Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dwie podróże Jakóba Sobieskiego, ojca króla Jana III odbyte po krajach europejskich w latach 1607-13 i 1638 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dwie podróże Jakóba Sobieskiego, ojca króla Jana III odbyte po krajach europejskich w latach 1607-13 i 1638 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 357 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prze­mo­wa.

Po­dró­że Ja­kó­ba So­bie­skie­go , ojca kró­la Jana III., od­by­te po Eu­ro­pie, sza­cow­ny za­by­tek li­te­ra­tu­ry oj­czy­stej z 17go wie­ku, tem god­niej­sze dru­ku być mi się zda­ją, iż, wy­jąw­szy Pe­re­gry­na­cyą księ­cia Ra­dzi­wił­ła do zie­mi świę­tej, nie mamy pra­wie żad­nej po­dró­ży ory­gi­nal­nej w pol­skim ję­zy­ku z tego wie­ku. Przod­ko­wie nasi od nie­pa­mięt­nych cza­sów od­by­wa­li w wie­lo­ra­kim celu i czę­sto da­le­kie po­dró­że. Wło­chy i Fran­cya na­peł­nio­ne były Po­la­ka­mi w 14tym, 15tym i 16tym wie­ku. Sław­ny ów Tar­now­ski prze­le­wał krew swo­ję w Hisz­pa­nii i Por­tu­ga­lii. Ar­ci­szew­ski przy­wo­dził woj­skom ho­len­der­skim w Bra­zy­lii. Mis­sye pol­skie się­ga­ły Chin i Ja­po­nii. Sze­re­gi ka­wa­le­rów mal­tań­skich za­peł­nia­li Po­la­cy. Ale bądź to, ze po­dró­żu­ją­cy oj­co­wie nasi nie chcie­li udzie­lać spo­strze­żeń swo­ich nad kra­ja­mi wie­lu współ­ro­da­kom do­brze zna­jo­me­mi, bądź też, ze ich pra­ce w tej mie­rze za­gi­nę­ły, li­te­ra­tu­ra na­sza nie­zmier­nie jest ubo­ga w po­dró­że ory­gi­nal­ne. Mnie­mam prze­to, ze jej przy­słu­gę uczy­nię wy­da­jąc na wi­dok pu­blicz­ny ni­niej­sze dzieł­ko.

Po­dró­że J. So­bie­skie­go nie za­wie­ra­ją wpraw­dzie w so­bie tego, cze­go­by­śmy po dzi­siej­szym po­dróż­ni­ku wy­ma­ga­li, po­mnij­my prze­cież, ze fa sza­now­ny mąż pi­sał dla wła­snej tyl­ko roz­ryw­ki, dla przy­po­mnie­nia so­bie póź­niej tego, na co wła­sne­mi oczy­ma w mło­do­ści swo­jej pa­trza­ła cze­go sam był uczest­ni­kiem.

Pol­sz­czy­zna w tem dzieł­ku nie jest naj­lep­sza; styl au­to­ra nie jest wol­ny od po­wszech­nej owe­go wie­ku wady, ma­ka­ro­ni­zmów. Po­zwo­li­łem so­bie wy­rzu­cić ta­ko­we z te­xtu, umiesz­cza­jąc je gdzie­nieg­dzie w przy­pi­sach; nie zmie­nia to by­najm­niej rze­czy, a czy­ni ja zro­zu­mial­szą.

Wia­do­mość krót­ka o ży­ciu i pi­smach Ja­kó­ba So­bie­skie­go, kasz­te­la­na kra­kow­skie­go.

ak(!b So­bie­ski , oj­ciec kró­la Jana III., uro­dził się ku koń­co­wi 16go wie­ku w wo­je­wódz­twie lu­bel­skie'm, z ojca Mar­ka So­bie­skie­go, (l) z mat­ki Ja­dwi­gi z domu Snop­kow­skie'j. Ukoń­czyw­szy na­uki w kra­ju, pu­ścił się, w rok po śmier­ci ojca, w po­dróż po kra­jach eu­ro­pej­skich. Dzien­nik po­dró­ży jego, któ­re dziś na wi­dok pu­blicz­ny wy­sta­wiam, do­wo­dzi, że za­mia­rem mło­dzień­ca było, na­by­cie grun­tow­nych wia­do­mo­ści i przy­pa­trze­nie sio zbli­ska zwy­cza­jom, usta­wom i kul­tu­rze ob­cych na­ro­dów. Prze­biegł on całe Niem­cy, Bel­gia, Ho­lan­dyą, An­glia, W Pa­ry­żu za­ba­wił lat kil­ka i po­świe­cił się mię­dzy in­ne­mi na­uce ję­zy­ków tych lu­dów, któ­rych kra­je zwie­dzić so­bie za­mie­rzył. W krót­kim prze­cią­gu cza­su na­uczył się po wło­sku, fran­cu­sku i hisz­pań­sku tak do­brze, iż nie­tyl­ko temi ję­zy­ka­mi mó­wił, ale na­wet dzien­nik swo­ich

J. Był to sław­ny wo­jow­nik, o któ­rym król Ste­fan ma­wiał: „gdy­by los ca­łe­go kró­le­stwa eri jed­ne­go har­cu za­le­żał, ni­ko­mu­bym bez­piecz­niej w tym ra­zie nie ufał, nad Mar­ka

So­bie­skie­go".

VI

po­dro­ży w nich pi­sał. Opa­trzo­ne­mu w li­sty po­le­ca­ją­ce od Zyg­mun­ta III., nie­był trud­ny przy­stęp na dwór Hen­ry­ka IV., któ­ry go po­lu­bił i rad z nim prze­sta­wał. Związ­ki z dwo­rem uła­twia­ły mu wni jście w sto­sun­ki z naj­sław­niej­szy­mi wów­czas ludź­mi Fran­cyi. Nie­by­ło w Pa­ry­żu uczo­ne­go, nie­by­ło wo­jow­ni­ka, z któ­rym­by So­bie­ski przy­najm­niej zna­jo­mo­ści nie za­brał; z wie­lu żył w ści­słej przy­jaź­ni. Z Pa­ry­ża udał się So­bie­ski do Hisz­pa­nii i Por­tu­ga­lii, gdzie po­znał sław­nych Je­zu­itów Ma­ry­ana i So­are­sa (1) Ztam­tąd po­wró­cił na Fran­cya, Wło­chy i Niem­cy do oj­czy­zny w 1613 roku, ubo­ga­co­ny wie­lu uży­tecz­ne­mi wia­do­mo­ścia­mi i uspo­so­bio­ny do usług pu­blicz­nych.

Całe pa­no­wa­nie Zyg­mun­ta III. było pa­smem cią­głych wo­jen, któ­re, acz­kol­wiek szko­dli­we dla kra­ju, otwie­ra­ły mło­dzie­ży ob­szer­ne pole do ćwi­cze­nia się w trud­nej tej sztu­ce. Od tego za­czy­na­ła zwy­kle mło­dzież pol­ska za­wód pu­blicz­ny; na tej dro­dze nasz So­bie­ski pierw­szy krok w 1617 r. uczy­nił. Wy­bie­ra­ją­ce­mu się w tym roku kró­le­wi­czo­wi Wła­dy­sła­wo­wi na ob­ję­cie tro­nu ca­rów, przy­da­no na kom­mis­sa­rza z sta­nu ry­cer­skie­go, wraz z kil­ku in­ny­mi, mło­de­go

1, Było kil­ku uczo­nych tego na­zwi­ska. Tu jest mowa o Fran­cisz­ku So­are­sie, Je­zu­icie, uro­dzo­nym w 1547 r. w Gre­na­dzie, sław­nym fi­lo­zo­fie i teo­lo­gu, któ­ry na­uki te wy­kła­dał w Rzy­mie, Sa­la­man­ce, w Ko­im­brze i Ewo­rze. Umarł w Li­zbo­nie 1617 r; zo­sta­wiw­szy 24 to­mów dzieł swo­ich. Patrz w Al­le­gam­bim.

na­ten­czas jesz­cze So­bie­skie­go. Przy­pro­wa­dził on do obo­zu kró­le­wi­cza znacz­ny po­czet lu­dzi zbroj­nych, za wła­sne pie­nią­dze za­cią­gnio­nych. W kłót­niach Plich­ty, kasz­te­la­na so­cha­czew­skie­go, i Je­rze­go Osso­liń­skie­go z Ka­za­now­ski­mi, po­lu­bień­ca­mi kró­le­wi­cza, umiał So­bie­ski tak się za­cho­wać, iż go kró­le­wicz użył do po­go­dze­nia zwa­śnio­nych, co mu się też po­wio­dło. Po­stę­po­wa­nie jego w tym ra­zie do­wo­dzi rzad­ką zręcz­ność, do­wo­dzi takt dy­plo­ma­tycz­ny, któ­re­go po­źniej licz­ne dał do­wo­dy..

Chod­kie­wicz, chcąc po­ło­żyć ko­niec in­try­gom obo­zo­wym i sil­niej­szy dać po­pęd woj­nie, po­sta­no­wił ubiedz noc­na pora mia­sto Mo­skwo. Za­my­sły zdra­dzo­ny przez zbie­głych z pol­skie­go obo­zu Niem­ców, nie po­wiódł się. So­bie­ski po­szedł tak­że na wy­pra­wę tę na ochot­ni­ka i ucie­ra­jąc się dłu­go pod mu­ra­mi mia­sta, zo­stał ra­nio­ny.

Po za­war­ciu po­ko­ju z Mo­skwą w 1G18 r. wró­cił So­bie­ski do do­mo­we­go za­ci­sza w wo­je­wódz­twie lu­bel­skiem. Nowa bu­rza na Pol­skę z stro­ny Tur­cyi w 1620 r. po­wo­ła­ła go do obo­zu Chod­kie­wi­cza, któ­re­mu za kom­mis­sa­rza przy­da­ny zo­stał. Kie­dy po 40stu dniach nie­ustan­nych wa­lek na po­lach cho­cim­skich roz­bi­ja się o pier­si pol­skie po­tę­ga Osma­na i upo­ko­rzo­ny Suł­tan oka­zał się skłon­nym do za­war­cia po­ko­ju, po­le­co­no z stro­ny pol­skiej ro­ko­wa­nie o po­kój Żo­ra­wiń­skie­mu, kasz­te­la­no­wi lu­bel­skie­mu, i Ja­kó­bo­wi So­bie­skie­mu. W cią­gu za – rn czę­tych ukła­dów za­cho­ro­wał Żo­ra­wiń­ski; cały więc cię­żar ne­go­cy­acyi spadł na Ja­kó­ba So­bie­skie­go. Z jaka zręcz­no­ścią in­te­re­sem tym kie­ro­wał, jak go szczę­śli­wie ukoń­czył, opi­su­je sam w kom­men­ta­rzu o woj­nie cho­cim­skiej, do któ­re­go czy­tel­ni­ka od­se­łam. Nie­do­łęż­ny Zyg­munt III. nie­chęt­nie przy­jął wia­do­mość o za­war­tym po­ko­ju, nie na­gro­dził więc Ja­kó­bo­wi So­bie­skie­mu przy­słu­gi wy­świad­czo­nej oj­czyź­nie, ale na­ród umiał ja ce­nić. Izba sej­mo­wa w 1620 r. ob­ra­ła go pra­wie jed­no­myśl­nie swo­im mar­szał­kiem, któ­rą to god­ność, owoc za­ufa­nia i sza­cun­ku oby­wa­te­li, nie­sły­cha­nym w dzie­jach na­ro­do­wych przy­kła­dem, czte­ry kroć, to jest 1629, 1626, 1628 i 1632 roku pia­sto­wał. Try­bu­nał ko­ron­ny mia­no­wał go swojm mar­szał­kiem. W tym sa­mym roku uży­ty był Ja­kób So­bie­ski do zła­go­dze­nia zbun­to­wa­nych ko­za­ków; co mu się też po­wio­dło, ma­jąc z nimi za­ży­łość jesz­cze z cza­su wo­jen mo­skiew­skich. Po uci­sze­niu się bu­rzy z stro­ny Tur­cyi, ciż sami ko­za­cy, lud nie­spo­koj­ny, z łu­pów ży­ją­cy, za­pusz­czał swo­je za­go­ny w kra­je Tur­cyi, co dało po­wód Por­cie do za­ża­leń. Król Zyg­munt III. wy­słał prze­ciw ko­za­kom het­ma­na Ko­niec­pol­skie­go, któ­ry ukró­cił swa­wo­lę tego ludu pod Ku­ru­ko­wem, a Ja­kób So­bie­ski, z woli kró­la, ode­brał od nich przy­się­gę wier­no­ści.

Brak miej­sca nie do­zwa­la mi kre­ślić da­lej szcze­gó­ło­wej bio­gra­fii tego męża; prze­stać więc mu­szę na chro­no­lo­gicz­nem wy­li­cze­niu znacz­niej­szych czy­nów jego.

W 1629 r. wy­szedł Ja­kób So­bie­ski z znacz­nym pocz­tem wła­snych lu­dzi do Prus prze­ciw Szwe­dom. W 1635 roku wy­zna­czo­nym zo­stał wraz z bi­sku­pem Za­dzi­kiem i kil­ku in­ny­mi mę­ża­mi do za­war­cia z Szwe­da­mi za­wie­sze­nia bro­ni w Sztum­dor­fie.

W 1636 roku wy­słał go Wła­dy­sław IV. do Nie­miec w celu uło­że­nia po­ko­ju mię­dzy ce­sa­rzem a ksią­żę­ta­mi nie­miec­ki­mi. Po­kój ten, za­war­ty w West­fa­lii, pod­pi­sał tak­że nasz So­bie­ski.

Tak licz­ne i wiel­kie usłu­gi dla kra­ju, na­gra­dza­li So­bie­skie­mu kró­lo­wie pol­scy Zyg­munt III. i Wła­dy­sław IV., Zyg­munt III. dał mu sta­ro­stwo kra­sno­staw­skie i ja­wo­row­skie, kraj­czo­stwo ko­ron­ne i wo­je­wódz­two beł­skie. Wła­dy­sław IV. po­su­nął go na wo­je­wódz­two ru­skie, a na­ko­niec za­szczy­cił naj­wyż­szą god­no­ścią świe cka w Pol­sce, to jest kasz­te­la­nią kra­kow­ską, 1646 r. Był to ostat­ni rok ży­cia jego, do­bru oj­czy­zny po­świę­co­ne­go. Tknię­ty pa­ra­li­żem, sko­nał na reku swej mał­żon­ki, Teo­fi­li Da­ni­ło­wi­czow­nej, w Żoł­kwi, gdzie od 164 2 roku cią­gle prze­miesz­ki­wał.

Był to mąż uczo­ny i wy­mow­ny, oby­cza­jów po­waż­nych. Pa­weł Pia­sec­ki, ską­py w po­chwa­łach, ta­kie wy­rzekł o nim zda­nie. „Stan ry­cer­ski ogło­sił mar­szał­kiem Ja­kó­ba So­bie­skie­go, kraj cze­go ko­ron­ne­go, któ­ry umiał kie­ro­wać ob­ra­da­mi, mó­wił ozdob­nie i z ła­two­ścią, i był po­waż­nych oby­cza­jów, a tem sa­mem mi

1, Waż­ny ten do­ku­ment znaj­du­je się w au­to­gra­fie w rę­ko­pi­smach mo­ich w Ro­ga­li­nie.

tym wszyst­kim." Pa­weł Po­toc­ki po­wia­da o nim, ze na­uką, eru­dy­cya i wy­mo­wą prze­szedł wszyst­kich współ­cze­snych swo­ich.

So­bie­ski z cno­ta­mi pu­blicz­ne­mi łą­czył przy­mio­ty do­bre­go ojca fa­mi­lij, przy­wią­za­ne­go mał­żon­ka, rzęd­ne­go i do­bre­go pana. Do­wo­dem cnot jego to­wa­rzy­skich jest przy­łą­czo­ny tu te­sta­ment jego(1), któ­ry wy­bie­ra­jąc się na woj­no tu­rec­ką, w 1634 r., Teo­fi­li z Da­ni­ło­wi­czów, żo­nie swo­jej, zo­sta­wił. Dwa razy wcho­dził So­bie­ski w ślu­by mał­żeń­skie; raz z Ma­rya Wi­śnio­wiec­ką, cór­ką ksią­żę­cia Kon­stan­te­go Wi­śnio­wiec­kie­go, wo­je­wo­dy ru­skie­go, z któ­rą żad­ne­go po­tom­stwa nie miał; dru­gi raz z Teo­fi­lą Da­ni­ło­wi­czow­ną, wnucz­ką het­ma­na Żół­kiew­skie­go, z któ­rej, mię­dzy in­ne­mi, miał syna Jana, póź­niej kró­la pol­skie­go.

Ja­kób So­bie­ski nie­tyl­ko słu­żył kra­jo­wi jako urzęd­nik, dy­plo­ma­tyk i wo­jow­nik, ale nad­to zbo­ga­cił li­te­ra­tu­rę oj­czy­stą kil­ku do­bre­mi pi­sma­mi. Z tych naj­cel­niej­sze jest:

1) Com­men­ta­rio­rum Gho­ti­nen­sis bel­li li­bri tres. Auc­to­re Ja­co­bo So­bie­ski, in ea expe­di­tio­ne ex Or­di­ne Equ­estri Com­mis­sa­rio, post vero Ca­stel­la­no Cra­co­vien­si. Dan­ti­sci Sump­ti­bus Geo­r­gii Fór­ste­ri. 1646. 4to… stron. 198.

Wstrzy­mu­jąc się sam od po­chwał tego dzie­ła, przy­to­czę zda­nie o nie­mnie po­bła­ża­ją­ce­go pi­sa­rzom na­szym Da­wi­da Brau­na. „Po­nie­waż zaś” – mówi – „książ­ko te pi­sał mąż do­bry, mą­dry a oraz wiel­ki w ko­ro­nie pol­skiej, zdro­we­go roz­sąd­ku, sty­lem ła­twym i po­to­czy­stym, prze­to za­słu­gu­je bar­dzo na czy­ta­nie, zwłasz­cza że au­tor nig­dy od praw­dy nie zba­cza”.

2) In­struk­cya Ja­kó­ba So­bie­skie­go, kasz­te­la­na kra­kow­skie­go, ojca kró­la Jana III., dana panu Or­chow­skie­mu, z stro­ny sy­nów, 1784 roku.

Dzieł­ko to le­ża­ło w rę­ko­pi­śmie do 1784 r. Je­st­to na­uka dana na pi­śmie sy­nom Ja­no­wi i Mar­ko­wi, gdy ich oj­ciec pod do­zo­rem Or­chow­skie­go, to­wa­rzy­sza nie­gdyś swo­ich po­dró­ży, w obce kra­je wy­pra­wiał.

3) Mowy z roz­ma­itych oko­licz­no­ści mia­ne, czę­ścią w Swa­dzie Da­nej­ko­wi­cza umiesz­czo­ne, czę­ścią bę­dą­ce do­tąd w rę­ko­pi­smach.

4) Po­dró­że ni­niej­sze.

Nie jed­no za­pew­ne jesz­cze pi­smo jego za­gi­nę­ło, lub jest do­tąd ukry­tem. So­bie­ski bo­wiem miał zwy­czaj utrzy­my­wać dzien­ni­ki wszyst­kich czyn­no­ści i spraw, w któ­rych miał udział, lub na któ­re pa­trzał. Tak np. w 1617 r. i na­stęp… pi­sał dzien­nik woj­ny mo­skiew­skiej. Dzien­nik ten wy­kra­dzio­ny So­bie­skie­mu z na­mo­wy kró­le­wi­cza, przez Ra­dwa­na, se­kre­ta­rza het­mań­skie­go, po­sła­ny zo­stał kró­lo­wi Zyg­mun­to­wi III. do War­sza­wy, jako do­wód, że Ja­kób So­bie­ski szpie­gu­je czyn­no­ści kró­le­wi­cza. Król, nie czy­ta­jąc dzien­ni­ka, ka­zał go, z wiel­ka szko­dą dla dzie­jów oj­czy­stych, spa­lić.

Ostat­nia wola Ja­kób a So­bie­skie­go,

Moja je­dy­na To­sień­ku!

Idąc na tę woj­nę tu­rec­ką, na któ­rej je­śli­by mi Pan Bóg za imie swo­je i za oj­czy­znę moję przej­rzał po­ledz, albo też swą śmier­cią na niej umrzeć, krót­ko wolą moję ostat­nią wy­pi­su­ję wam, jako któ­rąm za­pi­sał w Kra­snym­sta­wie na ro­kach ziem­skich kra­sno­staw­skich w księ­gach ziem­skich roku 1029, gdym do Prus szedł w Lip­cu, za opie­kun­kę pierw­sza i przed­niej­szą dzie­ci mo­ich, któ­rych mat­ką bę­dąc, a pa­nią we wszyst­kiem do­ży­wot­nią, w ręku "wa­szych zo­sta­je i dzie­ci i ma­jęt­no­ści sza­fu­nek. Przy­da­łem wam w tej­że opie­ce za­pi­sa­nych nie­któ­rych jj.pp… po­win­nych, przy­ja­cioł mo­ich, za radę i po­moc, w czem­by-ście jej po ich­mo­ściach po­trze­bo­wa­li; a strzeż Boże na was śmier­ci, nim­by dzie­ci do­ro­sły, tedy im i dzie­ci i ma­jęt­no­ści dys­po­zy­cya na­le­żeć bę­dzie.

Pro­szę was przez mi­łość mał­żeń­ską, aby­ście grzesz­nej du­szy mo­jej przed Pa­nem Bo­giem nie prze­po­mi­na­li i ją ra­to­wać msza­mi świę­tem!, jał­muż­na­mi, mo­dli­twa­mi, nie prze­sta­wa­li, i że­by­ście się sta­ra­li, jako Pan Bóg sam (któ­re­mu ja was po­ru­czam i z dzieć­mi, a obro­nie Mat­ki jego, do­bro­dziej­ki moje'j) dro­gę po­ka­że, żeby dłu­gi wy­pła­co­ne być mo­gły.

Słu­gom, pro­szę, aby tak każ­de­mu na­gro­dzo­no, żeby cięż­ko du­szy mo­jej nie­by­ło, wszak i sama w to po­tra­fi­cie i przy­ja­cie­la wziąw­szy do po­ra­dy. Je­śli­by też się komu uka­za­ły albo za­trzy­ma­ne kie­dy su­ched­ni, albo bar­wa, o czem ja nie wiem, pro­szę i o to, aby to za­pła­co­no było; tak­że je­śli­bym komu co wi­nien był, a po­tem się po­ka­za­ło.

Nie­bosz­czy­ka stry­ja mego rze­czy i pie­nię­dzy wzią­łem jed­ne­go z dru­gie'm na 8,000 zło­tych; pro­szę dla Boga, aby, nim to dzie­ci moje do­ro­sną, albo panu Ste­fa­no­wi, bra­tu memu, albo, je­śli­by on umarł, pani Szcze­pań­skiej, albo jej dzie­ciom wy­pła­co­no było; choć­by na każ­dy fracht gdań­ski po 1,000 zł… się im da­wa­ło, za ośm lat wy­pła­ci­ło­by się to po­wo­li, a du­szy­by mo­jej nie było prze­szko­dą do zba­wie­nia.

Tak­że na pew­ne msze za pana Jana K……

wi­nie­nem dać za du­szę jego zło­tych pół­to­ra­sta; pro­szę, aby to dać ra­zem na mszy 300, po 15 gro­szy na mszą, za du­szę jego.

Fun­da­cye ko­ścio­łów mo­ich, aby w swe'j klu­bie we­dług za­pi­sów mo­ich zo­sta­wa­ły, pro­szę; w ko­ście­le zło­czow­skim aby cia­ło moje grzesz­ne w gro­bie moim le­ża­ło, ży­czę so­bie tego; aby jed­nak bez wszyst­kich pomp było po­cho­wa­ne w jak naj­więk­sze'm ubo­gich i ka­pła­nów zgro­ma­dze­niu, pro­szę bar­dzo; a na ka­mie­niu, albo na zie­mi, albo bli­sko zie­mi, na ścia­nie, te sło­wa na­pi­sać ła­ciń­skie: J aco­bus a So­bie­szyn So­bie­ski, In­ci­sor re­gni, Ca­pi­la­neus Cra­sno­sta­vien­sis et Ja­vo­ro­vien­sis, hic ter­re­bi­lem ad­ven­tum ma­gni Dei expec­tans cum domo sua, dico, pu­tre­di­ni pa­ter meus es tu, so­ror mea et ma­ter mea ver­mi­bus, a po­tem dzień zej­ścia mego z tego świa­ta na­pi­sać i wię­cej nic. Trze­ba tam siła jesz­cze do tego ko­ścio­ła; po­bić go, for­my spra­wić, oł­tarz wiel­ki, or­ga­ny, nuż przy­kryć ko­pu­łę i gał­ko i krzyż na wierzch dać zro­bić; pe­wie­nem tego, że za cza­sem oko­ło tego wszyst­kie­go się za­krząt­nie­cie, że to sta­nie, bo za­wsze ko­cha­li­ście się w tym ko­ściół­ku moim, gdzie oto ma od­po­czy­wać grzesz­ne cia­ło moje. Ta jed­nak jest moja in­ten­cya, aby tam fun­do­wać, żeby przed naj­święt­szym sa­kra­men­tem i w dzień i w nocy lam­pa go­rza­ła; na co trze­ba na rok da­wać zło­tych 40, o czem wie ksiądz pro­boszcz zło­czow­ski le­piej, bom to z nim ra­cho­wał, a ta sum­ma 40 zł… nie­chaj­by była fun­do­wa­na z przy­dat­ku czyn­szu z ko­pań zło­czow­skich i z sa­dów, któ­rem re­wi­do­wać ka­zał te­muż księ­dzu pro­bosz­czo­wi, ojcu U. Le­wo­szyń­skie­mu; a je­śli­by to nie wy­star­czy­ło, tedy na czyn­szach od Ży­dów fun­do­wać tę sum­mę, owo zgo­ła, fun­do­wać ją na czyn­szach miej­skich zło­czow­skich, żeby ta sum­ma pro­bosz­cza zło­czow­skie­go do­cho­dzi­ła na S. Mar­cin co rok; pro­szę, przez mękę pań­ską, aby ta fun­da­cyą tej lam­py tak sta­nę­ła. Tak­że za cza­sem na owem miej­scu, kędy był daw­niej szpi­tal przed bra­mą tar­no­pol­ską, zmu­ruj­cie szpi­tal skrom­ny na 13tu ubo­gich i z ka­plicz­ką Ła­za­rza świę­te­go, jako jest w fun­du­szu szpi­tal­nym

XV

ode­mnie wło­żo­no; może to się po­wo­li wy­sta­wić za po­mo­cą Bożą.

Wiedz­cie o tem i dzie­ci niech wie­dzą, żem uczy­nił ślub, sko­ro do mych rąk albo dzie­ci mo­ich przyj­dzie pie­la­skow­ska ma­jęt­ność, ko­ściół w Pie­la­sko­wi­cach na cześć SS. ksią­żąt apo­stol­skich, S. Pio­tra i Paw­ła, zmu­ro­wać i ple­ba­na fun­do­wać, o co was pro­szę, a dzie­ci moje pod bło­go­sła­wień­stwem oj­cow­skiem za­kli­nam, aby w tem ślu­bom moim do­syć się sta­ło.

Lam­pa przed gro­bem S. Jac­ka ode­mnie nada­na gore, na któ­rą ja z ślu­bu i z vo­tum na każ­dy S. Sta­ni­sław daję zł. 35 do Kra­ko­wa; le­piej ra­zem wa­żyć na to kil­ka­set zło­tych, ja­kom i ja my­ślał, a fun­do­wać tę lam­pę; a nim ten fun­dusz sta­nie, pro­szę przez imie Boże, aby ta pen­sya tych 35 złot… na go­re­nie tej lam­py do­cho­dzi­ła oj­ców Do­mi­ni­ka­nów kra­kow­skich. Tak­że póki nie­zmu­ro­wa­ny bę­dzie ko­ściół Jac­ka świę­te­go w War­sza­wie, uczy­ni­łem vo­tum da­wać na grom­ni­ce 200 zł., w czem aby i po śmier­ci nie za­wie­dzio­na du­sza moja była, pro­szę dla Boga aby i to do­cho­dzi­ło oj­ców Do­mi­ni­ka­nów war­szaw­skich, gdyż wiel­ki to mój pa­tron Ja­cek S., któ­re­go do­zna­wa­łem nie raz po­mo­cy.

W Je­zier­ni, na cześć pa­tro­na mego Jó­ze­fa aby skrom­ny oł­tarz we­dług pro­por­cyi ko­ściół­ka był spra­wio­ny, pro­szę.

Tak­że gdy bę­dzie ksiądz ple­ban ko­ściół bu­do­wać we Zbo­ro­wie, na co ma drze­wo od jp… wo­je­wo­dy kra­kow­skie­go już po­zwo­lo­no, pro­szę

XVI

aby się do tego 300 zł… ode­mnie przy­ło­żyć, by też i co na to prze­ciąć z mych ru­cho­mych rze­czy. Wi­der­kaf­fy, we­dług za­pi­sów mo­ich, pro­szę, aby były da­wa­ne do­kąd się sum­my nie wró­cą;

tak­że pani ciot­ce 100 zł., pan­nie Snop­kow­skiej 50 na trzy kró­le , a 50 na S. Jan; i te­raz się jej nie dało na S. Jan, to za­pła­cić; pan­nie An­nie, za­kon­ni­cy, sio­strze mej ro­dzo­nej, do ży­wo­ta jej tak­że da­wać po 300 zł… na rok; 100 na jar­mark lu­bel­ski świą­tecz­ny, 100 na jar­mark grom­nicz­ny, 100 na jar­mark S. Szy­mo­na Judy.

Do ko­ścio­łów i szpi­ta­lów te le­ga­ta po śmier­ci mo­jej od­ka­zu­ję, któ­re, pro­szę, aby były od­da­ne: Oj­com Ber­nar­dy­nom so­kal­skim 600 zł., a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o trzy­dzie­ści li­ta­nij przed ob­ra­zem N. Pan­ny za umar­łe; oj­com Ber­nar­dy­nom lu­bel­skim 200 zł., a o tri­ce­zy­mę pro­szę; oj­com Ber­nar­dy­nom le­żaj­skim 200 zł., a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o siedm li­ta­nij przed ob­ra­zem N. Pan­ny; oj­com Kar­me­li­tom lwow­skim Bo­sym 200 zł., a o tri­ce­zy­mę pro­szę; oj­com Kar­me­li­tom na garn­czar­skiej uli­cy we Lwo­wie zł. 200 , a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o siedm li­ta­nij przed ob­ra­zem N. Pan­ny; oj­com Do­mi­ni­ka­nom do Bo­że­go cia­ła we Lwo­wie zł. 100, a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o siedm li­ta­nij za umar­łe przed ob­ra­zem N. Pan­ny, gdziem nie­raz po­ciech do­zna­wał; oj­com Do­mi­ni­ka­nom w Pod­ka­mień­cu zł. 300, a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o 15 li­ta­nij za umar­łe do Pan­ny naj­święt­szej przed jej ob­ra­zem, bom tam też wiel­kich łask pań­skich czę­sto do­zna­wał. Do szpi­ta­la S. La za­rza w Lu­bli­nie zł. 50, we Lwo­wie do S. Ła­za­rza zł. 50, do szpi­ta­la zło­czow­skie­go zł. 30, do szpi­ta­la po­mo­rzań­skie­go zł. 20, do szpi­ta­la zbo­ro­wiec­kie­go zł. 20, do szpi­ta­la je­zie­rań­skie­go zł. 20, do szpi­ta­la kra­sno­staw­skie­go zł. 30, do szpi­ta­la ja­wo­row­skie­go zł. 20; do oj­ców Au­gu­sty­anów kra­sno­staw­skich zł. 100, a o tri­ce­zy­mę pro­szę i o li­ta­nią przed ob­ra­zem N. Pan­ny za umar­łe. Mnisz­kom S. Ka­ta­rzy­ny we Lwo­wie zł. 50, mnisz­kom S. Bry­gi­dy we Lwo­wie zł. 50, Bo­sym Kar­me­li­tan­kom w Lu­bli­nie zł. 100 na am­puł­ki do oł­ta­rza bło­go­sła­wio­ne­go Kost­ki we Lwo­wie u oj­ców Je­zu­itów, gdziem za­wsze do­zna­wał wielk ich po­ciech, zł. 200, i żeby i mied­nicz­ka do am­pu­łek była.

Za­mek mój zło­czow­ski aby był do­mu­ro­wa­ny, pro­szę, we­dług mo­jej in­ten­cyi.

Temu tedy wszyst­kie­mu com na­pi­sał aby się dość we wszyst­kiem dzia­ło, pro­szę cię moja żono naj­mil­sza, a pro­szę przez pięć ran Zba­wi­cie­la na­sze­go i przez siedm bo­le­ści Naj­święt­szej Pan­ny, któ­rejś ty za­wsze rada słu­ży­ła, moja To­siu je­dy­na.

Dan w Kra­snym­sta­wie 26. Lip­ca 1634.

Twój z ser­ca mi­łu­ją­cy mał­żo­nek JA­KÓB SO­BIE­SKI.

kraj­czy ko­ron­ny, sta­ro­sta kra­sno­staw­ski.

Pe reg ryna c ga

J. W. J PANA

JA­KÓ­BA SO­BIE­SKIE­GO.

Roku pań­skie­go 1607.

W yje­cha­łem ja z Kra­ko­wa do Fran­cyi, do Fa­ry­ża, po chwa­leb­nych świę­tach zmar­twych­wsta­nia pań­skie­go, bez­po­śred­nie (1) wła­śnie, kie­dy król jmć ś… p. Zyg­munt III. wy­jeż­dżał zbroj­ną reką (2) z woj­skiem i het­ma­nem swym, z jmć pa­nem Sta­ni­sła­wem Żół­kiew­skim, kasz­te­la­nem lwow­skim, het­ma­nem po­lnym ko­ron­nym, na sejm war­szaw­ski, po któ­rym po­tem na­stą­pi­ła woj­ny do­mo­wej (3) ona nie­szczę­sna gu­zow­ska bi­twa.

Je­cha­łem do Fran­cyi z nie­ja­kim Ba­stia­ne­ni, nie­po­trzeb­nym moim prze­wod­ni­kiem, na Pra­gę, gdzie na­ten­czas miesz­kał ce­sarz Ru­dolf. Ale iż był przed­się­wziął ży­cie sa­mot­ne, mniej ta­kie­go księ­cia god­ne, (*) nie­uka­zo­wał się lu­dziom i jam też nie­szu­kał­ta­kiej cie­ka­wo­ści (5) wi­dzieć go, i nie-

1

, im­me­dia­te. 2, ar­ma­ta manu. 3, ci­vi­lis bel­li. 4, vi­tam so­li­ta­riam mi­nus tan­to prin­ci­pe di­gnam. 5, cu­rio­si­ta­tem.

Po­droż Jul. So­bie­skie­go.

wi­dząc go wy­je­cha­łem z Pra­gi. Tyl­ko by­łem ua ob­je­dzie, wiel­ce uczczo­ny od agen­ta kró­la fran­cu­skie­go Hen­ry­ka IV.

Z Pra­gi na No­rym­berg je­cha­łem , z No­rym­ber­gu na Stras­burg. Mie­dzy No­ry­in­ber­giem a Stras­bur­giem tra­fił mi się je­den przy­pa­dek, iżem się, na ko­niu ja­dąc, w le­sie her­cyń­skim, któ­ry był bar­dzo gę­sty i ście­szek róż­nych peł­nyT, obłą­kał od cze­la­dzi swo­jej, sam a sam, a jesz­cze ję­zy­ka nie­miec­kie­go nic nie­umie­jąc, ani ro­zu­mie­jąc; tyl­kom to po­mniał, że jed­ne rzecz­kę czter­dzie­ści i kil­ka razy prze­jeż­dżać było do noc­le­gu, i każ­dy raz com ją prze­je­chał, li­czy­łem na ko­ron­ce. Cze­ladź moja ro­zu­mie­jąc, żem ja je­chał pro­sto do tego mia­stecz­ka, nie­py­ta­ła się o mnie. Po­strzeg­szy, że mię nie wi­dać, py­ta­ła, je­śli mie kto nie po­tkał; gdy nie­do­wie­dzie­li się o in­nie, po­czę­li się trwo­żyć. Przy­je­cha­li jed­nak do tego mia­stecz­ka; do­pie­roż mię nie­za­staw­szy, w płacz, la­ment; ro­ze­sła­li prze­ciw­ko mnie, szu­kać mnie, kon­nych i pie­szych; sami wy­bie­gli. Ali­ści, kie­dy już zmrok przy­szedł, ja na przed­mie­ście wjeż­dżam, i tak, i ja i oni, kie­dy­śmy się z sobą zje­cha­li, Panu Bo­gu­śmy spól­nie po­dzię­ko­wa­li.

Po­tem w kil­ka dni przy­je­cha­łem do Stras­bur­ga. Je­cha­łem przez Lo­ta­ryn­gią, przez Nan cy(l), for­te­cę pięk­ną; ztam­tąd przez Szam­pa-

1, Nan­ceum.

nia, przez Cha­lons, naj­głów­niej­sze mia­sto Szam­pa­nii i do­syć wiel­kie i lud­ne; ztam­tąd przy­je­cha­łem do Pa­ry­ża ja­koś przed.Świąt­ka­mi.

W tej mo­jej z Pra­gi do Fran­cyi przez nie­miec­ką zie­mię pe­re­gry­na­cyi, naj­przed­niej­sze to mia­sto było No­rym­berg, mia­sto bar­dzo wiel­kie, bo­ga­te w kup­ce i rze­mieśl­ni­ki roz­ma­ite, w domy i ka­mie­ni­ce wy­so­kie, ale wiel­ce cia­sne. – Stras­burg, mia­sto wiel­kie i pięk­ne nad Re­nem. Wie­ża tam jest, mię­dzy pięk­ne­mi wie­ża­mi w chrze­ści­jań­stwie wy­bor­ną ro­bo­tą i wy­so­ko­ścią.

MIESZ­KA­NIE W PA­RY­ŻU JW. JPA­NA WO­JE­WO­DY RU­SKIE­GO.

Od 7. Czerw­ca do Luf ego roku 1611. Za­sta­łem we Fran­cyi głę­bo­ki po­kój i na­ten­czas kró­la Hen­ry­ka IV. pa­nu­ją­ce­go, wiel­ce pana wo­jen­ne­go i przy­ro­dzo­nym ro­zu­mem i roz­sąd­kiem wy­so­ce od Pana Boga ob­da­rzo­ne­go, pana wiel­kiej ludz­ko­ści i przy­stęp­no­ści (1) i na po­zór i w oby­cza­jach bar­dzo mi­łe­go, w po­li­tycz­nem rzą­dze­niu (2) sro­dze bie­głe­go, (a że tak na­pi­szę) i po­dob­no prze­bie­głe­go, bo chciał ze wszyst­kie­go świa­ta szy­dzić…. Spraw nie­tyl­ko kró­le­stwa swe­go, ale i ob­cych państw po wszyst­kim świe­cie, wiel­ce prze­strze­gał i chwa­leb­niej(3). Wtem tra­pi­ło go zrzęd­ne skąp­stwo, po­dob­no wada sta-

1, et af­fa­bi­li­ta­tig, 2, in re­gi­mi­ne po­li­ti­co, 3, et lau­da­bi­li­ter.

ti*j

4

ro­sci(l) i w zbie­ra­niu pie­nię­dzy wie­le i roz­ma­ite mi spo­so­by (2), mia­no­wi­cie w wy­my­ślo­nych exak­cy­ach i po­dat­kach (3) y do któ­rych in­wen­cyj zna­lazł był so­bie sub­jekt spo­sob­ny i nie­cno­tli­wy, Mar­ki­za Ro­nie­go, ksią­żę­cia de Sul­ly, któ­re­go on wła­śnie z bło­ta pod­niósł ubo­gie­go i był u nie­go w wiel­kej bar­dzo ła­sce (5), jako na­ten­czas z pa­nów fran­cu­skich ża­den. Jed­nak i temu Sul­le­mu wiel­ka była ztąd za­zdrość u ludu (6); wiel­ką i na kró­la po­wzię­to nie­na­wiść (7), któ­ra i śmier­ci jego przy­czy­ną była. – Kró­lo­wę za­sta­łem Ma­rya de­31e­di­cis, Flo­rent­kę, o któ­rą król (lubo z nia po­tom­stwo miał), mało co dbał, pra­wie w cu­dzo­łó­stwie z roz­ma­ite­mi na­łoż­ni­ca­mi (*) ży­jąc, i naj­roz­wia­zlej­sze wio­dąc ży­cie iv sa­mey na­wet sta­ro­ści że też był znacz­nie i na zdro­wiu i na ce­rze osła­bio­ny od tak wiel­kiej roz­wią­zło­sci (10) Ato­li prze­cie jed­nak, lubo był mniej na­boż­ny, gdy mu do kom­mu­nii świę­tej przy­cho­dzi­ło, z taką skru­chą, z taką po­ko­rą, z ta­kim pła­czem do niej przy­stę­po­wał, że się z nie­go każ­dy z naj­ści­ślej­sze­go za­ko­nu za­kon­nik bu­do­wać mu­siał.

Mego cza­su miesz­ka­nia w Pa­ry­żu byli róż­ni wiel­cy lu­dzie i w po­ko­ju i w woj­nie.

1, vi­tium se­nec­tu­ti ava­ri­tia. 2, mul­tis et var­jis mo­dis. 3, ga­bel­lis. 4, ex ster­co­re ere­xit pau­pe­rem. 5, in fla­gra­tis­si­ma gra­tia. 6, in­vi­dia in po­pu­lo. 7, con­cep­tum odium. 8, in adul­te­riis cum con­cu­bi­nis va­riis. 9, et dis­so­iu­lis­si­ra­am agens vi­ta­min ipsa se­nec­tu­te. 10, ene­rva­tus a tan­tis li­bi­di­ni­bus. 11 , et in toga et in sago.

W po­ko­ju był wiel­ki czło­wiek, kar­dy­nał de Per­ron, z kal­wi­na ka­to­li­kiem zo­staw­szy. Był­to wiel­ki czło­wiek i w ko­ście­le bo­żym i w ra­dzie kró­le­stwa fran­cu­skie­go (l). Był leż wiel­ki czło­wiek pre­zy­dent par­la­men­tu pa­ry­skie­go, Har­lay, tak­że i de Thou, tak­że i pre­zy­dent Je­anin, tak­że i se­kre­tarz sta­nu Vil­le­roi, i tak­że ad­wo­kat kró­lew­ski. Za­sta­łem w du­cho­wień­stwie (2) we Fran­cyi ra­zem kar­dy­na­łów sześć, co za­le­d­wie pa­mict­nem (3) było, kie­dy w tem kró­le­stwie je­den kar­dy­nał. Z niż­sze­go sia­nu (4) i mi­ni­stra jed­ne­go syn, któ­ry po­tem pi­sma­mi swe­mi kal­wi­nom do­ku­czał, tak­że i w dys­pu­ta­cy­ach swych, był w.jał­mu­znik Fran­cyi Dru­gi kar­dy­nał de

Joy­eu­se, rodu wiel­kie­go ksią­żę­ce­go, któ­ry był dzie­ka­nem kar­dy­na­łów (6). Trze­ci kar­dy­nał Gon-dy, z Włoch wy­szedł, bi­sku­pem był pa­ry­skim. Czwar­ty kar­dy­nał d'Esco­uble­au-So­ur­dis, bi­sku­pem był w Bor­de­aux. Pią­ty kar­dy­nał Ro­che-fo­ucaud. Szó­sty kar­dy­nał Ossat, a siód­my pręd­ko po mnie zo­stał Gwi­zy­usz. – Zaś w woj* nie był we­te­ran ksią­żę d'Eper­non. Za­sta­łem jesz­cze i księ­cia de May­en­ne sta­re­go Gwi­zyu-sza, już star­ca zgrzy­bia­łe­go (7) i bar­dzo cho­ro­wi­te­go (8), jed­nak meza wiel­kie­go w ra­dach wo-
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: