Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Czy naukowiec może wierzyć w cuda? Profesor MIT odpowiada na pytania o Boga i naukę - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
5 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czy naukowiec może wierzyć w cuda? Profesor MIT odpowiada na pytania o Boga i naukę - ebook

Czy nauka jest wrogiem wiary? Czy istnieją sprawy, których nauka nie potrafi wyjaśnić? Czy istnienie Boga to zagadnienie naukowe? Czy teoria ewolucji obaliła biblijny opis stworzenia?

Prowadząc wykłady poświęcone nauce i chrześcijaństwu, fizyk plazmowy Ian Hutchinson otrzymał setki podobnych pytań od dociekliwych słuchaczy. Na przestrzeni lat omówił w ten sposób szeroki zakres tematów, poczynając od ewolucji człowieka po zmartwychwstanie Jezusa. Swoje odpowiedzi i rozważania zebrał w „Czy naukowiec może wierzyć w cuda?”. Czerpiąc z własnego doświadczenia naukowca i chrześcijanina oraz opierając się na solidnych podstawach naukowych, Hutchinson rozprawia się z popularnymi zarzutami ateistów i jasno pokazuje, że chrześcijaństwo i nauka wzajemnie się wspierają i są intelektualnie spójne.

 

Książka Iana Hutchinsona jest doskonałą pozycją dla wszystkich, którzy poszukują aktualnych dla siebie odpowiedzi na egzystencjalne pytania o sens życia, początek świata czy istnienie dobra i zła. Pytania postawione w tekście doskonale te zagadnienia nazywają i konkretyzują. Autor z wielką starannością i wnikliwością, właściwą dla podejścia naukowego, szuka na nie odpowiedzi. Jednocześnie dzieli się własną historią, która nie dominuje tekstu, ale jest jedynie, a może aż, pięknym świadectwem życia naukowca i osoby wierzącej.

Agnieszka Białek, doktor habilitowana nauk farmaceutycznych

Ian Hutchinson podjął w tej książce trudne zadanie zmierzenia się z pytaniami z pogranicza nauki i wiary, które od zawsze nurtują nie tylko naukowców, ale i każdego poszukującego odpowiedzi na najważniejsze życiowe pytanie o ostateczny sens naszego życia. Umiejętne podzielenie pytań – również tych najtrudniejszych – sprawia, że czytelnik czuje się zaproszony do odbycia niezwykłej podróży po przeplatających się meandrach świata nauki i wiary. Z całą pewnością książkę Czy naukowiec może wierzyć w cuda mogę polecić jako lekturę każdemu, kto nie boi się zadawać pytań, a jeszcze bardziej tym, którzy nie boją się usłyszeć na nie odpowiedzi.

Michał Złoch, doktor nauk przyrodniczych, mikrobiolog, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Uczony, badacz i chrześcijanin Ian Hutchinson odnosi się do pytań zadawanych przez wielu, na które jednak niewielu umie trafnie odpowiedzieć. Łączy naukę na najwyższym światowym poziomie i wiarę chrześcijańską w sposób wyrafinowany, naukowy, życzliwie osobisty oraz niezmiennie wyrozumiały. Nauka, teologia, etyka, historia, filozofia i studium biblijne schodzą się razem na wykładzie, jaki stanowi ta książka.

Leith Anderson, prezes stowarzyszenia National Association of Evangelicals z Waszyngtonu

 

Te same pytania, które zadawano Ianowi Hutchinsonowi i na które odpowiada on w tej książce, zadawano również mnie i też starałem się na nie odpowiedzieć. Hutchinson to naukowiec, a zarazem chrześcijanin, z duszpasterskim sercem dla tych, których nurtują głębokie i intrygujące pytania o Biblię i naukę, a nie zadowolą ich odpowiedzi protekcjonalne i uproszczone. […] To niezwykle wartościowa książka.

 

Scot McKnight, profesor Nowego Testamentu w katedrze im. Juliusa R. Manteya, Northern Seminary

 

 

Ian Horner Hutchinson – protestancki apologeta chrześcijański, inżynier jądrowy i fizyk, obecnie profesor nauk i inżynierii jądrowej w Massachusetts Institute of Technology.

Jest autorem ponad 200 artykułów naukowych na temat zjawisk plazmowych i fuzji jądrowej, a także podręczników akademickich na temat diagnostyki plazmy. W latach 2003-2009 kierował Wydziałem Nauk i Inżynierii jądrowej na MIT. Jego zespół skonstruował i prowadził badania z użyciem tokamaka Alcator C-Mod – urządzenia do przeprowadzania kontrolowanej reakcji termojądrowej. Hutchinson wielokrotnie przemawiał na tematy relacji nauka-wiara. W swojej książce Monopolizing Knowledge (2011) wyjaśniał dlaczego scjentyzm – pogląd, że nauka to jedyne źródło wiedzy – jest niezgodny z prawdą i nieracjonalny.

 

 

SERIA APOLOGETYKA

Objawienie jest niezmienne, ponieważ odsłania wieczne prawdy dotyczące natury wszechświata, ludzi, a nade wszystko Boga. Zmienia się jednak kontekst intelektualny, społeczny i kulturowy, w którym rozbrzmiewa słowo Boga. Dlatego, by prawda chrześcijańska mogła być rozumiana, trzeba wyrażać ją i głosić wciąż na nowo. W niniejszej serii ukazują się książki prezentujące właściwe rozumienie i uzasadnienie wiary. Powstaje ona z myślą o każdym, kto chce poznać racjonalnie uzasadnione argumenty za prawdziwością objawienia.

 

SERIĘ OPRACOWUJĄ: Wydawnictwo W drodze, które od 1973 roku wydaje publikacje, pomagając łączyć wiarę z codziennością. Fundacja Prodoteo, której misją jest propagowanie stylu życia opartego na wartościach chrześcijańskich, m.in. poprzez popularyzację wiedzy z zakresu apologetyki chrześcijańskiej i znajomości Pisma Świętego.

 

 

Spis treści

PRZEDMOWA – 7

1. PODRÓŻ DUCHOWA – 9

2. CZY ISTNIEJĄ RZECZYWISTOŚCI, KTÓRYCH NAUKA NIE UMIE WYJAŚNIĆ? – 21

2.1 Czy nauka ostatecznie nie wyjaśni wszystkiego? – 21

2.2 Czy nauka może badać przeszłość? – 25

2.3 Czy nauka potrafi odnieść się do wielkich pytań? – 28

2.4 Czy każda prawdziwa wiedza nie jest nauką? – 31

2.5 Co się dzieje, gdy nauka wyjaśnia mózg? – 33

3. CZYM JEST WIARA? – 39

3.1 Czy wiara nie jest sprzeczna z krytycznym myśleniem? – 39

3.2 Czy wiara ma wartość? – 43

3.3 Po co komu autorytet? – 45

3.4 Jaka jest rola nauki, a jaka wiary? – 49

4. CZY NAUKOWCY WIERZĄ? – 53

4.1 Jaki jest wpływ wiary religijnej na naukę? – 53

4.2 Co naukowcy sądzą o religii i dlaczego? – 58

5. CZY ROZUM PRZEMAWIA ZA WIARĄ CHRZEŚCIJAŃSKĄ? – 65

5.1 Jakie istnieją powody, żeby wierzyć w Boga? – 65

5.2 Na kim spoczywa ciężar dowodu? – 69

5.3 Dowody na Zmartwychwstanie? – 75

6. CO TO JEST SCJENTYZM? – 83

6.1 Jaka jest różnica między nauką a scjentyzmem? – 83

6.2 Czy nauka i teologia toczą ze sobą wojnę? – 86

6.3 Czy konsekwencje scjentyzmu są rzeczywiście tak zgubne? – 91

7. CZY ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK WIEDZA DUCHOWA? – 94

7.1 Co zasługuje na miano wiedzy? – 95

7.2 Czy wiedza naukowa nie jest daleko lepsza? – 99

7.3 Czy w środowisku naukowym jest miejsce na religię? – 104

8. AKT STWÓRCZY I KOSMOLOGIA – 113

8.1 Skąd się wziął Wszechświat? – 113

8.2 Jakie jest nasze miejsce we Wszechświecie? – 119

8.3 Czy istnieje inteligentny projekt? – 124

8.4 Czy kosmologia rzeczywiście jest nauką? – 128

9. CZY CUDA SIĘ ZDARZAJĄ? – 133

9.1 Co to są cuda? – 133

9.2 Czy naukowiec może wierzyć w cuda? – 137

9.3 W jaki sposób mogłoby dochodzić do cudów? – 144

9.4 Co z cudami w innych religiach? – 150

10. BIBLIA A NAUKA – 159

10.1 Czy Biblia zawiera nauczanie naukowe? – 159

10.2 Czy wiek Ziemi jest zgodny z treścią Księgi Rodzaju? – 160

10.3 Czy Biblia daje się pogodzić z teorią ewolucji biologicznej? – 163

10.4 Czy ewolucjonizm to światopogląd? – 168

10.5 Jak pogodzić natchnienie Biblii z jej krytycznym badaniem? – 175

10.6 Czyż Biblia nie jest pełna sprzeczności i błędów? – 177

10.7 Na czym polega autorytet Biblii? – 180

11. JEST TYLE INNYCH RELIGII, DLACZEGO AKURAT CHRZEŚCIJAŃSTWO? – 185

11.1 Czy nie jest pan chrześcijaninem tylko ze względów kulturowych? – 185

11.2 Czy istnieją podstawy do wyboru konkretnej religii? – 187

11.3 Czy roszczenie sobie prawa do monopolu na prawdę nie czyni religii

nietolerancyjnymi? – 192

12. DLACZEGO BÓG WYDAJE SIĘ UKRYTY? – 199

12.1 Czy kwestia istnienia Boga ma charakter naukowy? – 199

12.2 Dlaczego Bóg nie objawia się w bardziej oczywisty sposób? – 204

12.3 Dlaczego kwestia Boga jest istotna? – 209

13. CZY DOBRO I ZŁO ISTNIEJĄ? – 213

13.1 Skąd się biorą zasady moralne? – 213

13.2 Czy dobry Bóg dopuściłby do takiego zła? – 218

13.3 Czy życie ma sens? – 223

13.4 Czy etyka chrześcijańska cokolwiek zmienia? – 225

14. OSOBISTE KONSEKWENCJE: I CO WOBEC TEGO? – 233

Podziękowania – 243

Bibliografia – 245

Indeks nazwisk i rzeczowy – 251

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66665-78-1
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przed­mo­wa

Mia­łem spo­sob­no­ść uczest­ni­czyć w dzie­si­ąt­kach dys­ku­sji or­ga­ni­zo­wa­nych przez The Ve­ri­tas Fo­rum, po­czy­na­jąc od po­wsta­nia tej or­ga­ni­za­cji 25 lat temu. Pod­sta­wą mo­jej ksi­ążki są py­ta­nia za­da­wa­ne przez słu­cha­czy pod­czas tych de­bat, kie­dy wy­stępo­wa­łem w roli pro­wa­dzące­go. Py­ta­nie: „Czy na­uko­wiec może wie­rzyć w cuda?”, jest nie­zwy­kle istot­ne dla zro­zu­mie­nia za­le­żno­ści mi­ędzy na­uką a chrze­ści­ja­ństwem, lecz to za­le­d­wie jed­no z wie­lu ro­dza­jów py­tań, do któ­rych się tu­taj od­no­szę.

Bar­dzo wie­le Fo­rów, w któ­rych uczest­ni­czy­łem, zo­sta­ło na­gra­nych, spi­sa­łem więc wszyst­kie py­ta­nia (było ich po­nad 220), ja­kie zdo­ła­łem wy­łu­skać z na­grań, sta­ra­jąc się za­cho­wać ich brzmie­nie nie­mal w do­słow­nej po­sta­ci, do­sto­so­wu­jąc je co naj­wy­żej do ogól­nych za­sad gra­ma­ty­ki. Po­dzie­li­łem te py­ta­nia – nie­któ­re z nich były bar­dzo po­dob­ne nie tyl­ko pod względem te­ma­ty­ki, ale i do­bo­ru słów – na lo­gicz­ne gru­py sto­sow­nie do po­szcze­gól­nych roz­dzia­łów ksi­ążki. Nie zmie­nia­łem ani nie po­mi­ja­łem py­tań, wy­jąw­szy bar­dzo nie­licz­ne kom­plet­nie nie­zro­zu­mia­łe. Nie do­bie­ra­łem ich pod wła­sny gust. Moje wy­stąpie­nia pod­czas Fo­rum w spo­sób na­tu­ral­ny pro­wo­ko­wa­ły wie­le spo­śród tych py­tań. Nie za­miesz­czam tu tre­ści tych wy­stąpień, jed­nak na pod­sta­wie sa­mych py­tań mo­żna zy­skać ogól­ne po­jęcie o za­gad­nie­niach po­ru­sza­nych pod­czas pre­zen­ta­cji. Je­śli ktoś chce, może obej­rzeć te wy­stąpie­nia on­li­ne (ve­ri­tas.org).

Py­ta­nia po­da­ję po­gru­bio­ną czcion­ką w sto­sow­nym miej­scu da­ne­go roz­dzia­łu, po czym udzie­lam na nie mniej lub bar­dziej bez­po­śred­niej od­po­wie­dzi.

Moja de­cy­zja o za­miesz­cze­niu ich w ory­gi­nal­nej for­mie ozna­cza, że czy­tel­nik nie po­wi­nien się zbyt­nio przej­mo­wać, je­śli nie do ko­ńca je zro­zu­mie. Były za­da­wa­ne na go­rąco. Nie ma więc po­trze­by grzęznąć w pró­by ich roz­bio­ru gra­ma­tycz­ne­go, je­śli za­da­nie to wy­da­je się zbyt trud­ne. Ręczę za od­po­wie­dzi, któ­rych udzie­la­łem pod­czas Fo­rów, w ksi­ążce jed­nak są one szer­sze i sta­ran­niej ar­gu­men­to­wa­ne, niż by­ło­by to mo­żli­we na żywo. Sta­ram się, aby od­po­wie­dzi były prze­my­śla­ne i zrów­no­wa­żo­ne, wpa­so­wu­jące się w spój­ną nar­ra­cję. Po­ja­wia się też pew­ne sys­te­ma­tycz­ne roz­wi­ja­nie idei, co ozna­cza, że roz­sąd­nie jest czy­tać ksi­ążkę suk­ce­syw­nie od de­ski do de­ski, choć jej upo­rząd­ko­wa­na kon­struk­cja po­zwa­la też na lek­tu­rę frag­men­tów. Za­chęcam czy­tel­ni­ka do za­nu­rze­nia się w te­ma­ty szcze­gól­nie dla nie­go in­te­re­su­jące nie­ko­niecz­nie w try­bie li­ne­ar­nym, je­śli ta­kie jest jego ży­cze­nie.

Przy­ta­cza­ne do­słow­nie py­ta­nia sta­no­wią cie­ka­wą prób­kę wąt­pli­wo­ści pod­no­szo­nych dziś przez stu­den­tów na te­mat na­uki i wia­ry. Od­po­wie­dź na ka­żde z nich wy­ma­ga nie­raz wzmia­nek o dzie­dzi­nach, o któ­rych nie po­sia­dam spe­cja­li­stycz­nej wie­dzy. Moje kwa­li­fi­ka­cje wy­ni­ka­ją więc głów­nie z tego, że od dłu­gie­go cza­su roz­wa­żam te kwe­stie z na­uko­we­go punk­tu wi­dze­nia. Py­ta­nia za­da­ją chrze­ści­ja­nie, ate­iści oraz ci, któ­rzy nie wie­dzą, w co wie­rzą. To fa­scy­nu­jący prze­krój opi­nii, po­szu­ki­wań i za­in­te­re­so­wań dzi­siej­szych mło­dych umy­słów.

Cam­brid­ge, Mas­sa­chu­setts

Gru­dzień 2017ROZ­DZIAŁ 1

Pod­róż du­cho­wa

Pod­czas stu­diów li­cen­cjac­kich z fi­zy­ki na Uni­wer­sy­te­cie Cam­brid­ge zmie­ni­łem zda­nie na te­mat Je­zu­sa. Na­stąpi­ło to w wy­ni­ku prze­my­śleń na te­mat wiel­kich py­tań oraz mnó­stwa in­nych czyn­ni­ków. Za­nim przej­dzie­my do tych wiel­kich py­tań i do od­po­wie­dzi, chcia­łbym krót­ko opo­wie­dzieć, jak do­szło do tej zmia­ny, o nie­któ­rych spo­śród tych in­nych czyn­ni­ków oraz o tym, co dzia­ło się ze mną po­tem.

Nie wy­cho­wy­wa­łem się w ro­dzi­nie chrze­ści­ja­ńskiej. Na­sza ro­dzi­na nie cho­dzi­ła do ko­ścio­ła. Szko­ła, do któ­rej uczęsz­cza­łem w Wiel­kiej Bry­ta­nii od siód­me­go roku ży­cia, na­zy­wa­ła się wpraw­dzie chrze­ści­ja­ńską, a pod­czas co­dzien­nych ape­li roz­brzmie­wa­ły na­bo­żne pie­śni i mo­dli­twa, lecz po­dob­nie jak wi­ęk­szo­ść mo­ich szkol­nych ko­le­gów nie­spe­cjal­nie zwra­ca­łem uwa­gę na ich tre­ść. Nie wie­rzy­łem w nią, ale też nie­szcze­gól­nie się nad nią za­sta­na­wia­łem.

Oko­ło dwu­na­ste­go roku ży­cia po­my­śla­łem, że chcia­łbym zo­stać praw­ni­kiem. Ro­dzi­na uzna­ła, że sto­sow­nym przy­go­to­wa­niem do ka­rie­ry praw­ni­czej będzie edu­ka­cja kla­sycz­na: ła­ci­na, gre­ka, przed­mio­ty hu­ma­ni­stycz­ne. Taki też pro­fil ob­ra­łem w szko­le śred­niej. Ale po kil­ku la­tach ze­tknąłem się z fi­zy­ką. Uczył jej mło­dy, dy­na­micz­ny na­uczy­ciel, była to zwy­czaj­nie spo­ra fraj­da. Wpa­dłem po uszy. I choć zgod­nie z re­gu­la­mi­nem szko­ły mu­sia­łem kon­ty­nu­ować na­ukę ta­kich przed­mio­tów jak hi­sto­ria – któ­rą zresz­tą uwa­ża­łem za naj­zwy­klej­sze tor­tu­ry – to na eg­za­mi­ny ko­ńco­we wy­bra­łem ma­te­ma­ty­kę i fi­zy­kę. Mia­łem do­pie­ro sie­dem­na­ście lat, gdy obu­dzi­ło się we mnie pra­gnie­nie wy­si­łku in­te­lek­tu­al­ne­go oraz am­bi­cja, wraz z fa­scy­na­cją głębią i roz­le­gło­ścią ludz­kiej uczo­no­ści.

Kie­dy więc zja­wi­łem się na Uni­wer­sy­te­cie Cam­brid­ge, po­sta­wi­łem so­bie za cel zo­stać nie tyl­ko fi­zy­kiem, ale i in­te­lek­tu­ali­stą, ro­zu­mieć kul­tu­rę i idee, uczest­ni­czyć w nich i uczy­nić je mo­imi wła­sny­mi. Głębię mu­sia­łem czer­pać spo­za for­mal­ne­go pro­gra­mu za­jęć, co po części wy­ja­śnia, dla­cze­go rzu­ci­łem się w wir do­dat­ko­wych za­jęć: czy­tel­nic­two, mu­zy­ko­wa­nie, sport, nade wszyst­ko zaś roz­mo­wy z in­ny­mi stu­den­ta­mi. Su­mien­nie uczęsz­cza­łem na wy­kła­dy i ćwi­cze­nia z ma­te­ma­ty­ki i fi­zy­ki. Za­da­nia roz­wi­ązy­wa­łem jed­nak w chwi­lach wol­nych, po­mi­ędzy wszyst­ki­mi in­ny­mi ele­men­ta­mi stu­denc­kie­go ży­cia.

Jed­ną z nie­odłącz­nych cech kul­tu­ry ta­kiej uczel­ni jak Cam­brid­ge są jej chrze­ści­ja­ńskie dzie­je. Moją bazą było King’s Col­le­ge (sły­nące z wi­gi­lij­ne­go na­bo­że­ństwa ko­lędo­we­go). Wspa­nia­ła ar­chi­tek­tu­ra tu­tej­szej ka­pli­cy, wznie­sio­nej w epo­ce Tu­do­rów, wid­nia­ła do­kład­nie na­prze­ciw­ko stu­denc­kie­go baru. Kry­sta­licz­na czy­sto­ść kla­sycz­ne­go i li­tur­gicz­ne­go śpie­wu tu­tej­sze­go chó­ru fa­scy­no­wa­ła (przy­naj­mniej mnie) w rów­nym stop­niu, jak eks­cy­tu­jące stu­denc­kie po­ta­ńców­ki w za­tło­czo­nych, za­dy­mio­nych po­miesz­cze­niach w rytm mu­zy­ki Be­atle­sów albo Mo­ody Blu­es. Rzecz ja­sna jako „oświe­ce­ni” stu­den­ci i pra­cow­ni­cy na­uko­wi (ba­da­cze, wy­kła­dow­cy, pro­fe­so­ro­wie) tak na­praw­dę nie wie­rzy­li­śmy w chrze­ści­ja­ństwo, po­tra­fi­li­śmy jed­nak do­ce­nić jego dzie­dzic­two. Zna­la­zło się wśród nas tro­chę ory­gi­na­łów, któ­rzy nie tyl­ko uczest­ni­czy­li w uro­czy­sto­ściach re­li­gij­nych (zresz­tą jak wie­le in­nych osób, nie­za­le­żnie od ich prze­ko­nań), ale wręcz twier­dzi­li, że na­praw­dę w to wie­rzą. Sta­no­wi­li zde­cy­do­wa­nie nie­licz­ną mniej­szo­ść. Trud­no jed­nak było trak­to­wać ich jak głup­ców, sko­ro pod względem in­te­lek­tu i osi­ągni­ęć na­uko­wych w ni­czym nie ustępo­wa­li tym z nas, któ­rych re­li­gia nie ob­cho­dzi­ła.

W za­sa­dzie nie wy­gląda­ło na to, aby któ­ryś spo­śród tych wie­rzących na­ukow­ców czuł się zmu­szo­ny do pod­wa­ża­nia bli­skie­go mi na­uko­we­go ro­zu­mie­nia Wszech­świa­ta, któ­re­go opa­no­wa­nie mia­ły mi umo­żli­wić stu­dia. Nie cho­dzi­ło za­tem o to, że chrze­ści­ja­ństwo za­prze­cza na­uce – na­wet je­śli kie­dyś to­czy­ło ono woj­ny z na­uką, to na­uka prze­cież ewi­dent­nie od­nio­sła zwy­ci­ęstwo. Sy­tu­acja przed­sta­wia­ła się ra­czej tak, że z cha­rak­te­ry­stycz­nym (rów­nież dla mnie) po­czu­ciem sa­mo­za­do­wo­le­nia oświe­ce­ni do­strze­gli, iż chrze­ści­ja­ństwo jest prze­sta­rza­łe i nie­istot­ne. Jego pro­blem tkwił w trzy­ma­niu się daw­nych idei, a idee te oka­za­ły się bez­sku­tecz­ne. Ci z nas, któ­rzy ustrze­gli się tych re­li­gij­nych kaj­dan, byli wol­no­my­śli­cie­la­mi, wła­snym wy­si­łkiem i in­te­lek­tem usta­la­jący­mi, jak na­praw­dę przed­sta­wia­ją się spra­wy nie tyl­ko w na­ukach przy­rod­ni­czych, ale i we wszyst­kich dys­cy­pli­nach aka­de­mic­kich.

Z tym oświe­co­nym po­de­jściem mia­łem jed­nak tyle pro­ble­mów, ile z chrze­ści­ja­ństwem. Wy­da­wa­ło się dość oczy­wi­ste, że po­mi­mo ma­te­rial­nych zdo­by­czy na­uki i tech­no­lo­gii spo­łe­cze­ństwu świec­kie­mu i świec­kim kręgom na­uko­wym wie­dzie się, oględ­nie mó­wi­ąc, go­rzej w kszta­łto­wa­niu i pie­lęgno­wa­niu tych war­to­ści, któ­re so­bie ce­ni­łem: praw­dy, uczci­wo­ści, ra­cjo­nal­no­ści, wspó­łczu­cia. Ko­le­dzy ze stu­diów byli nie­co za­sko­cze­ni, wi­dząc na moim sto­li­ku noc­nym dzie­ła Pla­to­na, Joh­na Mil­to­na, Im­ma­nu­ela Kan­ta, Je­ana-Pau­la Sar­tre’a czy T.S. Elio­ta. Au­to­rzy ci już wte­dy wspie­ra­li moje dąże­nia do tego, aby stać się in­te­lek­tu­ali­stą, lecz lek­tu­ra ich dzieł wy­ro­bi­ła we mnie bar­dziej wy­wa­żo­ne i kry­tycz­ne spoj­rze­nie na ów­cze­sne prze­ja­wy pró­żno­ści in­te­lek­tu­al­nej.

Po­wo­lut­ku za­cząłem za­sta­na­wiać się nad py­ta­niem, czy w chrze­ści­ja­ństwie nie tkwi cza­sem coś wi­ęcej niż tyl­ko bu­twie­jące reszt­ki po erze przed­nau­ko­wej bądź otępia­jące opium po­moc­ne w utrzy­ma­niu po­ręcz­nych struk­tur spo­łecz­nych. Jed­no moc­no mnie znie­chęca­ło. Wy­ra­źnie pa­mi­ętam wła­sne prze­ko­na­nie, że po­wa­żne po­trak­to­wa­nie chrze­ści­ja­ństwa ma swo­je kon­se­kwen­cje, zwłasz­cza je­śli cho­dzi o oso­bi­ste swo­bo­dy. W do­bie to­czącej się re­wo­lu­cji sek­su­al­nej in­dy­wi­du­al­ną wol­no­ść wy­bo­ru już wów­czas po­strze­ga­no jako war­to­ść na­drzęd­ną, któ­rą jest dzi­siaj. Wy­so­ko ją so­bie ce­ni­łem. Jed­nak moje ułom­ne ro­zu­mie­nie chrze­ści­ja­ństwa mó­wi­ło mi, że by­cie chrze­ści­ja­ni­nem po­zba­wi mnie mnó­stwa mo­żli­wo­ści – wy­bo­rów, swo­bód – do­ty­czących tego, jak mam wie­ść ży­cie. Był to istot­ny czyn­nik skła­nia­jący mnie do trzy­ma­nia się w bez­piecz­nej od­le­gło­ści, za­cho­wa­nia dy­stan­su do chrze­ści­ja­ństwa. Nie chcia­łem mieć żad­ne­go Pana, sam chcia­łem być wła­snym Pa­nem. Nie po­świ­ęca­łem zbyt dużo cza­su na roz­my­śla­nie, czy chrze­ści­ja­ństwo fak­tycz­nie jest praw­dą, po­nie­waż mia­łem świa­do­mo­ść, że w wy­mia­rze oso­bi­stym będzie mi prze­szka­dza­ło. Nie­spe­cjal­nie chcia­łem, żeby oka­za­ło się praw­dzi­we.

Do po­wa­żne­go po­trak­to­wa­nia chrze­ści­ja­ństwa skło­nił mnie w ko­ńcu fakt, że dwóch mo­ich naj­bli­ższych ko­le­gów ze stu­diów bra­ło swo­ją wia­rę na se­rio, a ich ży­cie i przy­ja­źń były w mo­jej oce­nie atrak­cyj­ne. Mie­li oni pew­ne swo­iste ce­chy, od­zwier­cie­dla­jące ty­po­we dla chrze­ści­ja­ństwa ogra­ni­cza­nie swo­bo­dy. W nie­dzie­le cho­dzi­li do ko­ścio­ła. A nie­raz wcze­śniej wy­cho­dzi­li z pubu, nie chcąc pić wi­ęcej niż jed­no czy dwa piwa. Lecz to wła­śnie za ich spra­wą uświa­do­mi­łem so­bie, że isto­tą chrze­ści­ja­ństwa wca­le nie jest to, że z cze­goś trze­ba re­zy­gno­wać. Na­to­miast spra­wy, z któ­rych się fak­tycz­nie re­zy­gnu­je, jak mo­żli­wo­ść wy­le­gi­wa­nia się do po­łud­nia w nie­dzie­lę czy po­ziom al­ko­ho­lu we krwi znacz­nie prze­kra­cza­jący nor­mę po­zwa­la­jącą na le­gal­ne pro­wa­dze­nie sa­mo­cho­du, nie są zno­wu aż ta­kie wa­żne.

Ży­wi­łem pe­wien re­spekt wo­bec Je­zu­sa jako na­uczy­cie­la norm mo­ral­nych i fa­scy­nu­jącej po­sta­ci hi­sto­rycz­nej. Był On – jak mi się wy­da­wa­ło – kimś atrak­cyj­nym i in­spi­ru­jącym, a poza tym wy­wa­rł oczy­wi­ście ogrom­ny wpływ kul­tu­ro­twór­czy na cały świat. Jed­nak już od dzie­ci­ństwa w ogó­le nie bra­łem pod uwa­gę mo­żli­wo­ści, żeby świa­to­po­gląd chrze­ści­ja­ński mógł być rze­czy­wi­ście praw­dzi­wy. Na za­pro­sze­nie przy­ja­ciół wy­słu­cha­łem kil­ku wy­kła­dów wy­ja­śnia­jących pod­sta­wy chrze­ści­ja­ństwa. Ude­rzy­ło mnie wów­czas jako zu­pe­łnie nowa myśl, że ist­nie­ją moc­ne świa­dec­twa hi­sto­rycz­ne prze­ma­wia­jące za twier­dze­nia­mi chrze­ści­ja­ństwa, iż teo­lo­gia chrze­ści­ja­ńska z głębo­kim sen­sem tłu­ma­czy świat i ludz­kie do­świad­cze­nie oraz że Je­zus za­pra­sza ka­żde­go z nas do oso­bi­stej re­la­cji z Nim. Przy­pusz­czam, że z ide­ami tymi mu­sia­łem ze­tknąć się już wcze­śniej, jed­nak wła­śnie wte­dy zda­ły mi się one czy­mś ca­łko­wi­cie świe­żym i no­wym. Wy­da­wa­ło się oczy­wi­ste, że je­śli to za­pro­sze­nie jest praw­dzi­we, to wy­ma­ga ja­kie­jś od­po­wie­dzi.

Ro­zu­mia­łem, że ist­nie­ją moc­ne pod­sta­wy do uzna­nia chrze­ści­ja­ńskiej ewan­ge­lii za praw­dzi­wą. Nie by­łem pew­ny tej praw­dy, lecz zda­wa­łem so­bie spra­wę, że nie jest roz­sąd­ne wy­ma­ga­nie abs­trak­cyj­nej pew­no­ści in­te­lek­tu­al­nej co do oso­bi­stej wi­ęzi z bó­stwem, sta­no­wi­ącej we­dług chrze­ści­jan isto­tę ich wia­ry. Nie zna­łem wszyst­kich od­po­wie­dzi na swo­je in­te­lek­tu­al­ne wąt­pli­wo­ści, wie­dzia­łem jed­nak, że od­po­wie­dzi te ist­nie­ją. Do­wo­dy na to mia­łem wo­kół sie­bie w po­sta­ci świa­dec­twa ar­chi­tek­tu­ry, mu­zy­ki, kul­tu­ry, li­te­ra­tu­ry oraz mo­ich przy­ja­ciół i in­nych zna­nych mi wie­rzących in­te­lek­tu­ali­stów. Ak­cep­to­wa­łem kon­cep­cję, że chrze­ści­ja­ńska pew­no­ść pły­nie w rów­nej mie­rze z ży­cia prze­ży­wa­ne­go we wspól­no­cie z Chry­stu­sem, co z in­te­lek­tu­al­ne­go prze­ko­na­nia. I tak oto pew­ne­go wie­czo­ru od­da­łem w mo­dli­twie swo­je ży­cie Jemu jako Panu i za­cząłem za Nim podążać.

*

Była to mniej wi­ęcej po­ło­wa mo­je­go trzy­let­nie­go okre­su w Cam­brid­ge. Tym spo­so­bem udzie­li­łem już częścio­wej od­po­wie­dzi na pierw­sze spo­śród na­stępu­jących py­tań:

Jaka była pana oso­bi­sta dro­ga do wia­ry?

Jak wy­gląda pana oso­bi­ste ży­cie w wie­rze?

Czy mie­wa pan cza­sem ja­kieś wąt­pli­wo­ści?

Co po­wie­dzia­łby pan lu­dziom, któ­rzy chcą uwie­rzyć, lecz ja­koś nie mogą zna­le­źć wy­star­cza­jących pod­staw, któ­re by ich sa­tys­fak­cjo­no­wa­ły?

Czy w trak­cie pa­ńskiej ka­rie­ry na­tknął się pan na ta­kich my­śli­cie­li, któ­rzy skło­ni­li pana do po­now­ne­go prze­my­śle­nia pa­ńskie­go za­sad­ni­cze­go sta­no­wi­ska?

Czy wia­ra re­li­gij­na nie przy­po­mi­na to­ta­li­ta­ry­zmu? Ktoś za­wsze nas ob­ser­wu­je i kry­ty­ku­je?

Ce­chą cha­rak­te­ry­stycz­ną na­uki jest na­cisk na ro­zu­mo­wa­nie – czy pod­po­rząd­ko­wa­nie się ja­kie­jś wspól­no­cie re­li­gij­nej i jej do­gma­tycz­nym na­ukom nie pod­wa­ża tego sta­no­wi­ska?

Z ja­ki­mi wy­zwa­nia­mi in­te­lek­tu­al­ny­mi na­dal się pan mie­rzy?

Te­raz od­nio­sę się do po­zo­sta­łych.

Nie przy­po­mi­nam so­bie, aby moje na­wró­ce­nie w ja­kiś spo­sób za­bu­rzy­ło moje stu­dia na­uko­we. Już od daw­na by­łem świa­do­my ogól­ne­go ob­ra­zu ko­smo­lo­gicz­ne­go uka­za­ne­go w Bi­blii i uwa­ża­łem go za ele­ment re­la­cji teo­lo­gicz­nej, a nie za trak­tat na­uko­wy. Pod­czas let­nich wa­ka­cji zgło­si­łem się jako asy­stent na chrze­ści­ja­ńskim obo­zie dla chłop­ców w Szko­cji. Po­byt tam był dla mnie nie­by­wa­le cen­ny, za­pew­ne jesz­cze bar­dziej niż dla chłop­ców uczest­ni­czących w obo­zie, je­śli cho­dzi o uzy­ska­nie ja­sne­go po­jęcia o pod­sta­wach dok­try­ny chrze­ści­ja­ńskiej. Pa­mi­ętam dys­ku­sje z nie­któ­ry­mi in­ny­mi li­de­ra­mi na obo­zie na te­mat praw­dzi­wo­ści teo­rii ewo­lu­cji, lecz roz­mo­wy te prze­bie­ga­ły w o wie­le mniej na­pi­ętej at­mos­fe­rze, niż jest to po­wszech­ne dziś w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Z tych roz­mów na ogół wy­ni­ka­ło, że to wa­żna kwe­stia war­ta prze­my­śle­nia, ale że chrze­ści­ja­ństwo nie opie­ra się na za­ło­że­niu fa­łszy­wo­ści teo­rii ewo­lu­cji. To po­zwo­li­ło mi roz­wa­żać pó­źniej tę spra­wę ze świa­do­mo­ścią, że nie ma ona klu­czo­we­go zna­cze­nia.

Na­wi­ąza­łem też kon­takt z in­ny­mi wie­rzący­mi z uczel­ni dzi­ęki wspól­ne­mu stu­dio­wa­niu Bi­blii, a na­stęp­nie, w ostat­nim roku przed uko­ńcze­niem li­cen­cja­tu, zor­ga­ni­zo­wa­ni w gru­py po­ma­ga­li­śmy oko­licz­nym nie­wiel­kim ko­ścio­łom w pro­wa­dze­niu na­bo­że­ństw. Dzi­ęki uczest­ni­cze­niu w tego ro­dza­ju dzia­łal­no­ści pręd­ko wzra­sta­ło moje zro­zu­mie­nie wia­ry i teo­lo­gii chrze­ści­ja­ńskiej. Roz­wi­ja­łem się jako chrze­ści­ja­nin i jed­no­cze­śnie za spra­wą za­jęć na stu­diach rów­nież jako fi­zyk. Być może mój roz­wój jako chrze­ści­ja­ni­na na­stępo­wał szyb­ciej, po­nie­waż sta­ra­łem się nad­ra­biać stra­co­ny czas, ale po­stęp mo­je­go zro­zu­mie­nia wia­ry i fi­zy­ki po­strze­gam jako jed­no­cze­sny.

Za­gad­nie­nie, któ­re – jak pa­mi­ętam – sta­no­wi­ło dla mnie na po­cząt­ku klu­czo­wą kwe­stię, do­ty­czy­ło au­to­ry­te­tu Bi­blii. Choć oczy­wi­ście trak­to­wa­łem Bi­blię jako pod­sta­wo­wy punkt od­nie­sie­nia dla chrze­ści­ja­ństwa, to nie mia­łem w so­bie ugrun­to­wa­ne­go prze­ko­na­nia, że Bi­blia za­wie­ra praw­dę w do­słow­nym sen­sie ani że w ogó­le jest au­to­ry­ta­tyw­na. W tym okre­sie w Wiel­kiej Bry­ta­nii znacz­na część teo­lo­gii i na­uki re­pre­zen­to­wa­ła scep­ty­cyzm wo­bec au­to­ry­te­tu i ak­tu­al­no­ści Bi­blii. Prze­sze­dłem pro­ces usta­la­nia, jak duży za­kres to­le­ran­cji może i po­win­na w roz­sąd­nej oce­nie do­pusz­czać wia­ra chrze­ści­ja­ńska. Mia­łem to szczęście, że w gru­pach, do któ­rych do­łącza­łem, pa­no­wa­ły ge­ne­ral­nie po­glądy or­to­dok­syj­ne pod względem teo­lo­gicz­nym, jed­nak nie an­ty­in­te­lek­tu­al­ne.

Przy­zna­no mi po­dy­plo­mo­we sty­pen­dium na stu­dia dok­to­ranc­kie w Au­stra­lii, jed­nak z po­wo­du ko­niecz­no­ści sko­or­dy­no­wa­nia ter­mi­nów w mo­ich pla­nach po­ja­wi­ła się po uko­ńcze­niu Cam­brid­ge kil­ku­mie­si­ęcz­na luka. Zgło­si­łem się na ten czas na ochot­ni­ka na sta­no­wi­sko asy­sten­ta w schro­ni­sku dla bez­dom­nych w re­gio­nie An­glii do­tkni­ętym bez­ro­bo­ciem struk­tu­ral­nym. Schro­ni­sko pro­wa­dzi­ła Church Army, or­ga­ni­za­cja dzia­ła­jąca w ło­nie Ko­ścio­ła an­gli­ka­ńskie­go, zaj­mu­jąca się po­mo­cą spo­łecz­ną. Pra­co­wa­li w niej zwy­kli wie­rzący, lecz moc­no za­an­ga­żo­wa­ni w swo­ją słu­żbę. By­łem pod wra­że­niem od­da­nia tych lu­dzi, a praw­dzi­wym bło­go­sła­wie­ństwem oka­za­ło się cie­płe przy­jęcie do ich gro­na, mimo że z per­spek­ty­wy cza­su do­strze­gam w swo­jej ów­cze­snej po­sta­wie aro­gan­cję i nad­mier­ny in­te­lek­tu­alizm. Miesz­ka­łem na miej­scu, w schro­ni­sku wspie­ra­jącym bez­dom­nych mężczyzn, i po­ma­ga­łem w jego funk­cjo­no­wa­niu – nie­zła szko­ła o nie­ocze­ki­wa­nym pro­fi­lu dla ko­goś z moim po­cho­dze­niem! Z ko­lei w Au­stra­lii mo­żli­wo­ści ba­daw­cze w dzie­dzi­nie fi­zy­ki były wprost ba­jecz­ne, by­naj­mniej nie dzi­ęki mo­je­mu pla­no­wa­niu, dość na­iw­ne­mu we­dług stan­dar­dów wi­ęk­szo­ści dzi­siej­szych ab­sol­wen­tów. Poza tym kon­ty­nu­owa­łem wła­sną chrze­ści­ja­ńską edu­ka­cję, przez rok stu­diu­jąc he­braj­ski jako uzu­pe­łnie­nie do gre­ki, któ­rą już zna­łem, oraz teo­lo­gię, bi­bli­sty­kę i hi­sto­rię Ko­ścio­ła, za­mie­rza­łem bo­wiem zo­stać ofi­cjal­nym ka­zno­dzie­ją w miej­sco­wym ko­ście­le me­to­dy­stów. Moje oso­bi­ste ży­cie mo­dli­tew­ne oraz uczest­nic­two w ży­ciu Ko­ścio­ła były w tym okre­sie nie­by­wa­le krze­pi­ące i dy­na­micz­ne. Oczy­wi­ście wy­ni­ka­ło to po części z mo­ich wy­bo­rów. Cho­dzi­łem do tych ko­ścio­łów, któ­re wy­da­wa­ły się eks­cy­tu­jące, a do­nio­słe prze­ży­cia du­cho­we i oso­bi­ste w tam­tym cza­sie sta­no­wi­ły dla mnie do­sta­tecz­nie ja­sne po­twier­dze­nie rze­czy­wi­sto­ści mi­ło­ści Bo­żej.

Z nie­któ­rych spraw zre­zy­gno­wa­łem. Na­wet w naj­bar­dziej świec­kim okre­sie mo­je­go ży­cia nie by­łem – oce­nia­jąc z ludz­kie­go punk­tu wi­dze­nia – wy­jąt­ko­wym grzesz­ni­kiem. Moje na­wró­ce­nie nie po­le­ga­ło na wi­do­wi­sko­wym od­wró­ce­niu się od zła ku do­bru ani na oca­le­niu przed au­to­de­struk­cją. Przy­po­mi­na­ło ra­czej zmia­nę kie­run­ku i po­sze­rze­nie prio­ry­te­tów, skie­ro­wa­nie się na ze­wnątrz – od ego­cen­try­zmu i za­ab­sor­bo­wa­nia wła­sną oso­bą ku tro­sce o in­nych oraz w ja­ki­mś stop­niu od sku­pia­nia się na abs­trak­cyj­nych ide­ach w stro­nę wi­ęzi mi­ędzy­ludz­kich. Do dziś zresz­tą z na­tu­ry skła­niam się – i być może za­wsze będę się skła­niał – ra­czej ku ide­om niż lu­dziom, jed­nak podąże­nie za Chry­stu­sem po­mo­gło mi ustrzec się przed nad­mia­rem abs­trak­cji, któ­ry mó­głby za­węzić moje ży­cie. Co jed­nak naj­istot­niej­sze, na­wy­ki, z któ­rych zre­zy­gno­wa­łem, nie były ogól­nie rzecz bio­rąc oso­bi­sty­mi przy­jem­nost­ka­mi i ko­rzy­ścia­mi zło­żo­ny­mi na ołta­rzu su­ro­wej, świ­ętosz­ko­wa­tej, pu­ry­ta­ńskiej nie­wo­li. Były to złe na­wy­ki, do któ­rych zwal­cze­nia zy­ska­łem te­raz nową mo­ty­wa­cję. Nie­rzad­ko zma­ga­łem się sam ze sobą, żeby je po­rzu­cić, ale te­raz sam chcia­łem to zro­bić. W moim ży­ciu i my­śle­niu po­ja­wił się nowy ośro­dek de­cy­zyj­ny. Uzna­łem Je­zu­sa za swe­go Pana i za­mie­rza­łem podążać za tym, co uwa­ża­łem za Jego wolę. Wy­rze­cze­nie się sa­mo­sta­no­wie­nia szło wów­czas pod prąd pa­nu­jącej kul­tu­ry, tak samo jak idzie pod prąd dzi­siej­szej. Lecz na ko­lej­nych eta­pach mo­je­go ży­cia i ka­rie­ry za­wo­do­wej prze­ko­ny­wa­łem się wci­ąż na nowo, że pro­wa­dzi mnie ono ku no­wym, eks­cy­tu­jącym mo­żli­wo­ściom. Pod­po­rząd­ko­wa­nie się Chry­stu­so­wi nie ozna­cza­ło ujęcia w ryzy, skrępo­wa­nia czy ogra­ni­cze­nia – za­rzu­ca­jąc moje wła­sne, wąskie am­bi­cje, do­świad­czy­łem wy­zwo­le­nia oraz mo­ty­wa­cji do po­szu­ki­wa­nia Jego po­wo­ła­nia i ukie­run­ko­wa­nia. Tak dzia­ło się za­rów­no w mo­jej ka­rie­rze za­wo­do­wej, jak i w ży­ciu oso­bi­stym. Od­kry­wa­łem rze­czy­wi­sto­ść pa­ra­dok­sal­nej an­gli­ka­ńskiej mo­dli­twy o po­kój, kie­ro­wa­nej do Boga, „któ­re­mu słu­że­nie to wol­no­ść do­sko­na­ła”.

Chrze­ści­ja­ństwo nie­wąt­pli­wie przy­wi­ązu­je wiel­ką wagę do wspól­no­ty. W noc po­prze­dza­jącą swo­je ukrzy­żo­wa­nie Je­zus mo­dlił się o jed­no­ść swo­ich uczniów. Po­wie­dział im, że świat po­zna, iż nimi są, na pod­sta­wie ich wza­jem­nej mi­ło­ści. A nie spo­sób być au­ten­tycz­nie częścią ja­kie­jś spo­łecz­no­ści bez odro­bi­ny pod­po­rząd­ko­wa­nia, odro­bi­ny sa­mo­za­par­cia, odro­bi­ny do­sto­so­wa­nia się do czy­ichś po­trzeb, pra­gnień i opi­nii. Chrze­ści­ja­ństwo na prze­strze­ni wie­ków zro­dzi­ło wspól­no­ty sfor­ma­li­zo­wa­ne, jak za­ko­ny, w któ­rych prak­ty­ku­je się ślu­by po­słu­sze­ństwa, lecz mo­żna też żyć w nie­for­mal­nych spo­łecz­no­ściach opar­tych na wspól­no­cie wia­ry, tak jak od po­cząt­ku czy­ni­li to ucznio­wie. Spo­łecz­no­ść nie sta­no­wi an­ty­te­zy oso­bi­stej wol­no­ści ani an­ty­te­zy ro­zu­mu. Ka­żdy z nas, w ten czy inny spo­sób, uczest­ni­czy w spo­łecz­no­ści. We­źmy naj­prost­szy przy­kład – ro­dzi­na to spo­łecz­no­ść, w któ­rej pod­po­rząd­ko­wa­nie jest czy­mś oczy­wi­stym i do­brym. Ro­dzi­na, w któ­rej nie ma re­spek­tu wo­bec ro­dzi­ców (a jest to ro­dzaj pod­po­rząd­ko­wa­nia), to ro­dzi­na dys­funk­cyj­na, na­zbyt często po­py­cha­jąca dzie­ci w bez­owoc­nych, de­struk­cyj­nych kie­run­kach. Tak wy­so­ko dziś ce­nio­ny in­dy­wi­du­alizm wca­le nie jest kry­ni­cą ro­zu­mu, kre­atyw­no­ści czy na przy­kład na­uki. By­cie na­ukow­cem ozna­cza by­cie człon­kiem pew­nej mi­ędzy­na­ro­do­wej spo­łecz­no­ści, uczest­ni­cze­nie w prak­ty­kach wy­pra­co­wy­wa­nych przez całe wie­ki i pod­po­rząd­ko­wy­wa­nie się im – cho­dzi o prak­ty­ki, ta­kie jak dys­cy­pli­na w ba­da­niach na­uko­wych, ry­go­ry­stycz­na kry­ty­ka (w tym sa­mo­kry­ty­ka), wspól­ne dzie­le­nie się ide­ami, wza­jem­ne wspar­cie i po­moc.

Wzor­co­we spo­łecz­no­ści two­rzą grunt dla ro­zu­mu i re­flek­sji, mo­żna to po­wie­dzieć za­rów­no o spo­łecz­no­ściach re­li­gij­nych, jak i na­uko­wych. Mało tego, wła­śnie w for­mal­nych wspól­no­tach chrze­ści­ja­ńskich, w klasz­to­rach i za­ko­nach kon­tem­pla­cyj­nych prze­cho­wy­wa­no sta­ro­żyt­ną wie­dzę, kszta­łto­wa­ła się nowa fi­lo­zo­fia, po­wsta­wa­ły kon­cep­cje in­sty­tu­cji na­uko­wych.

Spo­łecz­no­ści in­te­lek­tu­al­ne są usta­na­wia­ne na pod­sta­wie do­gma­tu – za­sad i opi­nii, któ­re są im dro­gie. To wła­śnie na­da­je im spój­no­ść, mo­ty­wu­je ich dzia­ła­nia i wska­zu­je, cze­go ocze­ku­je się od ich człon­ków. Mo­żna to po­wie­dzieć za­rów­no o spo­łecz­no­ściach na­uko­wych, jak i re­li­gij­nych. Gdy mowa o do­gma­tach, kry­ty­ka do­ty­czy zwy­kle spo­łecz­no­ści re­li­gij­nych – i nie­raz nie bez po­wo­du. Jed­nak ka­żda spo­łecz­no­ść ma swo­je do­gma­tycz­ne za­sa­dy i z góry przy­jęte opi­nie. Przy­czy­ny uzna­wa­nia przez daną spo­łecz­no­ść tych za­sad i opi­nii za usta­lo­ne mogą się ró­żnić za­le­żnie od ro­dza­ju spo­łecz­no­ści, ale usta­lo­ne za­sa­dy i opi­nie wy­stępu­ją za­wsze. Do­gmat chrze­ści­ja­ński do­ty­czy przede wszyst­kim ob­ja­wie­nia, spo­so­bu, w jaki Bóg ob­ja­wił sie­bie przez oso­bę Je­zu­sa, pod­sta­wy jego przyj­mo­wa­nia są za­tem hi­sto­rycz­ne i oso­bi­ste. Do­gmat na­uko­wy do­ty­czy prze­wa­żnie po­wta­rzal­nych za­cho­wań przy­ro­dy, pod­sta­wy jego przyj­mo­wa­nia są więc wła­ści­we na­uce: eks­pe­ry­ment, ob­ser­wa­cja, po­miar, teo­ria.

Nie ma żad­ne­go po­wo­du, aby za­kła­dać, że jed­na oso­ba może na­le­żeć tyl­ko do jed­nej spo­łecz­no­ści. Zresz­tą wi­ęk­szo­ść z nas na­le­ży do wi­ęcej niż jed­nej – daj­my na to do klu­bu tu­ry­stycz­ne­go i do Par­tii De­mo­kra­tycz­nej. Mimo to w wie­lu dzi­siej­szych dys­ku­sjach na te­mat do­gma­tu z góry za­kła­da się, że do­gma­ty chrze­ści­ja­ństwa i do­gma­ty na­uki są nie­kom­pa­ty­bil­ne. Człon­kiem dwóch ró­żnych spo­łecz­no­ści o roz­bie­żnych do­gma­tach (na przy­kład Par­tii De­mo­kra­tycz­nej i Par­tii Re­pu­bli­ka­ńskiej) mo­żna przy­pusz­czal­nie być je­dy­nie po­przez sto­so­wa­nie uni­ków – ak­cep­to­wa­nie i po­twier­dza­nie ka­żde­go do­gma­tu, gdy znaj­du­je­my się w jed­nej spo­łecz­no­ści, a pó­źniej za­prze­cza­nie sa­me­mu so­bie, gdy znaj­du­je­my się w tej dru­giej. Często za­kła­da się, że w ta­kiej sy­tu­acji znaj­du­ją się chrze­ści­ja­nie zaj­mu­jący się na­uką, ale ja tego nie do­świad­czy­łem.

Nie uwa­żam chrze­ści­ja­ństwa i na­uki za spo­łecz­no­ści wza­jem­nie sprzecz­ne. Nie uwa­żam też, że uzna­nie ob­ja­wie­nia i me­to­dy na­uko­wej wy­klu­cza się na­wza­jem. Po­nie­waż ich do­gma­ty są w oczy­wi­sty spo­sób od­mien­ne i po­nie­waż cza­sa­mi zaj­mu­ją się one te­ma­ta­mi, w któ­rych wa­żne są opi­nie i sta­no­wi­ska oby­dwu, mamy do czy­nie­nia z za­gad­ka­mi i wy­zwa­nia­mi. A w mia­rę mo­je­go ro­snące­go zro­zu­mie­nia obu tych spo­łecz­no­ści na­po­ty­ka­łem te za­gad­ki i sta­ra­łem się wy­pra­co­wać prze­my­śla­ne i roz­wa­żne sta­no­wi­ska z uwzględ­nie­niem po­zy­cji obu spo­łecz­no­ści. Pro­ces ten po­le­ga na swe­go ro­dza­ju za­pa­sach in­te­lek­tu­al­nych: na za­sta­na­wia­niu się nad za­sa­da­mi po­wszech­nie uzna­wa­ny­mi w mo­ich spo­łecz­no­ściach i nad ich in­ter­pre­ta­cją i za­sto­so­wa­niem, na pró­bie do­strze­że­nia, w jaki spo­sób te od­mien­ne do­gma­ty na sie­bie od­dzia­łu­ją, tak aby wy­pra­co­wać pe­łniej­sze i bar­dziej prze­ko­nu­jące wy­ja­śnie­nie wa­żnych kwe­stii, na ba­da­niu ob­sza­rów po­zor­ne­go bądź rze­czy­wi­ste­go kon­flik­tu i pró­bie wy­pra­co­wa­nia dróg do po­ko­jo­wej wspó­łpra­cy w miej­sce gniew­nych oska­rżeń. W spo­łecz­no­ściach chrze­ści­ja­ństwa i na­uki są lu­dzie, któ­rzy wy­zna­ją do­gma­ty rze­czy­wi­ście nie do po­go­dze­nia. Są chrze­ści­ja­nie, któ­rych zda­niem za­sad­ni­czą częścią wia­ry jest sta­no­wi­sko, iż świat li­czy so­bie tyl­ko kil­ka ty­si­ęcy lat, z dru­giej znów stro­ny są na­ukow­cy, w któ­rych prze­ko­na­niu ma­te­ria­lizm re­duk­cyj­ny to za­sad­ni­cza część na­uki. Moim zda­niem oby­dwie gru­py się mylą i nie tra­cę oka­zji, aby wy­ja­śnić ka­żdej z nich, dla­cze­go tak uwa­żam.

Ten pro­ces in­te­gra­cji i go­dze­nia sta­no­wisk na­uczył mnie do­ce­niać w jesz­cze szer­szym stop­niu ludz­ką wie­dzę. To, że sta­łem się chrze­ści­ja­ni­nem, zro­dzi­ło we mnie wi­ęk­sze za­in­te­re­so­wa­nie ta­ki­mi za­gad­nie­nia­mi in­te­lek­tu­al­ny­mi, któ­rych być może bez tego nie trak­to­wa­łbym po­wa­żnie. Hi­sto­ria nie jest już dla mnie tor­tu­rą, jak to było w la­tach szkol­nych, a to po części dla­te­go, że do­strze­gam jej wagę i rolę w mo­jej wie­rze chrze­ści­ja­ńskiej. W głęb­szej zna­jo­mo­ści hi­sto­rii i fi­lo­zo­fii na­uki, wy­kra­cza­jącej poza lo­gi­kę sa­mych tych dys­cy­plin, znaj­du­ję fa­scy­nu­jącą i ogrom­ną po­moc w lep­szym zro­zu­mie­niu re­la­cji mi­ędzy tymi spo­łecz­no­ścia­mi.

Choć ni­g­dy nie do­świad­czy­łem głębo­kie­go kry­zy­su wia­ry – sil­nych po­dej­rzeń, że całe chrze­ści­ja­ństwo to strasz­ny błąd – to re­gu­lar­nie mie­wam wąt­pli­wo­ści. Z wy­jąt­ko­wą ła­two­ścią przy­cho­dzi mi roz­wa­ża­nie mo­żli­wo­ści, że chrze­ści­ja­ństwo to fa­łsz. Trak­tu­ję to jako ćwi­cze­nie in­te­lek­tu­al­ne. Je­stem w sta­nie my­śleć – i nie­raz my­ślę – o py­ta­niach z ga­tun­ku „a je­śli”, pro­po­nu­jących al­ter­na­tyw­ne wy­ja­śnie­nia ma­te­ria­łu hi­sto­rycz­ne­go i oso­bi­stych prze­żyć. A je­śli świad­ko­wie wszyst­ko zmy­śli­li? A je­śli chrze­ści­ja­nie na prze­strze­ni dzie­jów sami sie­bie zwo­dzi­li? A je­śli tyl­ko uro­iłem so­bie to po­czu­cie Bo­że­go po­wo­ła­nia? Tego ro­dza­ju wąt­pli­wo­ści sta­no­wią część pro­ce­su my­śle­nia – oce­ny i po­rów­ny­wa­nia roz­ma­itych mo­żli­wych hi­po­tez w celu wy­ja­śnie­nia wy­da­rzeń na świe­cie i we wła­snym ży­ciu. Co wi­ęcej, kry­tycz­ne my­śle­nie sta­no­wi pró­bę obiek­tyw­nej oce­ny py­tań, co wy­ma­ga do­strze­że­nia wcho­dzących w grę in­te­re­sów oraz pre­dys­po­zy­cji, za­rów­no mo­ich, jak i in­nych lu­dzi, i odło­że­nia ich na bok bądź zrów­no­wa­że­nia ich. Wia­ra jest part­ne­rem kry­tycz­ne­go my­śle­nia, może na­wet jego re­zul­ta­tem, nie zaś wro­giem. Praw­dzi­wa wia­ra kar­mi się roz­wa­ża­niem mo­żli­wo­ści, za­sta­na­wia­niem się, co jest naj­bar­dziej sen­sow­ne. Za po­mo­cą ta­kie­go pro­ce­su prze­my­śla­łem na prze­strze­ni lat mnó­stwo py­tań do­ty­czących mo­ich chrze­ści­ja­ńskich prze­ko­nań, po­si­łku­jąc się pra­ca­mi pi­sa­rzy i in­nych lu­dzi, któ­rzy prze­by­li tę dro­gę przede mną. I do­ta­rłem do sta­bil­ne­go miej­sca w swo­jej wie­rze. Ro­zu­miem te za­gad­nie­nia, osi­ągnąłem stan spo­koj­nej rów­no­wa­gi i mogę dzia­łać na tej pod­sta­wie. To samo mo­żna po­wie­dzieć o na­uce, któ­rą znam i uwa­żam za zgod­ną z praw­dą. A rów­no­wa­gę w kwe­stiach na­uko­wych i re­li­gij­nych mo­żna w spo­sób uza­sad­nio­ny na­zwać wia­rą.

Gdy stop­nio­wo do­cho­dzi­łem do lep­sze­go zro­zu­mie­nia za­le­żno­ści mi­ędzy na­uką a chrze­ści­ja­ństwem i na wła­sny uży­tek pra­co­wa­łem nad in­te­gro­wa­niem ich prawd, za­uwa­ży­łem, że in­nych lu­dzi wo­kół mnie in­te­re­su­ją i dręczą te same py­ta­nia. Za­częto mnie za­pra­szać, abym dzie­lił się z ró­żny­mi gru­pa­mi – chrze­ści­ja­ński­mi i nie tyl­ko – tym, w jaki spo­sób my­ślę o ró­żnych spra­wach. Za­chęca­ło mnie to do po­świ­ęca­nia wi­ęk­szej uwa­gi tym kwe­stiom i tak two­rzy­ło się po­zy­tyw­ne sprzęże­nie zwrot­ne. Po­nie­waż by­łem bar­dzo ak­tyw­ny jako na­uko­wiec i przez wi­ęk­szo­ść mo­jej ka­rie­ry za­wo­do­wej po­dej­mo­wa­łem się trud­nych za­dań przy­wód­czych i ad­mi­ni­stra­cyj­nych, w re­zul­ta­cie roz­my­śla­nie o na­uce i wie­rze chrze­ści­ja­ńskiej sta­ło się moim hob­by. Hob­by to jed­nak prze­ro­dzi­ło się w coś wi­ęcej niż tyl­ko oso­bi­ste za­in­te­re­so­wa­nia, jako że co­raz częściej by­wa­łem za­pra­sza­ny, aby wy­po­wia­dać się na ten te­mat przed au­dy­to­ria­mi aka­de­mic­ki­mi i szer­szą pu­blicz­no­ścią.

Pew­na kon­kret­na mo­żli­wo­ść, któ­ra szcze­gól­nie mi od­po­wia­da, po­ja­wi­ła się dzi­ęki ini­cja­ty­wie o na­zwie Ve­ri­tas Fo­rum. Są to de­ba­ty or­ga­ni­zo­wa­ne na ogół przez stu­den­tów na kam­pu­sach. Oma­wia się tam wiel­kie py­ta­nia w śro­do­wi­sku aka­de­mic­kim w spo­sób, któ­ry, nie­ste­ty, na­le­ży do rzad­ko­ści w dzi­siej­szych re­gu­lar­nych pro­gra­mach stu­diów. Za­lążkiem ta­kiej ini­cja­ty­wy są zwy­kle roz­ma­ite gru­py chrze­ści­jan za­in­te­re­so­wa­nych tymi py­ta­nia­mi. Za­pra­sza­ją one in­ne­go ro­dza­ju gru­py, na przy­kład lo­kal­ne or­ga­ni­za­cje świec­kie czy ate­istycz­ne, do udzia­łu w kul­tu­ral­nym dia­lo­gu na te­mat kwe­stii du­cho­wych, re­li­gij­nych czy etycz­nych. Za­pro­sze­ni pre­le­gen­ci, tacy jak ja, za­ry­so­wu­ją ogól­ny kon­tekst i przed­sta­wia­ją idee, często re­pre­zen­tu­jące prze­ciw­staw­ne punk­ty wi­dze­nia (na przy­kład re­li­gij­ny i świec­ki), po czym oma­wia się mnó­stwo py­tań. Ist­nie­je sto­sun­ko­wo nie­wiel­ka kra­jo­wa or­ga­ni­za­cja Ve­ri­tas Fo­rum na po­zio­mie cen­tral­nym, wspó­łpra­cu­jąca z or­ga­ni­za­cja­mi na szcze­blu lo­kal­nym i wspie­ra­jąca stu­den­tów lo­gi­sty­ką, do­bo­rem pre­le­gen­tów, ra­da­mi co do wy­pró­bo­wa­nych roz­wi­ązań. Or­ga­ni­za­cja ta ob­cho­dzi­ła nie­daw­no dwu­dzie­sto­pi­ęcio­le­cie, a fir­mo­wa­ne przez nią wy­da­rze­nia na­bra­ły w ci­ągu ostat­niej de­ka­dy za­dzi­wia­jące­go roz­pędu. Ka­żde­go roku or­ga­ni­zu­je się oko­ło 100 ta­kich de­bat, wy­stępu­ją pod­czas nich dzie­si­ąt­ki ró­żnych pre­le­gen­tów. Wie­le ta­kich fo­rów gro­ma­dzi po­nad­ty­si­ąco­so­bo­wą pu­blicz­no­ść.

Na prze­strze­ni lat uczest­ni­czy­łem w kil­ku­dzie­si­ęciu ta­kich wy­da­rze­niach. Z mo­je­go punk­tu wi­dze­nia naj­cie­kaw­szą ich część sta­no­wią zwy­kle py­ta­nia pu­blicz­no­ści. Py­ta­nia za­da­wa­ne so­bie wza­jem­nie przez obie stro­ny dia­lo­gu są rów­nież fa­scy­nu­jące. Wy­po­wie­dzi te by­wa­ją nie­raz na­praw­dę po­ucza­jące, lu­dzie szcze­rze za­sta­na­wia­ją się nad ja­kąś za­gad­ką, w prze­czu­ciu, że może ist­nieć na nią do­bra od­po­wie­dź. Zda­rza­ją się py­ta­nia po­le­micz­ne, za­da­wa­ne w prze­ko­na­niu, że nie ma na nie do­brej od­po­wie­dzi i że fakt ten prze­ma­wia prze­ciw­ko opi­nii za­pre­zen­to­wa­nej przez pre­le­gen­ta. Ży­wię na­dzie­ję, że za­rów­no te py­ta­nia, jak i moje od­po­wie­dzi po­mo­gą czy­tel­ni­kom głębiej i przej­rzy­ściej roz­wa­żyć spra­wy o do­nio­słym zna­cze­niu.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: