Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Diabeł. Дьявол - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Diabeł. Дьявол - ebook

Lew Tołstoj / Лев Николаевич Толстой: Diabeł / Дьявол. Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i rosyjskiej. Lew Tołstoj jest jednym z najbardziej znanych pisarzy, reformatorów i moralistów w historii rosyjskiej kultury. Jego poglądy religijne ukształtowały się już w czasie pisania, podobnie jak jego poglądy na temat relacji między mężczyznami i kobietami. Nie można przecenić wpływu Tołstoja na literaturę rosyjską i obcą. Opublikowano wiele monografii i badań naukowych na temat Tołstoja. „Diabeł” to historia z życia Tołstoja. Powieść opowiada historię uczciwego szlachcica, który nie jest w stanie powstrzymać swojej pasji do prostej kobiety, poddanki. Tołstoj moralnie argumentuje, jak cielesne pragnienia niszczą człowieka, prowadząc go na śmierć, najpierw duchową, a potem fizyczną. Jego zdaniem kobieta jest znacznie bardziej zepsutym stworzeniem – nie odczuwa bowiem moralnego cierpienia po skorzystaniu z zakazanego związku.

 

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-727-6
Rozmiar pliku: 477 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DIABEŁ

I.

A ja powiadam wam, iż każdy kto spojrzał na niewiastę z pożądaniem, już ją cudzołożył w sercu swojem. A jeśli prawe oko swoje gorszy się, wyłup je i odrzuć precz od siebie, albowiem lepiej utracić jeden z członków, niż żeby całe ciało twoje miało pójść na zatracenie. A jeśli prawa twoja ręka gorszy cię, utnij ją i porzuć precz od siebie albowiem lepiej utracić jeden z członków, niż żeby całe ciało miało pójść na zatracenie.

(Mat. V. 28. 29. 30.)

Eugenjusza Irtenjewa oczekiwała świetna karjera. Posiadał ku temu wszelkie warunki: wykwintne wychowanie domowe, świetnie ukończony wydział prawny uniwersytetu petersburskiego, związki w najwyższych sferach, po zmarłym niedawno ojcu i nawet początki służby rządowej pod protekcją ministra. I majątek nawet wielki chociaż wątpliwej wartości. Ojciec przebywał zagranicą i w Petersburgu, na synów Eugenjusza i starszego Andrzeja, który służył w kawalergwardji wydawał po sześć tysięcy rocznie, na siebie i żonę również bardzo wiele. Do majątku przyjeżdżał tylko na dwa miesiące letnie, ale gospodarstwem się nie zajmował, zostawiając zarząd pełnomocnikowi, który również niebardzo dbał o gospodarkę, ale który mimo kłótliwego usposobienia posiadał zupełne zaufanie swego pana.

Po śmierci ojca, gdy przyszło do działu między braćmi, pokazało się tyle długów, że adwokat radził im nawet wyrzec się spadku z wyjątkiem tego, co im przypadało po babce. Ale właściciel sąsiednich dóbr, który związany był interesami ze starym Irtenjewem t. j. miał jego weksle i z tego powodu wyjeżdżał często do Petersburga, twierdził, że mimo długów można było poprawić stan rzeczy i uratować większą część majątku, trzeba było tylko sprzedać las i kilka oddzielnych szmatów pustkowi a zatrzymać jedynie złote jabłko, Siemionowskoje z czterema tysiącami dziesięcin czarnoziemu, fabryką cukru i dwustu dziesięcinami doskonale nawodnionych łąk. Naturalnie, trzeba było oddać się zupełnie tej pracy, osiąść na wsi, gospodarować rozumnie i z kredką w ręku.

Oto Eugenjusz przyjechawszy wiosną do majątku (ojciec umarł w wielkim poście) i obejrzawszy wszystko, postanowił podać się do dymisji, osiąść z matką na wsi i wziąść się do pracy, aby uratować główny majątek. Z bratem, którego niebardzo kochał, umówił się co do spłaty czterech tysięcy rubli rocznie albo jednorazowo osiemdziesiąt tysięcy, za co tamtem zrzekał się swojej części spadku.

Osiadłszy z matką w wielkim pałacu, wziął się gorąco a ostrożnie do pracy.

Ludzie myślą zwykle, że wszelki konserwatyzm jest przywilejem starości a każdy nowator musi być młodym. Niezawsze to prawda. Konserwatyści najczęstszego typu – to z reguły młodzi ludzie. Młodzi, którzy pragną żyć, ale którzy nie myślą i nie mają czasu myśleć o tem, jak trzeba żyć i dlatego wzorują się na dawnym trybie życia.

Tak było i z Eugenjuszem. Gdy osiadł na wsi, marzył o wskrzeszeniu nie tego sposobu życia, który tu panował za czasów ojca – bo ten był złym gospodarzem – ale za czasów dziada. Starał się też wszędzie, w domu, w ogrodzie, w gospodarstwie wskrzesić zwyczaje dziadowskie rozumie się, ze zmianami, właściwemi duchowi czasu, gospodarka miała iść na szeroką skalę, dawać zadowolenie wszystkim dokoła i dobrobyt; ażeby zaś życie tak urządzić, pracy było aż nadto. Potrzeba było zaspokajać wierzycieli i banki, sprzedawać ziemię, prolongować spłaty, zdobywać grosz na robociznę w olbrzymim majątku Siemionowskim z czterystu dziesięcinami ornej roli i cukrownią. Dom i ogród należało utrzymać tak, aby pokryć zapuszczenie i upadek.

Pracy było wiele, ale też sił fizycznych i duchowych u Eugenjusza niemało. Miał lat dwadzieścia sześć, był średniego wzrostu, silnej budowy o rozwiniętych gimnastyką muskułach, żywy rumieniec krasił mu twarz, rzadkie, miękkie, wijące się włosy ociemniały czoło. Jedyną wadą jego fizyczną była krótkowzroczność, której sam był winien, zaczął bowiem używać szkieł. Teraz nie mógł już obyć się bez pince-nez, które wyżłobiło mu dwa ślady na grzbiecie nosa.

Takim był fizycznie. Duchową wartość zaś przedstawiał taką, że im kto więcej go poznawał, tem bardziej lubił. Matka zawsze kochała bez pamięci, teraz zaś po śmierci męża oddała mu wszystkie swe uczucia i żyła nim jedynie. Ale nietylko ona tak się do niego odnosiła. Koledzy ze szkół i uniwersytetu kochali go i szanowali, również na wszystkich wywierał podobny urok. Nie można było nie wierzyć mu, gdy mówił, przypuszczać fałsz i nieprawdę wobec tej otwartej, uczciwej twarzy a przedewszystkiem wobec jego oczu.

Sama postać jego była mu pomocą w pracy i interesach. Wierzyciel, który odmówiłby bez wahania każdemu innemu, jemu wierzył na słowo. Kupiec, starosta we wsi, chłop, który bez namysłu oszukałby haniebnie każdego, zapominał o tem pod miłem wrażeniem stosunku z tym, uczciwym a przedewszystkiem otwartym człowiekiem.

Był koniec maja. Eugenjusz doprowadził nareszcie z trudem interesy do tego, że uwolnił pustkowia z pod zastawu i sprzedał je, a za nabyte pieniądze kupował inwentarz, żywy i martwy i rozpoczął budowę koniecznego chutoru. Zaczęto robotę zwożono drzewo, cieśle pracowali, na pola wywożono nawóz osiemdziesięciu fornalkami. Ale wszystko to jeszcze wisiało na włosku.

II.

Wśród tych kłopotów zaszły okoliczności niezbyt ważne, ale męczące Eugenjusza. Młode swe lata spędzał on dotychczas jak wszyscy młodzi, zdrowi kawalerowie, utrzymując stosunki z rozmaitemi kobietami. Nie był rozpustnikiem, ale, jak sam mówił, nie miał powołania na mnicha. Używał, ile mu było tego potrzeba dla zdrowia fizycznego i umysłowej swobody, jak się tłumaczył. Zaczęło się to jeszcze w szesnastym roku życia i dotychczas szło szczęśliwie w tem znaczeniu, że nie doprowadziło go to ani do rozpusty, ani do choroby, ani do głębszego uczucia. Miał z początku w Petersburgu jakąś szwaczkę, a kiedy z tą stosunek się popsuł, urządził się inaczej w ten sposób, aby go to nie żenowało.

Tymczasem siedział już drugi miesiąc na wsi i stanowczo nie umiał sobie w tym względzie poradzić. Mimowolna wstrzemięźliwość zaczęła mu się dawać we znaki. Czyżby miał dla zaspokojenia jej jechać do miasta? Gdzie? Dokąd Niepokoiło to Eugenjusza Iwanowicza, a ponieważ wierzył, że, potrzebuje tego nieodzownie – zaczęło mu to rzeczywiście stawać się koniecznem, czuł, że nie jest tak swobodnym jak dawniej i że wbrew swej woli przeprowadza oczami każdą młodą kobietę.

U siebie we wsi szukać jakiejś kobiety czy dziewczyny uważał za rzecz brzydką. Wiedział z opowiadania, że tak ojciec jego jak i dziad pod tym względem różnili się od okolicznych ziemian i nie trzymali we dworze żadnych faworyt z pośród poddanych, postanowił też, że i on ich mieć nie będzie; a potem czując się coraz bardziej związanym pokusami a z przestrachem myśląc, co się może z nim stać w miasteczku, postanowił, że można sprawę załatwić i na wsi, gdzie zresztą już niebyło dawnych poddanych. „Byle tak się urządzić, aby nikt o tem nie wiedział i nie dla rozpusty, ale tylko dla zdrowia” – mówił do siebie. I kiedy powziął to postanowienie, ogarnął go jeszcze większy niepokój; czy to rozmawiał ze starostą wiejskim, czy z chłopem lub stolarzem swoim przy robocie mimowolnie kierował rozmowę na kobiety, albo przedłużał ją jeżeli była o nich mowa. Przyglądał się zaś każdej coraz bacznej.

III.

Ale postanowić rzecz, nie było to jeszcze wykonać ją. Podejść samemu do kobiety – niemożliwe! do jakiej? Gdzie? Trzebaby zwrócić się z tem do kogoś, ale do kogo?

Raz zdarzyło mu się wejść do chaty strażnika leśnego, aby się pokrzepić wodą. Stróżował tam były gajowy ojca. Eugenjusz wdał się z nim w rozmowę, a strażnik zaczął mu opowiadać stare historje, jak to bawiono się niegdyś na polowaniach.

Eugenjuszowi przyszło na myśl, że mógłby to urządzić tu, w chacie czy w lesie. Nie wiedział jednak jak i czy stary Daniła zechce mu pomóc. „Może przerazi go taka propozycja i będzie mu tylko wstyd – a może... zgodzi się” – myślał słuchając gadaniny strażnika, który właśnie opowiadał, jak raz na polowaniu zaszli do diaczychy i on tam Prjanicznikowi przyprowadził jakąś „babę”.

– O, można – pomyślał Eugenjusz.

– Wasz ojciec, panie, carstwo jemu niebieskie, nie bawił się takiemi głupstwami.

– Nie można, pomyślał Eugenjusz. Ale ażeby się przekonać, odezwał się:

– Toś ty się niebardzo ładnie spisywał.

– A cóż to nieładnego. I ona była rada i Fiodor Zacharycz zadowolony. Mnie dostał się rubel. Jakże bez tego człowiekowi?

– Można zacząć, pomyślał Engenjusz i natychmiast przystąpił do rzeczy.

– Wiesz Daniła... – czuł że krew napływa mu do twarzy. – Wiesz, już mi to także dokucza.

Daniła uśmiechnął się.

– No! Nie jestem przecież mnichem! Przywykłem także! Czuł, że słowa jego niebardzo mądre i niebardzo się wiążą, ale nabrał odwagi, wiedząc, że Daniła go zrozumiał.

– Czemużeście nie powiedzieli już dawniej, zrobi się – powiedzcie tylko którą.

– Ależ wszystko mi jedno. Naturalnie, żeby niebrzydka i zdrowa.

– Rozumiem – rzucił Daniła zamyśliwszy się. Jest i ładna sztuka. Eugenjusz znów poczerwieniał. Musicie ją zobaczyć, dopiero w jesieni wydali ją. – Zaczął dalej szeptać. Ale on niczego nie dokaże, trzeba samemu zapolować. Cóż to kosztuje?

Eugenjusz aż spochmurniał ze wstydu.

– Ależ nie, nie – zakrzyknął. – Ja tego nie chcą. Przeciwnie (co to miało znaczyć to „przeciwnie”?) niech będzie byle kto – byle zdrowa i niewiele kłopotu. Jakaś sołdatka czy kto tam...

– Dobrze, to Wam dostawię Stepanidę. Jej mąż w mieście, to tak jakby sołdatka była, a przystojna, czysta. Będziecie zadowoleni. Ja jej niedawno mówiłem: chodź – a ona...

– Więc kiedyż?

– Choćby jutro. Pójdę niby po tytoń i zajdę do niej, a wy w południe przyjdziecie albo tu, albo za ogród, do łaźni. Nie będzie nikogo. Zresztą w południe śpią wszyscy.

– Dobrze.

Jechał do domu wzburzony. „Co to będzie?” Chłopka – musi być wstrętna. Ale przypominał sobie że te, które widywał, były bardzo przystojne. – Tylko, co ja jej powiem?

Cały dzień był nieswój, nazajutrz w południe poszedł do domku strażnika. Daniła stał na progu i znacząco kiwnął głową.............ДЬЯВОЛ

А я говорю вам, что всякий, кто смотрит на женщину с вожделением, уже прелюбодействовал с нею в сердце своем. Если же правый глаз твой соблазняет тебя, вырви его и брось от себя, ибо лучше для тебя, чтобы погиб один из членов твоих, а не все тело твое было ввержено в геенну. И если правая твоя рука соблазняет тебя, отсеки ее и брось от себя, ибо лучше для тебя, чтобы погиб один из членов твоих, а не все тело твое было ввержено в геенну.

Матфея V, 28, 29, 30

I

Евгения Иртенева ожидала блестящая карьера. Все у него было для этого. Прекрасное домашнее воспитание, блестящее окончание курса на юридическом факультете Петербургского университета, связи по недавно умершему отцу с самым высшим обществом и даже начало службы в министерстве под покровительством министра. Было и состояние, даже большое состояние, но сомнительное. Отец жил за границей и в Петербурге, давая по шести тысяч сыновьям – Евгению и старшему, Андрею, служившему в кавалергардах, и сам проживал с матерью очень много. Только летом он приезжал на два месяца в именье, но не занимался хозяйством, предоставляя все заевшемуся управляющему, тоже не занимавшемуся именьем, но к которому он имел полное доверие.

После смерти отца, когда братья стали делиться, оказалось, что долгов было так много, что поверенный по делам советовал даже, оставив за собой именье бабки, которое ценили в сто тысяч, отказаться от наследства. Но сосед по именью, помещик, имевший дела с стариком Иртеневым, то есть имевший вексель на него и приезжавший для этого в Петербург, говорил, что, несмотря на долги, дела можно поправить и удержать еще большое состояние. Стоило только продать лес, отдельные куски пустоши и удержать главное золотое дно – Семеновское с четырьмя тысячами десятин чернозема, сахарным заводом и двумястами десятин заливных лугов, если посвятить себя этому делу и, поселившись в деревне, умно и расчетливо хозяйничать.

И вот Евгений, съездив весною (отец умер постом) в именья и осмотрев все, решил выйти в отставку, поселиться с матерью в деревне и заняться хозяйством с тем, чтобы удержать главное именье. С братом, с которым не был особенно дружен, он сделался так: обязался ему платить ежегодно четыре тысячи или единовременно восемьдесят тысяч, за которые брат отказывался от своей доли наследства.

Так он и сделал и, поселившись с матерью в большом доме, горячо и осторожно вместе с тем взялся за хозяйство.

Обыкновенно думают, что самые обычные консерваторы – это старики, а новаторы – это молодые люди. Это не совсем справедливо. Самые обычные консерваторы – это молодые люди. Молодые люди, которым хочется жить, но которые не думают и не имеют времени подумать о том, как надо жить, и которые поэтому избирают себе за образец ту жизнь, которая была.

Так было и с Евгением. Поселившись теперь в деревне, его мечта и идеал были в том, чтобы воскресить ту форму жизни, которая была не при отце – отец был дурной хозяин, но при деде. И теперь и в доме, и в саду, и в хозяйстве он, разумеется, с изменениями, свойственными времени, старался воскресить общий дух жизни деда – все на широкую ногу, довольство всех вокруг и порядок и благоустройство, а для того чтоб устроить эту жизнь, дела было очень много: нужно было и удовлетворять требованиям кредиторов и банков и для того продавать земли и отсрочивать платежи, нужно было и добывать деньги, для того чтобы продолжать вести, где наймом, где работниками, огромное хозяйство в Семеновском с четырьмя тысячами десятин запашки и сахарным заводом; нужно было и в доме и в саду делать так, чтобы не похоже было на запущение и упадок.

Работы было много, но и сил было много у Евгения – сил и физических и духовных. Ему было двадцать шесть лет, он был среднего роста, сильного сложения с развитыми гимнастикой мускулами, сангвиник с ярким румянцем во всю щеку, с яркими зубами и губами и с негустыми, мягкими и вьющимися волосами. Единственный физический изъян его была близорукость, которую он сам развил себе очками, и теперь уже не мог ходить без пенсне, которое уже прокладывало черточки наверху горбинки его носа. Таков он был физически, духовный же облик его был такой, что чем больше кто знал его, тем больше любил. Мать и всегда любила его больше всех, теперь же, после смерти мужа, сосредоточила на нем не только всю свою нежность, но всю свою жизнь. Но не одна мать так любила его. Товарищи его с гимназии и университета всегда особенно не только любили, но уважали его. На всех посторонних он всегда действовал так же. Нельзя было не верить тому, что он говорил, нельзя было предполагать обман, неправду при таком открытом, честном лице и, главное, глазах.

Вообще вся его личность много помогала ему в его делах. Кредитор, который отказал бы другому, верил ему. Приказчик, староста, мужик, который сделал бы гадость, обманул бы другого, забывал обмануть под приятным впечатлением общения с добрым, простым и, главное, открытым человеком.

Был конец мая. Кое-как Евгений наладил дело в городе об освобождении пустоши от залога, чтобы продать ее купцу, и занял деньги у этого же купца на то, чтобы обновить инвентарь, то есть лошадей, быков, подводы. И, главное, на то, чтобы начать необходимую постройку хутора. Дело наладилось. Возили лес, плотники уже работали, и навоз возили на восьмидесяти подводах, но все до сих пор висело на ниточке.

II

В середине этих забот случилось обстоятельство хотя и не важное, но в то время помучавшее Евгения. Он жил свою молодость, как живут все молодые, здоровые, неженатые люди, то есть имел сношения с разного рода женщинами. Он был не развратник, но и не был, как он сам себе говорил, монахом. А предавался этому только настолько, насколько это было необходимо для физического здоровья и умственной свободы, как он говорил. Началось это с шестнадцати лет. И до сих пор шло благополучно. Благополучно в том смысле, что он не предался разврату, не увлекся ни разу и не был ни разу болен. Была у него в Петербурге сначала швея, потом она испортилась, и он устроился иначе. И эта сторона была так обеспечена, что не смущала его.

Но вот в деревне он жил второй месяц и решительно не знал, как ему быть. Невольное воздержание начинало действовать на него дурно. Неужели ехать в город из-за этого? И куда? Как? Это одно тревожило Евгения Ивановича, а так как он был уверен, что это необходимо и что ему нужно, ему действительно становилось нужно, и он чувствовал, что он не свободен и что он против воли провожает каждую молодую женщину глазами.

Он считал нехорошим у себя в своей деревне сойтись с женщиной или девкой. Он знал по рассказам, что и отец его и дед в этом отношении совершенно отделились от других помещиков того времени и дома не заводили у себя никогда никаких шашен с крепостными, и решил, что этого он не сделает; но потом, все более и более чувствуя себя связанным и с ужасом представляя себе то, что с ним может быть в городишке, и сообразив, что теперь не крепостные, он решил, что можно и здесь. Только бы сделать это так, чтобы никто не знал, и не для разврата, а только для здоровья, так говорил он себе. И когда oн решил это, ему стало еще беспокойнее; говоря с старостой, с мужиками, с столяром, он невольно наводил разговор на женщин и, если разговор заходил о женщинах, то задерживал на этом. На женщин же он приглядывался больше и больше.

III

Но решить дело самому с собой было одно, привести же его в исполнение было другое. Самому подойти к женщине невозможно. К какой? где? Надо через кого-нибудь, но к кому обратиться?

Случилось ему раз зайти напиться в лесную караулку. Сторожем был бывший охотник отца. Евгений Иванович разговорился с ним, и сторож стал рассказывать старинные истории про кутежи на охоте. И Евгению Ивановичу пришло в голову, что хорошо бы было здесь, в караулке или в лесу, устроить это. Он только не знал как, и возьмется ли за это старый Данила. «Может быть, он ужаснется от такого предложения, и я осрамлюсь, а может, очень просто согласится». Так он думал, слушая рассказы Данилы. Данила рассказывал, как они стояли в отъезжем поле у дьячихи и как Пряничникову он привел бабу. «Можно», – подумал Евгений.

– Ваш батюшка, царство небесное, этими глупостями не займался.

«Нельзя», – подумал Евгений, но, чтобы исследовать, сказал:

– Как же ты такими делами нехорошими занимался?

– А что же тут худого? И она рада и мой Федор Захарыч довольны–предовольны. Мне рубль. Ведь как же и быть ему-то? Тоже живая кость. Чай вино пьет.

«Да, можно сказать», – подумал Евгений и тотчас же приступил.

– А знаешь, – он почувствовал, как он багрово покраснел, – знаешь, Данила, я измучался. – Данила улыбнулся. – Я все-таки не монах – привык.

Он чувствовал, что глупо все, что он говорит, но радовался, потому что Данила одобрял.

– Что ж, вы бы давно сказали, это можно, – сказал он. – Вы только скажите какую.

– Ах, право, мне все равно. Ну, разумеется, чтоб не безобразная была и здоровая.

– Понял! – откусил Данила. Он подумал. – Ох, хороша штучка есть, – начал он. Опять Евгений покраснел. – Хороша штучка. Изволите видеть, выдали ее по осени, – Данила стал шептать, – а он ничего не может сделать. Ведь это на охотника что стоит.

Евгений сморщился даже от стыда.

– Нет, нет, – заговорил он. – Мне совсем не то нужно. Мне, напротив (что могло быть напротив?), мне, напротив, надо, чтобы только здоровая, да поменьше хлопот – солдатка или эдак...

– Зпаю. Это, значит, Степаниду вам предоставить. Муж в городу, все равно как солдатка. А бабочка хорошая, чистая. Будете довольны. Я и то ей намесь говорю – пойди, а она...

– Ну, так когда же?

– Да хоть завтра. Я вот пойду за табаком и зайду, а в обед приходите сюда али за огород к бане. Никого нет. Да и в обед весь народ спит.

– Ну, хорошо.

Страшное волнение охватило Евгения, когда он поехал домой. «Что такое будет? Что такое крестьянка? Что–нибудь вдруг безобразное, ужасное. Нет, они красивы, – говорил он себе, вспоминая тех, на которых он заглядывался. – Но что я скажу, что я сделаю?»

Целый день он был не свой. На другой день в двенадцать часов он пошел к караулке. Данила стоял в дверях; и молча значительно кивнул головой к лесу. Кровь прилила к сердцу Евгения, он почувствовал его и пошел к огороду. Никого. Подошел к бане. Никого. Заглянул туда, вышел и вдруг услыхал треск сломленной ветки. Он оглянулся, она стояла в чаще за овражком. Он бросился туда через овраг. В овраге была крапива, которой он не заметил. Он острекался и, потеряв с носу пенсне, вбежал на противуположный бугор. В белой вышитой занавеске, красно–бурой паневе, красном ярком платке, с босыми ногами, свежая, твердая, красивая, она стояла и робко улыбалась.

– Тут кругом тропочка, обошли бы, – сказала она. – А мы давно. Голомя.

Он подошел к ней и, оглядываясь, коснулся ее.

Через четверть часа они разошлись, он нашел пенсне и зашел к Даниле и в ответ на вопрос его: «Довольны ль, барин?» – дал ему рубль и пошел домой.

Он был доволен. Стыд был только сначала. Но потом прошел. И все было хорошо. Главное, хорошо, что ему теперь легко, спокойно, бодро. Ее он хорошенько даже не рассмотрел. Помнил, что чистая, свежая, недурная и простая, без гримас. «Чья бишь она? – говорил он себе. – Печникова он сказал? Какая же это Печникова? Ведь их два двора. Должно быть, Михайлы-старика сноха. Да, верно его. У него ведь сын живет в Москве, спрошу у Данилы когда-нибудь».

С этих пор устранилась эта важная прежде неприятность деревенской жизни – невольное воздержание. Свобода мысли Евгения уже не нарушалась, и он мог свободно заниматься своими делами.

А дело, которое взял на себя Евгений, было очень нелегкое: иногда ему казалось, что он не выдержит и кончится тем, что все-таки придется продать именье, все труды его пропадут, и, главное, что окажется, что не выдержал, не сумел доделать того, за что взялся. Это больше всего тревожило его. Не успевал он заткнуть кое-как одной дыры, как раскрывалась новая, неожиданная. Во все это время все оказывались новые и новые, неизвестные прежде долги отца. Видно было, что отец в последнее время брал где попало. Во время раздела в мае Евгений думал, что он знает, наконец, все. Но вдруг в середине лета он получил письмо, из которого оказывалось, что был еще долг вдове Есиповой в двенадцать тысяч. Векселя не было, была простая расписка, которую можно было, по словам поверенного, оспаривать. Но Евгению и в голову не могло прийти отказаться от уплаты действительного долга отца только потому, что можно было оспаривать документ. Ему надо было узнать только наверное, действительный ли это был долг.

– Мама! что такое Есипова Калерия Владимировна? – спросил он у матери, когда они, по обыкновению, сошлись за обедом.

– Есипова? Да это воспитанница дедушки. А что? Евгений рассказал матери про письмо.

– Удивляюсь, как ей не совестно. Твой папа ей сколько передавал.

– Но должны мы ей?

– То есть как тебе сказать? Долгу нет, папа по своей бесконечной доброте...

– Да, но папа считал это долгом.

– Не могу я тебе сказать. Не знаю. Знаю, что тебе и так тяжело.

Евгений видел, что Марья Павловна сама не знала, как сказать, и как бы выпытывала его.

– Из этого я вижу, что надо платить, – сказал сын. – Я завтра поеду к ней и поговорю, нельзя ли отсрочить.

– Ах, как мне жалко тебя. Но, знаешь, лучше. Ты ей скажи, что она должна подождать, – говорила Марья Павловна, очевидно успокоенная и гордая решением сына.

Положение Евгения было особенно трудно оттого еще, что мать, жившая с ним, совсем не понимала его положения. Она всю жизнь привыкла жить так широко, что не могла представить себе даже того положения, в котором был сын, то есть того, что нынче-завтра дела могли устроиться так, что у них ничего не останется.......
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: