Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Druga wojna światowa - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Druga wojna światowa - ebook

Pizzuti przygląda się historii drugiej wojny światowej przez pryzmat wydarzeń zapomnianych lub wyciszonych dla wygody. Nie opiera się na domniemaniach. Bada dostępne źródła, zgłębia literaturę przedmiotu, przedstawia fakty, a na końcu proponuje swoją interpretację historii.

Przypomina o dużych wątpliwościach aliantów co do prawdziwości samobójstwa Hitlera w berlińskim bunkrze 30 kwietnia 1945 roku. Pokazuje, jak wielki biznes, w tym amerykański system bankowy, poparł wyścig zbrojeń i reżim nazistowski. Przypomina, że prestiżowy „Time” w 1938 roku, trzy lata po ogłoszeniu ustaw norymberskich, umieścił Hitlera na okładce jako człowieka roku. Wydobywa inne niewygodne prawdy. Dunkierka nie była zwycięstwem Brytyjczyków i Francuzów, ale katastrofalnym skutkiem strategicznych decyzji Hitlera, który zatrzymał swoją dywizję pancerną kilka kilometrów za wcześnie. Niemiecka napaść na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku, tajny plan Stalina inwazji na Europę, a także japoński atak na bazę USA w Pearl Harbor zostały sprowokowane przez administrację amerykańską. Najbardziej szokujący jest ostatni rozdział, w którym Pizzuti bada bombardowanie Drezna przez aliantów, wyginięcie milionów niemieckich jeńców w obozach alianckich, blisko ćwierć miliona Niemek zgwałconych przez żołnierzy Armii Czerwonej i inne zbrodnie popełnione przez wojska wyzwoleńcze przeciwko wyzwolonym cywilom.

Oto rewolucyjna rekonstrukcja historii, która bardzo często odbiega od tego, co wszyscy, w tym autorzy tekstów naukowych, wskazują jako jedyną i prawdziwą wersję wydarzeń. Niezwykła i odważna książka, która zawiera wiele udokumentowanych wątpliwości co do prawdziwości oficjalnej historii.

Spis treści

WSTĘP

ROZDZIAŁ I ŻYDZI W NIEMCZECH BYLI CAŁKOWICIE ZASYMILOWANI

Nacjonalizm niemieckich Żydów w XX wieku

Relacje żydowsko-faszystowskie przed 1938 rokiem

Rozłam wewnętrzny

Syjonizm i asymilacjonizm

Kongres Syjonistyczny w Bazylei

Deklaracja Balfoura i uznanie kolonii

Tragedia pokonanych i pragnienie zemsty

Zjednoczenie wszystkich prawic

Naziści w Palestynie

Od Herzla do paktu z diabłem

SS i syjonizm

Powstanie Bandy Sterna i niemoralna propozycja

Ustawy rasowe Hitlera – absurdy i sprzeczności

Tragikomiczne epizody i niewiarygodne paradoksy

Hitler robi wyjątki

ROZDZIAŁ II „NIEZNANI” RODZICE ADOLFA HITLERA

Alois Hitler. Nieudane małżeństwa i rodzinne tragedie

Zbuntowany Adolf

Śmierć Klary

Wiedeńskie lata

Domniemana podróż do Liverpoolu i przybycie do Niemiec

ROZDZIAŁ III OD PRZECIĘTNEGO MALARZA I FARBOWANEGO BOHATERA WOJENNEGO DO KANCLERZA RZESZY

Od mitu do historii

Bitwa pod Ypres

Żołnierz „specyficzny”, lecz godzien zaufania

Szpital i rekonwalescencja

Od sztabowego kuriera po wojskowego informatora

Od Towarzystwa Thule do narodowego socjalizmu

Zbrojne ramię nazistowskiej partii

Pucz monachijski

Mein Kampf i spotkanie z Geli

Droga do władzy

Żydowski mag i podpalenie Reichstagu

Zdrada starych ideałów i „noc długich noży”

„Moją wybranką jest Rzesza!”

Niewiarygodne kulisy

Niewygodny bratanek

Dziwny przypadek „Hansjurgena Koehlera”

Zagłada krainy przodków

ROZDZIAŁ IV WOJENNE INTERESY HITLERA Z AMERYKAŃSKĄ FINANSJERĄ I PRZEMYSŁEM

Trudna sytuacja ekonomiczna zastana przez Hitlera

„Podwójna” wojna korporacji

Franklin Delano Roosevelt i Prescott Bush

IG Farben i Standard Oil

General Motors

Ford

IBM

General Electric

ITT

Nie bombardować fabryk należących do Wall Street

Wymowny raport z 1974 roku

Bankier Hitlera

Nacjonalizacja Reichsbanku i niemiecki cud gospodarczy

Przygotowania wojenne przed Hitlerem

ROZDZIAŁ V AMERYKANIE WIEDZIELI O PLANOWANYM ATAKU JAPOŃCZYKÓW NA PEARL HARBOR

Masakra, której można było uniknąć

Jak zmieniła się Ameryka po Pearl Harbor

Memorandum McColluma

Tuszowanie śladów

Bunt najwyższych dowódców

Podwójna gra Wall Street

CFR i doradcy elit finansjery

Przechwytywanie komunikatów

Desperackie próby zakończenia wojny podejmowane przez Japończyków

Pechowe „przypadki” ataku „z zaskoczenia”

ROZDZIAŁ VI DUNKIERKA BYŁA ŚWIADOMĄ DECYZJĄ HITLERA

Hitler pozwala aliantom uciec

Operacja Lew Morski

Szalony lot Rudolfa Hessa

Od operacji Groza do operacji Barbarossa

Cudowna broń Führera

Zaawansowane technologie Trzeciej Rzeszy

Pierwsza prawdziwa bomba atomowa w dziejach

Podziemny kompleks Gusen

Prawdziwa historia nazistowskich prób jądrowych

Amerykańska bomba atomowa i tajemnica zniknięcia Kammlera

Zwycięzca bierze wszystko

ROZDZIAŁ VII HITLER: CO SIĘ NIE ZGADZA W OFICJALNEJ WERSJI SAMOBÓJSTWA

Gliniane nogi oficjalnej wersji zdarzeń

Dziwna śmierć Heinricha Himmlera

Allen Dulles, tajny agent finansjery

Zeznania pilotów, dementi sowieckich generałów i dokumenty FBI

Nazi-Bariloche

Nazistowskie łodzie podwodne w Argentynie

Kilka wskazówek

„Rozkaz Nerona” i plan Morgenthaua

ROZDZIAŁ VIII ZBRODNIE WYZWOLICIELI NA WROGU I LUDNOŚCI CYWILNEJ

Wprowadzenie

Cywile głównym celem

Naród w rozsypce

Zniszczenie Drezna

Inne masakry

Włoski żołnierz, którego rozstrzelano trzy razy

„Marocchinaty”, alianckie rozboje, rabunki i gwałty

Zagłada Castelnuovo al Volturno

Gwałty aliantów w okupowanych Niemczech

Bomby atomowe spadają na cywilów

Memorandum „widmo”

Pierwsze próby kapitulacji

„Dobre zakończenie” według zwycięzców

Niewygodne opinie

„Other loses” i obozy śmierci

Barbarzyńska zemsta

Niemieccy chłopcy wykorzystywani jako mięso armatnie

Na wojnie pierwsza umiera prawda

Nie tylko bestie

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8151-433-0
Rozmiar pliku: 4,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Książ­ka ta po­wsta­ła ze zło­ści i fru­stra­cji. Wy­cho­wa­łem się na wsi i przez wie­le lat na­ucza­nia hi­sto­rii na róż­nych eta­pach edu­ka­cji mia­łem nie­ustan­ne po­czu­cie, że cze­goś mi bra­ku­je. Coś z hi­sto­rią mo­je­go kra­ju było nie tak. Z jed­nej stro­ny wie­dzia­łem, że moi przod­ko­wie byli chło­pa­mi i ro­bot­ni­ka­mi, ra­czej mało ma­jęt­ny­mi. Mój pra­dzia­dek emi­gro­wał z Kró­le­stwa Pol­skie­go na Śląsk w po­szu­ki­wa­niu lep­sze­go ży­cia. Moja bab­cia po­ka­zy­wa­ła mi wie­lo­ro­dzin­ny dom, w któ­rym się wy­cho­wa­ła, opo­wia­da­ła o przed­wo­jen­nym gło­dzie i cięż­kiej pra­cy. Tym­cza­sem na lek­cjach hi­sto­rii i na ję­zy­ku pol­skim do­wia­dy­wa­łem się o wspa­nia­ło­ściach dwo­rów kró­lew­skich i ma­gnac­kich, o prze­bie­głych po­li­ty­kach, od­da­nych dy­plo­ma­tach, o kul­tu­rze szla­chec­kiej, kul­tu­rze spo­koj­ne­go dwor­ku na wsi, w któ­rym to­czy się sie­lan­ko­we ży­cie upły­wa­ją­ce pod dyk­tan­do uczt, ob­co­wa­nia ze sztu­ką, po­lo­wań i plo­tek. Poza miesz­kań­ca­mi dwor­ku nikt wo­kół nie miesz­kał, nikt nie upra­wiał pól, nie przy­go­to­wy­wał po­sił­ków, nie opo­rzą­dzał go­spo­dar­stwa. Kra­jo­braz pol­skiej wsi w tych opo­wie­ściach poza szlach­tą nie obej­mo­wał żad­nych in­nych lu­dzi. Opo­wie­ści o okre­sie przed­wo­jen­nym spro­wa­dza­ją się w za­sa­dzie do wspa­nia­ło­ści re­pre­zen­ta­cyj­nych ulic War­sza­wy, ży­wio­ło­wych dys­ku­sji li­te­ra­tów w ka­wiar­niach, po­wol­nych prze­cha­dzek Kra­kow­skim Przed­mie­ściem. Ni­g­dzie w tych miej­scach nie było mo­ich przod­ków.

Na­ucza­nie o pańsz­czyź­nie czy sy­tu­acji chło­pów ma i mia­ło for­mę ra­czej dość ogra­ni­czo­ną. Wspo­mi­na się o sy­tu­acji chło­pów, ale do­mi­nu­je nar­ra­cja o hi­sto­rii z per­spek­ty­wy szlach­ty. Kie­dy po­zna­je­my spo­so­by ży­cia w Rze­czy­po­spo­li­tej, kuch­nię, wy­strój wnętrz, a więc wszyst­ko to, co sta­no­wi o pa­mię­ci prze­szło­ści, otrzy­mu­je­my hi­sto­rię spo­so­bów ży­cia i wy­stro­ju wnętrz szlach­ty. Ży­cie chło­pów wy­glą­da­ło zu­peł­nie ina­czej. Po la­tach do­sze­dłem do wnio­sku, że taka opo­wieść jest jak­by pro­te­zą przy­szy­tą w miej­sce koń­czy­ny, któ­rą stra­ci­łem, na­wet o tym nie wie­dząc. Do­brze ob­ra­zu­je ist­nie­nie tej pro­te­zy wi­zy­ta w do­wol­nej re­stau­ra­cji z przy­miot­ni­kiem „pol­ska” czy „chłop­ska” w na­zwie i za­mó­wie­nie w niej ja­kiejś wa­ria­cji „chłop­skie­go ja­dła”. Otrzy­ma­my pół­mi­sek z prze­róż­ny­mi mię­sa­mi, ki­szo­ną ka­pu­stą, kieł­ba­sa­mi. Nasi chłop­scy przod­ko­wie ta­kich rze­czy nie je­dli, a je­że­li już, to od wiel­kie­go świę­ta. Ich po­ży­wie­nie skła­da­ło się głów­nie z po­traw mącz­nych, ka­pu­sty, kasz i mle­ka omasz­cza­nych tłusz­czem. Kie­dy do­sta­je­my „chłop­skie ja­dło”, do­sta­je­my szla­chec­ką „pro­te­zę” ta­kie­go po­sił­ku.

Opo­wieść o hi­sto­rii Pol­ski jest opo­wie­ścią o zwy­cię­skich i prze­gra­nych bi­twach, zdra­dach, tar­go­wi­cy, kon­fe­de­ra­tach, za­bój­stwach, spi­skach, za­ma­chach, wal­ce dy­plo­ma­tycz­nej. Tym­cza­sem hi­sto­ria re­la­cji mię­dzy chło­pa­mi i szlach­tą jest sie­lan­ko­wą hi­sto­rią rów­no­rzęd­nych i sza­nu­ją­cych się part­ne­rów, któ­rzy zgod­nie ze swoi­mi ra­cjo­nal­ny­mi in­te­re­sa­mi ne­go­cju­ją wza­jem­ne re­la­cje. Hi­sto­ria pańsz­czy­zny jest hi­sto­rią wza­jem­nej mi­ło­ści mię­dzy chło­pa­mi i szlach­tą, w któ­rej szlach­ta nie my­śla­ła o ni­czym in­nym, jak tyl­ko o do­bru swo­ich chło­pów. Tak nie było. Pańsz­czy­zna była sys­te­mem pra­cy nie­wol­nej, w któ­rym chło­pi, poza pła­ce­niem czyn­szów i po­dat­ków, mu­sie­li pra­co­wać za dar­mo na pań­skim polu przez okre­ślo­ną przez pana licz­bę dni. Pan w do­brach pry­wat­nych miał nad chło­pa­mi wła­dzę ab­so­lut­ną: mógł ich bez­kar­nie za­bić, a chłop­kę zgwał­cić. W swo­ich do­brach sąd spra­wo­wał on sam. Pań­szczy­zna po­dob­nie jak nie­wol­nic­two opie­ra­ła się na pod­dań­stwie oso­bi­stym. W prze­ci­wień­stwie do np. pra­cy w fa­bry­ce, gdzie ro­bot­nik od­da­je swo­ją pra­cę w za­mian za wy­na­gro­dze­nie, w sys­te­mach typu pańsz­czyź­nia­ne­go li­czy­ła się oso­bi­sta pod­le­głość wzglę­dem pana. Nie bez przy­czy­ny pod­pi­sa­na 7 wrze­śnia 1956 roku w Ge­ne­wie Uzu­peł­nia­ją­ca kon­wen­cja w spra­wie znie­sie­nia nie­wol­nic­twa, han­dlu nie­wol­ni­ka­mi oraz in­sty­tu­cji i prak­tyk zbli­żo­nych do nie­wol­nic­twa wy­mie­nia pańsz­czy­znę w ra­mach „In­sty­tu­cji i prak­tyk zbli­żo­nych do nie­wol­nic­twa”. Tego jed­nak na lek­cjach hi­sto­rii ni­g­dy się nie do­wie­dzia­łem. Nie jest jed­nak tak, że hi­sto­rii chło­pów w na­ucza­niu w ogó­le nie ma, hi­sto­rie te są, ale naj­czę­ściej roz­pro­szo­ne, przy­kry­te dzia­łal­no­ścią wiel­kich mę­żów sta­nu, po­li­ty­ków, wład­ców i ry­ce­rzy.

W XIX wie­ku, ale nie tyl­ko, to­czy­ły się dys­ku­sje nad tym, czy pańsz­czy­znę na­le­ży utrzy­mać, czy znieść. Wie­lu au­to­rów do­cho­dzi­ło do wnio­sku, że chłop jest isto­tą z na­tu­ry bar­dziej pry­mi­tyw­ną, nie­zdol­ną do wol­no­ści i ra­cjo­nal­ne­go dzia­ła­nia, dla­te­go musi być kie­ro­wa­ny przez pana, któ­ry wie le­piej. Do­wo­dem na wro­dzo­ną niż­szość chło­pów miał być fakt, że się nie bun­to­wa­li, tak jak ro­bi­li to wie­lo­krot­nie chło­pi na Za­cho­dzie. Wszyst­kie te wy­bie­gi sto­so­wa­ne wo­bec zwy­kłych lu­dzi, czy ludu po pro­stu, po­ka­zu­ją­ce chło­pów jako głup­szych, bar­dziej pry­mi­tyw­nych, nie­na­da­ją­cych się do sa­mo­dziel­ne­go ży­cia, mia­ły w prze­szło­ści je­den cel – za­bez­pie­cza­nie funk­cjo­no­wa­nia pańsz­czy­zny. Prze­ko­ny­wa­ło to eli­ty i in­nych be­ne­fi­cjen­tów sys­te­mu, że ta nie­wol­na pra­ca chło­pów i zy­ski z niej im się po pro­stu na­le­żą. Bo są lep­si, bar­dziej kul­tu­ral­ni, wy­kształ­ce­ni, stwo­rze­ni do rzą­dze­nia, szla­chet­ni, peł­ni cnót i ho­no­ro­wi. Lud, a więc wszy­scy ci, któ­rzy nie są czę­ścią rzą­dzą­cej eli­ty, mają po­słusz­nie i z wdzięcz­no­ścią wy­ko­ny­wać roz­ka­zy. Kie­dy przyj­rzy­my się bli­żej tej spra­wie, oka­zu­je się jed­nak, że chło­pi ani tacy głu­pi nie byli, ani tym bar­dziej po­kor­nie z wła­dzą szlach­ty się nie go­dzi­li. Po­tra­fi­li na róż­ne spo­so­by wal­czyć o swo­je pra­wa.

Książ­ka ta nie jest jed­nak o tym, czym była pańsz­czy­zna. Jej opis ogra­ni­czam do form ko­niecz­nych do zro­zu­mie­nia oma­wia­nych prze­ze mnie wy­da­rzeń. Moim za­ło­że­niem nie było opi­sa­nie prze­mo­cy i pod­po­rząd­ko­wa­nia, ja­kie ten sys­tem za sobą niósł. Tego typu opis, w uprosz­cze­niu, opie­rał­by się na po­ka­za­niu, jak bied­ni i ucie­mię­że­ni byli chło­pi. Po­dej­ście ta­kie jed­nak wy­da­je mi się pa­ter­na­li­stycz­ne, od­wra­ca­ją­ce po pro­stu to, co do­tych­czas o pańsz­czyź­nie pi­sa­no. Za­miast tego chcia­łem się ra­czej sku­pić na tym, jak chło­pi na tę pańsz­czyź­nia­ną, sys­te­mo­wą prze­moc re­ago­wa­li, jak w sy­tu­acji pod­po­rząd­ko­wa­nia po­tra­fi­li nie tyl­ko sta­wiać opór czy się bun­to­wać, ale bu­do­wać kul­tu­rę, któ­ra na prze­kór sys­te­mo­wi da­wa­ła im po­czu­cie wła­snej war­to­ści.

W trak­cie mo­ich ba­dań nad bun­ta­mi chłop­ski­mi w cza­sach pańsz­czy­zny cią­gle to­wa­rzy­szy­ło mi py­ta­nie: co dzia­ło się z pie­niędz­mi i zy­ska­mi z pańsz­czy­zny? Jako że nie był to za­sad­ni­czy wą­tek mo­ich ba­dań, py­ta­nie to ra­czej po­zo­sta­ło w prze­gród­ce z na­pi­sem: „do roz­wa­że­nia w przy­szło­ści”. Spra­wa jest o tyle cie­ka­wa, że sto­pa zy­sku z pańsz­czy­zny w ska­li rocz­nej wy­no­si­ła sta­bil­ne 5%. Eko­no­mi­ści wska­zu­ją, że ta­kim pro­cen­tem zy­sku od­zna­cza­ją się tyl­ko naj­lep­sze przed­się­bior­stwa. Pańsz­czy­zna opie­ra­ła się na za­sa­dzie, że chłop na swo­im polu pra­cu­je na swo­je utrzy­ma­nie, a na pań­skim pro­du­ku­je nad­wyż­ki, któ­re pan póź­niej sprze­da­je. Co się sta­ło z tym ma­jąt­kiem? Nie był prze­zna­czo­ny ani na in­we­sty­cje, ani na roz­wój tech­no­lo­gicz­ny. Fol­war­ki opie­ra­ły się na pra­cy na­rzę­dzia­mi i zwie­rzę­ta­mi na­le­żą­cy­mi do chło­pów. Nie gro­ma­dzo­no ich ani nie in­we­sto­wa­no w przed­się­bior­stwa, pro­duk­cję czy eks­port prze­two­rzo­nych to­wa­rów. Nic ta­kie­go się nie wy­da­rzy­ło. Tym bar­dziej nie prze­zna­cza­no tych kwot na in­we­sty­cje w kra­ju czy roz­bu­do­wę. Od­po­wiedź uka­za­ła się nie­daw­no w książ­ce eko­no­mi­sty Ban­ku Świa­to­we­go Mar­ci­na Piąt­kow­skie­go Eu­ro­pej­ski li­der wzro­stu. Pol­ska dro­ga od eko­no­micz­nych pe­ry­fe­rii do go­spo­dar­ki suk­ce­su (2019). Otóż po ana­li­zie wie­lu do­stęp­nych da­nych po­ka­zał on, że zy­ski z pra­cy nie­wol­nej chło­pów były po pro­stu przez szlach­tę prze­ja­da­ne i trwo­nio­ne na bo­gac­twa, za po­mo­cą któ­rych bu­do­wa­ła ona swój wi­ze­ru­nek. Od ta­kich bo­gactw i wi­ze­run­ku za­le­ża­ły po­zy­cja i po­czu­cie wła­snej war­to­ści.

W pra­cach ba­da­czy pro­ce­sów, ja­kie za­szły mię­dzy XV i XIX wie­kiem, uży­wa się po­ję­cia „aku­mu­la­cja pier­wot­na”. Ozna­cza ono pro­ces za­gar­nię­cia ja­kie­goś za­so­bu: zie­mi, bo­gactw na­tu­ral­nych, pra­cy nie­wol­ni­ków, dzię­ki któ­re­mu uda­je się zbić po­kaź­ny ma­ją­tek. To jest wła­śnie ten przy­sło­wio­wy „pierw­szy mi­lion”, któ­ry po­zwa­la póź­niej bu­do­wać trwa­łe przed­się­bior­stwa. Ist­nie­ją dwa nur­ty opi­su dróg roz­wo­ju świa­to­wej go­spo­dar­ki mię­dzy XV i XIX wie­kiem. Je­den nurt wska­zu­je nie­by­wa­ły po­stęp, uprze­my­sło­wie­nie, roz­wój me­dy­cy­ny, jaki się wte­dy do­ko­nał, dzię­ki po­zy­ska­nym w wy­ni­ku od­kryć geo­gra­ficz­nych czy roz­wo­ju nauk środ­kom. Dru­gi nurt wska­zu­je, że środ­ki te zo­sta­ły zdo­by­te dzię­ki wy­własz­cze­niom zwy­kłych lu­dzi, ich de­gra­da­cji eko­no­micz­nej na rzecz wą­skiej eli­ty, wy­zy­sko­wi nie­wol­ni­ków, ra­bun­ko­wej go­spo­dar­ce, ko­lo­nia­li­zmo­wi i in­nym. Te dwa nur­ty ście­ra­ją się. Pierw­szy kła­dzie na­cisk na po­stęp, jaki się dzię­ki tej prze­mo­cy do­ko­nał, dru­gi sta­ra się przy­po­mi­nać cenę tego po­stę­pu. W Pol­sce od XVI wie­ku na­stą­pi­ła „ko­lo­ni­za­cja” chło­pów przez szlach­tę, ta „pier­wot­na aku­mu­la­cja szlach­ty” nie pro­wa­dzi­ła jed­nak do po­stę­pu i roz­wo­ju, ale jak po­ka­zał to Piąt­kow­ski, była po pro­stu prze­ja­da­na.

Z sa­mym po­ję­ciem ludu wią­że się spo­ro nie­ja­sno­ści. W Pol­sce uży­wa się go w spo­sób dwo­ja­ki. Albo w od­nie­sie­niu do cza­sów PRL, albo jako po­ję­cia opi­su­ją­ce­go lu­dzi ze wsi – chło­pów. 15 li­sto­pa­da 1989 roku przed po­łą­czo­ny­mi izba­mi ame­ry­kań­skie­go kon­gre­su wy­stą­pił Lech Wa­łę­sa. Za­czął on sło­wa­mi: „My na­ród”, co od­no­si­ło się do pierw­szych słów ame­ry­kań­skiej kon­sty­tu­cji, „We the pe­ople”, i tak też zo­sta­ło prze­tłu­ma­czo­ne. The pe­ople w ję­zy­ku an­giel­skim zna­czy po pro­stu „lud”. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych po­ję­cie to ukształ­to­wa­ło się w okre­sie walk o nie­pod­le­głość i ozna­cza­ło wszyst­kich, któ­rzy uza­leż­nie­ni byli od woli an­giel­skie­go kró­la Je­rze­go III, a któ­rzy chcie­li sami o so­bie sta­no­wić. W XVIII wie­ku w za­chod­niej Eu­ro­pie okre­śle­nia „lud” uży­wa­no, wła­śnie ma­jąc na my­śli lu­dzi, któ­rzy nie mie­li udzia­łu w rzą­dze­niu, nie spra­wo­wa­li ani nie mo­gli spra­wo­wać wła­dzy, na­wet po­ten­cjal­nie. Waż­ne jest tu­taj to, że war­stwa spra­wu­ją­ca wła­dzę nie ogra­ni­cza­ła się wy­łącz­nie do rzą­dzą­cej ary­sto­kra­cji, obej­mo­wa­ła rów­nież bo­ga­tych zie­mian, wyż­sze du­cho­wień­stwo, ad­mi­ni­stra­cję. Po­dob­nie też „ludu” nie sta­no­wi­li wy­łącz­nie chło­pi, dla­te­go że po­dzia­ły sta­no­we od śre­dnio­wie­cza nie były w Eu­ro­pie Za­chod­niej tak szczel­ne, a wła­dza nie opie­ra­ła się wy­łącz­nie na nich. Na lud skła­da­li się wszy­scy ci, któ­rzy nie mo­gli być ani nie byli czę­ścią tej war­stwy, któ­ra spra­wo­wa­ła wła­dzę po­li­tycz­ną, eko­no­micz­ną i du­cho­wą. Choć oczy­wi­ście zda­rza­ły się awan­se.

W XIX wie­ku jako lud po­strze­ga­no chło­pów, ro­bot­ni­ków, lum­pen­pro­le­ta­riat i wie­le in­nych grup. W Pol­sce po­ję­cie to dość ściś­le łą­czy się z war­stwą chłop­ską z przy­czyn hi­sto­rycz­nych wła­śnie. Trwa­ły po­dział na szlach­tę, któ­ra jako je­dy­na mo­gła spra­wo­wać wła­dzę, w za­sa­dzie prze­trwał do XIX wie­ku; szlach­ta była też war­stwą, któ­ra jako je­dy­na przez dłu­gi czas mia­ła wy­łącz­ne pra­wo włas­no­ści, na przy­kład zie­mi. W za­chod­nich mo­nar­chiach ab­so­lu­ty­stycz­nych wład­cy bar­dzo dba­li o to, żeby zrów­no­wa­żyć zna­cze­nie szlach­ty jako gru­py, two­rząc ad­mi­ni­stra­cję pań­stwo­wą, war­stwę ku­piec­ką, a i mię­dzy sa­my­mi chło­pa­mi ist­nia­ły też prze­pa­ści pod wzglę­dem eko­no­micz­nym. War­stwa rzą­dzą­ca była więc zło­żo­na i mo­gły ją two­rzyć tak­że oso­by nie­po­cho­dzą­ce ze szlach­ty. W Pol­sce to szlach­ta mia­ła mo­no­pol na wła­dzę, za­bez­pie­cza­jąc swój byt przez ści­słe po­łą­cze­nie chło­pów z zie­mią i przy­wią­za­nie ich do sie­bie. In­ny­mi sło­wy, po­dział na wła­dzę i lud od­po­wia­dał nie­omal­że ide­al­nie po­dzia­ło­wi na szlach­tę i chło­pów. Pańsz­czy­zna i przy­wią­za­nie wszyst­kich in­nych (poza miesz­cza­na­mi) do szlach­ty po­wo­do­wa­ły, że każ­dy chłop, nie­za­leż­nie od sta­nu ma­jąt­ku i po­sia­da­nej zie­mi, był w ta­kim sa­mym stop­niu od­cię­ty od kon­tro­li nad wła­dzą. Stąd też po­dział na war­stwę rzą­dzą­cą i lud nie­ja­ko au­to­ma­tycz­nie tłu­ma­czył się przez ten wcze­śniej­szy po­dział. Przez to też, pa­ra­dok­sal­nie, kie­dy chło­pi jako gru­pa prze­sta­li się wy­róż­niać od in­nych (miesz­czan), za­czę­ło się w Pol­sce uwa­żać, że „lud” znik­nął.

Na po­ję­ciu „ludu” cią­ży do­dat­ko­wo sko­ja­rze­nie z PRL, a my­ślę, że do­brze by­ło­by prze­my­śleć to po­ję­cie na nowo. Cho­ciaż­by dla­te­go, że współ­cze­sne ru­chy po­pu­li­stycz­ne są ru­cha­mi osób, któ­re uwa­ża­ją, że róż­nie ro­zu­mia­ne eli­ty ode­bra­ły im pod­mio­to­wość i wal­czą o jej od­zy­ska­nie. Pi­szą­cy o po­pu­li­zmie prze­ści­ga­ją się w cha­rak­te­ry­zo­wa­niu tych ru­chów na prze­róż­ne spo­so­by, pod­czas gdy tym, co łą­czy te bar­dzo róż­ne gru­py lu­dzi, jest wy­łącz­nie po­czu­cie, że utra­ci­li kon­tro­lę nad wła­dzą i tym, co wła­dza robi z ich ży­ciem, lub prze­ko­na­nie, że ni­g­dy tej kon­tro­li nie mie­li. Nie­za­leż­nie od tego, czy bę­dzie­my uwa­żać, że pod­mio­ty te mają ra­cję, czy się mylą, czy bę­dzie­my z nimi sym­pa­ty­zo­wać i uzna­wać ich słusz­ność, w ich wła­snym mnie­ma­niu utra­ci­ły one kon­tro­lę nad wła­dzą, a par­tie i ru­chy po­pu­li­stycz­ne ich zda­niem im tę kon­tro­lę przy­wra­ca­ją. Jest to wą­tek, któ­ry po­ka­zu­je, jak lata pańsz­czy­zny wpły­wa­ją na nas do dzi­siaj.

Ho­ward Zinn w słyn­nej lu­do­wej hi­sto­rii Sta­nów Zjed­no­czo­nych zwró­cił uwa­gę na fakt, że hi­sto­ria jest bar­dzo czę­sto hi­sto­rią państw jako or­ga­ni­zmów po­li­tycz­nych, kie­ro­wa­nych przez pew­ną war­stwę. Je­że­li jed­nak zde­cy­do­wa­nie naj­więk­sza część lud­no­ści nie mia­ła wpły­wu na to pań­stwo, rzą­dzą­ca eli­ta za­bra­nia­ła im się na­wet z tym pań­stwem utoż­sa­miać jako na­ród, a do tego utrzy­my­wa­ła się z pra­cy tej więk­szo­ści, to czy za­wsze po­win­ni­śmy utoż­sa­miać hi­sto­rię pań­stwa z hi­sto­rią wszyst­kich jego miesz­kań­ców? W 1496 roku Jan Ol­bracht w po­dzię­ce za wspar­cie w wy­pra­wie na Moł­da­wię udzie­lił szlach­cie przy­wi­le­ju, któ­ry przy­wią­zy­wał chło­pów do zie­mi. Z per­spek­ty­wy pań­stwa był to zna­ko­mi­ty ruch: za­pew­niał rzą­dzą­cej szlach­cie sta­bil­ność siły ro­bo­czej, po­zwa­lał jej za­bez­pie­czyć się przed za­ku­sa­mi ab­so­lu­ty­zmu. Ale czy ruch ten był tak samo do­bry dla po­zo­sta­łych 80% miesz­kań­ców ziem pol­skich, któ­rzy byli chło­pa­mi? To tak, jak­by pi­sać hi­sto­rię okre­su mię­dzy 1948 a 1989 ro­kiem i po­ka­zy­wać ten czas wy­łącz­nie przez pry­mat de­cy­zji par­tii oraz nie­wąt­pli­wych suk­ce­sów w al­fa­be­ty­za­cji, uprze­my­sło­wie­niu kra­ju, dar­mo­wej opie­ki zdro­wot­nej czy do­stę­pu do miesz­kań.

Bę­kar­ty pańsz­czy­zny nie są jed­nak ani hi­sto­rią pańsz­czy­zny, ani tego, co szlach­ta ro­bi­ła z chło­pa­mi. Książ­ka ta ma po­ka­zać, w jaki spo­sób nasi przod­ko­wie wy­ra­ża­li swo­ją nie­zgo­dę na sys­tem, któ­ry w ich prze­ko­na­niu był nie­spra­wie­dli­wy. Po­wo­dem na­pi­sa­nia tej książ­ki jest chęć po­ka­za­nia, że moi przod­ko­wie i przod­ko­wie zde­cy­do­wa­nie więk­szej czę­ści Po­la­ków i Po­lek wca­le tacy głu­pi, po­tul­ni, bez­wol­ni i bez­ro­zum­ni, jak to się zwy­kło uwa­żać, nie byli. Świad­czyć ma o tym wła­śnie fakt, że w nie­sprzy­ja­ją­cych wa­run­kach, w ja­kich żyli, sta­wia­li opór na wszel­kie moż­li­we spo­so­by, two­rzy­li wła­sną kul­tu­rę i sztu­kę.

Książ­ka ta jest po­pu­lar­no­nau­ko­wą wer­sją mo­jej książ­ki na­uko­wej do­ty­czą­cej ba­dań nad bun­ta­mi chłop­ski­mi pt. Siła pod­po­rząd­ko­wa­nych. An­tro­po­lo­gia chłop­skie­go opo­ru cza­sów pańsz­czy­zny XVI–XIX wiek. Wy­ko­rzy­sta­łem tu ma­te­riał źró­dło­wy oraz pew­ne po­my­sły in­ter­pre­ta­cyj­ne za­war­te w pra­cy na­uko­wej. Za­sad­ni­czo jed­nak sta­ra­łem się, żeby książ­ka ta mia­ła for­mę ese­ju hi­sto­rycz­ne­go czy an­tro­po­lo­gicz­ne­go, któ­ry jak chciał­bym o tym my­śleć, może do­trzeć do szer­sze­go niż książ­ka na­uko­wa gro­na od­bior­ców. Nie cho­dzi o to, że któ­raś pra­ca jest lep­sza, a któ­raś gor­sza; po pro­stu pra­ca na­uko­wa wy­ma­ga apa­ra­tu­ry me­to­do­lo­gicz­nej i teo­re­tycz­nej, któ­ra może być nu­żą­ca dla ko­goś z nią nie­obe­zna­ne­go.

War­to w tym miej­scu wska­zać na wy­ko­rzy­sta­ne prze­ze mnie ma­te­ria­ły. Kil­ka prac o hi­sto­rii chło­pów, jak ta Hi­po­li­ta Gryn­wa­se­ra, uka­za­ło się jesz­cze przed woj­ną. Te­ma­ty­ka chłop­ska, czy też lu­do­wa, tak na­praw­dę jed­nak sta­ła się pro­gra­mo­wo mod­na w okre­sie sta­li­now­skim. Wte­dy to po­wsta­ło naj­wię­cej prac z tego za­kre­su, tak­że trak­tu­ją­cych o bun­tach. Opra­co­wa­nia te, kie­dy po­mi­ja się zwy­cza­jo­we wstę­py i inne frag­men­ty po­świę­co­ne „wo­dzom re­wo­lu­cji” i ich dzie­łom, swo­im po­zio­mem nie od­bie­ga­ły od stan­dar­do­wych prac na­uko­wych. Poza wy­daw­nic­twa­mi po­pu­lar­ny­mi, w któ­rych chłop­skie bun­ty rze­czy­wi­ście są po­ka­zy­wa­ne za po­mo­cą sta­li­now­skiej do­gma­ty­ki, pra­ce ta­kie, jak cho­ciaż­by Ste­fa­na Kie­nie­wi­cza o ru­chu chłop­skim w Ga­li­cji, do dzi­siaj są wzor­co­we w te­ma­cie. Po okre­sie sta­li­ni­zmu te­ma­ty­ka chłop­ska wła­ści­wie prze­sta­ła być mod­na, je­że­li moż­na się tak wy­ra­zić, nie sta­no­wi­ła ona głów­ne­go nur­tu w hi­sto­rii. Z oczy­wi­stych wzglę­dów na­to­miast spo­ro miej­sca hi­sto­rii chło­pów po­świę­ca­ła et­no­gra­fia, choć – tak­że ze wzglę­du na ko­niunk­tu­ra­lizm – naj­czę­ściej kon­cen­tro­wa­ła się na kul­tu­rze ma­te­rial­nej i kul­tu­rze chło­pów przed­sta­wia­nej tak, jak­by była ona sa­mot­ną wy­spą, chłop­skim ar­chi­pe­la­giem, od­dzie­lo­nym od in­nych grup spo­łecz­nych i kon­tek­stu hi­sto­rycz­ne­go.

Nie­któ­rych czy­tel­ni­ków i czy­tel­nicz­ki może za­sta­na­wiać
ty­tuł. Otóż jego hi­sto­ria jest dość pro­sta, bo na­wią­zu­je do ty­tu­łu fil­mu Qu­en­ti­na Ta­ran­ti­no Bę­kar­ty woj­ny (In­glo­rio­us Ba­stards, 2009). Ty­tu­ło­we „bę­kar­ty” to ży­dow­ski od­dział, któ­ry uda­je się do Eu­ro­py pod wo­dzą gó­ra­la z Ap­pa­la­chów i pół­krwi Apa­cza Aldo Ra­ine’a. Od­dział ten ma w Eu­ro­pie wal­czyć z na­zi­sta­mi. Choć pod wzglę­dem te­ma­ty­ki dużo bar­dziej sy­tu­acji chło­pów od­po­wia­dał­by Djan­go z tej sa­mej try­lo­gii ze­msty, to jed­nak „bę­kar­ty” wy­da­ły się od­po­wied­niej­sze z kil­ku wzglę­dów. Pierw­szym, oczy­wi­stym, jest to, że imię Djan­go w pol­skim kon­tek­ście jest nie­czy­tel­ne i ni­jak nie daje się wpa­so­wać w ty­tuł. Po dru­gie, „bę­kar­ty” są sza­lo­ne w swej od­wa­dze i wie­dzą, że są na stra­co­nych po­zy­cjach. Ba­da­cze bun­tów chłop­skich, nie tyl­ko w Pol­sce, pod­kre­śla­ją, że jaw­ne bun­ty wy­bu­cha­ły spo­ra­dycz­nie, dla­te­go że naj­czę­ściej był to akt sa­mo­bój­czy. Sta­nie na cze­le chłop­skie­go bun­tu, samo wzię­cie w nim udzia­łu wią­za­ło się cza­sem z bar­dzo przy­kry­mi kon­se­kwen­cja­mi. Mimo to chło­pi się bun­to­wa­li. Po trze­cie wresz­cie, szlach­ta po­strze­ga­ła chło­pów jako gor­szych od sie­bie, co mia­ło jej da­wać po­czu­cie wyż­szo­ści uza­sad­nia­ją­ce wy­ko­rzy­sty­wa­nie pra­cy chło­pów. Dużo ła­twiej jest wy­zy­ski­wać ko­goś, o kim my­śli­my, że jest gor­szy i głup­szy. Je­den z ide­olo­gów ta­kie­go po­dej­ścia do spra­wy – Wa­le­rian Ne­kan­da Trep­ka – w swo­jej słyn­nej pra­cy Li­ber cha­mo­rum, nie chcąc się po­wta­rzać, uży­wa w sto­sun­ku do chło­pów okre­śleń ta­kich jak: „baj­struk”, „bu­haj”, „dryś”, „gno­jek”, „kun­del”, „nad­mi­du­pa”, „po­my­je”, „suka”, „zło­dziej” oraz – „bę­kart”. Te bę­kar­ty jed­nak w sy­tu­acji skraj­nie nie­sprzy­ja­ją­cej po­tra­fi­ły się pa­nom po­sta­wić, nie tyl­ko przej­mo­wa­ły ka­te­go­rie po­strze­ga­nia pa­nów, lecz tak­że po­ptra­fi­ły ob­ró­cić je prze­ciw nim.

Pra­ca ta nie po­wsta­ła­by, gdy­by nie po­moc i wspar­cie kil­ku osób. Przede wszyst­kim po­dzię­ko­wa­nia na­le­żą się mo­jej żo­nie, dr hab. Elż­bie­cie Du­rys, za wspar­cie in­te­lek­tu­al­ne i każ­de inne. Po­nad­to dzię­ku­ję Prze­my­sła­wo­wi Wiel­go­szo­wi, prof. Woj­cie­cho­wi Bursz­cie, dr. hab. Mi­ro­sła­wo­wi Pę­cza­ko­wi, dr. hab. Grze­go­rzo­wi Stud­nic­kie­mu, dr. Pio­tro­wi Ma­jew­skie­mu, pra­cow­ni­kom i pra­cow­ni­com Wy­dzia­łu Pe­da­go­gicz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. Dzię­ku­ję Ro­dzi­com, Ja­no­wi i Mał­go­rza­cie Rau­sze­rom, sio­strze Ka­ri­nie Haw­rył i jej mę­żo­wi Zbysz­ko­wi Haw­ry­ło­wi. Dzię­ku­ję tak­że ko­le­gom z dru­ży­ny Le­ser Siti – prze­rwy na pił­kar­skie me­cze i tre­nin­gi mia­ły zba­wien­ny wpływ na moją kon­dy­cję psy­chicz­ną w trak­cie pi­sa­na. W pro­ce­sie tym po­ma­ga­ło mi słu­cha­nie wcze­sne­go Mis­fits, The Oath, Hel­la­cop­ters, Mo­tör­he­ad oraz Haunt.Seria Ludowa Historia Polski

Pol­ska żyje hi­sto­rią. Ale wła­ści­wie czy­ja to hi­sto­ria? Na­sza świa­do­mość i wy­obraź­nia hi­sto­rycz­na za­trzy­ma­ły się na mi­tycz­nych obra­zach hu­sa­rzy, het­ma­nów i bia­łych dwor­ków szla­chec­kich. Co jed­nak z dzie­ja­mi po­zo­sta­łych 90% po­pu­la­cji na­sze­go kra­ju? Czy nie mają one zna­cze­nia, bo po­zo­sta­ją je­dy­nie mil­czą­cym tłem i na­wo­zem dla hi­sto­rii elit? Czy dzie­je zwy­kłych lu­dzi są mniej waż­ne?

No­wo­cze­sna hi­sto­rio­gra­fia, an­tro­po­lo­gia i so­cjo­lo­gia hi­sto­rycz­na prze­ko­nu­ją, że jest wręcz od­wrot­nie. Nie tyl­ko dla­te­go, że do­ty­czą one przy­gnia­ta­ją­cej więk­szo­ści na­szych przod­ków. Nie tyl­ko dla­te­go, że nie­do­strze­ga­na i prze­mil­cza­na przez wie­ki pod­mio­to­wość klas lu­do­wych – ich co­dzien­ny opór, a cza­sem otwar­te bun­ty – za­wsze wpły­wa­ła na kształt dzie­jów ofi­cjal­nych. Ale tak­że dla­te­go, że hi­sto­ria nie­uprzy­wi­le­jo­wa­nych jest toż­sa­ma z pro­ce­sem de­mo­kra­ty­za­cji i jako taka po­zo­sta­je nie­za­koń­czo­na.

Se­ria książ­ko­wa Lu­do­wa Hi­sto­ria Pol­ski ma sta­no­wić przy­czy­nek do od­zy­ska­nia za­po­mnia­nych dzie­jów zwy­kłych lu­dzi. Chce­my w niej przed­sta­wiać naj­cie­kaw­sze pra­ce o tych, któ­rzy nie kwa­li­fi­ko­wa­li się do na­ro­du Sar­ma­tów, choć byli praw­dzi­wą solą ziem daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej. Będą to za­tem książ­ki o chło­pach pańsz­czyź­nia­nych, miej­skiej bie­do­cie, lu­dziach luź­nych (pod pew­ny­mi wzglę­da­mi od­po­wia­da­ją­cych dzi­siej­sze­mu pre­ka­ria­to­wi), a wresz­cie pro­le­ta­ria­cie.

Od­da­my głos ko­bie­tom, mi­gran­tom, mniej­szo­ściom. Zwró­ci­my uwa­gę na skrzyw­dzo­nych i po­ni­żo­nych, dla któ­rych nie ma miej­sca w hi­sto­rii im­pe­riów i dy­na­stii, choć to prze­cież ich trud za­wsze bu­do­wał po­tę­gę państw i wład­ców.

Wy­do­bę­dzie­my z nie­by­tu opo­wie­ści o ży­ciu co­dzien­nym zwy­kłych lu­dzi, ich do­świad­cze­niach, kul­tu­rze, kon­dy­cji eko­no­micz­nej i sta­tu­sie praw­nym, aspi­ra­cjach i spo­so­bach or­ga­ni­zo­wa­nia się.

Przyj­rzy­my się mniej lub bar­dziej zna­nym epi­zo­dom wdzie­ra­nia się klas ple­bej­skich w sfe­rę po­li­tycz­nej wi­dzial­no­ści – spo­łecz­nym po­ru­sze­niom, re­be­liom i po­wsta­niom – jak w 1648, 1794, 1846, 1905, czy 1980 roku.

Opo­wie­my ina­czej za­rów­no hi­sto­rię daw­ną, jak i XX wie­ku.

Ce­lem se­rii Lu­do­wa Hi­sto­ria Pol­ski jest za­tem wy­peł­nie­nie naj­więk­szej z bia­łych plam na­szych dzie­jów, przy­czy­nie­nie się do przy­wró­ce­nia na­leż­ne­go miej­sca i god­no­ści ple­bej­skim przod­kom przy­gnia­ta­ją­cej więk­szo­ści z nas. Z pew­no­ścią po­zwo­li nam to le­piej zro­zu­mieć wła­sną hi­sto­rię, ale może też po­móc sta­wić czo­ła wy­zwa­niom współ­cze­sno­ści i przy­szło­ści.

Przemysław Wielgosz

Redaktor merytoryczny serii
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: