- W empik go
Cztery Królestwa. Początek - ebook
Cztery Królestwa. Początek - ebook
W cieniu drzew najlepiej snuje się magiczne opowieści
W krainie na czterech wzgórzach rosły wszelkie gatunki drzew owocowych. Każde z nich zostało zasadzone w dniu urodzin dzieci tamtejszego ludu i nosiło drzewne imię. Tylko wnuk najlepszej ogrodniczki nie miał swojego patrona i wołano na niego Śmigówka. Prababka chłopca poleciła, by wyczekiwał dnia, w którym narodzi się dziewczynka godna imienia Grusza i będzie mógł na jej cześć zasadzić drzewo. Śmigówka czekał cierpliwie, aż pewnego dnia, gdy udał się do rodziców nowonarodzonej dziewczynki, usłyszał głos staruszki: „To ona. Twoja Grusza”. To właśnie od niej zaczęła się niezwykła historia czterech królestw, którego kolejni potomkowie poznają smak miłości i przyjaźni, walczą o swoje miejsce na ziemi i wędrują w poszukiwaniu lepszego jutra. Dokąd poprowadzi ich głos Gruszy?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8313-570-0 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Byli niegdyś ludzie zakochani w drzewach. Ich kraina leżała na czterech wzgórzach, a na każdym stał gród zbudowany tak dawno, że nikt już nie pamiętał, kto założył osiedla. Na każdym stoku rozpościerał się piękny, zadbany sad. Ten, w którym urodził się mały Śmigówka, porastał wielkimi, rozłożystymi gruszami. Nie wiadomo, co było słodsze: zapach ich kwiatów czy smak owoców. Głową rodziny zawsze była najstarsza kobieta.
Prababcia Śmigówki znała się na sadzeniu i pielęgnowaniu drzew jak nikt inny w krainie. To ona cierpliwie uczyła tej sztuki Śmigówkę, a cieszyła się z każdego, nawet głupiutkiego pytania, jakie stawiał uczeń. Dla niej był to najlepszy znak, że nauka nie idzie w las. Wiecie zapewne, co miała na myśli nasza ogrodniczka. Chłopczyk przyglądał się pracy staruszki z wielkim zainteresowaniem. Już wtedy kiełkowały w nim pasja i miłość do drzew, a miało to zbudować całe jego życie, nawet losy drzewnych ludzi. Wszyscy oni mieli owocowe imiona: Reneta, Antonówka, Akane, Idared, Ingrid, Linda, Rubin i Rubinette… – to same jabłonie. Liczyć trzeba jeszcze pomarańcze: Bergamia, Limetta… Śliwy: Lubaszka, Mirabelka, Węgierka… Klementynki, cytryny… Tylko Śmigówka nie miał imienia pochodzącego od nazwy drzewa, które było zasadzone w jego urodziny. Prababcia wołała na niego Śmigówka, bo przygotowywała chłopca do roli ogrodnika, opiekuna sadów. Miał śmigać, czyli uwijać się z zapałem w pracy nad pięknem jego krainy i pamiętać, że każda chwila poświęcona pielęgnowaniu roślin to wspaniały dar dla wszystkich osadników.
Na czterech wzgórzach w zadbanych sadach zbierano dorodne owoce, a potem ich nasiona, by rodziły się nowe rośliny. Jabłonie, śliwy, klementynki i wiele innych rosły w krainie, by wyżywić lud, a wiosną cieszyć oko ślicznym kwieciem i słodkim zapachem, który przyciągał pracowite pszczoły. Te malutkie owady cieszyły się wielkim szacunkiem u sadowników i z pewnością wiecie dlaczego. Żaden kwiat nie przerodziłby się w owoc bez stworzonek, które go zapylają. Dziś wiemy już, że to pszczoły miodne najczęściej wykonują tę ogrodniczą pracę. Gdy się przyjrzeć z bliska pracującej pszczółce, na jej tylnych odnóżach dostrzec można koszyczki, do których zbiera właśnie pyłek roślin. Dla owadów śmigających jak nasz ogrodnik jest to cenny pokarm, jeden ze smakołyków na pszczelim stole.
Drzewni ludzie żyli radośnie, zgodnie i w pewności, że jutro nastanie kolejny spokojny dzień, a sady jak co roku przyniosą dorodne owoce, by wyżywić mieszkańców. Zdawałoby się, że nic nie grozi spokojnej okolicy, bo wokół nie osiedlili się żadni wrogowie. Znacie słowo „sielanka”? To szczęśliwe, beztroskie i spokojne życie wśród natury. Tak rzeczywiście było w owym świecie, ale gdy nie ma wojny, odzywają się żywioły. Mamy kilka niszczycielskich zjawisk. Krainie Czterech Wzgórz zagrażały dwa: Światło i Woda. Najpierw nadciągnęły ciemne, złowrogie chmury. Nie nadchodziły z jednego kierunku. Zdawało się, że płyną z czterech stron, by spotkać się pośrodku, między wzgórzami. Przerażający wicher zadął w nie jak w żagle. Niemal czarne kłęby zderzyły się i niebo rozbłysło, a w tym samym momencie rozległ się zatrważający grzmot. Potem z nieba lunął deszcz. Padało w dzień i w nocy, bez przerwy, aż przestrzeń między czterema wzgórzami zapełniła się wodą, tak że przedostanie się z jednego na drugie stało się niemożliwe. Błyskawice uderzały w powstające jezioro. Po kilku tygodniach rozpaczliwego oczekiwania na poprawę pogody drzewni ludzie postanowili ratować się ucieczką w cztery strony świata i pozostawili domostwa, by gdzieś, z dala od zalanej okolicy, zasiać grusze, jabłonie, klementynki, śliwy i wszystkie rośliny owocowe, jakie znali.
Prababka małego Śmigówki i jej lud dotarli wreszcie do miejsca, w którym nie padał deszcz, a najwyższa góra była łysa i rosły tam poziomki, jagody i krzaczki dzikich malin.
– Tutaj zasiejemy nasze nowe drzewa – oznajmiła uroczyście najstarsza ogrodniczka.Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazało się również:
Wejdźcie do Czterech Królestw, gdzie rządzą przygody i magia!
Czterej królowie i jedna Kraina. Tutaj życie upływa w zgodzie i przyjaźni – aż do dnia, w którym Miran, najmłodszy z władców, zabija podczas polowania królową kruków. Na jego ród spada klątwa. Kilka wieków później potomkowie zabójcy otrzymują jednak szansę, by odwrócić zły czar. Czy dziecięca wiara i przyjaźń wystarczą? Jak potoczą się losy potomków Mirana? Czy nauczą się szanować przyrodę? W czym odnajdą swoje pasje?
„Baśnie czterech królestw” to dziesięć opowieści o sile przyjaźni i dorastaniu do zmierzenia się z zadaniami, które mogą wydawać się trudne nawet dla dorosłych. Jak poradzą sobie z nimi dzielni mali królewicze i odważne, pomysłowe królewny?
Każda z historii została opatrzona przepięknym rysunkiem. Autorki tekstów i ilustracji pochodzą z malowniczego pogórza południowo-wschodniej Polski. To właśnie ta kraina i przygody z dzieciństwa były inspiracją do powstania opowieści.