Człowiek w obliczu pandemii - ebook
Człowiek w obliczu pandemii - ebook
Stan pandemii to niezwykle trudna sytuacja, w której trzeba podejmować niełatwe decyzje, i to na różnych szczeblach. To sytuacja dużej niepewności, więc zdarza się również, że panuje inercja decyzyjna. Na skutek owych decyzji ludzie poddają się (lub nie) przeróżnym zaleceniom medycznym i rygorom sanitarnym, są przy tym mniej lub bardziej skłonni do podejmowania ryzyka (bądź do jego unikania), a pośród rozmaitych emocji nierzadko doświadczają silnego lęku i depresji. O wszystkich tych kwestiach sporo do powiedzenia mają nauki behawioralne, w których od lat prowadzi się badania empiryczne na ten temat.
Sytuacja pandemii COVID-19, z którą obecnie mamy do czynienia, nie może być rozpatrywana wyłącznie jako problem medyczny. Od podejmowanych decyzji – a także od sposobu ich komunikowania – zależy bowiem zarówno ludzkie zdrowie i życie, jak i to, jak szybko uda się opanować kryzys.
Czworo znakomitych psychologów, reprezentujących różne subdyscypliny, przygotowało wieloaspektowe opracowanie dotyczące stanu pandemii, analizowanego właśnie z perspektywy pozamedycznej. Praca ta jest przeglądem tego zagadnienia, dokonanym z uwzględnieniem zarówno klasycznych już koncepcji teoretycznych, jak i wyników najnowszych ujęć oraz badań empirycznych. Autorzy omawiają między innymi takie kwestie, jak podmiotowość człowieka znajdującego się w niejasnej i niepewnej sytuacji, rola lęku w podejmowaniu decyzji i szacowaniu ryzyka, zaufanie do innych ludzi oraz do instytucji, tożsamość grupowa i poczucie wspólnotowości, znaczenie kapitału społecznego czy zautomatyzowane lub w pełni świadome rytuały indywidualne i społeczne.
Rozważania autorów zostały uzupełnione wprowadzeniem, które z perspektywy biologicznej wyjaśnia, czym jest pandemia, a także omówieniem różnic kulturowych i rozmaitych reakcji poszczególnych państw na kryzys pandemiczny.
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66420-35-9 |
Rozmiar pliku: | 3,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
JERZY DUSZYŃSKI
Pojawienie się w grudniu 2019 roku nietypowej postaci ciężkiego zapalenia płuc zaskoczyło najpierw służbę zdrowia miasta Wuhan, zamieszkałego przez blisko 9 milionów mieszkańców, a niedługo potem całą chińską prowincję Hubei, której populacja liczy 58,4 miliona i w której to miasto leży. Rozpoczął się niezwykle intensywny okres badań, których głównym celem była identyfikacja patogenu powodującego tę tajemniczą chorobę i sposobów ograniczania jego transmisji, a ostatecznie – możliwie szybkie ograniczenie liczby śmiertelnych ofiar nowej choroby, a także szkód, jakie epidemia przynosi gospodarce prawie każdego kraju świata. Aby uzmysłowić sobie intensywność badań w tej, wydawałoby się, wąskiej tematyce, wystarczy stwierdzić, że do 12 września 2020 roku baza bibliometryczna PubMed zarejestrowała 56 245 prac, które w swoim tytule lub abstrakcie zawierały hasła COVID-19 lub SARS-CoV-2. W lipcu tego roku opublikowano ich 13 038, czyli dziennie ukazywało się średnio 420 prac. A przypomnijmy, że nietypowa choroba oddechowa, którą pierwotnie zaobserwowano w grudniu 2019 roku, z rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia otrzymała nazwę COVID-19 w dniu 11 lutego 2020 roku, a trzy dni później wywołujący ją wirus został nazwany SARS-CoV-2. Tak więc w wypadku owych ponad 56 tysięcy prac na właściwe badania, przygotowanie do druku, wysłanie do redakcji pisma, decyzję recenzentów i wreszcie ich opublikowanie potrzeba było zaledwie siedmiu miesięcy.
W krótkim czasie od rozpoznania nowej jednostki chorobowej COVID-19 wiele wyjaśniono: zidentyfikowano wirusa SARS-CoV-2, który ją powoduje, zsekwencjonowano jego materiał genetyczny, poznano, z jaką prędkością wirus mutuje, wyjaśniono, jakimi drogami wnika do organizmu i do specyficznych komórek. Co więcej, opracowano specyficzne testy na obecność wirusa u zarażonych nim osób, zarówno testy molekularne, wykrywające obecność kwasu nukleinowego SARS-CoV-2, jak i serologiczne, wykrywające obecność przeciwciał specyficznych względem białek otoczki wirusa. Dość dobrze poznano przebieg choroby COVID-19 i zidentyfikowano grupy pacjentów, dla których COVID-19 niesie największe ryzyko. Intensywnie poszukuje się też leków i szczepionki na COVID-19. Poznano efektywne sposoby ograniczania rozwoju epidemii, które minimalizują prawdopodobieństwo zarażania się wirusem. Opracowano także różne scenariusze rozwoju sytuacji epidemicznej w najbliższych miesiącach, w szczególności w niepokojącym nas najbliższym sezonie jesienno-zimowym. Wszystkiego dokonano w ciągu kilku miesięcy.
Porównajmy obecną sytuację do roku 1981, gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o nowej chorobie (dziś znanej jako AIDS). Wiarygodne testy na AIDS (w tamtych czasach tylko serologiczne) były dostępne dopiero w latach 1986–1987. Natomiast dyskusja o tym, czy wirus HIV rzeczywiście jest powodem AIDS, trwała aż do 1994 roku.
Z kolei jednostka chorobowa: ciężki ostry zespół oddechowy (SARS, od ang. _severe acute respiratory syndrome_), pojawiła się w roku 2002, a identyfikacja odpowiedzialnego za nią patogenu (wirusa SARS-CoV) oraz stworzenie wiarygodnych testów zajęło już tylko kilka miesięcy. Od tego czasu nastąpiła rewolucja w biologii molekularnej, a w szczególności wdrożono technikę polimerazowej reakcji łańcuchowej (potocznie znaną dziś jako PCR) jako podstawowe narzędzie diagnostyczne.
Udoskonalanie tej techniki umożliwiło identyfikację SARS-CoV-2 jako przyczyny COVID-19 już w ciągu kilkunastu dni – pomiędzy grudniem 2019 a styczniem 2020. Chiny oficjalnie zgłosiły zachorowania na nowy rodzaj zapalenia płuc pod koniec grudnia 2019 roku, 10 stycznia badacze z Australii upublicznili pierwsze sekwencje genomu wirusa, a już 13 stycznia 2020 roku szpital Charite w Berlinie udostępnił test na SARS-CoV-2.
To, co badaczkom i badaczom zajęło kilka lat w wypadku AIDS i kilka miesięcy w wypadku SARS, wymagało zaledwie kilkunastu dni, gdy pojawił się COVID-19. To wielki postęp naukowy.
Pandemia COVID-19 przykuła uwagę społeczeństw wielu krajów. Pozwoliła ona z bliska obserwować, jak działa nauka, i uzmysłowiła wielu z nas, że jesteśmy w trakcie dynamicznego procesu poznawania nowego, w którym naukowcy często dokonują przełomów i to, co jednego dnia jest pewne, drugiego może się okazać nieaktualne. Tak działa nauka. Pandemia jest tragedią medyczną, społeczną i ekonomiczną, ale jest także lekcją dla nas wszystkich. Mamy nadzieję, że obserwacja procesu tworzenia nauki oraz jej wpływu na życie codzienne doprowadzi do większej racjonalności życia społecznego i społecznej akceptacji racjonalnych metod poznania.
Widzimy jednak również narastający opór przed tą racjonalnością. Rośnie aktywność środowisk promujących irracjonalne poglądy, niekiedy wręcz kwestionujące fakt istnienia pandemii. Pomiędzy tymi dwoma stanowiskami: racjonalnym i irracjonalnym, znajduje się spora część społeczeństwa, nieco zagubiona i przytłoczona ogromem niespójnych informacji (infodemią). Rolą naukowców i mediów jest demaskowanie tego, co irracjonalne, i oddzielanie tego od nieuniknionych w poznaniu naukowym rewizji poglądów oraz ścierania się różnych hipotez.
Opinia publiczna nigdy nie była tak blisko procesu poznania naukowego, z jego meandrami, przełomami, ale i z sukcesami. A podstawą tych sukcesów w obszarze zdrowia publicznego jest medycyna oparta na dowodach.
W Polsce pierwszy przypadek COVID-19 rozpoznano oficjalnie 4 marca 2020 roku, a pierwszy przypadek śmierci w wyniku COVID-19 odnotowano 12 marca tego roku. Epidemia COVID-19, z którą mamy obecnie do czynienia, jest zjawiskiem, które nie tylko zmieniło (i nadal zmienia) ogólny stan zdrowia Polaków oraz funkcjonowanie opieki zdrowotnej w Polsce, lecz także ma istotny wymiar ekonomiczny, społeczny i psychologiczny. Ta epidemia zmieniła zarówno Polskę, jak i wszystkie inne kraje świata, już 11 marca bowiem Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oznajmiła, że mamy do czynienia z pandemią, epidemią o wymiarze globalnym. Do chwili obecnej (13 września 2020 roku) przypadki COVID-19 odnotowano w każdym kraju naszego globu, ich ogólna zarejestrowana liczba to 28 802 775 (według serwisu ECDC, _European Centre for Disease Prevention and Control_), a liczba śmiertelnych ofiar w skali globalnej to 920 931 osób. Na terytorium Polski (ponownie według ECDC) do chwili obecnej zarejestrowano 73 650 przypadków choroby COVID-19 i 2182 przypadki śmierci w jej wyniku.
Można przyjąć, że przeciętny mieszkaniec Polski ciągle jeszcze nie odczuwa bezpośrednio grozy epidemii. Nie ma ofiar COVID-19 w swoim kręgu rodzinnym ani wśród bliskich znajomych. Praktycznie w jego życiu nic się nie zmieniło, poza uciążliwym okresem zamrożenia gospodarki (lockdown) i powszechnej izolacji, który stał się dla niektórych dość interesującym doświadczeniem życiowym. To prawda, ucierpieli artyści, fryzjerzy, właściciele pensjonatów, kelnerzy czy restauratorzy, odcięci od możliwości zarobkowania.Teraz, po zniesieniu restrykcji, próbują odrobić straty. W okresie wakacyjnym panowało powszechne rozluźnienie i większość Polaków zapomniała lub wyparła myśl o COVID-19.
Zupełnie inny obraz pandemii płynie z zagranicy. Wirus SARS-Cov-2 dotarł już do wszystkich zakątków globu, a choroba COVID-19, którą ten wirus powoduje, zmienia świat. W wielu krajach jej ofiar w przeliczeniu na milion mieszkańców jest znacznie więcej niż w Polsce. Mieszkańcy wielu krajów mają w żywej pamięci szczególne okresy, kiedy w poszczególnych regionach (na przykład w Lombardii we Włoszech) lub na terytorium całego kraju (na przykład w Hiszpanii) epidemia szalała i odnotowywano tam przerażająco liczne przypadki śmierci w jej wyniku. Dramatycznym przykładem może być sytuacja epidemiczna w Bergamo. Zaczęło się radośnie. W ramach Ligi Mistrzów 19 lutego 2020 na stadionie San Siro w Mediolanie rozegrany został mecz pomiędzy drużynami włoskiego klubu Atalanta Bergamo i hiszpańskiego klubu Valencia. Na trybunach stadionu zasiadło 45 tysięcy kibiców, w tym 35 tysięcy kibiców klubu Atalanta i 2,5 tysiąca kibiców klubu Valencia. Mecz rozgrywano dwa dni przed wykryciem pierwszego nosiciela Covid-19 we Włoszech. Ale już przed jego wykryciem było we Włoszech wielu bezobjawowych nosicieli. W pierwszych dniach lutego 2020 we Włoszech nikt nie szukał osób, które miały kontakt z przybyszami z krajów, gdzie już szalała epidemia, nikt nie próbował ich poddać kwarantannie. Panowała powszechna beztroska. To dlatego wśród kibiców meczu rozgrywanego owego feralnego dnia na stadionie San Siro była też pewna liczba osób zakażonych SARS-CoV-2. Mecz zakończył się zwycięstwem 4:1 klubu włoskiego. Po każdej ze zwycięskich bramek ludzie z radości padali sobie w ramiona, poklepywali się, ściskali i głośno krzyczeli. I jak się później okazało, masowo przekazywali sobie groźnego wirusa. Mecz rozgrywany 19 lutego na San Siro jest teraz określany jako bomba biologiczna, która wybuchła kilka tygodni później. W połowie marca w Bergamo zabrakło trumien, a ciała zmarłych wywożono z miasta wojskowymi ciężarówkami. Samo wspomnienie tego okresu sprawia, że mieszkańcy Lombardii i całej Republiki Włoskiej nie podchodzą beztrosko do epidemii COVID-19 i dalecy są od negowania jej istnienia. Podobne wspomnienia w świadomości zbiorowej mają mieszkańcy Walencji, Barcelony, Nowego Jorku i wielu innych miast, regionów i krajów świata. Takiego przeżycia nie doświadczyli na własnej skórze mieszkańcy Polski.
Wiemy z mediów, że w związku z pandemią COVID-19 ciężkie chwile przeżywają wielkie gałęzie gospodarki krajów rozwiniętych (na przykład sektor lotniczy, turystyczny czy samochodowy), a wraz z nimi wielkie światowe gospodarki. Mówi się o nieuchronnej recesji. W mediach pełno jest katastroficznych prognoz o nieuchronnym rekordowym bezrobociu w wielu krajach, o zbliżających się niepokojach społecznych, o nieuniknionych kryzysach politycznych. COVID-19 wydaje się pierwszym padającym elementem domina, który sprawi, że wiele innych dziedzin życia na całym świecie wpadnie w poważne tarapaty. Polscy politycy natomiast mówią o sukcesie naszego kraju w walce z COVID-19, a także o tarczach ochronnych, których wprowadzenie zmniejszyło obciążenia i zagrożenia dla gospodarki.
Dlatego w Polsce, jeśli chodzi o postawy wobec COVID-19, tak powszechne jest lekceważenie niebezpieczeństw z nim związanych. Doświadczamy tu ogromnego rozdźwięku pomiędzy obrazem epidemii COVID-19, który jest przedstawiany w medialnych relacjach ze świata, a tym, co dostajemy i przeżywamy w życiu codziennym. To sytuacja sprzecznych sygnałów i odczuć, sytuacja dysonansu poznawczego, w którym jeden z tych światów wydaje się fikcją. W Polsce ten dysonans jest szczególnie odczuwalny, ponieważ jesteśmy jedynym społeczeństwem wśród 22 przeanalizowanych w sondażu YouGov’s, w którym większym zaufaniem darzy się znajomych lub członków rodziny niż specjalistów służby zdrowia. Polska jest także krajem, w którym poziom zaufania do mediów i do polityków jest niski.
Ta specyfika podejścia do epidemii COVID-19 na terytorium Polski jest jednak zjawiskiem jedynie w sferze mentalnej. W rzeczywistości COVID-19 jest dla Polaków tak samo groźny, jak dla mieszkańców innych krajów świata. Epidemia i u nas może wybuchnąć z wielką intensywnością, a liczba ofiar może być zatrważająca. I może się to zdarzyć niedługo, już w zbliżającym się sezonie jesienno-zimowym. Przesłanki do poważnego rozpatrywania dramatycznego rozwoju sytuacji epidemicznej w tym sezonie są następujące:
1. Zapotrzebowanie na opiekę zdrowotną ulega dużym wahaniom sezonowym i tradycyjnie osiąga najwyższy poziom zimą.
2. Po wakacyjnym powszechnym rozluźnieniu kultury sanitarnej spodziewamy się dużego wzrostu liczby zachorowań na COVID-19 w skali kraju, z lokalnymi, a nawet regionalnymi ogniskami epidemii.
3. Znacząca koncentracja służby zdrowia na COVID-19 wpłynie na ograniczenie możliwości opieki nad pacjentami z innymi chorobami. Prawdopodobnie poskutkuje to wzrostem liczby przypadków niedostatecznie kontrolowanych chorób przewlekłych lub chorób niezdiagnozowanych. Co więcej, trudność odróżnienia zakażenia wirusem SARS-CoV-2 od zakażeń innymi wirusami sprawi, że duża część osób będzie całkowicie pozbawiona dostępu do podstawowej pomocy medycznej. Wyniki badań jasno pokazują, że u osób ze schorzeniami współistniejącymi COVID-19 ma cięższy przebieg, co może prowadzić do zwiększenia liczby chorych wymagających intensywnej opieki medycznej.
Do 13 września 2020 roku – a więc w ciągu pół roku od pierwszego przypadku śmierci w wyniku COVID-19 – na terytorium Polski (według ECDC) odnotowano 2182 przypadki śmierci w wyniku tej choroby. To stosunkowo niewiele w porównaniu z ofiarami innych chorób. Wystarczy przytoczyć, że rocznie z powodu chorób układu krążenia umiera w Polsce około 170 tysięcy osób, z powodu chorób nowotworowych – 110 tysięcy, z powodu demencji – 30 tysięcy, z powodu chorób układu pokarmowego – 17 tysięcy, a z powodu cukrzycy – 7 tysięcy. Oznacza to, że na choroby układu krążenia umarło w ciągu ostatniego półrocza 39 razy więcej osób, na choroby nowotworowe – 25 razy więcej, na demencję – 7 razy więcej, na choroby układu pokarmowego – 3,9 raza więcej, a na cukrzycę – 1,6 raza więcej niż na COVID-19. Dlatego w opinii niektórych reakcja rządu i mediów na COVID-19 jest co najmniej przesadna. A jeszcze inni upatrują w niej wręcz spisku, którego celem nie jest troska o zdrowie społeczeństwa, ale raczej przejęcie nad nim pełnej kontroli. Mechanizmy powstawania takich postaw wobec COVID-19 oraz ich propagowanie w społeczeństwie powinny być obiektem badań psychologów i socjologów.
Wiele wskazuje na to, że stosunkowo niska śmiertelność związana z COVID-19 jest wynikiem wprowadzenia w Polsce surowych restrykcji w życiu społecznym i daleko posuniętego zamrożenia gospodarki już na początkowym etapie rozwoju epidemii tej choroby. To drastyczne działanie zdusiło epidemię, ale nie wygasiło jej całkowicie. Wystarczy jedna zła decyzja – taka jak zgoda na organizację meczu na stadionie sportowym z udziałem licznych kibiców czy niewprowadzenie obowiązku noszenia maseczek w zamkniętych pomieszczeniach podczas masowych zgromadzeń – i epidemia może również w Polsce wybuchnąć z wielką intensywnością. Dlatego sytuacja epidemiczna w kraju musi być uważnie monitorowana. Dane dotyczące przypadków COVID-19 powinny być skrupulatnie gromadzone w centralnym rejestrze, do którego wgląd powinni mieć także niezależni naukowcy.
------------------------------------------------------------------------
PRZYPISY:
1 W tekście wykorzystano opracowanie „Zrozumieć COVID-19”, przygotowane przez Zespół ds. COVID-19 przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk i upublicznione 16 września 2020 roku.CZĘŚĆ PIERWSZA
CZŁOWIEK W OBLICZU PANDEMII
MAŁGORZATA KOSSOWSKA
NATALIA LETKI
TOMASZ ZALEŚKIEWICZ
SZYMON WICHARY
Pandemię, z którą obecnie mamy do czynienia, uważa się za największy kryzys tego typu od czasów II wojny światowej. W jej obliczu potrzebny jest wzmożony wspólny wysiłek naukowców reprezentujących różne dyscypliny na rzecz zrozumienia mechanizmu działania wirusa SARS-CoV-2, udoskonalenia testów diagnostycznych, znalezienia leków. Rozwój COVID-19, czyli choroby spowodowanej przez wirus, jest jednak znacząco uwarunkowany psychologicznie i społecznie: od przekonań i zachowań ludzi zależy to, jak choroba się rozprzestrzeni, kto zachoruje, ile osób umrze oraz jakie środki zapobiegawcze zostaną podjęte. Co więcej, do momentu wynalezienia szczepionki i leku pozwalającego skutecznie zwalczyć chorobę kontrolowanie jej rozwoju – a tym samym bezpieczeństwo, zdrowie i dobrostan całych społeczeństw – w dużym stopniu będzie zależeć od decyzji podejmowanych przez różnych decydentów, a także od skłonności ludzi do przestrzegania wynikających z nich zaleceń.
Immanentną cechą decyzji i zachowań w obecnej sytuacji jest niepewność. Decydentom brakuje informacji na temat choroby, a te dostępne są niskiej jakości, niekompletne i często wzajemnie się wykluczają (Ioannidis, 2020). Podejmowanie decyzji w takich warunkach zależy od tego, czy decydenci będą chcieli i umieli przewidzieć zachowania ludzi, jakimi wartościami i przekonaniami będą się kierować w ocenie jakości istniejących dowodów i opinii ekspertów oraz jak rozstrzygną dylematy moralne (na przykład komu przydzielić respirator, a kto musi się bez niego obyć) i konflikty wartości (na przykład bezpieczeństwo versus wolności obywatelskie). Z kolei to, czy ludzie będą skłonni zachowywać się zgodnie z zaleceniami, w dużej mierze zależy od zaufania do decydentów – do ich kompetencji, uczciwości i dobrych intencji.
Niepewność decydentów i obawy ludzi co do słuszności podejmowanych przez nich decyzji wzmagają lęk związany z pandemią, który rozprzestrzenia się podobnie jak wirus i obejmuje różne sfery naszego życia. Niepokoimy się nie tylko o zdrowie swoje i swoich najbliższych, lecz także o to, jak wiele ograniczeń będzie nam towarzyszyć w codziennym życiu, co się zmieni na rynku pracy, jak będzie działać biznes, a jak edukacja. Wszyscy wypatrujemy kryzysu ekonomicznego, przygotowując się na najgorsze. Lęk, niepokój, niepewność, doświadczane przez dłuższy czas, degradują zdrowie jednostek, obniżają możliwości skutecznego działania, prowadzą do wyniszczających zachowań obronnych. Poradzenie sobie z tymi emocjami stanowi jedno z najważniejszym zadań w trakcie pandemii (Taylor, 2019).
Na pandemię trzeba spojrzeć szerzej niż tylko jako na kryzys zdrowotny. Pandemia wytrąciła ludzi z ram codziennego funkcjonowania, wymuszając zmianę zarówno samego zachowania, jak i reguł społecznych i ekonomicznych je organizujących. Postawiła wszystkich w sytuacji nie tylko groźnej (ludzie naprawdę chorują i umierają), nie tylko nowej (praca zdalna czy e-szkoła), lecz także trudnej do przewidzenia (nie wiadomo, jak długo potrwa zagrożenie wirusem). Niektórzy twierdzą, że pandemia zniszczyła świat, który znamy, a w każdym razie wniosła do niego sporo zmian. Musimy nauczyć się żyć na nowo – zmienić swoje przyzwyczajenia, nauczyć się nowych zachowań, sprawić, by stały się one nawykami.
Bez wątpienia pandemia doprowadziła do kryzysu doświadczanego na wielu płaszczyznach. Kryzys nie zawsze jednak prowadzi do katastrofy – dobrze wykorzystany, umożliwia zmianę na lepsze. Kluczem są mądre decyzje i wspierające je zachowania. Ważne jest więc zrozumienie mechanizmów kształtujących zachowania jednostek, grup i całych społeczeństw w trakcie pandemii, a także wtedy, gdy ta już się skończy. Owe mechanizmy z kolei można opisać przez pryzmat czynników indywidualnych (poznawczych, emocjonalnych i motywacyjnych), społecznych (grupowych i międzygrupowych) oraz instytucjonalnych (odnoszących się do relacji państwo–obywatel oraz do prawa regulującego te relacje). Czynniki te nie pozostają wobec siebie w izolacji. Wręcz przeciwnie – są ściśle powiązane, a relacje między nimi są dynamiczne. Dlatego w naszym przeglądzie staramy się uwzględnić te trzy poziomy analizy i tam, gdzie to możliwe, pokazać ich wzajemne powiązania.
Koncentrujemy się na roli czynników psychologicznych i społecznych, bo te, choć zwykle pomijane przez decydentów w ich wyborach (ci wolą polegać na swoich intuicjach w tej materii), odgrywają kluczową rolę w sprawnym zarządzaniu każdym kryzysem. Nawet w trakcie obecnej pandemii obserwowaliśmy, jak wiele wysiłku i zasobów inwestowano w pomoc medyczną osobom zarażonym, a pomijano potrzeby całych grup społecznych, które w jej wyniku chorują psychicznie (mają zaburzenia lękowe i depresyjne, napady paniki, odczuwają stres), doświadczają problemów behawioralnych (do których należą między innymi: nieprzestrzeganie restrykcji, zaleceń medycznych, ryzykowne zachowania, stygmatyzacja), doświadczają przemocy domowej lub po prostu nie mają środków do życia ani dostępu do opieki zdrowotnej (ubodzy, bezdomni, imigranci). Będzie to powodowało poważne konsekwencje w bliskiej i dalszej przyszłości.
Zdajemy sobie sprawę, że ta monografia nie wyczerpuje problematyki psychologicznych i społecznych zachowań w pandemii. Postanowiliśmy w niej odpowiedzieć na tylko dwa pytania: (1) jak przygotować ludzi na kryzys społeczno-ekonomiczny związany z pandemią; i (2) jakie są najpoważniejsze zagrożenia, które mogą sprawić, że kryzys ten dotknie nas na lata. Za jedno z ważniejszych zagrożeń uznaliśmy niekontrolowane rozprzestrzenianie się choroby. Dlatego sporo miejsca poświęciliśmy działaniom prewencyjnym zmierzającym do hamowania rozprzestrzeniania się koronawirusa (takim jak praktyki higieniczne, przestrzeganie reguł narzucanych przez państwo i tym podobne) oraz temu, jak je skutecznie komunikować społeczeństwu. Pytania te okazały się bardzo pojemne, dlatego każdy z fragmentów tej publikacji może stanowić punkt wyjścia do odrębnych, pogłębionych analiz naukowych. Skupiliśmy się jednak na tych aspektach zagadnienia, które (1) uważamy za najważniejsze dla całościowego zrozumienia zachowań w pandemii, (2) co do których mamy wystarczająco dużo rzetelnych danych i (3) które mogą być wykorzystane jako podstawa do sformułowania rekomendacji dla decydentów. Zależało nam na kompleksowym ujęciu tej złożonej problematyki, toteż staraliśmy się spojrzeć na nią z różnych perspektyw nauk behawioralnych i społecznych: psychologii poznawczej i społecznej, ekonomii behawioralnej, socjologii i politologii. Postępujemy więc zgodnie z najlepszymi praktykami zalecanymi badaczom na czas pandemii (zob. Hahn i in., 2020), wiedząc, że żaden problem społeczny nie może być właściwie opisany z perspektywy tylko jednej domeny. Takie ujęcie wymaga jednak godzenia różnych podejść badawczych i metodologicznych oraz ujednolicenia języka opisu. Integracja osiągnięć poszczególnych dyscyplin nie jest łatwa. Dodatkową trudność stanowi to, że nauki behawioralne i społeczne często są kontekstowe – opisywane efekty zależą od miejsca, momentu historycznego, nastrojów społecznych i obowiązującego dyskursu społeczno-politycznego. Oddzielenie tego, co uniwersalne, od tego, co specyficzne, nie zawsze daje się łatwo wywnioskować z istniejących doniesień naukowych. Trudności tego rodzaju staramy się wskazywać w naszej pracy.
Pracę nad książką rozpoczęliśmy w maju 2020, w momencie, gdy wydawało się, że pandemia została opanowana. Minął pierwszy szok związany ze skalą zachorowań i koniecznością przestrzegania niespotykanych dotąd obostrzeń. Gospodarka stopniowo była odmrażana, a życie społeczne powoli wracało do normy. W lipcu 2020, kiedy książka była gotowa, umysły Polaków zaprzątały wybory prezydenckie, wyjazdy wakacyjne i mgliste zapowiedzi kolejnej, jesiennej fali pandemii. Pojawiła się także informacja o gotowej szczepionce na COVID-19. Jednocześnie 18 lipca 2020 okazał się dniem, w którym według WHO zanotowano największy jednodniowy wzrost zachorowań na COVID-19 od początku pandemii (o prawie 260 tysięcy; BBC, 19 lipca 2020). Kilkanaście dni wcześniej ekonomiści Banku Światowego ogłosili, że recesja gospodarcza związana z pandemią będzie najpoważniejsza od 1970 roku (Bank Światowy, 8 czerwca 2020). Trudno zatem uznać, że kryzys zdrowotny już minął. Pewne jest natomiast, że kryzys społeczny i ekonomiczny dopiero przed nami. Niezależnie od tego, jaka będzie dynamika wydarzeń związanych z COVID-19 w Polsce i na świecie, analizy, które zamieszczamy w tej książce, na długo więc pozostaną aktualne. Większość zjawisk i mechanizmów, które omawiamy, zwłaszcza tych związanych z lękiem i niepewnością, ma bowiem charakter uniwersalny. Spotykamy się z nimi w każdej sytuacji, którą uznajemy za kryzysową, czyli w sytuacji nagłej, zagrażającej życiu, zdrowiu, zasobom, środowisku człowieka, w której niemożliwe jest normalne funkcjonowanie i której przezwyciężenie wymaga podjęcia nadzwyczajnych kroków. W swej książce, na ile to możliwe, wskazujemy mechanizmy charakterystyczne tylko dla pandemii (na przykład lęk przed zarażeniem i jego konsekwencje), a także te, które mają charakter uniwersalny, typowy dla każdego kryzysu (na przykład bezsilność, niskie poczucie kontroli nad otoczeniem).
Na koniec pragniemy zapewnić, że zdajemy sobie sprawę ze słabości nauk behawioralnych i społecznych (lub szerzej – podstawowych) jako solidnego narzędzia kreowania polityk społecznych (Ijzerman i in., 2020), dlatego nasze analizy pokazują jedynie to, co wiemy i co nam się wydaje prawdopodobne. Jasno też wskazujemy, czego nie wiemy, jeżeli chodzi o zachowania ludzi w sytuacji kryzysu. Troska o wysoką jakość dowodu naukowego oraz przetłumaczenie go na język praktyki odróżnia to opracowanie od innych publikacji tego typu, które dotychczas powstawały w odpowiedzi na wyzwania związane z kryzysem epidemicznym (zob. Van Bavel i in., 2020; Lunn i in., 2020; Haslam i in., 2020). Możliwe rekomendacje dla polityki publicznej, będące jednocześnie popularnym podsumowaniem przeglądu naukowego, zamieszczamy na końcu pierwszej części tej książki. Mamy nadzieję, że tego rodzaju popularne podsumowanie, które siłą rzeczy jest uproszczone, okaże się przydatne szczególnie dla tych osób, które są zainteresowane praktycznymi aplikacjami popartej dowodami wiedzy naukowej zawartej w tej pracy. Mamy tu na myśli przede wszystkim decydentów z różnych szczebli zarządzania w organizacjach biznesowych oraz tych reprezentujących sferę publiczną.
Zasadniczą część książki uzupełniliśmy o wprowadzenie napisane z perspektywy biologicznej, wyjaśniające, czym jest pandemia i na czym polega choroba COVID-19. Wywód naukowy postanowiliśmy uzupełnić komentarzem wskazującym, jak ważne jest uwzględnienie perspektywy kulturowej w rozumieniu zachowań ludzi w czasie kryzysu epidemicznego. Całość zamyka rozdział, którego celem jest pokazanie zróżnicowanych reakcji państw na pandemię i zaprezentowanie możliwości, jakie dają usystematyzowane bazy interwencji publicznych dla wsparcia planowania polityk publicznych w zakresie zarządzania kryzysem.