- W empik go
Dwór cesarza tureckiego i rezydencja jego w Konstantynopolu - ebook
Dwór cesarza tureckiego i rezydencja jego w Konstantynopolu - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 232 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jaśnie wielmożnemu panu, jego mości
PANU JANOWI ZAMOJSKIEMU
STAROŚCIE KAŁUSKIEMU ETC. ETC.
KS. SZYMON STAROWOLSKI K. T.
Zdrowia dobrego, i wszelkiego błogosławieństwa od Pana
Boga w długie lata życzy.
Polski nasz Demostenes, Stanisław Orzechowski, pisząc panegiryk do dziada w. m. mciwego pana Jana z Tarnowa, kasztelana krakowskiego i hetmana koronnego, tak o ćwiczeniu wielkich stanów młodzi powiedział: Qui peregrinationem contemnit, et vitam a pueris ita instituit, ut domi inclusus, quid foris agatur nesciat, is excellcre consilio senex, si cupiat maxime, non potest. Kto się, powiada, z młodu nie przechodzi dla ćwiczenia po cudzoziemskich krajach, i nie przypatrzy się dobrze między cudzoziemskiem! narodami co się u nich dzieje, ten zostawszy na starość na wysokiej godności w ojczyźnie swojej, by też nabarziej chciał i usiłował, nigdy nie może o niej dobrze radzić, bo żadnej rozrywki dowcipu, żadnego doświadczenia rzeczy, i żadnej roztropności rozsądku na piecu, jako mówią, schowawszy się, mieć nie może. I tak, jako za tych czasów naszych o-płkanych, widzieliśmy w różnych prowincyach ojczyzny naszej, co przedniejszych synów koronnych, na wysokich honorach siedzących, którzy względem zacności urodzenia, powagi urzędu swego, i piękności urody od Pana Boga sobie danej, mogli byli z naprzedniejszymi senatorami starego Rzymu porównać, a jednak dla leda-jakiego ćwiczenia swojego, i u braci wszytkiej w pośmiewisku, i u gminu pospolitego w małej cenie byli. Co się i za przodków naszych działo, którzy dla nieumiejętności swojej tractare negotia z pogranicznemi nie umieli, nisi armis et cruentissimo bello, dlatego dziadowie w. m. mego mciwego pana Joannes Tarnovius et Joannes Zanioscius, hetmani koronni, różne nacye w młodszym wieku zwiedziwszy, vel sola peregrinatione sanam prudentiam acquisiverunt, którą na potem w dojrzałym wieku, pożytecznymi barzo senatorami w ojczyźnie byli, jako ich kroniki nasze opisują. Których torem chwalebnym, iż w. m. mój m… pan, kwiat młodości swojej na peregrynacyi i widzeniu postronnych narodów trawisz, i z wielkimi ludźmi konwersując, sławy narodowi swojemu, przy nabyciu mądrości przyczyniasz (będąc od senatu weneckiego, który jest wzorem rządzenia się wszytkich rzpltych, i królestw co przedniejszych, wdzięcznie przyjęty, i prawą ręką w siedzeniu od ich książęcia uczczony; od kardynałów kościoła rzymskiego nawiedzany; od książąt i paniąt włoskich, jako i francuzkich, przystojnie uraczony, i od monarchów samych, a osobliwie papieżów rzymskich, Urbana VIII i Inno-cencyusza X ojcowskim afektem przyjęty) wielce się z tego cieszymy, którzy ojczyźnie naszej wszytkiego dobrego życzymy, i szczęśliwego ad domesticos lares powrócenia się powinszowawszy, Pana Boga prosimy, aby w. m. pana ojcowskim i dziadowskim torem postępującego, raczył na ozdobę kościoła swojego świętego i wszytkiej rzpltej, długo szczęśliwego przy dobrem zdrowiu zachować. A że tą peregrynacyą europejską nie zdarzyło się i nie zeszło w. m. panu, dwór tyrana tureckiego, między innych królów chrześciańskich ozdob-nemi dworami widzieć, którego sąsiedztwo jest nam zawsze straszne i podejrzane barzo, dlatego od świadomych tego pogańskiego narodu ludzi wiadomość doskonałą wziąwszy, z skryptu włoskiego, nowo teraz na świat w Rzymie wydanego, relacye zebrawszy, w. m. memu mciwewu panu, przy oddaniu niskiego pokłonu mojego, jako dobrodziejowi, krótkie wprawdzie, ale potrzebne do wiadomości barzo, dwora jego opisanie ofiaruję, i żebyś je w. m. mój mciwy pan uważnie przeczytać, i odemnie naniższego sługi swojego wdzięcznie przyjąć raczył, uniżenie proszę. Bo lubo to w. m. mój mciwy pan tak wiele ludzi różnych kondycyj na dworze swoim mieć raczysz, którzy w Turczech bywali, i czas podobno niemały w Konstantynopolu mieszkali, nie wszytko to jednak doskonale wiedzieć i widzieć mogli, co curiosa gens italica od tak wielu set lat, tam z wielką odwagą i kosztem ustawnie mieszkając, wyszperlała, i opisała dostatecznie. Zaś naszy incuriosi rerum, abo więźniami, abo posłami tam będąc, dla trudnego przystępu u tego pogaństwa, widzieć i dopytać się nie mogli. Co ja w. m. memu mciwemu panu jako Martio pullo widzieć wszytko, da Pan Bóg, na ten czas życzę, gdy między chorągwiami królów chrześciańskich etiam aquilonis nostri aquila w porte otomańską wniesiona będzie. Quod voveo, quod opto.
DWÓR
CESARZA TURECKIEGO I REZYDENCYA JEGO W KONSTANTYNOPOLU.
ROZDZIAŁ I.
O POŁOŻENIU MIASTA KONSTANTYNOPOLA, I BUDYNKACH JEGO CO PRZEDNIEJSZYCH.
Abym dostatniej opisał dwór cesarza tureckiego, z którym Polacy bliskie sąsiedztwo mamy, muszę pierwej opisać miasto Konstantynopole, w którem on zawsze rezyduje, i od onego czasu jako Grecyą opanował, stolicę sobie w niem założył, wesołością miejsca, wspaniałością budynków, wygodą morza i sławą wielmożnego panowania cesarzów greckich wzbudzony.
Leży tedy to miasto jakoby na jednym klinie ziemie, morzem z obu stron oblanym, mając z jednę stronę kanał Helespontum nazwany, którym woda z morza czarnego do morza białego, Propontidis rzeczonego, pędem wielkim idzie, ryb w sobie rzecz nieprzebraną mając. Z dragą stronę tego klina, jest odnoga morska, która w ziemię wchodząc, oddziela miasto Galatę, od miasta Konstantynopola, na stajań kilka dobrych, rozlecwają się na kształt rękawice niepalczastej ostro ku końcowi. A w tę odnogę wpada rzeka niemała z Tracyi przychodząc, nazwana Cheathana, gdzie za starych wieków była papiernia sławna, od Konstantyna wielkiego zbudowana.
Miasto to jest podługowate, a nie szerokie barzo, położone na śiedmi górach, tak jako i Rzym stary we Włoszech. A te góry idą za sobą rzędem, jedna za drugą, jako kiedyby konia za koniem z daleka prowadził, wzdłuż przez wszytko miasto.
Pierwsza góra, nie wysoka jednak nazbyt, leży na końcu samego klina, mając z obu stron koło siebie morze, gdzie wybudowany jest pałac cesarski, w którym ustawnie mieszka, po turecku szaray (to jest dwór) nazwany. Potem inne góry idą śrzodkiem miasta, mając na sobie rozmaite budynki wspaniałe; a ostatnia góra jest jakoby w końcu miasta od północnej strony, z przyjazdu od Adryanopola. Między tą górą i drugą za nia na dolinie, widzieć aquteductus, albo prowadzenie wody sklepami na wysokich barzo i miąższych słupach wciąż murowanemi, jeszcze od Konstantyna wielkiego, kosztem nieoszacowanym, i robotą prawie cudowną, równającą się odważnym robotom starych Rzymianów, (foremniej daleko niżeli są drugie aquaeductus w mieście samem) prowadzone przez mil włoskich czternaście, aż do sa mego pałacu, albo szaraju cesarskiego. Które to sklepy, wojnami na niektórych miejscach popsowane ponaprawiał sumptem wielkim Soliman cesarz, i porozprzestrze-niał je, aby więcej wody szło niemi, nietylko do szaraju, ale też i do miasta na różne miejsca publiczne. Jakoż z tego jednego przyprowadzenia wody, płynie fontan w mieście sześć set i czterdzieści, oprócz łazien pospolitych, w których się ustawnie kąpią ludzie rozmaitych narodów, płacąc od osoby po piącn aspr (jest to moneta turecka srebrna, podobna dzięgom moskiewskim) co uczyni naszych groszy polskich pięć. A jest tych łazien w mieście dwieście i czterdzieści, prócz innych miejsc za miastem do kąpania się sposobnych, od tejże jednej wody, którą Soliman rozszerzył, pochodzących.
Na ostatniej tedy górze w końcu miasta od północka położonej, a przybliżającej się jednak ku odnodze morskiej, albo raczej kanałowi płynącemu, jest staroświecką robotą zamek murowany, o siedmi wieżach, nazwany Gedykuła, w którym ustawnie mieszka pieniężnych żołnierzów, ale żonatych wszytko, dwieście pięćdziesiąt, mając każdy osobne mieszkanie swoje z żoną i z dziećmi. Nad którymi jest starszym kasztelan tego zamku, mając przy sobie czterech poruczników, także osiadłych i żonatych. A sam tak powinien tego zamku pilnować, że za bramę nigdzie wyniść nie może, bez osobliwego pozwolenia wezyrowego, oprócz dwa razy do roku, we dwie uroczyste święta ich, w które każdy Machometan powinien być w moschei albo kościele swoim na modlitwie, osobliwie do świętej Zofii.