Dziecko nie jest Twoją własnością! - ebook
Dziecko nie jest Twoją własnością! - ebook
Ebook ten powstał głównie w oparciu o własne doznania autorki, te z dzieciństwa, kiedy sama doświadczała przemocy fizycznej i psychicznej ze strony swojej matki oraz bierności ojca, jak i te kiedy sama została matka dwójki dzieci. Bazując na własnych uczuciach już jako dziecko obiecała sobie, ze stworzy o wiele lepsze dzieciństwo swoim dzieciom i opracowała własne metody wychowawcze, które jak do tej pory przyniosły sukces. W chwili obecnej jej dzieci maja 15 i 12 lat i chociaż nie są idealne, nie sprawiają problemów typowych dla dorastającej młodzieży; są dziećmi szczęśliwymi i widzą świat pozytywnie, skupiając się na tym, co jest w życiu wartościowe. Z jednej strony ebook stanowi formę oczyszczenia się z traumatycznych przeżyć z przeszłości, rozliczenie się raz na zawsze z tym, co spotkało ją ze strony swoich rodziców, ale również próbę podzielenia się swoimi spostrzeżeniami oraz uświadomienia czytelnikom, że dziecko tez jest człowiekiem, który myśli i czuje. Wpływ na powstanie ebooka miały również niektóre tragedie gdzie dzieci umierały będąc ofiarami znęcania się nad nimi przez własnych rodziców. Historia małego Daniela Pełki z Coventry, czy innego dziecka z Birmingham zagłodzonego na śmierć, bardzo głośna sprawa 17 miesięcznego chłopca znanego opinii publicznej jako „Baby P” oraz wiele innych, podobnych historii również z Polski, dowodzą jak wielu jest nieświadomych rodziców.
Anna Miller urodziła się i wychowała w typowej malej miejscowości, gdzie każdy każdego znał a przed sąsiadem niczego się nie ukryje. W wieku 19 lat zgwałcona w drodze z uczelni, od rodziny nie otrzymałam żadnego wsparcia ponieważ rodzice jej nie uwierzyli. Annie bardzo pomógł chłopak, a obecnie mąż i to dzięki niemu doszła do siebie po tym traumatycznym wydarzeniu. W wieku 20 lat wyprowadziła się z domu, wyszła za mąż a rok później urodziła syna. Trzy lata później urodziła córkę, i w tym samym roku ukończyła studia na Politechnice Świętokrzyskiej. Wspólnie z mężem postanowili wyjechać do Wielkiej Brytanii. Jak zawsze w takich przypadkach początki nie były łatwe, najpierw pracowała tylko Anna, a mąż zajmował się dziećmi. Po dwóch latach nastąpiła zmiana: mąż zaczął pracować a Anna opiekowała się dziećmi i próbowała swoich sil jako tłumacz. Zdecydowała się poświęcić swój czas na wolontariat w brytyjskiej policji. Najpierw pomagała w miejscowym komisariacie w sprawach dotyczących Polaków. Po krótkim czasie przeniosła się do biura do spraw wypadków drogowych. Po kilku miesiącach zaoferowano jej kontrakt i w policyjnej administracji pracuje do dzisiaj. Dzieci Anny mają obecnie 15 i 12 lat i Autorka przyznaje, że jej metody wychowawcze przyniosły sukces. Dzieci są świadome istniejących zagrożeń i wiedzą jak ich unikać, potrafią się zachować w szkole, słuchają nauczycieli i nie sprawiają kłopotów. Największą dla Anny nagrodą jest moment, kiedy dzieci mówią, że jest dla nich najlepszą mama na świecie.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64343-26-1 |
Rozmiar pliku: | 856 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Do powstania tego małego poradnika przyczyniło się bardzo dużo czynników. Przede wszystkim, to wspomnienia z mojego dzieciństwa oraz posiadanie dwójki własnych dzieci i aktywne uczestnictwo w tworzeniu ich wspomnień. Niektórzy spisują i wydają swoje doświadczenia jako wzruszające historie z życia wzięte, uzmysławiając czytelnikom, jak okrutni mogą być rodzice wobec własnych pociech, ale potencjalni odbiorcy raczej rzadko wyciągają z tego wnioski. Postanowiłam więc napisać ten poradnik, aby bardziej Ci uświadomić, jak można wychować szczęśliwe dziecko i jak olbrzymi wpływ masz na kształtowanie jego osobowości i przyszłego, dorosłego życia. Moi rodzice nie dali, ani mnie, ani mojej siostrze, szczęśliwego dzieciństwa i szczerze mówiąc mało spotkałam takich osób, które z ręką na sercu mogą przyznać, że ich dzieciństwo było fajne. Zazwyczaj nasi rodzice też mają powody do narzekań w dziedzinie swoich dziecięcych doświadczeń, więc chyba czas przerwać ten łańcuch i stworzyć naszym dzieciom normalną atmosferę, aby one też kiedyś mogły przekazać to samo swoim dzieciom. Uznałam, że pomimo tego, że moje dzieciństwo nie było wcale wesołe, nie chcę użalać się nad swoim losem ani tworzyć wzruszających historii, bo istnieje wielu ludzi, którzy wychowywali się w o wiele gorszych warunkach. Poza tym użalanie się nad sobą niczego nie zmieni ani w niczym nie pomoże, jednak wyciągnięcie odpowiednich wniosków może bardzo wiele zdziałać. Jeśli tym poradnikiem uda mi się wpłynąć na postępowanie chociaż jednego rodzica, uznam to za sukces. Każde dziecko jest istotą ludzką i jeśli udałoby mi się, choć trochę, zmienić życie chociaż jednego, będę niezmiernie szczęśliwa.
Po długiej i dokładnej analizie swoich wspomnień, doszłam do wniosku, że wychowałam się w toksycznej rodzinie, chociaż przez te wszystkie lata wpajano mi zupełnie coś innego, a moja matka do tej pory nie widzi w swoim zachowaniu niczego złego. Z ogromu krzywdy, jaką wyrządzili mi rodzice zdałam sobie sprawę dopiero niedawno, głównie dzięki książce Susan Forward „Toksyczni rodzice”, ale też dzięki dogłębnej analizie własnych zachowań, postępowania innych rodziców i zachowania ich dzieci. Bardzo duży wpływ na moje refleksje miały również historie podawane do wiadomości publicznej o tragediach wynikających ze znęcania się nad niewinnymi dziećmi, zaniedbań wobec maluchów oraz bezsilność społeczeństwa, które nie potrafiło zareagować na czas. Nie mówię tu o sąsiadach, którzy zazwyczaj niesłusznie obarczani są największą winą za te tragedie, ale o organizacjach, które wszelkie nieprawidłowości powinny wykryć we wczesnym stadium, co z pewnością zapobiegłoby wielu takim nieszczęściom. Ludzie, po usłyszeniu doniesienia o kolejnym, pobitym dziecku walczącym o życie w szpitalu, są oburzeni i krytykują rodziców, którzy dopuścili się tego czynu. Ale ilu z nas podda wtedy krytyce własne postępowanie z dziećmi? Odpowiedz sobie na pytanie: czy TY bijesz swoje dzieci? Jeśli tak, czy na pewno masz ku temu wystarczający powód? Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się nad tym, co czuje twoja pociecha kiedy krzyczysz albo dajesz klapsy? Czy dopuściłeś kiedyś taką myśl do siebie, że to właśnie ty możesz być mniej, lub bardziej, toksycznym rodzicem? Przecież nie tylko ten rodzic, który zabija, zaniedbuje lub gwałci jest zły. Zastanów się nad sobą i wyciągnij odpowiednie wnioski, ponieważ dzieci można krzywdzić na bardzo różne sposoby, a ten poradnik jest okazją, aby dowiedzieć się jak uniknąć pewnych podstawowych błędów w postępowaniu z własnym dzieckiem i zagwarantować sobie dobre rodzinne relacje na całe życie.POJECIE TOKSYCZNEJ RODZINY
Z czym kojarzy ci się termin toksycznej rodziny? Zapewne, jak większości z nas, z typową patologią, jak alkoholizm, przemoc fizyczna, życie w poczuciu zagrożenia wśród niekończących się awantur, zaniedbania wobec dzieci czy wykorzystywanie seksualne. Ale tak naprawdę to są ekstremalne przypadki, które zostają ujawnione przez media, tragedie szeroko komentowane również za sprawą środków masowego przekazu. A ile jest rodzin, gdzie rodzice oceniają swoje relacje z dziećmi pozytywnie i bardzo często deklarują swoja miłość do potomstwa, a tak naprawdę powoli i sukcesywnie niszczą swoje dzieci, czasem świadomie, a czasem nieświadomie? Dzieci takich ludzi, będące jeszcze dziećmi lub już dorosłymi niejednokrotnie przez całe swoje życie nie są w stanie realnie i obiektywnie ocenić swojej rodzinnej sytuacji. Brakuje im spojrzenia na własne życie z dystansu i bardzo często żyją pod olbrzymią, destrukcyjną presją swoich rodziców, bez względu na ich obecną sytuację życiową czy odległość.
Nie oceniaj własnego dzieciństwa przez pryzmat patologii lub przez wmawianie ci, że było ono cudowne. Wielu rodziców stosuje tę taktykę odsuwając w ten sposób uwagę od własnych błędów.
Jeśli i Twoi rodzice w ten sposób mówią może to oznaczać, że zabrakło im obiektywizmu, oceny i weryfikacji swoich zachowań oraz modelu swojej rodziny. Nie pozwól, aby to samo stało się z Twoją rodziną! TY MASZ WYBÓR! Przede wszystkim powinieneś sam sobie zadać pytanie: czy TY byłeś szczęśliwy jako dziecko i CO chciałbyś zmienić w swoim dzieciństwie, gdybyś miał taką możliwość? Idealny rodzic nie istnieje, ale kluczem do wprowadzenia równowagi w relacjach rodzinnych jest szacunek, który dorośli okazują sobie wzajemnie, oraz szacunek jaki mają dla swoich dzieci - niezależnych jednostek. Ważne jest też, byś zdał sobie sprawę, że rola rodzica nie ma nic wspólnego z posiadaniem wszelkich praw do „niepodległości’’ dziecka lub z ubezwłasnowolnieniem myślącej i czującej istoty, która powinna być wychowywana w cieple rodzinnego ogniska i w poczuciu bezpieczeństwa. W sposobie, w jaki ja wychowuję swoje dzieci, niesamowicie dobrze sprawdza się uniwersalna zasada, że
należy traktować ludzi (też nasze dzieci) tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
Stosując tą prostą regułę w życiu, pracujesz na dobre wspomnienia z dzieciństwa swoich latorośli, bo to Ty odpowiadasz za atmosferę w domu i masz na nią największy wpływ. Kolosalnym błędem jest zakładać, że dziecko nie ma racji, nie wysłuchawszy nawet do końca jego argumentów. Najmłodsze rozpoznają świat intuicyjnie i doskonale wyczuwają, co się dzieje wokół nich, chociaż jeszcze nie potrafią nazwać swoich uczuć czy sytuacji, w których nie czują się komfortowo. Starsze powinny mieć zawsze możliwość wyrażenia własnych opinii czy uczuć i nawet jeśli są one niezgodne z twoimi oczekiwaniami, Twoim obowiązkiem jest zaakceptowanie tego, co czuje Twoje dziecko i okazanie szacunku.
Reasumując:
każdy człowiek, nawet ten najmniejszy, zasługuje na indywidualne traktowanie i prawo do własnych, odmiennych od naszych uczuć
Zachowanie równowagi pomiędzy własnymi oczekiwaniami wobec dziecka, a uszanowaniem jego potrzeb lub odmiennego zdania, jest bardzo trudne i wymaga od rodziców refleksyjnej postawy, umiejętności słuchania i negocjowania oraz spojrzenia z dystansu na własne postępowanie. PAMIETAJ, że młody człowiek słuchając nieustannych pouczeń, zakazów i nakazów oraz widząc niezadowolenie rodziców, kiedy wyraża odmienna opinie, może poczuć, że jego prawa nie są respektowane, jego poczucie wartości maleje, może poczuć się wręcz poniżony i zlekceważony. PRZYPOMNIJ sobie, co czułeś kiedy w przeszłości usiłowałeś przekonać rodziców do swojego zdania. Sam wtedy dojdziesz do wniosku, że uznawanie jednej racji - racji starszyzny i stawianie siebie za wzór bez uprzedniej analizy i oceny argumentów dziecka oraz własnych zachowań, to autorytarny sposób wychowywania nie uwzgledniający jego niezależności, a przecież prawidłowe wychowanie polega na zezwoleniu dziecku na posługiwanie się własnym rozumem.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu mojego poradnika będziesz w stanie stworzyć swojemu dziecku dzieciństwo jakiego potrzebuje i na jakie zasługuje.
Powodzenia!