Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dajny: pieśni litewskie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dajny: pieśni litewskie - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 219 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DAJ­NY PIE­ŚNI LI­TEW­SKIE

Przej­rza­ne przez M. B-kę.

Wil­no

Wy­daw­nic­two "Gło­su Li­twy".

Druk "Pro­mień" w Wil­nie.

1919

Li­twa lu­do­wa oraz jej twór­czość dla wie­lu Je­st­to ter­ra in­co­gni­ta. Tym­cza­sem na­uka za­gra­nicz­na, a zwłasz­cza nie­miec­ka (Man­n­hardt, Tet­zner, Bez­zen­ber­ger, Lau­ten­bach, ho­len­der­czyk van der Meu­len, finn Nie­mi i in.) po­sia­da cały sze­reg prac po­waż­nych, uwy­pu­kla­ją­cych te lub inne stro­ny twór­czo­ści ludu li­tew­skie­go. Wy­ni­ki tej pra­cy są nie­raz wiel­ce in­te­re­su­ją­ce.

Nie po­ry­wa­jąc się na tłu­ma­cze­nie prac tych, wy­ma­ga­ją­ce od­po­wied­nich ku temu wa­run­ków pra­cy i kwa­li­fi­ka­cji spe­cjal­nych, po­da­je­my tu roz­dział ze zna­nej przed laty pra­cy J. I. Kra­szew­skie­go: Li­twa (sta­ro­żyt­ne dzie­je i usta­wy, ję­zyk, wia­ra, oby­cza­je, pie­śni, przy­sło­wia po­da­nia i t… d.), 2 t, 1847. Roz­dział ten, po­świę­co­ny daj­nom czy­li li­tew­skim pie­śniom lu­do­wym, pod wie­lu wzglę­da­mi jest moc­no prze­sta­rza­ły, jak zresz­tą cała pra­ca Kra­szew­skie­go. Nie zna­my wszak­że w li­te­ra­tu­rze pol­skiej in­nej pra­cy w tym ro­dza­ju. Są­dzi­my też, że po przej­rze­niu jej i usu­nię­ciu po­waż­niej­szych uste­rek, cze­go się pod­ją­łem na sku­tek pro­po­zy­cji "Gło­su Li­twy", ogło­sze­nie tej pra­cy bę­dzie jesz­cze wca­le na cza­sie.

M. B-ka

Da­inu­ok, se­sy­te!

ko ne­da­inu­oji?I.

Ze wszyst­kich pa­mią­tek sta­rej li­tewsz­czy­zny naj­cie­kaw­szą może, naj­bar­dziej zaj­mu­ją­cą, są pie­śni, któ­re nas z od­le­głych do­szły wie­ków. Nic nam nie na­pi­saw­szy o so­bie sa­mej, nie od­ma­lo­waw­szy się sama w żad­nej kro­ni­ce uprze­dza­ją­cej jej po­łą­cze­nie z Pol­ską, a za­tem z pod wpły­wu no­wych po­jęć wy­ję­tej, po­gań­ska Li­twa jako po­mnik, z któ­re­go ją naj­le­piej po­znać moż­na, dała nam tyl­ko w pu­ści­znie po so­bie pie­śni swo­je. I to nie wszyst­kie za­pew­ne, ale je­den ich ro­dzaj tyl­ko: daj­ny.

Te pie­śni, wbrew świa­dec­twom ob­cych, któ­rzy w XIV wie­ku jesz­cze opi­su­ją Li­twę jako kraj bar­ba­rzyń­ski, dają nam po­znać oby­cza­je ludu, my­śli jego co­dzien­ne, uczu­cia ser­ca, fan­ta­zję, z cale in­nej i prze­ciw­nej stro­ny. Kraj ten, któ­re­go miesz­kań­cy pierw­si wstrzy­ma­li na­jaz­dy ta­ta­rów, opar­li się im i po nich ob­szer­ne za­gar­nę­li pu­sty­nie na dzie­dzic­two dłu­gie; kraj, na któ­ry póź­niej spi­sy­wa­no kru­cja­ty, na któ­re­go miesz­kań­ców spo­koj­nych zbie­ga­no się jak na osta­tek dzi­czy z głę­bi Nie­miec, An­gl­ji, Fran­cji, wspo­ma­ga­jąc tak zwa­ne za­ko­ny krzy­żac­kie i ka­wa­le­rów mie­czo­wych – na­jezd­ni­cze ban­dy zdo­byw­ców; kraj, w któ­rym bał­wo­chwal­stwo wy­trzy­maw­szy do XIV wie­ku, skry­cie się za­cho­wy­wa­ło w głę­bi­nach jego pra­wie do XVIII, gdzie śla­dy daw­nej wia­ry, po dziś dzień nie­za­tar­te jesz­cze ist­nie­ją; kraj ten w koń­cu po­chło­nię­ty ze swą ro­do­wo­ścią, czę­ścią przez Pol­skę, czę­ścią przez wpły­wy in­nych są­sia­dów, dziś le­d­wie nie jak Atlan­ty­da w sta­ro­żyt­nym swym by­cie dla nas za­gad­ko­wy, za­gi­nio­ny, nie po­wie­my aby od dzie­jo­pi­sów otrzy­mał na­le­ży­tą spra­wie­dli­wość.

Cze­ka jej do­tąd. Ci co o nim pi­sa­li, zna­li go za­le­d­wie po­wierz­chow­nie, a naj­pra­co­wit­si ba­da­cze sta­ro­żyt­no­ści li­tew­skich głę­biej nad sko­ru­pę jego cha­rak­te­ru i in­sty­tu­cji nie prze­nik­nę­li, może zbyt bę­dąc ma­ter­jal­nem zgro­ma­dze­niem fak­tów za­prząt­nie­ni, żeby ich zna­cze­nie wy­czy­tać mo­gli.

Za­praw­dę też trud­no było spra­wie­dli­wie wy­rzec o kra­ju, któ­ry wła­snych (póki był praw­dzi­wie sobą) nie miał hi­sto­ry­ków, o któ­rym tyl­ko nie­przy­ja­cie­le pi­sa­li i świad­czy­li, lub póź­no i nie­do­kład­nie zbie­ra­no krą­żą­ce wie­ści. Mimo to jed­nak wie­le na ra­mio­nach, na od­po­wie­dzial­no­ści hi­sto­ry­ków Li­twy po­zo­sta­ło.

Czę­sto nie umie­li, czę­ściej nie chcie­li lub nie wy­pa­da­ło im wie­dzieć praw­dy. Mów­my szcze­rze: wie­lu chcia­ło ma­lo­wać naj­do­kład­niej, ale nikt do­tąd Li­twy po­gań­skiej jaką ona była, jej in­sty­tu­cji, praw, wia­ry, oby­cza­jów ob­ra­zu nie na­kre­ślił, z do­sta­tecz­nem prze­ję­ciem się, wnik­nie­niem w du­cha ich, wy­ro­zu­mie­niem zna­cze­nia.

Wszyst­kim ob­ra­zom, roz­pra­wom, ba­da­niom, brak­nie tego po­ję­cia ca­ło­ści, któ­re samo tyl­ko może po­łą­czyć szcze­gó­ły i zlać na nie świa­tło nowe.

Dla­cze­go tak a nie in­a­czej dzia­ło się w Li­twie, jaki był rząd w sta­ro­żyt­no­ści, jaki i cze­mu wy­ro­bił się póź­niej, jaka wła­dza kre­wy, ku­ni­ga­sów, jaki wpływ udziel­nych ksią­żąt, pra­wa na­stęp­stwa, dzie­dzic­twa, woj­ny, sądy, oby­cza­je i t… p… za­le­d­wie głu­cho, nie­do­sta­tecz­nie, uryw­ko­wo wie­my. Do­my­sły tu do­ryw­cze, nie­po­wią­za­ne z sobą, za­stę­pu­ją po więk­szej czę­ści do­wie­dzio­ne i coś prze­cie do­wo­dzić mo­gą­ce fak­ta. Je­den wi­dzi uro­jo­ną przez się rzecz­po­spo­li­tą, tam gdzie już hi­stor­ja po­świad­cza o najab­so­lut­niej­szych rzą­dach, dru­gi chce wpro­wa­dzić rząd teo­kra­tycz­ny w cza­sy, w któ­rych już ostat­ki do­go­ry­wa­ją­ce­go po­gań­stwa nie do­zwa­la­ją żad­ne­go wpły­wu po­li­tycz­ne­go du­cho­wień­stwa, gdy czę­ste chrzty i oże­nie­nia z chrze­ści­jan­ka­mi wi­docz­nie oka­zu­ją małe zna­cze­nie sil­nej daw­niej hie­rar­chji po­gań­skiej.

Stan Li­twy, jej in­sty­tu­cje, są li jed­nak tak w dzie­jach bez­przy­kład­ne­mi, tak z ni­czem nie­wią­żą­ce­mi się, aby w nich przez ana­lo­gję resz­ty za­tra­co­nej dojść nie moż­na? aby nie­po­dob­na wy­cią­gnąć ko­rzy­ści z ma­te­ria­łów ubocz­nych? Zda­je się, że nie; usi­łu­je­my tego do­wieść.

Ale prze­zna­cze­niem może ca­łe­go na­ro­du jak cza­sem po­je­dyń­czych lu­dzi, było zo­stać nie­po­zna­nym i nie­oce­nio­nym. Pod ogól­nym za­rzu­tem bar­ba­rzyń­stwa, pod pa­te­tycz­ne­mi wy­rze­ka­nia­mi na wro­gą dzicz li­tew­ską ukry­to wszyst­ko, cze­go nie do­cie­czo­no; kry­to więc bar­dzo a bar­dzo wie­le.

Co się ty­czy fak­tów i dat, te po­czy­na­ją być dla hi­stor­ji Li­twy pew­niej­sze­mi od XIII wie­ku, kie­dy jej eg­zy­sten­cja ościen­nym uczuć się dała, i w prze­cią­gu wie­ku wy­sta­wu­ją sze­reg wy­pad­ków, z któ­rych już jako su­chy ko­ścio­trup od­bu­do­wać moż­na. Ale cóż­to za hi­stor­ja Li­twy, w któ­rej na pierw­szym pla­nie woj­ny, nie­skoń­czo­ne na­pa­dy, łu­pie­że, sro­gie znisz­cze­nia; na dru­gim wal­ki ksią­żąt mię­dzy sobą, zdra­dy i mor­dy, a nig­dzie nie wi­dać głów­nej po­sta­ci na­ro­du. Jest to hi­stor­ja urzę­do­wa, co nic nie po­wia­da, dzie­je ze­wnętrz­ne, jed­na tyl­ko i po­dob­no mniej waż­na hi­stor­ja i stro­na.

Je­śli po­wszech­nie uzna­nem jest, że nie moż­na po­znać do­kład­nie czło­wie­ka, któ­re­go się nie zna w ży­ciu do­mo­wem, jak­że da­le­ko słusz­niej wy­rzec toż po­trze­ba o na­ro­dzie. Dzie­je we­wnętrz­ne są ze­wnętrz­nych przy­czy­ną, sprę­ży­ną, po­wo­dem naj­bliż­szym i tłu­ma­cze­niem je­dy­nem. Nie zna­jąc ich, resz­ta za­gad­ką nie­wy­tłu­ma­czo­ną; cha­rak­ter ludu ob­ja­śnia jego czy­ny.

Wszyst­kie pra­wic na­ro­dy, mniej­wię­cej jed­no­staj­ne, mają ży­cia na ze­wnątrz ob­ja­wy – Chwi­lę na­przód po­wol­ne­go i nie­wi­do­me­go wzro­stu w siły, po­tem wy­la­nie ich na ze­wnątrz, epo­kę pod­bo­jów, za­bo­rów, na­resz­cie epo­kę po­ję­cia sie­bie, urzą­dzeń, po któ­rej róż­nym stop­nio­wym ule­ga­jąc zmia­nom, scho­dzą do nie­uchron­ne­go upad­ku, bę­dą­ce­go czę­sto­kroć tyl­ko kro­kiem do no­we­go od­ro­dze­nia.

Ale nie tak jed­no­staj­nie ma się w ży­ciu we­wnętrz­nem, u każ­de­go na­ro­du oso­bi­ste, in­dy­wi­du­al­nie róż­ne ce­chy, so­bie wła­ści­we ma­ją­cem. Ono sta­no­wi na­ro­do­wość, oso­bi­stość ludu i z nie­go ra­czej niż z go­łych fak­tów, pi­sać by dzie­je na­le­ża­ło.

W Li­twie, do hi­stor­ji oby­cza­jów, fan­ta­zji ludu, jego wia­ry prze­zeń so­bie stwo­rzo­nej, z pier­si sta­rej Lie­tu­wy wy­ssa­nej, jego ży­wo­ta, jest rów­nie przy­najm­niej bo­ga­ty zbiór ma­ter­ja­łów, jak gdzie­in­dziej.

Od tej prze­szło­ści tak róż­nej, tak da­le­kiej, od któ­rej inne na­ro­dy dzie­lą dłu­gie już wie­ki, Li­twę trzy tyl­ko wie­ki nie­speł­na od­gra­dza­ją. W oby­cza­jach, po­da­niach, prze­są­dach, pie­śniach, po­zo­sta­ły wy­bit­ne śla­dy prze­szło­ści, a je­śli w nich nie moż­na już szu­kać in­sty­tu­cji; praw, zwy­cza­jów są­do­wych i ich losu, to przy­najm­niej bez­piecz­nie śle­dzić ży­cie do­mo­we, ro­dzin­ne i uczu­cia, pod któ­rych prze­wod­nic­twem ono się roz­wi­ja­ło.II.

Pie­śni i po­da­nia li­tew­skie mają so­bie wła­ści­wy cha­rak­ter, tak jak mity, któ­rym na­zna­cza­my wpraw­dzie po­cho­dze­nie to per­syj­skie, to in­dyj­skie, to grec­kie, to nie wiem już ja­kie, ale przedew­szyst­kiem one są skut­kiem zu­peł­ne­go przy­swo­je­nia i ob­ro­bie­nia wła­sne­go li­tew­skie­mi. Mit, pieśń, po­da­nie, tem na­przód za­dzi­wią ba­da­cza, że je na­po­zór po­go­dzić trud­no z tem co kro­ni­ki, co dzie­je obcą ręką kre­ślo­ne po­da­ły o Li­twie. Mit pe­łen zna­cze­nia głę­bo­kie­go, pieśń uczu­ciem prze­sy­co­na, po­da­nie uro­czy­ście i po­etycz­nie spo­wia­da­ją­ce, dzie­je za­po­mnia­ne i baj­ką wy­da­ją­ce się tym, co po­etycz­nej za­sło­ny od­chy­lić nie umie­ją, za­da­ją kłam­stwo krót­ko­wi­dzą­cym kro­ni­kom.

Słu­chaj­my kro­ni­ka­rzy Vi­gan­da, Dus­bur­ga, Ne­sto­ra, Dłu­go­sza gdy pra­wią o Li­twie; za­wsze to dla nich stro­na bar­ba­rzyń­ska, dzi­ka; Li­twa, to sro­ga i bez­boż­na tłusz­cza, mo­tłoch ciem­ny. Ależ mieć na to bacz­ność po­trze­ba, że w woj­nie wszy­scy sro­dzy i dzi­cy się ro­bią, a Li­twa nią tyl­ko po­gnać się da­wa­ła. Dla tego to ona przed­sta­wia się nam w tak nie­ko­rzyst­nem i moż­na za­pew­nić, nie­spra­wie­dli­wem świe­tle. W po­da­niu, pie­śni saga go­tyc­kiej wi­dzę ja na­ród wo­jen­ny, woj­ny chci­wy i wal­kę przed wszyst­kiem śpie­wa­ją­cy; krew się tam leje rze­ka­mi; ogrom­ne­mi mło­ty i to­po­ra­mi biją o skó­rza­ne tar­cze ry­cer­skie, cia­ła ucie­ra­ją na mia­zgę, jęki sły­chać i pła­cze; a mu­zy­ka ta wdzięcz­nie brzmi w uchu wo­ja­ków. U ka­le­do­ri­skie­go bar­da woj­na a woj­na tchnie tyl­ko z mgli­stej pie­śni o oj­cow­skich cie­niach; du­chy się biją i nie rzu­ca­ją orę­ży. Dla­cze­góż nie znaj­du­je­my tego u Li­twy?

Ta cie­płe po­wie­wa­ją wia­try, dzie­wi­ce śpie­wa­ją, ruta kwit­nie, lil­je i róże; na mo­gi­łach pła­czą osie­ro­co­ne dzie­ci; wio­dą mło­dą do ogni­ska, któ­re­go ma reszt­kę ży­cia pil­no­wać jak wej­da­lot­ka oł­ta­rza; ro­dzi­ce cór­ce, brat bra­tu po­da­ją ręce, bło­go­sła­wią.

Gdzież to upodo­ba­nie we krwi, na któ­re na­sta­ją kro­ni­ki? Nie­ma go wi­docz­nych śla­dów i w po­da­niach. Od­po­wie­dzieć­by na to moż­na ła­two: że nie­wszyst­ko nas do­szło, a to wła­śnie za­gi­nąć mu­sia­ło, co nie­zgod­ne z du­chem chrze­ściań­stwa i póź­niej­sze­mi Li­twy lo­sa­mi, śpie­wać się po daw­ne­mu nie da­wa­ło. Tak; a jed­nak­że wie­le mamy daw­nych pie­śni li­tew­skich, dość po­dań, mi­to­lo­gję pra­wie peł­ną i da­ją­cą się usys­te­ma­ty­zo­wać,*) cze­muż nig­dzie tych śla­dów wo­jen­ne­go du­cha i mi­ło­ści walk a boju, pra­gnie­nia krwi i rzą­dzy ze­msty nie od­kry­wa­my? Cze­mu śla­dy uczuć tego ro­dza­ju tak rzad­kie, że nie na­da­ją cha­rak­te­ru ca­ło­ści?

Za­gad­kę tę roz­wią­zać tyl­ko może nowy i bez­stron­ny rzut oka na sta­rą li­tewsz­czy­znę, od­ma­lo­wa­ną samą przez się po­da­nia­mi, pie­śnia­mi, przy­sło­wia­mi, ję­zy­kiem. Tu się nam wca­le ona in­a­czej oka­że, może le­piej i ja­śniej a pew­nie spra­wie­dli­wiej. Nie tu miej­sce roz­sze­rzać się nad tem, nie my­ślim w tym ustę­pie po­su­wać roz­wi­nie­nie za­ło­że­nia na­sze­go do osta­tecz­nych jego wy­pad­ków, tu przed­mio­tem na­szym jest pieśń li­tew­ska, jako utwór ima­gi­na­cji i płód tan­ta­zji ludu.

Za­mi­ło­wa­nie w pie­śniach i mu­zy­ce sta­rej Li­twy nie­tyl­ko ilość po­zo­sta­łych śpie­wów, nie­tyl­ko ję­zyk, ale hi­sto­rycz­ne po­świad­cza­ją do­wo­dy. Że pie­śni były w wiel­kim, po­wsze­dnim zwy­cza­ju, po­twier­dza że w koń­cu XVI wie­ku pi­szą­cy Gwa­gnin jesz­cze śpie­wa­nie cią­głe za szcze­gól­ność i wła­ści­wość na­ro­do­wą po­czy­tu­je.

Wspo­mi­na­jąc on o żar­nach, do­da­je, że mie­ląc w nich, pew­ną pieśń sto­sow­ną nucą; a ra­zem roz­sze­rza się nad tem, że przy wszel­kiej pra­cy toż samo czy­nić zwy­kli, pew­ne pie­śni z po­wta­rza­niem słów śpie­wa­jąc u każ­dej ro­bo­ty.

Ten śpiew pra­cu­ją­cych mu­siał być bar­dzo za­sta­na­wia­ją­cy, gdy naj­mniej na po­dob­ne wła­ści­wo­ści zwra­ca­ją­cy uwa­gi pi­sarz za­nie­dbać go nie mógł. Z pie­śni przy ro­bo­tach uży­wa­nych śpie­wa­na przy żar­nach, wła­śnie i wspo­mnia­na przez Gwa­gni­na, do­szła do nas.

Śpiew przy ro­bo­tach, a może i przy ob­rząd­kach re­li­gij­nych gdy po­je­dyń­czo był rzu­co­ny, zwał się "gie­do­ji­mas" (zwłasz­cza uro­czy­sty i po­waż­ny), mi­ło­sny i tę­sk­ny (da­ina­vi­mas): ten ostat­ni chó­rem, za­pew­nie jed­no­ton­nym po­wta­rza­ny, zwa­no tak­że "su­oki­mas".

Su­okiu – jest osob­nym wy­ra­zem na ozna­cze­nie śpie­wu chó­ral­ne­go; a zwa­żyw­szy, że mało któ­ry ję­zyk po­sia­da na to wy­ra­że­nie od­ręb­ne, do­bit­ne i jed­no­wy­ra­zo­we, bę­dzie­my mu­sie­li przy­znać, że u Li­twy te śpie­wy chó­ral­ne w po­spo­li­tem być mu­sia­ły bar­dzo uży­ciu.

Przy ro­bo­tach go­spo­dar­skich za­wo­dzi­ła śpiew prze­wod­nicz­ka, a wszy­scy go za nią wtó­rzy­li; nie­któ­re pie­śni przez py­ta­nia i od­po­wie­dzi (klau­si­mas ir at­sa­ky­mas) skła­da­ne, zda­ją się do­wo­dzić, że po­dzie­lo­ne na dwa chó­ry tłu­my od­śpie­wy­wa­ły stro­fy z ko­lei, w spo­sób dra­ma­tycz­ny.

Głos (bal­sas) roz­róż­nia­no i na­zwać umia­no: moc­ny (di­dis bal­sas), sła­by (blo­gas), gru­by (źe­mas), cien­ki (plo­nas, au­kstas), przy­tłu­mio­ny -

*) Po­gląd dziś w na­uce od­rzu­co­ny M. B-ka.

(išti­tas bal­sas) Zgo­dę gło­sów wy­ra­ża­no sło­wem su­tin­ku, su­ta­riu (w prze­kła­dzie bibl. Mark. XIV. 56, cie­nio­wa­nie gło­sem zwa­no: bal­są ran­gau.

Wiersz w śpie­wie (rzęd) zwał się eile, rym w nim: eile­liu at­si­lie­pi­mas na­zwa­nie i uży­cie póź­niej­sze. Gdy co so­bie ry­mu­je, od­po­wia­da zgod­nie jak w pie­śni mó­wią: tai i pada da­iną. Na stro­fę nie zna­la­złem na­zwa­nia wła­ści­we­go (po­smas. M, B-ka). Prze­cież stro­fy zwłasz­cza trzy­wier­szo­we naj­po­spo­lit­sze, a te ostat­nie wy­raź­ne, w jam­bach trzy­zgło­sko­wych, jak na­przy­kład:

Ko użsi­pu­olei,

Jau­nas ber­ny­ti,

Ant ma­nęs si­ra­te­les?

Mu­zy­ka, to­wa­rzysz­ka pie­śni, mu­sia­ła być ulu­bio­ną Li­twie, ma bo­wiem na­zwa­nie wła­sne; ale z na­tu­ry tej wnio­sek ła­twy, że mu­zy­ka śpie­wem per exel­len­tiam być mu­sia­ła Pieśń – gie­sme, śpiew gie­do­ji­mas, mu­zy­ka tak­że gie­do­ji­mas, śpie­wak gie­do­to­jas; tu trze­ba ko­niecz­nie wspo­mnieć, jak sta­re pol­skie gę­dzę, gędź­ba zbli­ża się do li­tew­skie­go..

O kil­ku w sta­ro­żyt­no­ści zna­nych Li­twie na­rzę­dziach mu­zycz­nych mamy wia­do­mo­ści. Gwa­gnin o śpie­wie pi­sząc, opi­su­je dłu­gie drew­nia­ne dudy (di­di­ni­kas), któ­re na Rusi li­gaw­ka­mi zo­wią, i miły dźwięk, któ­ry one wy­da­ją, wzmian­ku­jąc, że cza­sem je­den czło­wiek w dwie ta­kie z sobą har­mo­ni­zu­ją­ce za­dy­ma i dziw­ne z nich gło­sy wy­do­by­wa-

Roz­ma­ite­go ro­dza­ju pisz­czał­ki tak­że, zwa­ne: vamź­dis, swil­pi­ne, (su­pił­ka?), tur­tu­kle, tu­tur­ge, uży­wa­ne były w Li­twie. Sta­ro­żyt­na pisz­czał­ka sło­mia­na lub z pió­ra ro­bio­na: bir­by­ne.

Na dę­tych w ogól­no­ści in­stru­men­tach, fle­tach, sza­ła­ma­jach, fu­ja­rach, du­dach nie zby­wa­ło. Na ło­wach trą­bio­no w rogi, na woj­nie w trą­by zwa­ne tri­mi­tas a póź­niej ze sło­wiań­ska triu­ba.

Ze stru­no­wych na­rzę­dzi nie­zna­ny dziś ro­dzaj arfy czy lut­ni (kan­kliai), w naj­po­spo­lit­szem był uży­ciu. Mu­sia­ło to być coś po­dob­ne­go do lut­ni, gdyż wła­ści­wą lut­nią na­zy­wa­no po­tem: nie­miec­ką kan­klą (kan­klys vokiškos).

W wo­jen­nych wy­pra­wach przy­gry­wa­no to­wa­rzy­sząc trą­bom, na bęb­nach (lie­tau­ras), grze­chot­kach (skum­bi­ne, terškele). Skrzyp­ce wzię­li li­twi­ni od Rusi, z na­zwa­niem wszyst­kie­go co do nich na­le­ży, a że na­zwa­nie smy­ka nie li­tew­skie, wno­sim, że na kan­kliai pal­ca­mi grać mu­sia­no.

Zna­no tak­że ro­dzaj lut­ni, któ­ren ci­te­ra w słow­ni­ku Szyr­wi­da na­zwa­ny znaj­du­je­my. Cym­ba­ły (sun­kliai) może przy we­se­lach i do tań­ca przy­gry­wa­ły.

Zresz­tą po­mi­mo licz­nych śla­dów na­rzę­dzi mu­zycz­nych sta­rych, mu­zy­ka jak po­wie­dzia­łem wy­żej, głów­nie u Li­twy była śpie­wem. Śpie­wa­li ka­pła­ni, śpie­wa­ły dziew­czę­ta, wę­drow­ni że­bra­cy i wróż­bi­ci; śpie­wa­no u dłu­gich we­sel, u dłuż­szych po­grze­bów, u uczt i do boju też idąc za­pew­ne, a naj­po­spo­li­ciej przy wszel­kiej pra­cy.

Śpiew cią­gle to­wa­rzy­szył ży­ciu ca­łe­mu, od ko­leb­ki do sto­su. Na­zwa­nia pie­śni gie­sme, licz­ne, do­wo­dzą tak­że za­gi­nio­nych roz­ma­ito­ści. Oprócz raud, dajn, mamy pie­śni pła­czu (verk­smo gie­sme), mi­ło­sne me­iles dama), we­sel­ne(mar­ćiu gie­sme), śpie­wy we­so­łe (dżiaug­smo gie­sme) i t… d.

Dłu­gosz pi­sząc o wy­pra­wie Bo­le­sła­wa na ja­twie­ży, któ­rym ona za­da­ła cios osta­tecz­ny, roz­sze­rza się nad wy­tłu­ma­cze­niem po­bu­dek ich dzi­kie­go i roz­pacz­li­we­go mę­stwa. "Jest, po­wia­da on, na­ród ja­czwin­gów ku pół­noc­nej stro­nie ma­zu­rom, Rusi i Li­twy zie­miom są­sied­ni, z Pru­sa­mi i Li­twą ję­zy­kiem ma­ją­cy z wie­lu miar po­do­bień­stwo i po­wi­no­wac­two. Lud ma sil­ny i wo­jen­ne­go du­cha, a tak po­chwał i pa­mię­ci chci­wy, że dzie­się­ciu ich na sot­nie nie­przy­ja­ciół się rzu­ca, tą tyl­ko na­dzie­ją gna­nych, że po śmier­ci będą w pie­śniach wy­chwa­la­ni".

Jak ja­ćwie­że ci, co nie lę­ka­li się śmier­ci, bo mie­li na­dzie­ję żyć w pa­mię­ci swych bra­ci w pie­śniach na swą cześć zło­żo­nych, tak i Li­twa po­bra­tym­cza ce­ni­ła rau­dę po­grze­bo­wą, chwa­łę na­grob­ną. Chwa­lić zmar­łych wy­ra­ża­ło się zu­peł­nie wła­ści­wym wy­ra­zem: garb­sty­ti (chwa­lić, od­da­wać cześć zo­wie się gar­bi­li­ti).

Przyj­mu­jąc to świa­dec­two Dłu­go­szo­we za wia­ro­god­ne i roz­cią­ga­jąc je do ca­łej li­tewsz­czy­zny, wnio­sko­wać mo­że­my nie­płon­nie, że na­ród, któ­re­mu za bo­dziec do mę­stwa pie­śni słu­żyć mo­gły, mu­siał pieśń ser­cem uko­chać, wy­so­ce ją ce­nić i roz­ko­szo­wać się ją. Me­le­cjusz i inni wspo­mi­na­ją zgod­nie o pie­śniach po­grze­bo­wych u pru­sów i li­tew­skich ple­mion.III.

Imię li­tew­skich śpie­wa­ków, ka­pła­nów – bur­ti­ni­kas (co do sło­wa wiesz­czów) szcze­gól­nym tra­fem czy może po­wi­no­wac­twem przy­po­mi­na dźwię­kiem na­zwę bar­dów pół­no­cy. Inni ka­pła­ni tak­że śpie­wa­li przy ob­rzę­dach; mu­siał na­wet śpiew re­li­gij­ny być na­uką, bo mamy wy­raz daw­ny ozna­cza­ją­cy na­uczy­cie­la śpie­wu: gie­smi­nin­kas.*) Czac­ki, któ­ry na­zwa­nia bur­ty­ni­ków li­tew­skich nie znał i nie­wie­le mógł wie­dzieć o Li­twie po­gań­skiej, sta­ro­daw­nej, ba­da­jąc ją z szcze­gól­nem za­sta­no­wie­niem nad póź­niej­sze­mi wie­ka­mi na do­mysł, ale peł­ną tral­no­ści uczy­nił uwa­gę, wspo­mi­na­jąc o dwóch udzie­lo­nych mu przez Nie­lu­bo­wi­cza hi­sto­rycz­nych pie­śniach, że w nich mu­siał mieć udział pier­wia­stek skan­dy­naw­ski W mi­to­lo­gji jed­nak sag i li­tew­skiej mało jest na pierw­szy rzut oka śla­dów związ­ku, nie­któ­re tyl­ko może i przy­pad­ko­we po­do­bień­stwa. Ale te nie­wie­le do­wo­dzą, bo czło­wiek wszę­dzie w pew­nych do­bach to­wa­rzy­skie­go bytu, spo­ty­ka się na jed­nych wy­obra­że­niach; in­a­czej żył­by chy­ba bez pew­nych praw i nie pod­le­gał jed­no­staj­nej nor­mie w roz­wi­ja­niu się swo­jem.

Li­twi­ni jak Ja­twa mie­li pie­śni hi­sto­rycz­ne, opie­wa­ją­ce znacz­niej­sze dzie­jów wy­pad­ki. O ta­kich kil­ka­kroć wspo­mi­na Stryj­kow­ski, przy­wo­dząc na­wet po kil­ka słów po­cząt­ko­wych.

A mia­no­wi­cie, pie­śni o Po­ja­cie (księ­ga VI, r. XIII), "któ­rą lu­dzie pro­ści za bo­gi­nią chwa­li­li, pie­śni pro­ste o niej śpie­wa­jąc."

–-

*) bur­ti­nin­kas ozna­cza zwvkie cza­row­ni­ka, jak gie­smi­nin­kas – śpie­wa­ka.

O Dau­man­dzie (X. IX, r. I.) po­czy­na­ją­cą się od słów: Do­uman­tas, Do­uman­tas Ge­dro­tos ku­ni­gos, ła­bos raj­tos łu­gu­je"

i t… d.

O Hur­dzie Gin­wił­ło­wi­czu (ks. IX, r. I), któ­ry miał bi­twę z krzy­ża­ka­mi pru­ski­mi, gdy Kow­no zbu­rzy­li, gdzie w pie­śniach li­tew­skich płacz­li­wie na­rze­ka­ją:

"Nie tak­ci mi zam­ku żal, jako męż­nych ry­ce­rzów w ogniu go­re­ją­cych."

Prócz tych, o Ku­ko­woj­ty­sie, o bi­twie pod Kau­lisz­ka­mi i t… d… i t… d. Żad­na z tych cie­ka­wych pie­śni do nas nie do­szła *), ale ich byt do­wo­dzi, że jak u Ja­twy nie­ma­łe mia­ły zna­cze­nie. Było to za­pew­ne tak zwa­ne rau­dy (żale M. B-ka) po­grze­bo­we. Krą­żą­ce jesz­cze dziś u ludu ze świe­że­mi imio­na­mi Kiej­stu­ta i Wi­tol­da po­chło­nę­ły w so­bie po­przed­nie zło­żo­ne na cześć in­nych, bo­ha­te­rów. Tak lud sta­re ko­ro­ny i wień­ce po­kładł na nowe czo­ła. Ma to do sie­bie pieśń ludu, że nie­sta­ła wią­że się i przy­le­ga do śwież­szych imion, do now­szych zda­rzeń, a daw­ne przy pierw­szej zręcz­no­ści po­rzu­ca. Dla niej nie czło­wiek, nie in­dy­wi­du­um, ale myśl któ­rą on wy­ra­ża, czyn jego, jest rze­czą głów­ną. Tak u Li­twy wszyst­kie star­sze dzie­jo­we pie­śni prze­szły na ostat­nie­go, naj­pa­mięt­niej­sze­go bo­ha­te­ra walk upar­tych z krzy­ża­ka­mi.

Zna­na pieśń o spo­tka­niu Kiej­stu­ta z Bi­ru­tą, ry­mo­wa­na w dja­lek­cie żmudz­kim ("Ko­lumb." 1828,? IV, str. 200 – 202), któ­rej po­czą­tek:

Ant krasz­ta ma­res Pa­łon­gos miej­ste­lej.

Zda­je się być je­śli nie cał­kiem no­wym utwo­rem, to przy­najm­niej zu­peł­nie świe­żo prze­ro­bio­ną. Ję­zyk pe­łen po­lo­ni­zmów, rym nig­dzie w star­szych nie­spo­ty­ka­ny, chy­ba przy­pad­kiem, po­cho­dze­nie jej nowe za­da­ją. Gdy­by ją moż­na przy­jąć za współ­cze­sną, za XV wie­ku utwór, by­ła­by je­dy­nym po­mni­kiem sta­re­go śpie­wu hi­sto­rycz­ne­go.**)

Jako do­wód za­mi­ło­wa­nia w pie­śniach ludu li­tew­skie­go, przy­wie­ść­by moż­na i to, że je­dy­na na tro­nie pol­skim li­tew­ka, z po­gań­skiej jesz­cze Li­twy jako rę­koj­mia po­ko­ju wzię­ta, we­dle świa­dec­twa pol­skich kro­ni­ka­rzy, szcze­gól­ne mia­ła upodo­ba­nie w mu­zy­ce i pie­śniach. Ja­gieł­ło lu­bił na­mięt­nie śpiew sło­wi­ka.

Po­zo­sta­łe wresz­cie sta­re, na­ro­do­we śpie­wy w ilo­ści znacz­nej są ostat­nim nie­zbi­tym do­wo­dem, jak na­ród miał ich wie­le i roz­ma­itych, gdy za­póź­no i opie­sza­le szu­ka­ne jesz­cze tak pięk­ne, świe­że i licz­ne się zna­la­zły.

Przed­mio­tem tego ro­dza­ju pie­śni li­tew­skiej, któ­rą na­zwa­no da­ina, nie jest wca­le, ja­ke­śmy wy­żej po­wie­dzie­li: woj­na, mor­dy, po­żo­gi i bo­jo­wy za­pał wy­łącz­nie a prze­waż­nie, owszem gó­ru­ją tu uczu­cia spo­koj­ne, mi­ło­sne, ro­dzin­ne, któ­re­mi pieśń na­tchnio­na. Inne mają za przed­miot mgli­ste po­da­nia lub opis smut­ne­go wy­pad­ku: naj­więk­sza część -

*) Reszt­ki pie­śni o zbu­rze­niu Kow­na na­tra­fio­no przed kil­ku­dzie­się­ciu laty. M. B-ka.

**) Pieśń tą uło­żył za cza­sów uni­wer­sy­te­tu wi­leń­skie­go po­eta ro­sień­ski Syl­we­ster Wa­lu­nas, opra­co­wał zaś zna­ny Dio­ni­zy Po­szka. M. B–ka.

z rzad­ką de­li­kat­no­ścią wy­ra­żeń, piesz­czo­tą mowy i sło­dy­czą, a dziw­ną na bar­ba­rzyń­skim zwa­ny na­ród skrom­no­ścią, opie­wa żale po zgo­nie osób uko­cha­nych, smut­ki sie­roc­twa i dzie­je mi­ło­ści.IV.

Przy­pi­sać to za­pew­ne na­le­ży, nie cze­mu in­ne­mu jak istot­nej war­to­ści tych utwo­rów, że wcze­śnie dały się po­znać Eu­ro­pie i oce­nio­ne zo­sta­ły na­przód w Niem­czech, gdzie je tłu­ma­czyć i prze­ra­biać po­czę­to.

Pierw­sze pie­śni na­zwa­ne li­tew­skie­mi zja­wi­ły się wy­pi­sa­ne w po­dró­ży do Mo­skwy Aha­sve­ru­sa Brand 1689 roku; ale te, we­dle słusz­nej uwa­gi p. Rhe­sy, za li­tew­skie uwa­żać się nie mogą *).

Fi­lip Ru­hig od r. 1708 do 1749 pre­dy­kant w Wal­ter­keh­men, wy­dał w r. 1745 dzie­ło god­ne uwa­gi: Po­strze­że­nia nad ję­zy­kiem li­tew­skim (Be­trach­tung der li­thau­ischen Spra­che in ih­rem Ur­sprung, We­sen und Eigen­schal­ten etc), w któ­rem jed­nak, we­dle zda­nia po­wszech­ne­go, nad­to na­cią­ga­nym spo­so­bem szu­kał ła­ci­ny i gre­czy­zny śla­dów w mo­wie li­tew­skiej. Tam w rozd. XV chwa­ląc wy­twor­ność i de­li­kat­ność ję­zy­ka, któ­re­go spiesz­cze­nia (di­mi­nu­ti­va) wy­so­ko ce­nił, przy­wiódł jako przy­kład jego trzy pie­śni ludu. Że do nich wy­obra­że­nia li­te­rac­kiej war­to­ści nie przy­wią­zy­wał, do­wo­dzi to co do­da­je, przy­wiódł­szy je, jak­by wy­ma­wia­jąc się, iż po­dob­ne dru­ko­wał dzie­ciń­stwa.

Pierw­szy, co po­etycz­ną war­tość lu­do­wej pie­śni li­tew­skiej uznał, był po­dob­no Les­sing, któ­ry w dru­giej czę­ści swych li­stów li­te­rac­kich pi­sze: "Nie­daw­no prze­rzu­ca­łem li­tew­ski słow­nik Ru­hi­ga i na­tra­li­łem w nim na koń­cu, przy po­strze­że­niach nad ję­zy­kiem, wiel­ką rzad­kość, któ­ra mnie nie­skoń­cze­nie ura­do­wa­ła: mia­no­wi­cie li­tew­skie śpiew­ki da­inos, co je pro­ste dziew­czę­ta śpie­wa­ją. Jaki na­iw­ny dow­cip, co za miła pro­sto­ta!

Moż­na się z nich prze­ko­nać, że pod każ­dym nie­bem ro­dzą się po­eci, że ła­god­ne uczu­cia nie są wy­łącz­nym udzia­łem ucy­wi­li­zo­wa­nych lu­dów" ("Es ist nicht lan­ge, als ich in Ru­hig's lit­thau­ischem Wör­ter­buch blat­ter­te; un­da­mEn­de der vor­läu­fi­gen Be­trach­tun­gen über die­se Spra­che eine hier­her ge­höri­ge Sel­ten­he­it an­trat, die mich unen­dlich ver­gnüg­te. Eini­ge lit­thau­ische Da­inos oder Lie­der­chen näm­lich, wie sie die ge­me­inen Mag­dle­in da­selbst sin­gen. We­lch ein na­iver Witz, we­lche re­ine Einialt. Man kann hie­raus ler­nen, dass unter je­dem Him­mel­stri­che Dich­ter ge­bo­ren wer­den, und dass le­bhal­te Em­plin­dun­gen kein Vor­recht ge­sit­te­ter Vol­ker sind*).

Z Ru­hig'a wziął Her­der do swe­go wy­bo­ru pie­śni róż­nych na­ro­dów, nie­któ­re (siedm) li­tew­skie daj­ny.

Rhe­sa w swych po­ezjach, pod ty­tu­łem Pru­the­na wy­da­nych, dał tak­że po­znać w tłu­ma­cze­niu kil­ka pie­śni li­tew­skich i kil­ka na­śla­do­wań i prze­ro­bień z tych­że, któ­re sam wy­róż­nia w przed­mo­wie do póź­niej­sze­go swo­je­go zbio­ru.

–-

*) Owszem, są one li­tew­skie, lecz pra­wie wy­łącz­nie rau­dy. M. B-ka.

Naj­waż­niej­szy i je­dy­ny, sta­ran­nie z tek­stem obok li­tew­skim wy­da­ny zbiór pie­śni win­ni­śmy dok­to­ro­wi Rhe­sa, któ­ry, jak sam po­wia­da, po­dró­żu­jąc, tro­skli­wie ba­da­jąc, po­wo­li skła­da­jąc, do­szedł do wiel­kie­go ich za­so­bu; a z tego wy­braw­szy tyl­ko ośm­dzie­siąt pie­śni wy­dał je w Kró­lew­cu 1825 roku.

Wy­da­nie to wpręd­ce oce­nio­ne zo­sta­ło i z nie­go wi­dzie­li­śmy w jed­nem z pism per­jo­dycz­nych pol­skich uczy­nio­ne tłu­ma­cze­nia. Póź­niej zna­leź­li się i u nas nie­któ­rzy, co po­je­dyń­cze nie­zna­ne pie­śni na jaw wy­pro­wa­dzi­li, jako E. Sta­nie­wicz, T. Na­rbutt, L. A. Ju­cewkz. Nikt jed­nak wię­cej nad dok­to­ra Rhe­sę nie za­słu­żył się. Mamy uczy­nio­ne 1843 r. w Ber­li­nie nowe wy­da­nie zbio­ru Rhe­sy po­pra­wio­ne­go przez Fryd. Kur­sza­ta (Da­inos oder Lit­thau­ische Volks­lie­der ge­sam­melt, über­setzt und mit ge­ge­nüber ste­hen­dem Urtest he­raus­ge­ge­ben von L. J. Rhe­sa; We­iland Dr. der The­olog… u. Philc­so­phie, Or­dentl. Prof… der The­ol. Di­rec­tor der Lit­thau­ischen Se­mi­nars u… d. Univ… zu Königs­berg. Nebst einer Abhan­dlung über die Lit­thau­ischen Yolks­ge­dich­te und Mu­si­ka­li­schen Be­ila­gen Neue Au­tla­ge, durch­ge­se­hen, be­rich­tigt und ver­bes­sert von Frid. Kur­schat, Can­di­da­ten des Pre­di­ger Amts, Aca­de­mi­schen Lec­tor der Lit­thau­ischen Spra­che, Di­ri­gen­ten des Lit­t­bau­ischen Se­miu­ars bei der Uni­ver­si­tat zu Kó­nigs­berg. Ber­lin, 1843, 8° 246 u. 8. Seit.).

Jesz­cze now­sze (1844 r. M. B-ka) jest ob­ro­bie­nie po­etycz­ne (bez tek­stu), któ­re wy­dał Wil­helm Jor­dan (Lit­thau­ische Volks­lie­der und Sa­gen be­ar­be­itet von Wil­helm Jor­dan. Ber­lin. 8', 10 S.)

Tym spo­so­bem pieśń li­tew­ska dala się po­znać Eu­ro­pie, i wla­ła do tego ogrom­ne­go zbio­ru pieśń ludu, nad któ­rym nikt jesz­cze do­tąd nie przed­się­wziął pra­cy sta­now­czej, po­rów­naw­czej, coby wła­ści­wość każ­de­go cha­rak­te­ru na­ro­do­we­go oka­zać na jaw mo­gła.

Pra­ca ta, im trud­niej­sza, tem po­żą­dań­sza. Mamy tego do­wo­dy na pie­śniach róż­nych ple­mion sło­wiań­skich, jak wie­le wspól­ne­go znaj­du­je się: czy to skut­kiem jed­no­staj­ne­go, a nie­do­świad­czo­ne­go wy­pły­wu jed­nych przy­czyn, czy daw­nych sto­sun­ków i wspól­ne­go po­cho­dze­nia. Ale nie jed­ne pie­śni sło­wiań­skie scho­dzą sie z sobą przed­mio­ta­mi i spo­so­bem opie­wa­nia ich; wie­le in­nych ude­rza nie­wy­tłu­ma­czo­ne­mi po­do­bień­stwy. Czas­by więc za­sta­no­wić się nad tem… jak i ud two­rzył pie­śni wszę­dzie i któ­re, z nich jed­na­ko, choć zda­la od sie­bie, skut­kiem jed­nych na­tu­ry praw się zło­ży­ły.

V.

Nim te de­zy­der­ja przyj­dą do skut­ku, my krót­ką daw­szy wia­do­mość o pie­śni li­tew­skiej, przy­wie­dzie­my, jesz­cze nie­któ­re po­strze­że­nia dr. Rhe­sy… a na­stęp­nie za­cy­tu­je­my zna­ko­mit­sze pie­śni w ca­ło­ści, aby le­piej cha­rak­ter ich dać po­znać.

Pie­śni li­tew­skie daj­ny, po­wia­da wy­żej przy­wie­dzio­ny, po więk­szej czę­ści są ero­tycz­nej tre­ści, opie­wa­ją one uczu­cia mi­ło­ści, ra­do­ści, ma­lu­ją szczę­śli­wość po­ży­cia do­mo­we­go i wy­sta­wu­ją cią­gle przy­ja­zne sto­sun­ki krew­nych i człon­ków ro­dzi­ny.

Jest to pod tym wzglę­dem cały cykl mi­ło­ści, od pierw­sze­go po­czu­cia jej w ży­ciu, przez roz­ma­ite prze­mia­ny, aż do ostat­niej mi­ło­ści mał­żeń­skiej wio­dą­cy. Wi­dzi­my w nich li­tew­ską dziew­czy­nę, w jej dzie­ciń­stwie i mło­do­ści (pir­mos die­nos) za­ję­ta pil­nie do­mo­we­mi pra­ca­mi, ką­dzie­lą, tkac­twem, ha­ftem, za­wsze u boku mat­ki (Nr 1, 2, 4, 40 u Rhe­sy); wi­dzi­my ją w wia­necz­ku ru­cia­nym, w ciem­nym wia­nusz­ku, w naj­we­sel­szych dniach ży­cia, stroj­ną, ale już smut­nie że­gna­ją­cą mat­kę, sio­stry, przy­ja­ciół­ki, bra­ci (Nr 8, 50), wie­dzio­ną w dom mę­żow­ski i skła­da­ją­cą dzie­wi­czy wia­nek ruty (Nr 42, 49, 50).

Wi­dzi­my ją wresz­cie go­spo­dy­nią domu w roli ro­dzi­ny, za­ję­tą go­spo­dar­stwem wła­snem jak nie­gdyś zaj­mo­wa­ła się ro­dzi­ciel­skiem. Cza­sem spo­strze­ga­my ją tak­że w mniej spo­koj­nem i szczę­śli­wem po­ło­że­niu, śpie­szą­cą do ko­cha­nej mat­ki dla wy­la­nia się ze skar­gą ci­chą na ma­cie­rzyń­skie jej łono (Nr 44, 59, 60). Wszyst­kie te wy­pad­ki, pieśń li­tew­ska przed­sta­wia z taką roz­ma­ito­ścią barw, że nie wiem, do­da­je Rhe­sa, czy u któ­re­go ludu znaj­dą się po­dob­ne pie­śni, tak wie­lo­stron­nie ma­lu­ją­ce mi­łość w wie­śnia­czym sta­nie i cha­rak­te­rze. Po­ło­wę tyl­ko ze­bra­nych pie­śni wy­dał Rhe­sa od­rzu­ciw­szy wszyst­kie, któ­re tył­ko od­mia­na­mi jed­ne­go te­ma­tu uwa­żał, lub nie uzna­wał ko­niecz­ne­mi w zbio­rze do wy­sta­wie­nia cha­rak­te­ru i du­cha na­ro­do­wej pie­śni li­tew­skiej.

Do dajn na­le­żą tak­że, we­dle wspo­mnia­ne­go, pie­śni, za­gad­ki my­sles, po­dob­ne pierw­szym to­nem i me­trem wier­sza. Jed­ną taką na pró­bę tu przy­wo­dzi­my.

I. "Po­sła­ła mnie, po­sła­ła tesz­cza ko­cha­na za zi­mo­wą wio­sną, za let­nim śnie­giem. Po­szłam bied­na pła­cząc smut­nie i spo­tka­łam chłop­ca, mi­łe­go pa­stusz­ka. – Gdzie idziesz, pięk­na dziew­czy­no, cze­mu pła­czesz tak smut­nie, o miła?– Po­sła­ła mnie, po­sła­ła ko­cha­na tesz­cza za zi­mo­wą wio­sną, za let­nim śnie­giem.– Idź, o dziew­czy­no miła, do zie­lo­ne­go lasu, idź na mor­skie brze­gi; tam znaj­dziesz so­snę zie­lo­ną, ułam jej ga­łąź, za­czerp­nij dło­nią mor­skie­go szu­mu, przy­nie­siesz tesz­czy ko­cha­nej zi­mo­wą wio­snę i śnieg let­ni".

Inne pie­śni li­tew­skie wszel­kie, ogól­nie zo­wią­ce się gie­smes (śpie­wy), mają przed­miot albo na­ucza­ją­cy, jak Metu la­ikai Du­one­łaj­tis'a, albo re­li­gij­ny. Wła­ści­wie pie­śni po­boż­ne śpie­wa­ne po ko­ścio­łach, a daw­niej­sze po­gań­skie za­stę­pu­ją­ce, gie­smes się zo­wią. Te w wiel­kiej licz­bie krą­żą w ustach po­boż­ne­go li­tew­skie­go ludu. Dr. Rhe­sa za­pew­nia, że tchną du­chem pro­te­stanc­kim; bo też prze­ło­żo­ne zo­sta­ły jesz­cze w XVII. wie­ku w celu re­for­mo­wa­nia i dla re­for­mo­wa­nych, i wy­da­ne w Kiej­da­nach w dru­kar­ni Ra­dzi­wił­łow­skiej. Cie­ka­wy ten za­by­tek mamy przed sobą. Póź­niej Ru­hig i inni pa­sto­ro­wie prze­ło­ży­li do­syć psal­mów i pie­śni po­boż­nych.

Gie­smes (śpie­wy, pie­nia) róż­nią się mia­rą, sty­lem i me­lo­dją od dajn.VI.

Naj­rzad­sze są sta­re, smut­ne pie­śni po­grze­bo­we, zwa­ne rau­da, któ­re wy­ra­ża­ją żal po umar­łych. Tego ro­dza­ju jest cy­to­wa­na u Me­le­cju­sza (w. XVI – M. B-ka). Oto uło­mek z rau­dy na gro­bie mat­ki:

II. A kto mi te­raz ręce, kto nogi ogrze­je?

Kto włos mej gło­wy za­cze­sze i sple­cie?

Kto mi twarz moją ob­my­je?

Kto mi słod­kie po­wie sło­wa?

Lub dru­ga:

III. Na coś umar­ła?

Nie mia­ła­żeś mat­ki?

Na coś umar­ła?

Nie mia­ła­żeś sióstr ko­cha­nych?

Rau­dy po ry­cer­zach nu­co­ne na po­grze­bach przez ka­pła­nów opie­wa­ły ich czy­ny, po­chód swy­cię­ski na górę wiecz­no­ści, ży­cie przy­szłe-w gro­nie do­brych du­chów z oj­ca­mi.

Dwa jesz­cze śpie­wy smut­ne, po­grzeb­ne, umie­ścił dr. Rhe­sa w swo­im zbio­rze.

Na­stę­pu­ją­cy "Sie­ro­ta" (n. VII) (wła­ści­wie po li­tew­sku Našla­ite), nie tak rau­dą jak ra­czej smut­ną jest daj­ną.

IV. Po­sła­li mnie do lasu,

Do lasu za ja­go­da­mi,

Do lasu za czer­ni­ca­mi.

Ja­gód ja nie zbie­ra­łam,

Czer­nic ja nie szu­ka­łam.

We­szłam ja na pa­gó­rek,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: