- W empik go
Dzieje panowania Jana Kazimierza od r. 1656 do jego abdykacji w r. 1668. Tom 1-2 - ebook
Dzieje panowania Jana Kazimierza od r. 1656 do jego abdykacji w r. 1668. Tom 1-2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 582 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żaden prawie okres dziejów polskich nie jest tak mało znany, jak panowanie ostatniego Króla z domu Wazów, Jana Kazimierza. Wypadki tych burzliwych czasów wydają się nam ciemno i nieoznaczenie, snując się bez ładu i związku po pamięci, jak błędne ognie po czarnem tle nocy. A jednakże czasy te pełne życia, brzemienne groźną przyszłością; Król ów rozumem i męztwem, a osobliwemi sprzecznościami w charakterze wydatny, w wadach swoich nawet, dla przykładu i nauki potomności zajmujący: godne są bliższego poznania i właściwego ocenienia. Prócz tego wypadki tej nieszczęśliwej epoki, w której ostatnie że tak powiem sprężyny urządzeń Zygmuntowskich rdzewiały i rwały się kolejno: owe poważne staroświeckie obyczaje ustępujące wśród rozlicznych najazdów nowym gwałtownie wniesionym: owe tak wybitne gromady ludzi sławnych lub osobliwych, tu i owdzie na tej scenie pełnej ruchu występujących: nie sąż równie dramatyczne, równie sposobne do zasilenia poezyi i literatury, jak dzieje równoczesne innych narodów. Już nieodżałowanej pamięci mąż zawcześnie dla nauk zgasły, wydając roku 1840 Historyą Panowania Jana Kazimierza, przez nieznajomego autora, zapełnił przerwę tych czasów w dziejach naszych. Pochlebiamy sobie, ie ogłoszeniem rękopismu wystawującego obraz sumienny tejże samej, epoki, skreślony biegiem i doświadczonem piorem znajomego pisarza, który na schyłku zeszłego wieku przysłużył się literaturze życiem Stefana Czarnieckiego i wielu innemi ważnemi pismami, powiększymy obręb wiadomości na polu dziejów naszych. Praca ta krytycznie podług wiarogodnych podań i spółczesnych historyków wykonana; w celu dopełnienia zamierzonego wydania całego szeregu wszystkich panowań w Polsce, wystawia część obrazu rządów Jana Kazimierza, to jest od ósmego roku jego panowania, czyli od roku 1648. Szczęśliwie ocalony od zatraty, i pomyślnym trafem z zapomnienia wydobyty rękopism niniejszy, wystawia najważniejsze wypadki tej burzliwej cząstki dziejów polskich. Co większa! zaczyna się właśnie od opisu tych wypadków, które autor Panowania Jana Kazimierza roku 1840 wydanego opuszcza (jak świadczy nota na str. 308 Tomu Igo między nawiasami zawarta), to jest od bitwy pod Pragą w dniu 18 Lipca 1656 roku między wojskiem Królewskiem a Szwedami, pod Karolem Gustawem i Brandeburczykami stoczonej i cięgnie się bez przerwy aż do końca panowania tego Króla, w dniu abdykacyi korony 16 Września roku 1668. Smutno jest bez wątpienia czytać te karty obrazami wojen, nieładu i wszelkiego rodzaju klęsk za niemi idących zapełnione. Lecz obok tego, ileż pięknych i szlachetnych czynów, ile poświęcenia się. Wreście możeż być zbawienniejsza nauka, dla potomnych, jak wierne, bezstronnie ocenione wspomnienia przeszłości.
Wydawca.ROZDZIAŁ I.
Bitwa pod Pragą i powtórne zajęcie Warszawy przez Szwedów – Łupieztwa Wirtza w Krakowie – Poselstwo od Jana Kazimierza do obcych mocarstw – Powodzenia Czarnieckiego – Opaliński w Brandeburgii – Grudziński znosi rabusiów Wrzeszczowica – Jan Kazimierz uwalnia od Szwedów Łęczycę i Kalisz, wchodzi do Gdańska – Gąsiewski zwycięża Szwedów pod Prostkami – sam później klęskę ponosi – Ugoda z Carem Alexym Michałowiczem – Lubomirski bierze Wieliczkę – Rakocy wchodzi do Polski – Czarniecki wyprowadza Króla z Gdańska do Częstochowy – przymierze z Austrya – Karol Gustaw i Rakocy próżno się kuszą o Zamość – wchodzą do Warszawy – Lubomirski nachodzi ziemię Siedmiogrodzką – Król Duński wkracza do Szwecyi – Posiłki Austryackie w Polsce – Król Szwedzki idzie do Pomeranii – Rakocy opuszczony wraca do Siedmiogrodu – przyjmuje ciężką ugodę pod Miedzybożem – wojsko jego zniesione od Tatarów – Szwedzi Kraków oddają Austryakom – Przymierze J. Kazimierza z Danią i Elektorem – czcze umowy z Austrya.ROK 1656.
Karol (Król Szwedzki) złamawszy sam wiarę rozejmu Sztumdorfskiego, niedotrzymawszy słowa nikomu, hańbił naród (polski) podobnemi wyrzuty, sam na nie wprzód zasłużywszy. Z taką odpowiedzią odesłany Poseł, nie niósł żadnej nadziei pokoju. Przeto Jan Kazimierz przymuszony szukać obcych posiłków, napisał do Cesarza, iż Karol nie przyjął pośrednictwa jego; iż
Elektor Brandeburski z ujmą dostojności cesarskiej i wiary jako hołdownik, złączył się z, wojskiem szwedzkiem; prosił go zatem aby nieodłączał całości Korony Polskiej, i sprawy jej od dostojności majestatu swego, i pokoju świata chrześcjańskiego. Senat także polski napisał do wszystkich Elektorów donosząc o złamanej wiarze Fryderyka Wilhelma, oraz oświadczając iż jeżeli co niepomyślnego wypadnie albo na sławę samego Elektora albo dla państw jego, aby Rzesza nie przypisywała Rzeczypospolitej niepomyślnych wypadków. Kanclerz także Koryciński napisał do Xięcia Awersperga pierwszego ministra cesarskiego w tej samej treści jak był list Jana Kazimierza, donosząc mu oraz iż liczna horda tatarska idzie Królowi na pomoc. Przeto jeżeliby J. C. Mość miała jakowe zamysły, niech raczy najspieszniej wykonać, bo chociaż Rzeczpospolita Polska i dla Jego Cesarskiej Mości i dla ościennych państw niemieckich stara się o zasłonę i bezpieczeństwo, dłuższa jednak zwłoka może jej być nader szkodliwą.
Tymczasem wysłane szpiegi aby powziąść wiadomość o Szwedach, donieśli iż Karol spieszy ku Warszawie i złączył się z Elektorem pod Płońskiem. Natychmiast Jan Kazimierz kazał przeprawić wojsko na drugą stronę Wisły, ale Król Szwedzki spiesznym krokiem dążąc do Warszawy, uprzedził przeprawę naszych, i stanął naprzeciwko zbrojowni warszawskiej. Byli przy boku jego Filip Szulebach, Karol Margrabia Badeński, Xiążęta Wejmar i Anhalt, tudzież Horn, Bannier, i Miller pułkownikowie. Lewem skrzydłem władał Xiąże Adolf brat królewski i Duglas jenerał jazdy. Żałosnem jest wspomnieniem że Bogusław Radziwiłł znajdował się także wśród nieprzyjacioł Króla i Ojczyzny (1). Na prawem skrzydle po nadbrzeżu Wisły, rozłożył wojska swe Elektor, którego wodzem naczelnym był hrabia Waldek z Ottonem Szpar jenerałem artyleryi, Kanenbergiem, Tottem, Wrangelem, półkownikami.
Wojska naszego naczelnym wodzem był Hetman Stanisław Potocki, i Lanckoroński Hetman polny, obadwa pod rozkazami Króla, wszędzie przytomnego. Ci obadwa wodze dowodzili na prawem skrzydle; środek obsadzony był wojskiem kwarcianym pod rozkazami Stefana Czarnieckiego, Jana Sobieskiego, Zamojskiego, Sapiehy i Wiśniowiecki ego. Lewego skrzydła naczelnikiem był Hetman polny Litewski Gąsiewski… z Hilarym Połubińskim i Pacem. Jak tylko wodzowie ułożyli się ostatecznie o miejsce kędy stanąć miały półki do boju, pierwszy wystrzał z dział naszych położył trupem wiele nieprzyjaciela. Lecz i on niemałą zadał klęskę naszym, wysadziwszy trafnie swoje armaty. Wtenczas Lanckoroński rzucając się mężnie na półki Elektor- – (1) Kochowski Clim. na karcie 148.
skie, wprowadził pierwsze szeregi do bitwy, wielce jednak raziły ich strzały broni nieprzyjacielskiej, póki się nie zbliżyli do siebie. A wtenczas nasi ręcznym orężem z bliska razić mocno zaczęli nieprzyjaciela. Za niemi hułany puściwszy wolne cugle koniom, z taką natarczywością uderzyli na Szwedów, iż gdy cały ich szereg został złamany, środek nawet chwiać się zaczynał i uchodzić bez ładu do lasu, który będąc rzadkim, nie mógł zasłonić uciekających przed pancernemi. Ta pomyślna rozprawa tak zmięszała Szwedów, iż Karol widząc swoich w nieładzie, kazał zatrąbić aby się cofniono. Wkrótce też i noc nadchodząca dała czas Szwedom, do nowych urządzeń i szczęśliwszych obrotów.
Nazajutrz bowiem (17 lipca) Karól obawiając się aby Tatarowie nie wzięli mu tyłu, opanował bliski pagórek i porobił baterye, z których raził znacznie chcących nań z boku uderzyć. Zmięszane tym ogniem Tatary chwiać się zaczęły, z czego korzystając jazda szwedzka zapędziła uciekających na błota i znaczną zadała klęskę. Z drugiej jednak strony Szwedzi rażeni ogniem działowym, wiele ucierpieli. Marya Ludwika wyszedłszy z zamku i zbliżywszy się do zbrojowni, aby się przypatrzyła walce wojsk stron obudwóch, postrzegła iż można było razić Szwedów przez Wisłę z pewnego miejsca, gdyby tam założono baterye. Kazała więc natychmiast wy – prządź z powozu swego konie i przywieźć spiesznie dział kilka, z których więcej szkodziła Szwedom, jeżeli wierzyć można Grondzkiemu (1) jak całe wojsko polskie, które już stygnąć zaczynało w boju. Tymczasem Duglas z Hornem ściągnąwszy jazdę ze skrzydeł i wziąwszy Elektora piechotę, rzuca się z tyłu na warownią mostu, i wtenczas kiedy Karol wstrzymuje jazdę naszą gęstym dział ogniem, obadwa ci naczelnicy całą swoję siłę wywierają na straż mostową. Dwa półki piechoty broniły tej warowni, które Hetman chcąc posiłkować zabiegł Duglasowi; ale gdy i on i kwarciane wojsko, które z boku biło na nieprzyjaciela, odsunione zostało, wycięta straż, opanowana warownia i działa dostały się nieprzyjacielowi. Karol aby dokończył zwycięztwa, rzuca się wśród półków naszych, za którym idąc Szwedzi, mimo mężnego odporu Litwinów, zostają panami pobojowiska. Godna jest pamięci śmierć Jakóba Kowalskiego żołnierza chorągwi królewskiej hułanów, który postrzegłszy Karola wśród szeregów naszych, spiął ostrogami konia i rzucił sie na niego, ale w samym uderzeniu uprzedzony (jak wieść była) od Radziwiłła, poległ raniony kulą. Karol kazał podnieść lecącego z konia i pytał się o imię, a niemogąc się dowiedzieć "któżkolwiek jest (rzecze) chociaż nie wiem, imienia, cnota jego przej- – (1) Historia belli Casacco-Polon.
dzie do chwały wieków potomnych." Patrząc potem na umierającego "gdybym (rzecze) miał podobnych przynajmniej dziesięć tysięcy, nietylko Turka, ale bym świat cały zhołdował" (1). Toż samo mógłby był mówić Jan Kazimierz, iż mając setną część wojska tak walecznego jak był ów mężny Kowalski, nigdyby Karol nie stał się powtórnie panem Warszawy. Czyn ten mężny poważając Król Szwedzki, kazał ciało włożone w trumnę zawieźć do Bernardynów na Pragę, i przywoławszy zakonników wszystkich, zalecił one pogrześć stosownie do obrządku naszego katolickiego.
Po tak niepomyślnej dla naszych, walce Jan Kazimierz widząc, iż ostygło męztwo i żołnierz mniej ochoty okazywał do boju, wysłał nocą do królowej z poleceniem, ażeby uprzedzając; nieszczęście wyjechała z miasta. Ale ta zawsze baczna na powagę tronu, tknięta do żywego, taką odpowiedź dała. "Jeśli Król opuści swą stolicę z tak licznem wojskiem, tedy ja z kobiecym dworem moim, oderwać się od niej tak łatwo nie dam." Wszakże prośbami zmiękczona, nakoniec z trudnością dała się nakłonić do wyjazdu, i obrała Częstochowę na schronienie swoje.
Jeszcze noc była, gdy Karol wprowadził oddział jeden piechoty do lasu będącego po lewej ręce, i skoro dzień zajaśniał rozpoczął na nowo – (1) Kochowski na karcie 152.
bitwę. Tymczasem Jan Kazimierz naradzał się z naczelnikami wojska i szlachty, jakimby sposobem dać odpór Szwedom, gdy świeżo zabranego jeńca stawiono przed królem szwedzkim, który zagroziwszy mu śmiercią jeśliby prawdy nie wyznał, spytał go o czemby Jan Kazimerz rozmawiał, którego widział przez perspektywę otoczonego naczelnikami. Jeniec, ponieważ nic nic było w sekrecie co się działo w obozie Jana Kazimierza, wyznał iż dane były rozkazy uderzyć na prawe skrzydło wszystkiemi siłami. "Dosyć mi natem (rzecze król)." Natychmiast kazał odmienić szyk wojska, domyślając się iż elcktorscy będąc na prawem skrzydle, albo mają jakie porozumienie z Polakami, albo iż są nowo zaciążni, prędzej pójdą w rozsypkę i zrobią zamieszanie w szeregach szwedzkich. Przeto uprzedzając wszelki wypadek wprowadził półki swe na prawe skrzydło, a elektorskich uszykował na miejscu swoich. Tymczasem oddział hułanów rzuca się mężnie na prawe skrzydło Szwedów, i chociaż tam zastali walecznego żołnierza, znaczną jednak klęskę zadali nieprzyjacielowi. Lecz gdy nastąpili nowi na miejsce trupów usłanych i piechota osadzona w lesie zaczęła znowu razić naszych, przymuszeni byli hułani cofnąć się nazad, przez co Szwedzi nabrawszy serca mieszali szyki wojsku całemu.
Takim sposobem wojsko polskie mogąc ocalić stolicę i odnieść stanowiące zwycięztwo nad nie – przyjacielem, podało plecy Szwedom. Sam bowiem Karol wyznał, iż gdyby inne półki natarły były z równem męztwem z jakiem się rzucili na niego hułani, a przytem – oddział jaki uderzył był na lewe skrzydło, nie mógłby był obiecować zwycięztwa (1). Ponieważ jednak wojsko nasze przewyższało liczbą Szwedów, bitwa trwała do południa, i najprzód Tatary usunęły się z bojowiska, patrząc nieczynnie z daleka na utarczkę naszych, a potem i Król ostrzeżony iż w tym stanie są rzeczy, uszedł przez most do Warszawy (2). Za nim wojsko z takim naciskiem pchało się na most, niezważając na osobę i bezpieczeństwo Króla, iż Hetman chcący wstrzymać nieład, wystawił się na niebezpieczeństwo, częścią rażony od nieprzyjaciela, częścią pchany w rzekę od uciekających.
Szwedzi w mniejszej liczbie od naszych pędzili przed sobą lud zestraszony, tak iż Król ani zatrzymać się w zamku, ani w mieście nawet dłużej bawić nie mógł. Zasłoniony strażą Hetmana uszedł do Lublina, inne zaś oddziały zostawione za Wisłą udały się do Okuniowa; a tak – (1) Grondzki na karcie 297.
(2) Kochowski nie zgadza się z Grondzkim twierdząc, iż Król uszedł do Okuniowa: ale oprócz dowodów które Grondzki przytacza, iż Potocki Hetman zasłaniał Króla uchodzącego przez most, Pufendorf także na karcie 161 jest tegoż zdania.
całe wojsko, nie zbite ale rozproszone zostało. Nieprzyjaciel wszedłszy znowu do Warszawy, nie ścigał uciekających, częścią iż nękany trzydniową bitwą, potrzebował spoczynku, częścią iż mając konie cięższe od naszych, nie chciał ich próżno trudzić. To dało czas, iż rozproszone półki zebrały się jedne pod Lublinem przy Hetmanie Potockim, drugie między Bugiem i Narwią pod dowództwem Hetmana Lanckorońskiego. Litwa z Hetmanem Gąsiewskim i znacznym oddziałem Tatarów, świeżo na pomoc przysłanych, udała się ku granicom Prus Elektora.
Król Szwedzki odpocząwszy przez trzy dni w Warszawie, miał zamysł udać się do Krakowa, aby zatrwożył powstających przeciwko sobie zwycięztwem pod Warszawą, i rozproszył związki swą przytomnością. Ale wieść niepomyślna o wkroczeniu Moskwy do łnflant i oblężenie Rygi, odwołały go w tamte strony, zwłaszcza gdy Wirtz zostawiony rządcą Krakowa miał w Landzkoronie, Tenczynie, Wiśniowcu, Pieskowej skale, Ojcowie i innych znakomitszych zamkach załogi, a tem samem utrzymywał Kraków w bojaźni, mimo srogich zdzierstw i okrucieństwa które wywierał, tak iż akademia nawet mimo podpisanej umowy króla z Czarnieckim, przymuszona była opuścić swoje siedlisko
Chciał był Dembiński Starosta Nowomiejski uwolnić stolicę z jarzma srogiego Wirtza, ale zdradzony został od zbiega, któremu nieuważnie powierzył list do Karkutowicza obywatela krakowskiego, o spisku przeciw Szwedom. Mając nazajutrz uderzyć na Kraków, gdy dla odwagi pozwolił pijaństwa sobie i swoim, uprzedzony od Wirtza i rozproszony haniebnie pod Mogiłą, był powodem Wirtzowi, iż skazał miasto na ciężką kare pieniężną, i znaglił do nowej przysięgi wierności najezdnikowi. Wirtz zabrawszy wszystkim broń wszelką, zakazał wychodzić z domu, wziął w zakład znakomitsze mieszczany o których miał podejrzenie, i wyznaczył podwójną płacę dla żołnierza jak miasto dotąd dawało. Podobny miał los Zebrzydowski, którego Jan Kazimierz wysłał z oddziałem pod Kraków, aby bronił Szwedom wycieczek i niszczenia kraju; w nocy bowiem napadnięty od Wirtza, gdy puszcza się w pogoń za zmyślającym ucieczkę, obskoczony z zasadzek traci wielu znakomitszych uczestników tej nieszczęśliwej wyprawy; reszta zaś winna była ucieczce swe życie. Wirtz pod pozorem obrony miasta z łupił wszystkie kościoły na przedmieściu będące i kazał je zrównać z ziemią, zostawując wieczne ślady dzikości i barbarzyństwa, jakie się dotąd dają widzieć w Sandomierzu, Nowem mieście Korczynie, i innych miastach, które naród Szwedzki zhańbiły. Tymczasem Jan Kazimierz po odejściu Króla Szwedzkiego z Elektorem do Prus, miał czas odetchnąć. Naprzód porozsyłał posłów do państw ościennych z prośbą o posiłki. Uwiadomiony o związku Rakocego z Szwedami i Kozakami, dopraszał się Cesarza aby go odciągnął od zmowy z nieprzyjaciołmi. Wysłał posła do Stambułu z domaganiem się aby Porta na mocy trwających z sobą traktatów, zakazała Rakocemu jako hołdownikowi swemu, wiązać się z nieprzyjaciołmi Rzeczypospolitej Polskiej. Do Hana Tatarskiego wyprawione także posły z prośbą, aby niedozwalał Rakocemu wkraczać w granice polskie, tydziez aby z całem swem wojskiem pospieszył na ratunek przeciw spiknionemu na zgubę Polski nieprzyjacielowi. Nakoniec wysłał posłów do Danii pobudzając ją przeciwko Królowi Szwedzkiemu, i wystawując jak dobra podaje się pora zemścić się za krzywdy uczynione przez Szwedów, wtenczas kiedy Karol zatrudniony wojną w Polsce wyprowadził wszystkie swe siły z kraju: przyrzekając, iż gdyby Karol wyciągnął wojska swe z Polski, broniąc własnego państwa, Król Polski poszle znaczne siły na ratunek Duńczykom (1). Gdy tym sposobem Jan Kazimierz nic nie opuszcza, coby posłużyć mogło na ratunek państwa, wodzowie także nasi zwodząc cząstkowe bitwy z nieprzyjacielem, odnosili znaczne korzyści. Czarniecki z oddziałem swoim przybrawszy pięć tysięcy Tatarów, napadł na Szwedów pod wsią Lipiec tak szczęśliwie, iż dwa tysiące Szwedów – (1) Grondzki na karcie 304.
położył trupem, i Folgela półkownika naczelnego wodza złapanego oddał w zdobyczy Tatarom (1); z tamtąd posuwając się dalej, gdy się dowiedział iż Poter prowadził z sobą tysiąc dwieście jazdy, którą z różnych miast pościągał, tudzież znaczny oddział piechoty z wielką liczbą wozów ładownych zdobyczą rabunku, przybył spieszno dnia 24 sierpnia do Strzemeszna. Tam zastał nieprzyjaciela w tak dobrym porządku, iż żołnierz zaufany po pierwszym wystrzale, pił za zdrowie tych z któremi się miał spotykać. Czarniecki udał najprzód jakoby całą siłą miał uderzyć na środek wojska, ale widząc słabo obsadzone skrzydła, odmienił nagle rozkazy, i uderzył na boki z taką natarczywością, iż cały prawie ten oddział zniszczył w jednej godzinie, zwłaszcza gdy obszerne pole posłużyło naszym, iż ścigając uciekających wpędzili ich na ciasną groblę i niszczyli do reszty w przeprawie (2).
Równie i w innych miejscach nie sprzyjało szczęście Szwedom: Piotrków, Wieluń, i inne miasteczka powstały przeciw nieprzyjacielowi. Wszystka wielkopolska szlachta porwała się do broni, gdy się wieść rozeszła, iż Karol ustąpił kraju tego Elektorowi, który łamiąc wiarę stał się uczestnikiem najazdu, osiadł Poznań, obsadził inne miasta swemi załogami, rozdał urzęda – (1) Rudawski na karcie 210.
(2) Kochowski Clim. II. na karcie 164.
Prusakom i zaczął wydawać swe obwieszczenia. Rozszerzył się zapał przeciw najezdnikowi; niestracił naród ducha obrony swej całości, mimo tylu klęsk które poniósł od Szweda. Opaliński Wojewoda Podlaski na czele licznej szlachty wpadł nagle do Brandeburgii i prawem odwetu rządzić sic zaczął w państwie Elektora. Ale ta wyprawa ciągnąca za sobą skutki pomyślne, skończyła się na niczem. Opaliński czyli że się obawiał zemsty Elektora, czyli ze był umysłu słabego, uczynił ugodę z mieszkańcami Marchii, po której wojska nasze opuściły Marchią, otrzymawszy od nich przyrzeczenie iż uproszą Elektora, aby straże swe wyprowadził z miast wielkopolskich. Ta nierozsądna umowa i śmiechu raczej godna, pozbawiła naród wielkich korzyści. Wojsko bowiem polskie przerzynając się w głąb kraju, byłoby zatrwożyło samą nawet stolicę Berlin, a tym sposobem Poznań i inne miasta wielkopolskie będące w ręku Elektora, zostałyby uwolnione. Jak się mógł spodziewać Opaliński iż Elektor dobrowolnie skłoni się do zachowania umowy i dotrzyma mu wiary, której niedotrzymał poprzysięgłszy królowi, i złamawszy ją w umowie z szlachtą Prus królewskich? Lepiej sobie postąpiła taż szlachta: chcąc bowiem poprawić błąd Opalińskiego, wkroczyła do Pomeranii wschodniej, i spustoszyła kilka wsi z miasteczkiem Kunielsberg; ale Jan Kazimierz zagroziwszy jej karą, wydał rozkaz aby ustąpiła natychmiast z ziemi, składającej cząstkę Rzeszy Niemieckiej, a co większa wysłał Morsztyna do Frankfurtu, aby wymówił tę winę przed Stanami Rzeszy. To poselstwo śmiech wzbudziło w przytomnych, dziwiono się iż poseł po to był wysłany, jakoby niesłusznością było odeprzeć gwałt gwałtem. Z tem wszystkiem Rzesza nie chcąc wchodzić w zatargi z Szwedami, oświadczyła Morsztynowi, iż nie myśli zabraniać Królowi Szwedzkiemu wybierania z Niemiec posiłków (1), zkąd żołnierz, i naczelnicy przechodzili srogością Szwedów, barbarzyńskim sposobem prowadzący wojnę.
Między znakomitszemi zdziercami i rozbójnikami był Wrzeszczowic rodem Czech, zostający w służbie Króla Szwedzkiego. Ten rozproszywszy własny majątek, odzierał kościoły, najeżdżał klasztory, i rabował domy spokojnych nawet mieszkańców. Cały oddział jego składał się z niesfornej zgrai dopuszczający się wszelkich zbrodni i okrucieństwa przykładem naczelnika swego. Miał na niego oko Grudziński Wojewoda Kaliski, pierwszy ów z sprzyjających najazdowi Szwedów, lecz potem tknięty żalem iż stał się narzędziem tylu nieszczęść ojczyzny, otwarty nieprzyjaciel Szwedów. Powziąwszy wiadomość, iż ten rozbójnik z całą swą zgrają rozłożył się we wsi Lubarze, wpada z zebraną – (1) Rudawski na karcie 288.
szlachtą w nocy, i wznieciwszy pożar, tak mięsza rozespanych łotrów iż przeszło ośmset ich częścią trupem ściele, częścią napędza do wody i topi. Sam Wrzeszczowic wydobyty z pod słomy, gdzie się był ukrył, został zabity kijmi od pospólstwa (1).
Tymczasem Jan Kazimierz otoczony wojskiem Hetmana Potockiego i szlachtą z naczelnikami swemi, ruszył ku Wielkiej Polsce chcąc nieść pomoc Gdańszczanom statecznym zawsze w wierze ku sobie i mężnie dającym odpór nieprzyjacielowi, który stawszy się panem twierdzy Haut zwanej, postępował pod Mindę z flottą którą dowodził Wrangel, broniąc przystępu obcym okrętom. W tym kierunku wojska postępującego chcąc uwolnić Łęczycę, w której Elektor już był osadził swe straże pod dowództwem Schonego, wezwał go aby oddał miasto jako własność swojej korony, a widząc iż się rządca wzbrania, kazał natychmiast uderzyć silnie na mury, i w pół godziny dostał się do miasta. Straż schroniwszy się do zamku przymuszona była zdać się na łaskawość króla.
Ztamtąd Jan Kazimierz udał się do Chojnicy, gdzie Jerzy Książe d'Anhalt był rządcą straży. Ten posłyszawszy iż Król ciągnie ku niemu ze znaczną siłą, wszedł z nim w umowę, iż nie podniesie oręża przez dwa miesiące przeciw Królo – (1) Kochowski Clim. II. na karcie 166.
wi, i ze wyjdzie z kraju nie czyniąc żadnej szkody. Pod temi dwoma warunkami otrzymał pozwolenie udania się do Pomeranii. Wkrótce i Kalisz uwolniony został za namową Starkowickiego Kasztelana Krzywińskiego, który nakłonił rządcę będącego w tym mieście aby je opuścił i przeszedł z oddziałem swym do załogi Toruńskiej. Umowa bez korzyści przesadzająca nieprzyjaciela z miejsca mniej obronnego do znakomitszej warowni.
Gdy tym sposobem Jan Kazimierz posuwa się z wojskiem, Gąsiewski Hetman Polny Litewski wkroczywszy do Prus książęcych, niszczył wsie i miasta. Elektor chcąc zapobiedz zniszczeniu, wysłał Waldeka z znacznym oddziałem Fryderyka Wilhelma, z którym Izrael Półkownik Szwedzki mający sześć półków pod swem dowództwem, złączył się pod Prostkami wsią Prus Elektorskich, z oddziałem także księcia Radziwiłła wiernego dotąd stronie nieprzyjaznej. Gąsiewski stanąwszy nad małą rzeczką która go oddzielała od nieprzyjaciela, poczynił rozrządzenia do boju. Tymczasem nieprzyjaciel widząc małą liczbę wojska Hetmańskiego i łatwą do przebycia w bród rzeczkę, rzuca się w wodę i przebywszy ją z łatwością, wszczyna natychmiast bitwę. Gąsiewski spodziewając się tego co nastąpiło, ukrył tysiąc ludzi w zasadzkach, nad któremi powierzył dowództwo Wołłowiczowi. Tatarom znaczny oddział składającym, kazał niżej przeprawić się przez rzekę i tył wziąść nieprzyjacielowi; sam zaś stawił się mężnie całej sile nacierającej, która przeszła na drugą stronę rzeki, działa nawet z sobą przeprawiwszy. Tym sposobem zaufany w pomyślnej rozprawie nieprzyjaciel, widzi się otoczony zewsząd. Trwoga i zamięszanie przynagla go do ucieczki, która szkodliwszą jeszcze była dla niego, niż bitwa, napędzony bowiem w błota ginął bez obrony, a jeżeli który wydobył się i chciał unieść życie ucieczką, ścigany od Tatarów szybkie konie mających, albo zginął w ucieczce, albo się dostał w niewolę. Trzy tysiące Niemców i Szwedów rachowano poległych: dział i chorągwi około czterdzieści. Waldek wódz naczelny strzałą w bok raniony, ledwo uniósł życie. Radziwiłł złapany, Izrael półkownik którego Karol zwał nauczycielem swoim, iż pod jego dowództwem uczył się sztuki wojennej, dostał się w niewolę Tatarom i zaprowadzony do Krymu. Tenże los spotkał Engelów dwóch braci Anglików, generała Walwrot, Horna, Szarfenberga, Kocha, Brunela, i Amerstejna. Kilku półkowników i siedmnastu officerów legło zabitych w ucieczce (1).
Dzień ośmnasty listopada, którego to zwycięztwo Hetman Gąsiewski odniósł, był dniem chwały jego a trwogi Prus książęcych; obawiano się bowiem aby zwycięzca nie wkroczył w kraj od- – (1) Kochowski Clim. II na karcie 172
kryty, po zniesieniu całkowitem wojska które go zasłaniało. Jakoż można się było spodziewać nierównie większych korzyści, gdyby Tatarowie zwyczajem swojm obciążeni łupem nie odhaczyli się byli, wracając do domu pod pozorem urazy iż im Litwa wydarła z rąk Radziwiłła. Tak to względy na osoby możnowładzców, zasłaniały częstokroć szkaradność ich czynu., Po odejściu Tatarów nie przestał Hetman być czynnym. Oddział Derflinga półkownika pruskiego powracającego z Poznania uprzedzony szybkością naszych, których się Prusacy niespodziewali zastać w tamtych okolicach, poszedł cały w rozsypkę, napędzony mężnem nacieraniem naszych. Ale Gustaw Steinbok zabiegłszy drogę Gąsiewskiemu przy jeziorze Stabo, gdy nagłem napadnięciem Litwa się rozproszyła, zadał mu klęskę tem boleśniejszą im więcej korzyści utracił z zwycięztwa odniesionego świeżo pod Prostkami; uszli bowiem z niewoli znakomitsi jeńcy szwedzcy, których Gąsiewski nie zdołał uprowadzić w głąb kraju.
Te cząstkowe bitwy z strata i korzyścią na przemian, nie wstrzymały pośpiechu Jana Kazimierza dążącego do Gdańska, który chcąc sobie zabespieczyć przeprawę, wysłał Jaskulskiego Oboźnego na zwiady z znacznym oddziałem. Ten napadłszy na oddział 500 Szwedów, przymusił go do ucieczki, w której Szwedzi napędzeni, częścią, w Wisłę, częścią w jej odnogę, topili się z końmi. Hrabia Königsmarck młody unikając niewoli rzucił się w Wisłę, i nie mogąc jej przebyć, utonął. Ten to sam był Königsmarck, mówi Kochowski (1), który w zamku Tenczyńskim trzysta Polaków (dawszy im słowo iż ich zachowa przy życiu) kazał zamordować. Podobnież przypadek spotkał ojca jego Krzysztofa Königsmarcka Marszałka Szwedzkiego, który prowadząc morzem posiłki Karolowi, gdy burza niedozwalała mu wnijść do portu Pilawskiego, tłukł się po brzegach w bliskości Gdańska, i otoczony od wysłanych statków gdańskich, dostał się w niewolą.
Wśród radości miasta z tak znacznego obłowu, przybył Jan Kazimierz do Gdańska 15 listopada, otoczony wybornym wojskiem młodzieży i półkiem hułanów porządnie ubranym. Liczne chorągwie mieszczan zaszły mu drogę i dano ognia z dział wszystkich po trzykroć. Przyjęty od ludu z okrzykami radości, był powitany od Magistratu i wprowadzony na Ratusz, gdzie imieniem całego miasta Wincenty Fabrycy Syndyk, miał do niego mowę oświadczającą radość z przybycia Pana i stateczną wierność ku swemu Monarsze. Kanclerz Koryciński odpowiedział mu imieniem Króla, chwaląc stateczność i męztwo Gdańszczauów, czyniąc przytem obietnicę, iż nieszczęścia które to miasto i kraj cały nękały,– (1) Clim. II. na karcie 170.
mieć będą w krótce koniec. Król udał się potem na radę Senatorów jakby przedłużyć rozejm kończący się z Moskwą, i wnijść z nią w stałe układy pokoju. O czem uwiadomiony Karol zdaje się iż poznał naówczas jak błędnym uniesiony był zdaniem, gdy wypowiedział wojnę niszczacą dwa narody, które złączone z sobą przyjaźnią w widoku dobra wspólnego, mogły założyć tamę wzrastającej północnej potędze. Widział Inflanty wystawi one na łup, Rygę stolicę otoczoną nieprzyjaciołmi. Oddziały swoje pod dowództwem Hrabiego Turn, i Kronmanna zbite, i mimo najpowabniejszych warunków które podawał Carowi chcąc z nim zawrzeć pokój, widział w nim stałość w odrzucaniu wszelkich jego ofiar, Nie mogąc zatem nakłonić Moskwy aby przeszła na jego stronę, używał wszelkich sprężyn aby zerwał związek jej z Polską. W tej myśli spuszcza z tonu swej wyniosłości i zemsty nad Janem Kazimierzem, która tylu klęsk nam i Szwedom była przyczyną. Wyprawia spiesznie Forgela, którego świeżo uwolnił z niewoli tatarskiej, aby nakłonił Polskę do pokoju i przymierza z sobą. Forgel podał napisany od siebie projekt, w którym wyraził, aby bez żadnego przewodnictwa obcych mocarstw pokój był zawarty, pomiędzy dwoma narodami, który miałby za zasadę powrócenie całkowite Królestwa Polskiego Janowi Kazimierzowi, jak było przed wojną: mieszkańców obudwóch państw spokoj – ność: sprzymierzeńców walny i spokojny handel: oddanie każdemu co jest jego własnością (1). Karol odrzucający przedtem wszelkie podawane sobie układy tak obraźliwie, a teraz z taką łatwością i pośpiechem okazując chęć pokoju, nie mógł mieć innej myśli, tylko aby zerwał układy o pokój z Wielkim Księciem Moskiewskim, a zniechęconego ku Polsce wprowadził w związek z sobą i okupił zagrożone Inflanty oderwaniem części jakiej od Polski. Łatwo się domyślano iż Karol odrzucając pośrednictwa Cesarza i wszelkiego obcego mocarstwa, w wybiegach tylko krętej polityki szukał sposobu odwrócenia od siebie wojny moskiewskiej. Powrócił zatem Forgel nic niewskórawszy, a Karol rozgniewany iż się mu zamysł jego nie udał, pobudzać zaczął Rakocego do wojny, wystawując mu obraźliwy czyn Polaków, iż go łudzono nadzieją korony.
Z tem wszystkiem mimo wszelkich usiłowań Króla Szwedzkiego, aby przeszkodził układom Jana Kazimierza z Moskwą, stanęła z nią ugoda za pośrednictwem Ferdynanda III Cesarza. Najznakomitsze warunki tej umowy były: iż dano obietnicę Wielkiemu Księciu Alexemu Michałowiczowi, że obrany będzie królem polskim za życia jeszcze Jana Kazimierza, o co W. Książe wyprawi posłów do króla na sejm, będąc uwiadomiony o tem od Króla polskiego. Póki – (1) Kochowski Clim. na karcie 174.
zaś te układy trwać będą, obiedwie strony działać będą wspólnie przeciw nieprzyjacielowi, niewyłączając Księcia Pruskiego, póki się Królowi Imci i Rzeczypospoltej nie upokorzy. Miasta, zamki, wsie, dotąd nie będące w rękach Moskwy, będą spokojne od niej i od wojska zaporoskiego. Wolne przejście wojsku polskiemu przeciwko wspólnemu nieprzyjacielowi odmówione nie będzie. O tytuł tak większy jako i mniejszy W. Księcia, Stany Rzeczypospolitej umówią się z posłem jego na sejmie. Podpisano w Niemieży pod Wilnem, trzeciego listopada 1656.
Ta umowa z Aleksym była nakształt gwałtownego lekarstwa, które albo przywraca prędko zdrowie, albo zabija chorego. Obaczymy później w jakie wojny naród się wplątał, chcąc wybrnąć na czas z odmętu.
Po tylu zdarzeniach przeciwnych zamysłom króla szwedzkiego, poznał nakoniec iż go szczęście odbiegło. Senat szwedzki tak nieuważnie przedtem odrzucający przekładania senatu naszego, i podsycający dumę króla pragnącego zaboru, wystawiał mu w liście stan państwa zagrożonego napadem, prosząc aby porzuciwszy mniej korzystne dla Szwecyi widoki, zwrócił uwagę na Skanią zagrożoną od króla duńskiego, na Inflanty które Moskwa niszczy, i na Pomeranią, która wiele ucierpiała za wkroczeniem wojsk polskich. Ztem wszystkiem Karol zacięty w uporze i podobnego charakteru jak było kilku królów innych tegoż narodu, nie dał się odwieść od przedsięwzięcia.
Jeszcze stolica Kraków mimo oddalenia się Karola do Prus, była w rękach nieprzyjacielskich. Rządcą jej jakeśmy powiedzieli był Wirtz półkownik, obrzydłe imię w kraju dla zdzierstw i okrucieństw dzikich, które wywierał. Jan Kazimierz udając się do Gdańska, zostawił Lubomirskiego Marszałka Koronnego z zleceniem aby wyrwał stolicę z rąk nieprzyjaciół. Starał się usilnie Lubomirski dopełnić żądań króla i narodu, licząc do ośmiu tysięcy ludu zbrojnego. Miał bowiem oprócz szesnastu chorągwi kwarcianych, znakomitszych jeszcze obywatelów z województw Krakowskiego, Sandomierskiego i Lubelskiego, którzy prowadzili z sobą Góralów i lud nadwiślański. Wirtz także ze strony swojej starał się jak najlepiej umocnić, i nic nie zaniedbał, aby usiłowania naszych uczynił nadaremne. Wojsko pod zwierzchnictwem Lubomirskiego stanęło obozem przy wsi Bieżanów, i podsunąwszy się pod Wieliczkę, uderzyło na straż tam będącą, którą częścią wyciąwszy, częścią wypędziwszy, odebrało miasto. Wiele natem szkodował łakomy nieprzyjaciel, który dochody z soli obracał na swój pożytek, żołd zaś dla wojska, mieszkańcy których ujarzmił, przymuszeni byli wypłacać.
Po wzięciu Wieliczki zbliżyło się wojsko polskie pod Kraków, i rozłożywszy się pod miastem, broniło wszędzie dowozów żywności dla nieprzyjaciela. Z tem wszystkiem próżne były wszelkie usiłowania Lubomirskiego, aby przymusił Szwedów do ustąpienia. Oblężenie Krakowa trwało już trzeci miesiąc, a częste wycieczki chytrego nieprzyjaciela i natarczywość naszych, wiele krwi kosztowały bez żadnej korzyści i nadziei odzyskania stolicy. Temczasem zewsząd wieść dochodziła iż Rakocy czyni przygotowania do wojny i myśli wtargnąć do Polski. Lubomirski chcąc o tem powziąść niezawodną wiadomość, wysłał oddział swoich ku granicom Siedmiogrodzanina z zleceniem aby wyśledził jego zamysły. Wpadły w ręce naszych listy pisane cyframi, które Rakocy chciał przesłać do Wirtza. Ale wkrótce i sam się z tem nic taił, iż wprowadza wojska swe do Polski, wydawszy obwieszczenie pod dniem ostatnim grudnia 1656, iż "gdy Stany Królestwa Polskiego w gorszych codzień okolicznościach, nie widzą z niskąd dla siebie pomocy, a przez posłów tak dawniej jako i teraz wezwany był do korony, przeto zachowując od dawna przywiązanie do szlachetnego narodu, postanowił osobiście z wojskiem swem przywrócić spokojność zaburzonemu królestwu. Przestrzegając i upominając łaskawie, ażeby wszyscy którzy to oświadczenie czytać będą, zaszli mu drogę na granicach państwa, i oświadczyli mu swe przywiązanie, a wszyscy którzy się opiece jego polecą, łagodnie i łaskawie przyjęci zostaną" (1). Przydał do tego listy swe do przedniejszych panów, które toż samo zawierały co w obwieszczeniu swojem wyraził. Lubomirski widząc z żalem, iż tak długie usiłowania jego około odebrania stolicy były nadaremne, wysłał naprzód Stanisławowskiego Chorążego Halickiego, aby odradził Rakocemu ten zamysł, wystawując mu niesprawiedliwość jego najazdu. Ale Rakocy zaufany w swem wojsku, którego liczył do trzydziestu tysięcy i w obietnicy Kozaków, którzy mu przyrzekli swą pomoc, nie przyjął tej rady, i przeciw prawom narodów zatrzymał przy sobie Stanisławowskiego. Czyn ten tknął do żywego Marszałka: napisał list do Rakocego odpowiadający na obwieszczenie jego, wyrzucając mu naprzód, iż przywiązanie do Rzeczypospolitej z którem się oświadcza, pokazuje się z czynów jego gwałtownych. "Zważ Książe! (mówi dalej) jeżeli szlachetne i wspaniałe dusze, które zakupują sławę i uczciwość życiem swem i majątkiem, przedadzą życie, wiarę i wolność za cenę haniebnego poddaństwa." Ostrzegał go oraz, aby nie pokładał ufności w wojsku, bo dobra sprawa wygrywa, a wojny niesprawiedliwie wszczęte zły pospolicie skutek odnoszą; zbijał zarzut "iż będąc wezwany do tronu, przez zerwanie umo- – (1) Rudawski na karcie 326.
wy i odwołanie posła widział się wystawionym na urągowisko" sprawiedliwym powodem religii, która będąc zasadą rządu, czyniła trudność w układach, w czem poseł odwołał się do Rzeczypospolitej, jeżeli zezwoli na to, aby książe innego wyznania był wezwany do tronu. Naostatek temi słowy kończył: "Dajmy na koniec iż umowa jest zerwana: więc gdy kto pod warunkiem ofiaruje królestwo, czyliż nieprzyjmujący warunku ma prawo wypowiadać wojnę? i za dobrą chęć oświadczoną wypłacać się ogniem i mieczem?" Aby zaś nie zostawił Rakocemu żadnego pozoru sprawiedliwości, przydał i to, iż nie ma żadnych jego jeńców w zamku miasta Lubowli, i że tę nawet grzeczność uczynił Książęciu, iż przejąwszy listy jego do Wirtza, odesłał mu posłańca, słownie go tylko zgromiwszy. List ten nie zrobił żadnego wrażenia na umyśle Siedmiogrodzanina. Otoczony Wołochami, Mołdawczykami, Węgrami i Kozakami wkroczył w granice polskie, a opanowawszy miasteczka Stryj, Przeworski Przemyśl, posunął się do Jarosławia. Przymuszony był zatem Marszałek odstąpić od oblężenia Krakowa, który ściskając głodem, byłby uwolnił od zdzierstw i okrucieństw Wirtza. Tak się skończył rok 1656. pomyślniejszy nieco dla Polski jak był przeszły, gdyby nowej burzy nie wszczął był nowy najezdnik