- W empik go
Dwie podróże Jakóba Sobieskiego, ojca króla Jana III odbyte po krajach europejskich w latach 1607-13 i 1638 - ebook
Dwie podróże Jakóba Sobieskiego, ojca króla Jana III odbyte po krajach europejskich w latach 1607-13 i 1638 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 357 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podróże Jakóba Sobieskiego , ojca króla Jana III., odbyte po Europie, szacowny zabytek literatury ojczystej z 17go wieku, tem godniejsze druku być mi się zdają, iż, wyjąwszy Peregrynacyą księcia Radziwiłła do ziemi świętej, nie mamy prawie żadnej podróży oryginalnej w polskim języku z tego wieku. Przodkowie nasi od niepamiętnych czasów odbywali w wielorakim celu i często dalekie podróże. Włochy i Francya napełnione były Polakami w 14tym, 15tym i 16tym wieku. Sławny ów Tarnowski przelewał krew swoję w Hiszpanii i Portugalii. Arciszewski przywodził wojskom holenderskim w Brazylii. Missye polskie sięgały Chin i Japonii. Szeregi kawalerów maltańskich zapełniali Polacy. Ale bądź to, ze podróżujący ojcowie nasi nie chcieli udzielać spostrzeżeń swoich nad krajami wielu współrodakom dobrze znajomemi, bądź też, ze ich prace w tej mierze zaginęły, literatura nasza niezmiernie jest uboga w podróże oryginalne. Mniemam przeto, ze jej przysługę uczynię wydając na widok publiczny niniejsze dziełko.
Podróże J. Sobieskiego nie zawierają wprawdzie w sobie tego, czegobyśmy po dzisiejszym podróżniku wymagali, pomnijmy przecież, ze fa szanowny mąż pisał dla własnej tylko rozrywki, dla przypomnienia sobie później tego, na co własnemi oczyma w młodości swojej patrzała czego sam był uczestnikiem.
Polszczyzna w tem dziełku nie jest najlepsza; styl autora nie jest wolny od powszechnej owego wieku wady, makaronizmów. Pozwoliłem sobie wyrzucić takowe z textu, umieszczając je gdzieniegdzie w przypisach; nie zmienia to bynajmniej rzeczy, a czyni ja zrozumialszą.
Wiadomość krótka o życiu i pismach Jakóba Sobieskiego, kasztelana krakowskiego.
ak(!b Sobieski , ojciec króla Jana III., urodził się ku końcowi 16go wieku w województwie lubelskie'm, z ojca Marka Sobieskiego, (l) z matki Jadwigi z domu Snopkowskie'j. Ukończywszy nauki w kraju, puścił się, w rok po śmierci ojca, w podróż po krajach europejskich. Dziennik podróży jego, które dziś na widok publiczny wystawiam, dowodzi, że zamiarem młodzieńca było, nabycie gruntownych wiadomości i przypatrzenie sio zbliska zwyczajom, ustawom i kulturze obcych narodów. Przebiegł on całe Niemcy, Belgia, Holandyą, Anglia, W Paryżu zabawił lat kilka i poświecił się między innemi nauce języków tych ludów, których kraje zwiedzić sobie zamierzył. W krótkim przeciągu czasu nauczył się po włosku, francusku i hiszpańsku tak dobrze, iż nietylko temi językami mówił, ale nawet dziennik swoich
J. Był to sławny wojownik, o którym król Stefan mawiał: „gdyby los całego królestwa eri jednego harcu zależał, nikomubym bezpieczniej w tym razie nie ufał, nad Marka
Sobieskiego".
VI
podroży w nich pisał. Opatrzonemu w listy polecające od Zygmunta III., niebył trudny przystęp na dwór Henryka IV., który go polubił i rad z nim przestawał. Związki z dworem ułatwiały mu wni jście w stosunki z najsławniejszymi wówczas ludźmi Francyi. Niebyło w Paryżu uczonego, niebyło wojownika, z którymby Sobieski przynajmniej znajomości nie zabrał; z wielu żył w ścisłej przyjaźni. Z Paryża udał się Sobieski do Hiszpanii i Portugalii, gdzie poznał sławnych Jezuitów Maryana i Soaresa (1) Ztamtąd powrócił na Francya, Włochy i Niemcy do ojczyzny w 1613 roku, ubogacony wielu użytecznemi wiadomościami i usposobiony do usług publicznych.
Całe panowanie Zygmunta III. było pasmem ciągłych wojen, które, aczkolwiek szkodliwe dla kraju, otwierały młodzieży obszerne pole do ćwiczenia się w trudnej tej sztuce. Od tego zaczynała zwykle młodzież polska zawód publiczny; na tej drodze nasz Sobieski pierwszy krok w 1617 r. uczynił. Wybierającemu się w tym roku królewiczowi Władysławowi na objęcie tronu carów, przydano na kommissarza z stanu rycerskiego, wraz z kilku innymi, młodego
1, Było kilku uczonych tego nazwiska. Tu jest mowa o Franciszku Soaresie, Jezuicie, urodzonym w 1547 r. w Grenadzie, sławnym filozofie i teologu, który nauki te wykładał w Rzymie, Salamance, w Koimbrze i Eworze. Umarł w Lizbonie 1617 r; zostawiwszy 24 tomów dzieł swoich. Patrz w Allegambim.
natenczas jeszcze Sobieskiego. Przyprowadził on do obozu królewicza znaczny poczet ludzi zbrojnych, za własne pieniądze zaciągnionych. W kłótniach Plichty, kasztelana sochaczewskiego, i Jerzego Ossolińskiego z Kazanowskimi, polubieńcami królewicza, umiał Sobieski tak się zachować, iż go królewicz użył do pogodzenia zwaśnionych, co mu się też powiodło. Postępowanie jego w tym razie dowodzi rzadką zręczność, dowodzi takt dyplomatyczny, którego poźniej liczne dał dowody..
Chodkiewicz, chcąc położyć koniec intrygom obozowym i silniejszy dać popęd wojnie, postanowił ubiedz nocna pora miasto Moskwo. Zamysły zdradzony przez zbiegłych z polskiego obozu Niemców, nie powiódł się. Sobieski poszedł także na wyprawę tę na ochotnika i ucierając się długo pod murami miasta, został raniony.
Po zawarciu pokoju z Moskwą w 1G18 r. wrócił Sobieski do domowego zacisza w województwie lubelskiem. Nowa burza na Polskę z strony Turcyi w 1620 r. powołała go do obozu Chodkiewicza, któremu za kommissarza przydany został. Kiedy po 40stu dniach nieustannych walek na polach chocimskich rozbija się o piersi polskie potęga Osmana i upokorzony Sułtan okazał się skłonnym do zawarcia pokoju, polecono z strony polskiej rokowanie o pokój Żorawińskiemu, kasztelanowi lubelskiemu, i Jakóbowi Sobieskiemu. W ciągu za – rn czętych układów zachorował Żorawiński; cały więc ciężar negocyacyi spadł na Jakóba Sobieskiego. Z jaka zręcznością interesem tym kierował, jak go szczęśliwie ukończył, opisuje sam w kommentarzu o wojnie chocimskiej, do którego czytelnika odsełam. Niedołężny Zygmunt III. niechętnie przyjął wiadomość o zawartym pokoju, nie nagrodził więc Jakóbowi Sobieskiemu przysługi wyświadczonej ojczyźnie, ale naród umiał ja cenić. Izba sejmowa w 1620 r. obrała go prawie jednomyślnie swoim marszałkiem, którą to godność, owoc zaufania i szacunku obywateli, niesłychanym w dziejach narodowych przykładem, cztery kroć, to jest 1629, 1626, 1628 i 1632 roku piastował. Trybunał koronny mianował go swojm marszałkiem. W tym samym roku użyty był Jakób Sobieski do złagodzenia zbuntowanych kozaków; co mu się też powiodło, mając z nimi zażyłość jeszcze z czasu wojen moskiewskich. Po uciszeniu się burzy z strony Turcyi, ciż sami kozacy, lud niespokojny, z łupów żyjący, zapuszczał swoje zagony w kraje Turcyi, co dało powód Porcie do zażaleń. Król Zygmunt III. wysłał przeciw kozakom hetmana Koniecpolskiego, który ukrócił swawolę tego ludu pod Kurukowem, a Jakób Sobieski, z woli króla, odebrał od nich przysięgę wierności.
Brak miejsca nie dozwala mi kreślić dalej szczegółowej biografii tego męża; przestać więc muszę na chronologicznem wyliczeniu znaczniejszych czynów jego.
W 1629 r. wyszedł Jakób Sobieski z znacznym pocztem własnych ludzi do Prus przeciw Szwedom. W 1635 roku wyznaczonym został wraz z biskupem Zadzikiem i kilku innymi mężami do zawarcia z Szwedami zawieszenia broni w Sztumdorfie.
W 1636 roku wysłał go Władysław IV. do Niemiec w celu ułożenia pokoju między cesarzem a książętami niemieckimi. Pokój ten, zawarty w Westfalii, podpisał także nasz Sobieski.
Tak liczne i wielkie usługi dla kraju, nagradzali Sobieskiemu królowie polscy Zygmunt III. i Władysław IV., Zygmunt III. dał mu starostwo krasnostawskie i jaworowskie, krajczostwo koronne i województwo bełskie. Władysław IV. posunął go na województwo ruskie, a nakoniec zaszczycił najwyższą godnością świe cka w Polsce, to jest kasztelanią krakowską, 1646 r. Był to ostatni rok życia jego, dobru ojczyzny poświęconego. Tknięty paraliżem, skonał na reku swej małżonki, Teofili Daniłowiczownej, w Żołkwi, gdzie od 164 2 roku ciągle przemieszkiwał.
Był to mąż uczony i wymowny, obyczajów poważnych. Paweł Piasecki, skąpy w pochwałach, takie wyrzekł o nim zdanie. „Stan rycerski ogłosił marszałkiem Jakóba Sobieskiego, kraj czego koronnego, który umiał kierować obradami, mówił ozdobnie i z łatwością, i był poważnych obyczajów, a tem samem mi
1, Ważny ten dokument znajduje się w autografie w rękopismach moich w Rogalinie.
tym wszystkim." Paweł Potocki powiada o nim, ze nauką, erudycya i wymową przeszedł wszystkich współczesnych swoich.
Sobieski z cnotami publicznemi łączył przymioty dobrego ojca familij, przywiązanego małżonka, rzędnego i dobrego pana. Dowodem cnot jego towarzyskich jest przyłączony tu testament jego(1), który wybierając się na wojno turecką, w 1634 r., Teofili z Daniłowiczów, żonie swojej, zostawił. Dwa razy wchodził Sobieski w śluby małżeńskie; raz z Marya Wiśniowiecką, córką książęcia Konstantego Wiśniowieckiego, wojewody ruskiego, z którą żadnego potomstwa nie miał; drugi raz z Teofilą Daniłowiczowną, wnuczką hetmana Żółkiewskiego, z której, między innemi, miał syna Jana, później króla polskiego.
Jakób Sobieski nietylko służył krajowi jako urzędnik, dyplomatyk i wojownik, ale nadto zbogacił literaturę ojczystą kilku dobremi pismami. Z tych najcelniejsze jest:
1) Commentariorum Ghotinensis belli libri tres. Auctore Jacobo Sobieski, in ea expeditione ex Ordine Equestri Commissario, post vero Castellano Cracoviensi. Dantisci Sumptibus Georgii Fórsteri. 1646. 4to… stron. 198.
Wstrzymując się sam od pochwał tego dzieła, przytoczę zdanie o niemnie pobłażającego pisarzom naszym Dawida Brauna. „Ponieważ zaś” – mówi – „książko te pisał mąż dobry, mądry a oraz wielki w koronie polskiej, zdrowego rozsądku, stylem łatwym i potoczystym, przeto zasługuje bardzo na czytanie, zwłaszcza że autor nigdy od prawdy nie zbacza”.
2) Instrukcya Jakóba Sobieskiego, kasztelana krakowskiego, ojca króla Jana III., dana panu Orchowskiemu, z strony synów, 1784 roku.
Dziełko to leżało w rękopiśmie do 1784 r. Jestto nauka dana na piśmie synom Janowi i Markowi, gdy ich ojciec pod dozorem Orchowskiego, towarzysza niegdyś swoich podróży, w obce kraje wyprawiał.
3) Mowy z rozmaitych okoliczności miane, częścią w Swadzie Danejkowicza umieszczone, częścią będące dotąd w rękopismach.
4) Podróże niniejsze.
Nie jedno zapewne jeszcze pismo jego zaginęło, lub jest dotąd ukrytem. Sobieski bowiem miał zwyczaj utrzymywać dzienniki wszystkich czynności i spraw, w których miał udział, lub na które patrzał. Tak np. w 1617 r. i następ… pisał dziennik wojny moskiewskiej. Dziennik ten wykradziony Sobieskiemu z namowy królewicza, przez Radwana, sekretarza hetmańskiego, posłany został królowi Zygmuntowi III. do Warszawy, jako dowód, że Jakób Sobieski szpieguje czynności królewicza. Król, nie czytając dziennika, kazał go, z wielka szkodą dla dziejów ojczystych, spalić.
Ostatnia wola Jakób a Sobieskiego,
Moja jedyna Tosieńku!
Idąc na tę wojnę turecką, na której jeśliby mi Pan Bóg za imie swoje i za ojczyznę moję przejrzał poledz, albo też swą śmiercią na niej umrzeć, krótko wolą moję ostatnią wypisuję wam, jako którąm zapisał w Krasnymstawie na rokach ziemskich krasnostawskich w księgach ziemskich roku 1029, gdym do Prus szedł w Lipcu, za opiekunkę pierwsza i przedniejszą dzieci moich, których matką będąc, a panią we wszystkiem dożywotnią, w ręku "waszych zostaje i dzieci i majętności szafunek. Przydałem wam w tejże opiece zapisanych niektórych jj.pp… powinnych, przyjacioł moich, za radę i pomoc, w czemby-ście jej po ichmościach potrzebowali; a strzeż Boże na was śmierci, nimby dzieci dorosły, tedy im i dzieci i majętności dyspozycya należeć będzie.
Proszę was przez miłość małżeńską, abyście grzesznej duszy mojej przed Panem Bogiem nie przepominali i ją ratować mszami świętem!, jałmużnami, modlitwami, nie przestawali, i żebyście się starali, jako Pan Bóg sam (któremu ja was poruczam i z dziećmi, a obronie Matki jego, dobrodziejki moje'j) drogę pokaże, żeby długi wypłacone być mogły.
Sługom, proszę, aby tak każdemu nagrodzono, żeby ciężko duszy mojej niebyło, wszak i sama w to potraficie i przyjaciela wziąwszy do porady. Jeśliby też się komu ukazały albo zatrzymane kiedy suchedni, albo barwa, o czem ja nie wiem, proszę i o to, aby to zapłacono było; także jeślibym komu co winien był, a potem się pokazało.
Nieboszczyka stryja mego rzeczy i pieniędzy wziąłem jednego z drugie'm na 8,000 złotych; proszę dla Boga, aby, nim to dzieci moje dorosną, albo panu Stefanowi, bratu memu, albo, jeśliby on umarł, pani Szczepańskiej, albo jej dzieciom wypłacono było; choćby na każdy fracht gdański po 1,000 zł… się im dawało, za ośm lat wypłaciłoby się to powoli, a duszyby mojej nie było przeszkodą do zbawienia.
Także na pewne msze za pana Jana K……
winienem dać za duszę jego złotych półtorasta; proszę, aby to dać razem na mszy 300, po 15 groszy na mszą, za duszę jego.
Fundacye kościołów moich, aby w swe'j klubie według zapisów moich zostawały, proszę; w kościele złoczowskim aby ciało moje grzeszne w grobie moim leżało, życzę sobie tego; aby jednak bez wszystkich pomp było pochowane w jak największe'm ubogich i kapłanów zgromadzeniu, proszę bardzo; a na kamieniu, albo na ziemi, albo blisko ziemi, na ścianie, te słowa napisać łacińskie: J acobus a Sobieszyn Sobieski, Incisor regni, Capilaneus Crasnostaviensis et Javoroviensis, hic terrebilem adventum magni Dei expectans cum domo sua, dico, putredini pater meus es tu, soror mea et mater mea vermibus, a potem dzień zejścia mego z tego świata napisać i więcej nic. Trzeba tam siła jeszcze do tego kościoła; pobić go, formy sprawić, ołtarz wielki, organy, nuż przykryć kopułę i gałko i krzyż na wierzch dać zrobić; pewienem tego, że za czasem około tego wszystkiego się zakrzątniecie, że to stanie, bo zawsze kochaliście się w tym kościółku moim, gdzie oto ma odpoczywać grzeszne ciało moje. Ta jednak jest moja intencya, aby tam fundować, żeby przed najświętszym sakramentem i w dzień i w nocy lampa gorzała; na co trzeba na rok dawać złotych 40, o czem wie ksiądz proboszcz złoczowski lepiej, bom to z nim rachował, a ta summa 40 zł… niechajby była fundowana z przydatku czynszu z kopań złoczowskich i z sadów, którem rewidować kazał temuż księdzu proboszczowi, ojcu U. Lewoszyńskiemu; a jeśliby to nie wystarczyło, tedy na czynszach od Żydów fundować tę summę, owo zgoła, fundować ją na czynszach miejskich złoczowskich, żeby ta summa proboszcza złoczowskiego dochodziła na S. Marcin co rok; proszę, przez mękę pańską, aby ta fundacyą tej lampy tak stanęła. Także za czasem na owem miejscu, kędy był dawniej szpital przed bramą tarnopolską, zmurujcie szpital skromny na 13tu ubogich i z kapliczką Łazarza świętego, jako jest w funduszu szpitalnym
XV
odemnie włożono; może to się powoli wystawić za pomocą Bożą.
Wiedzcie o tem i dzieci niech wiedzą, żem uczynił ślub, skoro do mych rąk albo dzieci moich przyjdzie pielaskowska majętność, kościół w Pielaskowicach na cześć SS. książąt apostolskich, S. Piotra i Pawła, zmurować i plebana fundować, o co was proszę, a dzieci moje pod błogosławieństwem ojcowskiem zaklinam, aby w tem ślubom moim dosyć się stało.
Lampa przed grobem S. Jacka odemnie nadana gore, na którą ja z ślubu i z votum na każdy S. Stanisław daję zł. 35 do Krakowa; lepiej razem ważyć na to kilkaset złotych, jakom i ja myślał, a fundować tę lampę; a nim ten fundusz stanie, proszę przez imie Boże, aby ta pensya tych 35 złot… na gorenie tej lampy dochodziła ojców Dominikanów krakowskich. Także póki niezmurowany będzie kościół Jacka świętego w Warszawie, uczyniłem votum dawać na gromnice 200 zł., w czem aby i po śmierci nie zawiedziona dusza moja była, proszę dla Boga aby i to dochodziło ojców Dominikanów warszawskich, gdyż wielki to mój patron Jacek S., którego doznawałem nie raz pomocy.
W Jezierni, na cześć patrona mego Józefa aby skromny ołtarz według proporcyi kościółka był sprawiony, proszę.
Także gdy będzie ksiądz pleban kościół budować we Zborowie, na co ma drzewo od jp… wojewody krakowskiego już pozwolono, proszę
XVI
aby się do tego 300 zł… odemnie przyłożyć, by też i co na to przeciąć z mych ruchomych rzeczy. Widerkaffy, według zapisów moich, proszę, aby były dawane dokąd się summy nie wrócą;
także pani ciotce 100 zł., pannie Snopkowskiej 50 na trzy króle , a 50 na S. Jan; i teraz się jej nie dało na S. Jan, to zapłacić; pannie Annie, zakonnicy, siostrze mej rodzonej, do żywota jej także dawać po 300 zł… na rok; 100 na jarmark lubelski świąteczny, 100 na jarmark gromniczny, 100 na jarmark S. Szymona Judy.
Do kościołów i szpitalów te legata po śmierci mojej odkazuję, które, proszę, aby były oddane: Ojcom Bernardynom sokalskim 600 zł., a o tricezymę proszę i o trzydzieści litanij przed obrazem N. Panny za umarłe; ojcom Bernardynom lubelskim 200 zł., a o tricezymę proszę; ojcom Bernardynom leżajskim 200 zł., a o tricezymę proszę i o siedm litanij przed obrazem N. Panny; ojcom Karmelitom lwowskim Bosym 200 zł., a o tricezymę proszę; ojcom Karmelitom na garnczarskiej ulicy we Lwowie zł. 200 , a o tricezymę proszę i o siedm litanij przed obrazem N. Panny; ojcom Dominikanom do Bożego ciała we Lwowie zł. 100, a o tricezymę proszę i o siedm litanij za umarłe przed obrazem N. Panny, gdziem nieraz pociech doznawał; ojcom Dominikanom w Podkamieńcu zł. 300, a o tricezymę proszę i o 15 litanij za umarłe do Panny najświętszej przed jej obrazem, bom tam też wielkich łask pańskich często doznawał. Do szpitala S. La zarza w Lublinie zł. 50, we Lwowie do S. Łazarza zł. 50, do szpitala złoczowskiego zł. 30, do szpitala pomorzańskiego zł. 20, do szpitala zborowieckiego zł. 20, do szpitala jezierańskiego zł. 20, do szpitala krasnostawskiego zł. 30, do szpitala jaworowskiego zł. 20; do ojców Augustyanów krasnostawskich zł. 100, a o tricezymę proszę i o litanią przed obrazem N. Panny za umarłe. Mniszkom S. Katarzyny we Lwowie zł. 50, mniszkom S. Brygidy we Lwowie zł. 50, Bosym Karmelitankom w Lublinie zł. 100 na ampułki do ołtarza błogosławionego Kostki we Lwowie u ojców Jezuitów, gdziem zawsze doznawał wielk ich pociech, zł. 200, i żeby i miedniczka do ampułek była.
Zamek mój złoczowski aby był domurowany, proszę, według mojej intencyi.
Temu tedy wszystkiemu com napisał aby się dość we wszystkiem działo, proszę cię moja żono najmilsza, a proszę przez pięć ran Zbawiciela naszego i przez siedm boleści Najświętszej Panny, którejś ty zawsze rada służyła, moja Tosiu jedyna.
Dan w Krasnymstawie 26. Lipca 1634.
Twój z serca miłujący małżonek JAKÓB SOBIESKI.
krajczy koronny, starosta krasnostawski.
Pe reg ryna c ga
J. W. J PANA
JAKÓBA SOBIESKIEGO.
Roku pańskiego 1607.
W yjechałem ja z Krakowa do Francyi, do Faryża, po chwalebnych świętach zmartwychwstania pańskiego, bezpośrednie (1) właśnie, kiedy król jmć ś… p. Zygmunt III. wyjeżdżał zbrojną reką (2) z wojskiem i hetmanem swym, z jmć panem Stanisławem Żółkiewskim, kasztelanem lwowskim, hetmanem polnym koronnym, na sejm warszawski, po którym potem nastąpiła wojny domowej (3) ona nieszczęsna guzowska bitwa.
Jechałem do Francyi z niejakim Bastianeni, niepotrzebnym moim przewodnikiem, na Pragę, gdzie natenczas mieszkał cesarz Rudolf. Ale iż był przedsięwziął życie samotne, mniej takiego księcia godne, (*) nieukazował się ludziom i jam też nieszukałtakiej ciekawości (5) widzieć go, i nie-
1
, immediate. 2, armata manu. 3, civilis belli. 4, vitam solitariam minus tanto principe dignam. 5, curiositatem.
Podroż Jul. Sobieskiego.
widząc go wyjechałem z Pragi. Tylko byłem ua objedzie, wielce uczczony od agenta króla francuskiego Henryka IV.
Z Pragi na Norymberg jechałem , z Norymbergu na Strasburg. Miedzy Noryinbergiem a Strasburgiem trafił mi się jeden przypadek, iżem się, na koniu jadąc, w lesie hercyńskim, który był bardzo gęsty i ścieszek różnych pełnyT, obłąkał od czeladzi swojej, sam a sam, a jeszcze języka niemieckiego nic nieumiejąc, ani rozumiejąc; tylkom to pomniał, że jedne rzeczkę czterdzieści i kilka razy przejeżdżać było do noclegu, i każdy raz com ją przejechał, liczyłem na koronce. Czeladź moja rozumiejąc, żem ja jechał prosto do tego miasteczka, niepytała się o mnie. Postrzegszy, że mię nie widać, pytała, jeśli mie kto nie potkał; gdy niedowiedzieli się o innie, poczęli się trwożyć. Przyjechali jednak do tego miasteczka; dopieroż mię niezastawszy, w płacz, lament; rozesłali przeciwko mnie, szukać mnie, konnych i pieszych; sami wybiegli. Aliści, kiedy już zmrok przyszedł, ja na przedmieście wjeżdżam, i tak, i ja i oni, kiedyśmy się z sobą zjechali, Panu Boguśmy spólnie podziękowali.
Potem w kilka dni przyjechałem do Strasburga. Jechałem przez Lotaryngią, przez Nan cy(l), fortecę piękną; ztamtąd przez Szampa-
1, Nanceum.
nia, przez Chalons, najgłówniejsze miasto Szampanii i dosyć wielkie i ludne; ztamtąd przyjechałem do Paryża jakoś przed.Świątkami.
W tej mojej z Pragi do Francyi przez niemiecką ziemię peregrynacyi, najprzedniejsze to miasto było Norymberg, miasto bardzo wielkie, bogate w kupce i rzemieślniki rozmaite, w domy i kamienice wysokie, ale wielce ciasne. – Strasburg, miasto wielkie i piękne nad Renem. Wieża tam jest, między pięknemi wieżami w chrześcijaństwie wyborną robotą i wysokością.
MIESZKANIE W PARYŻU JW. JPANA WOJEWODY RUSKIEGO.
Od 7. Czerwca do Luf ego roku 1611. Zastałem we Francyi głęboki pokój i natenczas króla Henryka IV. panującego, wielce pana wojennego i przyrodzonym rozumem i rozsądkiem wysoce od Pana Boga obdarzonego, pana wielkiej ludzkości i przystępności (1) i na pozór i w obyczajach bardzo miłego, w politycznem rządzeniu (2) srodze biegłego, (a że tak napiszę) i podobno przebiegłego, bo chciał ze wszystkiego świata szydzić…. Spraw nietylko królestwa swego, ale i obcych państw po wszystkim świecie, wielce przestrzegał i chwalebniej(3). Wtem trapiło go zrzędne skąpstwo, podobno wada sta-
1, et affabilitatig, 2, in regimine politico, 3, et laudabiliter.
ti*j
4
rosci(l) i w zbieraniu pieniędzy wiele i rozmaite mi sposoby (2), mianowicie w wymyślonych exakcyach i podatkach (3) y do których inwencyj znalazł był sobie subjekt sposobny i niecnotliwy, Markiza Roniego, książęcia de Sully, którego on właśnie z błota podniósł ubogiego i był u niego w wielkej bardzo łasce (5), jako natenczas z panów francuskich żaden. Jednak i temu Sullemu wielka była ztąd zazdrość u ludu (6); wielką i na króla powzięto nienawiść (7), która i śmierci jego przyczyną była. – Królowę zastałem Marya de31edicis, Florentkę, o którą król (lubo z nia potomstwo miał), mało co dbał, prawie w cudzołóstwie z rozmaitemi nałożnicami (*) żyjąc, i najrozwiazlejsze wiodąc życie iv samey nawet starości że też był znacznie i na zdrowiu i na cerze osłabiony od tak wielkiej rozwiązłosci (10) Atoli przecie jednak, lubo był mniej nabożny, gdy mu do kommunii świętej przychodziło, z taką skruchą, z taką pokorą, z takim płaczem do niej przystępował, że się z niego każdy z najściślejszego zakonu zakonnik budować musiał.
Mego czasu mieszkania w Paryżu byli różni wielcy ludzie i w pokoju i w wojnie.
1, vitium senectuti avaritia. 2, multis et varjis modis. 3, gabellis. 4, ex stercore erexit pauperem. 5, in flagratissima gratia. 6, invidia in populo. 7, conceptum odium. 8, in adulteriis cum concubinis variis. 9, et dissoiulissiraam agens vitamin ipsa senectute. 10, enervatus a tantis libidinibus. 11 , et in toga et in sago.
W pokoju był wielki człowiek, kardynał de Perron, z kalwina katolikiem zostawszy. Byłto wielki człowiek i w kościele bożym i w radzie królestwa francuskiego (l). Był leż wielki człowiek prezydent parlamentu paryskiego, Harlay, także i de Thou, także i prezydent Jeanin, także i sekretarz stanu Villeroi, i także adwokat królewski. Zastałem w duchowieństwie (2) we Francyi razem kardynałów sześć, co zaledwie pamictnem (3) było, kiedy w tem królestwie jeden kardynał. Z niższego sianu (4) i ministra jednego syn, który potem pismami swemi kalwinom dokuczał, także i w dysputacyach swych, był w.jałmuznik Francyi Drugi kardynał de
Joyeuse, rodu wielkiego książęcego, który był dziekanem kardynałów (6). Trzeci kardynał Gon-dy, z Włoch wyszedł, biskupem był paryskim. Czwarty kardynał d'Escoubleau-Sourdis, biskupem był w Bordeaux. Piąty kardynał Roche-foucaud. Szósty kardynał Ossat, a siódmy prędko po mnie został Gwizyusz. – Zaś w woj* nie był weteran książę d'Epernon. Zastałem jeszcze i księcia de Mayenne starego Gwizyu-sza, już starca zgrzybiałego (7) i bardzo chorowitego (8), jednak meza wielkiego w radach wo-