- W empik go
Demencja - ebook
Demencja - ebook
Dasha Kiper postanowiła napisać o demencji w sposób, w jaki nikt do tej pory tego nie robił – stawiając na pierwszym miejscu relację opiekunów z ich podopiecznymi. Wykorzystując swoje osobiste doświadczenia i wiedzę psycholożki klinicznej, pokazuje codzienne zmagania z chorobą, drogę do jej akceptacji i towarzyszące temu emocje, z którymi trudno sobie poradzić. A odczuwają je i chorzy, i opiekunowie: niecierpliwość, gniew, strach i wreszcie przytłaczające poczucie winy.
Dlaczego opieka nad osobami cierpiącymi na demencję jest taka trudna? Gdy znika czyjaś pamięć, gdy zmieniają się osobowość i zachowanie, to z kim wówczas mamy do czynienia? Dlaczego to, co robimy, nigdy nie wystarcza?
Wyłaniający się z rozmów z opiekunami obraz codzienności z chorobą potrafi przytłoczyć i przestraszyć, ale można znaleźć w nim także pocieszenie. Po to właśnie powstała ta książka – aby wszyscy byli i obecni opiekunowie poczuli, że nie są sami.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7886-728-9 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Demencja. Podróż do nieznanych światów to rzadkość: prawdziwa biblioterapia. Klarowna, dojrzała, mądra, bez zbędnych słów nie tylko pogłębia nasze zrozumienie tego, co się dzieje, gdy troszczymy się o naszych bliskich z chorobą Alzheimera, ale ma również potężny potencjał terapeutyczny – oferuje rodzaj wsparcia i reorientacji, który jest kluczowy dla milionów ludzi mierzących się z długim, często bolesnym odchodzeniem bliskich dotkniętych tą przerażającą chorobą. Książka opiera się na przenikliwej koncepcji „ślepoty na demencję”, w której streszcza się wyjątkowy problem opieki nad ludźmi z otępieniem – problem, który dotąd umykał uwadze, natomiast raz zrozumiany, może w znacznym stopniu odmienić życie wielu opiekunów.
Napisana w sposób zgrabny i przystępny, Demencja jest pełna szczerych, żywych i pouczających rozmów autorki, Dashy Kiper, z opiekunami. Naświetlają one, w jaki sposób opiekunowie wpadają w pewne schematy, z których trudno się wyrwać. Rozmowy te – brane zawsze z rzeczywistych spotkań klinicznych – są podparte odpowiednimi informacjami naukowymi dotyczącymi mózgu i urozmaicone trafnymi obserwacjami zaczerpniętymi z dzieł literatury (Borgesa, Kafki, Czechowa, Melville’a, Sartre’a, Becketta), które rzucają światło na zagadki stawiane przez tę chorobę. Temat jest ciężki, ale autorka pisze o nim z wielką wrażliwością i ujmującą swobodą.
Demencja to książka ogromnie potrzebna – z kilku powodów. Na tę chwilę żaden z głównych leków stosowanych w zaburzeniach otępiennych nie działa tak, by odwracać zmiany zachodzące w zdolnościach kognitywnych, a co najwyżej oferuje kilka miesięcy ograniczenia objawów. W przypadku leczenia osób z chorobą Alzheimera pojawiający się regularnie szum medialny wokół jakiegoś cudownego remedium, które uleczy tę chorobę, zderza się z praktyką lekarską. W rzeczywistości coraz wyraźniej widzimy, że hipoteza amyloidowa, na której opierają się te nadzieje – a zgodnie z którą schorzenie to można sprowadzić do odkładania się w mózgu blaszek amyloidowych – niestety nie wyjaśnia go dostatecznie.
W międzyczasie to członkowie rodziny i przyjaciele muszą w miarę możliwości dbać o swoich bliskich przez zasadniczą część okresu pogarszania się ich sprawności poznawczej i fizycznej. A jednak do tej pory samym opiekunom poświęcono zbyt mało uwagi pod względem klinicznym. Jak możemy im pomóc przejść przez ten niezwykle trudny, jeśli nie wręcz traumatyczny proces? Pamiętajmy, że oprócz spełniania wymogów codziennej opieki ludzie ci często cierpią na coś, co najlepiej można określić mianem „żałoby wyprzedzającej”, w miarę jak zanikają znajome aspekty osobowości ich bliskich. Towarzyszy temu niekiedy strach członków rodziny, że sami mogą odziedziczyć chorobę, która rozwija się na ich oczach.
Główne spostrzeżenia Kiper dotyczą zaskakującej dynamiki, jaka często pojawia się pomiędzy pacjentami a opiekunami – dynamiki, której dostrzeżenie umknęło tak wielu być może dlatego, że wymaga, by właściwa osoba zanurzyła się w sytuacji, jakiej większość ludzi woli uniknąć. Sama Kiper należy do nielicznych specjalistów, którzy postawili sobie za cel udzielenie pomocy opiekunom. Ponadto ma dar przenikliwego pisania, w którym terapeutyczny takt łączy się z brutalną szczerością nie tylko na temat procesu opieki, ale również jej własnych błędów, na których stale się uczy.
U każdego pacjenta choroba Alzheimera przejawia się inaczej i ma inny przebieg, częściowo w zależności od tego, w którym obszarze mózgu się zaczyna. Niemniej z reguły ingeruje w pamięć krótkotrwałą, prowadzi do innych deficytów, pociąga za sobą znaczny stopień wyparcia i ostatecznie doprowadza wiele ofiar do stopniowego „postradania rozumu”.
Genialność tej książki polega na dokładniejszym pokazaniu procesu opierania się tym stratom, procesu, który toczy się pomiędzy pacjentem a opiekunem i wpływa nie na jedną stronę, ale na obie. Wiedza o tym procesie jest zaskakująco pomocna – nie uzdrawiająca, ale właśnie pomocna.
Demencja wyjaśnia, dlaczego my, opiekunowie, często zachowujemy się jak Syzyf z greckiego mitu, skazany na wieczne wtaczanie głazu na górę tylko po to, by zobaczyć, jak ponownie się on stacza. W podobny sposób i my, troszcząc się o swoich podopiecznych, powtarzamy te same błędy, kierujemy te same prośby i dajemy się wciągać w to samo przeciąganie liny, bezsensowne kłótnie i emocjonalne ambiwalencje. Jest tak częściowo dlatego, że pacjenci z alzheimerem wydają się pozbawieni zdolności uczenia się na własnych błędach. Ale również dlatego, że – o dziwo – tego samego problemu doświadczają opiekunowie. W osobliwym przejawie naśladownictwa zostajemy wciągnięci w równoległy proces z naszymi podopiecznymi: zapominamy, co się działo wczoraj, powtarzamy to samo, co już raz się nie sprawdziło, oraz stajemy się coraz bardziej podatni na wzburzenie i zniecierpliwienie, mimo że szczerze podejmujemy tę próbę naszego oddania, testującą najdalsze granice miłości.
Dlaczego tak się dzieje? Właśnie dlatego, jak pokazuje Kiper, że zdrowy mózg wykształcił system automatycznego przypisywania ludziom „ja”, które jest trwałe w czasie, ma zdolność do autorefleksji oraz potrafi się uczyć i przyswajać nowe informacje. Ta atrybucja należy do nieświadomych, domyślnych ustawień mózgu, jest pewnym nastawieniem poznawczo-emocjonalnym, i nie znika tylko dlatego, że zaczynamy się opiekować osobami, których mózgi zaczęły szwankować. Jest to niewidzialna projekcja, od której zaczyna się każde spotkanie ludzi; projekcja, która tkwi u podłoża każdej rozmowy, a nawet samej struktury ludzkiego języka.
Gdy wypowiadamy „ty”, zakładamy, że mówimy do innego „ja” – pewnej esencji osoby czy procesu, które utrzymują się w czasie. Ale to „ja”, a także ciągłość, którą implikuje, zależy od dysponowania zdolnością pamięci do spajania różnych własnych stanów mentalnych. Zdolność ta ma znaczenie także dla możliwości autorefleksji, która jest kluczowym składnikiem ludzkiej świadomości. Zaburzenia związane z chorobą Alzheimera i demencją po cichu odzierają swoje ofiary z infrastruktury poznawczej, która służy budowaniu tego „ja”.
Opisywana w literaturze poświęconej chorobie Alzheimera utrata „ja”, utrata samego siebie, może zachodzić powoli – w niektórych przypadkach nawet ponad dekadę – i tak niepostrzeżenie, że ani ofiara, ani (i to sprawa kluczowa!) opiekun nie zdają sobie z tego w pełni sprawy. Pomimo choroby stojący przed nami człowiek prezentuje się tak jak zwykle, ma tę samą mimikę, tę samą melodię głosu, wzbudza w nas tysiące znajomych wspomnień i skojarzeń emocjonalnych. Jedne dni są lepsze, inne gorsze, ale stare „ja” czasami zdaje się wracać z nienaruszoną siłą woli, jawiąc się przed nami jako ten człowiek, jakim zawsze był. Z całą pewnością mamy do czynienia z osobą.
Jednak w miarę jak choroba postępuje, możemy zacząć dostrzegać, że zostaje tylko skorupa czy łupina „ja”, które kiedyś znaliśmy. Niemniej to nowe spostrzeżenie nie powstrzymuje nas przed projekcją trwałego „ja”, ponieważ, jak wyjaśnia Kiper, takie są domyślne ustawienia mózgu – nie możemy nic poradzić na to, że ciągle widzimy coś, co kiedyś było. Ten przenikliwy wgląd jest bramą do trudnej wcześniej do wyobrażenia krainy, którą autorka dalej opisuje.
O ludziach złapanych w tę pułapkę – którzy wiedzą, że „ja” bliskiej osoby częściowo zanikło, ale nadal widzą je w całości – często mówimy, że trwają „w wyparciu”, jak gdyby działał tu wyłącznie mechanizm obronny. Ale to jest niewłaściwe zastosowanie cennego pojęcia, jakim jest wyparcie. Owszem, wyparcie może być obecne i Kiper opisuje kilka takich przykładów. Nie można jednak po prostu powiedzieć, że ludzie złapani w klątwę Syzyfa zaprzeczają temu, że ich bliscy są chorzy – przecież przyjmują ich schorzenie do wiadomości i próbują pomagać. Niedostrzeganie demencji – mimo że może towarzyszyć wyparciu czy nawet je wzmacniać – nie jest zwyczajnym mechanizmem obronnym psychiki pod wpływem stresu, lecz jak pokazuje Kiper, jest skutkiem normalnego działania zdrowego umysłu. Właśnie dlatego odkrycie tego zjawiska tak długo nam umykało – i dlatego ta książka jest tak pomocna.
Do tej pory byliśmy zmuszeni prowizorycznie klecić obraz tego, jak to jest samemu chorować na alzheimera. Nie mieliśmy doskonałego przewodnika. Nie było przecież człowieka, który odwróciłby ten proces w bardzo zaawansowanym stadium (gdy „ja” jest już radykalnie zmniejszone) i zjawił się, by wyjaśnić, jak się go odczuwa i jak można najlepiej nawiązać kontakt z ludźmi w tym ekstremalnym położeniu. Dlatego gdy stosowaliśmy niepokojące sformułowania takie jak „utrata ja”, zawsze było w tym coś nieprecyzyjnego i z konieczności prowizorycznego. Jednocześnie zaznaczała się tendencja, by nie czerpać na poważnie z tego, co mogło stanowić drugie w kolejności najlepsze źródło wiadomości: obserwacje z pierwszej ręki od zawodowych opiekunów. Jest tak, ponieważ często są oni ustawiani na najniższych szczeblach hierarchii opieki zdrowotnej zarówno przez system medyczny, jak i przez „ducha czasu”, zwykle każącego podziwiać i słuchać jedynie tych, którzy obiecują cudowne „wyleczenie”, ponieważ wszystko inne to za mało.
Dasha Kiper jest spostrzegawczą obserwatorką, która ściśle trzyma się zgromadzonego przez siebie materiału. Jak się jednak zdarza w sytuacji, gdy obserwator dochowuje staranności w opisie określonego doświadczenia, może wyniknąć z niego ogólniejsze spostrzeżenie. Chociaż Kiper nie stawia tego typu tezy, jest całkowicie możliwe, że jej podejście – pokazujące, jak nastawienia poznawcze pacjenta i opiekuna wzajemnie się splatają – może pomóc w zrozumieniu innych zaburzeń pracy mózgu, które wpływają na różne aspekty „ja” oraz zachowywanie jego ciągłości w czasie.
Weźmy na przykład schizofrenię. Gdy zdiagnozowano ją po raz pierwszy w 1883 roku, została nazwana dementia praecox – otępieniem wczesnym, ponieważ lekarze uważali, że stan mózgu pacjenta przedwcześnie się pogarsza. Jednak gdy większość z nas myśli o schizofrenii, łączymy tę chorobę z jej bardziej charakterystycznymi objawami, takimi jak halucynacje i urojenia. W rzeczywistości występują jednak i inne, mniej jaskrawe czy „donośne” objawy, takie jak spadek funkcji poznawczych; stąd wzięła się zresztą pierwotna nazwa. Tak jak w przypadku zaburzeń otępiennych, również tutaj zmiany infrastruktury „ja” mogą nie zostać wykryte przez samego pacjenta ani wyraźnie zauważone przez jego opiekuna.
Ludzie, którzy troszczą się o dotkniętych schizofrenią, mogą mieć problem z zauważaniem stopnia, w jakim choroba ta zmieniła bliskich. To również jest zwykle traktowane jako wyparcie. Ale choć wyparcie może być tu obecne, należy się zastanowić, czy – biorąc pod uwagę spostrzeżenia Kiper – ta swoista ślepa plamka nie jest również skutkiem mechanizmów umysłu opiekuna, który w sposób domyślny rzutuje na bliską osobę to samo doświadczenie jej „ja”, które miał przed powstaniem choroby. Nie chcę przez to powiedzieć, że schizofrenia jest tym samym co choroba Alzheimera. Oczywiście, że nie, i – na szczęście – wiąże się z lepszymi rokowaniami oraz sposobami leczenia. Jednak spostrzeżenia Kiper dotyczące ślepoty na demencję mogą mieć, w zmodyfikowanej formie, zastosowanie także do tej oraz innych chorób neurologicznych i psychiatrycznych.
W sensie praktycznym świadomość istnienia ślepoty na otępienie może pomóc opiekunom ominąć pewne przeszkody kognitywne – pozwalać im lepiej wczuć się w sytuację osoby cierpiącej na tę chorobę oraz wyplątać się z nieproduktywnego galimatiasu.
Użyłem tutaj słowa „osoba” w odróżnieniu od „ja”, ponieważ czytając tę książkę, widzę, że jej główną myślą jest szacunek wobec godności osoby. Demencja, daleka od dehumanizowania pacjenta z powodu dostrzeganej u niego utraty „ja”, aspiruje do prezentowania bardziej ludzkiego podejścia do stanu zdolności poznawczych chorego, w którym to zanikanie „ja” może być zakryte przez nastawienie i odczucia opiekuna.
Jeśli mam trudności z wyborem, które określenie („osoba”, „ja”, „pacjent”) najlepiej opisuje ludzi z poważnym zaburzeniem poznawczym, jest tak dlatego, że praca Kiper wprowadza nas na nowy obszar, w którym nie mamy jeszcze odpowiedniego słownictwa ani pojęć – psychologicznych, neurologicznych, prawnych czy potocznych – pozwalających uchwycić koncepcyjnie sytuację ludzi w coraz większym stopniu przejawiających brak ciągłości swego „ja”. Bez wątpienia ten brak słownictwa utrudnił myślenie o konsekwencjach ślepoty na demencję w całym społeczeństwie. Jednak ważniejsze od znalezienia właściwego słowa jest znalezienie właściwego przewodnika – osoby, która zechciałaby i potrafi pokazać nam ten często niewyobrażalny ląd (jeśli już nie oprowadzić nas po nim całym); kogoś, kto zna jego egzotykę i pułapki.
Pewna mądra lekarska maksyma, trafna w codziennym praktykowaniu medycyny, brzmi: „Czasami wyleczyć, często ulżyć, zawsze pocieszać”. Wierzę, że dzięki wyjaśnieniu relacji między opiekunem a pacjentem książka ta może przynieść ulgę i pocieszenie wielu umęczonym, zagubionym, dręczonym samokrytyką opiekunom. Choroba Alzheimera, jak wiele innych poważnych schorzeń, przypomina nam o naszej własnej śmiertelności, a jednocześnie uwypukla liczne nierozwiązane problemy w stosunkach z osobą, którą się opiekujemy. Przenikliwe obserwacje psychologiczne Kiper pogłębiają nasze zrozumienie tego, dlaczego pomiędzy opiekunem a pacjentem dochodzi do tak wielu trudnych interakcji, dlaczego wywołują one w nas ból i co dobrego możemy z nich wyciągnąć.
To z kolei prowadzi mnie do ostatniej nieoczywistej uwagi. Doświadczenie lektury Demencji może być inne, niż się spodziewamy. Czytanie kolejnych stron tej książki jest nie tylko odkrywcze i często poruszające, ale podnosi też na duchu, ponieważ poznajemy ludzi, którzy śmiało stają oko w oko z tym, co dla wielu z nas wydaje się nie do przejścia. Kiper daje nam okazję towarzyszenia opiekunom w ich zmaganiach z przyjęciem do wiadomości, akceptacją, uznaniem i ostatecznie przetrwaniem straty kochanej osoby. Ta książka, pełna spostrzeżeń i klinicznych klejnotów, wiele nauczy nas o mózgu, emocjach i ludzkim „ja”. To prawdziwy skarb.
lek. med. Norman Doidge
autor książek Mózg zmienia się sam
oraz Jak naprawić uszkodzony mózg