- W empik go
Dajny: pieśni litewskie - ebook
Dajny: pieśni litewskie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 219 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przejrzane przez M. B-kę.
Wilno
Wydawnictwo "Głosu Litwy".
Druk "Promień" w Wilnie.
1919
Litwa ludowa oraz jej twórczość dla wielu Jestto terra incognita. Tymczasem nauka zagraniczna, a zwłaszcza niemiecka (Mannhardt, Tetzner, Bezzenberger, Lautenbach, holenderczyk van der Meulen, finn Niemi i in.) posiada cały szereg prac poważnych, uwypuklających te lub inne strony twórczości ludu litewskiego. Wyniki tej pracy są nieraz wielce interesujące.
Nie porywając się na tłumaczenie prac tych, wymagające odpowiednich ku temu warunków pracy i kwalifikacji specjalnych, podajemy tu rozdział ze znanej przed laty pracy J. I. Kraszewskiego: Litwa (starożytne dzieje i ustawy, język, wiara, obyczaje, pieśni, przysłowia podania i t… d.), 2 t, 1847. Rozdział ten, poświęcony dajnom czyli litewskim pieśniom ludowym, pod wielu względami jest mocno przestarzały, jak zresztą cała praca Kraszewskiego. Nie znamy wszakże w literaturze polskiej innej pracy w tym rodzaju. Sądzimy też, że po przejrzeniu jej i usunięciu poważniejszych usterek, czego się podjąłem na skutek propozycji "Głosu Litwy", ogłoszenie tej pracy będzie jeszcze wcale na czasie.
M. B-ka
Dainuok, sesyte!
ko nedainuoji?I.
Ze wszystkich pamiątek starej litewszczyzny najciekawszą może, najbardziej zajmującą, są pieśni, które nas z odległych doszły wieków. Nic nam nie napisawszy o sobie samej, nie odmalowawszy się sama w żadnej kronice uprzedzającej jej połączenie z Polską, a zatem z pod wpływu nowych pojęć wyjętej, pogańska Litwa jako pomnik, z którego ją najlepiej poznać można, dała nam tylko w puściznie po sobie pieśni swoje. I to nie wszystkie zapewne, ale jeden ich rodzaj tylko: dajny.
Te pieśni, wbrew świadectwom obcych, którzy w XIV wieku jeszcze opisują Litwę jako kraj barbarzyński, dają nam poznać obyczaje ludu, myśli jego codzienne, uczucia serca, fantazję, z cale innej i przeciwnej strony. Kraj ten, którego mieszkańcy pierwsi wstrzymali najazdy tatarów, oparli się im i po nich obszerne zagarnęli pustynie na dziedzictwo długie; kraj, na który później spisywano krucjaty, na którego mieszkańców spokojnych zbiegano się jak na ostatek dziczy z głębi Niemiec, Anglji, Francji, wspomagając tak zwane zakony krzyżackie i kawalerów mieczowych – najezdnicze bandy zdobywców; kraj, w którym bałwochwalstwo wytrzymawszy do XIV wieku, skrycie się zachowywało w głębinach jego prawie do XVIII, gdzie ślady dawnej wiary, po dziś dzień niezatarte jeszcze istnieją; kraj ten w końcu pochłonięty ze swą rodowością, częścią przez Polskę, częścią przez wpływy innych sąsiadów, dziś ledwie nie jak Atlantyda w starożytnym swym bycie dla nas zagadkowy, zaginiony, nie powiemy aby od dziejopisów otrzymał należytą sprawiedliwość.
Czeka jej dotąd. Ci co o nim pisali, znali go zaledwie powierzchownie, a najpracowitsi badacze starożytności litewskich głębiej nad skorupę jego charakteru i instytucji nie przeniknęli, może zbyt będąc materjalnem zgromadzeniem faktów zaprzątnieni, żeby ich znaczenie wyczytać mogli.
Zaprawdę też trudno było sprawiedliwie wyrzec o kraju, który własnych (póki był prawdziwie sobą) nie miał historyków, o którym tylko nieprzyjaciele pisali i świadczyli, lub późno i niedokładnie zbierano krążące wieści. Mimo to jednak wiele na ramionach, na odpowiedzialności historyków Litwy pozostało.
Często nie umieli, częściej nie chcieli lub nie wypadało im wiedzieć prawdy. Mówmy szczerze: wielu chciało malować najdokładniej, ale nikt dotąd Litwy pogańskiej jaką ona była, jej instytucji, praw, wiary, obyczajów obrazu nie nakreślił, z dostatecznem przejęciem się, wniknieniem w ducha ich, wyrozumieniem znaczenia.
Wszystkim obrazom, rozprawom, badaniom, braknie tego pojęcia całości, które samo tylko może połączyć szczegóły i zlać na nie światło nowe.
Dlaczego tak a nie inaczej działo się w Litwie, jaki był rząd w starożytności, jaki i czemu wyrobił się później, jaka władza krewy, kunigasów, jaki wpływ udzielnych książąt, prawa następstwa, dziedzictwa, wojny, sądy, obyczaje i t… p… zaledwie głucho, niedostatecznie, urywkowo wiemy. Domysły tu dorywcze, niepowiązane z sobą, zastępują po większej części dowiedzione i coś przecie dowodzić mogące fakta. Jeden widzi urojoną przez się rzeczpospolitą, tam gdzie już historja poświadcza o najabsolutniejszych rządach, drugi chce wprowadzić rząd teokratyczny w czasy, w których już ostatki dogorywającego pogaństwa nie dozwalają żadnego wpływu politycznego duchowieństwa, gdy częste chrzty i ożenienia z chrześcijankami widocznie okazują małe znaczenie silnej dawniej hierarchji pogańskiej.
Stan Litwy, jej instytucje, są li jednak tak w dziejach bezprzykładnemi, tak z niczem niewiążącemi się, aby w nich przez analogję reszty zatraconej dojść nie można? aby niepodobna wyciągnąć korzyści z materiałów ubocznych? Zdaje się, że nie; usiłujemy tego dowieść.
Ale przeznaczeniem może całego narodu jak czasem pojedyńczych ludzi, było zostać niepoznanym i nieocenionym. Pod ogólnym zarzutem barbarzyństwa, pod patetycznemi wyrzekaniami na wrogą dzicz litewską ukryto wszystko, czego nie docieczono; kryto więc bardzo a bardzo wiele.
Co się tyczy faktów i dat, te poczynają być dla historji Litwy pewniejszemi od XIII wieku, kiedy jej egzystencja ościennym uczuć się dała, i w przeciągu wieku wystawują szereg wypadków, z których już jako suchy kościotrup odbudować można. Ale cóżto za historja Litwy, w której na pierwszym planie wojny, nieskończone napady, łupieże, srogie zniszczenia; na drugim walki książąt między sobą, zdrady i mordy, a nigdzie nie widać głównej postaci narodu. Jest to historja urzędowa, co nic nie powiada, dzieje zewnętrzne, jedna tylko i podobno mniej ważna historja i strona.
Jeśli powszechnie uznanem jest, że nie można poznać dokładnie człowieka, którego się nie zna w życiu domowem, jakże daleko słuszniej wyrzec toż potrzeba o narodzie. Dzieje wewnętrzne są zewnętrznych przyczyną, sprężyną, powodem najbliższym i tłumaczeniem jedynem. Nie znając ich, reszta zagadką niewytłumaczoną; charakter ludu objaśnia jego czyny.
Wszystkie prawic narody, mniejwięcej jednostajne, mają życia na zewnątrz objawy – Chwilę naprzód powolnego i niewidomego wzrostu w siły, potem wylanie ich na zewnątrz, epokę podbojów, zaborów, nareszcie epokę pojęcia siebie, urządzeń, po której różnym stopniowym ulegając zmianom, schodzą do nieuchronnego upadku, będącego częstokroć tylko krokiem do nowego odrodzenia.
Ale nie tak jednostajnie ma się w życiu wewnętrznem, u każdego narodu osobiste, indywidualnie różne cechy, sobie właściwe mającem. Ono stanowi narodowość, osobistość ludu i z niego raczej niż z gołych faktów, pisać by dzieje należało.
W Litwie, do historji obyczajów, fantazji ludu, jego wiary przezeń sobie stworzonej, z piersi starej Lietuwy wyssanej, jego żywota, jest równie przynajmniej bogaty zbiór materjałów, jak gdzieindziej.
Od tej przeszłości tak różnej, tak dalekiej, od której inne narody dzielą długie już wieki, Litwę trzy tylko wieki niespełna odgradzają. W obyczajach, podaniach, przesądach, pieśniach, pozostały wybitne ślady przeszłości, a jeśli w nich nie można już szukać instytucji; praw, zwyczajów sądowych i ich losu, to przynajmniej bezpiecznie śledzić życie domowe, rodzinne i uczucia, pod których przewodnictwem ono się rozwijało.II.
Pieśni i podania litewskie mają sobie właściwy charakter, tak jak mity, którym naznaczamy wprawdzie pochodzenie to persyjskie, to indyjskie, to greckie, to nie wiem już jakie, ale przedewszystkiem one są skutkiem zupełnego przyswojenia i obrobienia własnego litewskiemi. Mit, pieśń, podanie, tem naprzód zadziwią badacza, że je napozór pogodzić trudno z tem co kroniki, co dzieje obcą ręką kreślone podały o Litwie. Mit pełen znaczenia głębokiego, pieśń uczuciem przesycona, podanie uroczyście i poetycznie spowiadające, dzieje zapomniane i bajką wydające się tym, co poetycznej zasłony odchylić nie umieją, zadają kłamstwo krótkowidzącym kronikom.
Słuchajmy kronikarzy Viganda, Dusburga, Nestora, Długosza gdy prawią o Litwie; zawsze to dla nich strona barbarzyńska, dzika; Litwa, to sroga i bezbożna tłuszcza, motłoch ciemny. Ależ mieć na to baczność potrzeba, że w wojnie wszyscy srodzy i dzicy się robią, a Litwa nią tylko pognać się dawała. Dla tego to ona przedstawia się nam w tak niekorzystnem i można zapewnić, niesprawiedliwem świetle. W podaniu, pieśni saga gotyckiej widzę ja naród wojenny, wojny chciwy i walkę przed wszystkiem śpiewający; krew się tam leje rzekami; ogromnemi młoty i toporami biją o skórzane tarcze rycerskie, ciała ucierają na miazgę, jęki słychać i płacze; a muzyka ta wdzięcznie brzmi w uchu wojaków. U kaledoriskiego barda wojna a wojna tchnie tylko z mglistej pieśni o ojcowskich cieniach; duchy się biją i nie rzucają oręży. Dlaczegóż nie znajdujemy tego u Litwy?
Ta ciepłe powiewają wiatry, dziewice śpiewają, ruta kwitnie, lilje i róże; na mogiłach płaczą osierocone dzieci; wiodą młodą do ogniska, którego ma resztkę życia pilnować jak wejdalotka ołtarza; rodzice córce, brat bratu podają ręce, błogosławią.
Gdzież to upodobanie we krwi, na które nastają kroniki? Niema go widocznych śladów i w podaniach. Odpowiedziećby na to można łatwo: że niewszystko nas doszło, a to właśnie zaginąć musiało, co niezgodne z duchem chrześciaństwa i późniejszemi Litwy losami, śpiewać się po dawnemu nie dawało. Tak; a jednakże wiele mamy dawnych pieśni litewskich, dość podań, mitologję prawie pełną i dającą się usystematyzować,*) czemuż nigdzie tych śladów wojennego ducha i miłości walk a boju, pragnienia krwi i rządzy zemsty nie odkrywamy? Czemu ślady uczuć tego rodzaju tak rzadkie, że nie nadają charakteru całości?
Zagadkę tę rozwiązać tylko może nowy i bezstronny rzut oka na starą litewszczyznę, odmalowaną samą przez się podaniami, pieśniami, przysłowiami, językiem. Tu się nam wcale ona inaczej okaże, może lepiej i jaśniej a pewnie sprawiedliwiej. Nie tu miejsce rozszerzać się nad tem, nie myślim w tym ustępie posuwać rozwinienie założenia naszego do ostatecznych jego wypadków, tu przedmiotem naszym jest pieśń litewska, jako utwór imaginacji i płód tantazji ludu.
Zamiłowanie w pieśniach i muzyce starej Litwy nietylko ilość pozostałych śpiewów, nietylko język, ale historyczne poświadczają dowody. Że pieśni były w wielkim, powszednim zwyczaju, potwierdza że w końcu XVI wieku piszący Gwagnin jeszcze śpiewanie ciągłe za szczególność i właściwość narodową poczytuje.
Wspominając on o żarnach, dodaje, że mieląc w nich, pewną pieśń stosowną nucą; a razem rozszerza się nad tem, że przy wszelkiej pracy toż samo czynić zwykli, pewne pieśni z powtarzaniem słów śpiewając u każdej roboty.
Ten śpiew pracujących musiał być bardzo zastanawiający, gdy najmniej na podobne właściwości zwracający uwagi pisarz zaniedbać go nie mógł. Z pieśni przy robotach używanych śpiewana przy żarnach, właśnie i wspomniana przez Gwagnina, doszła do nas.
Śpiew przy robotach, a może i przy obrządkach religijnych gdy pojedyńczo był rzucony, zwał się "giedojimas" (zwłaszcza uroczysty i poważny), miłosny i tęskny (dainavimas): ten ostatni chórem, zapewnie jednotonnym powtarzany, zwano także "suokimas".
Suokiu – jest osobnym wyrazem na oznaczenie śpiewu chóralnego; a zważywszy, że mało który język posiada na to wyrażenie odrębne, dobitne i jednowyrazowe, będziemy musieli przyznać, że u Litwy te śpiewy chóralne w pospolitem być musiały bardzo użyciu.
Przy robotach gospodarskich zawodziła śpiew przewodniczka, a wszyscy go za nią wtórzyli; niektóre pieśni przez pytania i odpowiedzi (klausimas ir atsakymas) składane, zdają się dowodzić, że podzielone na dwa chóry tłumy odśpiewywały strofy z kolei, w sposób dramatyczny.
Głos (balsas) rozróżniano i nazwać umiano: mocny (didis balsas), słaby (blogas), gruby (źemas), cienki (plonas, aukstas), przytłumiony -
*) Pogląd dziś w nauce odrzucony M. B-ka.
(ištitas balsas) Zgodę głosów wyrażano słowem sutinku, sutariu (w przekładzie bibl. Mark. XIV. 56, cieniowanie głosem zwano: balsą rangau.
Wiersz w śpiewie (rzęd) zwał się eile, rym w nim: eileliu atsiliepimas nazwanie i użycie późniejsze. Gdy co sobie rymuje, odpowiada zgodnie jak w pieśni mówią: tai i pada dainą. Na strofę nie znalazłem nazwania właściwego (posmas. M, B-ka). Przecież strofy zwłaszcza trzywierszowe najpospolitsze, a te ostatnie wyraźne, w jambach trzyzgłoskowych, jak naprzykład:
Ko użsipuolei,
Jaunas bernyti,
Ant manęs sirateles?
Muzyka, towarzyszka pieśni, musiała być ulubioną Litwie, ma bowiem nazwanie własne; ale z natury tej wniosek łatwy, że muzyka śpiewem per exellentiam być musiała Pieśń – giesme, śpiew giedojimas, muzyka także giedojimas, śpiewak giedotojas; tu trzeba koniecznie wspomnieć, jak stare polskie gędzę, gędźba zbliża się do litewskiego..
O kilku w starożytności znanych Litwie narzędziach muzycznych mamy wiadomości. Gwagnin o śpiewie pisząc, opisuje długie drewniane dudy (didinikas), które na Rusi ligawkami zowią, i miły dźwięk, który one wydają, wzmiankując, że czasem jeden człowiek w dwie takie z sobą harmonizujące zadyma i dziwne z nich głosy wydobywa-
Rozmaitego rodzaju piszczałki także, zwane: vamźdis, swilpine, (supiłka?), turtukle, tuturge, używane były w Litwie. Starożytna piszczałka słomiana lub z pióra robiona: birbyne.
Na dętych w ogólności instrumentach, fletach, szałamajach, fujarach, dudach nie zbywało. Na łowach trąbiono w rogi, na wojnie w trąby zwane trimitas a później ze słowiańska triuba.
Ze strunowych narzędzi nieznany dziś rodzaj arfy czy lutni (kankliai), w najpospolitszem był użyciu. Musiało to być coś podobnego do lutni, gdyż właściwą lutnią nazywano potem: niemiecką kanklą (kanklys vokiškos).
W wojennych wyprawach przygrywano towarzysząc trąbom, na bębnach (lietauras), grzechotkach (skumbine, terškele). Skrzypce wzięli litwini od Rusi, z nazwaniem wszystkiego co do nich należy, a że nazwanie smyka nie litewskie, wnosim, że na kankliai palcami grać musiano.
Znano także rodzaj lutni, któren citera w słowniku Szyrwida nazwany znajdujemy. Cymbały (sunkliai) może przy weselach i do tańca przygrywały.
Zresztą pomimo licznych śladów narzędzi muzycznych starych, muzyka jak powiedziałem wyżej, głównie u Litwy była śpiewem. Śpiewali kapłani, śpiewały dziewczęta, wędrowni żebracy i wróżbici; śpiewano u długich wesel, u dłuższych pogrzebów, u uczt i do boju też idąc zapewne, a najpospoliciej przy wszelkiej pracy.
Śpiew ciągle towarzyszył życiu całemu, od kolebki do stosu. Nazwania pieśni giesme, liczne, dowodzą także zaginionych rozmaitości. Oprócz raud, dajn, mamy pieśni płaczu (verksmo giesme), miłosne meiles dama), weselne(marćiu giesme), śpiewy wesołe (dżiaugsmo giesme) i t… d.
Długosz pisząc o wyprawie Bolesława na jatwieży, którym ona zadała cios ostateczny, rozszerza się nad wytłumaczeniem pobudek ich dzikiego i rozpaczliwego męstwa. "Jest, powiada on, naród jaczwingów ku północnej stronie mazurom, Rusi i Litwy ziemiom sąsiedni, z Prusami i Litwą językiem mający z wielu miar podobieństwo i powinowactwo. Lud ma silny i wojennego ducha, a tak pochwał i pamięci chciwy, że dziesięciu ich na sotnie nieprzyjaciół się rzuca, tą tylko nadzieją gnanych, że po śmierci będą w pieśniach wychwalani".
Jak jaćwieże ci, co nie lękali się śmierci, bo mieli nadzieję żyć w pamięci swych braci w pieśniach na swą cześć złożonych, tak i Litwa pobratymcza ceniła raudę pogrzebową, chwałę nagrobną. Chwalić zmarłych wyrażało się zupełnie właściwym wyrazem: garbstyti (chwalić, oddawać cześć zowie się garbiliti).
Przyjmując to świadectwo Długoszowe za wiarogodne i rozciągając je do całej litewszczyzny, wnioskować możemy niepłonnie, że naród, któremu za bodziec do męstwa pieśni służyć mogły, musiał pieśń sercem ukochać, wysoce ją cenić i rozkoszować się ją. Melecjusz i inni wspominają zgodnie o pieśniach pogrzebowych u prusów i litewskich plemion.III.
Imię litewskich śpiewaków, kapłanów – burtinikas (co do słowa wieszczów) szczególnym trafem czy może powinowactwem przypomina dźwiękiem nazwę bardów północy. Inni kapłani także śpiewali przy obrzędach; musiał nawet śpiew religijny być nauką, bo mamy wyraz dawny oznaczający nauczyciela śpiewu: giesmininkas.*) Czacki, który nazwania burtyników litewskich nie znał i niewiele mógł wiedzieć o Litwie pogańskiej, starodawnej, badając ją z szczególnem zastanowieniem nad późniejszemi wiekami na domysł, ale pełną tralności uczynił uwagę, wspominając o dwóch udzielonych mu przez Nielubowicza historycznych pieśniach, że w nich musiał mieć udział pierwiastek skandynawski W mitologji jednak sag i litewskiej mało jest na pierwszy rzut oka śladów związku, niektóre tylko może i przypadkowe podobieństwa. Ale te niewiele dowodzą, bo człowiek wszędzie w pewnych dobach towarzyskiego bytu, spotyka się na jednych wyobrażeniach; inaczej żyłby chyba bez pewnych praw i nie podlegał jednostajnej normie w rozwijaniu się swojem.
Litwini jak Jatwa mieli pieśni historyczne, opiewające znaczniejsze dziejów wypadki. O takich kilkakroć wspomina Stryjkowski, przywodząc nawet po kilka słów początkowych.
A mianowicie, pieśni o Pojacie (księga VI, r. XIII), "którą ludzie prości za boginią chwalili, pieśni proste o niej śpiewając."
–-
*) burtininkas oznacza zwvkie czarownika, jak giesmininkas – śpiewaka.
O Daumandzie (X. IX, r. I.) poczynającą się od słów: Doumantas, Doumantas Gedrotos kunigos, łabos rajtos ługuje"
i t… d.
O Hurdzie Ginwiłłowiczu (ks. IX, r. I), który miał bitwę z krzyżakami pruskimi, gdy Kowno zburzyli, gdzie w pieśniach litewskich płaczliwie narzekają:
"Nie takci mi zamku żal, jako mężnych rycerzów w ogniu gorejących."
Prócz tych, o Kukowojtysie, o bitwie pod Kauliszkami i t… d… i t… d. Żadna z tych ciekawych pieśni do nas nie doszła *), ale ich byt dowodzi, że jak u Jatwy niemałe miały znaczenie. Było to zapewne tak zwane raudy (żale M. B-ka) pogrzebowe. Krążące jeszcze dziś u ludu ze świeżemi imionami Kiejstuta i Witolda pochłonęły w sobie poprzednie złożone na cześć innych, bohaterów. Tak lud stare korony i wieńce pokładł na nowe czoła. Ma to do siebie pieśń ludu, że niestała wiąże się i przylega do świeższych imion, do nowszych zdarzeń, a dawne przy pierwszej zręczności porzuca. Dla niej nie człowiek, nie indywiduum, ale myśl którą on wyraża, czyn jego, jest rzeczą główną. Tak u Litwy wszystkie starsze dziejowe pieśni przeszły na ostatniego, najpamiętniejszego bohatera walk upartych z krzyżakami.
Znana pieśń o spotkaniu Kiejstuta z Birutą, rymowana w djalekcie żmudzkim ("Kolumb." 1828,? IV, str. 200 – 202), której początek:
Ant kraszta mares Pałongos miejstelej.
Zdaje się być jeśli nie całkiem nowym utworem, to przynajmniej zupełnie świeżo przerobioną. Język pełen polonizmów, rym nigdzie w starszych niespotykany, chyba przypadkiem, pochodzenie jej nowe zadają. Gdyby ją można przyjąć za współczesną, za XV wieku utwór, byłaby jedynym pomnikiem starego śpiewu historycznego.**)
Jako dowód zamiłowania w pieśniach ludu litewskiego, przywieśćby można i to, że jedyna na tronie polskim litewka, z pogańskiej jeszcze Litwy jako rękojmia pokoju wzięta, wedle świadectwa polskich kronikarzy, szczególne miała upodobanie w muzyce i pieśniach. Jagiełło lubił namiętnie śpiew słowika.
Pozostałe wreszcie stare, narodowe śpiewy w ilości znacznej są ostatnim niezbitym dowodem, jak naród miał ich wiele i rozmaitych, gdy zapóźno i opieszale szukane jeszcze tak piękne, świeże i liczne się znalazły.
Przedmiotem tego rodzaju pieśni litewskiej, którą nazwano daina, nie jest wcale, jakeśmy wyżej powiedzieli: wojna, mordy, pożogi i bojowy zapał wyłącznie a przeważnie, owszem górują tu uczucia spokojne, miłosne, rodzinne, któremi pieśń natchniona. Inne mają za przedmiot mgliste podania lub opis smutnego wypadku: największa część -
*) Resztki pieśni o zburzeniu Kowna natrafiono przed kilkudziesięciu laty. M. B-ka.
**) Pieśń tą ułożył za czasów uniwersytetu wileńskiego poeta rosieński Sylwester Walunas, opracował zaś znany Dionizy Poszka. M. B–ka.
z rzadką delikatnością wyrażeń, pieszczotą mowy i słodyczą, a dziwną na barbarzyńskim zwany naród skromnością, opiewa żale po zgonie osób ukochanych, smutki sieroctwa i dzieje miłości.IV.
Przypisać to zapewne należy, nie czemu innemu jak istotnej wartości tych utworów, że wcześnie dały się poznać Europie i ocenione zostały naprzód w Niemczech, gdzie je tłumaczyć i przerabiać poczęto.
Pierwsze pieśni nazwane litewskiemi zjawiły się wypisane w podróży do Moskwy Ahasverusa Brand 1689 roku; ale te, wedle słusznej uwagi p. Rhesy, za litewskie uważać się nie mogą *).
Filip Ruhig od r. 1708 do 1749 predykant w Walterkehmen, wydał w r. 1745 dzieło godne uwagi: Postrzeżenia nad językiem litewskim (Betrachtung der lithauischen Sprache in ihrem Ursprung, Wesen und Eigenschalten etc), w którem jednak, wedle zdania powszechnego, nadto naciąganym sposobem szukał łaciny i greczyzny śladów w mowie litewskiej. Tam w rozd. XV chwaląc wytworność i delikatność języka, którego spieszczenia (diminutiva) wysoko cenił, przywiódł jako przykład jego trzy pieśni ludu. Że do nich wyobrażenia literackiej wartości nie przywiązywał, dowodzi to co dodaje, przywiódłszy je, jakby wymawiając się, iż podobne drukował dzieciństwa.
Pierwszy, co poetyczną wartość ludowej pieśni litewskiej uznał, był podobno Lessing, który w drugiej części swych listów literackich pisze: "Niedawno przerzucałem litewski słownik Ruhiga i natraliłem w nim na końcu, przy postrzeżeniach nad językiem, wielką rzadkość, która mnie nieskończenie uradowała: mianowicie litewskie śpiewki dainos, co je proste dziewczęta śpiewają. Jaki naiwny dowcip, co za miła prostota!
Można się z nich przekonać, że pod każdym niebem rodzą się poeci, że łagodne uczucia nie są wyłącznym udziałem ucywilizowanych ludów" ("Es ist nicht lange, als ich in Ruhig's litthauischem Wörterbuch blatterte; undamEnde der vorläufigen Betrachtungen über diese Sprache eine hierher gehörige Seltenheit antrat, die mich unendlich vergnügte. Einige litthauische Dainos oder Liederchen nämlich, wie sie die gemeinen Magdlein daselbst singen. Welch ein naiver Witz, welche reine Einialt. Man kann hieraus lernen, dass unter jedem Himmelstriche Dichter geboren werden, und dass lebhalte Emplindungen kein Vorrecht gesitteter Volker sind*).
Z Ruhig'a wziął Herder do swego wyboru pieśni różnych narodów, niektóre (siedm) litewskie dajny.
Rhesa w swych poezjach, pod tytułem Pruthena wydanych, dał także poznać w tłumaczeniu kilka pieśni litewskich i kilka naśladowań i przerobień z tychże, które sam wyróżnia w przedmowie do późniejszego swojego zbioru.
–-
*) Owszem, są one litewskie, lecz prawie wyłącznie raudy. M. B-ka.
Najważniejszy i jedyny, starannie z tekstem obok litewskim wydany zbiór pieśni winniśmy doktorowi Rhesa, który, jak sam powiada, podróżując, troskliwie badając, powoli składając, doszedł do wielkiego ich zasobu; a z tego wybrawszy tylko ośmdziesiąt pieśni wydał je w Królewcu 1825 roku.
Wydanie to wprędce ocenione zostało i z niego widzieliśmy w jednem z pism perjodycznych polskich uczynione tłumaczenia. Później znaleźli się i u nas niektórzy, co pojedyńcze nieznane pieśni na jaw wyprowadzili, jako E. Staniewicz, T. Narbutt, L. A. Jucewkz. Nikt jednak więcej nad doktora Rhesę nie zasłużył się. Mamy uczynione 1843 r. w Berlinie nowe wydanie zbioru Rhesy poprawionego przez Fryd. Kurszata (Dainos oder Litthauische Volkslieder gesammelt, übersetzt und mit gegenüber stehendem Urtest herausgegeben von L. J. Rhesa; Weiland Dr. der Theolog… u. Philcsophie, Ordentl. Prof… der Theol. Director der Litthauischen Seminars u… d. Univ… zu Königsberg. Nebst einer Abhandlung über die Litthauischen Yolksgedichte und Musikalischen Beilagen Neue Autlage, durchgesehen, berichtigt und verbessert von Frid. Kurschat, Candidaten des Prediger Amts, Academischen Lector der Litthauischen Sprache, Dirigenten des Littbauischen Semiuars bei der Universitat zu Kónigsberg. Berlin, 1843, 8° 246 u. 8. Seit.).
Jeszcze nowsze (1844 r. M. B-ka) jest obrobienie poetyczne (bez tekstu), które wydał Wilhelm Jordan (Litthauische Volkslieder und Sagen bearbeitet von Wilhelm Jordan. Berlin. 8', 10 S.)
Tym sposobem pieśń litewska dala się poznać Europie, i wlała do tego ogromnego zbioru pieśń ludu, nad którym nikt jeszcze dotąd nie przedsięwziął pracy stanowczej, porównawczej, coby właściwość każdego charakteru narodowego okazać na jaw mogła.
Praca ta, im trudniejsza, tem pożądańsza. Mamy tego dowody na pieśniach różnych plemion słowiańskich, jak wiele wspólnego znajduje się: czy to skutkiem jednostajnego, a niedoświadczonego wypływu jednych przyczyn, czy dawnych stosunków i wspólnego pochodzenia. Ale nie jedne pieśni słowiańskie schodzą sie z sobą przedmiotami i sposobem opiewania ich; wiele innych uderza niewytłumaczonemi podobieństwy. Czasby więc zastanowić się nad tem… jak i ud tworzył pieśni wszędzie i które, z nich jednako, choć zdala od siebie, skutkiem jednych natury praw się złożyły.
V.
Nim te dezyderja przyjdą do skutku, my krótką dawszy wiadomość o pieśni litewskiej, przywiedziemy, jeszcze niektóre postrzeżenia dr. Rhesy… a następnie zacytujemy znakomitsze pieśni w całości, aby lepiej charakter ich dać poznać.
Pieśni litewskie dajny, powiada wyżej przywiedziony, po większej części są erotycznej treści, opiewają one uczucia miłości, radości, malują szczęśliwość pożycia domowego i wystawują ciągle przyjazne stosunki krewnych i członków rodziny.
Jest to pod tym względem cały cykl miłości, od pierwszego poczucia jej w życiu, przez rozmaite przemiany, aż do ostatniej miłości małżeńskiej wiodący. Widzimy w nich litewską dziewczynę, w jej dzieciństwie i młodości (pirmos dienos) zajęta pilnie domowemi pracami, kądzielą, tkactwem, haftem, zawsze u boku matki (Nr 1, 2, 4, 40 u Rhesy); widzimy ją w wianeczku rucianym, w ciemnym wianuszku, w najweselszych dniach życia, strojną, ale już smutnie żegnającą matkę, siostry, przyjaciółki, braci (Nr 8, 50), wiedzioną w dom mężowski i składającą dziewiczy wianek ruty (Nr 42, 49, 50).
Widzimy ją wreszcie gospodynią domu w roli rodziny, zajętą gospodarstwem własnem jak niegdyś zajmowała się rodzicielskiem. Czasem spostrzegamy ją także w mniej spokojnem i szczęśliwem położeniu, śpieszącą do kochanej matki dla wylania się ze skargą cichą na macierzyńskie jej łono (Nr 44, 59, 60). Wszystkie te wypadki, pieśń litewska przedstawia z taką rozmaitością barw, że nie wiem, dodaje Rhesa, czy u którego ludu znajdą się podobne pieśni, tak wielostronnie malujące miłość w wieśniaczym stanie i charakterze. Połowę tylko zebranych pieśni wydał Rhesa odrzuciwszy wszystkie, które tyłko odmianami jednego tematu uważał, lub nie uznawał koniecznemi w zbiorze do wystawienia charakteru i ducha narodowej pieśni litewskiej.
Do dajn należą także, wedle wspomnianego, pieśni, zagadki mysles, podobne pierwszym tonem i metrem wiersza. Jedną taką na próbę tu przywodzimy.
I. "Posłała mnie, posłała teszcza kochana za zimową wiosną, za letnim śniegiem. Poszłam biedna płacząc smutnie i spotkałam chłopca, miłego pastuszka. – Gdzie idziesz, piękna dziewczyno, czemu płaczesz tak smutnie, o miła?– Posłała mnie, posłała kochana teszcza za zimową wiosną, za letnim śniegiem.– Idź, o dziewczyno miła, do zielonego lasu, idź na morskie brzegi; tam znajdziesz sosnę zieloną, ułam jej gałąź, zaczerpnij dłonią morskiego szumu, przyniesiesz teszczy kochanej zimową wiosnę i śnieg letni".
Inne pieśni litewskie wszelkie, ogólnie zowiące się giesmes (śpiewy), mają przedmiot albo nauczający, jak Metu laikai Duonełajtis'a, albo religijny. Właściwie pieśni pobożne śpiewane po kościołach, a dawniejsze pogańskie zastępujące, giesmes się zowią. Te w wielkiej liczbie krążą w ustach pobożnego litewskiego ludu. Dr. Rhesa zapewnia, że tchną duchem protestanckim; bo też przełożone zostały jeszcze w XVII. wieku w celu reformowania i dla reformowanych, i wydane w Kiejdanach w drukarni Radziwiłłowskiej. Ciekawy ten zabytek mamy przed sobą. Później Ruhig i inni pastorowie przełożyli dosyć psalmów i pieśni pobożnych.
Giesmes (śpiewy, pienia) różnią się miarą, stylem i melodją od dajn.VI.
Najrzadsze są stare, smutne pieśni pogrzebowe, zwane rauda, które wyrażają żal po umarłych. Tego rodzaju jest cytowana u Melecjusza (w. XVI – M. B-ka). Oto ułomek z raudy na grobie matki:
II. A kto mi teraz ręce, kto nogi ogrzeje?
Kto włos mej głowy zaczesze i splecie?
Kto mi twarz moją obmyje?
Kto mi słodkie powie słowa?
Lub druga:
III. Na coś umarła?
Nie miałażeś matki?
Na coś umarła?
Nie miałażeś sióstr kochanych?
Raudy po rycerzach nucone na pogrzebach przez kapłanów opiewały ich czyny, pochód swycięski na górę wieczności, życie przyszłe-w gronie dobrych duchów z ojcami.
Dwa jeszcze śpiewy smutne, pogrzebne, umieścił dr. Rhesa w swoim zbiorze.
Następujący "Sierota" (n. VII) (właściwie po litewsku Našlaite), nie tak raudą jak raczej smutną jest dajną.
IV. Posłali mnie do lasu,
Do lasu za jagodami,
Do lasu za czernicami.
Jagód ja nie zbierałam,
Czernic ja nie szukałam.
Weszłam ja na pagórek,