Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzieje Polski potocznym sposobem opowiedziane - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieje Polski potocznym sposobem opowiedziane - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 352 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PO­DA­NIA NIE­PEW­NE

1 . Do­brze jest i o baj­ce wie­dzieć

Sły­szy­cie nie­raz, dzie­ci moje, że wam opo­wia­da­ją sta­ro­daw­ne po­wiast­ki, sły­szy­cie cza­sem o daw­nych zda­rze­niach śpie­wa­ne pio­snecz­ki. Wiedź­cież o tym, że w tych nie­któ­re są praw­dzi­we, inne zmy­ślo­ne, ba­jecz­ne. Te ba­jecz­ki są cza­sem po­ży­tecz­ne i pięk­ną po­da­ją na­ukę, ale czę­sto bar­dzo są bez żad­ne­go użyt­ku, cho­ciaż sta­ją się tak da­le­ce cie­ka­we, że i prze­słu­chać się ich nie moż­na, i na­słu­chaw­szy się to po­tem ani spać w nocy nie moż­na, a kie­dy śpisz, to się coś tam ma­rzy bez koń­ca. Po­dob­nych ba­jek do dzie­jów pol­skich przy­plą­ta­no bar­dzo wie­le: ja bym je chęt­nie po­mi­nął, gdyż ba­jek nie lu­bię, ale wy dzie­ci moje może by­ście za to żal do mi­nie mia­ły, że nie wy­ja­wia­jąc ich przed wami po­mi­jam spo­sob­ność spro­wa­dze­nia was z dro­gi ba­śni na dro­gę praw­dy. Po­wtó­rzę je więc, lecz po­zwól­cie, iż wam będę oraz do­wo­dził, że to wszyst­ko naj­czę­ściej nie­do­rzecz­ne zmy­śle­nie.

2. O Sar­ma­tach

Po­wia­da­ją, i wy­ście za­pew­ne o tym i czy­ta­ły, i sły­sza­ły, że na­ród Sar­ma­tów z Azji do Eu­ro­py przy­szedł­szy, wziął póź­niej imię Sła­wian od sła­wy, któ­rą so­bie chciał zjed­nać. Ale to jest źle utwo­rzo­ny do­mysł. Tak wiel­ki i licz­ny na­ród jak sło­wiań­ski nie przy­cho­dzi, tyl­ko na miej­scu wzra­sta. Jego tedy przyj­ście słusz­nie do cza­sów bli­skich arki No­ego od­nieść moż­na. Sar­ma­to­wie zaś był na­ród nie­licz­ny, na ko­niach i na wo­zach ży­ją­cy, z oko­lic gór Kau­ka­zu przy­by­ły, w oby­cza­jach, ubra­niu, uzbro­je­niu po­dob­ny do Czer­kie­sów, któ­rzy do­tąd bli­sko Kau­ka­zu prze­sia­du­ją. Ci Sar­ma­to­wie na kil­ka hord po­dzie­le­ni, na ste­pach ukra­iń­skich lub koło Du­na­ju, na spo­sób póź­niej­szych Ta­ta­rów tu­ła­jąc się, na­pły­wem nie­przy­ja­ciół albo od miej­sco­wych kra­jow­ców do szczę­tu roz­pę­dze­ni i wy­tę­pie­ni zo­sta­li.

3. Lech, Czech, Rus

Po­wia­da­ją, że był Lech, któ­ry z brać­mi swo­imi, Cze­chem i Ru­sem, z kar­wac­kiej kra­iny przy­był w te oko­li­ce, gdzie dziś stoi mia­sto Gnie­zno. Tam w le­sie zna­lazł gniaz­do orle, tu więc mia­sto i sto­li­cę pań­stwa bu­do­wać po­czął i orła wziął do her­bu pań­stwa, a bra­ci swo­ich ro­ze­słał w stro­ny: Cze­cha na za­chód, Rusa na wschód, aby so­bie sie­dli­ska szu­ka­li. Od Cze­cha i Rusa po­szły na­ro­dy cze­ski i Rusi, a Lech swo­je­mu na­ro­do­wi nadał imię Le­chi­tów, jak do­tąd jesz­cze Ru­si­ni Po­la­ków na­zy­wa­li. Ale to wszyst­ko baj­ka, któ­rą bar­dzo póź­no zmy­ślo­no. Był nie­je­den Lech na świe­cie, o ta­kim przez wie­le wie­ków nie sły­sza­no. Wów­czas, kie­dy on miał osia­dać, na świe­cie her­bów jesz­cze nie było i żad­ne pań­stwo her­bu swo­je­go nie mia­ło, to więc jest wy­mysł da­le­ko póź­niej­szy, kie­dy już na her­by pa­trza­no. Po­dob­nie Ru­si­nów imię jesz­cze nie na­sta­ło, kie­dy owi zmy­śle­ni Lech i Rus mie­li po świe­cie cho­dzić, jest więc to zmy­ślo­ne wte­dy, gdy na­ród ru­ski Ru­si­nów imię już no­sił. Oczy­wi­ście wi­dzi­cie, dzie­ci moje, że z na­zwi­ska Le­chi­tów, Cze­chów, Ru­si­nów i Gnie­zna utwo­rzo­no na­zwi­ska Lech, Czech, Rus i gniaz­do orle, i stąd całą baj­kę wy­my­ślo­no. Tego ro­dza­ju ba­śni bez koń­ca na świe­cie po­two­rzo­no, a z tego żad­nej na­uki i żad­ne­go po­żyt­ku nie ma.

4. Smok

Po­wia­da­ją, że Kra­kus, ksią­żę pol­ski, prze­niósł sto­li­cę do mia­sta przez sie­bie za­ło­żo­ne­go Kra­ko­wa, któ­re na­zwał od kra­ka­nia kru­ków Kra­ko­wem. Tam pod tym mia­stem zja­wił się smok, któ­ry cięż­kie spra­wił znisz­cze­nia. Na­pa­dał na wsie, zja­dał by­dło, po­że­rał lu­dzi. Żeby go zgu­bić, pod­rzu­co­no mu nie­ży­we­go ba­ra­na siar­ką wy­pcha­ne­go, z za­tlo­ną we­wnątrz siar­ką. Ta siar­ka co­raz wię­cej się w brzu­chu smo­ka ża­rząc, spa­li­ła go. Inni po­wia­da­ją, że go do­bił syn młod­szy Kra­ku­sa, a star­szy, za­zdrosz­cząc bra­tu, zdra­dli­wie go za­bił, za to z Pol­ski wy­gna­ny zo­stał. Gdy tedy nie było sy­nów po Kra­ku­sie pa­nu­ją­cych, cór­ka jego Wan­da rzą­dy ob­ję­ła, a nie chcąc iść za mąż za Niem­ca Ry­ty­gie­ra zwo­jo­wa­ła go i sama się w Wi­śle uto­pi­ła. Ba­jecz­ki to wszyst­ko, czę­sto bar­dzo nie­zgrab­ne i śmiesz­ne. Smo­ków na świe­cie nie ma i co o nich bają, to są baj­ki. Co o jego spa­le­niu po­wta­rza­ją, to oczy­wi­ste bred­nie, bo siar­ka bez przy­stę­pu po­wie­trza pa­lić się nie może, ani w nie­ży­wym ba­ra­nie, a tym mniej w brzu­chu smo­ka. Zmy­ślo­ne bra­to­bój­stwo jest tak brzyd­ka rzecz, że wca­le nie czy­ni za­szczy­tu temu, co to zmy­ślił, na wzór bra­to­bój­stwa Ka­ima . Na osta­tek po­wieść o Ry – ty­gie­rze jest wy­ję­ta ze sta­rej hi­sto­rii in­nych wca­le na­ro­dów i do Wan­dy za­sto­so­wa­na. Z ta­kich tedy ba­jecz­nych i kłam­li­wych po­wie­ści nic ma nie przyj­dzie.

5. Alek­san­der i Lesz­ki

Po­wia­da­ją, że po dwa razy, za­miast ksią­żąt, po dwu­na­stu pa­no­wa­ło wo­je­wo­dów, że Po­la­cy róż­nym spo­so­bem swo­ich Lesz­ków obie­ra­li. Jed­ne­go za to na ksią­żę­cia wy­nie­śli, że Alek­san­dra Wiel­kie­go zwo­jo­wał dow­cip­nym wy­na­laz­kiem. Po­za­wie­szał na­prze­ciw słoń­ca po­le­ro­wa­ne bla­chy i zbro­je, nie­przy­ja­ciel ro­zu­miał, że tak wie­le jest woj­ska pol­skie­go, prze­ląkł się i dał się po­bić. In­ne­go Lesz­ka ob­ra­no przez go­ni­twę kon­ną do mety. Na­rzu­cał on kol­ców pod pia­skiem, tyl­ko ścież­kę od nich wol­ną zo­sta­wił. Ko­nie współ­ubie­ga­ją­cych się po­upa­da­ły, a on ścież­ką do mety do­biegł. Ale gdy się zdra­da od­kry­ła, z tro­nu zrzu­co­ny zo­stał, a na jego miej­sce jesz­cze inny Le­szek wy­nie­sio­ny, któ­ry zdra­dę tę od­krył i do mety pie­cho­tą do­biegł, czy­li też, jak inni po­wia­da­ją, ko­py­ta koń­skie że­la­zem okuw­szy, po kol­cach do mety do­biegł. Inny Le­szek wo­jo­wał wie­le i ob­szer­ne pań­stwo mię­dzy dwu­dzie­stu sy­nów swo­ich po­dzie­lił. Naj­star­szy z nich Po­piel miał nad nimi zwierzch­nic­two. Ale i to baj­ki z róż­nych in­nych ksiąg do Lesz­ków pol­skich po­przy­cze­pia­ne, a nie­zgrab­nie, po­nie­waż Alek­san­der Wiel­ki król ma­ce­doń­ski, wo­jow­nik swo­je­go cza­su bar­dzo wiel­ki, nie­zmier­nie daw­niej od wszyst­kich Lesz­ków pa­no­wał, i wca­le w in­nej stro­nie świa­ta i nig­dy na zie­mi pol­skiej nie po­stał. Po­ciesz­na ta po­wieść o obio­rze przez go­ni­twą kon­ną wzię­ta jest z bar­dzo prze­sta­rza­łej po­wie­ści fe­nic­kiej: ja­ko­by w po­tęż­nym mie­ście azja­tyc­kim Tyr o wła­dzę tym spo­so­bem ty­ra­ni uga­niać się mie­li; W Pol­sce, gdzie Po­la­cy przez po­wszech­ne gło­so­wa­nie obie­rać umie­li, ta­kiej nie­do­rzecz­nej śmiesz­no­ści być nie mo­gło. Ale po­wiem wam o śmiesz­niej­szej nad inne, a nie mniej szpet­nej, to jest o Pia­ście i Po­pie­lu młod­szym.

6. My­szy Po­pie­la zja­dły

Sta­ry Po­piel umie­ra­jąc zo­sta­wił syna Po­pie­la II, któ­ry z ber­łem ob­jął ra­zem pa­no­wa­nie nad ży­ją­cy­mi stry­ja­mi, któ­rych tak wiel­ka licz­ba była, że ich aż dwu­dzie­stu li­czo­no. Był to zły czło­wiek i nie­uży­ty. Dwóch piel­grzy­mów przy­by­ło do jego dwo­ru w go­ści­nę, on ich nie przy­jął. Ci tedy piel­grzy­mi uda­li się do pro­ste­go wie­śnia­ka ko­ło­dzie­ja Pia­sta, któ­ry wła­śnie tego dnia sy­no­wi swo­je­mu po­strzy­ży­ny spra­wo­wał. Był to ob­rzą­dek bał­wo­chwal­ski, na któ­ry za­pra­sza­no i trak­to­wa­no są­sia­dów. Piel­grzy­mi byli za­pro­sze­ni na tę uro­czy­stość i Pia­sto­wi syna pod­strzy­gł­szy nada­li mu imię Zie­mo­wit, prze­po­wia­da­jąc, że on z cza­sem bę­dzie księ­ciem. Na­mó­wi­li też Pia­sta, że na ucztę do cha­ty za­pro­sił i ksią­żę­cia Po­pie­la. A cho­ciaż ciż­ba ze­bra­ła się go­ści, nie za­bra­kło jed­nak Pia­sto­wi ni­cze­go, po­nie­waż piel­grzy­mi taki cud spra­wi­li, że z ma­łej miar­ki mio­du tak się ten miód roz­mno­żył, że nim na­peł­ni­ły się wszyst­kie na­czy­nia, a z za­bi­te­go pro­się­cia tyle mię­sa na­ro­sło, że nim cały ce­ber na­peł­nio­ny zo­stał. Uczczo­ny tedy zo­stał ksią­żę Po­piel. Za na­mo­wą Niem­ki żony swo­jej udał on cho­ro­bę i ja­ko­by umie­ra­jąc spro­sił stry­jów swo­ich, któ­rych czę­stu­jąc wszyst­kich ra­zem wy­truł. Z ciał tych po­tru­tych stry­jów w je­zio­ro Go­pło po­wrzu­ca­nych wy­szła wiel­ka moc szczu­rów i my­szy, któ­ra ru­szy­ła pro­sto na za­mek ksią­żę­cy w Krusz­wi­cy. Na ten wi­dok wszy­scy dwo­rza­nie ucie­kli. Ucie­kał i ksią­żę Po­piel, ale go my­szy go­ni­ły. Ucie­kał w pole, my­szy za nim, na łódź, na je­zio­ro, da­lej­że i my­szy pły­nę­ły za nim. Po­piel na wy­spę i w wie­ży na wy­spie sto­ją­cej z żoną i sy­na­mi schro­nie­nia szu­kał, my­szy też za nim. Opadł­szy na osta­tek w tej wie­ży Po­pie­la, z żoną i dwo­ma sy­na­mi za­gry­zły i zja­dły. Ta­kim przy­pad­kiem zgi­nął dom pa­nu­ją­cych ksią­żąt, a za­tem ze­bra­li się Po­la­cy na sejm, aby ksią­żę­cia ob­ra­li. Po dłu­giej nie­zgo­dzie Pia­sta ko­ło­dzie­ja, z mio­dem swo­im przez je­zio­ro pły­ną­ce­go, na tron wy­nie­śli, któ­ry był oj­cem fa­mi­lii dłu­go Pol­ską rzą­dzą­cej. Tym spo­so­bem praw­dzi­we zda­rze­nie po­fał­szo­wa­no i w baj­kę za­mie­nio­no. Piast nig­dy kró­lem nie był i nie pa­no­wał. Wie­cie za­pew­ne, dzie­ci moje, że Chry­stus na we­se­lu w Ka­nie ga­li­lej­skiej cu­dow­nie na­czy­nia wi­nem po­na­peł­niał, że w oko­li­cy pu­stej pię­cio­ro chle­ba i dwie ryby cu­dow­nie po­mno­żył. Na spo­sób tego wy­my­ślo­no po­dob­ne w go­spo­dzie Pia­sta żyw­no­ści po­mno­że­nie. Ale co Chry­stus mocą bożą uczy­nił, to mie­szać w in­nych dzie­jów po­wie­ści i lu­dziom po­dróż­nym przy­pi­sy­wać nie wy­pa­da i nie go­dzi się. Cóż wam po­wiem o zmy­ślo­nej wiel­kiej licz­bie stry­jów Po­pie­la? O zmy­ślo­nym tak szka­rad­nym wy­stęp­ku, że ich po­truł, w czym nic dow­cip­ne­go nie ma. O my­szach już wam nie mam co mó­wić, gdy wie­cie z co­dzien­ne­go do­świad­cze­nia wa­sze­go, że my­szy przed wami, ma­ły­mi dzieć­mi, ucie­ka­ją i was się oba­wia­ją, a jak­że by sta­rych lu­dzi za­gry­zać mie­li. Cóż do­pie­ro mó­wić o wyj­ściu my­szy z ciał lu­dzi nie­ży­wych, gdy my­szy tak się ro­dzą jed­ne z dru­gich i pod­ra­sta­ją, jak wszyst­kie zwie­rzę­ta. Są to wca­le śmiesz­ne i nie­roz­sąd­ne baj­ki.

7. Mie­czy­sła­wa sta­ra­nia się o ko­ro­ną

Po­wia­da­ją, że Mie­czy­sław, Pia­sta po­to­mek, uro­dził się był śle­py, do­pie­ro przy po­strzy­ży­nach w siód­mym roku ży­cia swo­je­go przej­rzał, a to było prze­po­wied­nią, że się Mie­czy­sław ochrzci. Ja­koż roz­po­cząw­szy pa­no­wa­nie, chrzest przy­jął i bał­wa­ny po­roz­rzu­cać ka­zał. Chcąc zaś zo­stać kró­lem, wy­słał bi­sku­pa kra­kow­skie­go do pa­pie­ża, aby mu dał ko­ro­nę. W tym­że cza­sie da­le­ko po­kor­niej pro­sił świę­ty Ste­fan ksią­żę wę­gier­ski. Jemu więc dana była ko­ro­na, któ­rą był pa­pież dla Mie­czy­sła­wa przy­go­to­wał. Po­wia­da­ją i w kro­ni­kach o tym pi­szą, że do tego skło­ni­ło pa­pie­ża po­ka­za­nie się anio­ła, któ­ry mu wzbro­nił dać Po­la­kom ko­ro­ny, jako dzi­kim, po la­sach ży­ją­cym, któ­ry jed­nak w dal­szych po­ko­le­niach wy­wyż­sze­nie pań­stwa pol­skie­go za­po­wie­dział. Po­dług po­wie­ści tej było to roku 999. Że ta po­wieść jest pięk­nie wy­my­ślo­na, prócz in­nych do­wo­dów, po­ka­zu­je się z tego, że za Mie­czy­sła­wa bi­skup­stwa kra­kow­skie­go jesz­cze nie było, a w roku 999 Mie­czy­sław już nie żył, bo umarł 992.

8. Otto ce­sarz ko­ro­nu­je Chro­bre­go

Po­wia­da­ją tedy, że cze­go Mie­czy­sław nie do­ka­zał, to inną dro­gą do­piął Bo­le­sław Chro­bry. Przy­jął on uprzej­mie Ot­to­na III ce­sa­rza w Gnieź­nie, gdzie Otto grób świę­te­go Woj­cie­cha od­wie­dził, co za­wdzię­cza­jąc Otto w ko­ście­le ko­ro­ną uko­ro­no­wał Bo­le­sła­wa. Ale trze­ba uwa­żać, że w tam­te wie­ki nie ce­sa­rze, tyl­ko pa­pie­że ko­ro­ny roz­da­wa­li. Więc ta po­wiast­ka jak inne póź­niej zmy­ślo­ną zo­sta­ła.

9. Ka­zi­mierz mni­chem

Po­wia­da­ją jesz­cze, że wnuk tego Bo­le­sła­wa, Ka­zi­mierz, ucie­kł­szy z mat­ką Niem­ką do Nie­miec i do Fran­cji, we Fran­cji zo­stał mni­chem, że, aże­by mógł do tro­nu po­wró­cić, pro­szo­no o roz­wią­za­nie ślu­bów za­kon­nych (pa­pie­ża, co też pa­pież uczy­nił pod wa­run­ka­mi po­strzy­ga­nia i pod­ga­la­nia gło­wy i opła­ty świę­to­pie­trza, to jest da­ni­ny od gło­wy na lam­pę w ko­ście­le świę­te­go Pio­tra w Rzy­mie pa­lo­ną. Lecz te zda­rze­nia być nie mo­gły, bo świę­to­pie­trze przed­tem już opła­ca­ła do Rzy­mu Pol­ska, a wło­sy dłu­gie były po­wszech­nie uży­wa­ne i do­pie­ro w lat kil­ka­set pod­ga­lać gło­wy za­czę­to. Ta­kie to po­zmy­śla­no baj­ki, z któ­rych żad­ne­go użyt­ku nie ma, któ­re ni­czym zbu­do­wać nie mogą ani ser­ca ufor­mo­wać.

10. Lep­sza praw­da

Po­wia­da­ją jesz­cze wie­le in­nych mniej praw­dzi­wych rze­czy, ale te po­mi­nie, bo cho­ciaż baj­ki was ba­wią, wy praw­dę tyl­ko ko­cha­cie i kto­kol­wiek tyl­ko my­śli i chce być dzie­jów świa­do­mym, ten praw­dę mi­łu­je, a fał­szem się brzy­dzi. Ale wy­pa­dło wam o tych baj­kach wspo­mnieć, bo te baj­ki usta­wicz­nie są po­wta­rza­ne i czę­ściej ani­że­li praw­da. Do­brze tedy wam o nich wie­dzieć, żeby się nie po­ka­zać nie­wia­do­my­mi i dla wa­szej prze­stro­gi. Pew­nie chce­cie mnie py­tać, a kie­dy to wszyst­ko są baj­ki, cóż tedy praw­dą bę­dzie? Po­cze­kaj­cie tedy, po­nie­wa­żem już o baj­kach mó­wił, chęt­nie wam to wszyst­ko, co jest praw­dą, po ko­lei opo­wiem, bo to jest rzecz od ba­jek da­le­ko lep­sza praw­dę po­znać. Opo­wiem wam tedy, co było praw­dzi­we­go w Pol­sz­cze, tyl­ko mnie pier­wej po­słu­chaj­cie z wiel­ką uwa­gą, co wam na­przód mó­wię.WSTĘP

11. Wszyst­ko się zmie­nia, czas upły­wa

Pew­nie z was każ­de to uwa­ża, że je­den dzień jest po­god­ny, dru­gi słot­ny, trze­ci po­chmur­ny; że raz je­ste­ście zdro­wi, inną razą sła­bi, z uro­dze­nia ma­leń­cy, po­tem do­ro­śli, a z cza­sem się ze­sta­rze­je­cie. Po­dob­nie tedy było z Pol­ską oj­czy­zną wa­szą. Do­świad­cza­ła ona róż­nych prze­mian: oraz była małą, inny raz wiel­ką; raz smut­ne były dla niej cza­sy, inny raz opły­wa­ła w szczę­ściu. Jak to było? I dla­cze­go? Dla każ­de­go Po­la­ka tak przy­sta­ło o tym wie­dzieć, jak o swo­im ojcu i mat­ce, o swo­im dziad­ku i bab­ce, któ­rzy daw­niej­sze lata Pol­ski pa­mię­ta­ją niż wy, a były jesz­cze daw­niej­sze, i jesz­cze daw­niej­sze, i bar­dzo daw­ne, w któ­rych wasi przod­ko­wie żyli. O tych wszyst­kich cza­sach uczy was hi­sto­ria pol­ska.

12. Wszyst­kie­go jest przy­czy­na

Wi­dzi­cie, że kie­dy któ­re z was za­słab­nie, do­sta­nie ka­ta­ru albo fe­bry, kasz­lu, przy­czy­ną tego bywa za­zię­bie­nie, prze­ła­do­wa­nie żo­łąd­ka, na­pi­cie się zim­nej wody, gdy­ście zmę­czo­ne, i tym, po­dob­nie, wie­dząc o tych przy­czy­nach róż­nych cho­rób, w ja­kie po­paść moż­na, nie­raz moż­na ich unik­nąć. Wy się o tych przy­czy­nach do­wia­du­je­cie i te sta­ją się dla was prze­stro­gą i na­uką. Po­dob­nie cie­ka­wi być po­win­ni­ście, dla­cze­go to Pol­ska, raz ma­leń­ka, dru­gi raz wiel­ka, raz szczę­śli­wa, dru­gi raz naj­bied­niej­sza, raz bo­ga­ta, dru­gi raz bar­dzo ubo­ga była. Cie­ka­wi­ście, jak to było i dla­cze­go tak było. Wa­sza cie­ka­wość jest bar­dzo chwa­leb­na, bo stąd nie­ma­łą po­wziąć mo­że­cie na­ukę. Jak to trze­ba być dla do­bra swo­je­go i wszyst­kich czło­wie­kiem spra­wie­dli­wym i po­czci­wym, za­cho­wać zgo­dę, lu­bić po­rzą­dek, po­stęp i ulep­sze­nia, po­świę­cać swój oso­bi­sty in­te­res dla po­wszech­ne­go, być do oj­czy­zny du­szą i ser­cem przy­wią­za­nym, a prze­jąć się tymi wiel­ki­mi cno­ta­mi, któ­re praw­dzi­we­go Po­la­ka sta­no­wią. Uczcie się tego, dzie­ci, aby­ście się w cno­tach przod­kom swo­im po­dob­ny­mi sta­jąc ich błę­dów uni­ka­li.

13. Na zie­mi tej sa­mej róż­ne ludy w Sło­wiańsz­czyź­nie

Pa­trz­cie te­raz dzie­ci na kra­jo­braz pod licz­bą 1. Roz­łóż­cie go przed sobą i uwa­żaj­cie pil­nie, że na nim rze­ki: Odra, Wi­sła, Nie­men, Dźwi­na, Bug, Pry­peć, Dniepr, Dniestr, Du­naj i inne tak pły­ną jak na wszyst­kich in­nych kra­jo­bra­zach; że na nim Góry Kar­pac­kie i brze­gi Mo­rza Bał­tyc­kie­go i Czar­ne­go w tym­że są kie­run­ku, jak na wszyst­kich in­nych kra­jo­bra­zach. Ale jak na drze­wie, na jego pniu i ga­łę­ziach co rok inne są li­ście, tak na tych kra­jo­bra­zach co­raz to inne są kra­jów i miast na­zwi­ska i od­mien­ne gra­ni­ce, któ­re wam na oczy nie­sta­tecz­ność lo­sów ludz­kich oka­zu­ją. Owóż przed 2000 lat, i wię­cej da­le­ko, miesz­kał po­mię­dzy wspo­mnia­ny­mi rze­ka­mi na­ród ten sam, któ­ry i do­tąd miesz­ka, któ­re­go dziś jesz­cze sło­wiań­skim na­zy­wa­ją. Na­ród bar­dzo licz­ny, tyl­ko wca­le inne na­zwi­ska no­sił, jako to Ge­tów, Da­ków i inne mało zna­ne. Róż­nych on lo­sów do­zna­wał i w roż­nych oko­li­cach swo­ich pod­le­gał in­nym na­ro­dom, swo­im na­pa­śni­kom. Po­wie­dział­bym wam, co to były za na­ro­dy, co ich uci­ska­ły, ale się boję, aby­ście się ich nie prze­lę­kły. Byli to Scy­to­wie, Sar­ma­to­wie, Ba­star­no­wie, Go­to­wie, Hu­no­wie, Ge­pi­do­wie, Awa­ro­wie czy­li Ob­rzy­ni. Na­ro­dy te były czę­sto nie­licz­ne, ale zna­la­zły spo­so­by, że da­le­ko licz­niej­szych Sło­wian od cza­su do cza­su uci­snę­ły. Wszak­że szczę­śli­wym zbie­giem oko­licz­no­ści i za po­mo­cą bożą na­ro­dy sło­wiań­skie dziel­no­ścią swo­ją spod uciąż­li­we­go jarz­ma wy­do­by­wa­ły się. A gdy na­zwi­sko Sło­wian przy­bra­ły, wte­dy były wol­ne i na bar­dzo licz­ne, czę­sto wca­le małe dzie­li­li się ludy, czy­li na­ro­dy. Ale żeby to po­znać, wróć­my do kra­jo­bra­zu pod licz­bą 1, na któ­ry pa­trząc szu­kaj­cie tych na­zwisk, o któ­rych wam po­wiem.

14. Sło­wiańsz­czy­zna za­chod­nia

Pa­trz­cie – od le­wej ręki jest stro­na za­chod­nia. Tu od stro­ny nie­miec­kiej po­mię­dzy Elbą i Odrą byli Sło­wia­nie Wi­ni­dy , mię­dzy któ­ry­mi Obo­try­ci i Lu­ty­cy, czy­li Wil­cy po­nad Mo­rzem Bał­tyc­kim; Syr­bo­wie aż do rze­ki Sali i Lu­zi­ki z Mil­zie­na­mi . Po­mię­dzy gó­ra­mi koło Elby Cze­si z mia­stem Pra­gą w zie­mi Bo­emią zwa­nej utwo­rzy­li pań­stwo, któ­re kró­lom nie­miec­kim i ce­sa­rzom hoł­do­wa­ło, któ­re chrzest świę­ty i na­ukę chrze­ści­jań­ską przy­jąw­szy, zdo­by­wa­ło są­sied­nie ludy, jako to Śląsk z mia­stem Wro­cła­wiem, Mo­ra­wy i Chro­ba­tów z mia­stem Kra­ko­wem. Koło Gór Kar­pac­kich sie­dzie­li Bie­li, czy­li Wiel­cy Chro­ba­to­wie, czy­li Kro­ato­wie, u któ­rych wła­śnie było wspo­mnia­ne mia­sto Kra­ków. W nim nie­gdyś pa­no­wał Krak, a po nim Wan­da, jako po­świad­cza­ją kra­jo­we po­wie­ści i usy­pa­ne pod ich na­zwi­ska­mi mo­gi­ły. Obok byli Chro­ba­to­wie Czer­wie­ni.

15. Sło­wiańsz­czy­zna po­łu­dnio­wa

Z Bie­lo­chro­ba­tów wy­szły osa­dy na po­łu­dnie za Du­naj ku brze­gom Ad­ria­tyc­kie­go Mo­rza i tam pod imie­niem Kro­atów, Dal­ma­tów, obok Ser­bów i Sło­wa­ków za­miesz­ka­li. W tę to stro­nę do kra­iny Pa­no­nią na­zwa­nej przy­by­li Ma­gia­ry, czy­li Wę­grzy, któ­rzy koło Du­na­ju, po­mię­dzy Ser­bią, Kro­acją i Gó­ra­mi Kar­pac­ki­mi, nad miej­sco­wy­mi Sło­wia­na­mi pa­no­wa­nie i pań­stwa za­ło­ży­li. Nie­sły­cha­nie to był dzi­ki lud, ale gdy re­li­gię chrze­ści­jań­ską przy­jął a bał­wo­chwal­stwo po­rzu­cił, stał się wca­le ła­god­niej­szym. Ich kró­lo­wie od pa­pie­ża w roku 1000 otrzy­ma­li po­zwo­le­nie ko­ro­no­wa­nia się przez na­masz­cze­nie ole­jem świę­tym, cze­go do­peł­nia­li bi­sku­pi. Po­dob­ny do wę­gier­skie­go na­ród osiadł tak­że w po­łu­dnio­wej stro­nie Sło­wiańsz­czy­zny: był to buł­gar­ski, któ­ry też pań­stwo za­ło­żył, ale ten nie tyl­ko chrze­ści­jań­stwo przy­jął, ale po­czął ję­zy­ka sło­wiań­skie­go uży­wać, a swój za­rzu­cił. Wi­dzi­cie, że w ich po­sa­dach Du­naj do Mo­rza Czar­ne­go ucho­dzi.

16. Ruś

Te­raz prze­nie­śmy się da­le­ko w pół­noc, aże­by od pra­wej ręki roz­po­znać ścia­nę wschod­nią. Wi­dzi­my tu wy­so­ko mia­sto No­wo­gród, póź­niej Wiel­kim na­zwa­nym. No­wo­gro­dzia­nie z in­ny­mi oko­licz­ny­mi na­ro­da­mi za­pro­si­li byli zza mo­rza ze Szwe­cji tam po mo­rzu pły­wa­ją­cych Wa­re­gów Ru­si­nów, któ­rzy roku 860 pod na­czel­nic­twem Ru­ry­ka przy­by­li i po­czę­li oko­licz­ne mia­sta i na­ro­dy zdo­by­wać. To­wa­rzy­sze albo na­stęp­cy Ru­ry­ka opa­no­wa­li Po­łock mia­sto; opa­no­wa­li kra­je Kry­wi­czów z mia­stem. Smo­leń­skiem i ich są­sia­dów Dre­gwi­czów ; opa­no­wa­li Sie­wie­rza­nów, Drew­la­nów i Po­la­nów z ich mia­stem Ki­jo­wem. Je­den z po­tom­ków Ru­ry­ka, Wło­dzi­mierz, przed ro­kiem 1000, po­mknął zdo­by­cze Rusi aż do Gór Kar­pac­kich, gdzie Chro – ba­cją Czer­wo­ną opa­no­wał. Wszyst­kie te zdo­by­cze od No­wo­gro­du aż do Gór Kar­pac­kich przy­bra­ły na­zwi­sko Rusi, a miesz­kań­cy Sło­wia­nie imię Ru­si­nów. Wa­re­gi zaś Ru­si­ni, któ­rzy się po­mię­dzy Sło­wia­na­mi roz­bie­gli i po­zo­sta­li, za­rzu­ci­li swój ję­zyk, wzię­li sło­wiań­ski i Sło­wia­na­mi się sta­li. Tak po­wsta­ła bar­dzo ob­szer­na Ruś, w któ­rej re­li­gia chrze­ści­jań­ska ob­rząd­ku grec­kie­go moc­no się krze­wi­ła, a gdy ją kniaź ru­ski Wło­dzi­mierz przy­jął, przez to umo­co­wa­ła się i upo­wszech­ni­ła w ca­łej Rusi.

17. La­chy, Pol­ska

Gdy się za­trzy­mu­je­my koło Wi­sły, tu po­strze­ga­my na­ro­dy La­chów, czy­li Le­chi­tów. Od mo­rza Po­mo­rza­nów, od wscho­du Ma­zow­sza­nów, czy­li Ma­zu­rów, od po­łu­dnia Łę­czy­ca­nów, a po środ­ku Po­la­nów, czy­li Po­la­ków; wszyst­ko to na­ro­dy le­chic­kie, rów­nie jak: Ka­szu­by, Ku­ja­wia­nie, Sie­ra­dza­nie i inni, a na­wet Kra­ko­wia­nie, o któ­rych już się mó­wi­ło. Po­mo­rza­nie nad mo­rzem mie­li han­dlow­ne mia­sta i wódz ich Ismar stał się pa­mięt­ny w woj­nie na mo­rzu z Duń­czy­ka­mi. U Po­la­nów, czy­li Po­la­ków były mia­sta Po­znań, Gnie­zno, Krusz­wi­ca, w któ­rych pa­no­wa­li Lesz­ko­wie i Po­pie­lo­wie, o któ­rych po­wie­ści nic pew­ne­go nie przy­no­szą. Za ostat­nie­go Po­pie­la, pana wca­le gnu­śne­go, był wo­dzem Zie­mo­wit syn Pia­sta. Ten Zie­mo­wit w do­mo­wym za­mie­sza­niu opa­no­wał tron Po­pie­lów i tym… spo­so­bem zo­staw­szy kró­lem pol­skim roku 860, po­czął gra­ni­ce ma­łe­go kró­le­stwa tego roz­prze­strze­niać. Taka była Sło­wiańsz­czy­zna w wie­ku IX i X i tak po­czę­ło się pań­stwo pol­skie i wła­da­nie w nim fa­mi­lii Pia­sta.PE­RIOD PIERW­SZY OD ROKU 860 DO 1138 LAT 280

POL­SKA POD­BI­JA­JĄ­CA

PA­NU­JĄ­CY KRÓ­LO­WIE PIA­STO­WIE SA­MO­WŁAD­NI

18. Zie­mo­wit i na­stęp­cy

Do­pie­ro od Zie­mo­wi­ta po­czy­nam opo­wia­dać wam, dzie­ci moje, dzie­je na­ro­du pol­skie­go i kró­lów jego. Mają one już ciąg je­den, co­raz to świa­dom­szy. Dzie­lą go na czte­ry pe­rio­dy, czy­li po­dzia­ły, na pew­ne cza­su okre­sy. Daję im ty­tu­ły róż­ne­go Pol­ski dzia­ła­nia i sta­nu, któ­re jak da­le­ce są (praw­dzi­we, prze­ko­na­ją was zda­rze­nia, ja­kie wy­li­czać będę. Pierw­szy pe­riod na­zy­wam Pol­ski pod­bi­ja­ją­cej i pierw­sze­go jej wzro­stu. Zie­mo­wit go otwie­ra. Był on sy­nem wie­śnia­ka rol­ni­ka Pia­sta. Co mię­dzy sło­wiań­ski­mi na­ro­da­mi nic nie jest dziw­ne­go, po­nie­waż na­ro­dy sło­wiań­skie były rol­ni­cze i rol­ni­cy od płu­ga, z orę­żem w ręku, bro­niąc oj­czy­zny do wiel­kie­go przy­cho­dzi­li zna­cze­nia. Tak u Po­la­ków Zie­mo­wit od roli do­szedł tro­nu. Bę­dąc kró­lem Po­la­ków oko­licz­ne ludy i po­wia­ty pod­bi­jał. Jego po­tom­ko­wie i na­stęp­cy Le­szek, Zie­mo­mysł, Mie­czy­sław w jego śla­dy wstę­po­wa­li, tak że Mie­czy­sław nad Po­la­ka­mi, Łę­czy­ca­mi, Ma­zu­ra­mi i po­bli­ski­mi lu­da­mi wła­dał, gra­ni­cząc z pań­stwem cze­skim i ru­skim.

19. Chrze­ści­jań­stwo wpro­wa­dzo­ne

Zo­bacz­myż te­raz dru­gi kra­jo­braz pod licz­bą 2. Na tym wła­śnie wi­dzi­my te pań­stwa, o któ­ry­che­śmy do­pie­ro co mó­wi­li, że w Sło­wiańsz­czyź­nie po­wsta­ły: pań­stwo Buł­ga­rów, Wę­grów, Ser­bii i Kro­acji, Czech, Rusi, Pol­ski. Pol­ska w środ­ku sa­mym po­ło­żo­na zna­la­zła się w przy­krym po­ło­że­niu, nie tyle ze stro­ny świe­żo wzro­słych Czech i Rusi, co ra­czej ze stro­ny Niem­ców. Była jesz­cze Pol­ska bał­wo­chwal­czą, choć już Cze­chy świa­tło re­li­gii po­zna­ły. Byli też i za Odrą koło Elby sie­dzą­cy Wi­nu­li bał­wo­chwal­ca­mi. Lecz Niem­cy z wiel­ką usil­no­ścią chrze­ści­jań­stwo do nich wpro­wa­dza­li i do przy­ję­cia re­li­gii znie­wa­la­li, bo tą dro­gą swój wpływ na Sło­wiańsz­czy­znę roz­sze­rza­li. Pod­ro­bie­ni na małe ludy Sło­wia­nie Wi­nu­li, bez jed­no­ści, bez wspól­ne­go dzia­ła­nia, po­je­dyn­czo prze­ciw prze­mo­cy wal­czy­li. Obo­try­ci, Wil­cy , Syr­bo­wie , Lu­zy­cy co im sił sta­ło opie­ra­li się Niem­com i przy bał­wo­chwal­stwie swo­im upo­rnie i za­pa­mię­ta­le ob­sta­wa­li, al­bo­wiem oca­le­nie ich bał­wo­chwal­stwa było oca­le­niem nie­pod­le­gło­ści. Po­łą­czo­nych ato­li Niem­ców broń na­wet Pol­ski gra­ni­ce za­gra­ża­ła. Kró­lo­wie nie­miec­cy, aby swo­je­go do­piąć, żoł­nier­skie Niem­ców pocz­ty śród tych drob­nych na­ro­dów sło­wiań­skich sta­wia­li i swo­ich urzęd­ni­ków, na­gra­nicz­nych mar­chio­nów, czy­li mar­gra­biów osa­dza­li, aby w pod­le­gło­ści zwy­cię­żo­ne utrzy­mać na­ro­dy. Sta­no­wi­li też ci kró­lo­wie nie­miec­cy, czy­li ce­sa­rze bi­sku­pów w kra­jach sło­wiań­skich, im die­ce­zje wy­dzie­la­li. Tym spo­so­bem od nich usta­no­wio­ny był Jor­dan bi­sku­pem pol­skim, któ­ry w pań­stwie Mie­czy­sła­wa na­ukę Chry­stu­sa opo­wia­dał.

20. Mie­czy­sław ochrzczo­ny

Mie­czy­sław nie mógł się temu oprzeć, lę­ka­jąc się nie­miec­kiej bro­ni, a przy­pa­tru­jąc się za­cho­dzą­cym w są­siedz­twie od­mia­nom, przed­się­wziął zmie­nić swój oby­czaj. Tym koń­cem od – pę­dził bał­wo­chwal­cze ko­bie­ty, któ­re miał za żony, a po­ślu­bił chrze­ści­jan­kę Dą­brów­ką, księż­nicz­kę cze­ską. Dą­brów­ka przy­by­ła w to­wa­rzy­stwie du­chow­nych cze­skich i skło­ni­ła męża Mie­czy­sła­wa, że chrzest świę­ty przy­jął. Za przy­kła­dem mo­nar­chy i lud bał­wa­ny zbi­jać i wy­wra­cać po­czął. Gor­li­we sta­ra­nia bi­sku­pa Jor­da­na, wspie­ra­ne od Mie­czy­sła­wa i Dą­brów­ki, po­wszech­ne jed­na­ły na­wró­ce­nie. Póź­niej co­kol­wiek świę­ty Woj­ciech, bi­skup Pra­gi, z Czech przez Kra­ków i Pol­skę do Prus idą­cy, na­wra­cał i w wie­rze umo­co­wy­wał. Tak kró­le­stwo pol­skie pań­stwem chrze­ści­jań­skim się sta­ło.

21. Mie­czy­sław jako hra­bia po­ni­żo­ny

Lubo jed­nak król Mie­czy­sław chrze­ści­ja­ni­nem zo­stał, Niem­cy z góry go trak­to­wa­li i kró­lem go na­zy­wać nie chcie­li, tyl­ko na­zy­wa­li go hra­bią, co pod­ów­czas zna­czy­ło albo słu­gę kró­la nie­miec­kie­go, czy­li ce­sa­rza, albo urzęd­ni­ka, al­bo­li też uwa­ża­li go jak po­gra­nicz­nym mar­gra­bią. Rze­czy­wi­ście Mie­czy­sław uni­ża­jąc się Niem­com wte­dy gdy był bał­wo­chwal­cą, tym wię­cej się uni­żył gdy chrze­ści­ja­ni­nem zo­stał. W po­ko­ju pła­cił ce­sa­rzo­wi da­ni­nę, w woj­nie mu­siał mu słu­żyć ze swo­im ry­cer­stwem, a ce­sar­skich nad­gra­nicz­nych mar­gra­biów tak da­le­ce się lę­kał, że nie­raz przed nimi w fu­trze usiąść nie śmiał. To wszyst­ko bar­dzo na­ród jego po­ni­ża­ło. Do­pie­ro syn jego Bo­le­sław Chro­bry, czy­li ra­czej Wiel­ki wy­dźwi­gnął z tego Pol­skę, tak że słusz­nie praw­dzi­wym fun­da­to­rem Pol­ski na­zwać się może. Bo­le­sław był to król praw­dzi­wie wiel­ki, dla­te­go uwa­gę wa­szą przy­dłu­żej za­trzy­mam nad nim, aby­ście go do­brze po­zna­li, a jak za nie­go w Pol­sz­cze było, ob­szer­niej wam opo­wiem.

22. Bo­le­sła­wa Wiel­kie­go zdo­by­cze

Wia­do­mo wam, dzie­ci, że kie­dy oj­ciec bo­ga­ty ma kil­ko­ro dzie­ci, każ­de­mu ja­kąś część ma­jąt­ku wy­dzie­la. Po­dob­nie w tam – tych wie­kach był zwy­czaj dzie­le­nia kró­le­stwa mię­dzy fa­mi­lię pa­nu­ją­cych. Mie­czy­sław tedy Pol­skę po­mię­dzy sy­nów swo­ich po­dzie­lił. Bo­le­sław, naj­star­szy z nich, inne miał o pań­stwie wy­obra­że­nie. Chcąc go tedy w jed­no­ści utrzy­mać, do­pu­ścił się gwał­tow­ne­go kro­ku i bra­ci swo­ich wy­gnaw­szy, sam wła­dać po­czął. Bra­cia pod­nie­ca­li prze­ciw nie­mu są­sia­dów. Bo­le­sław bro­niąc się, wie­le kra­jów zdo­by­wał. Na Cze­chach zdo­był Śląsk, Kra­ków z całą Gór Kar­pac­kich oko­li­cą. W in­nej zaś stro­nie Po­mo­rze całe uzna­ło go za pana i zwierzch­ni­ka. Tymi zdo­by­cza­mi Bo­le­sław roz­prze­strze­nił gra­ni­ce kró­le­stwa swo­je­go, jego oręż stał się zna­nym po świe­cie i sły­nął u są­sied­nich Niem­ców; jego bo­gac­twa i do­bre rzą­dy roz­gło­si­ły jego wiel­kie imię tak da­le­ce, że przy­ja­zny mu Otto III ce­sarz cie­ka­wy był bli­żej go po­znać.

23. Przy­by­cie Ot­to­na III

Otto III, pan bar­dzo po­boż­ny, roku 1000 przed­się­wziął był od­wie­dzić cia­ło świę­te­go Woj­cie­cha, nie­daw­no od bał­wo­chwal­ców Pru­sa­ków za­bi­te­go, któ­re Bo­le­sław wy­ku­piw­szy zło­żył w Gnieź­nie. Bo­le­sław z wiel­ką czcią tak wiel­kie­go go­ścia przyj­mo­wał. Od sa­mych gra­nic pol­skich czy­nio­no mu ho­no­ry. Zbie­gło się ze­wsząd ludu wie­le. Sam Bo­le­sław na cze­le ry­cer­stwa to­wa­rzy­szył. Jed­ni świe­ci­li zło­tem lub sre­brem, inni mie­dzią lub sta­lą, we­dle tego jak się kto mógł prze­po­móc. Naj­bo­gat­si ko­lo­rem ja­skra­wym żu­pa­na i in­nej suk­ni, zło­ty­mi łań­cu­cha­mi i zło­tem a błysz­czą­cy­mi ka­mie­nia­mi na­bi­ja­nym tak orę­żem jak pan­ce­rzem, na ko­niach suto ubra­nych, naj­bli­żej byli kró­lów Bo­le­sła­wa i Ot­to­na III. Lu­dzie też bo­ga­ci, licz­ne bar­dzo kon­ne pan­cer­ne pocz­ty skła­da­li. Licz­niej­sze jesz­cze były huf­ce kon­nych z dzi­da­mi i łu­ka­mi lub pie­chot­nych z łu­ka­mi tar­czow­ni­ków, któ­rzy w boju od nie­przy­ja­cie­la tar­czą swe cia­ła za­sła­nia­li. Ich suk­ma­na czę­sto bia­łe­go, ru­de­go lub czar­ne­go była ko­lo­ru, ale w nich rów­nie dziel­ne biło ser­ce, jak w naj­bo­gat­szych pa­nach. Z tym wszyst­kim zbroj­nym lu­dem tyl­ko na woj­nę Bo­le­sław wy­stę­po­wał, ale tą razą znacz­ną jego część ścią­gnął na dro­gę, któ­rę­dy Otto do Gnie­zna je­chał, aby Ot­to­no­wi przy­zwo­itą i wiel­ką cześć wy­rzą­dzić i żeby się Otto z bli­ska na­ro­do­wi, któ­re­go Niem­cy nie­na­wi­dzi­li, przy­pa­trzył. Wi­dział tedy Otto po ob­szer­nych bło­niach i nie­zmie­rzo­nych okiem po­lach mi­ga­ją­ce się puł­ki i po bo­kach jego cią­gną­ce. Wi­dok to był bar­dzo wspa­nia­ły.

24. Otto III zwie­dza grób, za­kła­da bi­skup­stwa

Gdy już Otto bli­żej był Gnie­zna, ze zwy­kłą so­bie po­boż­no­ścią przed­się­wziął pie­szo i boso wcho­dzić do mia­sta i do gro­bu przy­stę­po­wać. Bo­le­sław tak idą­ce­go kró­la i ce­sa­rza, z ca­łym jego pocz­tem, przez swo­je prze­pusz­czał sze­re­gi, wpo­śród ciż­by ludu. Dro­gę zaś całą usłał suk­nem, aż do sa­me­go gro­bu, do któ­re­go z całą skru­chą i po­boż­no­ścią przy­stą­piw­szy Otto, po od­mó­wio­nych mo­dli­twach, po­czął był wglą­dać w in­te­re­sa kró­le­stwa pol­skie­go, zwy­cza­jem kró­lów nie­miec­kich i ce­sa­rzów, któ­rzy Pol­skę za ja­kąś pro­win­cję, czy­li po­gra­nicz­ne hrab­stwo uwa­ża­li. Po­znaw­szy, że pań­stwo jest wca­le roz­le­głe, utwo­rzył dla nie­go hie­rar­chię du­chow­ną, to jest, oprócz już eg­zy­stu­ją­ce­go bi­skup­stwa pol­skie­go, czy­li po­znań­skie­go, usta­no­wił ar­cy­bi­sku­pa w Gnieź­nie i bi­sku­pów kra­kow­skie­go, wro­cław­skie­go i po­mor­skie­go, któ­rych pod ar­cy­bi­sku­pa gnieź­nień­skie­go pod­dał.

25. Bie­sia­dy

Trzy dni jesz­cze w Gnieź­nie ba­wił Otto i Bo­le­sław go w swo­im mie­ście i domu we wszyst­ki­mi po­dej­mo­wał. W owych wie­kach, w któ­rych żył Bo­le­sław, wca­le inny był po­rzą­dek w po­ży­ciu ludz­kim i w oby­cza­jach. Wszyst­ko było pro­ste, gru­be, wie­śnia­cze. Dwór kró­lew­ski, pań­skie domy, rów­nie jak kmiot­ków cha­ty, po­dob­niej­sze do sie­bie były. Nie było tam tak wy­kwint­nie jak dzi­siaj, ale we wszyst­kim szcze­rość, otwar­tość, pro­sto­ta, do­sta­tek i prze­pych. Tyl­ko w oby­wa­tel­skim i kmie­cym domu wię­cej było drew­nia­nych albo gli­nia­nych na­czyń niż srebr­nych, mniej było prze­py­chu niż u bo­gat­szych albo u kró­la. Kró­lew­ski,dom był tak­że drew­nia­ny, ale ścia­ny jego bo­ga­to ubra­ne zło­ty­mi lub srebr­ny­mi bla­cha­mi, tar­cza­mi, sza­bla­mi, od ka­mie­ni i krusz­cu lśni­ły się. Izby wca­le ob­szer­ne, do po­miesz­cze­nia licz­nych go­ści. Sto­ły duże, z dę­bi­ny lub z in­ne­go drze­wa po pro­stu zro­bio­ne, cza­sem lamą lub bla­chą srebr­ną po­wle­ka­ne, albo suk­nem, albo dość gru­bym a wca­le bia­łym w in­nych stro­nach Eu­ro­py mało zna­nym płót­nem po­kry­te; za­sta­wio­ne mi­ska­mi i róż­nej po­sta­ci na­czy­nia­mi ze sre­bra lub zło­ta wy­ra­bia­ny­mi. Ły­żek srebr­nych był do­sta­tek. Wszyst­kie mi­ski i pół­mi­ski na­peł­nio­ne po pro­stu przy­rzą­dzo­ny­mi po­tra­wa­mi. Go­to­wa­ne lub pie­czo­ne mię­so z do­mo­wej trzo­dy, wo­ło­wi­na, wie­przo­wi­na; z dro­biu, ze zwie­rzy­ny: za­ją­ce, sar­ny, dzi­ki, pta­stwo, ja­rzy­na tak­że, ja­gły, kru­py do­brze okra­szo­ne, chleb i cia­sto z mąki żyt­niej. A wszyst­kie­go do­sta­tek i wszyst­ko bo­ga­to, wszyst­ko na kosz­tow­nych ze sre­bra i zło­ta le­ża­ło na­czy­niach. Go­ście sie­dzie­li na dłu­gich ła­wach albo po­je­dyn­czych stoł­kach. Do­stoj­nie­si mie­li krze­sła lub wez­gło­wia bo­ga­to li­ty­mi ma­te­ria­mi, z Gre­cji i z dal­sze­go Wscho­du od ma­ho­me­ta­nów za­ku­pio­ny­mi, po­kry­te. W kie­li­chy i róż­ne kub­ki na­le­wa­no im przy­jem­ne kwa­sy, tę­gie piwo i mio­dy, i inne słod­kie lub opa­ja­ją­ce na­po­je. Je­dli i pili. A nie do­syć że ce­sarz i pa­no­wie nie­miec­cy, i słu­dzy z nim bę­dą­cy, na­je­dli się i na­pi­li do syta, ale dnia każ­de­go, po każ­dym trak­ta­men­cie, co było srebr­nych i zło­tych na­czyń na sto­le za­sta­wio­nych, to słu­gom i pa­nom nie­miec­kim do po­dzia­łu zo­sta­wio­no i od­da­wa­no. Roz­da­wał przy tym

Bo­le­sław upo­min­ki Niem­com, w pie­nią­dzach i roz­ma­itych fan­tach, w fu­trach, bo­ga­tych ry­cer­skich stro­jach. Tak przez wszyst­kie trzy dni w Gnieź­nie suto Ot­to­na III po­dej­mo­wał Bo­le­sław.

26. Trak­tat gnieź­nień­ski

Zdu­mie­wa­li się Niem­cy na wi­dok bo­gactw i hoj­no­ści kró­la pol­skie­go. Otto sam w po­dzi­wie­niu, że to, na co pa­trzy, prze­cho­dzi wszyst­ko to, co o Bo­le­sła­wie sły­szał, zło­żył radę z przy­bocz­ny­mi pa­na­mi nie­miec­ki­mi, któ­rych ser­ca przez Bo­le­sła­wa zjed­na­ne były, aby wie­dział, jak ma z tak wiel­kim, jak jest Bo­le­sław, po­stą­pić pa­nem, któ­re­go są­dził, iż nie­god­na rzecz była mar­gra­bią lub hra­bią na­zy­wać i tym spo­so­bem za słu­gę swe­go po­czy­ty­wać. Gdy tedy jed­ne­go cza­su przy uczcie sie­dzie­li, Otto tak da­le­ce uniósł się ra­do­ścią, że wziąw­szy ce­sar­ską z gło­wy swo­jej ko­ro­nę, na gło­wę ją Bo­le­sła­wa wło­żył, a to na znak przy­jaź­ni i bra­ter­stwa, ja­kie mię­dzy dwo­ma są­sied­ni­mi mo­ca­rza­mi trwać po­win­no., Po­tem za­warł z Bo­le­sła­wem trak­tat, w któ­rym uznał go być kró­lem pol­skim, po­czy­tu­jąc go za sprzy­mie­rzeń­ca i obroń­cę ce­sar­stwa. Od po­słu­szeń­stwa kró­lom nie­miec­kim zu­peł­nie uwol­nił, urę­cza­jąc, że żad­ne­go pra­wa ro­ścić nie będą on i na­stęp­cy jego do po­sia­dło­ści Bo­le­sła­wa i do zdo­by­czy, ja­kie by w Sło­wiańsz­czyź­nie po­czy­nił; na osta­tek prze­lał na nie­go swo­ją wła­dzę nad świe­żo urzą­dzo­ną hie­rar­chią. Ugo­da ta za­twier­dzo­ną zo­sta­ła przez pa­pie­ża. Na mocy tej umo­wy Bo­le­sław wkrót­ce usta­no­wił nowe bi­skup­stwo lu­bu­skie i we­spół z po­znań­skim pod­dał go pod ar­chi­die­ce­zję gnieź­nień­ską. Póź­niej Mie­czy­sław II, syn Bo­le­sła­wa, usta­no­wił jesz­cze jed­no bi­skup­stwo, to jest ku­jaw­skie.

27. Woj­na z Hen­ry­kiem II ce­sa­rzem

Po tych gnieź­nień­skich trak­ta­tach Otto do swo­je­go kra­ju po­wró­cił, przy­sy­ła­jąc w da­rze Bo­le­sła­wo­wi re­li­kwie włócz­ni świę­te­go Mau­ry­ce­go, któ­re osa­dzo­ne w dzi­dzie, miej­sce ber­ła w owe cza­sy za­stę­pu­ją­cej, były kró­lew­skiej do­stoj­no­ści ozna­ką. Bo­le­sław tedy przy­jąw­szy go jako zwierzch­nie­go pana, od­pra­wił go jak przy­ja­cie­la i rów­ne­go. Z tej przy­jaź­ni wie­le so­bie do­bre­go moż­na było ro­ko­wać, lecz nie­dłu­go trwa­ła. Otto III wkrót­ce umarł, a na­stęp­ca jego Hen­ryk II król nie­miec­ki z Niem­ca­mi swo­imi przy­ja­cie­lem Bo­le­sła­wa być nie mógł. Bo­le­sław bo­wiem zwią­zał się z jego nie­przy­ja­ciół­mi w Niem­czech, wpadł na po­gra­nicz­ne urzęd­ni­ki nie­miec­kie i od razu Lu­za­cję , Mi­śnię (czy­li Syr­bię), Cze­chy i Mo­ra­wy za­gar­nął i jako kra­je sło­wiań­skie so­bie przy­własz­czył, bez wzglę­du na pra­wa, ja­kie do tych ziem Niem­cy i ich kró­lo­wie ro­ści­li. Stąd roz­po­czę­ła się z Hen­ry­kiem II wie­lo­let­nia woj­na, uciąż­li­wa dla no­wot­ne­go pań­stwa Bo­le­sła­wa, po­nie­waż to pań­stwo było świe­żo spo­jo­ne, nie tyle roz­cią­głe co Niem­cy, ani tyle lud­no­ści lub środ­ków obro­ny mieć mo­gą­ce; kie­dy prze­ciw­nie Hen­ryk II jako król nie­miec­ki, któ­ry ce­sar­stwo spra­wo­wał, da­le­ko był po­tęż­niej­szy, jego pań­stwo dużo więk­sze, w wo­jen­ne środ­ki i w ćwi­czo­ne ry­cer­stwo za­moż­niej­sze. Wsze­la­ko Bo­le­sław za po­mo­cą bożą i swo­ich ta­len­tów wo­jo­wał Niem­ców, a Hen­ryk II wi­dział w nim karę bożą za swo­je grze­chy na sie­bie do­pusz­czo­ną.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: