- W empik go
Czy sztuka winna naśladować naturę? - ebook
Czy sztuka winna naśladować naturę? - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 169 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Obaczymy jednak, że w istocie rozciągają się dalej, niż pospolicie mniemano w ówczesnym stanie nauk filozoficznych.
Będziemy się starali dowieść, że ci, co pierwsi ustanowili tę zasadę, wcale jej nie rozumieli.
Teraz nawet nie wszyscy pojmują prawdziwe jej znaczenie.
Nic prawdziwszego nad to, że celem sztuki jest naśladowanie natury. Na tej zasadzie jak na węgielnym kamieniu oparta jest cała teoria sztuki. Ale zarazem nie ulega wątpliwości, że owa zasada w tym znaczeniu, w jakim ją pierwsi jej ustanowiciele pojmowali, w jakim ją po większej części dzisiejsi nawet pojmują sztukmistrze i teoretycy, jest mylna.
Historia sztuk pięknych w różnych krajach przekonywa, jak szkodliwe skutki we względzie estetycznym wyniknęły z rozszerzenia się błędnych w tej mierze opinii. Ile martwych obrazów, ile niemych posągów, tyle autentycznych dowodów opacznego rozumienia tej niezaprzeczonej prawdy, że celem sztuki jest naśladowanie natury.
Człowiek w świecie materialnym wpośród zjawisk i cudów przyrodzenia łatwo mógł paść na ową myśl. Widząc naokoło siebie rzeczy dotykalne, poznając ich kształty i rozmiary, z potrzeby, a potem z upodobania mógł naśladować to, co zmysły jego uderzało. „Ręka, w niezgrabnych zarysach – jak mówi «Dziennik Warszawski» – podrzeźniając naturze dała początek malarstwu. Muszla, powleczona fibrami zeschłego zwierzęcia (?), za dotknięciem dźwięk wydawszy utworzyła muzykę, budka dla ochrony od przykrego wpływu powietrza spleciona, statua po prostu wyciosana stworzyły snycerstwo, architekturę itd.” Być może, że tym sposobem płody przyrodzenia i twory przemysłu ludzkiego stały się początkiem i skarbem sztuki. Ale cóż stąd wnosić? Lekka tej rzeczy uwaga dostatecznie pokazuje, że tylko formy rzeczy pod zmysły podpadających naśladowano. Z początku więc wszystko szło dosyć pomyślnie. Sztukmistrz pracował w swoim warsztacie. Poeta zmyślał. Filozof zastanawiał się nad ich robotą i misterstwem. Praktyka dała początek teorii. Za pierwszą zasadę w tej teorii położono, że celem sztuki jest naśladowanie natury. A że przyrodzenie ma swoje piękności i straszydła, swój powab i odrazę dodano więc, że celem sztuki jest naśladowanie pięknej natury.
Lecz wkrótce postrzeżono, że sztuka w tworach swoich znacznie różniła się od natury. Płody sztuki miały ten sam kształt i też same, co w naturze rozmiary. Kopia z wielu względów podobna była do oryginału. Małej tylko rzeczy nie dostawało, to jest: niewidomego ducha, rozpostartego w naturze, czyli życia, czyli myśli, czyli ruchu. Co tu robić – zawołał rzeźbiarz w rozpaczy – ten posąg w moim warsztacie nigdy nie ożyje!