- nowość
- W empik go
Doktryna i Rytuał Magii Wysokiej - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Doktryna i Rytuał Magii Wysokiej - ebook
Doktryna i Rytuał Magii Wysokiej (Dogme et Rituel de la Haute Magie)Część I: Doktryna Magii Wysokiej Autor — Éliphas Lévi (Alphonse Louis Constant) Kamil K. Lewandowski, na podstawie przekładu autorstwa A. E. Waite’a, pierwotnie opublikowanego przez Rider & Company, w Anglii, w roku 1896
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8384-557-9 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
ZA zasłoną wszystkich hieratycznych i mistycznych alegorii starożytnych doktryn, za ciemnością i dziwnymi mękami wszystkich inicjacji, pod pieczęcią wszystkich świętych pism, w ruinach Niniwy lub Teb, na rozpadających się kamieniach starych świątyń i na poczerniałym obliczu asyryjskiego lub egipskiego sfinksa, w potwornych lub cudownych obrazach, które interpretują wiernym Indii natchnione strony Wed, w tajemniczych emblematach naszych starych książek o alchemii, w ceremoniach praktykowanych podczas przyjęcia przez wszystkie tajne stowarzyszenia, można odnaleźć oznaki doktryny, która jest wszędzie jednakowa i wszędzie starannie ukryta. Wydaje się, jakoby filozofia okultystyczna była karmicielką czy też matką chrzestną wszystkich sił intelektualnych, kluczem do wszystkich boskich niejasności i absolutną królową społeczeństwa w tamtych wiekach — kiedy była przeznaczona wyłącznie do kształcenia kapłanów i królów. Panowała w Persji wśród Mędrców (Magów), którzy ostatecznie polegli, podobnie jak polegną wszyscy władcy świata, nadużywszy swej władzy; obdarzyła Indie najwspanialszymi tradycjami i niewiarygodnym bogactwem poezji, wdzięku i grozy w swych symbolach; ucywilizowała Grecję przy muzyce liry Orfeusza; Ukryła zasady wszystkich nauk, cały postęp ludzkiego umysłu, w śmiałych obliczeniach Pitagorasa; baśnie obfitowały w jej cuda, a historia, próbując oszacować tę nieznaną moc, została pomieszana z baśniami; podważyła lub umocniła imperia swoimi wyroczniami, sprawiła, że tyrani drżeli na swych tronach i rządziła wszystkimi umysłami, albo przez ciekawość, albo przez strach. Dla tej nauki, powiadał lud, nie ma nic niemożliwego, włada żywiołami, zna język gwiazd i kieruje biegami planet; gdy przemawia, z nieba spada krwistoczerwony księżyc; umarli wstają z grobów i mamroczą złowieszcze słowa, gdy nocny wiatr przewiewa ich czaszki. Mistrzyni miłości i nienawiści, nauka okultystyczna może, wedle swego upodobania, obdarzyć ludzkie serca rajem lub piekłem; rozporządza wszystkimi formami i nadaje piękno lub brzydotę; za pomocą różdżki Kirke zmienia ludzi w bestie, a zwierzęta na przemian w ludzi; rozporządza nawet życiem i śmiercią, może nadać swoim adeptom bogactwo poprzez transmutację metali i nieśmiertelność dzięki swej kwintesencji lub eliksirowi, złożonemu ze złota i światła.
Taka była magia od Zaratusztry do Manicheusza, od Orfeusza do Apoloniusza z Tiany, kiedy pozytywne chrześcijaństwo, zwyciężając w końcu błyskotliwe marzenia i tytaniczne aspiracje szkoły aleksandryjskiej, odważyło się publicznie rzucić swoje anatemy przeciwko tej filozofii, zmuszając ją w ten sposób do stania się bardziej okultystyczną i tajemniczą niż kiedykolwiek. Co więcej, zaczęły krążyć osobliwe i niepokojące plotki dotyczące wtajemniczonych lub adeptów; wszędzie otaczał ich złowieszczy wpływ i niszczyli oni lub rozpraszali tych, którzy dali się zwieść ich słodkiej elokwencji lub czarodziejstwu ich nauki. Kobiety, które kochali, stawały się strzygami, a ich dzieci znikały podczas nocnych spotkań, podczas gdy mężczyźni szeptali trwożliwie i potajemnie o krwawych orgiach i obrzydliwych bankietach. W kryptach starożytnych świątyń znajdowano kości, w nocy słyszano krzyki, zbiory więdły, a stada chorowały, gdy mag przechodził w pobliżu. Czasami na świecie pojawiały się choroby, które wymykały się medycznym umiejętnościom, a zawsze, jak mówiono, za sprawą jątrzącego spojrzenia adeptów. W końcu powszechny krzyk potępienia podniósł się przeciwko magii, jej sama nazwa stała się przestępstwem, a powszechna nienawiść została sformułowana w tym zdaniu: „Magowie do ognia!” — tak jak krzyczano kilka wieków wcześniej: „Chrześcijanie lwom na pożarcie!”. Obecnie lud nigdy nie sprzysięga się, chyba że przeciwko prawdziwym potęgom; nie wie, co jest prawdą, lecz ma instynkt tego, co silne. Przez cały XVIII wiek wyszydzano zarówno chrześcijan, jak i magię, podczas gdy panowało zauroczenie dyskursem Rousseau i iluzjami Cagliostro.
Mimo to nauka jest podstawą Magii, tak jak u podstaw chrześcijaństwa leży miłość, a w symbolach ewangelicznych widzimy Słowo Wcielone adorowane w kołysce Pańskiej przez Trzech Mędrców, prowadzonych tam przez gwiazdę — triada i znak mikrokosmosu — i witających darami złota, kadzidła i mirry, drugiej tajemniczej trójcy, pod której godłem alegorycznie zawarte są najwyższe sekrety Kabały. Chrześcijaństwo nie jest zatem winne nienawiści do magii, lecz ludzka ignorancja zawsze obawiała się nieznanego. Nauka została zmuszona do ukrycia się, aby uciec przed żarliwymi atakami ślepego pożądania: przyoblekła się w nowe hieroglify, sfałszowała swoje intencje, zaprzeczyła swoim nadziejom. Wtedy to powstał żargon alchemii, nieprzenikniona iluzja dla prostaków w ich chciwości złota, żywy język zaś jedynie dla prawdziwego ucznia Hermesa.
Zdumiewający fakt! Wśród świętych zapisów chrześcijan znajdują się dwa teksty, co do których nieomylny Kościół nie rości sobie pretensji do ich zrozumienia i nigdy nie próbował ich objaśniać: są to Proroctwo Ezechiela i Apokalipsa, dwa Klucze Kabalistyczne zarezerwowane niewątpliwie w niebie dla słów Królów Magów, księgi zapieczętowane niczym siedmioma pieczęciami dla lojalnych wierzących, a jednak doskonale zrozumiałe dla niewiernych wtajemniczonych w nauki okultystyczne.
Istnieje również inne dzieło, które chociaż jest w pewnym sensie popularne i można je znaleźć wszędzie, jest ono najbardziej okultystyczne i nieznane, ponieważ jest kluczem do reszty. Znajduje się w rękach ogółu, bez jego wiedzy i nikt nie podejrzewa jego istnienia ani nie zamierza go szukać tam, gdzie faktycznie się znajduje. Ta księga, która może być starsza niż księga Henocha, w rzeczywistości nigdy nie została przetłumaczona, choć nadal jest zachowana w niezmienionej formie w pierwotnych znakach, na oderwanych kartach, jak tablice starożytnych. Fakt ten umknął powszechnej uwadze, chociaż pewien wybitny uczony ujawnił nie tyle jego tajemnicę, co jego starożytność i niezwykłe zachowanie. Inny zaś uczony, o umyśle bardziej fantazyjnym niż rozsądnym, spędził lata na studiowaniu tego arcydzieła i jedynie podejrzewał jego ogromne znaczenie. W rzeczywistości jest to monumentalne i niezwykłe dzieło, mocne i proste niczym architektura piramid, a w konsekwencji trwałe jak one — księga, która jest podsumowaniem wszystkich nauk, która może rozwiązać wszystkie problemy dzięki swoim nieskończonym kombinacjom, która przemawia poprzez wywoływanie myśli, jest inspiratorem i arbitrem wszystkich możliwych koncepcji i może stanowić arcydzieło ludzkiego umysłu. Należy ją bezsprzecznie zaliczyć do wielkich darów przekazanych nam przez starożytność; jest to uniwersalny klucz, którego nazwa została wyjaśniona i zrozumiana tylko przez uczonego Williama Postela; jest to wyjątkowy test, którego same początkowe postacie pogrążyły w ekstazie pobożnego ducha Saint-Martina i mogły przywrócić rozum wielkiemu i nieszczęśliwemu Swedenborgowi. Powrócimy do tej książki później, ponieważ jej matematyczne i precyzyjne wyjaśnienie będzie uzupełnieniem i ukoronowaniem naszego sumiennego przedsięwzięcia.
Gdy zostanie już w pełni ujawniony, pierwotny sojusz między chrześcijaństwem, a nauką Magów będzie odkryciem o niebanalnym znaczeniu i nie ma wątpliwości, iż poważne rozważania nad magią i kabałą doprowadzą gorliwe umysły do pojednania nauki i dogmatów, rozumu i wiary, co dotychczas uważane było za niemożliwe.
Powiedziane zostało już, że Kościół, którego szczególnym urzędem jest przechowywanie Kluczy, nie rości sobie praw do posiadania tych do Apokalipsy lub do Ezechiela. W opinii chrześcijan naukowe i magiczne Klucze Salomona zostały utracone, a mimo to jest pewne, że w dziedzinie inteligentnego projektu rządzonego przez Słowo nic, co zostało napisane, nie może zginąć. To, co ludzie przestają rozumieć, przestaje dla nich istnieć, przynajmniej w porządku Słowa, i przechodzi wówczas do domeny enigmy i tajemnicy. Co więcej, antypatia, a nawet otwarta wojna oficjalnego Kościoła przeciwko wszystkiemu, co należy do sfery magii, która jest rodzajem osobistego i wyemancypowanego kapłaństwa, jest powiązana z koniecznymi, a nawet nieodłącznymi przyczynami w społecznej i hierarchicznej konstytucji chrześcijańskiego sakramentalizmu. Kościół ignoruje magię — ponieważ musi albo ją zignorować, albo zginąć, jak udowodnimy później; nie mniej jednak nie uznaje on, że jego tajemniczy Założyciel został pozdrowiony w kołysce przez Trzech Magów — to znaczy przez hieratycznych ambasadorów trzech części znanego świata i trzech analogicznych światów filozofii okultystycznej. W Szkole Aleksandryjskiej magia i chrześcijaństwo niemal złączyły ręce pod auspicjami Amoniusza Sakkasa i Platona; doktryna Hermesa znajduje się prawie w całości w pismach przypisywanych Dionizemu Areopagicie; Synezjusz nakreślił plan traktatu o snach, który został następnie opatrzony adnotacjami przez Cardano2, i skomponował hymny, które mogłyby służyć liturgii Kościoła Swedenborga, gdyby kościół iluminatów posiadał liturgię. Z tym okresem płomiennych abstrakcji i beznamiętnej walki na słowa należy również połączyć filozoficzne panowanie Juliana, zwanego Apostatą, ponieważ w młodości niechętnie wyznawał chrześcijaństwo. Wszyscy wiedzą, że Julian miał nieszczęście być bohaterem spoza czasów Plutarcha i że był, jeśli można tak powiedzieć, Don Kichotem rzymskiego rycerstwa; ale większość ludzi nie wie, że był jednym z oświeconych i wtajemniczonych pierwszego rzędu: że wierzył w jedność Boga i powszechną doktrynę Trójcy; że, jednym słowem, nie żałował niczego ze starego świata, z wyjątkiem jego wspaniałych symboli i zbyt łaskawych obrazów. Julian nie był poganinem; był gnostykiem zwabionym alegoriami greckiego politeizmu, który miał nieszczęście uznać imię Jezusa Chrystusa za mniej dźwięczne niż imię Orfeusza. Cesarz zapłacił swoją osobą za akademickie gusta filozoficzne i retoryczne, a po zapewnieniu sobie widowiskowego i satysfakcjonującego wygaśnięcia niczym Epaminondas w okresach Katona, miał w opinii publicznej, do tego czasu w pełni schrystianizowanej, jedynie wyklęcie za swoją vprzemowę pogrzebową oraz pogardliwy epitet za swój ostateczny pomnik.
Pomińmy małostkowe umysły i drobne sprawy późnego Cesartwa Rzymskiego oraz przejdźmy do średniowiecza… Przystań, weź tę księgę! Spojrzyj na siódmą stronę, zaś następnie przysiądź na opończy, którą tu rozkładam, a potem zakryjmy nasze oczy każdym z jej rąbków… Twoja głowa płynie, Twoje stopy zaś zdają się lecieć ponad ziemią, czyż nie? Trzymaj się mocno i nie patrz w prawo ani w lewo… Zawroty głowy ustają: jesteśmy na miejscu. Wstań i otwórz oczy, ale przede wszystkim uważaj, aby nie czynić żadnego chrześcijańskiego znaku i nie wymawiać żadnych chrześcijańskich słów. Znajdujemy się w krajobrazie Salvatora Rosy, niespokojnym pustkowiu, które zdaje się odpoczywać po burzy. Na niebie nie ma księżyca, ale można dostrzec małe gwiazdy błyszczące w zaroślach i usłyszeć powolny lot wielkich ptaków, które zdają się szeptać dziwne przepowiednie, gdy przelatują. Zbliżmy się cicho do skrzyżowania przy skałach. Nagle rozlega się ostry, żałobny dźwięk trąb, a z każdej strony rozbłyskują czarne pochodnie. Burzliwy tłum krąży wokół pustego tronu: wszyscy patrzą i czekają. Nagle rzucają się na ziemię. Książę o koziej głowie wbiega między nich; wstępuje na tron, odwraca się i przyjmując pochyloną postawę, przedstawia zgromadzeniu ludzką twarz, a wszyscy podchodzą, by ją pozdrowić i pocałować, dzierżąc czarną pochodnię w dłoniach. Z ochrypłym śmiechem przyjmuje wyprostowaną pozycję, a następnie rozdaje złoto, tajne instrukcje, okultystyczne lekarstwa i trucizny swoim wiernym poddanym. W międzyczasie rozpalane są ogniska z paproci i olchy, ułożone z ludzkich kości i tłuszczu straconych przestępców. Druidki, ukoronowane dziką pietruszką i werbeną, unieśmiertelniają nieochrzczone dzieci złotymi nożami i przygotowują straszliwe uczty miłosne. Stoły są rozłożone, zamaskowani mężczyźni siadają obok półnagich kobiet i rozpoczyna się bachanaliowa orgia; nie brakuje niczego oprócz soli, symbolu mądrości i nieśmiertelności. Wino płynie strumieniami, pozostawiając plamy niczym krew; zaczynają się lubieżne zaloty i porzucone pieszczoty. Jeszcze chwila, a całe zgromadzenie oszaleje z pijaństwa i rozpusty, ze zbrodni i śpiewu. Bezładny tłum powstaje i tańczy piekielne tańce… Potem przybywają wszelkie legendarne potwory, wszystkie zjawy z koszmaru; ogromne ropuchy grają na odwróconych fletach i uderzają kończynami w boki; kulejące skarabeusze mieszają się w tańcu; kraby grają na kastanietach; krokodyle wybijają tempo na swoich łuskach; słonie i mamuty pojawiają się ubrane jak Kupidyni i wydeptują rytm w kręgu: w końcu oszalałe kręgi rozpadają się i rozpraszają na wszystkie strony… Każdy wrzeszczący tancerz odciąga rozczochraną samicę. Lampy i świece uformowane z ludzkiego tłuszczu gasną dymiąc w ciemności. Krzyki słychać tu i tam, zmieszane z salwami śmiechu, bluźnierstwami i dźwiękami grzechoczących w gardłach głosów. Chodź, obudź się: nie rób znaku krzyża! Zobacz, przyprowadziłem cię do domu. Jesteś w swoim łóżku, nie będąc zmęczonym wcale, być może trochę zdruzgotany nocną podróżą i tą orgią; ale widziałeś to, o czym wszyscy mówią bez wiedzy; zostałeś wtajemniczony w sekrety nie mniej straszne niż grota Trofoniosa; byłeś obecny podczas Sabatu. Pozostaje ci teraz zachować rozsądek, odczuwać zdrowy strach przed prawem i trzymać się z szacunkiem z dala od Kościoła i jego heter.
Czy chciałbyś dla odmiany zobaczyć coś mniej fantastycznego, bardziej realnego i strasznego? Będziesz asystował przy egzekucji Jakuba de Molay i jego wspólników lub jego braci w męczeństwie… Nie daj się jednak zwieść; nie myl winnych z niewinnymi! Czy templariusze naprawdę czcili Bafometa? Czy haniebnie pozdrawiali pośladki kozła Mendesa? Czym tak naprawdę było to tajne i potężne stowarzyszenie, które zagrażało Kościołowi i państwu oraz zostało w ten sposób zniszczone? Nie osądzaj niczego lekko; są winni wielkiej zbrodni; wystawili na profanację sanktuarium antycznej inicjacji. Ponownie zebrali i podzielili się owocami drzewa wiedzy, aby stać się panami świata. Wyrok wydany przeciwko nim jest wyższy i znacznie starszy niż trybunał papieża czy króla: „gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.”, powiedział sam Bóg, jak czytamy w Księdze Rodzaju.
Co zatem dzieje się na świecie i dlaczego kapłani i magnaci drżą? Jaka tajemna moc zagraża mitrom i koronom? Kilku szaleńców wędruje od krainy do krainy, ukrywając, jak mówią, Kamień Filozofów pod swoją poszarpaną szatą. Potrafią zamieniać ziemię w złoto, a nie mają jedzenia ani noclegu! Ich czoła otacza aureola chwały i cień hańby! Jeden z nich odkrył uniwersalną naukę i na próżno szuka śmierci, aby uciec od agonii swojego triumfu: jest majorkańskim Raymondem Lullym. Inny zaś leczy wyimaginowane choroby za pomocą niesamowitych środków, zaprzeczając wcześniej przysłowiu, które narzuca daremność kauteryzacji na drewnianej nodze: jest cudownym Paracelsusem, zawsze pijanym i zawsze świadomym, jak bohaterowie Rabelais. Oto Wilhelm Postel pisze naiwnie do ojców Soboru Trydenckiego, głosząc, że odkrył absolutną doktrynę, ukrytą od założenia świata, i pragnie się nią z nimi podzielić. Sobór nie zważa na maniaka, nie raczy go potępić, ale przystępuje do zbadania poważnych kwestii łaski efektywnej oraz łaski wystarczającej. Ten, którego widzimy ginącego biednego i opuszczonego, to Korneliusz Agryppa, mniej magiczny niż ktokolwiek inny, chociaż prostaccy ludzie upierają się, iż uważają go za potężniejszego czarownika niż wszelacy inni, ponieważ czasami bywał cynikiem i mistyfikatorem. Jaką tajemnicę ci ludzie niosą ze sobą do grobu? Dlaczego nad nimi dumają, ale ich nie rozumieją? Dlaczego potępia się ich bez wysłuchania? Dlaczego są wtajemniczeni w te przerażające tajemne nauki, których boi się Kościół i społeczeństwo? Dlaczego są zaznajomieni z rzeczami, o których inni nic nie wiedzą? Dlaczego ukrywają to, co wszyscy ludzie pragną wiedzieć? Dlaczego są obdarzeni przerażającą i nieznaną mocą? Nauki okultystyczne! Magia! Te właśnie słowa ujawnią wszystko i dadzą do myślenia! De omni re scribili et quibusdum aliis.
Ale czym tak naprawdę była ta magia? Jaka była moc tych ludzi, którzy byli jednocześnie tak dumni, a tak prześladowani? Jeśli byli naprawdę silni, dlaczego nie pokonali swoich wrogów? Ale jeśli byli bezsilni i głupi, dlaczego ludzie czcili ich, bojąc się ich? Czy magia istnieje? Czy istnieje wiedza okultystyczna, która w rzeczywistości jest mocą i czyni cuda porównywalne z cudami ustanowionych religii? Na te dwa godne pochwały pytania odpowiadamy twierdzeniem i książką. Książka powinna uzasadniać twierdzenie, a twierdzenie jest następujące: Istniała i nadal istnieje potężna i prawdziwa magia; wszystko, co mówi się o niej w legendzie, jest prawdą w pewien sposób, lecz — na przekór powszechnemu biegu powszechnego wyolbrzymienia — nie dosięga prawdy. Rzeczywiście istnieje potężna tajemnica, której objawienie już raz zmieniło świat, o czym świadczy egipska tradycja religijna, podsumowana symbolicznie przez Mojżesza na początku Księgi Rodzaju. Tajemnica ta stanowi śmiertelną Naukę Dobra i Zła, a konsekwencją jej objawienia jest śmierć. Mojżesz przedstawia ją pod postacią Drzewa, które stoi pośrodku ziemskiego Raju, znajdując się w pobliżu Drzewa Życia i będąc z nim połączone korzeniem. U podnóża tego drzewa znajduje się źródło czterech tajemniczych rzek; jest ono strzeżone przez ognisty miecz i cztery symboliczne formy biblijnego sfinksa, Cherubinów z Ezechiela… W tym miejscu muszę przerwać obawiając się, iż powiedziałem już zbyt wiele. Zaświadczam, że istnieje jeden jedyny, uniwersalny i niezniszczalny dogmat, silny niczym najwyższy rozum; prosty, jak wszystko, co wielkie; zrozumiały, jak wszystko, co jest powszechnie i absolutnie prawdziwe; i ten dogmat jest rodzicielem wszystkich innych. Istnieje również nauka, która nadaje człowiekowi pozornie nadludzkie moce. Są one wyliczone w ten oto sposób w hebrajskim manuskrypcie z XVI wieku:
„Dalej następują uprawnienia i przywileje tego, który trzyma w prawej ręce klucze Salomona, a w lewej gałązkę kwitnącego migdału.”
א ALEPH. — Widzieć Boga twarzą w twarz, nie umierając i rozmawiać z siedmioma geniuszami, którzy dowodzą całą niebiańską armią.
ב BETH. — Być ponad wszelkim smutkiem i wszelkim strachem.
ג GHIMEL. — Królować z całym niebem i całe piekło mieć na usługach.
ד DALETH. — Panować nad własnym zdrowiem i życiem i móc w równym stopniu wpływać na zdrowie i życie innych.
ה HE. — Nie móc być zaskoczonym nieszczęściem, czy przytłoczonym katastrofami, ani nie móc zostać pokonanym przez swych wrogów.
ו VAU. — Znać przyczynę przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
ז ZAIN. — Posiadać tajemnicę wskrzeszania umarłych i klucz nieśmiertelności.
Takich oto jest siedem głównych przywilejów, a następne w kolejności są owe:
ח CHETH. — Znaleźć Kamień Filozofów.
ט TETH. — Posiąść Medycynę Uniwersalną.
י IOD. — Poznać prawa perpetuum mobile i udowodnić kwadraturę koła.
כך CAPH. — Zmieniać w złoto nie tylko wszystkie metale, ale także samą ziemię, a nawet jej odpadki.
ל LAMED. — Ujarzmiać najdziksze zwierzęta i mieć moc wymawiania słów, które paraliżują i oczarowują węże.
מם MEM. — Posiadać ARS NOTORIA, która daje Naukę Uniwersalną.
נןNUN. — Mówić mądrze na wszystkie tematy, bez przygotowania i bez nauki.
Oto w końcu siedem najpośledniejszych mocy Maga:
ס SAMECH. — Przy pierwszym spojrzeniu zgłębiać najdalsze zakamarki duszy mężczyzn oraz sekrety serc kobiecych.
ע AYIN. — Zmusić Naturę, by uczyniła go wolnym wedle jego upodobania.
פף PE. — Przewidywać wszystkie przyszłe wydarzenia, które nie zależą od nadrzędnej wolnej woli lub od nierozpoznawalnej przyczyny.
צץ, TSADE. — Dawać wnet wszystkim najskuteczniejsze pociechy i najmądrzejsze rady.
קKOPH. — Triumfować nad przeciwnościami losu.
ר RESH. — Aby pokonać miłość i nienawiść.
ש SHIN. — Posiadać sekret bogactwa, być zawsze jego panem, a nigdy niewolnikiem. Cieszyć się nawet ubóstwem i nigdy nie popaść w nędzę.
ת TAU. — Dodajmy do tych trzech siódemek, że mądry człowiek rządzi żywiołami, ucisza burze, leczy chorych swoim dotykiem i wskrzesza zmarłych!
Lecz pewne rzeczy zostały zapieczętowane przez Salomona jego potrójną pieczęcią. Wystarczy, że wiedzą wtajemniczeni; co do innych, czy szydzą oni, wątpią czy wierzą, czy grożą czy się boją, jakie to ma znaczenie dla nauki czy dla nas?”
Takie są w rzeczywistości zagadnienia filozofii okultystycznej i jesteśmy także wstanie sprostać zarzutom szaleństwa lub podejrzeniom oszustwa, gdy potwierdzamy, że owe przywileje są prawdziwe. Zademonstrowanie tego jest jedynym celem naszej pracy nad filozofią okultystyczną. Kamień Filozofów, Medycyna Uniwersalna, transmutacja metali, kwadratura koła i tajemnica perpetuum mobile nie są ani mistyfikacjami nauki, ani złudnymi marzeniami. Są to terminy, które należy rozumieć w ich właściwym znaczeniu; formułują one różnorodne zastosowania jednego i tego samego sekretu, kilka aspektów jednej operacji, która jest zdefiniowana w bardziej wszechstronny sposób pod nazwą Wielkiego Dzieła. Co więcej, w Naturze istnieje siła, która jest niezmiernie potężniejsza niż para wodna, a pojedynczy człowiek, który jest w stanie ją zaadaptować i kierować nią, może w ten sposób zmienić oblicze całego świata. Siła ta była znana starożytnym; składa się z Uniwersalnego Czynnika, którego najwyższym prawem jest równowaga, podczas gdy jej kierunek jest bezpośrednio związany z Wielkim Arkanum Magii Wysokiej. Dzięki kierowaniu tym czynnikiem możliwe jest modyfikowanie samego porządku pór roku; wywoływanie w nocy zjawisk dnia; natychmiastowa korespondencja między jednym krańcem ziemi a drugim; widzenie, podobnie jak Apolloniusz, tego, co dzieje się po drugiej stronie świata; leczenie lub ranienie na odległość; nadawanie mowie powszechnego powodzenia i pogłosu. Ten czynnik, który ledwo przejawia się w niepewnych metodach zwolenników Mesmera, jest dokładnie tym, co adepci średniowiecza nazywali Pierwszą Materią Wielkiego Dzieła. Gnostycy przedstawiali ją jako ogniste ciało Ducha Świętego; była przedmiotema doracji w tajemnych obrzędach szabatu i świątyni, pod hieroglificzną postacią Bafometa lub Androgyne z Mendes. Wszystko to zostanie udowodnione.
Oto tajemnice filozofii okultystycznej i taka jest magia w historii. Przyjrzyjmy się jej teraz tak, jak przejawia się ona w księgach i czynach, w inicjacjach oraz obrzędach. Klucz do wszystkich magicznych alegorii znajduje się w tablicach, o których wspomnieliśmy, a tablice te uważamy za dzieło Hermesa. Wokół tej księgi, którą można nazwać podstawą całego gmachu nauki okultystycznej, zebrane są niezliczone legendy, które są albo jej częściowym tłumaczeniem, albo komentarzem powielanym nieustannie pod tysiącem różnych form. Czasami genialne baśnie łączą się harmonijnie w wielki epos, który charakteryzuje epokę, choć jak i dlaczego nie jest jasne dla niewtajemniczonych. Tak więc bajeczna historia Złotego Runa wznawia, a także przesłania hermetyczne i magiczne doktryny Orfeusza; a jeśli jedynie wracamy do tajemniczej greckiej poezji, to dlatego, że sanktuaria Egiptu i Indii do pewnego stopnia przerażają nas swoimi zasobami, przytłaczając nas w wyborze pośród tak obfitego bogactwa. Ponadto pragniemy od razu dotrzeć do Tebaidy, tej przerażającej syntezy wszystkich doktryn, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości; tej — że tak powiem — nieskończonej bajki, która sięga, podobnie jak boskość Orfeusza, do każdego końca cyklu ludzkiego życia. Zdumiewający fakt! Siedem bram Teb, atakowanych i bronionych przez siedmiu wodzów, którzy przysięgli na krew ofiar, ma takie samo znaczenie jak siedem pieczęci Świętej Księgi interpretowanych przez siedmiu genjuszów, atakowanych przez potwora o siedmiu głowach, po otwarciu przez Baranka, który żył i był martwy w alegorycznym dziele św. Jana. Tajemnicze pochodzenie Edypa, znalezionego wiszącego na drzewie Cithaeron niczym krwawiący owoc, przypomina symbole Mojżesza i narracje Księgi Rodzaju. Wypowiada wojnę swemu ojcu, którego bezwiednie zabija — wielkie proroctwo ślepej emancypacji rozumu od nauki. Następnie spotyka sfinksa, symbol symboli, wieczną zagadkę pospólstwa, granitowy piedestał nauk mędrców, żarłocznego i milczącego potwora, którego niezmienna forma wyraża jeden dogmat Wielkiej Uniwersalnej Tajemnicy. W jaki sposób tetrada zmienia się w duadę i jest wyjaśniana przez triadę? Mówiąc bardziej potocznie, ale też symbolicznie, czym jest to zwierzę, które rano ma cztery łapy, dwie w południe i trzy wieczorem?
Filozoficznie rzecz biorąc, w jaki sposób doktryna sił elementarnych wytwarza dualizm Zaratusztry, podczas gdy jest on podsumowany przez triadę Pitagorasa i Platona? Jaki jest ostateczny powód alegorii i liczb, ostateczne przesłanie wszystkich symboli? Edyp odpowiada prostym i strasznym słowem, które niszczy sfinksa i czyni wróżbitę królem Teb: odpowiedzią na zagadkę jest CZŁOWIEK!… Nieszczęsny! Widział zbyt wiele, a jednak przez zamglone szkło. Jeszcze trochę i odpokutuje swoje złowieszcze i niedoskonałe jasnowidzenie dobrowolną ślepotą, a potem zniknie w środku burzy, jak wszystkie cywilizacje, które — każda w swoim czasie — odkryją odpowiedź na zagadkę sfinksa, nie rozumiejąc całego jej znaczenia i tajemnicy. Wszystko jest symboliczne i transcendentalne w tej tytanicznej epopei ludzkich losów. Dwaj antagonistyczni bracia formułują drugą część Wielkiej Tajemnicy, zakończoną boską ofiarą Antygony. Następuje ostatnia wojna; bracia zabijają się nawzajem; Kapaneus zostaje zniszczony przez błyskawicę, której się przeciwstawia; Amfiaraos zostaje pochłonięty przez ziemię; a wszystko to jest tak wieloma alegoriami, które swoją prawdą i wielkością zadziwiają tych, którzy potrafią przeniknąć ich potrójny hieratyczny sens. Ajschylos, z przypisami Ballanche’a, daje tylko słabe pojęcie o nich, niezależnie od pierwotnych wzniosłości greckiego poety lub pomysłowości francuskiego krytyka.
Tajemna księga antycznego wtajemniczenia nie była Homerowi nieznana, w końcu z drobiazgową precyzją nakreślił jej plan i główne postacie na tarczy Achillesa. Jednak łaskawe homeryckie fikcje zbyt szybko zastąpiły w powszechnej pamięci proste i abstrakcyjne prawdy pierwotnego objawienia. Ludzkość przylgnęła do formy i pozwoliła sobie zapomnieć o idei; znaki w ich mnogości utraciły moc; Magia również uległa zepsuciu w tym okresie i zdegenerowała się wraz z praktykami czarowników z Tesalii w najbardziej bluźniercze zaklęcia. Zbrodnia Edypa wydała śmiertelne owoce, a nauka o dobru i złu uczyniła ze zła świętokradcze bóstwo. Ludzie, zmęczeni światłem, schronili się w cieniu cielesnej substancji; marzenie o tej pustce, którą wypełnia Bóg, wydawało się w ich oczach większe niż sam Bóg, i tak właśnie powstało piekło.
Kiedy w trakcie tej pracy używamy uświęconych terminów jak Bóg, Niebo i Piekło, niech będzie zrozumiane raz na zawsze, że nasze znaczenie jest tak dalekie od tego, które profani do nich przywiązują, jak inicjacja jest odległa od wulgarnej myśli. Bóg jest dla nas AZOTHEM mędrców, skuteczną i ostateczną zasadą Wielkiego Dzieła.
Wracając do bajki o Edypie, zbrodnia króla Teb polegała na tym, że nie zrozumiał sfinksa; że zniszczył plagę Teb, nie będąc wystarczająco czystym, aby dokończyć ekspiację w imieniu swojego ludu. W konsekwencji zaraza szybko pomściła śmierć potwora, a król Teb, zmuszony do abdykacji, poświęcił się straszliwym obliczom sfinksa, żywszego oraz bardziej żarłocznego niż kiedykolwiek, gdy przeszedł z domeny formy do domeny idei. Edyp odkrył, co jest człowiekiem i wydłubał sobie oczy, ponieważ nie widział, co jest Bogiem. Wyjawił połowę Wielkiego Arkanum i aby ocalić swój lud, musiał zabrać pozostałą połowę straszliwej tajemnicy na wygnanie i do grobu.
Po wielkiej baśni o Edypie znajdujemy łaskawy poemat Psyche, który z pewnością nie został wymyślony przez Apulejusza. Wielkie Magiczne Arkanum powraca tutaj pod postacią tajemniczego związku między bogiem a słabym śmiertelnikiem, porzuconym samotnie i nago na skale. Psyche musi pozostać w niewiedzy o tajemnicy swojej idealnej królewskości, a jeśli ujrzy swojego męża, musi go stracić. Tutaj Apulejusz komentuje i interpretuje Mojżesza; ale czy Elohim Izraela i bogowie Apulejusza nie wyszli z sanktuariów Memfis i Teb? Psyche jest siostrą Ewy, a raczej jest Ewą uduchowioną. Obie te kobiety pragną poznać i utracić niewinność dla zaszczytu męki. Obie zasługują na zejście do piekła, jedna, by przynieść antyczną skrzynię Pandory, druga, by znaleźć i zmiażdżyć głowę starego węża, który jest symbolem czasu i zła. Obie są winne zbrodni, która musi zostać odpokutowana przez starożytnego Prometeusza i Lucyfera z chrześcijańskiej legendy, z których jeden został uwolniony przez Herkulesa, a drugi pokonany przez Zbawiciela. Wielki Magiczny Sekret jest zatem lampą i sztyletem Psyche, jabłkiem Ewy, świętym ogniem Prometeusza, płonącym berłem Lucyfera, ale jest także Świętym Krzyżem Odkupiciela. Zapoznanie się z nim w stopniu wystarczającym do jego nadużycia lub jego ujawnienie zasługuje na wszelkie cierpienia; znać tak, jak powinno się znać w samotności, a mianowicie wykorzystywać i ukrywać, to być panem Absolutu.
Jedno słowo obejmuje wszystkie rzeczy, a słowo to składa się z czterech liter: jest to Tetragram Hebrajczyków, Azoth alchemików, Thot Cyganów lub Taro kabalistów. To słowo, wyrażone na tak wiele sposobów, oznacza Boga dla profanów, człowieka dla filozofów i daje adeptom ostateczny termin ludzkich nauk i klucz boskiej mocy; lecz może go używać tylko ten, kto rozumie konieczność by nigdy go nie ujawniać. Gdyby Edyp, zamiast zabijać sfinksa, pokonał go, zaprzągł go do swojego rydwanu i w ten sposób wszedł do Teb, byłby królem bez kazirodztwa, bez nieszczęść i bez wygnania. Gdyby Psyche, dzięki łagodności i uczuciu, przekonała Miłość, by się ujawniła, nigdy nie straciłaby Miłości. Otóż Miłość jest jednym z mitologicznych obrazów Wielkiego Sekretu i Wielkiego Czynnika, ponieważ postuluje jednocześnie działanie i pasję, pustkę i pełnię, trzon i ranę. Wtajemniczeni mnie zrozumieją, a ze względu na profanum nie mogę mówić jaśniej.
Po cudownym Złotym Ośle Apulejusza nie odnajdziemy już więcej magicznych eposów. Nauka, podbita w Aleksandrii przez fanatyzm morderców Hypatii, stała się chrześcijańska, a raczej ukryła się pod chrześcijańskimi zasłonami wraz z Ammoniuszem, Synesiuszem i pseudonimowym autorem ksiąg Dionizego Areopagity. W tamtych czasach konieczne było usprawiedliwianie cudów pod pozorem przesądów i nauki za pomocą niezrozumiałego języka. Odrodzono pismo hieroglificzne; wymyślono pentakle i znaki, aby streścić całą doktrynę za pomocą znaku, całą sekwencję tendencji i objawień w jednym słowie. Jaki był cel aspirantów do wiedzy? Poszukiwali tajemnicy Wielkiego Dzieła, Kamienia Filozofów, perpetuum mobile, kwadratury koła, Uniwersalnej Medycyny — formuł, które często ratowały ich przed prześladowaniami i nienawiścią, powodując, że byli oskarżani o szaleństwo, ale wszystkie oznaczały jedną z faz Wielkiego Magicznego Sekretu, jak pokażemy później. Ów brak eposów trwa aż do naszego Romansu Róży; ale symbol róży, który wyraża również tajemniczy i magiczny sens wiersza Dantego, został zapożyczony z wysokiej Kabały i nadszedł czas, abyśmy odwołali się do tego rozległego i ukrytego źródła uniwersalnej filozofii.
Biblia, ze wszystkimi swoimi alegoriami, jedynie w niepełny i zawoalowany sposób daje wyraz religijnej wiedzy Hebrajczyków. Księga, o której wspomnieliśmy, której hieratyczne znaki wyjaśnimy później, księga, którą William Postel nazywa Księgą Henocha, istniała z pewnością przed Mojżeszem i prorokami, których doktryna, zasadniczo identyczna z doktryną starożytnych Egipcjan, miała również swój egzoteryzm i swoje zasłony. Kiedy Mojżesz przemawiał do ludu, jak mówi alegorycznie święta księga, kładł on zasłonę na twarz i zdejmował ją, gdy obcował z Bogiem: to tłumaczy rzekome biblijne absurdy, które tak podjudzały satyryczne moce Woltera. Księgi zostały napisane jedynie jako pamiątki tradycji oraz za pomocą symboli, które były niezrozumiałe dla profanów. Pięcioksiąg i poematy proroków były ponadto dziełami elementarnymi, podobnie jak doktryna, etyka i liturgia; prawdziwa tajemnica i tradycyjna filozofia zostały spisane dopiero w późniejszym okresie i pod zasłonami jeszcze mniej przejrzystymi. W ten sposób powstała druga i nieznana Biblia, a raczej taka, która nie została zrozumiana przez chrześcijan, spichlerz, jak mówią, potwornych absurdów — ponieważ w tym przypadku wierzący, zaangażowani w tę samą ignorancję, mówią językiem sceptyków — ale pomnik, jak twierdzimy, który zawiera wszystko, co geniusz filozoficzny i religijny kiedykolwiek osiągnął lub wyobraził sobie we wzniosłym porządku, skarb otoczony cierniami, diament ukryty w szorstkim i nieprzejrzystym kamieniu: nasi czytelnicy domyślą się już, że odnosimy się do Talmudu. Jakże dziwny jest los Żydów, tych kozłów ofiarnych, męczenników i zbawców świata, ludu pełnego witalności, odważnej i odpornej rasy, którą prześladowania zachowały nietkniętą, ponieważ nie wypełniła jeszcze swojej misji! Czyż nasze apostolskie tradycje nie głoszą, że po upadku wiary wśród pogan zbawienie ponownie wyjdzie z domu Jakuba i że wtedy ukrzyżowany Żyd, który jest uwielbiany przez chrześcijan, odda imperium świata w ręce Boga, swego Ojca?
Po przeniknięciu do sanktuarium Kabały ogarnia nas podziw w obecności doktryny tak logicznej, tak prostej i jednocześnie tak absolutnej. Istotna jedność idei i znaków; konsekracja najbardziej fundamentalnych rzeczywistości poprzez prymitywne znaki; trójca słów, liter i cyfr; filozofia prosta jak alfabet, głęboka i nieskończona jak Słowo; twierdzenia bardziej kompletne i świetliste niż te Pitagorasa; teologia, którą można podsumować na palcach; nieskończoność, którą można trzymać w zagłębieniu dłoni niemowlęcia; dziesięć cyfr i dwadzieścia dwie litery, trójkąt, kwadrat i okrąg: takie są elementy Kabały. Takie są również zasady składowe Słowa pisanego, odbicia tego Słowa mówionego, które stworzyło świat! Wszystkie prawdziwie dogmatyczne religie powstały z Kabały i do niej powracają. Cokolwiek jest wielkiego lub naukowego w religijnych snach iluminatów, Jakuba Bohmego, Swedenborga, Saint-Martina i reszty, jest zapożyczone z Kabały; wszystkie stowarzyszenia masońskie zawdzięczają jej swoje tajemnice i symbole. Tylko Kabała uświęca sojusz powszechnego rozumu i Boskiego Słowa; przez przeciwwagę dwóch sił w pozornej opozycji, ustanawia wieczną równowagę bytu; tylko ona godzi rozum z wiarą, władzę z wolnością, naukę z tajemnicą: ma klucze teraźniejszości, przeszłości i przyszłości!
Aby zostać wtajemniczonym w Kabałę, nie wystarczy czytać i medytować nad pismami Reuchlina, Galatino, Kirchera czy Pico della Mirandoli; konieczne jest przestudiowanie i zrozumienie hebrajskich pisarzy w zbiorze Pistoriusa, a przede wszystkim SeferYetzirah; Niezbędne jest w szczególności opanowanie wielkiej księgi Zohar, zbadanie zbioru z 1684 r., zatytułowanego Kabbala Denudata, zwłaszcza traktatu o „pneumatyce kabalistycznej” i „rewolucji dusz”, a następnie odważne wkroczenie w świetlistą ciemność całej dogmatycznej i alegorycznej treści Talmudu. Będziemy wtedy w stanie zrozumieć Williama Postela i potajemnie przyznamy, że — pomijając jego bardzo przedwczesne i przesadne marzenia o emancypacji kobiet — ten sławny, uczony, oświecony człowiek nie mógł być tak szalony, jak to udają ci, którzy go nie czytali.
Naszkicowaliśmy szybko historię filozofii okultystycznej; wskazaliśmy jej źródła i przeanalizowaliśmy w kilku słowach jej główne kroniki. Obecny podział naszej pracy odnosi się tylko do nauki, ale magia, a raczej magiczna moc, obejmuje dwie rzeczy, naukę i siłę: bez siły nauka jest niczym, czy raczej jest niebezpieczeństwem. Przekazanie wiedzy samej mocy jest najwyższym prawem inicjacji. Dlatego Wielki Objawiciel powiedział: „królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je”. Drzwi prawdy są zamknięte, jak sanktuarium dziewicy: musi być człowiek, który chce doń wejść. Wszystkie cuda są obiecane wierze, a czymże jest wiara poza śmiałością woli, która nie waha się w ciemności, ale podąża w kierunku światła pomimo wszystkich prób oraz pokonując wszystkie przeszkody? Nie ma potrzeby powtarzać tutaj historii starożytnych inicjacji: im bardziej były one niebezpieczne i straszne, tym większa była ich skuteczność. Dlatego w tamtych czasach świat miał ludzi, którzy nim rządzili i go pouczali. Sztuka sakralna i sztuka królewska polegały przede wszystkim na próbach odwagi, dyskrecji i woli. Był to nowicjat podobny do nowicjatu tych księży, którzy pod nazwą jezuitów są tak niepopularni w dzisiejszych czasach, ale mimo to rządziliby światem, gdyby mieli naprawdę mądrego i inteligentnego wodza.
Po przejściu naszego życia w poszukiwaniu Absolutu w religii, nauce i sprawiedliwości; po obróceniu się w kręgu Fausta, dotarliśmy do pierwotnej doktryny i pierwszej księgi ludzkości. W tym momencie zatrzymujemy się, odkrywając tajemnicę ludzkiej wszechmocy i nieokreślonego postępu, klucz wszystkich symboli, pierwszą i ostateczną doktrynę: zrozumieliśmy, co oznaczało to wyrażenie tak często używane w Ewangelii — Królestwo Boże.
Zapewnienie stałego punktu jako podparcia dla ludzkiej działalności jest rozwiązaniem problemu Archimedesa, poprzez uświadomienie sobie użycia jego słynnej dźwigni. To właśnie zostało osiągnięte przez wielkich inicjatorów, którzy zelektryfikowali świat, a nie mogliby tego zrobić inaczej niż za pomocą Wielkiego i Niekomunikowalnego Sekretu. Jednakże, jako poręczenie swojej odnowionej młodości, symboliczny feniks nigdy nie pojawił się ponownie przed oczami świata, nie pochłonąwszy uroczyście pozostałości i dowodów swojego poprzedniego życia. Tak też Mojżesz dopilnował, aby wszyscy, którzy znali Egipt i jego tajemnice, zakończyli swoje życie na pustyni; w Efezie św. Paweł spalił wszystkie książki traktujące o naukach okultystycznych; a Rewolucja Francuska, córka wielkiego orientu Joannitów i popiołów Templariuszy, splądrowała kościoły i bluźniła alegoriom Boskiego Kultu. Ale wszystkie doktryny i wszystkie odrodzenia zakazują magii i skazują jej tajemnice na płomienie i zapomnienie. Powodem jest to, że każda religia lub filozofia, która pojawia się na świecie, jest beniaminkiem ludzkości i zapewnia sobie życie, niszcząc swoją matkę. To dlatego, że symboliczny wąż zawsze pożera swój własny ogon; to dlatego, że jako podstawowy warunek istnienia, pustka jest niezbędna dla każdej pełni, przestrzeń dla każdego wymiaru, afirmacja dla każdej negacji: oto wieczna realizacja alegorii feniksa.
Dwóch wybitnych uczonych poprzedziło mnie na ścieżce, którą podróżuję, ale, że tak powiem, spędzili na niej ciemną noc. Odnoszę się do Volneya i Dupuis, a przede wszystkim do Dupuis, którego ogromna erudycja zaowocowała jedynie negatywnym dziełem, ponieważ w pochodzeniu wszystkich religii nie widział nic poza astronomią, biorąc w ten sposób symboliczny cykl za doktrynę i kalendarz za legendę. Brakowało mu jednej gałęzi wiedzy, prawdziwej magii, która obejmuje tajemnice Kabały. Dupuis przeszedł przez antyczne sanktuaria, jak prorok Ezechiel przez równinę usianą kośćmi, i zrozumiał tylko śmierć, z braku tego słowa, które zbiera cnotę czterech wiatrów i może stworzyć żywy lud z całego rozległego ossuarium, wołając do starożytnych symboli: „Powstań! Przyjmij nową formę i idź!”. Ale nadeszła godzina, w której musimy mieć odwagę spróbować tego, czego nikt wcześniej nie odważył się wykonać. Podobnie jak Julian, chcielibyśmy odbudować świątynię, a czyniąc to, nie wierzymy, że sprzeniewierzymy się mądrości, którą czcimy, a którą sam Julian byłby godny uwielbiać, gdyby nieżyczliwi i fanatyczni lekarze jego epoki pozwolili mu ją zrozumieć. Dla nas Świątynia ma dwa filary, na jednym z których chrześcijaństwo wypisało swoje imię. Dlatego nie chcemy atakować chrześcijaństwa: bynajmniej, staramy się je wyjaśnić i zrealizować. Inteligencja i wola sprawowały na przemian swoją władzę na świecie; religia i filozofia wciąż toczą ze sobą wojnę, ale muszą zakończyć się porozumieniem. Tymczasowym celem chrześcijaństwa było ustanowienie, przez posłuszeństwo i wiarę, nadprzyrodzonej lub religijnej równości między ludźmi, unieruchomienie inteligencji przez wiarę, aby zapewnić punkt podparcia dla cnoty, która przyszła, aby zniszczyć arystokrację nauki, a raczej zastąpić tę arystokrację, która została już zniszczona. Filozofia, przeciwnie, starała się przywrócić ludziom wolność i rozum do naturalnej nierówności oraz zastąpić rozum cnotą, inaugurując panowanie przemysłu. Żadna z tych operacji nie okazała się kompletna ani adekwatna; żadna nie doprowadziła ludzi do doskonałości i szczęścia. To, o czym się teraz marzy, prawie nie ośmielając się mieć na to nadziei, to sojusz między dwiema siłami tak długo uważanymi za przeciwstawne, i jest dobry powód, by tego pragnąć, widząc, że te dwie wielkie moce ludzkiej duszy nie są sobie bardziej przeciwne niż płeć mężczyzny przeciwna płci kobiety. Niewątpliwie różnią się one między sobą, ale ich pozornie przeciwne usposobienia wynikają jedynie z ich zdolności do spotkania się i zjednoczenia.
„Proponuje się zatem nie mniej niż uniwersalne rozwiązanie wszystkich problemów?”
Odpowiedź brzmi: tak, bez wątpienia, ponieważ zajmujemy się wyjaśnieniem Kamienia Filozofów, perpetuum mobile, tajemnicy Wielkiego Dzieła i Uniwersalnej Medycyny. Zostaniemy oskarżeni o szaleństwo, jak boski Paracelsus, lub o szarlatanerię, jak wielki i nieszczęsny Agryppa. Jeśli stos Urbana Grandiera zgaśnie, pozostaną ponure zakazy milczenia i oszczerstw, którym nie przeciwstawiamy się, ale jesteśmy z nimi pogodzeni. Nie staraliśmy się o publikację tej książki z własnej woli i wierzymy, że jeśli nadejdzie czas na złożenie świadectwa, zostanie ono złożone przez nas lub przez innych. Dlatego zachowamy spokój i będziemy czekać.
Nasza praca składa się z dwóch części: w jednej ustanawiamy kabalistyczną i magiczną doktrynę w całości; druga jest poświęcona cultus, czyli magii ceremonialnej. Jedna jest tym, co starożytni mędrcy nazywali Kluczem, druga tym, co ludzie na wsi wciąż nazywają Grymuarem. Numery i tematy rozdziałów, które odpowiadają sobie w obu częściach, nie są w żadnym sensie arbitralne i wszystkie są wskazane w wielkim uniwersalnym kluczu, którego po raz pierwszy podajemy pełne i odpowiednie wyjaśnienie. Niech to dzieło podąża teraz swoją drogą tam, gdzie zechce i stanie się tym, co wyznaczy Opatrzność; jest skończone i wierzymy, że będzie trwałe, ponieważ jest mocne, jak wszystko, co jest rozsądne i sumienne.
Éliphas Lévi.Hermes Trismegistos, synkretyczne bóstwo hellenistyczne powstałe z połączenia cech greckiego Hermesa i egipskiego Thota, inspirowane też mistycznymi prądami judaizmu i magią żydowską oraz prawdopodobnie wierzeniami perskimi — jest z nim związany system wierzeń pod nazwą hermetyzmu, łączący elementy greckiej filozofii z okultyzmem i astrologią. 2 Girolamo Cardano (Hieronymus Cardanus) — włoski uczony renesansowy: matematyk, astrolog, lekarz i filozof.
Księga Rodzaju 2:17, Biblia Tysiąclecia (wszelkie kolejne cytaty biblijne będą zaczerpnięte z tegoż tumaczenia)
Bafomet, znany jako Kozioł z Mendes, którego autor utożsamia z uosobieniem równowagi, balansu cech żeńskich oraz męskich (stąd odniesienie do Androgyne, bóstwa o obojgu płci), dobra i zła, przedstawiany z męskimi ramionami, ale także kobiecymi piersiami.
Azoth to inaczej uniwersalne lekarstwo lub silny rozpuszczalnik poszukiwany w dziedzinie alchemii, podobny do alkahestu — odrębnej substancji alchemicznej. Poszukiwanie Azotha było sednem wielu alchemicznych przedsięwzięć, których symbolem był Kaduceusz.III ג C
TRÓJKĄT SALOMONA
Plenitudo Vocis Binah Physis
DOSKONAŁE słowo jest triadą, ponieważ zakłada inteligentną zasadę, zasadę mówiącą i zasadę mówioną. Absolut, objawiony przez mowę, obdarza tę mowę zmysłem równoważnym sobie i w jej zrozumieniu tworzy swoją trzecią jaźń. Podobnie słońce objawia się przez swoje światło i udowadnia lub czyni to objawienie skutecznym przez ciepło. Triada ta jest wyznaczona w przestrzeni przez niebiański zenit, nieskończoną wysokość, połączoną ze Wschodem i Zachodem dwiema prostymi, rozchodzącymi się liniami. Z tym widzialnym trójkątem rozum porównuje inny, który jest niewidzialny, ale zakłada się, że ma równe wymiary; otchłań jest jego wierzchołkiem, a jego odwrócona podstawa jest równoległa do poziomej linii rozciągającej się ze wschodu na zachód. Te dwa trójkąty, połączone w jedną figurę, którą jest sześcioramienna gwiazda, tworzą święty symbol Pieczęci Salomona, jaśniejącą Gwiazdę Makrokosmosu. Pojęcie Nieskończoności i Absolutu jest wyrażone przez ten znak, który jest wielkim pentaklem — to znaczy najprostszym i najpełniejszym streszczeniem nauki o wszystkich rzeczach.
Sama gramatyka przypisuje czasownikowi trzy osoby. Pierwszą jest to, co mówi, drugą to, do czego się mówi, a trzecią obiekt. Tworząc, Nieskończony Książę mówi do siebie o sobie. Takie jest wyjaśnienie triady i pochodzenie dogmatu o Trójcy. Dogmat magiczny to również jeden w trzech i trzy w jednym. To, co jest powyżej, jest podobne lub równe temu, co jest poniżej. Tak więc dwie rzeczy, które są do siebie podobne i słowo, które oznacza ich podobieństwo, tworzą trzy. Triada jest uniwersalnym dogmatem. W magii — zasada, urzeczywistnienie, adaptacja; w alchemii — azoth, inkorporacja, transmutacja; w teologii — Bóg, wcielenie, odkupienie; w ludzkiej duszy — myśl, miłość i działanie; w rodzinie — ojciec, matka i dziecko. Triada jest końcem i najwyższym wyrazem miłości; szukamy siebie nawzajem jako dwoje tylko po to, by stać się trojgiem.
Istnieją trzy zrozumiałe światy, które odpowiadają sobie nawzajem przez hierarchiczną analogię; naturalny lub fizyczny, duchowy lub metafizyczny oraz boski lub religijny świat. Z tej zasady wynika hierarchia duchów, podzielona na trzy rzędy i ponownie podzielona przez triadę w każdym z nich.
Wszystkie te objawienia są logicznymi dedukcjami z pierwszych matematycznych pojęć bytu i liczby. Jedność musi się mnożyć, aby stać się aktywną. Niepodzielna, nieruchoma i sterylna zasada byłaby jednością martwą i niezrozumiałą. Gdyby Bóg był tylko jeden, nigdy nie byłby Stwórcą ani Ojcem. Gdyby był dwojaki, istniałby antagonizm lub podział w nieskończoności, co oznaczałoby również podział lub śmierć wszystkich możliwych rzeczy. Dlatego jest On trzema dla stworzenia przez Siebie i na Swój obraz nieskończonej mnogości istot i liczb. Tak więc jest On rzeczywiście jeden w Sobie i potrójny w naszej koncepcji, co również prowadzi nas do postrzegania Go jako potrójnego w Sobie i jednego w naszej inteligencji i naszej miłości. Jest to tajemnica dla wiernych i logiczna konieczność dla wtajemniczonych w absolutne i prawdziwe nauki.
Słowo zamanifestowane przez życie jest urzeczywistnieniem lub inkarnacją. Życie Słowa wykonującego swój cykliczny ruch jest adaptacją lub odkupieniem. Ten potrójny dogmat był znany we wszystkich sanktuariach oświetlonych tradycją mędrców. Czy chcesz się dowiedzieć, która religia jest prawdziwa? Szukaj tej, która najbardziej urzeczywistnia Boski Porządek, która uczłowiecza Boga i czyni człowieka boskim, która zachowuje nienaruszony dogmat triady, która ubiera Słowo w ciało, sprawiając, że Bóg objawia się rękom i oczom najbardziej nieświadomych, która w gruncie rzeczy przemawia do wszystkich w swojej doktrynie i może dostosować się do wszystkich — religia, która jest hierarchiczna i cykliczna, ma alegorie i obrazy dla dzieci, wzniosłą filozofię dla dorosłych, wielkie nadzieje i błogie pocieszenie dla starych.
Pierwotni mędrcy, poszukując Pierwszej z Przyczyn, dostrzegali dobro i zło na świecie. Rozważali cień i światło; porównywali zimę z wiosną, wiek z młodością, życie ze śmiercią, a ich wniosek był następujący: Pierwsza Przyczyna jest dobroczynna i sroga; daje i odbiera życie. Czy zatem istnieją dwie przeciwstawne zasady, jedna dobra, a druga zła, wykrzyknęli uczniowie Manicheusza. Nie, te dwie zasady powszechnej równowagi nie są przeciwne, chociaż pozornie kontrastują, ponieważ szczególna mądrość przeciwstawia jedną drugiej. Dobro jest po prawej stronie, zło po lewej; ale najwyższa doskonałość jest ponad obiema, stosując zło do zwycięstwa dobra, a dobro do zmiany zła.
Zasadą harmonii jest jedność i to właśnie ona nadaje taką moc nieparzystej liczbie w Magii. Najdoskonalszą z liczb nieparzystych jest trójka, ponieważ jest to trylogia jedności. W trygramach Fohi nadrzędna triada składa się z trzech YANG, czyli męskich postaci, ponieważ nic pasywnego nie może być dopuszczone do idei Boga, uważanego za zasadę produkcji w trzech światach. Z tego samego powodu chrześcijańska Trójca w żaden sposób nie pozwala na personifikację matki, która jest pośrednio ukazana w Synu. Z tego samego powodu sprzeczne z prawami hieratycznej i ortodoksyjnej symboliki jest personifikowanie Ducha Świętego pod postacią kobiety. Kobieta pochodzi od mężczyzny, tak jak Natura pochodzi od Boga; tak więc sam Chrystus wstępuje do nieba i przyjmuje Matkę Dziewicę: mówimy o wniebowstąpieniu Zbawiciela i przyjęciu Matki Bożej. Bóg, uważany za Ojca, ma Naturę za swoją córkę; jako Syn ma Dziewicę za swoją matkę, a Kościół za swoją oblubienicę; jako Duch Święty odradza i owocuje ludzkością. Stąd w trygramach Fohi trzy niższe YIN odpowiadają trzem wyższym YANG, ponieważ trygramy te tworzą pentakl podobny do dwóch trójkątów Salomona, ale z triadyczną interpretacją sześciu punktów płonącej gwiazdy.
ZA zasłoną wszystkich hieratycznych i mistycznych alegorii starożytnych doktryn, za ciemnością i dziwnymi mękami wszystkich inicjacji, pod pieczęcią wszystkich świętych pism, w ruinach Niniwy lub Teb, na rozpadających się kamieniach starych świątyń i na poczerniałym obliczu asyryjskiego lub egipskiego sfinksa, w potwornych lub cudownych obrazach, które interpretują wiernym Indii natchnione strony Wed, w tajemniczych emblematach naszych starych książek o alchemii, w ceremoniach praktykowanych podczas przyjęcia przez wszystkie tajne stowarzyszenia, można odnaleźć oznaki doktryny, która jest wszędzie jednakowa i wszędzie starannie ukryta. Wydaje się, jakoby filozofia okultystyczna była karmicielką czy też matką chrzestną wszystkich sił intelektualnych, kluczem do wszystkich boskich niejasności i absolutną królową społeczeństwa w tamtych wiekach — kiedy była przeznaczona wyłącznie do kształcenia kapłanów i królów. Panowała w Persji wśród Mędrców (Magów), którzy ostatecznie polegli, podobnie jak polegną wszyscy władcy świata, nadużywszy swej władzy; obdarzyła Indie najwspanialszymi tradycjami i niewiarygodnym bogactwem poezji, wdzięku i grozy w swych symbolach; ucywilizowała Grecję przy muzyce liry Orfeusza; Ukryła zasady wszystkich nauk, cały postęp ludzkiego umysłu, w śmiałych obliczeniach Pitagorasa; baśnie obfitowały w jej cuda, a historia, próbując oszacować tę nieznaną moc, została pomieszana z baśniami; podważyła lub umocniła imperia swoimi wyroczniami, sprawiła, że tyrani drżeli na swych tronach i rządziła wszystkimi umysłami, albo przez ciekawość, albo przez strach. Dla tej nauki, powiadał lud, nie ma nic niemożliwego, włada żywiołami, zna język gwiazd i kieruje biegami planet; gdy przemawia, z nieba spada krwistoczerwony księżyc; umarli wstają z grobów i mamroczą złowieszcze słowa, gdy nocny wiatr przewiewa ich czaszki. Mistrzyni miłości i nienawiści, nauka okultystyczna może, wedle swego upodobania, obdarzyć ludzkie serca rajem lub piekłem; rozporządza wszystkimi formami i nadaje piękno lub brzydotę; za pomocą różdżki Kirke zmienia ludzi w bestie, a zwierzęta na przemian w ludzi; rozporządza nawet życiem i śmiercią, może nadać swoim adeptom bogactwo poprzez transmutację metali i nieśmiertelność dzięki swej kwintesencji lub eliksirowi, złożonemu ze złota i światła.
Taka była magia od Zaratusztry do Manicheusza, od Orfeusza do Apoloniusza z Tiany, kiedy pozytywne chrześcijaństwo, zwyciężając w końcu błyskotliwe marzenia i tytaniczne aspiracje szkoły aleksandryjskiej, odważyło się publicznie rzucić swoje anatemy przeciwko tej filozofii, zmuszając ją w ten sposób do stania się bardziej okultystyczną i tajemniczą niż kiedykolwiek. Co więcej, zaczęły krążyć osobliwe i niepokojące plotki dotyczące wtajemniczonych lub adeptów; wszędzie otaczał ich złowieszczy wpływ i niszczyli oni lub rozpraszali tych, którzy dali się zwieść ich słodkiej elokwencji lub czarodziejstwu ich nauki. Kobiety, które kochali, stawały się strzygami, a ich dzieci znikały podczas nocnych spotkań, podczas gdy mężczyźni szeptali trwożliwie i potajemnie o krwawych orgiach i obrzydliwych bankietach. W kryptach starożytnych świątyń znajdowano kości, w nocy słyszano krzyki, zbiory więdły, a stada chorowały, gdy mag przechodził w pobliżu. Czasami na świecie pojawiały się choroby, które wymykały się medycznym umiejętnościom, a zawsze, jak mówiono, za sprawą jątrzącego spojrzenia adeptów. W końcu powszechny krzyk potępienia podniósł się przeciwko magii, jej sama nazwa stała się przestępstwem, a powszechna nienawiść została sformułowana w tym zdaniu: „Magowie do ognia!” — tak jak krzyczano kilka wieków wcześniej: „Chrześcijanie lwom na pożarcie!”. Obecnie lud nigdy nie sprzysięga się, chyba że przeciwko prawdziwym potęgom; nie wie, co jest prawdą, lecz ma instynkt tego, co silne. Przez cały XVIII wiek wyszydzano zarówno chrześcijan, jak i magię, podczas gdy panowało zauroczenie dyskursem Rousseau i iluzjami Cagliostro.
Mimo to nauka jest podstawą Magii, tak jak u podstaw chrześcijaństwa leży miłość, a w symbolach ewangelicznych widzimy Słowo Wcielone adorowane w kołysce Pańskiej przez Trzech Mędrców, prowadzonych tam przez gwiazdę — triada i znak mikrokosmosu — i witających darami złota, kadzidła i mirry, drugiej tajemniczej trójcy, pod której godłem alegorycznie zawarte są najwyższe sekrety Kabały. Chrześcijaństwo nie jest zatem winne nienawiści do magii, lecz ludzka ignorancja zawsze obawiała się nieznanego. Nauka została zmuszona do ukrycia się, aby uciec przed żarliwymi atakami ślepego pożądania: przyoblekła się w nowe hieroglify, sfałszowała swoje intencje, zaprzeczyła swoim nadziejom. Wtedy to powstał żargon alchemii, nieprzenikniona iluzja dla prostaków w ich chciwości złota, żywy język zaś jedynie dla prawdziwego ucznia Hermesa.
Zdumiewający fakt! Wśród świętych zapisów chrześcijan znajdują się dwa teksty, co do których nieomylny Kościół nie rości sobie pretensji do ich zrozumienia i nigdy nie próbował ich objaśniać: są to Proroctwo Ezechiela i Apokalipsa, dwa Klucze Kabalistyczne zarezerwowane niewątpliwie w niebie dla słów Królów Magów, księgi zapieczętowane niczym siedmioma pieczęciami dla lojalnych wierzących, a jednak doskonale zrozumiałe dla niewiernych wtajemniczonych w nauki okultystyczne.
Istnieje również inne dzieło, które chociaż jest w pewnym sensie popularne i można je znaleźć wszędzie, jest ono najbardziej okultystyczne i nieznane, ponieważ jest kluczem do reszty. Znajduje się w rękach ogółu, bez jego wiedzy i nikt nie podejrzewa jego istnienia ani nie zamierza go szukać tam, gdzie faktycznie się znajduje. Ta księga, która może być starsza niż księga Henocha, w rzeczywistości nigdy nie została przetłumaczona, choć nadal jest zachowana w niezmienionej formie w pierwotnych znakach, na oderwanych kartach, jak tablice starożytnych. Fakt ten umknął powszechnej uwadze, chociaż pewien wybitny uczony ujawnił nie tyle jego tajemnicę, co jego starożytność i niezwykłe zachowanie. Inny zaś uczony, o umyśle bardziej fantazyjnym niż rozsądnym, spędził lata na studiowaniu tego arcydzieła i jedynie podejrzewał jego ogromne znaczenie. W rzeczywistości jest to monumentalne i niezwykłe dzieło, mocne i proste niczym architektura piramid, a w konsekwencji trwałe jak one — księga, która jest podsumowaniem wszystkich nauk, która może rozwiązać wszystkie problemy dzięki swoim nieskończonym kombinacjom, która przemawia poprzez wywoływanie myśli, jest inspiratorem i arbitrem wszystkich możliwych koncepcji i może stanowić arcydzieło ludzkiego umysłu. Należy ją bezsprzecznie zaliczyć do wielkich darów przekazanych nam przez starożytność; jest to uniwersalny klucz, którego nazwa została wyjaśniona i zrozumiana tylko przez uczonego Williama Postela; jest to wyjątkowy test, którego same początkowe postacie pogrążyły w ekstazie pobożnego ducha Saint-Martina i mogły przywrócić rozum wielkiemu i nieszczęśliwemu Swedenborgowi. Powrócimy do tej książki później, ponieważ jej matematyczne i precyzyjne wyjaśnienie będzie uzupełnieniem i ukoronowaniem naszego sumiennego przedsięwzięcia.
Gdy zostanie już w pełni ujawniony, pierwotny sojusz między chrześcijaństwem, a nauką Magów będzie odkryciem o niebanalnym znaczeniu i nie ma wątpliwości, iż poważne rozważania nad magią i kabałą doprowadzą gorliwe umysły do pojednania nauki i dogmatów, rozumu i wiary, co dotychczas uważane było za niemożliwe.
Powiedziane zostało już, że Kościół, którego szczególnym urzędem jest przechowywanie Kluczy, nie rości sobie praw do posiadania tych do Apokalipsy lub do Ezechiela. W opinii chrześcijan naukowe i magiczne Klucze Salomona zostały utracone, a mimo to jest pewne, że w dziedzinie inteligentnego projektu rządzonego przez Słowo nic, co zostało napisane, nie może zginąć. To, co ludzie przestają rozumieć, przestaje dla nich istnieć, przynajmniej w porządku Słowa, i przechodzi wówczas do domeny enigmy i tajemnicy. Co więcej, antypatia, a nawet otwarta wojna oficjalnego Kościoła przeciwko wszystkiemu, co należy do sfery magii, która jest rodzajem osobistego i wyemancypowanego kapłaństwa, jest powiązana z koniecznymi, a nawet nieodłącznymi przyczynami w społecznej i hierarchicznej konstytucji chrześcijańskiego sakramentalizmu. Kościół ignoruje magię — ponieważ musi albo ją zignorować, albo zginąć, jak udowodnimy później; nie mniej jednak nie uznaje on, że jego tajemniczy Założyciel został pozdrowiony w kołysce przez Trzech Magów — to znaczy przez hieratycznych ambasadorów trzech części znanego świata i trzech analogicznych światów filozofii okultystycznej. W Szkole Aleksandryjskiej magia i chrześcijaństwo niemal złączyły ręce pod auspicjami Amoniusza Sakkasa i Platona; doktryna Hermesa znajduje się prawie w całości w pismach przypisywanych Dionizemu Areopagicie; Synezjusz nakreślił plan traktatu o snach, który został następnie opatrzony adnotacjami przez Cardano2, i skomponował hymny, które mogłyby służyć liturgii Kościoła Swedenborga, gdyby kościół iluminatów posiadał liturgię. Z tym okresem płomiennych abstrakcji i beznamiętnej walki na słowa należy również połączyć filozoficzne panowanie Juliana, zwanego Apostatą, ponieważ w młodości niechętnie wyznawał chrześcijaństwo. Wszyscy wiedzą, że Julian miał nieszczęście być bohaterem spoza czasów Plutarcha i że był, jeśli można tak powiedzieć, Don Kichotem rzymskiego rycerstwa; ale większość ludzi nie wie, że był jednym z oświeconych i wtajemniczonych pierwszego rzędu: że wierzył w jedność Boga i powszechną doktrynę Trójcy; że, jednym słowem, nie żałował niczego ze starego świata, z wyjątkiem jego wspaniałych symboli i zbyt łaskawych obrazów. Julian nie był poganinem; był gnostykiem zwabionym alegoriami greckiego politeizmu, który miał nieszczęście uznać imię Jezusa Chrystusa za mniej dźwięczne niż imię Orfeusza. Cesarz zapłacił swoją osobą za akademickie gusta filozoficzne i retoryczne, a po zapewnieniu sobie widowiskowego i satysfakcjonującego wygaśnięcia niczym Epaminondas w okresach Katona, miał w opinii publicznej, do tego czasu w pełni schrystianizowanej, jedynie wyklęcie za swoją vprzemowę pogrzebową oraz pogardliwy epitet za swój ostateczny pomnik.
Pomińmy małostkowe umysły i drobne sprawy późnego Cesartwa Rzymskiego oraz przejdźmy do średniowiecza… Przystań, weź tę księgę! Spojrzyj na siódmą stronę, zaś następnie przysiądź na opończy, którą tu rozkładam, a potem zakryjmy nasze oczy każdym z jej rąbków… Twoja głowa płynie, Twoje stopy zaś zdają się lecieć ponad ziemią, czyż nie? Trzymaj się mocno i nie patrz w prawo ani w lewo… Zawroty głowy ustają: jesteśmy na miejscu. Wstań i otwórz oczy, ale przede wszystkim uważaj, aby nie czynić żadnego chrześcijańskiego znaku i nie wymawiać żadnych chrześcijańskich słów. Znajdujemy się w krajobrazie Salvatora Rosy, niespokojnym pustkowiu, które zdaje się odpoczywać po burzy. Na niebie nie ma księżyca, ale można dostrzec małe gwiazdy błyszczące w zaroślach i usłyszeć powolny lot wielkich ptaków, które zdają się szeptać dziwne przepowiednie, gdy przelatują. Zbliżmy się cicho do skrzyżowania przy skałach. Nagle rozlega się ostry, żałobny dźwięk trąb, a z każdej strony rozbłyskują czarne pochodnie. Burzliwy tłum krąży wokół pustego tronu: wszyscy patrzą i czekają. Nagle rzucają się na ziemię. Książę o koziej głowie wbiega między nich; wstępuje na tron, odwraca się i przyjmując pochyloną postawę, przedstawia zgromadzeniu ludzką twarz, a wszyscy podchodzą, by ją pozdrowić i pocałować, dzierżąc czarną pochodnię w dłoniach. Z ochrypłym śmiechem przyjmuje wyprostowaną pozycję, a następnie rozdaje złoto, tajne instrukcje, okultystyczne lekarstwa i trucizny swoim wiernym poddanym. W międzyczasie rozpalane są ogniska z paproci i olchy, ułożone z ludzkich kości i tłuszczu straconych przestępców. Druidki, ukoronowane dziką pietruszką i werbeną, unieśmiertelniają nieochrzczone dzieci złotymi nożami i przygotowują straszliwe uczty miłosne. Stoły są rozłożone, zamaskowani mężczyźni siadają obok półnagich kobiet i rozpoczyna się bachanaliowa orgia; nie brakuje niczego oprócz soli, symbolu mądrości i nieśmiertelności. Wino płynie strumieniami, pozostawiając plamy niczym krew; zaczynają się lubieżne zaloty i porzucone pieszczoty. Jeszcze chwila, a całe zgromadzenie oszaleje z pijaństwa i rozpusty, ze zbrodni i śpiewu. Bezładny tłum powstaje i tańczy piekielne tańce… Potem przybywają wszelkie legendarne potwory, wszystkie zjawy z koszmaru; ogromne ropuchy grają na odwróconych fletach i uderzają kończynami w boki; kulejące skarabeusze mieszają się w tańcu; kraby grają na kastanietach; krokodyle wybijają tempo na swoich łuskach; słonie i mamuty pojawiają się ubrane jak Kupidyni i wydeptują rytm w kręgu: w końcu oszalałe kręgi rozpadają się i rozpraszają na wszystkie strony… Każdy wrzeszczący tancerz odciąga rozczochraną samicę. Lampy i świece uformowane z ludzkiego tłuszczu gasną dymiąc w ciemności. Krzyki słychać tu i tam, zmieszane z salwami śmiechu, bluźnierstwami i dźwiękami grzechoczących w gardłach głosów. Chodź, obudź się: nie rób znaku krzyża! Zobacz, przyprowadziłem cię do domu. Jesteś w swoim łóżku, nie będąc zmęczonym wcale, być może trochę zdruzgotany nocną podróżą i tą orgią; ale widziałeś to, o czym wszyscy mówią bez wiedzy; zostałeś wtajemniczony w sekrety nie mniej straszne niż grota Trofoniosa; byłeś obecny podczas Sabatu. Pozostaje ci teraz zachować rozsądek, odczuwać zdrowy strach przed prawem i trzymać się z szacunkiem z dala od Kościoła i jego heter.
Czy chciałbyś dla odmiany zobaczyć coś mniej fantastycznego, bardziej realnego i strasznego? Będziesz asystował przy egzekucji Jakuba de Molay i jego wspólników lub jego braci w męczeństwie… Nie daj się jednak zwieść; nie myl winnych z niewinnymi! Czy templariusze naprawdę czcili Bafometa? Czy haniebnie pozdrawiali pośladki kozła Mendesa? Czym tak naprawdę było to tajne i potężne stowarzyszenie, które zagrażało Kościołowi i państwu oraz zostało w ten sposób zniszczone? Nie osądzaj niczego lekko; są winni wielkiej zbrodni; wystawili na profanację sanktuarium antycznej inicjacji. Ponownie zebrali i podzielili się owocami drzewa wiedzy, aby stać się panami świata. Wyrok wydany przeciwko nim jest wyższy i znacznie starszy niż trybunał papieża czy króla: „gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.”, powiedział sam Bóg, jak czytamy w Księdze Rodzaju.
Co zatem dzieje się na świecie i dlaczego kapłani i magnaci drżą? Jaka tajemna moc zagraża mitrom i koronom? Kilku szaleńców wędruje od krainy do krainy, ukrywając, jak mówią, Kamień Filozofów pod swoją poszarpaną szatą. Potrafią zamieniać ziemię w złoto, a nie mają jedzenia ani noclegu! Ich czoła otacza aureola chwały i cień hańby! Jeden z nich odkrył uniwersalną naukę i na próżno szuka śmierci, aby uciec od agonii swojego triumfu: jest majorkańskim Raymondem Lullym. Inny zaś leczy wyimaginowane choroby za pomocą niesamowitych środków, zaprzeczając wcześniej przysłowiu, które narzuca daremność kauteryzacji na drewnianej nodze: jest cudownym Paracelsusem, zawsze pijanym i zawsze świadomym, jak bohaterowie Rabelais. Oto Wilhelm Postel pisze naiwnie do ojców Soboru Trydenckiego, głosząc, że odkrył absolutną doktrynę, ukrytą od założenia świata, i pragnie się nią z nimi podzielić. Sobór nie zważa na maniaka, nie raczy go potępić, ale przystępuje do zbadania poważnych kwestii łaski efektywnej oraz łaski wystarczającej. Ten, którego widzimy ginącego biednego i opuszczonego, to Korneliusz Agryppa, mniej magiczny niż ktokolwiek inny, chociaż prostaccy ludzie upierają się, iż uważają go za potężniejszego czarownika niż wszelacy inni, ponieważ czasami bywał cynikiem i mistyfikatorem. Jaką tajemnicę ci ludzie niosą ze sobą do grobu? Dlaczego nad nimi dumają, ale ich nie rozumieją? Dlaczego potępia się ich bez wysłuchania? Dlaczego są wtajemniczeni w te przerażające tajemne nauki, których boi się Kościół i społeczeństwo? Dlaczego są zaznajomieni z rzeczami, o których inni nic nie wiedzą? Dlaczego ukrywają to, co wszyscy ludzie pragną wiedzieć? Dlaczego są obdarzeni przerażającą i nieznaną mocą? Nauki okultystyczne! Magia! Te właśnie słowa ujawnią wszystko i dadzą do myślenia! De omni re scribili et quibusdum aliis.
Ale czym tak naprawdę była ta magia? Jaka była moc tych ludzi, którzy byli jednocześnie tak dumni, a tak prześladowani? Jeśli byli naprawdę silni, dlaczego nie pokonali swoich wrogów? Ale jeśli byli bezsilni i głupi, dlaczego ludzie czcili ich, bojąc się ich? Czy magia istnieje? Czy istnieje wiedza okultystyczna, która w rzeczywistości jest mocą i czyni cuda porównywalne z cudami ustanowionych religii? Na te dwa godne pochwały pytania odpowiadamy twierdzeniem i książką. Książka powinna uzasadniać twierdzenie, a twierdzenie jest następujące: Istniała i nadal istnieje potężna i prawdziwa magia; wszystko, co mówi się o niej w legendzie, jest prawdą w pewien sposób, lecz — na przekór powszechnemu biegu powszechnego wyolbrzymienia — nie dosięga prawdy. Rzeczywiście istnieje potężna tajemnica, której objawienie już raz zmieniło świat, o czym świadczy egipska tradycja religijna, podsumowana symbolicznie przez Mojżesza na początku Księgi Rodzaju. Tajemnica ta stanowi śmiertelną Naukę Dobra i Zła, a konsekwencją jej objawienia jest śmierć. Mojżesz przedstawia ją pod postacią Drzewa, które stoi pośrodku ziemskiego Raju, znajdując się w pobliżu Drzewa Życia i będąc z nim połączone korzeniem. U podnóża tego drzewa znajduje się źródło czterech tajemniczych rzek; jest ono strzeżone przez ognisty miecz i cztery symboliczne formy biblijnego sfinksa, Cherubinów z Ezechiela… W tym miejscu muszę przerwać obawiając się, iż powiedziałem już zbyt wiele. Zaświadczam, że istnieje jeden jedyny, uniwersalny i niezniszczalny dogmat, silny niczym najwyższy rozum; prosty, jak wszystko, co wielkie; zrozumiały, jak wszystko, co jest powszechnie i absolutnie prawdziwe; i ten dogmat jest rodzicielem wszystkich innych. Istnieje również nauka, która nadaje człowiekowi pozornie nadludzkie moce. Są one wyliczone w ten oto sposób w hebrajskim manuskrypcie z XVI wieku:
„Dalej następują uprawnienia i przywileje tego, który trzyma w prawej ręce klucze Salomona, a w lewej gałązkę kwitnącego migdału.”
א ALEPH. — Widzieć Boga twarzą w twarz, nie umierając i rozmawiać z siedmioma geniuszami, którzy dowodzą całą niebiańską armią.
ב BETH. — Być ponad wszelkim smutkiem i wszelkim strachem.
ג GHIMEL. — Królować z całym niebem i całe piekło mieć na usługach.
ד DALETH. — Panować nad własnym zdrowiem i życiem i móc w równym stopniu wpływać na zdrowie i życie innych.
ה HE. — Nie móc być zaskoczonym nieszczęściem, czy przytłoczonym katastrofami, ani nie móc zostać pokonanym przez swych wrogów.
ו VAU. — Znać przyczynę przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
ז ZAIN. — Posiadać tajemnicę wskrzeszania umarłych i klucz nieśmiertelności.
Takich oto jest siedem głównych przywilejów, a następne w kolejności są owe:
ח CHETH. — Znaleźć Kamień Filozofów.
ט TETH. — Posiąść Medycynę Uniwersalną.
י IOD. — Poznać prawa perpetuum mobile i udowodnić kwadraturę koła.
כך CAPH. — Zmieniać w złoto nie tylko wszystkie metale, ale także samą ziemię, a nawet jej odpadki.
ל LAMED. — Ujarzmiać najdziksze zwierzęta i mieć moc wymawiania słów, które paraliżują i oczarowują węże.
מם MEM. — Posiadać ARS NOTORIA, która daje Naukę Uniwersalną.
נןNUN. — Mówić mądrze na wszystkie tematy, bez przygotowania i bez nauki.
Oto w końcu siedem najpośledniejszych mocy Maga:
ס SAMECH. — Przy pierwszym spojrzeniu zgłębiać najdalsze zakamarki duszy mężczyzn oraz sekrety serc kobiecych.
ע AYIN. — Zmusić Naturę, by uczyniła go wolnym wedle jego upodobania.
פף PE. — Przewidywać wszystkie przyszłe wydarzenia, które nie zależą od nadrzędnej wolnej woli lub od nierozpoznawalnej przyczyny.
צץ, TSADE. — Dawać wnet wszystkim najskuteczniejsze pociechy i najmądrzejsze rady.
קKOPH. — Triumfować nad przeciwnościami losu.
ר RESH. — Aby pokonać miłość i nienawiść.
ש SHIN. — Posiadać sekret bogactwa, być zawsze jego panem, a nigdy niewolnikiem. Cieszyć się nawet ubóstwem i nigdy nie popaść w nędzę.
ת TAU. — Dodajmy do tych trzech siódemek, że mądry człowiek rządzi żywiołami, ucisza burze, leczy chorych swoim dotykiem i wskrzesza zmarłych!
Lecz pewne rzeczy zostały zapieczętowane przez Salomona jego potrójną pieczęcią. Wystarczy, że wiedzą wtajemniczeni; co do innych, czy szydzą oni, wątpią czy wierzą, czy grożą czy się boją, jakie to ma znaczenie dla nauki czy dla nas?”
Takie są w rzeczywistości zagadnienia filozofii okultystycznej i jesteśmy także wstanie sprostać zarzutom szaleństwa lub podejrzeniom oszustwa, gdy potwierdzamy, że owe przywileje są prawdziwe. Zademonstrowanie tego jest jedynym celem naszej pracy nad filozofią okultystyczną. Kamień Filozofów, Medycyna Uniwersalna, transmutacja metali, kwadratura koła i tajemnica perpetuum mobile nie są ani mistyfikacjami nauki, ani złudnymi marzeniami. Są to terminy, które należy rozumieć w ich właściwym znaczeniu; formułują one różnorodne zastosowania jednego i tego samego sekretu, kilka aspektów jednej operacji, która jest zdefiniowana w bardziej wszechstronny sposób pod nazwą Wielkiego Dzieła. Co więcej, w Naturze istnieje siła, która jest niezmiernie potężniejsza niż para wodna, a pojedynczy człowiek, który jest w stanie ją zaadaptować i kierować nią, może w ten sposób zmienić oblicze całego świata. Siła ta była znana starożytnym; składa się z Uniwersalnego Czynnika, którego najwyższym prawem jest równowaga, podczas gdy jej kierunek jest bezpośrednio związany z Wielkim Arkanum Magii Wysokiej. Dzięki kierowaniu tym czynnikiem możliwe jest modyfikowanie samego porządku pór roku; wywoływanie w nocy zjawisk dnia; natychmiastowa korespondencja między jednym krańcem ziemi a drugim; widzenie, podobnie jak Apolloniusz, tego, co dzieje się po drugiej stronie świata; leczenie lub ranienie na odległość; nadawanie mowie powszechnego powodzenia i pogłosu. Ten czynnik, który ledwo przejawia się w niepewnych metodach zwolenników Mesmera, jest dokładnie tym, co adepci średniowiecza nazywali Pierwszą Materią Wielkiego Dzieła. Gnostycy przedstawiali ją jako ogniste ciało Ducha Świętego; była przedmiotema doracji w tajemnych obrzędach szabatu i świątyni, pod hieroglificzną postacią Bafometa lub Androgyne z Mendes. Wszystko to zostanie udowodnione.
Oto tajemnice filozofii okultystycznej i taka jest magia w historii. Przyjrzyjmy się jej teraz tak, jak przejawia się ona w księgach i czynach, w inicjacjach oraz obrzędach. Klucz do wszystkich magicznych alegorii znajduje się w tablicach, o których wspomnieliśmy, a tablice te uważamy za dzieło Hermesa. Wokół tej księgi, którą można nazwać podstawą całego gmachu nauki okultystycznej, zebrane są niezliczone legendy, które są albo jej częściowym tłumaczeniem, albo komentarzem powielanym nieustannie pod tysiącem różnych form. Czasami genialne baśnie łączą się harmonijnie w wielki epos, który charakteryzuje epokę, choć jak i dlaczego nie jest jasne dla niewtajemniczonych. Tak więc bajeczna historia Złotego Runa wznawia, a także przesłania hermetyczne i magiczne doktryny Orfeusza; a jeśli jedynie wracamy do tajemniczej greckiej poezji, to dlatego, że sanktuaria Egiptu i Indii do pewnego stopnia przerażają nas swoimi zasobami, przytłaczając nas w wyborze pośród tak obfitego bogactwa. Ponadto pragniemy od razu dotrzeć do Tebaidy, tej przerażającej syntezy wszystkich doktryn, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości; tej — że tak powiem — nieskończonej bajki, która sięga, podobnie jak boskość Orfeusza, do każdego końca cyklu ludzkiego życia. Zdumiewający fakt! Siedem bram Teb, atakowanych i bronionych przez siedmiu wodzów, którzy przysięgli na krew ofiar, ma takie samo znaczenie jak siedem pieczęci Świętej Księgi interpretowanych przez siedmiu genjuszów, atakowanych przez potwora o siedmiu głowach, po otwarciu przez Baranka, który żył i był martwy w alegorycznym dziele św. Jana. Tajemnicze pochodzenie Edypa, znalezionego wiszącego na drzewie Cithaeron niczym krwawiący owoc, przypomina symbole Mojżesza i narracje Księgi Rodzaju. Wypowiada wojnę swemu ojcu, którego bezwiednie zabija — wielkie proroctwo ślepej emancypacji rozumu od nauki. Następnie spotyka sfinksa, symbol symboli, wieczną zagadkę pospólstwa, granitowy piedestał nauk mędrców, żarłocznego i milczącego potwora, którego niezmienna forma wyraża jeden dogmat Wielkiej Uniwersalnej Tajemnicy. W jaki sposób tetrada zmienia się w duadę i jest wyjaśniana przez triadę? Mówiąc bardziej potocznie, ale też symbolicznie, czym jest to zwierzę, które rano ma cztery łapy, dwie w południe i trzy wieczorem?
Filozoficznie rzecz biorąc, w jaki sposób doktryna sił elementarnych wytwarza dualizm Zaratusztry, podczas gdy jest on podsumowany przez triadę Pitagorasa i Platona? Jaki jest ostateczny powód alegorii i liczb, ostateczne przesłanie wszystkich symboli? Edyp odpowiada prostym i strasznym słowem, które niszczy sfinksa i czyni wróżbitę królem Teb: odpowiedzią na zagadkę jest CZŁOWIEK!… Nieszczęsny! Widział zbyt wiele, a jednak przez zamglone szkło. Jeszcze trochę i odpokutuje swoje złowieszcze i niedoskonałe jasnowidzenie dobrowolną ślepotą, a potem zniknie w środku burzy, jak wszystkie cywilizacje, które — każda w swoim czasie — odkryją odpowiedź na zagadkę sfinksa, nie rozumiejąc całego jej znaczenia i tajemnicy. Wszystko jest symboliczne i transcendentalne w tej tytanicznej epopei ludzkich losów. Dwaj antagonistyczni bracia formułują drugą część Wielkiej Tajemnicy, zakończoną boską ofiarą Antygony. Następuje ostatnia wojna; bracia zabijają się nawzajem; Kapaneus zostaje zniszczony przez błyskawicę, której się przeciwstawia; Amfiaraos zostaje pochłonięty przez ziemię; a wszystko to jest tak wieloma alegoriami, które swoją prawdą i wielkością zadziwiają tych, którzy potrafią przeniknąć ich potrójny hieratyczny sens. Ajschylos, z przypisami Ballanche’a, daje tylko słabe pojęcie o nich, niezależnie od pierwotnych wzniosłości greckiego poety lub pomysłowości francuskiego krytyka.
Tajemna księga antycznego wtajemniczenia nie była Homerowi nieznana, w końcu z drobiazgową precyzją nakreślił jej plan i główne postacie na tarczy Achillesa. Jednak łaskawe homeryckie fikcje zbyt szybko zastąpiły w powszechnej pamięci proste i abstrakcyjne prawdy pierwotnego objawienia. Ludzkość przylgnęła do formy i pozwoliła sobie zapomnieć o idei; znaki w ich mnogości utraciły moc; Magia również uległa zepsuciu w tym okresie i zdegenerowała się wraz z praktykami czarowników z Tesalii w najbardziej bluźniercze zaklęcia. Zbrodnia Edypa wydała śmiertelne owoce, a nauka o dobru i złu uczyniła ze zła świętokradcze bóstwo. Ludzie, zmęczeni światłem, schronili się w cieniu cielesnej substancji; marzenie o tej pustce, którą wypełnia Bóg, wydawało się w ich oczach większe niż sam Bóg, i tak właśnie powstało piekło.
Kiedy w trakcie tej pracy używamy uświęconych terminów jak Bóg, Niebo i Piekło, niech będzie zrozumiane raz na zawsze, że nasze znaczenie jest tak dalekie od tego, które profani do nich przywiązują, jak inicjacja jest odległa od wulgarnej myśli. Bóg jest dla nas AZOTHEM mędrców, skuteczną i ostateczną zasadą Wielkiego Dzieła.
Wracając do bajki o Edypie, zbrodnia króla Teb polegała na tym, że nie zrozumiał sfinksa; że zniszczył plagę Teb, nie będąc wystarczająco czystym, aby dokończyć ekspiację w imieniu swojego ludu. W konsekwencji zaraza szybko pomściła śmierć potwora, a król Teb, zmuszony do abdykacji, poświęcił się straszliwym obliczom sfinksa, żywszego oraz bardziej żarłocznego niż kiedykolwiek, gdy przeszedł z domeny formy do domeny idei. Edyp odkrył, co jest człowiekiem i wydłubał sobie oczy, ponieważ nie widział, co jest Bogiem. Wyjawił połowę Wielkiego Arkanum i aby ocalić swój lud, musiał zabrać pozostałą połowę straszliwej tajemnicy na wygnanie i do grobu.
Po wielkiej baśni o Edypie znajdujemy łaskawy poemat Psyche, który z pewnością nie został wymyślony przez Apulejusza. Wielkie Magiczne Arkanum powraca tutaj pod postacią tajemniczego związku między bogiem a słabym śmiertelnikiem, porzuconym samotnie i nago na skale. Psyche musi pozostać w niewiedzy o tajemnicy swojej idealnej królewskości, a jeśli ujrzy swojego męża, musi go stracić. Tutaj Apulejusz komentuje i interpretuje Mojżesza; ale czy Elohim Izraela i bogowie Apulejusza nie wyszli z sanktuariów Memfis i Teb? Psyche jest siostrą Ewy, a raczej jest Ewą uduchowioną. Obie te kobiety pragną poznać i utracić niewinność dla zaszczytu męki. Obie zasługują na zejście do piekła, jedna, by przynieść antyczną skrzynię Pandory, druga, by znaleźć i zmiażdżyć głowę starego węża, który jest symbolem czasu i zła. Obie są winne zbrodni, która musi zostać odpokutowana przez starożytnego Prometeusza i Lucyfera z chrześcijańskiej legendy, z których jeden został uwolniony przez Herkulesa, a drugi pokonany przez Zbawiciela. Wielki Magiczny Sekret jest zatem lampą i sztyletem Psyche, jabłkiem Ewy, świętym ogniem Prometeusza, płonącym berłem Lucyfera, ale jest także Świętym Krzyżem Odkupiciela. Zapoznanie się z nim w stopniu wystarczającym do jego nadużycia lub jego ujawnienie zasługuje na wszelkie cierpienia; znać tak, jak powinno się znać w samotności, a mianowicie wykorzystywać i ukrywać, to być panem Absolutu.
Jedno słowo obejmuje wszystkie rzeczy, a słowo to składa się z czterech liter: jest to Tetragram Hebrajczyków, Azoth alchemików, Thot Cyganów lub Taro kabalistów. To słowo, wyrażone na tak wiele sposobów, oznacza Boga dla profanów, człowieka dla filozofów i daje adeptom ostateczny termin ludzkich nauk i klucz boskiej mocy; lecz może go używać tylko ten, kto rozumie konieczność by nigdy go nie ujawniać. Gdyby Edyp, zamiast zabijać sfinksa, pokonał go, zaprzągł go do swojego rydwanu i w ten sposób wszedł do Teb, byłby królem bez kazirodztwa, bez nieszczęść i bez wygnania. Gdyby Psyche, dzięki łagodności i uczuciu, przekonała Miłość, by się ujawniła, nigdy nie straciłaby Miłości. Otóż Miłość jest jednym z mitologicznych obrazów Wielkiego Sekretu i Wielkiego Czynnika, ponieważ postuluje jednocześnie działanie i pasję, pustkę i pełnię, trzon i ranę. Wtajemniczeni mnie zrozumieją, a ze względu na profanum nie mogę mówić jaśniej.
Po cudownym Złotym Ośle Apulejusza nie odnajdziemy już więcej magicznych eposów. Nauka, podbita w Aleksandrii przez fanatyzm morderców Hypatii, stała się chrześcijańska, a raczej ukryła się pod chrześcijańskimi zasłonami wraz z Ammoniuszem, Synesiuszem i pseudonimowym autorem ksiąg Dionizego Areopagity. W tamtych czasach konieczne było usprawiedliwianie cudów pod pozorem przesądów i nauki za pomocą niezrozumiałego języka. Odrodzono pismo hieroglificzne; wymyślono pentakle i znaki, aby streścić całą doktrynę za pomocą znaku, całą sekwencję tendencji i objawień w jednym słowie. Jaki był cel aspirantów do wiedzy? Poszukiwali tajemnicy Wielkiego Dzieła, Kamienia Filozofów, perpetuum mobile, kwadratury koła, Uniwersalnej Medycyny — formuł, które często ratowały ich przed prześladowaniami i nienawiścią, powodując, że byli oskarżani o szaleństwo, ale wszystkie oznaczały jedną z faz Wielkiego Magicznego Sekretu, jak pokażemy później. Ów brak eposów trwa aż do naszego Romansu Róży; ale symbol róży, który wyraża również tajemniczy i magiczny sens wiersza Dantego, został zapożyczony z wysokiej Kabały i nadszedł czas, abyśmy odwołali się do tego rozległego i ukrytego źródła uniwersalnej filozofii.
Biblia, ze wszystkimi swoimi alegoriami, jedynie w niepełny i zawoalowany sposób daje wyraz religijnej wiedzy Hebrajczyków. Księga, o której wspomnieliśmy, której hieratyczne znaki wyjaśnimy później, księga, którą William Postel nazywa Księgą Henocha, istniała z pewnością przed Mojżeszem i prorokami, których doktryna, zasadniczo identyczna z doktryną starożytnych Egipcjan, miała również swój egzoteryzm i swoje zasłony. Kiedy Mojżesz przemawiał do ludu, jak mówi alegorycznie święta księga, kładł on zasłonę na twarz i zdejmował ją, gdy obcował z Bogiem: to tłumaczy rzekome biblijne absurdy, które tak podjudzały satyryczne moce Woltera. Księgi zostały napisane jedynie jako pamiątki tradycji oraz za pomocą symboli, które były niezrozumiałe dla profanów. Pięcioksiąg i poematy proroków były ponadto dziełami elementarnymi, podobnie jak doktryna, etyka i liturgia; prawdziwa tajemnica i tradycyjna filozofia zostały spisane dopiero w późniejszym okresie i pod zasłonami jeszcze mniej przejrzystymi. W ten sposób powstała druga i nieznana Biblia, a raczej taka, która nie została zrozumiana przez chrześcijan, spichlerz, jak mówią, potwornych absurdów — ponieważ w tym przypadku wierzący, zaangażowani w tę samą ignorancję, mówią językiem sceptyków — ale pomnik, jak twierdzimy, który zawiera wszystko, co geniusz filozoficzny i religijny kiedykolwiek osiągnął lub wyobraził sobie we wzniosłym porządku, skarb otoczony cierniami, diament ukryty w szorstkim i nieprzejrzystym kamieniu: nasi czytelnicy domyślą się już, że odnosimy się do Talmudu. Jakże dziwny jest los Żydów, tych kozłów ofiarnych, męczenników i zbawców świata, ludu pełnego witalności, odważnej i odpornej rasy, którą prześladowania zachowały nietkniętą, ponieważ nie wypełniła jeszcze swojej misji! Czyż nasze apostolskie tradycje nie głoszą, że po upadku wiary wśród pogan zbawienie ponownie wyjdzie z domu Jakuba i że wtedy ukrzyżowany Żyd, który jest uwielbiany przez chrześcijan, odda imperium świata w ręce Boga, swego Ojca?
Po przeniknięciu do sanktuarium Kabały ogarnia nas podziw w obecności doktryny tak logicznej, tak prostej i jednocześnie tak absolutnej. Istotna jedność idei i znaków; konsekracja najbardziej fundamentalnych rzeczywistości poprzez prymitywne znaki; trójca słów, liter i cyfr; filozofia prosta jak alfabet, głęboka i nieskończona jak Słowo; twierdzenia bardziej kompletne i świetliste niż te Pitagorasa; teologia, którą można podsumować na palcach; nieskończoność, którą można trzymać w zagłębieniu dłoni niemowlęcia; dziesięć cyfr i dwadzieścia dwie litery, trójkąt, kwadrat i okrąg: takie są elementy Kabały. Takie są również zasady składowe Słowa pisanego, odbicia tego Słowa mówionego, które stworzyło świat! Wszystkie prawdziwie dogmatyczne religie powstały z Kabały i do niej powracają. Cokolwiek jest wielkiego lub naukowego w religijnych snach iluminatów, Jakuba Bohmego, Swedenborga, Saint-Martina i reszty, jest zapożyczone z Kabały; wszystkie stowarzyszenia masońskie zawdzięczają jej swoje tajemnice i symbole. Tylko Kabała uświęca sojusz powszechnego rozumu i Boskiego Słowa; przez przeciwwagę dwóch sił w pozornej opozycji, ustanawia wieczną równowagę bytu; tylko ona godzi rozum z wiarą, władzę z wolnością, naukę z tajemnicą: ma klucze teraźniejszości, przeszłości i przyszłości!
Aby zostać wtajemniczonym w Kabałę, nie wystarczy czytać i medytować nad pismami Reuchlina, Galatino, Kirchera czy Pico della Mirandoli; konieczne jest przestudiowanie i zrozumienie hebrajskich pisarzy w zbiorze Pistoriusa, a przede wszystkim SeferYetzirah; Niezbędne jest w szczególności opanowanie wielkiej księgi Zohar, zbadanie zbioru z 1684 r., zatytułowanego Kabbala Denudata, zwłaszcza traktatu o „pneumatyce kabalistycznej” i „rewolucji dusz”, a następnie odważne wkroczenie w świetlistą ciemność całej dogmatycznej i alegorycznej treści Talmudu. Będziemy wtedy w stanie zrozumieć Williama Postela i potajemnie przyznamy, że — pomijając jego bardzo przedwczesne i przesadne marzenia o emancypacji kobiet — ten sławny, uczony, oświecony człowiek nie mógł być tak szalony, jak to udają ci, którzy go nie czytali.
Naszkicowaliśmy szybko historię filozofii okultystycznej; wskazaliśmy jej źródła i przeanalizowaliśmy w kilku słowach jej główne kroniki. Obecny podział naszej pracy odnosi się tylko do nauki, ale magia, a raczej magiczna moc, obejmuje dwie rzeczy, naukę i siłę: bez siły nauka jest niczym, czy raczej jest niebezpieczeństwem. Przekazanie wiedzy samej mocy jest najwyższym prawem inicjacji. Dlatego Wielki Objawiciel powiedział: „królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je”. Drzwi prawdy są zamknięte, jak sanktuarium dziewicy: musi być człowiek, który chce doń wejść. Wszystkie cuda są obiecane wierze, a czymże jest wiara poza śmiałością woli, która nie waha się w ciemności, ale podąża w kierunku światła pomimo wszystkich prób oraz pokonując wszystkie przeszkody? Nie ma potrzeby powtarzać tutaj historii starożytnych inicjacji: im bardziej były one niebezpieczne i straszne, tym większa była ich skuteczność. Dlatego w tamtych czasach świat miał ludzi, którzy nim rządzili i go pouczali. Sztuka sakralna i sztuka królewska polegały przede wszystkim na próbach odwagi, dyskrecji i woli. Był to nowicjat podobny do nowicjatu tych księży, którzy pod nazwą jezuitów są tak niepopularni w dzisiejszych czasach, ale mimo to rządziliby światem, gdyby mieli naprawdę mądrego i inteligentnego wodza.
Po przejściu naszego życia w poszukiwaniu Absolutu w religii, nauce i sprawiedliwości; po obróceniu się w kręgu Fausta, dotarliśmy do pierwotnej doktryny i pierwszej księgi ludzkości. W tym momencie zatrzymujemy się, odkrywając tajemnicę ludzkiej wszechmocy i nieokreślonego postępu, klucz wszystkich symboli, pierwszą i ostateczną doktrynę: zrozumieliśmy, co oznaczało to wyrażenie tak często używane w Ewangelii — Królestwo Boże.
Zapewnienie stałego punktu jako podparcia dla ludzkiej działalności jest rozwiązaniem problemu Archimedesa, poprzez uświadomienie sobie użycia jego słynnej dźwigni. To właśnie zostało osiągnięte przez wielkich inicjatorów, którzy zelektryfikowali świat, a nie mogliby tego zrobić inaczej niż za pomocą Wielkiego i Niekomunikowalnego Sekretu. Jednakże, jako poręczenie swojej odnowionej młodości, symboliczny feniks nigdy nie pojawił się ponownie przed oczami świata, nie pochłonąwszy uroczyście pozostałości i dowodów swojego poprzedniego życia. Tak też Mojżesz dopilnował, aby wszyscy, którzy znali Egipt i jego tajemnice, zakończyli swoje życie na pustyni; w Efezie św. Paweł spalił wszystkie książki traktujące o naukach okultystycznych; a Rewolucja Francuska, córka wielkiego orientu Joannitów i popiołów Templariuszy, splądrowała kościoły i bluźniła alegoriom Boskiego Kultu. Ale wszystkie doktryny i wszystkie odrodzenia zakazują magii i skazują jej tajemnice na płomienie i zapomnienie. Powodem jest to, że każda religia lub filozofia, która pojawia się na świecie, jest beniaminkiem ludzkości i zapewnia sobie życie, niszcząc swoją matkę. To dlatego, że symboliczny wąż zawsze pożera swój własny ogon; to dlatego, że jako podstawowy warunek istnienia, pustka jest niezbędna dla każdej pełni, przestrzeń dla każdego wymiaru, afirmacja dla każdej negacji: oto wieczna realizacja alegorii feniksa.
Dwóch wybitnych uczonych poprzedziło mnie na ścieżce, którą podróżuję, ale, że tak powiem, spędzili na niej ciemną noc. Odnoszę się do Volneya i Dupuis, a przede wszystkim do Dupuis, którego ogromna erudycja zaowocowała jedynie negatywnym dziełem, ponieważ w pochodzeniu wszystkich religii nie widział nic poza astronomią, biorąc w ten sposób symboliczny cykl za doktrynę i kalendarz za legendę. Brakowało mu jednej gałęzi wiedzy, prawdziwej magii, która obejmuje tajemnice Kabały. Dupuis przeszedł przez antyczne sanktuaria, jak prorok Ezechiel przez równinę usianą kośćmi, i zrozumiał tylko śmierć, z braku tego słowa, które zbiera cnotę czterech wiatrów i może stworzyć żywy lud z całego rozległego ossuarium, wołając do starożytnych symboli: „Powstań! Przyjmij nową formę i idź!”. Ale nadeszła godzina, w której musimy mieć odwagę spróbować tego, czego nikt wcześniej nie odważył się wykonać. Podobnie jak Julian, chcielibyśmy odbudować świątynię, a czyniąc to, nie wierzymy, że sprzeniewierzymy się mądrości, którą czcimy, a którą sam Julian byłby godny uwielbiać, gdyby nieżyczliwi i fanatyczni lekarze jego epoki pozwolili mu ją zrozumieć. Dla nas Świątynia ma dwa filary, na jednym z których chrześcijaństwo wypisało swoje imię. Dlatego nie chcemy atakować chrześcijaństwa: bynajmniej, staramy się je wyjaśnić i zrealizować. Inteligencja i wola sprawowały na przemian swoją władzę na świecie; religia i filozofia wciąż toczą ze sobą wojnę, ale muszą zakończyć się porozumieniem. Tymczasowym celem chrześcijaństwa było ustanowienie, przez posłuszeństwo i wiarę, nadprzyrodzonej lub religijnej równości między ludźmi, unieruchomienie inteligencji przez wiarę, aby zapewnić punkt podparcia dla cnoty, która przyszła, aby zniszczyć arystokrację nauki, a raczej zastąpić tę arystokrację, która została już zniszczona. Filozofia, przeciwnie, starała się przywrócić ludziom wolność i rozum do naturalnej nierówności oraz zastąpić rozum cnotą, inaugurując panowanie przemysłu. Żadna z tych operacji nie okazała się kompletna ani adekwatna; żadna nie doprowadziła ludzi do doskonałości i szczęścia. To, o czym się teraz marzy, prawie nie ośmielając się mieć na to nadziei, to sojusz między dwiema siłami tak długo uważanymi za przeciwstawne, i jest dobry powód, by tego pragnąć, widząc, że te dwie wielkie moce ludzkiej duszy nie są sobie bardziej przeciwne niż płeć mężczyzny przeciwna płci kobiety. Niewątpliwie różnią się one między sobą, ale ich pozornie przeciwne usposobienia wynikają jedynie z ich zdolności do spotkania się i zjednoczenia.
„Proponuje się zatem nie mniej niż uniwersalne rozwiązanie wszystkich problemów?”
Odpowiedź brzmi: tak, bez wątpienia, ponieważ zajmujemy się wyjaśnieniem Kamienia Filozofów, perpetuum mobile, tajemnicy Wielkiego Dzieła i Uniwersalnej Medycyny. Zostaniemy oskarżeni o szaleństwo, jak boski Paracelsus, lub o szarlatanerię, jak wielki i nieszczęsny Agryppa. Jeśli stos Urbana Grandiera zgaśnie, pozostaną ponure zakazy milczenia i oszczerstw, którym nie przeciwstawiamy się, ale jesteśmy z nimi pogodzeni. Nie staraliśmy się o publikację tej książki z własnej woli i wierzymy, że jeśli nadejdzie czas na złożenie świadectwa, zostanie ono złożone przez nas lub przez innych. Dlatego zachowamy spokój i będziemy czekać.
Nasza praca składa się z dwóch części: w jednej ustanawiamy kabalistyczną i magiczną doktrynę w całości; druga jest poświęcona cultus, czyli magii ceremonialnej. Jedna jest tym, co starożytni mędrcy nazywali Kluczem, druga tym, co ludzie na wsi wciąż nazywają Grymuarem. Numery i tematy rozdziałów, które odpowiadają sobie w obu częściach, nie są w żadnym sensie arbitralne i wszystkie są wskazane w wielkim uniwersalnym kluczu, którego po raz pierwszy podajemy pełne i odpowiednie wyjaśnienie. Niech to dzieło podąża teraz swoją drogą tam, gdzie zechce i stanie się tym, co wyznaczy Opatrzność; jest skończone i wierzymy, że będzie trwałe, ponieważ jest mocne, jak wszystko, co jest rozsądne i sumienne.
Éliphas Lévi.Hermes Trismegistos, synkretyczne bóstwo hellenistyczne powstałe z połączenia cech greckiego Hermesa i egipskiego Thota, inspirowane też mistycznymi prądami judaizmu i magią żydowską oraz prawdopodobnie wierzeniami perskimi — jest z nim związany system wierzeń pod nazwą hermetyzmu, łączący elementy greckiej filozofii z okultyzmem i astrologią. 2 Girolamo Cardano (Hieronymus Cardanus) — włoski uczony renesansowy: matematyk, astrolog, lekarz i filozof.
Księga Rodzaju 2:17, Biblia Tysiąclecia (wszelkie kolejne cytaty biblijne będą zaczerpnięte z tegoż tumaczenia)
Bafomet, znany jako Kozioł z Mendes, którego autor utożsamia z uosobieniem równowagi, balansu cech żeńskich oraz męskich (stąd odniesienie do Androgyne, bóstwa o obojgu płci), dobra i zła, przedstawiany z męskimi ramionami, ale także kobiecymi piersiami.
Azoth to inaczej uniwersalne lekarstwo lub silny rozpuszczalnik poszukiwany w dziedzinie alchemii, podobny do alkahestu — odrębnej substancji alchemicznej. Poszukiwanie Azotha było sednem wielu alchemicznych przedsięwzięć, których symbolem był Kaduceusz.III ג C
TRÓJKĄT SALOMONA
Plenitudo Vocis Binah Physis
DOSKONAŁE słowo jest triadą, ponieważ zakłada inteligentną zasadę, zasadę mówiącą i zasadę mówioną. Absolut, objawiony przez mowę, obdarza tę mowę zmysłem równoważnym sobie i w jej zrozumieniu tworzy swoją trzecią jaźń. Podobnie słońce objawia się przez swoje światło i udowadnia lub czyni to objawienie skutecznym przez ciepło. Triada ta jest wyznaczona w przestrzeni przez niebiański zenit, nieskończoną wysokość, połączoną ze Wschodem i Zachodem dwiema prostymi, rozchodzącymi się liniami. Z tym widzialnym trójkątem rozum porównuje inny, który jest niewidzialny, ale zakłada się, że ma równe wymiary; otchłań jest jego wierzchołkiem, a jego odwrócona podstawa jest równoległa do poziomej linii rozciągającej się ze wschodu na zachód. Te dwa trójkąty, połączone w jedną figurę, którą jest sześcioramienna gwiazda, tworzą święty symbol Pieczęci Salomona, jaśniejącą Gwiazdę Makrokosmosu. Pojęcie Nieskończoności i Absolutu jest wyrażone przez ten znak, który jest wielkim pentaklem — to znaczy najprostszym i najpełniejszym streszczeniem nauki o wszystkich rzeczach.
Sama gramatyka przypisuje czasownikowi trzy osoby. Pierwszą jest to, co mówi, drugą to, do czego się mówi, a trzecią obiekt. Tworząc, Nieskończony Książę mówi do siebie o sobie. Takie jest wyjaśnienie triady i pochodzenie dogmatu o Trójcy. Dogmat magiczny to również jeden w trzech i trzy w jednym. To, co jest powyżej, jest podobne lub równe temu, co jest poniżej. Tak więc dwie rzeczy, które są do siebie podobne i słowo, które oznacza ich podobieństwo, tworzą trzy. Triada jest uniwersalnym dogmatem. W magii — zasada, urzeczywistnienie, adaptacja; w alchemii — azoth, inkorporacja, transmutacja; w teologii — Bóg, wcielenie, odkupienie; w ludzkiej duszy — myśl, miłość i działanie; w rodzinie — ojciec, matka i dziecko. Triada jest końcem i najwyższym wyrazem miłości; szukamy siebie nawzajem jako dwoje tylko po to, by stać się trojgiem.
Istnieją trzy zrozumiałe światy, które odpowiadają sobie nawzajem przez hierarchiczną analogię; naturalny lub fizyczny, duchowy lub metafizyczny oraz boski lub religijny świat. Z tej zasady wynika hierarchia duchów, podzielona na trzy rzędy i ponownie podzielona przez triadę w każdym z nich.
Wszystkie te objawienia są logicznymi dedukcjami z pierwszych matematycznych pojęć bytu i liczby. Jedność musi się mnożyć, aby stać się aktywną. Niepodzielna, nieruchoma i sterylna zasada byłaby jednością martwą i niezrozumiałą. Gdyby Bóg był tylko jeden, nigdy nie byłby Stwórcą ani Ojcem. Gdyby był dwojaki, istniałby antagonizm lub podział w nieskończoności, co oznaczałoby również podział lub śmierć wszystkich możliwych rzeczy. Dlatego jest On trzema dla stworzenia przez Siebie i na Swój obraz nieskończonej mnogości istot i liczb. Tak więc jest On rzeczywiście jeden w Sobie i potrójny w naszej koncepcji, co również prowadzi nas do postrzegania Go jako potrójnego w Sobie i jednego w naszej inteligencji i naszej miłości. Jest to tajemnica dla wiernych i logiczna konieczność dla wtajemniczonych w absolutne i prawdziwe nauki.
Słowo zamanifestowane przez życie jest urzeczywistnieniem lub inkarnacją. Życie Słowa wykonującego swój cykliczny ruch jest adaptacją lub odkupieniem. Ten potrójny dogmat był znany we wszystkich sanktuariach oświetlonych tradycją mędrców. Czy chcesz się dowiedzieć, która religia jest prawdziwa? Szukaj tej, która najbardziej urzeczywistnia Boski Porządek, która uczłowiecza Boga i czyni człowieka boskim, która zachowuje nienaruszony dogmat triady, która ubiera Słowo w ciało, sprawiając, że Bóg objawia się rękom i oczom najbardziej nieświadomych, która w gruncie rzeczy przemawia do wszystkich w swojej doktrynie i może dostosować się do wszystkich — religia, która jest hierarchiczna i cykliczna, ma alegorie i obrazy dla dzieci, wzniosłą filozofię dla dorosłych, wielkie nadzieje i błogie pocieszenie dla starych.
Pierwotni mędrcy, poszukując Pierwszej z Przyczyn, dostrzegali dobro i zło na świecie. Rozważali cień i światło; porównywali zimę z wiosną, wiek z młodością, życie ze śmiercią, a ich wniosek był następujący: Pierwsza Przyczyna jest dobroczynna i sroga; daje i odbiera życie. Czy zatem istnieją dwie przeciwstawne zasady, jedna dobra, a druga zła, wykrzyknęli uczniowie Manicheusza. Nie, te dwie zasady powszechnej równowagi nie są przeciwne, chociaż pozornie kontrastują, ponieważ szczególna mądrość przeciwstawia jedną drugiej. Dobro jest po prawej stronie, zło po lewej; ale najwyższa doskonałość jest ponad obiema, stosując zło do zwycięstwa dobra, a dobro do zmiany zła.
Zasadą harmonii jest jedność i to właśnie ona nadaje taką moc nieparzystej liczbie w Magii. Najdoskonalszą z liczb nieparzystych jest trójka, ponieważ jest to trylogia jedności. W trygramach Fohi nadrzędna triada składa się z trzech YANG, czyli męskich postaci, ponieważ nic pasywnego nie może być dopuszczone do idei Boga, uważanego za zasadę produkcji w trzech światach. Z tego samego powodu chrześcijańska Trójca w żaden sposób nie pozwala na personifikację matki, która jest pośrednio ukazana w Synu. Z tego samego powodu sprzeczne z prawami hieratycznej i ortodoksyjnej symboliki jest personifikowanie Ducha Świętego pod postacią kobiety. Kobieta pochodzi od mężczyzny, tak jak Natura pochodzi od Boga; tak więc sam Chrystus wstępuje do nieba i przyjmuje Matkę Dziewicę: mówimy o wniebowstąpieniu Zbawiciela i przyjęciu Matki Bożej. Bóg, uważany za Ojca, ma Naturę za swoją córkę; jako Syn ma Dziewicę za swoją matkę, a Kościół za swoją oblubienicę; jako Duch Święty odradza i owocuje ludzkością. Stąd w trygramach Fohi trzy niższe YIN odpowiadają trzem wyższym YANG, ponieważ trygramy te tworzą pentakl podobny do dwóch trójkątów Salomona, ale z triadyczną interpretacją sześciu punktów płonącej gwiazdy.
więcej..