Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czystka - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
29 września 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,90

Czystka - ebook

Każdy ma prawo zapomnieć lub chociaż milczeć o doznanych krzywdach i żyć nowym życiem. Tak jak ojciec autorki. Ale życie bez korzeni jest bardzo trudne – bo każdy ma prawo wiedzieć, kim jest, z kogo się wywodzi i jakie traumy odziedziczył. Katarzyna Surmiak-Domańska chce wiedzieć. Chce także odzyskać babcię Franciszkę, która w jej życiu nie istniała. Ta książka jest zapisem odbudowywania pamięci – jednej kobiecie przywraca w niej miejsce, drugiej pozwala zrozumieć, jak przeszłość wpływa na wszystkich żyjących członków rodziny.

Czystka to pisana z reporterską wnikliwością rodzinna saga, śledztwo genealogiczne prowadzone z dystansem niepozbawionym czułości, badanie historii rodziny na podstawie skrawków i analogii. Z zachowanych listów, zamazanych wspomnień, ale także przemilczeń i niedopowiedzeń wyłania się stopniowo obraz wiejskiego życia na Kresach – od pozornej idylli przedwojennej wielokulturowości, przez grozę wojny i horror rzezi wołyńsko-galicyjskiej, po zagładę tamtego świata, wysiedlenia, zajmowanie domów po Niemcach i próby budowania wszystkiego od początku. Nie brakuje tu postaci drugoplanowych – poza najbliższą rodziną pojawiają się także ciotka pracująca jako służąca we Francji, wuj z Ameryki i liczni krewni. Ich obecność to tło barwne i nieodzowne, by obraz stał się kompletny, a przeszłość odzyskana.

„Na pierwszym planie książka jest próbą zrekonstruowania życiorysu mojej babci Franki. Nie znałam jej. Zmarła w szpitalu psychiatrycznym, zanim się urodziłam. Ona, mój ojciec i jego młodsze rodzeństwo byli ocaleńcami z czystki etnicznej, której podwójna fala przetoczyła się w latach czterdziestych przez Wołyń i Galicję Wschodnią. W moim domu o tamtych wydarzeniach się nie mówiło. Postać babci była nieobecna, podobnie jak inne rodzinne wspomnienia. Można powiedzieć, że rosłam bez samoświadomości. Myślę, że takich osób jak ja jest w Polsce więcej. Nasi rodzice przyszli na świat w ubogich domach chłopskich, boleśnie doświadczyli wojny, a po niej stali się beneficjentami przemian społecznych o niespotykanej wcześniej skali. Zdobyli wykształcenie, wyprowadzili się do dużych miast. Odcięli się od rodzinnych wzorców, a swoje dzieci postanowili wychowywać bez wiedzy o przeszłości, uznając zapewne, że będzie je ona ciągnąć w dół. „Czystka” to również opowieść o międzypokoleniowym przekazywaniu traum. O tym, jak skutecznie można je przenosić na bliskich także poprzez milczenie." Katarzyna Surmiak-Domańska

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8191-345-4
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

A ksiądz Bosak wszystkich liczy,

czy w spowiedzi byli,

ili zbierzy jaj za kartki

w Wielkanocnej chwili.

Jedzi bryczku proboszcz Bosak,

woźnica powozi,

a ściszkami idu wierni

bez chodaków – bosi.

„Pochwalony” gada każdy,

głowę chyli nisko,

bo ksiądz Bosak wielki poseł

i wielkie panisko.

Żył ksiądz Bosak między swymi,

ludzie dobrzy byli,

aż w czterdziestym pierwszym roku

z UPA go zabili.

Wywołali go wśród nocy,

wywołali skrycie,

choć się prosił, choć ich błagał

zabrali mu życie.

Czesława Kluszczyńska, fragment wiersza _Na Wołczkowi_, lata dziewięćdziesiąte XX wieku2 DZWONECZEK

Dzwonek odlany jest z mosiądzu, dziś już zszarzałego. Ma swój niewielki, lecz szlachetny ciężar. Uchwyt wyprofilowany w kształt wklęsłej elipsy wygodnie układa się w zagięciach palców. „Dar Piotra Zięby 1933 rok” – taki napis wygrawerował na wierzchniej stronie płaszcza zapewne sam Zięba. Serce składa się z zardzewiałego gwoździa i stalowej nakrętki. Gwoździk trzyma się zagiętą nóżką na uchwycie ukrytym w głębi ust, a nakrętkę Piotr Zięba przywiązał gwoździowi do główki cienkim jak nitka drucikiem. Gdy potrząśnie się dzwonkiem, nakrętka uderza dokładnie tam, gdzie powinna, czyli w tak zwany kołnierz. Mosiądz i stal wydają dziś taki sam dźwięk jak osiemdziesiąt lat temu.

*

W ciemnej izbie, w nikłym ogniu lampy naftowej dzwoneczek lśni, jakby był ze złota. Pochylają się nad nim dwie postaci. Mężczyzna i chłopiec o siwych oczach, który ma tyle lat co dzwonek. Pod łóżkiem schowała się mała dziewczynka. Słucha tego, co mówią ci przy stole, jak baśni.

– Po _Domine, non sum dignus_ dzwonisz trzy razy. Spożywasz najświętszą Hostię. I następnie co mówisz?

Cisza.

– Co mówisz, nicponiu?!

Plast. Uderzenie w głowę.

– _Confiteor Deo omnipotenti, Beatae… –_ podpowiada mężczyzna_._

– _Confiteor Deo omnipotenti, Beatae Mariae semper Virgini…_

Przerwa.

Plast.

_– Beato Michaeli Archangelo…_

_– …Beato Joanni Baptistae, Sanctis Apostolis Petro et Paulo, omnibus Sanctis et tibi, Pater, quia peccavi nimis cogitatione, verbo et opere: mea culpa! mea culpa! mea maxima culpa!__ _– __ kończy szybko chłopiec i bije się trzy razy w piersi.

Dom jest niewielki, ale murowany i ze strychem. Suchy i ciepły. Drzwi wejściowe wąskie, ale dwuskrzydłowe, z nadświetlem. Otwierają się do środka. To ważne. Niewielki ganek składający się z trzech schodków i zadaszonych kolumienek daje budynkowi sznyt architektury dworkowej. Rzuca się ten biały domeczek w oczy z daleka – na tle surowych drewnianych chat z wysokimi progami, krytych strzechą. Tuż przed gankiem kłania się mu wyniosła czereśnia. Przy samej furtce wejścia na podwórze strzeże pojedyncza wiśnia, która odłączyła się od sióstr maszerujących na tył domu, gdzie te ostatecznie się usadowiły. Ogrodowizna bardzo udana. Ogórki i kalarepa obfite. A od ganku ciągną się ku furtce dwa równoległe szpalery białej morwy.

Morwa to mądre i dobre drzewo, wyrasta tam, gdzie widzi zagrożenie dla bardziej cenionych przez człowieka gatunków. Bierze na siebie razy wiatru, wystawia gęste gałęzie ku szpakom, które przyfrunęły, aby nachapać się czereśni i wiśni, ale dają się zwabić słodkim do mdłości białym owocom i z ciężkimi brzuchami odlatują, zapominając, po co przyleciały. A gdy ptaszek wypuści morweczkę z dziubka, to ona rozkłada się w glebie, czyniąc ją jeszcze żyźniejszą. Choć to akurat bez znaczenia, bo tutejsza gleba i tak jest najżyźniejsza na świecie. Jeśli dłoń zanurzysz głęboko, to wyjmiesz ją tłustą jak z beczki z oliwą. Z morwową aleją rozkrawającą ten płaski krajobraz bezpieczna jest czereśnia przed drzwiami, bezpieczna jest zbłąkana wiśnia, a także porzeczki i maliny u płotu. Morwa pozwala paść się swymi liśćmi larwom jedwabników, tylko po to by gospodynie mogły sprzedać kokony. „Proszę bardzo – mówi morwa – karmcie larwy moimi listkami. Mnie nic po nich. Jestem tu cała dla was, róbcie ze mną, co tylko uznacie za stosowne, jeśli to stanowi dla was jakąś szansę”.

Wchodząc do domu, trochę się zdziwisz. W ciasnej, nie głębszej niż długość koromysła sieni po przeciwnych stronach znajduje się dwoje drzwi. Zapukasz do tych z lewej, otworzy ci młody mężczyzna. Pierwsze, co rzuca się w oczy u niego, to drewniana, pucowana na kolanach przez gospodynie podłoga, miła delikatnym stopom, nawykłym do chodzenia w obuwiu nawet latem. Na półkach kilka książek, także po łacinie. Mężczyzna ma na nazwisko Bierut. Jest księdzem.

Po prawej stronie sieni wejdziesz natomiast do izby ze zwykłym glinianym klepiskiem. Tam mieszkają: Rozalia, zwana Rózią, jej młodsza siostra Franciszka oraz trójka dzieci Franciszki – Bronuś, Alojzio i najmłodsza Jadzia. Dzieciom klepisko nie przeszkadza. Przeciwnie, latem wyślizgana, pofałdowana ziemia przyjemnie chłodzi bose stopy. A zimą rozrzuca się słomę i chodzi po niej jak po ciepłym dywanie. Stopy, którym niestraszne żwirowe drogi ani pełne szyszek leśne ścieżki, odczuwają go jako puszysty i miękki. W rogu izby stoi bielony wapnem gliniany piec z zapieckiem. Bywa, że zimą zapiecek zajmuje wędrowny dziad. Gramoli się tam w tęgie mrozy i śpi do roztopów, kiedy to da się ruszyć boso w dalszą drogę.

Co do książek, to są przynajmniej dwie. Stary podręcznik leczenia zwierząt gospodarskich oraz _Mali zwycięzcy. Przygody dzieci w pustyni Szamo_ Ferdynanda Ossendowskiego. _Zwycięzcy_ wpisują się, obok _W pustyni i w puszczy_ Sienkiewicza, w modny nurt literatury o przygodach białych supernastolatków w krainach zamieszkałych przez tak zwanych dzikich. Książka po raz pierwszy ukazała się we Lwowie w 1930 roku. To by się więc zgadzało.

Z izby z klepiskiem wchodzi się do kuchni, sąsiadującej od drugiej strony z pokojem księdza. Tu też jest piec, większy, chlebowy, z blatem kuchennym, z jeszcze większym zapieckiem. Obok bambetel – drewniana ława z wiekiem. Pośrodku stół z krzesłami.

Okna kuchni wychodzą na wiśniowy sad. Za nim, po lewej stronie błyszczy w słońcu lusterko jeziora. Jest niewielkie, za to pełne ryb. Chodzi się je łowić sitem o świcie. Kiedy upalnym latem jeziorko wysycha, jego dno srebrzy się od rybek wywijających ogonkami. Rózia zbiera je i wrzuca do balii z wodą. Gdy spadnie tęgi deszcz i niecka nabierze wody, gospodyni wpuszcza ryby z powrotem. Czasem wody jest tak dużo, że jeziorko zamienia się w porządne kąpielisko. Bronuś i Alojzio uczą w nim pływać czarną suczkę o imieniu Gama. Wrzucają ją na środek, a gdy ta w panice przebiera łapkami i płynie do brzegu, odpychają kijem. Kiedy zabawa wreszcie im się znudzi, zrozpaczona Jadzia chwyta Gamę w objęcia i zapłakana leci z nią do domu, by wysuszyć nieboraczkę na piecu. A piesek ledwo wyschnie, zaraz pędzi za chłopcami i znów pozwala się dręczyć.

Latem wokół złoci się żyto i pszenica, na pastwisku pasą się krowy, a jeszcze dalej hen, hen, horyzont zamyka ciemny wieniec lasu. Tu świat się kończy. Na ciemnym kręgu widać tylko jasny punkcik. Po zmierzchu kropka świeci, rysuje się nad nią biały dymek. To chata Dmytra. Tak go nazwijmy, bo prawdziwego imienia nikt nie pamięta.

Okna kuchni sąsiadują z oknami izby z parkietem. Jeśli dobrze się wychylić, rano można podpatrzeć księdza, jak śpi. Z kuchni jest jeszcze bezpośrednie przejście do obory zajmowanej przez krowy. Jedna należy do sióstr, a dwie są parafialne, czyli księżowskie. O świcie Rózia albo Franciszka doją je i zanoszą do izby po lewej stronie sieni dzbanek mleka. Stawiają przy drzwiach, żeby ksiądz miał jeszcze ciepłe, kiedy się obudzi. Latem na mleku gotują chłodnik z porzeczek. Dodają trochę cukru, podbijają mąką i tym się najadają. Z reszty mleka wytwarza się twaróg oraz masło. Ksiądz bardzo ceni masło sióstr i ich twaróg, to znaczy swoje masło i swój twaróg. I dobrodusznie przymyka oko, gdy siostry zatrzymają troszeczkę więcej mleka dla siebie i dzieci niż przypadająca im jedna trzecia. I za to należy się księdzu wdzięczność. Oraz za to, że to ich dom wybrał sobie na plebanię. To ogromny zaszczyt, a zarazem gwarancja bezpieczeństwa. Wiadomo, w niespokojnych czasach ksiądz strzeże od złego lepiej nawet niż gromnica w oknie.

W odległości nie więcej niż dwustu metrów od domu, w linii prostej od furtki, stoi murowany kościółek. Wzniesiony w 1932 roku, jest więc niewiele starszy od Bronusia i od dzwoneczka. Tuż przy kościele rośnie grusza wydająca najsłodsze owoce, jakie można sobie wyobrazić. Niestety, ksiądz zazdrośnie pilnuje gruszek. Kiedy zobaczy dzieciaka wdrapującego się na drzewo, zaraz leci z kijem. Późnym latem pobożni parafianie zrywają gruszki, zanoszą je na strych białego domku i układają dla księdza w słomie. O tych gruszkach głośno się nie mówi. Oficjalnie żadnych gruszek nie ma, na strychu po prostu suszy się siano. Jeżeli ksiądz ma ochotę na coś słodkiego, zawija sutannę i oglądając się, czy nikt nie patrzy, włazi na drabinę. Jego wizyty na strychu są równie dyskretne jak wizyty w wychodku za stodołą.

Bronuś szybko odkrył sekret strychu. Nieraz trzeba go było zganiać z drabiny miotłą. Rózia musiała wziąć siostrzeńca na rozmowę i wytłumaczyć mu, że gruszki to sprawa poważna i o wiele bardziej złożona, niż mu się wydaje. Należy ją widzieć na co najmniej dwóch poziomach: mistycznym i praktycznym.

– Mamy sad pełen wiśni, Bronuś, mamy czereśnię i morwy. Wszystkie te drzewa są twoje, z nich możesz jeść do woli. Ale owoców tego jednego drzewa, które rośnie przy kościele, tykać ci nie wolno, bo to jest grusza księdza. Wyobraź sobie, że ksiądz Bierut to jest Pan Bóg. Pan Bóg zstąpił na ziemię i z całej Dębianki wybrał właśnie nas, żeby u nas zamieszkać. Taką nam uczynił łaskę. A ty mu zjadasz gruszki! Czy Pan Bóg nie miałby prawa się na nas rozgniewać? Wiesz chyba, jaka kara spotkała tych, którzy zjedli owoc z zakazanego drzewa? Chcesz ściągnąć na nas gniew Boży?

Tak tłumaczyła chłopcu Rózia. Potem robiła przerwę, przez chwilę świdrowała groźnym wzrokiem siwe oczka, a gdy dostrzegła w nich coś na kształt skruchy, uśmiechała się filuternie i dodawała:

– Ale jeżeli już, urwisie, musisz. Jeśli już czujesz, że nie wytrzymasz, i nachodzi cię taki wielki apetyt na gruszeczkę ze słomy; wiem, jaki to cudny smak, co mam nie wiedzieć. To zrób to przynajmniej tak, żeby ksiądz się nie domyślił. Wejdź na strych, ale po cichutku. Wybierz sobie grubaśną gruszeczkę, byle nie z przodu, tylko z głębi, bo ksiądz zawsze szuka od wejścia. A ty jesteś lekki, możesz przeskoczyć na koniec. Wybierz ją sobie i, jak już koniecznie musisz, zjedz. Ksiądz się nie doliczy. A może zanim gruszki na strychu się skończą, grusza znowu urodzi? Tak i ty się najesz, i Pana Boga nie obrazisz.

Rankiem, kiedy Jadzia się budzi, w sieni słyszy kroki. Po chwili widzi przez okno, jak pod morwami przemykają ksiądz i jej najstarszy brat z dzwoneczkiem pobrzękującym w drżących z zimna rękach. Jeśli dzień jest mały, obaj szybko giną w ciemności. Jeśli dzień duży, to kościół z okna widać doskonale. Zwykle idzie się do niego ubitą drogą, zataczając łuk, wtedy trwa to jakieś pięć minut. Można też pójść na przełaj przez łąkę, wtedy tylko minutę, dwie… Bardzo blisko. I śmiertelnie daleko.

W kościele zawsze jest zimniej niż na zewnątrz. Najpierw trzeba zapalić świece. Potem pomóc księdzu oblec się w ornat w zakrystii, podać ręcznik do obmycia rąk. Obaj kłaniają się przed krzyżem. Dzwonek obwieszcza rozpoczęcie mszy.

– _Introibo ad altare Dei._

– _Ad Deum, qui laetificat iuventutem meam__._

Ministrant jest tylko jeden, uwijać się musi więc za dwóch.

Ksiądz kończy epistołę, daje znak ręką.

– _Deo gratias_ – mówi chłopczyk.

Bierze w ręce drogocenny, stary i niemożebnie ciężki mszał i przenosi go z jednej strony ołtarza na drugą. Schodzi po schodkach, przyklęka na środku posadzki przed ołtarzem (Nie klękamy na schodkach!), wraca po stopniach.

– _Dominus vobiscum._

– _Et cum spiritu tuo__._

Podaje księdzu ampułkę z winem (Uszkiem do kapłana!), odnosi ją, przynosi drugą, z wodą. (Nie stawiamy ampułek na ołtarzu, to nie stół w kuchni twojej matki!) Polewa dłonie księdza wodą, podaje ręcznik.

– _Domine, non sum dignus ut intres sub tectum meum: sed tantum dic verbo et sanabitur anima mea__._

Trzy razy dzwoneczek.

Hostia wraca do tabernakulum. Ksiądz przyklęka, dzwoneczek raz. Teraz najgorsze. Trzeba odnieść mszał. Chłopiec jest zmęczony, nie jadł jeszcze śniadania. Znów jak sztangista przyciska księgę do piersi, schodzi po schodkach, klęka. Zaraz będzie musiał wstać i ruszyć dalej. Manewr jest ryzykowny, tym bardziej że chłopiec trzyma w ręku jeszcze dzwoneczek, którego nie wolno postawić na ołtarzu. Powstaje zatem… I niestety traci równowagę. Stare książczysko leci na łeb na szyję, uderza grzbietem o posadzkę, święte szwy pękają, strony rozsypują się jak talia kart. Dziecko w pośpiechu zbiera kartki, tę zdepcze niechcący, ta się podrze, dzwoneczek turla się po posadzce, stalowa nakrętka obija się o kołnierz, ale nie obluzowuje się, mocno mistrz Zięba przywiązał ją drucikiem. Mosiężny płaszcz chroni delikatne serce. Dziecka nie ma kto chronić.

Ksiądz nadal oczy ma wzniesione ku niebu, ręce złożone. Póki trwa msza, dziecko jest bezpieczne jak na scenie. Może tym razem mu się upiecze?

– _Ite, Missa est._

– _Deo gratias__ _– __ odpowiada gorliwie chłopiec, dziwiąc się niezmiennie, dlaczego ksiądz mówi „_ite_”, „idźcie”: kto ma iść? Przecież żadni wierni w tej mszy nie uczestniczą. W całym kościele są tylko oni dwaj. Parafianie przychodzą wyłącznie w niedziele i święta, ale msza musi być odprawiana każdego dnia.

_Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży._PRZYPISY

(łac.) Panie, nie jestem godzien. (Poniższe cytaty łacińskie pochodzą z liturgii mszy w nadzwyczajnym rycie rzymskim, tak zwanej mszy trydenckiej, którą odprawiano w Kościele katolickim do roku 1970).

(łac.) Spowiadam się Bogu wszechmogącemu, Najświętszej Maryi zawsze Dziewicy…

(łac.) Świętemu Michałowi Archaniołowi, świętemu Janowi Chrzcicielowi, świętym Apostołom Piotrowi i Pawłowi, wszystkim Świętym i tobie, Ojcze, że bardzo zgrzeszyłem, myślą, mową i uczynkiem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!

(łac.) – Przystąpię do ołtarza bożego. – Do Boga, który jest weselem moim od młodości.

(łac.) Bogu niech będą dzięki.

(łac.) – Pan z wami. – I z duchem twoim.

(łac.) Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł do wnętrza mego, ale rzeknij tylko słowem, a będzie uzdrowiona dusza moja.

(łac.) – Idźcie, msza się skończyła. – Bogu niech będą dzięki.WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Wydawnictwo Czarne

@wydawnictwoczarne

Sekretariat i dział sprzedaży:

ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

Dział promocji:

ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa

tel. +48 22 621 10 48

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]

Wołowiec 2021

Wydanie I
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: