- W empik go
Dziedzictwo umarłych - ebook
Dziedzictwo umarłych - ebook
Ile może znieść człowiek? Na to pytanie autor usiłuje odpowiedzieć w książce. To nie jest historia jakich wiele, to historia ludzi, którzy żyjąc na granicy społeczeństwa usiłują przetrwać. A do tego muszą zmierzyć się z własnymi lękami, obawami. Muszą stawić czoła sekretom, mogącym zrujnować życie. Czy tak stanie się z tytułowym bohaterem?
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-282-6 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Drogi Czytelniku zapraszam Cię do świata emocji młodego pisarza. Czując się nieakceptowany, odrzucony przez środowisko autorów, ogólnie ludzi, wśród których przyszło mu żyć, dorastać, usiłuje zrozumieć, gdzie i czy w ogóle popełnia błąd. Czy błędem można nazwać pragnienie tworzenia? Chęci przekazania innym tego, co jest ważne? Czy błędem jest szukanie akceptacji, zrozumienia, jak i ogólnie pojętej tolerancji? Nie sądzę.
Alan odbywa wędrówkę nie tylko w głąb siebie, ale poznaje historię przodków. Zwłaszcza jeden z nich okaże się dla niego najważniejszy. Pradziadek Perry i jego historia życia oraz tajemnice, którymi się otaczał, staną się dla niego odpowiedzią na nurtujące pytania.
Jak przeszłość zdoła zaznaczyć się aż tak zdecydowanie w psychice młodego twórcy? Odpowiedź znajdziecie w powieści.
Nieprzespane noce. Poczucie odrzucenia. Brak akceptacji. Niezrozumienie, wręcz izolacja… Czy to jest Ci znane? Te słowa? A emocje? Sądzę, że tak.
Każdy z nas boryka się z własnymi lękami. Każdy szuka — mniej lub bardziej podświadomie — akceptacji i przeżywa rozczarowanie, gdy orientuje się, że jest to nierealne. Dlaczego tak bardzo zależy nam na znalezieniu zrozumienia? Bo człowiek nie potrafi być samotny. Bo nasz umysł jest jak rzeka, płynie, rwie brzegi naszej psyche, tylko po to by mimo wszystko zmieścić się w ramach, które są narzucane. Jak rzeka trzyma się koryta, tak my dbamy o zachowanie norm, o ujarzmienie naszej natury… Bo co… inaczej nie wypada postępować?
A może tak?
Uwolnijmy własną moc. Stańmy się żywiołem słów, emocji i działań… Pokonajmy brzegi, pokonajmy ograniczenia. Nie trzymajmy się schematów, ram ni opinii ludzi. Bądźmy sobą, cokolwiek to znaczy… Zawsze sobą!
Alan odkrywając tajemnicę przeszłości pradziadka poznaje siebie. Droga, którą do tej pory pokonał wiedzie go przez samotność, świadomą, dobrowolną izolację i cierpienie. Lecz wie gdzie szukać ratunku. Wyjeżdża tam, gdzie przez pięć lat mieszkał Perry. Dom, który zbudował pradziadek nad rzeką Missouri stanie się dla niego enklawą. Ale nie tylko. To tu odkryje pewną tajemnicę. Tajemnicę mapy i inną bardzo bolesną prawdę. Prawdę, która zdominuje jego pragnienie trwania.
Co takiego wydarzy się w życiu Alana? Jakie wydarzenia z Maron-City i Green-House spowodują, że straci grunt pod nogami? Kim są kobiety: Alice, Lilii i Diana? Jaki wpływ wywrą na jego życie?
Jaką porażającą prawdę odkryje Alan? Prawdę, która go zmieni. Czy to klątwa? Jakie otrzymał dziedzictwo, ten młody pisarz?
W baśniowych krajobrazach w parku Glazier rozgrywa się dramat samotnego człowieka.
Ile może znieść człowiek? Na to pytanie usiłuję odpowiedzieć w książce.
To nie jest historia jakich wiele, to historia ludzi, którzy żyjąc na granicy społeczeństwa usiłują przetrwać. A do tego muszą zmierzyć się z własnymi lękami, obawami. Muszą stawić czoła sekretom, mogącym zrujnować życie. Czy tak stanie się z tytułowym bohaterem?
Drogi Czytelniku zapraszam Cię do czytania.Bądź przy mnie zawsze…
— Akrostych —
Weno, co jesteś przyjaciółką.
Echem z duszy i myśli.
Nie mniej mi za złe, gdy czasem płaczę.
Otul mnie wówczas i wyśnij…
Wyśnij wraz ze mną moje marzenia.
Emocji moim bądź lustrem.
Nie pozwól zbłądzić w słowie istnienia.
Stań się, na co dzień słów bóstwem.
Wiele zawdzięczam ci przyjaciółko.
Erraty słów i mych czynów.
Nierzadko musisz stawiać im veto.
Ypsylon bytu, ulotność rymów.
Jestem dla siebie antycząsteczką,
anty pragnieniem trwania.
To ty ma weno nadajesz sensu
mego rannego wstawania…
Wrocław 1978 rok.