- W empik go
Droga Haniu - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
17 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Droga Haniu - ebook
Maniek ma siedem lat i jest zwykłym chłopcem, który ma wiele niezwykłych przygód. Opisuje je w listach do swojej przyjaciółki Hani. Przeczytajcie listy sami lub z rodzicami. Może będziecie chcieli odpisać na nie i opowiedzieć o swoich przygodach?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 164 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
Mówią na mnie Maniek. Mam siedem lat i półtora skrzata wzrostu. Majka twierdzi, że oczy mam jak gotowany agrest, a włosy jak futro lisa, kiedy zaczyna się lato. Kocham wszystko przez pięć minut, a niektóre rzeczy nawet i kwartał. Znam się na piramidach i sfinksach. Lubię kreskówki, a przede wszystkim, kocham rozmawiać. Mówię więcej niż Majka i Gucio razem wzięci. I to nie tylko wtedy, gdy Gucio ucina sobie drzemkę. Uwielbiam mieć rację i być w centrum uwagi.
Leon jest wysoki na ponad dwa skrzaty. Odkąd skończył 12 lat, twierdzi, że jest dorosły. I możliwe, że ma rację. Czasem nosi okulary, szczególnie kiedy się dziwi, czytając kolejną książkę. Ma tysiące pomysłów i czasem się denerwuje. Lubię go przytulać, żeby się uspokoił.
Gucio to mój tato. Jego hobby to spanie. W czasie snu śnią mu się rzeczy niezwykłe. Projekty kwadratowych garnków, bajki dla dużych i małych, przepisy na kotlety z bananów oraz poziomek. W dzień drzemie brzuchem do góry na połówce czerwonej wersalki. Gdy śnią mu się najciekawsze rzeczy, głośno przy tym chrapie. Sny te zbiera w ogromnej szufladzie. Gdy szuflada się zapełni, wybiera najlepsze pomysły i wychodzi, aby je sprzedać na targu. Czasem, oprócz pieniędzy, przynosi dziwne przedmioty, które zdobył w drodze wymiany. Zepsutą latającą miotłę, kozę Genowefę (która okazała się kozłem), książki po aramejsku, persku i chińsku. Mama twierdzi, że Gucio jest niepraktyczny. I za to praktycznie go kocha.
Mama Majka też jest niezwykła. Chodzi w czapce pilotce, podobno w młodości latała na miotle. Gotuje fatalnie – zupę z bąbelków w brytfannie, pomidorową z łososiem i muchy w grzybowym sosie. Nie pracuje wcale – bo to, co robi, jest dla niej wielką przyjemnością. Uczy tańca, śpiewu i uśmiechu. Kocha nas bardzo. Zresztą resztę też kocha – prawie wszystko właściwie – poza pisaniem listów i serwowaniem obiadów. Kwiaty w lecie, śnieg w zimie, litery w książkach, razem z przecinkami, podróże na drugą stronę ulicy...
Mieszkamy w wielkim mieszkaniu, wysokim na dwa słonie. Mamy niepraktycznie obszerne szafy (praktycznie jak u innych pokoje), w których można się zgubić, lub spotkać magiczne istoty.LIST 1
Wrocław, 17 listopada
Droga Haniu,
mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Pewnie jesteś zaskoczona moim listem. Bo kto dzisiaj pisze listy? Pozwól, że Ci wytłumaczę, o co w tym wszystkim chodzi. Tato kazał mi pisać pamiętnik. Żeby ćwiczył rękę i miał mniej czarnych myśli. Jakby pisanie pamiętnika miało zmienić to, że jestem urodzonym pesymistą. Niestety postawił mi ultra matum . Pisanie albo szlaban na telewizję. Uznałem, że pisanie do samego siebie jest bez sensu. Pomyślałem więc, że będę pisał do Ciebie, Haniu. Bardzo Cię lubię, a poza tym moi koledzy kiepsko radzą sobie z czytaniem. Mam nadzieję, że moje historie Cię zainteresują, choć mam całkowicie zwyczajne życie.
Gdy ostatnio widzieliśmy się w czasie wakacji, mieszkałem w Brzesku. To już nieaktualne. Przeprowadziliśmy się do Wrocławia. Nasze mieszkanie znajduje się w wielkim starym domu. Mama twierdzi, że to kamienica, co jest bardzo dziwne, bo budynek zbudowany jest z cegieł. Trochę szkoda, że jest stara i brzydko pachnie na korytarzu, ale za to mamy wielu dziwnych sąsiadów i fantastyczne podwórko. Niedaleko domu jest dworzec kolejowy w kolorze skarpetkowym, dokładnie jak skarpetki wuja Ambrożego i centrum miasta.
Na początku chciałem cię ostrzec, że opisywane w tym liście wydarzenia są dość straszne, dlatego przeczytaj go przed zmierzchem.
Straszy. U nas w domu. Nie w mieszkaniu, ale w kamienicy. Najstraszniejsze jest, gdy zostajemy sami. Czasami się tak zdarza, gdy rodzicki wychodzą do kina albo na wieczorny spacer. Wtedy na strychu nad nami słychać skrzypienie, kroki i najstraszniejszy dźwięk – buuuuuczenie. Za pierwszym razem bałem się najbardziej. Wczołgałem się pod łóżko i przykryłem się kocem. Zresztą Leon ukrył się obok mnie.
– Też się boisz? – zapytałem go.
– Nie żartuj. Wszedłem tutaj, żeby było ci raźniej.
Leon miał taką minę, jakby zjadł paczkę nieświeżych kremówek. Zbladł, niemal zzieleniał i zaczął szybciej oddychać. Jednak najważniejsze było to, że był przy mnie. W takich chwilach myślę sobie, że warto mieć bratka.
– Jak myślisz, co to za okropne dźwięki? – wyszeptałem.
– To chyba oczywiste. Spotkanie duchów na najwyższym szczeblu.
Leon powiedział to bardzo poważnie.
– Chodzi ci o to, że duchy spotykają się zawsze na ostatnim piętrze domu?
– Nie, spotykają się tam, gdzie wydarzyło się coś okropnego, albo tam, gdzie im nikt nie przeszkadza. A strych jest idealny, bo spełnia obydwa te warunki.
W końcu zrozumiałem.
– Babcia mówiła, że strych służy do wieszania prania i składowania różnych klamotów. To te klamoty muszą przyciągać duchy.
– Głupi jesteś – skomentował bratek. Mówi tak często, gdy sam czegoś nie rozumie, a chce podkreślić, że jest starszy.
Tamtego dnia leżeliśmy pod łóżkiem, aż do powrotu rodziców. Postanowiliśmy jednak, że przygotujemy się odpowiednio i przy następnej okazji sprawdzimy, co dzieje się na strychu. Okazja nadarzyła się przedwczoraj.
– Prosiaczki kochane, idziemy do kina na „Powrót dzikich węży”. Możecie poczytać książki, a o 21:00 mycie zębów i do łóżek. – Tato mówił głośno, żeby podkreślić swój autorytet, chociaż pewnie wiedział, że na czytanie są małe szanse. Całe szczęście nie miał pojęcia, co będziemy robić.
– Jasne, oczywiście. Nie martwcie się o nic – zapewniał Leon, odprowadzając rodziców do drzwi.
Gdy tylko zostaliśmy sami, usiedliśmy na podłodze w milczeniu. Leon zamknął oczy i zaczął śpiewać pod nosem.
– Uma, huma, zuma, duma.
– Co ty robisz, wystraszysz wszystkie duchy – zaniepokoiłem się.
– Nie masz o tym pojęcia. Właśnie się z nimi próbuję połączyć. Uma, huma.
Mówią na mnie Maniek. Mam siedem lat i półtora skrzata wzrostu. Majka twierdzi, że oczy mam jak gotowany agrest, a włosy jak futro lisa, kiedy zaczyna się lato. Kocham wszystko przez pięć minut, a niektóre rzeczy nawet i kwartał. Znam się na piramidach i sfinksach. Lubię kreskówki, a przede wszystkim, kocham rozmawiać. Mówię więcej niż Majka i Gucio razem wzięci. I to nie tylko wtedy, gdy Gucio ucina sobie drzemkę. Uwielbiam mieć rację i być w centrum uwagi.
Leon jest wysoki na ponad dwa skrzaty. Odkąd skończył 12 lat, twierdzi, że jest dorosły. I możliwe, że ma rację. Czasem nosi okulary, szczególnie kiedy się dziwi, czytając kolejną książkę. Ma tysiące pomysłów i czasem się denerwuje. Lubię go przytulać, żeby się uspokoił.
Gucio to mój tato. Jego hobby to spanie. W czasie snu śnią mu się rzeczy niezwykłe. Projekty kwadratowych garnków, bajki dla dużych i małych, przepisy na kotlety z bananów oraz poziomek. W dzień drzemie brzuchem do góry na połówce czerwonej wersalki. Gdy śnią mu się najciekawsze rzeczy, głośno przy tym chrapie. Sny te zbiera w ogromnej szufladzie. Gdy szuflada się zapełni, wybiera najlepsze pomysły i wychodzi, aby je sprzedać na targu. Czasem, oprócz pieniędzy, przynosi dziwne przedmioty, które zdobył w drodze wymiany. Zepsutą latającą miotłę, kozę Genowefę (która okazała się kozłem), książki po aramejsku, persku i chińsku. Mama twierdzi, że Gucio jest niepraktyczny. I za to praktycznie go kocha.
Mama Majka też jest niezwykła. Chodzi w czapce pilotce, podobno w młodości latała na miotle. Gotuje fatalnie – zupę z bąbelków w brytfannie, pomidorową z łososiem i muchy w grzybowym sosie. Nie pracuje wcale – bo to, co robi, jest dla niej wielką przyjemnością. Uczy tańca, śpiewu i uśmiechu. Kocha nas bardzo. Zresztą resztę też kocha – prawie wszystko właściwie – poza pisaniem listów i serwowaniem obiadów. Kwiaty w lecie, śnieg w zimie, litery w książkach, razem z przecinkami, podróże na drugą stronę ulicy...
Mieszkamy w wielkim mieszkaniu, wysokim na dwa słonie. Mamy niepraktycznie obszerne szafy (praktycznie jak u innych pokoje), w których można się zgubić, lub spotkać magiczne istoty.LIST 1
Wrocław, 17 listopada
Droga Haniu,
mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Pewnie jesteś zaskoczona moim listem. Bo kto dzisiaj pisze listy? Pozwól, że Ci wytłumaczę, o co w tym wszystkim chodzi. Tato kazał mi pisać pamiętnik. Żeby ćwiczył rękę i miał mniej czarnych myśli. Jakby pisanie pamiętnika miało zmienić to, że jestem urodzonym pesymistą. Niestety postawił mi ultra matum . Pisanie albo szlaban na telewizję. Uznałem, że pisanie do samego siebie jest bez sensu. Pomyślałem więc, że będę pisał do Ciebie, Haniu. Bardzo Cię lubię, a poza tym moi koledzy kiepsko radzą sobie z czytaniem. Mam nadzieję, że moje historie Cię zainteresują, choć mam całkowicie zwyczajne życie.
Gdy ostatnio widzieliśmy się w czasie wakacji, mieszkałem w Brzesku. To już nieaktualne. Przeprowadziliśmy się do Wrocławia. Nasze mieszkanie znajduje się w wielkim starym domu. Mama twierdzi, że to kamienica, co jest bardzo dziwne, bo budynek zbudowany jest z cegieł. Trochę szkoda, że jest stara i brzydko pachnie na korytarzu, ale za to mamy wielu dziwnych sąsiadów i fantastyczne podwórko. Niedaleko domu jest dworzec kolejowy w kolorze skarpetkowym, dokładnie jak skarpetki wuja Ambrożego i centrum miasta.
Na początku chciałem cię ostrzec, że opisywane w tym liście wydarzenia są dość straszne, dlatego przeczytaj go przed zmierzchem.
Straszy. U nas w domu. Nie w mieszkaniu, ale w kamienicy. Najstraszniejsze jest, gdy zostajemy sami. Czasami się tak zdarza, gdy rodzicki wychodzą do kina albo na wieczorny spacer. Wtedy na strychu nad nami słychać skrzypienie, kroki i najstraszniejszy dźwięk – buuuuuczenie. Za pierwszym razem bałem się najbardziej. Wczołgałem się pod łóżko i przykryłem się kocem. Zresztą Leon ukrył się obok mnie.
– Też się boisz? – zapytałem go.
– Nie żartuj. Wszedłem tutaj, żeby było ci raźniej.
Leon miał taką minę, jakby zjadł paczkę nieświeżych kremówek. Zbladł, niemal zzieleniał i zaczął szybciej oddychać. Jednak najważniejsze było to, że był przy mnie. W takich chwilach myślę sobie, że warto mieć bratka.
– Jak myślisz, co to za okropne dźwięki? – wyszeptałem.
– To chyba oczywiste. Spotkanie duchów na najwyższym szczeblu.
Leon powiedział to bardzo poważnie.
– Chodzi ci o to, że duchy spotykają się zawsze na ostatnim piętrze domu?
– Nie, spotykają się tam, gdzie wydarzyło się coś okropnego, albo tam, gdzie im nikt nie przeszkadza. A strych jest idealny, bo spełnia obydwa te warunki.
W końcu zrozumiałem.
– Babcia mówiła, że strych służy do wieszania prania i składowania różnych klamotów. To te klamoty muszą przyciągać duchy.
– Głupi jesteś – skomentował bratek. Mówi tak często, gdy sam czegoś nie rozumie, a chce podkreślić, że jest starszy.
Tamtego dnia leżeliśmy pod łóżkiem, aż do powrotu rodziców. Postanowiliśmy jednak, że przygotujemy się odpowiednio i przy następnej okazji sprawdzimy, co dzieje się na strychu. Okazja nadarzyła się przedwczoraj.
– Prosiaczki kochane, idziemy do kina na „Powrót dzikich węży”. Możecie poczytać książki, a o 21:00 mycie zębów i do łóżek. – Tato mówił głośno, żeby podkreślić swój autorytet, chociaż pewnie wiedział, że na czytanie są małe szanse. Całe szczęście nie miał pojęcia, co będziemy robić.
– Jasne, oczywiście. Nie martwcie się o nic – zapewniał Leon, odprowadzając rodziców do drzwi.
Gdy tylko zostaliśmy sami, usiedliśmy na podłodze w milczeniu. Leon zamknął oczy i zaczął śpiewać pod nosem.
– Uma, huma, zuma, duma.
– Co ty robisz, wystraszysz wszystkie duchy – zaniepokoiłem się.
– Nie masz o tym pojęcia. Właśnie się z nimi próbuję połączyć. Uma, huma.
więcej..