne punkty obrony i zabezpieczono magazyny, organizując aprowizacyjne zaplecze dla AK. Zaczęły też powstawać ochotnicze grupy samoobrony, a do istniejących oddziałów powstańczych zaczęli napływać ochotnicy.
Tego samego dnia zwiększył się powstańczy stan posiadania, bowiem wczesnym rankiem żołnierze kompanii 21 i 22 zdobyli Port Czerniakowski. W następnych dniach oddziały ze Śródmieścia Południe płk. Jana Szczurka-Cergowskiego „Sławbora” zajęły gmach gimnazjum im. Królowej Jadwigi, budynek kina „Napoleon” oraz Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych, dzięki czemu udało się nawiązać łączność poprzez ul. Książęcą pomiędzy Czerniakowem a Śródmieściem Południe.
Przez pierwsze dni powstania na Czerniakowie panował względny spokój. Jeśli nie liczyć starcia z kolumną pancerną 3 sierpnia, walki ograniczały się do ostrzeliwania pozycji nieprzyjaciela oraz potyczek pomiędzy patrolami wysyłanymi na przedpola. Powstańcy ścierali się zwycięsko chociażby z Niemcami próbującymi wtargnąć do Portu Czerniakowskiego, z nieprzyjacielskim patrolem na Półwyspie Czerniakowskim oraz nieopodal basenu kąpielowego „Legii”. Względny spokój na terenie dzielnicy wykorzystał kpt. „Sęp”, który 6 sierpnia na ul. Solec zorganizował powstańczą defiladę.
Prawdziwą udręką dla powstańców na Czerniakowie była za to działalność „gołębiarzy” buszujących po dachach i zdradziecko strzelających do Polaków. „Gołębiarze” rekrutowali się najczęściej z uzbrojonych volksdeutschów, którzy odcięci od Niemców wykorzystali powstanie do prowadzenia własnej walki, której ofiarami padali najczęściej polscy cywile. Wkrótce powstańcy nauczyli się walczyć z tą plagą i skutecznie wyłapywali kryjących się na dachach czy w mieszkaniach „gołębiarzy”. Na przykład 13 sierpnia schwytano siedmiu volksdeutschów, którym udowodniono strzelanie do Polaków. Złapanie dywersanta oznaczało najczęściej natychmiastowy wyrok śmierci wykonany przez rozstrzelanie. Na łaskę mogły liczyć jedynie kobiety volksdeutschki, które towarzyszyły „gołębiarzom”. Niemieckim dywersantom wtórowali snajperzy ulokowani w wieżycach mostu Poniatowskiego. Oni zupełnie bezkarnie strzelali do Polaków, a ich akcje również zbierały krwawe żniwo.ROZDZIAŁ II. ZGRUPOWANIE „KRYSKA”
ROZDZIAŁ II
ZGRUPOWANIE „KRYSKA”
------------------------------------------------------------------------
Z rozkazu ppłk. Jana Szczurka-Cergowskiego „Sławbora” dowódcą Czerniakowa Górnego został mianowany kpt. Zygmunt Netzer „Kryska”. To właśnie Netzer miał uporządkować struktury powstańcze, odebrać dowództwo „Sępowi”, poskromić niektóre mniej zdyscyplinowane oddziały powstańcze i przygotować obszar do skutecznej obrony. W nocy z 7 na 8 sierpnia kpt. „Kryska” wraz z 24. kompanią WSOP batalionu „Narew”, przybył na Czerniaków i objął komendę nad całością znajdujących się tutaj wojsk. Od tej pory zorganizowano je w V Zgrupowanie „Kryska”. Według meldunku wysłanego rankiem 10 sierpnia do „Sławbora” „Kryska” podał, że ma w szeregach 724 oficerów i żołnierzy, oraz 96 kobiet z Wojskowej Służby Kobiet (WSK). Problemem było słabe uzbrojenie: lkm, dziesięć rkm, 48 karabinów, 50 pistoletów, 188 granatów i butelki z benzyną¹⁵. Zastępcą „Kryski” został por. Roman Rożałowski „Siekiera”, który jednak wkrótce został ranny. Jako p.o. zastępcę mianowano wówczas por. Teofila Budzanowskiego „Tuma”. Ponadto w skład sztabu zgrupowania weszli: por. Kazimierz Wasilewski „Bachus” (adiutant), por. Eustachy Buczyński „Jurny” (szef sztabu), mjr Edward Jaworowicz „Bicz” (oficer taktyczny), ppor. Jan Chojnacki „Sobiesław” (kwatermistrz)¹⁶.
W ramach reorganizacji oddziałów na Czerniakowie utworzono trzy pododcinki obrony:
– pododcinek „Jelito” (dowódca por. Leszek Skrzetuski „Jelito”) w składzie: 21. i 22. kompania WSOP, 1140. pluton, 535. pluton Słowaków, 140. pluton „Pancerniaków”, załoga portu, oddział „Blaszanka” i miejscowe oddziały ochotnicze. Obszar działania: Port Czerniakowski, ul. Łazienkowska, ul. Rozbrat do Górnośląskiej, ul. Górnośląska i Zagórna do Wisły;
– pododcinek „Tum” (dowódca por. Teofil Budzanowski „Tum”): 2. i 4. kompania V zgrupowania, pluton ppor. Jana Zapęckiego „Łokietka”. Oddziały por. „Tuma” działały na obszarze: ul. Rozbrat do posesji „Arcta”, przez
ul. Czerniakowską (między posesjami) do ul. Okrąg, część ul. Okrąg, ul. Wilanowska do Wisły, od południa sąsiadowały z oddziałami por. „Jelito”;
– pododcinek „Kwiatkowski” (dowódca por. Mieczysław Fajęcki „Kwiatkowski”), w składzie 24. kompania. Obszar działania: ul. Czerniakowska z posesją „Arcta”, ul. Rozbrat u zbiegu z ul. Książęcą (ZUS), teren gazowni, przez ul. Solec do Wisły, obszar między Solcem i Wisłą do ul. Wilanowskiej. Od południa oddział por. „Kwiatkowskiego” sąsiadował z pododcinkiem „Tum”¹⁷. Ponadto w odwodzie dowódcy zgrupowania pozostawały dwa pododdziały: pluton szwoleżerów ppor. Stanisława Frydrychewicza „Wafa” oraz pluton wartowniczy ppor. Edmunda Szczepańskiego „Lecha”¹⁸. W tym czasie udało się wreszcie pozbawić dowództwa Izydora Sosnowskiego „Sępa”. Za zastrzelenie oficera ppor. Edwarda Ledóchowskiego „Edwarda” został postawiony przed Sądem Wojennym i skazany na karę śmierci, ale wykonanie wyroku odłożono¹⁹.
Po kilku dniach przeprowadzono kolejną reorganizację sił powstańczych na Górnym Czerniakowie, tworząc dwa bataliony liniowe:
– batalion „Tur” (dowódca kpt. Zbigniew Specylak-Skrzypecki „Tur”, skierowany na Czerniaków przez ppłk. „Sławbora”) w składzie: 21. i 22. kompania WSOP oraz plutony 1140. i 535., oddziały ppor. „Łazarza”, ppor. Władysława Matusewicza „Igora”, kompania uzbrojenia ppor. Fabiana Pałaszewskiego „Śmigłego”, oddział ppor. Leszka Rose „Leszka” (z PAL) – przemianowany później na kompanię „Blaszanka” (nad którą po zranieniu ppor. „Leszka” dowództwo objął ppor. Zbigniew Paszkowski „Stach” z Armii Ludowej). Batalion „Tur” obsadzał następujący obszar: Stocznię Rzeczną, ul. Łazienkowską i Rozbrat do Górnośląskiej.
– batalion „Tum” (dowódca por. Teofil Budzanowski „Tum”), w składzie: 4. kompania st. sierż. Wiesława Jabłońskiego „Łuszczyca”, 5. kompania ppor. Eugeniusza Rutkowskiego „Goraja” oraz 24. kompania WSOP przemianowana teraz na 6. kompanię ppor. Mieczysława Fajęckiego „Kwiatkowskiego”. Batalion „Tum” obsadzał ul. Rozbrat od Górnośląskiej, ul. Książęcą, Ludną, Solec do Wisły.
Ponadto przy sztabie zgrupowania utworzono komendę placu, kompanię sztabową kpt. Eliasza Ostaszewskiego „Eliaszewicza” oraz służby. Na Górnym Czerniakowie działało pięć szpitali powstańczych, duszpasterstwo, służba OPL z ochotniczym oddziałem straży pożarnej, sądownictwo, Harcerska Poczta Polowa, Społeczny Komitet Obywatelski oraz struktura Biura Informacji i Propagandy AK (BIP), wydająca dziennik „Czerniaków w walce”. Przyjęto kilka zrzutów alianckich (niestety większość broni i sprzętu z tego źródła musiano przekazać do Śródmieścia) oraz wykopano broń i amunicję pozostawioną przez oddziały wojskowe w 1939 roku, którą po naprawie i konserwacji przekazano do użytku²⁰.
W kolejnych dniach sierpnia żołnierze zgrupowania „Kryska”, oprócz reorganizowania swoich struktur, stopniowo poszerzali zajmowany obszar. W nocy z 8 na 9 sierpnia 24. kompania zajęła Gazownię Miejską przy ul. Ludnej, wypierając z niej nieliczną załogę niemieckiego Werkschutzu (Straży Przemysłowej). Zajęto także pocztę przy tej ulicy, część Solca w stronę wiaduktu mostu Poniatowskiego, patrolowano teren rzeźni na Solcu. Zdobyto trochę mundurów niemieckich i broni, a wszystkie rejony obsadzono placówkami i punktami obserwacyjnymi.
Największą akcją w omawianym okresie okazało się natarcie w rejonie ul. Rozbrat, przeprowadzone przez oddziały ppor. „Lecha” i ppor. „Goraja” o świcie 10 sierpnia. Powstańcy zaatakowali obsadzone przez Niemców budynki po wschodniej stronie ul. Rozbrat. Bez większego trudu zajęto Dom Cukierników oraz Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego. Trudniejsze okazało się zdobycie budynku Wyższej Szkoły Dziennikarstwa, obsadzonego przez grupę kilkudziesięciu dobrze uzbrojonych Niemców. Ten atak tak zapamiętał Mieczysław Piechowski „Mały”: „Prowadzi »Goraj« i »Góra«. Już wychodząc z Okrąg na Czerniakowską, chłopcy dostają ogień krzyżowy ckm od Frascatti i mostu Poniatowskiego, ale przeskoczyli szczęśliwie. Idą bardzo ładnie, przekradają się aż do kościoła Mariawitów, wykorzystując każdy załamek muru, każdą wnękę i każde najmniejsze zagłębienia czy dołek, bo Niemcy piorą, jak wściekli. Po dojściu otwierają ogień z rkm po oknach. Ogień niemiecki słabnie, przechodzi w pojedyncze coraz rzadsze strzały, a w końcu cichnie. Pędzą chłopcy, zdają się ziemi nie dotykać i utrzymują ciszę. Dwóch z nich rzuca granaty do środka, a wszyscy skok przez okna. Rozbiegli się po całym gmachu i szukają Niemców. Widać, jak Niemcy wycofują się w stronę YMCi, więc »Kwiatek« posyła im kilka serii rkm. Położyli kilkunastu, ale na pewno muszą być jeszcze w budynku. Widać kałuże krwi. Zabitych, jak na początek, znajdujemy 11-u. Szukają chłopcy dalej i w końcu w piwnicy jest trzech żywych i na strychu – dwóch. Wyprowadzeni drżą i proszą o życie. Broni jest tylko 7 kb, resztę zabrali wycofujący się. Niemcy mieli tu magazyny mundurowe. Cały gmach zapełniony ekwipunkiem afrykańskim, plecakami i płaszczami, naszymi – zielonymi. Całe pokoje krótkich kożuszków króliczych i zielonych skarpet-pończoch oraz innych sortów mundurowych. Chłopcy zabierają płaszcze, skarpety, plecaki, swetry, śliczne, piaskowe, afrykańskie płachty namiotowe, buty sznurowane z cholewką do kolan i znoszą do kompanii na Okrąg”²¹. Sukces powstańców, którzy zlikwidowali na tym terenie wszystkie izolowane punkty oporu nieprzyjaciela, był spektakularny.
12 sierpnia odparto natarcie wroga atakującego od strony mostu, które kierowało się na południe – wzdłuż ul. Wioślarskiej i brzegu Wisły. Kompanie 21. i 22. wsparły obronę budynku na rogu ul. Łazienkowskiej i Czerniakowskiej. Po południu Niemcy ostrzeliwali teren zajmowany przez powstańców – to wtedy pociski artyleryjskie spadły także na zacumowany w Porcie Czerniakowskim (u wylotu kanału Czerniakowskiego, poniżej ul. Wilanowskiej) statek spacerowy „Bajka”, który trafiony przechylił się i osiadł na dnie. Jeszcze po zmroku oddział por. „Tuma” odparł natarcie od strony Sejmu. Tego samego dnia pluton ppor. Stanisława Warzyckiego „Szumskiego” ponownie opanował, zajęty dnia poprzedniego przez Niemców, dawny szpital św. Łazarza przy Książecej 2²².
Od rana 14 sierpnia nieprzyjaciel podejmował bezskutecznie ataki z Gimnazjum im. S. Batorego w kierunku ul. Przemysłowej, od strony Alei 3 Maja, wiaduktu i przyczółka mostowego. Niemieckie natarcie zakończyło się niepowodzeniem, a nieprzyjaciel opanował czasowo jedynie teren rzeźni. Kolejne dni powstania na Górnym Czerniakowie, to lokalne sukcesy Polaków – 18 sierpnia zdobyto placówki na rogu ul. Rozbrat i Łazienkowskiej, a 24 sierpnia opanowano teren kilku posesji przy ul. Solec. 29 sierpnia o świcie zaplanowano akcję na szeroką skalę, która miała połączyć Czerniaków z Sadybą i Mokotowem. Z rejonu zgrupowania „Kryska” do natarcia na koszary 1. pszwol. wyznaczony został batalion kpt. „Tura”. Wobec problemów z łącznością i koordynacją działań pododdziały czerniakowskie po długim wyczekiwaniu na sygnał do ataku wycofały się na pozycje wyjściowe. W ostatnich dniach sierpnia powstańcy odparli ataki nieprzyjaciela z Muzeum Narodowego na szpital przy Książecej 2, na placówkę przy ul. Nowy Świat 7. 2 września w wyniku niemieckiego ostrzału i nalotów zginął ppor. Edward Fircho „Leszek” i wielu jego żołnierzy oraz powstańców z plutonu 1140. Tego samego dnia powstańcy ze Śródmieścia Południe zdobyli budynek YMCA przy ul. Konopnickiej, wydatnie zbliżając się do pozycji żołnierzy zgrupowania „Kryska”. Niestety, nie udało się w tym rejonie nawiązać połączenia pomiędzy powstańczymi dzielnicami. A jedyna droga na Czerniaków wiodła poprzez wąski przesmyk ul. Książęcej.ROZDZIAŁ III. STALIN A POWSTANIE
ROZDZIAŁ III
STALIN A POWSTANIE
------------------------------------------------------------------------
W lipcu 1944 roku Józef Stalin planował szybkie zajęcie Warszawy. Dyrektywa Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej (Stawki) z 27 lipca nakazywała kontynuowanie operacji i rozwinięcie natarcia „w ogólnym kierunku na Warszawę”. Prowadzone energiczne działania miały doprowadzić do opanowania prawobrzeżnej Warszawy – Pragi, zdobycia przyczółków na Narwi w rejonie Pułtuska i na Wiśle w rejonie Dęblina nie później niż 5–8 sierpnia. Jednocześnie w ostatnich dniach lipca sowiecka radiostacja im. Kościuszki, nadająca z Moskwy w języku polskim, emitowała komunikaty nawołujące ludność Warszawy do powstania przeciw Niemcom, takie jak ten: „Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawach przez Wisłę. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność”²³. Wykonując nakaz Stawki 27 lipca oddziały sowieckiej 2. Armii Pancernej, dowodzonej przez gen. Radzijewskiego, ruszyły do natarcia w kierunku Pragi. Na lewym skrzydle sowieckiej armii nacierały 193 czołgi i działa samobieżne z 8. Korpusu Pancernego Gwardii, na prawym zaś atakowały kolejne 154 wozy bojowe z 3. Korpusu Pancernego. Przeważające liczebnie wojska sowieckie złamały niemiecką obronę Kampfgruppe Franek składającą się z 73. Dywizji Piechoty i oddziałów wydzielonych z 1. Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring” i w dalszym ciągu posuwały się do przodu. Do działań włączyły się również brygady 16. KPanc., który miał w swoim składzie około 190 czołgów i dział samobieżnych. Sowiecki związek pancerny 29 lipca zajął Otwock, Miedzeszyn oraz rejon Starej Miłosnej, podchodząc na 13–15 km do mostu Poniatowskiego. Czołowe oddziały 3. KPanc. tego samego dnia wieczorem dotarły pod Zielonkę, znajdując się w odległości ok. 15 km od mostu Kierbedzia. Podczas walk do sowieckiej niewoli dostał się dowódca niemieckiej 73. DP, gen. por. Fritz Franek. Równocześnie czołgi 8. KPanc. opanowały Wołomin i Radzymin, znajdujące się na północny wschód od Warszawy, lecz ich atak na Okuniew został powstrzymany. Radzymin zajęła 103. Brygada Pancerna, wchodząc klinem na styk niemieckich 2. i 9. Armii oraz przerywając linie komunikacyjne Warszawa–Białystok i Warszawa–Wyszków. W tym czasie czołowe oddziały 3 KPanc. wysunęły się do przodu o 25–30 km w stosunku do innych jednostek 2 APanc., docierając na niewielką odległość od Zegrza.
W ostatnich dniach lipca Niemcy nie mogli przeciwstawić nacierającym sowieckim czołgom poważniejszych sił, gdyż ich po prostu nie posiadali. Dopiero organizowali swe odwody na głębszym zapleczu. Na przykład oddziały 1. Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Hermann Göring” w większej części wyładowywały się z pociągów pod Warszawą, lub były dopiero w transporcie kolejowym z frontu włoskiego. Dowództwo nad niemieckimi wojskami na przedmościu praskim objął kierujący XXXIX KPanc. gen. von Saucken. Na rozkaz gen. Modela trzy dywizje pancerne (SS „Totenkopf”, SS „Wiking” oraz 4. DPanc.) wyruszyły na spotkanie bojowe z postępującymi na tym kierunku czołgami sowieckimi. Nutą grozy powiało z meldunku 9. Armii, w której dzienniku 30 lipca zanotowano: „Nieprzyjacielowi udało się w ciągu nocy przełamać na skrzydle nasze siły, stojące w rejonie Mińska, osiągnąć na kierunku północnym Wołomin i wyjść na odległość około 15 km na północny wschód od Warszawy. Praga, na której północno-wschodnim skraju prawie zupełnie brak urządzeń obronnych, leży przed wrogiem niemal otwarta”²⁴.
W tym czasie powoli wyhamowywało natarcie sowieckich czołgów. Jeszcze 31 lipca 8. KPanc. opanował Okuniew, lecz nie powiódł się atak na Ossów. Tego dnia jednostki 3. KPanc. i 8. KPanc. odpierały natarcia pododdziałów niemieckich dywizji „HG” i 19. DPanc. Do walki włączyły się dywizje pancerne SS „Wiking” i „Totenkopf”, a 1 sierpnia nad ranem dowódca sowieckiej 2. APanc. wydał swoim wojskom rozkaz przejścia do obrony. W tym samym czasie sowiecka 8. AGw. w dniach 1–14 sierpnia utworzyła przyczółek w rejonie Magnuszewa, a 125. Korpus Strzelecki rozpoczął rozpoznawcze desanty na lewy brzeg Wisły w rejonie Otwocka i Góry Kalwarii. Kiedy w Warszawie zapadała decyzja o powstaniu i 1 sierpnia o godz. 17 wybuchły walki w mieście, wynik bitwy na przedmościu polskiej stolicy przybrał niepomyślny obrót dla czerwonoarmistów. Skrajne przednie grupy sowieckiego 3 KPanc. zostały odizolowane i musiały walczyć w okrążeniu. Sowieci skupili się więc na obronie i ratowaniu swych odciętych oddziałów. Również Niemcy wyczerpani bitwą 4 sierpnia przeszli do obrony i walki na przedpolu Warszawy wygasły. Pobite i zużyte wojska 2. APanc. zostały zastąpione przez jednostki 47. A, a część niemieckich dywizji pancernych odeszły spod Warszawy, m.in. do walki w rejonie Magnuszewa. Pozostałe utworzyły IV KPanc. SS.
Już 1 sierpnia gen. Tadeusz Komorowski „Bór” i Jan Stanisław Jankowski „Soból” wysłali z Warszawy do Stanisława Mikołajczyka i Kazimierza Sosnkowskiego depeszę o „spowodowanie pomocy sowieckiej przez natychmiastowe uderzenie z zewnątrz”²⁵.
Nie znamy dokładnie czasu, w którym Józef Stalin dowiedział się o polskim powstaniu w Warszawie. Ale odpowiednio interpretując wydawane przez stronę sowiecką rozkazy i działania Armii Czerwonej można wysnuć kilka hipotez. Być może sowiecki dyktator został poinformowany o polskim powstaniu już w nocy z 1 na 2 sierpnia, gdyż tego dnia brytyjska misja wojskowa przekazała do sowieckiego Sztabu Generalnego informację o walkach polskiej AK w Warszawie. Istotną przesłanką jest to, że 2 sierpnia Stawka wydała dyrektywę nakazującą dwóm południowym związkom strategicznym (2. i 3. Front Ukraiński) rozpoczęcie wielkiej operacji w rejonie Jassów i Kiszyniowa w Mołdawii. Innymi słowy, punkt ciężkości sowieckiego natarcia na froncie wschodnim został przesunięty spod środkowej Wisły na Bałkany. Według wspomnień marsz. Konstantego Rokossowskiego, właśnie 2 sierpnia pojawiły się pierwsze wieści o polskim powstaniu w Warszawie przekazywane przez sowieckie „organy rozpoznania”. A może wiadomość o powstaniu dotarła na Kreml 3 sierpnia? Tego dnia doszło bowiem do spotkania Józefa Stalina z premierem Rządu RP na wychodźstwie Stanisławem Mikołajczykiem, który oficjalnie poinformował sowieckiego przywódcę o zrywie Warszawy. Mikołajczyk miał powiedzieć: „Dziś otrzymałem telegram z wiadomością, że 40 000 ludzi wystąpiło w Warszawie do otwartej walki. Proszą oni o zrzucenie broni na opanowane już punkty”²⁶. I następnie: „Mam prośbę do Pana Marszałka o wydanie polecenia, by okazano pomoc naszym oddziałom walczącym w Warszawie”²⁷. I chociaż Stalin obiecał, iż wyda polecenie, nic takiego później nie nastąpiło. W dalszej części rozmowy sowiecki dyktator bagatelizował siłę AK, podporządkowanej rządowi polskiemu na emigracji. „Co to za armia bez artylerii, bez czołgów, bez lotnictwa?”– mówił. „Nawet broni ręcznej nie ma ona dosyć”²⁸ – dodawał. Stalin nie wierzył, że powstańcza armia wypędzi samodzielnie Niemców z Warszawy, a na swoim zapleczu chciał mieć spokój (bez AK) i jedną polską władzę, nad którą kuratelę sprawują Sowieci. Dawał równocześnie sygnał Mikołajczykowi, by ten spróbował się dogadać z przedstawicielami marionetkowego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN), aby stworzyć wspólny polski rząd. Wobec powstania Stalin zachował daleko posuniętą rezerwę. Uważał, że walka AK, choć prowadzona przeciwko Niemcom, jest pośrednio wymierzona przeciw Związkowi Sowieckiemu i ustanowionemu przez niego PKWN. Liczył też, że warszawska „nierozsądna straszna awantura” szybko zakończy się klęską Polaków, a on rękami Niemców rozwiąże problem polskiego podziemia w Warszawie. Stalin nakazał jednocześnie uszczelnienie frontu, by nie dopuścić do Warszawy oddziałów AK spieszących powstaniu z odsieczą. Już wcześniej, bo 12 lipca, sowiecki przywódca wydał rozkaz dotyczący rozbrajania i aresztowania wszystkich żołnierzy z polskich oddziałów podlegających polskiemu rządowi w Londynie, działających na terenach na wschód od linii rzeki Bug. Stalin posunął się 31 lipca jeszcze dalej i rozkazał, aby na terenie pomiędzy Wisłą a Bugiem „uzbrojone oddziały wchodzące w skład Armii Krajowej czy innych podobnych organizacji, bezwarunkowo mające w swym składzie niemieckich szpiegów – przy ujawnianiu natychmiast rozbroić. Oficerów tych oddziałów internować, a podoficerów i szeregowych skierować do samodzielnych zapasowych batalionów 1 Armii Polskiej”²⁹.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki