- W empik go
Dzieje panowania Zygmunta III, Króla polskiego, Wgo Xięcia Litewskiego, . Tom 3 - ebook
Dzieje panowania Zygmunta III, Króla polskiego, Wgo Xięcia Litewskiego, . Tom 3 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 617 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
przez
J. U. NIEMCEWICZA.
…. et nos aliquot nomenque,
decusque Gessimus .
VIRG: AENEID: LIB: II.
Tom III.
wytłoczono w Warszawie
Drukiem Zawadzkiego i Węckiego
Uprzywileiowanych Drukarzy i Księgarzy
Dworu Króla JMci Polskiego.
1819.ROZDZIAŁ I.
Smutne skutki wahania się Zygmunta, odstępuie go Sołtyków. Oddala się Hetman Żółkiewski. J. Potocki W. Brac: miły Królowi umiera. Jakób Potocki brat iego obeymuie wództwo nad woyskiem. Nieużyteczne szturmy, nakoniec d. 15. Czerwca 1611 r. przypuszczony ostatni i Smoleńsk dobyty. Zamiast ciągnienia do Moskwy, Król do Warszawy powraca. Seym, tryumf Het: Żółkiewskiego, lenność Pruss, odda – na Elektorowi Brandeburskiemu. Cierpienia woysk naszych na Moskwie. Chodkiewicz tam przybywa, zazdrość między wodzami. Śmierć J. P. Sapichy, pochwala iego. Woysko będące w Stolicy wychodzi po żywność. Nasi aż za Wołgą szukaią żywności. Insygnia Carskie na żołd oddane. Woysko stołeczne do kraiu chce wracać, ogłasza Konfederacyą, i Cieklińskiego Marszałkiem swoim obiera. Napastowani od Szyszawców, wszędzie plondruiąc, nie opieraią się aż we Lwowie.
1611 r.
Już dziewiętnasty miesięc upływał, kiedy Zygmunt niepomny na możne Państwo, które mógł łatwo odzierżyć, niepomny na sprawy własnego Królestwa, nakoniec na sławę syna i swoią, Smoleńsk ieszcze oblegał. Ciężkie zgryzoty, srogie i liczne przeciwności dręcząc duszę iego, nieupamiętywały w zaciętości i zwłokach. Oboiętne odpowiedzi, długie w przysłaniu Władysława ociąganie się, chęć zagarnienia berła Ruskiego dla siebie, uzbroiły iuż cały naród Moskiewski. Pod samym Smoleńskiem pomiędzy przychylną dotąd Polakom, Moskwy, nayprzód szemrania i tayne spiski, wkrótce bunty otwarte: dochodziły zewsząd wieści, że w obozie Królewskim, zbieraiąca się coraz Moskwa z Kozakami, w słowach wierna, w sercu zgubę Królowi i woyskom iego knowała; nie pewność i rozboie po całym kraiu, grassuiące łupiesców kupy, ocierały się o sam obóz Królewski. Wtenczas Iwan Sołtyków posiadaiący cała ufność Zygmunta, oświadczył Królowi, iż wziawszy lud swóy, póydzie rozproszyć łotrów, i obóz od niespokoyności uwolnić: iakoż poszedł, lecz zamiast rozpędzania swawolnych, złączył się z niemi, ostry list napisawszy do Króla, wyrzucaiąc mu niewiarę i zwłoki iego. Pognał się za nim Mikołay Potocki, lecz wśród mieszkańców pałaiących nienawiścią i zemstą, ni pomocy, ni śladu nawet zbiegłego znaleść nie mógł. Pomnażały udręczenia bunty własnego woyska. Przybjli od obozu Jakób Bobowski z Andrzeiem Rusieckim, doświadczeni i wzięci u swoich Pułkownicy, opowiadaiący śmiało nędze, trudy, i straty swoie, pokazuiący na obnażonych piersiach niezagoione ieszcze blizny, zuchwale domagali się o zaległy żołd, grożąc, że ieżeli im zapłaconym nie będzie, porzuca Stolicę, woysko, i w własnym kraiu należytości swoich poszukiwać będą.
W tak ciężkiem położeniu, w tak zagrażaiących dobru publicznemu okolicznościach, raz ieszcze przekładali Senatorowie, że iedyny sposób uspokoienia Moskwy, zakończenia rzeczy z pożytkiem i chwałą, był ten, by iak nayśpieszniey posłać po Królewicza Władysława, i osadzić go na tronie Ruskim: lecz raz ieszcze Zygmunt wątpliwe tylko dawał odpowiedzi; sama atoli wątpliwość w tak nagłym razie iuż była odmówieniem: w tenczas, gdy ani zaklinania Senatorów, ni pamięć, ze podobnemi zwłokami, utracił berło Szwedzkie, że Ruskie iuż z ręku swoich wymykaiącem się widzi, gdy nakoniec tyle klęsk nie przemogły uporu człowieka, ięli błagać Panowie Rady, by przynaymniey porzuciwszy na chwilę oblężenie Smoleńska, z całem woyskiem szedł przeciw Łepunowi, uwolnił Stolicę, że tę bezpiecznie posiadaiąc, łatwo Panem kraiu całego stanie się. Podobała się zrazu ta rada, iuż się gotowano do pochodu do Moskwy, gdy nowe wahania w słabym powstały umyśle: mógłże tak długie tak kosztowne porzucić oblężenie? co za wstyd dla Króla i woyska! nie lepieyże raz ieszcze natężyć sił, i pokusić się o twierdzę? powiększyły wahania się nalegania Królowey Konstancyi przez listy, by nieporzucać oblężeniami wziąść Smoleńsk co prędzey: czyli to rady te podawała troskliwość o sławę męża, alboli też zazdrość ku Polszcze Rakuskiego domu, niewiedzieć. Jak zawsze słabe umysły, tak i dziś Zygmunt zamiast pośpiechu i natężenia, średnich sposobów chwycił się: wysłał Posłów do woysk na Stolicy i w Mozaysku leżących, zapowiadaiąc im prędkie przysłanie posiłków, obiecuiąc wspaniałe nagrody i łaski, i iak gdyby skarby Carów były iuż iego, pozwalaiąc Rycerstwu niemi się tymczasem zasilić. Rozpisano listy do Strusia i Sapiehy, by oblężonym na Stolicy ciągnęli na pomoc: chciano żeby Hetman Żółkiewski nad wszystkiemi pułki obiął władzę naywyższa, i nayprzód Potoccy przez trzecie osoby, daley od Króla powiernik iego Bobola, i Jezuici, ięli go do tego namawiać, lecz Żółkiewski widząc sławę swoię i zaprzysiężona Moskwie wiarę za – wiedzione od Króla, zapatruiąc się na niesforność woyska, podstępy nieprzyiaciół, niepodobieństwo polegania w czymkolwiek na Królu, nie uległ powtarzanym namowom. Stargany na siłach, pragnął co prędzey uwolnić się od wyprawy, w którey ni rady iego słuchanemi były, ni oręż iuż daley pożytecznym bydź mógł. Do tych powodów, wkrótce ważny nader wypadek dał mu oddalenia się sprawiedliwi przyczynę. Gabryel bowiem Batory nowy Siedmiogrodzia Xiąże, korzystaiąc z zamieszek, których Cesarz Maciey w Królestwie Cześkiem doznawał, opanowawszy Hermansztad, wygnawszy z mieysc wszystkich Rakuszanów, ufny w opiece Turków, zazdrośnie na szerzenia się Polaków patrzących, naiechał Multany, i samey Polszcze groził wtargnieniem. Powinność zatem wołała Hetmana na obronę granic Królestwa: oddalił się, nie bez taiemney zawistnych, i samego Zygmunta radości. Śmierć Karola Sudermanii, wydana przez Danią Szwecyi woyna, dozwoliła odwołać Hetmana Chodkiewicza lnflant, i naywyższą mu władzę nad woyskiem pod Moskwy polecić (1).
–- (1) Żółkiewski u Pamiętniku. – Kobierzycki pag. 395.
Oddalili się z Żółkiewskim Jan Skumin Tyszkiewicz, Kalinowski, Snopkowski z wielu rotami piechoty i iazdy (1). Przydawano bląd do błędu, wkrótce strapienia Zygmunta pomnożyły się śmiercią ulubionego mu Jana Potockiego Wwdy Bracławskiego. Jakim był maź ów, tyle wpływu w owych, czasach maiący, pokrótce opowiem. Oyciec iego Mikołay Potocki Starosta Kamieniecki i Chmielnicki z Woiewództwa Krakowskiego, do żyznych prowincyi Ruskich przeniósł się, i iuż za Zygmunta Augusta chlubnie orężem wsławił się. Jan, o którym mowa, we wszystkich woynach Moskiewskich służył pod Królem Stefanem, tem milszy walecznemu Królowi, iż nieraz w oczach iego oblany krwią, wiodący znakomitych więźniów z zwyciczkich boiów powracał. Wielki Zamoyski doznawszy i męztwa i zdalności młodzieńca, przypuścił go nie tylko do wszystkich zawodów woiennych, lecz do naytaiemnieyszych rad swoich. Gdy Hetman ten, zbił przeważnie woysko Michała, Hospodara Wołoskiego, i wydarł mu Wołoszczyznę i Multany, Janowi Potockiemu, iak nayzdatnieysze- – (1) Idem.
mu z Wodzów, prowincye te powierzył. Nie miał Potocki iak 4000. łudzi, gdy Michał, po odeyściu Zamoyskiego, zebrał wszystkie swe siły i na Polaków uderzył, zwyciężony od Potockiego, pozbawiony Państwa, ledwie życie ocalił. Oddane Hospodarstwo Wołoskie Mohile, ten przez wdzięczność ku Potockim, córkę swą Marię Stefanowi, młodszemu bratu Jana, w małżeństwo oddał. Spowinowacenie to niezmierne w dom Potockich wprowadziło bogactwa: wsparci niemi w czasie rokoszu Zebrzydowskiego, liczne woyska Zygmuntowi pod Guzów przywiedli, i w dniu tym pamiętnym utrzymali go na tronie. Od tey chwili wdzięczność Zygmunta ku Potockim była bez granic, nayobfitsze Starostwa, świetne dostoieństwa w dom ten wpływały. Z licznemi pułki stanęli Potoccy przy Królu na wyprawie Moskiewskiey, a posiadaiąc ufność iego, zostawuiąc innemu tytuł Hetmana, sami woyskiem rządzili. Nie okazał Wda Bracławski w dobywaniu twierdz tey biegłości, którą w otwartych polach iaśniał, iego to po części r. idom przypisać należy szkodliwe pod Smoleńskiem zwłoki, posądzany o zazdrość ku Żółkiewskiemu, dowiódł z tylu innemi, że nayszlachetnieysze dusze od tey brzydkiey namiętności nie są wolnemi. Niestety! dla zachowania przystoynośći napisał Król do Żółkiewskiego, by wrócił obiąć wodze nad woyskiem, lecz zaproszenie to nie było naglącem, zastało Hetmana w Orszy, wymówił się zatem Wódz ten niepodobieństwem dostania koni, i potrzeby bronienia granic od Wołoszczyzny.
Nie wahał się Zygmunt, komu po śmierci Woiewody Bracławskiego, naywyższy władzę nad woyskiem powierzyć, nie bez urazy Dorohostayskiego Mar: W. Litl: (który z urzędu swego pułkom nadwornym Królewskim przywodzić powinien) wództwo całe Jakóbowi Potockiemu bratu zeszłego oddał.
Tym czasem od początku oblężenia Smoleńska, lekkie twierdzy tey ważenie sprawiło, iż Zygmunt wybrał się bez dział szturmowych i innych do dobywania potrzeb, wiele zmitrężono czasu, nim działa te z Rygi, Tykocina, i Wilna przybyły (1).
Zaczęto bić z nich do średnicy ściany, zgruchotano ią wkrótce, rozkazano – (1) Cigli.
iść do szturmu, lecz pokazał się drugi mur w tyle, boczne obrony zniesionemi nie były. Sehin, zewsząd gęsty ogień puściwszy, ze strata naszych odpędził. Gdy się niepowodziły szturmy, umyślił Jakób Potocki podkopami kusić się o twierdzę, lecz ostrzegany o wszystkiem od będacey w obozie Polskim Moskwy Sehin, przygotował się i na to; rozkazał wśród miasta głęboką wibić studnię, z tey w różne strony miasta podziemne rozciągały się stolnie, porozstawiane wszędzie słuchy, na naymnieyszy hałas czuwały, skoro tylko naszych podkopuiacych się słyszano, wraz w ciemnych wnętrznościach ziemi okropne zaczynały się walki, często zasadzone poniźey, zapalone prochy, wyrzucały na powietrze nieszczęsne obieżeńców członki. Przerywały się iednak srogie boie częstemi z Sehinem namowami, ten widząc osadę swoią zaraźliwemi zmnieyszaną chorobami, słysząc że Stolica w ręku Polaków, chciał poddać Smoleńsk, byleby tylko samemu Władysławowi przysięgał na wierność. Nie dozwolił Zygmunt, i znowu zaczęły się mordy.
W tym stanie były rzeczy, gdy się
Żółkiewski oddalił, a po śmierci Jana Jakób Potocki obiął rządy nad woyskiem. Chciwy był wódz nowy, wsławić głośnem czynem Hetmaństwa swego pierwiastki. Nagliły Zygmunta do dokończenia dzieła, ważne zagrażaiące widoki. Uchwalone na ostatnim Seymie podatki iuż były wydane, nowy Seym na iesień dopiero zwołany, niepłatne woysko długo, burząc się i szemrząc, zagrażało rozeyściem się i opuszczeniem Króla; w tey smutney ostateczności postanowiono raz ieszcze szturm do Smoleńska przypuścić. Wybrawszy więc ku temu dzień 13. Czerwca, ułożono dobywanie w następuiący sposób. Jakób Potocki Starosta Kamieniecki, Wódz naówczas naywyższy, z kilkunasto tysiccy Kozakami, wziął na siebie wschodnia, część twierdzy; część pułnocna, gdzie płynie Dniepr, powierzona Krzysztofowi Dorohostayskiemu M. W. Litt… i Bartłomieiowi Nowodworskiemu Kawalerowi Maltańskiemu; od zachodu, gdzie po zburzeniu dawnych murów, nowy wał oblężeni wynieśli, stanął Stefan Potocki Star: Feliński z rotami swoiemi; między południem i zachodem, w niebytności Jana Weihera Starosty Puckiego, namiestnik iego Neukirch postępował z piechota Niemiecką.
O samey północy, w porze roku, gdzie w kraiach tamecznych koniec dnia z świtem onego styka się, Potocki Kasztelan Kamieniecki z śpieszonem towarzystwem i Kozakami, drabiny przystawiwszy do murów, pierwszy wskoczył na wał, a podnosząc w górę tarcz i szablę, zawołał, za mną bracia! na głos ten wpada ochoczo Rycerstwo, strwożeni Moskale niespodziany napascią, wołaią do broni, ogromne dzwony uderzaią na trwogę, lecz iuż i z drugiey strony piechota Weihera wdarła się na mury; od dobywaiących, i od tych co bronili, wznosi się krzyk okropny, na murach na trzydzieści łokci szerokich, wszczyna się bóy, iaki zwykł bywać, między śmiało nadchodzacemi i strwozonemi niespodziany napaścią; by iednak przeszkodzić mnóstwu mieyskiemu tłoczenia się na waty, ze wszystkich stron bito z dział, na zamek gęstą strzelbo puszczano.
Zdobyta część murów, nie czyniła nas ieszcze zamku panami, z górnych bowiem baszt i z dołu strzelali Moskale; cała Polaków nadzieia w Dorohostayskim i Nowodworskim, iakoż dzielny ten Rycerz, upatrzywszy koło bramy Kryłowskiey lochy podziemne, i wcześnie zasadziwszy w nie petardę, sam ią zapalił. Wystrzał ten, tak był potężnym, iż rozwalił mur na trzydzieści łokci wysokości i szerokości dwanaście; wpada przez wyłom piechota Dorohostayskiego i Nowodworskiego: z hukiem bębnów i trab, wpadaią gwardyie Królewskie. Powiększa się trwoga oblężonych, Stefan Potocki z niema ią trudnością przebywszy przekop głęboki, z pułkiem swoim na wysokie wdziera się wały, przypada Dorohostayski do bramy Xiążęcey, poczynione przed nią zapory rozrzuca, przez sprawiony otwór leci towarzystwo, ciśnie się piechota; bez względu na pled i wiek, powstaie rzeź okropna: nieszczęsne mnóstwo ucieka, i w obszerney obwarowaney cerkwi kryie się: próżna ucieczka! Wśód tylu… zewsząd miotanych ogni, zaymuie się wieża cierkiewna, pochłania płomień siedm innych wież, spadaj dachy, belki, i wszystko co było drewnianem. Lecz okropnieyszy powstał pożar w gmachach nad bram. Xiążęcą wzniesionych, a z niesłychaną szerząc się szybkością, wkrótce Soborną cerkiew i dom Metropolity ogarnia; zebrało się tam było mnóstwo przednieyszych miasta obywateli, niewiast i dzieci. Co było złota, srebra, bogatych sprzętów, tam kupcy i mieszkańcy złożyli: iuż wszystko w płomieniach! ogień do podziemnych zakradłszy się lochów, zapala skład z 1500. beczek prochu złożony, huk wyzionienia tak był okropny, iż rozstępuiąca się ziemia, grzmot niebios, ięk ginących, chwieiące się przepalone ogniem mury, walące się z trzaskiem świątynie Pańskie, ostatni dzień światu zapowiadać zdały się. Któż klęski dnia tego policzy! tu rozszarpane na powietrzu członki, daley tysiące uduszone od dymu, lub zgniecione przez spadaiace z góry kamienie i belki, okropny ogień pożerał bogactwa i ludzi. Przecież klęska ta, nie przez naszych, nie przypadkiem nawet sprawiona. Czynione późniey śledztwa, zeznania samych Latopisów Ruskich, świadczy, że sami Moskale podłożyli ten ogień; ci, co iuż wszystko stracili, nie chcieli, by inni zachowali dostatki, lub nieprzyiaciołom zostawiali ie na łup: iak w drugim Saguncie widziano mężczyzny i kobiety, które cisnąwszy wprzód w ogień, drogie sprzęty, naczynia złote i srebrne, same z dziećmi w pożeraiące rzucały się płomienie, (1)
Poddało się iuż wszystko: ieden tylko waleczny Sehin stoiąc na ostatniey baszcie z żoną i małoletnim synem, postanowił do ostatka bronić się, i byłby poległ z orężem w ręku, gdyby łzy żony i przestrach małego dziecięcia, nie zmiękczyły serca "woiownika, zawołał więc, że się nie podda iak tylko iednemu z wodzów, przystąpił Jakób Potocki, i temu Sehin oddał oręż, siebie, i żonę i dziecię. (2)
Taki był koniec oblężenia, nieprzygotowaniem się dostatecznem, niezgoda, a po części niebiegłości wodzów, do miesięcy dwudziestu przeciagnionego. – Prócz Sehina wzięci w niewola Sergiey Metropolita i Harczakow Woiewoda, nie zbyt wiele pobitych żołnierzy, lecz zawalone rynki i ulice stosami spalonych z pospólstwa trupów, ogień niewiele zdobyczy zostawił, 5o… wielkich dział, 200. pomnieyszych, niezmierny zapas kul, i na rok pozostałey od pożaru żywności dostały się zwycięzcom, 2700. żołnierzy, co wszyst- – (1) Levesque pag. 374. T. III. – Kobicrzycki pag. 409. 411. – Alex: Cigli pag. 149. T. II.
(2) Hetman Żółkiewski. – Kobierzycki pag. 412.
kie klęski przeżyli, wzięto w niewolą, podług atoli zeznania Sehina, Smoleńsk przez czas oblężenia, przez zarazy i oręż do 70000. ludzi utracił. (1) Z naszych kilkudziesiat zabitych i ranionych, z, przednieyszych dzielny Rotmistrz Stanisław Górecki zabity.
Po oddaniu dzięków Bogu, za zdobycie tak możnego grodu, Jakób potocki dzielność woyska całego, Dorohostayski odwagę gwardyów, Zygmuntowi polecał. Wychwalano naywięcey nieustraszoną odwagę Nowodworskiego, lecz ten… za całą nagrodę prosił tylko, by Król Zakon Maltański, którego był członkiem, w szczególney chciał mieć opiece. Podkanclerzy Kryski dziękował woysku od Króla: mile dzięki przyięte, lecz wspaniałe obie- – (1) Nie od rzeczy będzie umieścić tu nadzwyczayne zdarzenie, o którym Żółkiewski w komentarzu swoim, wspomina. Wzwaliskach wysadzoney prochami Cerkwi, źołnieize szukaiąc pozostałych łupów, usłyszeli ięczące głosy ludzkie, odwaliwszy natychmiast stosy kamieni, postrzegli męszczyznę i kobietę oddychających i żywych ieszcze. Niewiasta za pierwszym odetchnięciem powietrza skonała, moszczyzna przywiedziony do obozu, prosił o łaźnie, i napiwszy się wódki, w teyże chwili żyć przestał. – Rzecz zadziwiaiaca wszytkich, iak nieszczęśliwi ci przez dni szesnaście pozbawieni pokarmu i napicia, przy życiu utrzymywać się mogli.
tnice i nagrody tylekroć zawiedzione, cichy uśmiech wzbudziły. Zygmunt atoli na zgliszczach zdobytey twierdzy dał Jakóbowi Potockiemu przywiley na Woiewództwo Bracławskie i Karaienieckie Starostwo, nieposiadaiący się z radości zdobycia tego, przez trzy dni wspaniała wyprawił ucztę dla woyska całego, a późniey pamięć zwycięztwa ogromnym medalem (1) uwiecznił. Wten sposób utracony zdrada Glińskiego przed stem lat Smoleńsk, znów do Polski powrócił. Po nasyceniu miłości własney, przez wzięcie długo dobywanego Smoleńska, nie tylko rady Panów przednieyszych, lecz sam zdrowy rozsadek wskazywał korzystać z zwycięztwa, i co rychley ciągnąć pod Stolicę. Jakoż puszczony na całe Państwo postrach zburzeniem tak przeważnego grodu, niezgoda między Moskalami, z których dotąd wielu z przednieyszych sprzyiało Polakom, za sobą wszystko spokoyne, naydogodnieysza pora roku, połączenie nakoniec świetnych woysk Królewskich z doświadczonemi Strusia i Sapiehy pułkami, rokowały tey wypra-
–-
(1) Medal ten, tu w wizerunku umieszczony, ina 8. cali w przecięciu, i waży 3 yo… czerw- złl.
wie koniec świetny i prędki. Tym to i Gąsiewskiego woyskom nie oparliby się leżący pod Stolicy Moskale. Raz wszedłszy do tey Stolicy, mógł Zygmunt zwołać Boiarów, uspokoić, rozrzedzić wszystko podług swey woli, osadzić ią nakoniec własnym żołnierzem, i mieć spokoyną do swego, czyli też do Królewicza przyiazdu. Burzliwe nawet woyska, o zaległy żołd wołania, tym iednym sposobem uciszyć się mogły. Któżby bowiem zabronił Zygmuntowi otworzyć dawne skarby Carskie, i z nich Rycerstwu zaległości zapłacić'? Spóźnienie Seymu łatwo byłoby wymówionym, gdyby Król nie tylko iak zdobywca Smoleńska, lecz iak zwycięzca całey Moskwy, okazał się w oczach zebranego narodu.
Oddalał od umysłu Zygmunt te uwagi, te rady zbawienne, znużony długiego oblężenia trudami, niecierpliwy powrotu, ufny że wkrótce oczekiwany Hetman Chodkiewicz koniec wszystkiemu uczynić potrafi, nayprzód do spłonionego świeżym pożarem Wilna, ztamtąd do "Warszawy pośpieszył. Z głośnemi okrzykami przyięty Zygmunt od Senatu i ludu: lecz powiększył nierównie radość publiczni wjazd tryumfalny Hetmana Żółkiewskiego. Jak niegdyś wodzowie Rzymscy, iak u nas Xżę Ostrogski i Tarnowski, wiódł Żółkiewski w tryumfie poymanych Carów. Wszyscy Pułkownicy i Rotmistrze na bogato przybranych koniach postępowali przodem, za niemi szło do 60. karet. W ostatniey sam Żółkiewski, w bogatszym nad inne powozie otwartym, przez sześć białych, koni Tureckich ciągniętym, z nim stracony Car Szuyski, dwóch braci swoich maiący po bokach, Kapitana od Gwardyi na przodzie. Cisnął się lud zewsząd dla widzenia świetnych ieńców, Car patrzących smutnie lecz uprzeymie pozdrawiał. Sehin Rządzca Smoleńska, Patryarcha i przednieysi w osobnych wiezieni kolebkach, piechota i Kozacy Hetmańscy cały zamykali poczet. Gdy wszyscy na dziedzieńcu zamkowym stanęli, iuż Król Zygmunt na tronie, dostoyni Oycowie w w krzesłach swoich siedzieli; wszedł Hetman do Senatu, prowadząc za rękę Cara, maiąc braci iego za sobą: wszyscy w pysznych złotogłowiach i sobolach przybrani. Rozlegał się ginach okrzykami radości, łzy rzewne zrosiły twarze wszystkich. Kiedy się uciszono, Hetman, zbliżywszy się do tronu, Cara i braci iego przedstawił Królowi, i w skromnym głosie, przypisuiac Bogu Zastępców powodzenia tak świetne, rozciagaiac się iaka ztąd sława dla panowania Zygmunta spłynie, zalecaiąc mu umiarkowanie w pomyślności, względy i litość dla znakomitych ieńców, zamilkł o sobie. (1) Z uszanowaniem odprowadzeni Carowie do przeznaczonych sobie mieszkań, gdzie z wszelką uczciwością pilnie iednak strzeżonymi byli. (2) Dla uwiecznienia tak wielkich pamiątek, Król Malarzowi swemu Dolabelli, tak wzięcie Smoleńska, iak i prowadzenie w tryumfie Carów, z wiernemi podobieństwami twarzy wszystkich przytomnych, odmalować rozkazał. Pozostały te obrazy w zamku aż do początków panowania Augusta II. (3) Zniknęły naówczas, a klęski późnieysze dowodząc niestałość rzeczy ludzkich, obok obecnych smutków, – (1) Patrz w końcu Tomu tego obrządek oddawania Carów Nro. 1.
(2) Kobierzycki pag. 427. – Alsp: Cigli pag. 162. (3) Za spotkaniem się Augusta II. z Piotrem Alexiewiczem w Warszawie, Car naparł się tych obrazów, a August odmówić nieumiał, iest wielce do podobieństwa, iz malowania te z niszczonemi zostały.
załosną tylko pamięć przemiiaiacych pomyślności zostawiły w sercach Polaków.
Widokiem pysznych tryumfów, opowiadaniem przeważnych na Moskwie zwycięztw, upoiony Naród, północnego Mocarstwa mniemał się być panem: byli, co iuź to Państwo na prowincye dzielili. Mniemano, iż lud tylekroć i tak łatwo zwyciężony, bez trudów i nakładu, do ostatka pokonanym zostanie. Wierzono, ze pozostałe na Stolicy i pod Smoleńskiem woyska, otwarciem skarbów Carskich, hoynie się opłaca, chlebem zwyciężonych łatwo się wyżywią. W tey ufności złożony na dzień g. Listopada r. 1611. Seym Warszawski, sczupłe na popieranie woyny uchwalił pobory, i te tylko (podług zwyczaiu) na cła, na kmieciów, i ubogą… szlachtę nie maiacą poddanych, (1) Ztych szczupłych poborów wyliczono Królowi 100 flo: pod Smoleńskiem z szkatuły iego na woysko wydanych, resztę Stanisław Warszycki Podskarbi W. K. rozdał na rycerstwo iuż z wyprawy do domów wrócone: pułki na Moskwie będące pod pozorem, ie z własney ochoty wyprawę tę przedsięwzięły, że były niesforne, mi- – (1) Patrz Uniwersał poborowy Seymu 1611.
mo obietnic, żadnych nie otrzymały posiłków (1)
Na tymże Seymie Jan Zygmunt Margrabia i Elektor Brandeburski o danie sobie lenności Xięstwa Pruskiego, Króla i Rzeczypospolitey upraszał. Sprawował dotąd to Xięstwo Albert Fryderyk Xiąże na Anszpachu; od dawna na umyśle niezdrowy: miał sobie od Króla za opiekunów przydanych nayprzód Jerzego Fryderyka, późniey Joachima, nakoniec wspomnionego iuż Elektora Jana Zygmunta. Po długich naradach, nieprzewiduiąc skutków w przyszłości, zezwolono niebacznie, na przeniesienie lennictwa Pruskiego, na liniią Brandeburskich Margrabiów. Lenność ta iednak następuiacemi warunkami określona została. Zastrzeżono dla Polski prawo i własność Xięstwa tego, samemu tylko Xiażeciu, bratu iego Jerzemu Fryderykowi, i ich następcom męskiego pogłowia służące, z powrotem po wygasnieniu ich do Polskiey Korony: zapewniony spadek do Maństwa, nakazano hołdównikowi corocznie do skarbu Królewskiego wnosić 30000. złotych ówczesnych, i drugie tyle, ilekroć ziemski po-
–-
(1) Piasecki page 274.
datek na Seymie ustanowionym będzie, zabezpieczono apellacye od wyroków Xiążęcych do Królewskiego sądu (1).
Lecz kiedy Zygmunt zawcześnie tryumfuie z Moskwy, gdy Xięstwa i Porty morskie, mogący prawnie zatrzymać, niebacznie oddaie, opuszczone na Moskwie Rycerstwo, niezgod, zawiści i nędzy smutne widowisko stawiło. Po zabiciu Łepunowa, Kniaź Trubeckoy naywyzsze rządy obiął nad woyskiem, pomyślne z nim pod Stolicą utarczki, niepolepszały oblężonych doli, wprowadzona przez Sapiehę żywność, iuż była strawioną, głód żywo doymował, cierpiący żołnierz całą pokładał nadzieię w zapowiedzianem Chod- – (1) Uyrzysz to obszerniey in VoJumin: Legum pod rokiem 1611.
Przybył sam Xiążę Pruski drogą od Zakroczymia, a na przedmieściu spotkawszy Króla zsiadł pierwszy Z konia, i uściskał nogi Monarchy: odprowadzony do zamku Ujazdowskiego, gotował się do uroczystości hołdu. Trzeciego dnia, gdy iuż na wystawionym obok Kościoła OO. Bernardynów Majestacie zasiadł Król Zygmunt, otoczony Dygnitarzami, poniżey Rycerstwem, zbliżyło się Xiążę Pruskie, i uklęknąwszy na stopniach tronu, dyktowaną sobie rotą przez Gembickiego Kanclerza i Biskupa Kujawskiego, na wierność i hołd Panu swemn zaprzysiągło, poczem Król dał mu Chorągiew Liałą i złoty łańcuch włożył na szyię.
kiewicza przybyciu: Zbliżył się on nakoniec zawarłszy z Szwedami rozeym d. 6. Października, wiodąc z sobą około 2000. ludzi, pomnożony nieco żołnierzem z pod Smoleńska wziętym. Przyięli go oblężeńcy z niezmierną radością, lecz niedługo radość ta trwała. Z trzech różnych woysk, wszystkich zawiścią wodzów lub nałogiem rozpusty zarażonych, składały się siły Polskie w mieście: pod Gąsiewskim z ostatków Xięcia Rożyńskiego i Zborowskiego pułków, do niekarności i swawoli pod Samozwańcem nawykłych; z pułków Sapiehy, prócz woli Naczelnika swego, nieuznaiących żadney inney zwierzchności; z chorągwi Strusia Siestrzeńca Potockich, nayniechętnieyszych Chodkiewiczowi, z przyczyny, że Zygmunt Hetmanowi Litewskiemu naywyższą nad wszystkiemi władzę i dokonanie tey woyny powierzył (1). Gąsiewski pobłażaniem tylko występków lub odkładaniem ich kary do przybycia Hetmana, w niesfornych pułkach nieiaką zachował zwierzchność. Struś i Sapieha za ślepe żołnierza poświęcenie się ich widokom, dozwalali zdzierstw i - (1) Piastecki pag. 227 – Kobierzycki… pag. 438. – Witikindi pag. 324.
łupiestwa. Powiększyły się nierządy przez śmierć Jana Piotra Sapiehy. Ten, którego odgłos męstwa rozszedł się po całey północy, Azyi napełnił krainy, i w tych dzieiach zapomnianym być nie powinien. Podobny Normandskim niegdyś rycerzom, iak oni do nayświetnieyszego męstwa, łączył umysł wyniosły, nie wahaiący się nawet sięgać korony. Sławny w woynach Inflantskich, do pamiętnego pod Kircholmem zwycięztwa naywięcey się przyczynił; wkrótce, gdy Samozwaniec powtórnie Moskwę zawichrzył, niecierpliwy boiów, więcey osobistey sławy, bacznieyszy na otwieraiące się dla własney wyniosłości widoki, niż na wątpliwe ztąd skutki dla kraiu, liczne zaciągi fałszywemu Dymitrowi przywiódł, i woyskom iego przez dwa lata hetmaniąc, zwycięztwami zwodzone boie zaliczał: wszyscy owocześni pisarze, przywiley nakoniec synowi iego Pawłowi Sapieże dany świadczą, ze do 100000. Moskwy z ręki iego poległo, i że ze trzydziestu bitew wyszedł zwycięzcą. Sarbiewski tak o nim na po… grzebowym kazaniu mówi: "Któraż będzie tak niewdzięczna potomność, która, by cię przepomniała Janie Sapieho Star:
Uświatski, tyś wiele razy na polu niezmierzchłey po całym świecie sławy, Hetmanów Mikołaia Radziwiłła i Karola Chodkiewicza woyska sprawował. Tyś odważnemi twemi pułkami Wołgę i Okkę obegnał, tyś strach i ogrom narodu naszego aż do Azyi i granic Perskich rozszerzył." (1) Hoży w postaci, miły w obcowaniu, nieustraszony w obozach, dla płci żeńskiey z uszanowaniem zalotny, w postępkach, (gdyby wyniosłość ukryć się mogła,) niedościgły prawie; woyny były iego żywiołem, celem wszystkich trudów, berło: Jak Polak chętnieby ie w ręku Władysława widział, gdy tego Zygmunt uchylił, między woiownikami siebie godnym berła uważał.
Z śmiercią Wodza tego (iakiem iuż wyżey powiedział) zniknęły posluszeństwa ostatki; Towarzystwo ściśnione głodem, roziątrzone tylu zawiedzionemi od Króla obietnicami, ni w słowach, ni w czynach powściagnienia nieznało. Ilekroć Hetman obieżdżał pułki i twierdze: "Kiedyż będzie koniec cierpieniom naszym, wołano: dwa blisko lata na ostrzu szabel naszych nosząc całą potęgę Moskiew- – (1) Zycie J. Piotra Sapiehy pag. 297.
ską, obaliliśmy ią u nóg Zygmunta, myśmy to orężem naszym u granic Perskich zakryślili Państwa granice, myśmy Carską koronę na skronie syna iego włożyli. Jakaż nagroda tylu trudów, tyle krwi wylaney? nayświetnieysza młodzież nasza poległa w boiach, lub od głodu i mrozów nędznie zginęła, pozostałych wycięczone ciała, chwieią się z wiatrem, bez odzieży, bez oręża: te bieguny, które nas wśród nieprzyjacielskich szyków nosiły, zemdlałe głodem, iuż nie dźwigną zbroynego! Strawiliśmy zdechłe nieczyste zwierzęta, na które sama natura wzdryga się! opuszczeni od Króla i własnego narodu, mamyż czekać aż ostatniego z nas głód okropny obali?" (1)
Nie bez prawdziwych powodów narzekania te były; przesadzone iednak, iak bywa Zwyczaynie: za pozwoleniem Królewskiem otworzono dawniey skarby Carskie, i w srebrze, złocie i fantach zapłacono żołd na rok cały. Zniosłby iednak Hetman szemrania, a nawet łagodnemi słowy pocieszyłby rycerstwo, lecz do wyrzekań łączyły się czyny; wiele było dawnych występków nieukaranych, – (1) Rękopism związku Konfederacyi Stołeczney.
co więcey, świeżo popełnionych w oczach samego wodza. Chodkiewicz z natury surowy, ścisły dawney karności przestrzegacz, na kilku towarzyszach z własnych pułków Inflantskich dał przykład kary, z niesławą odsyłaiąc ich od chorągwi. – Roziątrzone tą surowością pułki, za podżeganiem Strusia i innych niechętnych, wysyłaią poselstwo do Króla z oświadczeniem: iż ieżeli im żołd zapłaconym nie będzie, dnia 6go Stycznia następuiącego roku 1612. Stolicę opuszczę. Próżne były starania Hetmana, by ich odwieśdź od przedsięwzięcia takiego, by atoli i tey chwili użyć korzystnie, znaiąc ducha żołnierza Polskiego, który acz zniechęcony, boiu odmawiać nie umie, do spotkania się z nieprzyiacielem wyprowadził swe szyki. Stanęło i woysko Moskiewskie pod niebardzo zgodnymi z sobą wodzami Trubeckim, Pożarskim i Zaruckim. Pożarski (o którym późniey tyle mówić będziemy) naśladuiąc Skopina, chcąc Polaków samą zwłoką i trudami pokonać, nie radził z nimi wstępnym probować się boiem; przemogła rada iego: po pierwszem więc harców zwiedzeniu, skoro Polacy obławą następować zaczęli, ięła Moskwa ustępować, i kryć się między pieczyska zgorzałego miasta: Hetman uderza na iazdę, łamie ią, pędzi ku rzece i topi (y), lecz nie maiąc piechoty nie mógł nieprzyiaciela ni z pogorzelisk wyprzeć, ni obwiedzionych wałami taborów przełamać. Już byli Sapieżyńscy z Tatarami Abraima przeszli przez rzekę, lecz gęstym od piechoty rażeni ogniem ustąpić musieli; sam nawet Hetman dla łatwieyszego porozumienia się z woyskiem stołecznem do Dziewiczego Monasteru zbliżył się.
Wzaciętszym niż kiedy uporze znalazł Chodkiewicz woysko na Stolicy leżące; na próżno przekładał bliskie Władysława przybycie, na próżno prosił, zaklinał na cześć, sumienie, na miłość Oyczyzny, na wzgląd, że niedługim iescze wytrwaniem przyniosą koniec sczęśliwy wszystkim trudom i cierpieniom swoim. Głos tylko ieden obiiał się o uszy iego: opuścim Stolicę, niech ci co świeżo przyszli, wniydą w nią, my póydziem w pole szukać żywności dla siebie i dla nich." Musiał Hetman uledz tey tak ciężkiey konieczności, stanowiąc by ci co wyidą, wzięli z sobą pozostałych – (1) Levesque T. III pag. 386.
konie dla odpaszenia, przyrzekł, ze i sam uda się z niemi, i przed zamierzonym czasem do rozeyścia się, to iest przed 6tym Stycznia z żywnością powróci; nadto dla zachęcenia pozostałych na murach, postąpił towarzystwu po złł. 20. pacholikom zaś po złł. 15. przyrzekł wypłacić żołd zupełny tym, co wychodzili w pole. Opuszczał zatem, kto chciał mury, tak że ledwie 3000. ludzi zostało się w Stolicy pod sprawą Gasiewskiego, Zborowskiego i Kaspra Łodzińskiego.
Wyszedł Chodkiewicz do Rohaczewa, wyszła za nim dawniejsza Moskwy załoga, nayżałośnieysze widowisko wystawuiąc patrzącym; obdarta odzież, wybladłe twarze, konie tak wycięczone, że 1500. Towarzystwa pięchotą iść musiało. W nielepszym stanie pułki Sapieżyńców również po żywność do Rostowa wysłane. Tknięty Chodkiewicz tak żałośnym widokiem, niepewny z tak słabym żołnierzem pokonania licznego nieprzyiaciela, chciał przynaymniey siły iego rozerwać. Zaczął więc taiemne układy z Zaruckim wodzem Kozaków Dońskich, który zniechęciwszy się dawniey z Żółkiewskim, przeszedł był do Maryny, i dziś ieszcze stronę syna iey przy Łepunowie dzierżał. Użył Hetman do czynu tego walecznego Towarzysza Borysławskiego, ten udaiąc, że dłużey trudów obozowych i surowości Hetmańskiey znieść nie mógł, do woysk Moskiewskich przeszedł, i pismo Chodkiewicza Zaruckiemu oddać potrafił. – Urodzony w Polszcze, przychylny był Zarucki Polakom, wspomnienie na Oyczyznę, na długie w woysku Polskim obozy, łatwo zatarły osobistą urazę. Już był przyrzekł opuścić Marynę i Moskalow, i z Hetmanem złączyć się, gdy zdrada niecnego zmiennika dzieło całe wydała. Nieiaki Chmielewski rodem z Łukowa, uciekłszy z woyska naszego do Moskali, zmowy przez Borysławskiego czynione Kniaziowi Trubeckiemu odkrył. Wzięto na męki w taiemnicy będących Polaków, i wszystkich rozmaitą śmiercią pomordowano. Borysławski na stosie ognistym pieczony, w okropnych bólach mężną duszę za Oyczyznę wyzionął. Zarucki pod kolumnę (gdzie Maryna mieszkała) z wielu Dońcami nie nadługo życie swe uniosł.
W takiem osłabieniu, i niezgodzie sił Polskich, snadno Moskale mogliby ie po – konać, gdyby z dwóch innych stron zatrudnionemi nie byli. Pontus de Ia Gardie wódz Szwedzki zdradą podchwycił Nowogrod, Dyakon Monasteru, Sidor, pokazał się w Iwangrodzie, i ogłosił się Dymitrem, z zasadzek Gudenowa, i Szuyskiego ocalonym cudownie. Lubo szalbierz ten prędko zbrodni swoiey otrzymał karę, przecież powstanie iego, oderwanie się od woyska Zaruckiego, ostrożność Kniazia Pożarskiego wstrzymywała ich od wstępnego z Polakami boiu.
Za Wołgę we wszystkie kraie, gdzie ieszcze żołnierz nie pożarł plonów rolnika, wysyłał Chodkiewicz oddziały dla zebrania żywności. Ileż trudów i cierpienia w tem dziele! Z rozsypanym na około nieprzyiacielem, o każdą trochę ziarna trzeba się było orężem dobiiać, żywo doymowały okropne nad Wołgą mrozy. Dla ukrycia się przed nieprzyiacielem zakazane na noclegach ogniska, tak, że przeziębły żołnierz ni strawy zgotować, ni skościałych zimnem członków ogrzać był zdolen; przymarzywały pałasze do dłoni, a czerwienieiące się północnego łuna światło, tu i owdzie odkrywały konaiących od zimna Rycerzy. (1)
–- (1) Rękopism przytomnego tam Maszkiewicza.
Gdy tak woysko polowe ciężkie zgony i cierpienia ponosi, pozostali w Stolicy, niecnym chciwości i łupiestwa poddaią się chuciom. Pod pozorem, że ieżdne towarzystwo do pieszey na murach służby obowiązanem nie było, niezmierney domagano się płacy. Acz były w skarbie pieniądze, nie chcieli ich Boiarowie aż do przybycia Cara Władysława naruszać, zastawili tylko na żołd część Insygniów koronnych, obiecuiac ie co rychley wykupić. Te były: dwie Carskie korony, iedna od Maxymiliana Iwanowi przysłana, druga od Dymitra sporządzona: posoch czyli berło z całkowitego rogu iednorożca w złoto i kleynoty oprawny, półtrzecia innych rogów iednorożcowych, kosztowne siodło Carskie, dwie czapki od pereł i złota, któremi się Wielcy Kniaziowie koronowali, berło z iabłkiem złotem, wiele innych drogich fantów, które późniey wszystkie za granicę wywieźli (1).
–- (1) Maszkiewicz, który widział skarbiec Carów otwarły, tak go opisuie: "Widziałem do koronacyi należące szaty Carskie, całe od kamieni i pereł, złote szaty dla służby Carskiey, naczynia stołowe ze złota, stoły i stołki wysadzone drogiemi kamieniami, niewspominam sobolów, innych rzadkich kosmacizn, nożów oprawnych w kleynoty, kobierców haftowanych, obić szczerozłotych, stosów pereł U-
Już też nadchodził dzień od spiknionego towarzystwa do porzucenia służby przeznaczony. Dowiedziawszy się Hetman, że dnia 6. Grudnia 1612 r. woysko w Rochaczewie uczyniło sobie koło i radzić zaczęło, wysłał do nich Stanisława Cieklińskiego, aby zaniechawszy zjazdów nieprawnych, kończąc swę służbę, przybycia Królewicza Władysława oczekiwali. Ze wzgardą odrzucono przekładania Hetmańskie, i owszem nazaiutrz na powtórnie zwołanem kole, układano, w iakim porządku woysko do Stolicy ciągnie miało. – Przybywa sam Hetman, i gorącą obywatelską mową od przedsięwzięcia usiłuie odwrócić: niezmiękczyła mowa wodza w uporze zaciętych: odiechał Hetman, a spiskowi zrzuciwszy iuź wszelkie posłuszeństwo, niechcąc mianować Marszałka, pókiby się z pozostałemi na Stolicy bracią nie połączyli, obrali starszym swoim Józefa Cieklińskiego Porucznika z roty Opat- – ryańskich. Jest drugi skarbiec kędy chowaią relikwiie świętych, w nim od podłogi do pułapu szafy, w których szuflady złote, na pół łokcia powysuwane z literami na wierzchu, iakie są te relikwiie, środkiem znów dwie duże szafy z podobnemiż złotemi szufladami, i tak w koło ścian wszystkich, tak, iż nigdzie mieysca próżnego nie było."
kowskiego, oprócz tego we wszystkich pułkach, niedowierzaiąc dawnym, Pułkowników wyznaczyli osobnych. Jako to z pułku Zborowskiego Grzegorza Sienkiewicza, Kościuszkiewicza i Balińskiego; z pułku Hetmana Żołkiewskiego Walentego Stawskiego; z pułku Strusia Teodora Woronicza, z pułku Weyhera, Bogdaszewskiego; z pułku Kazanowskiego Ludwika Poniatowskiego, (1) (2)
Zmartwiony do żywego tym buntem Chodkiewicz, zdięty iednak nad obłąkanemi litością, nie chciał zaślepionych powierzać losowi: z pozostałą więc przy sobie milicyą Inflantską, i nie wielu towarzystwa Smoleńskiego, szedł w tropy za niemi. Wkrótce troskliwość ta usprawiedliwioną została. Ledwie bowiem ruszyły się pułki spiskowe, Moskale korzystaiąc z małości sił, i rozerwania umysłów, na ciągnących uderzyli z tylu, dawał im przez dzień cały dzielny odpór Ciekliński, i nowo wybrani Pułkownicy, nazaiutrz sam Hetman z Polakami, niepamię- – (1) Dyaryusz Maszkiewicza.
(2) Liczono wyszłych do kraiu na rabunki Konfederatów, samych Chorągwi Sapieżyńskich 28. innych 7, 240. ludzi; liczyli sobie winnego żołdu 2, 776. 800. złł… ówczesowych.
tny urazy, stanął wraz z spiskowemi do boiu, kusił się i wtencas pokilkakroć nieprzyiaciel, lecz zawsze z znaczną odparty stratą nie mógł naszym przeszkodzić, by do Stolicy nie weszli.
Połączeni z pozostałą na murach bracią, wraz podnieśli Konfederacyą, i tegoż Józefa Cieklińskiego za Marszałka obrawszy, siedmiu przydali mu deputowanych, Gaykowskiego, Sabiszewskiego, Kowynieckiego, iako sędzię woyskowego i konfederacyi, Trzylatowskiego, Swieżyńskiego, Lipskiego, i Gasiewskiego młodszego.
Akt Konfederacyi zaczynał się w ten sposób: In nomine Domini amen. My Rycerstwo pułków JP, Zborowskiego, JP. Strusia, JP. Hetmana Koronnego, JP. Weihera, JP. Kazanowskiego, JP. Gasiewskiego Starosty Wileyskiego etc… etc. (1)
W Akcie tym usprawiedliwiali związkowi powody, grozili rozniesieniem na szablach, ktoby się tylko z związkowych ważył przeciwko naymnieyszemu punkto- – (1) Atak nieprzyymuiąc tytułu ani woyska Królewskiego, ni Rzeczypospolitey, uczynili się osobnem niepodległem ciałem Militarnem, obwieścili dzieło swoie pismem publicznem, oblatuiąc ono po grodach gdzie tylko mogli, wi tey konfederacyi wykroczyć, warowawali sobie exekucyą na dobrach Królewskich, ieżeliby im żołdu nie zapłacono. Wysłali po trzeci raz posłów do Króla, Szczukę i Wichrowskiego, dawszy im instrukcyą, iak się sprawiedliwości domagać mieli. To sprawiwszy, oświadczyli Hetmanowi, że oddawszy mu zamki i miasto, wraz sami z Stolicy wychodzą.
Lubo tak częste przez Zygmunta w dawanych obietnicach zawody, ciężkie obozowe cierpienia i trudy, żywo doymować musiały zniecierpliwionemu Rycerstwu, nic iednak nie iest zdolnem usprawiedliwić w niem tego ostatecznego zdeptania zwierzchności woyskowey, tey zniewagi praw oyczystych, tey nakoniec zuchwałości targania się siłą i mieczem po nagrody za służbę przedsięwziętą, nayprzod samowolnie, pełnioną późniey, acz mężnie, zawsze iednak niesfornie.
Nie chciał przyiąć Hetman Chodkiewicz ofiarówaney sobie w Stolicy załogi, iuź to, by nabytey sławy na niepewne niepuszczać, iuż, bytem lepiey czuwać nad stoiącem pod Stolicą woyskiem Moskiewskiem, nad Smoleńskiem, nad burzącym się wszędy narodem. Baczny ie – dnak by miasta nie ogałacać zupełnie, tyle na upornych dokazał, iż zostawili w murach część towarzystwa, pókiby nie nadeszły posiłki z Smoleńska i Litwy, a przynaymniey do 14go Marca, na który dzień obowiazał się Hetman zciagnąć ich z załogi (c). Wyszedłszy ze Stolicy udali się Konfederaci ku Rochaczewu, potem ciagnąc niby do granicy Polskiey, przyciśnieni niedostatkiem, obrócili się w żyznieysze kraie nad Wołgą leżące.
Troskliwy nad obłąkanemi nawet, wyszedł za niemi Chodkiewicz, iuż dla sprowadzenia żywności do miasta, iuż dla dania im pomocy wczasie potrzeby. Jakoż rozłożyli się spiskowi w nayniebezpiecznieyszych mieyscach między zamkami nieprzyjacielskiemi, Starzycą, Pohorełem, Wotokiem, Kosielskim, gęsto żołnierzem opatrzonemi; stanął blisko ad nich Chodkiewicz, zachował nieraz od kieski, nie mógł iednak ustrzedz, by często nieostrożnym nie urywano ludzi i koni.
Wśród tylu zmartwień i niespokoyności, otrzymał nakoniec Hetman listy od Króla, Senatorów i przyiacioł, oznay- – (1) Maszkiewicz.
muiące, że Zygmunt wraz z Władysławem gotował się do wyiazdu w kraie Moskiewskie, o uchwałach na Seymie względem poborów, nakoniec o przygotowaney dla woyska zapłacie. Doniósł mu także Potocki Wda Bracławski w Smoleńsku stoiący, iż iuz ku Moskwie 1000. piechoty wysłał. Ufny Hetman, iż ta k pomyślne wiadomości dodadzą serca zostawionym na Stolicy, odwiodą skonfederowanych od spełnienia szkodliwych zamiarów, posłał te pocieszaiące listy tak do Stolicy iako też i do związkowych. Lecz i temi ułagodzić się nie dali; wysłał Ciekliński w poselstwie do Hetmana nayprzód Maszkiewicza i Chrząstowskiego, przypominaiąc, że dzień 14. Marca zbliżał się, i że czas iest, by Hetman wysłał do Stolicy dla uwolnienia pozostałego tam towarzystwa. Odpisał Chodkiewicz, iż uczynić tego nie może, póki wysłane za Wołgę oddziały po żywność nie wrócą, póki nienaydzie spodziewana z Smoleńska piechóta, zaklinaiąc nakoniec, by ieszcze na chwilę zostali, i wzmagaiącym się siłom Proszowickiego i Pożarskiego nie dozwalali brać góry. Ni nadzieia prędkiey pomocy, ni obecne niebezpieczeństwo nie – upamięlało upornych. W liczbie 300. towarzystwa i tyleż pacholików wiodących z sobą po kilka koni, bardziey niesforney hałastry niż porządnego Rycerstwa wystawiaiący obraz, wyciągnął Ciekliński. Sprawiedliwa niebios zemsta dosięgła ich wkrótce. Ledwie się bowiem od obozu Hetmańskiego oddalili o milę, gdy w błotnistych grzęzawiskach napadli na nich Szyszowie (1): a zamitrężonych mnóstwem koni i łupów, lgnących w topieliskach tak porazili, iż ledwie iedna część wróciła się do Hetmana, druga przebiwszy się orężem przez Mozaysk wpadła do granicy Polskiey. Ztamtąd Ciekliński napisawszy do kolegów w Stolicy, i do Hetmana, by danego słowa dotrzymał, nie oparł się iak we Lwowie, łupiąc dobra Królewskie i duchowne.