Dlaczego mężczyźni, dlaczego kobiety - tak robią? - ebook
Dlaczego mężczyźni, dlaczego kobiety - tak robią? - ebook
Zabawne i poparte naukowo wyjaśnienia różnic między kobietami a mężczyznami, które pomogą lepiej zrozumieć przeciwną płeć.
Mężczyźni nie słuchają tego, co się do nich mówi, dlatego że są egoistami i egocentrykami.
– Nie.
Kobiety mają zawsze ostatnie słowo, dlatego że mówią więcej niż mężczyźni.
– Nie.
Mężczyźni nie pomagają w domu, dlatego że ich zdaniem kobiety radzą sobie z tym lepiej.
– A to już niestety prawda.
Kobiety boją się wszystkiego bardziej niż mężczyźni, dlatego że tak są wychowywane.
– I to też prawda.
Ta pełna humoru, a jednocześnie oparta na najnowszych badaniach naukowych książka wyjaśnia różnice między mężczyznami
a kobietami w życiu codziennym.
Dzięki niej lepiej zrozumiesz przeciwną płeć i może nawet dojdziesz z nią do porozumienia...
FREDE ROYER to ciekawy wszystkiego i obdarzony niecodziennym poczuciem humoru dziennikarz i autor książek, pomysłodawca antynagród dla najgorszych programów telewizyjnych i filmów, odpowiednika polskich Węży – Gérard de la Télévision et du Cinéma.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-241-7861-2 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wiadomo, natura jest okrutna. A ewolucja seksistowska. Podzieliła istoty ludzkie na dwa zupełnie różne klany, które muszą się jakoś dogadywać od 200 000 lat, kiedy to pojawił się _Homo sapiens_. Takie porozumienie nie jest cudem, lecz koniecznością: istniejemy po to, by mieć dzieci, a przekorna ewolucja zmusiła nas do rozmnażania się drogą płciową.
Do rozmnażania wystarczyłoby wykorzystanie prostej różnicy między siusiakiem a cipką: siusiak wchodzi w cipkę i po sprawie. Nic z tego. Pomiędzy kobietami a mężczyznami istnieją dziesiątki innych rozbieżności, zarówno fizycznych, jak i psychologicznych. Dlaczego? Czy są one ubocznym, niepożądanym skutkiem rozmnażania płciowego, czy też służą przedłużeniu gatunku?
Tak czy inaczej, kobiety czują się dziś pokrzywdzone: np. ich palce serdeczne są krótsze od wskazujących, podczas gdy u mężczyzn jest odwrotnie. A na dodatek zarabiają mniej od mężczyzn.
Opierając się na najnowszych odkryciach biologii oraz psychologii społecznej i ewolucyjnej, w kolejnych rozdziałach przyjrzymy się przyczynom tych różnic. Dzięki temu może uda się poprawić relacje między kobietami a mężczyznami w domu, w pracy, na ulicy, a nawet na wakacjach.
Dziękuję, że czytasz tę książkę.DLACZEGO MĘŻCZYŹNI?
Dlaczego mężczyźni istnieją?
Utarte przekonanie:
Mężczyźni istnieją dlatego, że gdyby ich nie było, nie mogliby stawiać sobie pytań typu „być albo nie być”.
Odpowiedzi nauki:
Piękna próba filozoficznej i szekspirowskiej odpowiedzi, ale nie o to tu chodzi.
Jak zobaczymy w kolejnych rozdziałach, w odniesieniu do mężczyzn nasuwa się nam mnóstwo pytań, a przede wszystkim takie: „Dlaczego oni istnieją?”
Proszę tego źle nie zrozumieć. To pytanie nie wyraża zniecierpliwienia kobiety zirytowanej takim czy innym męskim zachowaniem. Nie jest to też pytanie filozoficzne. To ważna kwestia z punktu widzenia biologii.
Istnienie mężczyzn – i w ogóle samców – długo wprawiało naukowców w zakłopotanie. Większość gatunków rozmnaża się płciowo, by przekazywać geny, chociaż jest to metoda niezbyt skuteczna i bardzo kosztowna. Tak naprawdę w momencie dawania życia nowemu pokoleniu samce najczęściej nie wnoszą nic poza swoim materiałem genetycznym. W dodatku tylko połowa spłodzonego w ten sposób potomstwa (dziewczynki) będzie wydawać na świat dzieci.
Co więcej, ta metoda jest niebezpieczna. To z jej powodu paw musi mieć ogon, jeleń poroże, a samiec ptaka rajskiego wykonywać niezwykle skomplikowany taniec. To zabiera mnóstwo energii, a nieraz ma przykre konsekwencje: pióra pawia przyciągają nie tylko samice, ale też drapieżników, a on nie może podfrunąć, aby schronić się na drzewie.
Niektóre samce bardzo angażują się w wychowywanie młodych (pingwiny, koniki morskie, ludzie itp.), ale inne są tylko wytwarzającymi spermę, uczepionymi samic pasożytami.
Dlaczego w takim razie większość gatunków zużywa tyle energii na płodzenie samców?
Rozmnażanie bezpłciowe przez klonowanie
W świecie zwierzęcym nie wszyscy chodzą ze sobą do łóżka. Wiele gatunków rozmnaża się bezpłciowo, bez partnera, choćby warany z Komodo, rekiny młoty, niektóre pszczoły czy jaszczurki _aspidoscelis uniparens_ – gatunek złożony wyłącznie z samic.
Jakie są zalety rozmnażania bezpłciowego? Jest ono proste i nie wymaga tracenia czasu i energii na szukanie i uwiedzenie partnera oraz na samą kopulację. I korzystne, bo pozwala pominąć etap rywalizacji i walki (która może skończyć się śmiercią) poprzedzającej stosunek.
Jednak rozmnażanie bezpłciowe również niesie za sobą pewne zagrożenia. Potomstwo wydane w ten sposób na świat jest identyczne pod względem genetycznym, a przez to bardziej narażone na choroby. Przy rozmnażaniu drogą płciową istnieje szansa, że dzieci zostaną obdarzone przez rodziców kombinacją genów, która uchroni je przed konkretną chorobą, dzięki czemu przeżyją i przekażą tę mutację następnym pokoleniom. Nie jest to możliwe w przypadku rozmnażania bezpłciowego.
Rozmnażanie płciowe przez kopulację
Chociaż seks jest chaotyczną i nieskuteczną metodą reprodukcji, ewolucja większości organizmów wielokomórkowych przebiegła w ten sposób, że potrzebują one partnera. Dzięki rozmnażaniu drogą płciową potomstwo jest zróżnicowane genetycznie, co zapewnia ogromną przewagę nad rozmnażaniem bezpłciowym.
Różnorodność jest siłą napędową ewolucji. Wiele gatunków płodzi więcej potomstwa, niż może przetrwać w danym środowisku. Przeżyją osobniki o korzystnym zestawie genów, a potem przekażą te dobre geny następnemu pokoleniu. Słabe geny nie są powielane i w ten sposób gatunek przystosowuje się do środowiska i jego zagrożeń. Dzięki ciągłemu mieszaniu się genów gatunki rozmnażające się płciowo tworzą zróżnicowane populacje.
Z genetycznego punktu widzenia rezultat jest lepszy, kiedy samice mogą wybierać partnerów spośród wielu osobników. Możliwość selekcji partnera jest z natury dobra dla gatunku.
Efektywność rozmnażania płciowego na przykładzie chrząszczy
Naukowcy z University of East Anglia chcieli potwierdzić, że to właśnie darwinowski dobór naturalny umożliwia przetrwanie tej ewidentnie rozrzutnej metodzie reprodukcji. Aby zbadać, jakie znaczenie ma wybór tego, a nie innego partnera dla przetrwania gatunku, zespół profesora Matthew Gage’a przeprowadził eksperyment polegający na oddzieleniu selekcji od kopulacji. Trwał on 10 lat i objął 50 pokoleń chrząszczy.
Najpierw, w ramach grupy kontrolnej, losowo połączono chrząszcze w monogamiczne pary. Pozostałe grupy tworzono z samic i samców, dobieranych w coraz bardziej nierównych proporcjach: w ostatniej było już tylko 10 samic na 90 samców. To oznaczało, że w grupach eksperymentalnych samice miały ogromny wybór, podczas gdy w grupie kontrolnej nie dano im żadnego, w związku z czym w każdym pokoleniu dochodziło do kopulacji brata z siostrą.
Grupy, którym zapewniono największy wybór, przetrwały przez 20 pokoleń, podczas gdy te mające niewielki wybór lub go pozbawione wyginęły w dziesiątym pokoleniu. W ich kodzie genetycznym znalazło się najwięcej szkodliwych mutacji, które szybko się skumulowały wskutek pokrewieństwa. Dobór płciowy zapewnił więc chrząszczom taką korzyść, że samice, które miały wybór spośród wielu samców ubiegających się o ich względy, były mniej narażone na ryzyko połączenia się z genetycznymi nieudacznikami.
Mężczyźni zawdzięczają istnienie infekcjom
Jednak użyteczność samców, czyli także mężczyzn, naukowcy potwierdzili dzięki wioślarkom (_Cladocera_). Zespół doktora Stuarta Aulda ze szkockiego University of Stirling badał rozwielitki pchłowate należące do tych rzadkich organizmów, które mogą się rozmnażać zarówno drogą płciową, jak i przez klonowanie. Porównując żeńskie potomstwo tej samej matki powołane do życia tymi dwoma sposobami, badacze odkryli, że rozwielitki pochodzące z rozrodu płciowego chorują rzadziej niż te z klonowania.
Średnio gatunki rozmnażające się płciowo są dwukrotnie odporniejsze na choroby zakaźne niż te zachowujące ciągłość dzięki klonowaniu.
Niezmienna potrzeba chronienia się przed chorobami tłumaczy, dlaczego seks przetrwał w przyrodzie pomimo wszystkich jego negatywnych konsekwencji. Mężczyźni zawdzięczają istnienie infekcjom.Dlaczego mężczyźni nie są piękni?
Utarte przekonanie:
W przeciwieństwie do kobiet, mężczyźni się nie malują, nie chodzą do fryzjera, krótko mówiąc, w ogóle o siebie nie dbają.
Odpowiedzi nauki:
A wcale nie… A jednak… I tak, i nie…
Przez całe tysiąclecia nasi prehistoryczni przodkowie wyglądali tak samo: mali, krępi, z wysuniętą szczęką, cofniętym czołem i wystającymi łukami brwiowymi. Tak było do czasu, aż pionierzy walczący o prehistoryczne kobiety najmniej szpetne z całego plemienia przyczynili się do stopniowej poprawy wyglądu naszego gatunku.
Trzeba jednak przyznać, że zasoby urody nie zostały rozdzielone po równo pomiędzy obie płci. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie: pięknych kobiet jest, obiektywnie rzecz biorąc, więcej niż pięknych mężczyzn…
Piękne kobiety rodzą częściej dziewczynki niż chłopców
Zgodnie z darwinowską teorią ewolucji najatrakcyjniejsze kobiety powinny wybierać najprzystojniejszych mężczyzn, by dobre geny były przekazywane zarówno w populacji kobiet, jak i mężczyzn. Najwyraźniej tak się nie dzieje, a wyjaśnienia tego stanu rzeczy należy także szukać w ewolucji.
Okazuje się, że piękne kobiety mają więcej potomstwa niż te mniej urodziwe, a większość ich dzieci to dziewczynki. Kiedy te dziewczynki dorastają, również starają się być pociągające dla mężczyzn, wzorzec jest powtarzany, więc kobiety stają się z pokolenia na pokolenie coraz piękniejsze. Mężczyźni, niestety, mniej skorzystali na tym mechanizmie. Aby to potwierdzić, zespół profesora Markusa Jokela z uniwersytetu w Helsinkach w metaanalizie połączył wyniki kilku badań przeprowadzonych na grupie 1244 kobiet i 997 mężczyzn obserwowanych przez cztery dekady. Ich atrakcyjność była oceniana na podstawie robionych im w tym czasie zdjęć. Okazało się, że atrakcyjne kobiety urodziły o 16% dzieci więcej, niż wyniosła średnia, a te niezwykle atrakcyjne o 22% więcej. Najmniej atrakcyjni mężczyźni mieli o 13% dzieci mniej, niż wyniosła średnia.
Potwierdzają to wyniki innych badań, np. tych przeprowadzonych przez doktora Satoshiego Kanazawę, psychologa ewolucyjnego z London School of Economics, który utrzymuje, że atrakcyjność fizyczna rodzica ma wpływ na płeć dziecka. Wysoki wzrost czy brutalność zwiększa szansę na sukces reprodukcyjny jedynie w przypadku mężczyzn, uroda sprzyja za to obydwu płciom. Zarówno piękne kobiety, jak i piękni mężczyźni mogą się pochwalić większymi sukcesami rozrodczymi, ale dla każdej płci oznacza to coś innego.
Zdaniem Kanazawy mężczyźni wybierają piękne kobiety zarówno do krótkotrwałych, jak i do długotrwałych związków. Natomiast kobiety wolą urodziwych mężczyzn, gdy chodzi o przelotne związki, ale niekoniecznie jako partnerów życiowych. Jedną z hipotez, która to wyjaśnia, jest przypuszczenie, że kobiety chcą (oczywiście nieświadomie) pozyskać od atrakcyjnego mężczyzny dobre geny dla swoich dzieci, ale wolą, aby zostały one wychowane przez męża, który wnosi inne wartości, takie jak zasoby finansowe czy status społeczny. Czarujący mężczyźni faktycznie mogą okazywać się niezbyt dobrymi partnerami do dłuższych związków właśnie dlatego, że kobiety wyszukują ich z myślą o romansach.
Atrakcyjność fizyczna przyczynia się więc raczej do sukcesu reprodukcyjnego kobiet niż mężczyzn. Teoria Triversa-Willarda głosi, że rodzice inwestują w taką płeć dziecka, która pozwoli im uzyskać największą liczbę potomków w drugim pokoleniu, czyli atrakcyjni rodzice powinni mieć więcej córek niż synów. I tak właśnie jest. Wyniki amerykańskich badań Add Health (ogólnokrajowego badania podłużnego dotyczącego stanu zdrowia od adolescencji do wieku dorosłego) wykazały, że młodzi ludzie oceniani jako „bardzo atrakcyjni” mają 56% szans na wydanie na świat dziewczynki jako pierwszego dziecka (czyli 44% szans na urodzenie się chłopca), podczas gdy dla reszty populacji jest to odpowiednio 48 i 52%. Bycie „bardzo atrakcyjnym” zwiększa szanse na spłodzenie dziewczynki o 36% i zmniejsza szanse na wydanie na świat chłopca o 26%.
To, że urodziwi rodzice płodzą częściej córki niż synów, ma też inną konsekwencję. Skoro atrakcyjność fizyczna jest dziedziczna, piękni rodzice mają piękne dzieci (mniej atrakcyjni rodzice płodzą z kolei mniej urodziwe dzieci), a do tego piękni rodzice mają większe szanse na spłodzenie dziewczynki, logiczny wniosek jest taki, że z pokolenia na pokolenie kobiety stają się (średnio) coraz atrakcyjniejsze od mężczyzn.
Inne badanie podłużne, National Child Development Study (ogólnokrajowe badanie rozwoju dziecka) przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, wskazuje, że nauczycielki postrzegają 85,5% swoich 7-letnich uczennic jako „ładniutkie”, podczas gdy dla chłopców ten odsetek wynosi 83,1%, co daje istotną statystycznie różnicę. Z kolei 11,4% dziewczynek i 12% chłopców uchodzi za nieładnych. Wyniki Add Health są podobne. Za ładne lub bardzo ładne uważanych jest 56,03% dziewczynek i 41,75% chłopców. Jako bardzo ładne postrzeganych jest prawie dwukrotnie więcej dziewczynek (19,53%) niż chłopców (10,51%).
Mężczyźni mają mniej skuteczne zestawy do naprawy DNA
Niedawno odkryto kolejną (i bardziej techniczną) przyczynę tego stanu rzeczy. Profesor Marion Petrie z Newcastle University przyglądała się pawiom. W tym gatunku to samce starają się być atrakcyjne. Pawiom obdarzonym największymi i najpiękniejszymi ogonami przypadają najpiękniejsze samice. Ewolucja sugerowałaby, że w miarę upływu czasu wszystkie te ptaki upodobnią się do siebie dzięki owym dobrym genom rozprzestrzeniającym się pośród całej populacji. Tymczasem przemijają pokolenia, a my nadal spotykamy pawie zarówno ze wspaniałymi, jak i z mizernymi ogonami.
Mutacje mogą wystąpić gdziekolwiek w materiale genetycznym zwierzęcia; niektóre upośledzają to, co nazywamy „systemem naprawczym DNA” znajdującym się we wszystkich komórkach. Pewne osobniki mają mniej skuteczne mechanizmy naprawy, co powoduje większe wariacje w ich DNA. Wykorzystując model informatyczny do sporządzenia mapy rozprzestrzeniania się genów w obrębie określonej populacji, profesor Petrie wykazała, że mutacje DNA są ważniejsze od rezultatów doboru płciowego.
Udowodniła, że mężczyźni z korzystnych mutacjami genetycznymi umożliwiającymi skuteczne zwalczanie patogenów (czyli mający większe szanse na nieprzekazanie chorób swoim dzieciom) są uważani przez samice za bardziej pociągających. Ponieważ te samce mają większe zdolności reprodukcyjne, przekazują większą różnorodność genetyczną potomstwu, umożliwiając (dzięki doborowi płciowemu) rozprzestrzenienie się jej w obrębie całej populacji. Ten mechanizm zachodzi u wszystkich organizmów żywych…