- W empik go
Dzieje rozwoju ekonomicznego Polski do czasu upadku państwa polskiego. Część 2 - ebook
Dzieje rozwoju ekonomicznego Polski do czasu upadku państwa polskiego. Część 2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 259 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozpoczęta przez Kazimierza Wielkiego praca przyswojenia obcych duchem i narodowością miast wydała owoce widoczne w epoce Jagiellonów. Jeśli w wieku XIV miasta nosiły cechę czysto niemiecką, to w wieku XV łamać sic już poczęły wpływy polskie z niemieckiemi, a w wieku XVI przyjęły miasta charakter zdecydowanie polski. Ścieranie się tych wpływów ze sobą odbywa się ua tle walk polszczącego się powoli mieszczaństwa (t… zw. pospólstwa", ua czele którego stoją cechy) – z niemieckim patrycjatem miejskim ( „prześwietna rada”).
W XV w. zaczynają powoli niemieckie nazwiska mieszczańskie przekształcać i§ na polskie, nawet i w Krakowie, tej najsilniejszej strażnicy niemczyzny w Polsce. Podobnież i w Poznaniu zacierają się nazwiska niemieckie, a język niemiecki znika z ksiąg radzieckich i wilkiem cechowych.
Z Niemców najprędzej polszczyli się, wskutek stosunków z ludnością polską, rzemieślnicy, najdłużej natomiast zachowywali swą odrębność narodową kupcy, mianowicie bogaci hurtownicy. Polszczenie się cechów wyraźnie występuje w ciągu XV wieku. W niektónch statutas cechowych (np. miasta Przemyśla) wręcz zawarowano używanie języka polskiego na zebraniach
Wobec tego, że do cechów, od XIV wieku począwszy, napływała znaczna liczba ludności polskiej, ścieranie się wpływów niemieckich i polskich przybierało zatym najczęściej cechę walk pomiędzy cechami a patrycjatem niemieckim; cechy dążą do złamania żelaznej obręczy monopolu na urzędy miejskie w rękach skoligaconych pomiędzy sobą niemieckich rodów kupieckich.
Ścieranie się tych wrogich prądów nierzadko prowadziło do ostrych zatargów i zamieszek. W miastach prywatnych, gdzie z natury rzeczy żywioł niemiecki nie zapuszczał zbyt głębokich korzeni, polszczenie się mieszczaństwa dokonywało się jeszcze szybciej i łatwiej niż po królewskich.
Tak więc wytworzenie mieszczaństwa polskiego zapisać należy na dobro XVI wieku. Sprzyjał temu i napływ różnorodnej ludności krajowej do miast. Nazwiska mieszczan z owej epoki coraz częściej wykazują pokrewieństwo z nazwiskami chłopskiemi, stan kmiecy bowiem użyczał miastom znacznego dopływu ludności, pomimo wszelkich przeszkód stawianych przez dziedziców-szlachtę. Z drugiej strony da się to samo powiedzieć i o stanie szlacheckim. Liczne nazwiska szlacheckie osiadłych po miastach rodzin, świadczą, że uboga szlachta osiadała po miastach, przyczyniając się w ten sposób do utrwalenia polskiego charakteru mieszczaństwa. To osiada nie szlachty po miastach stanowiło jedną z cech rozwoju miast w XVI w. Osiadała szlachta zarówno zamożna, która prócz swych dóbr wiejskich lubiła mieć w większych miastach własne domy, jak tez i szlachta majątkowo podupadła, która, straciwszy na roli, przyjmowała obywatelstwo miejskie w nadziei polepszenia bytu. Częstokroć do posażne mieszczanki, wychodząc za ubogą szlachtę, przekształcały parumorgowego szlachcica na osiadłego w mieście „szlachetnie i urodzonego” obywatela. I szkoły miej-P skie były czynnikiem, który zbliżał szlachtę do miast.
Zwykle jednak nader niechętnym okiem spoglądały magistraty na osiedlanie się szlachty w miastach, o ile że szlachta – mianowicie można uchylała się z pod jurysdykcji miejskiej, nie uznawała rozporządzeń i wiltaerzy magistratu i nie chciała ze swych posiadłości miejskich opłacać żadnych podatków, zasłaniając się należeniem do innego stanu, wyłączającego wszelka jurysdykcję miejską. Napływ rodowitych Niemców do miast polskich w ciągu XVI w. trwał nieprzerwanie. Charakter jego był jednak zupełnie odmienny od tego, który cechował rozwój miast w Polsce w wieku XIII i XIV. Już nie zwartą, gęstą ławicą Niemcy osiadają w miastach polskich, lecz pojedyńczemi rodzinami, które należąc przeważnie do klasy zamożnego kupiectwa zagranicznego, osiadają w Polsce wskutek niezwykłego ożywienia handlowych stosunków Polski z zagranicą. Napływ ten wzmógł się po przyłączeniu prowincji pruskich w r. 1466. Ożywiony ruch umysłowy Zachodu śle też do Polski niemało swych przedstawicieli rozmaitego kalibru i różnej narodowości. Uwijają się więc rozmaici wędrowni uczeni, kaznodzieje, handlarze książek, drukarze.
Stosunek liczebny ludności niemieckiej do ogółu ludności w miastach wszędzie naturalnie był odmienny. Dla Poznania w połowie XVI wieku przyjąć można z pewnym prawdopodobieństwem 7s ludności. Stosunek ten wahał się wogóle pomiędzy 18 a 15 ogólnej liczby ludności. Ludność niemiecka oddawała się przeważnie handlowi a w ce chach stanowiła znikającą mniejszość
Jedynie w cechach garbarzy, złotników i zegarmistrzów rozporządzała ta i owdzie większością,. '?* Ludności niemieckiej liczbą swą dorównywała, a poczęści ią nawet przewyższała–ludność żydowska. Wprawdzie w niektórych miastach, zwłaszcza zaś w prywatnych, pobyt Żydom wogóle był wzbroniony; większa część miast jednak posiadała osobne dzielnice żydow-l skie, poza obrębem których Żydóm nie I wolno było się pokazywać, skoro wybi-Iła 93 godzina (10 godzina wieczorem, dzielono bowiem dobę na 24 godziny, poczynając od północy). ' Żydowska ludność pozostawała pod jurysdykcją wojewody lub starosty; za pozwolenie zamieszkania, gmina żydowska opłacała ty rn urzędnikom królewskim kwotę „protekcyjną” oraz była dla nich najczęściej niewyczerpanym źródłem dochodu. Z tego też powodu w niektórych miastach osiedlili się Żydzi nawet pomimo protestów magistratu, za protekcją wojewody lub starosty. Ludność żydowska, dla odróżnienia się od chrześcijan, nosiła w XVI w. zewnętrzną oznakę, mianowicie żółtej barwy nakrycia głowy. W dzielnicy żydowskiej były osobne bydłobójnie, zakłady kąpielowe i t… d… dla wyłącznego użytku Żydów.
Cechy toczyły namiętną walkę przeciw Żydom, oskarżając ich o wdzieranie się w prawa rzemieślników chrześcijańskich, o fuszerkę, psucie cen i t… d. Nic dziwnego przeto, że w XVI w. spotykamy szereg wyjątkowych zarządzeń przeciw Żydóm; zarządzenia te jednak nosiły wyłącznie charakter gospodarczy.
Do ożywienia miast i handlu przyczynili się w XVI wieku niemało Szkoci. Liczba ich była stosunkowo nieznaczna, odznaczali się oni jednak taką ruchliwością na polu handlu i przemysłu, że poczęli robić konkurencję ludności tubylczej. W roku 1531 uskarżały się stany pruskie u króla, że Szkoci zasypują wszystkie jarmarki krajowe obcemi fabrykatami, z krzywdą niemałą dla produkcji krajowej. We dwadzieścia lat później tę samą skargę na Szkotów zanoszą kupcy małoi wielkopolscy. Głowną przyczyną niechęci przeciw Szkotom była okoliczność, że nader rzadko osiedlali się oni na stałe w jakimkolwiek mieście i nie nabywali nigdy praw obywatelstwa miejskiego, to znaczy – nie ponosili nigdzie miejskich ciężarów, jakkolwiek korzystali z urządzeń i praw miejskich.
Znaczenie miast, jako ognisk handlu, polegało na targach tygodniowych i na wielkich jarmarkach. Dowóz towarów u i targi i jarmarki odbywał się w pewnych formach określonych. Przywożone na rynek towary poddawano kontroli co do ich gatunku i pobierano cła miejskie (rogatkowe). Od opłaty ceł wolną była tvlko szlachta. Od roku 1507 zabroniono wszelkich targów po wsiach, aby przez to nie ponosiły uszczerbku miasta. Magistra! starał się… o to, aby rynek zaopatrzony był w dostateczną ilość towarów spożywczych, oraz aby te towary były w dobrym gatunku i nie po wygórowanej cenie.
Ceny żywności ustanawiała specjalna komisja magistratu pod przewodnictwem urzędu wojewódzkiego. Cechy piekarzy, rzeźników, handlarzy włoszczyzny i t… d.
były pod grozą, surowych kar odpowiedzialno za to, aby wskutek niedostatecznego zaopatrzenia rynku w te towary nie nastąpiła drożyzna. Kramarze musieli obowiązkowo używać ostemplowanych miar i wag. Miary i wagi miasta głównego w województwie były miarodajne dla wszystkich pomniejszych miast w tymże województwie.
Sól przywożono do miast w pewnych oznaczonych dniach w tygodniu, przeważnie w wielkich bryłach, które dopiero na miejscu kruszono dla sprzedaży detalicznej. Zazwyczaj jeden tylko kupiec w każdym mieńcie miał wyłączny przywilej na handel sola.
Zarówno dla otwarcia handlu kupiec kiego, jako też i założenia jakiegokolwiek przemysłowego przedsiębiorstwa, niezbędne było pozwolenie magistratu.Za odpowiednią opłatą udzielał magistrat np. placu pod budowlę, którą petent miał wystawić i pozwalał mu na prowadzenie handlu w ściśle oznaczonym zakresie.
Iuż od czasów Kazimierza W. znaczenie miast polegało w równej mierze na przemyśle, i na handlu. Aż w głąb XVI wieku stwierdzić można jedynie wzrost ożywienia przemysłowego miast w* Polsce Mianowicie stały wzrost i rozgałęzienie cechów w XVI w. najlepszym są tego świadectwem. W każdym mieście i miasteczku ówczesnym uderza znaczna liczba rozmaitych cechów: w nich to ujawnia się najlepiej silnie, rozbudzony ruch zarobkowy, którego rozmiary niewątpliwie przewyższały potrzeby lokalne.
I Obok zgromadzeń kupieckich (kontu-bernji) najczęściej napotykane, a zarazem najstarsze były cechy: garncarzy, młynarzy, garbarzy, tkaczy, sukienników, przykrawaczy sukna, rzeźników, kowali, mieczników i płatnerzy, bednarzy, krawców zwyczajnych i krawców „na jedwabiu”, szewców, płócienników, stolarzy, kuśnierzy, miechowników, złotników i jubilerów, rybaków i handlarzy ryb, powroźników, mydlarzy, piwowarów, miodowarów, piekarzy, murarzy, szynkarzy, muzykantów, felczerów i aptekarzy. Niektóre z tych cechów istniały, mianowicie w miastach większych, już w XIV
wieku. W ciągu XV w. powstawały coraz to nowe korporacje: to drogą wyodrębniania się z cechów już dawniej istniejących (np. ślusarze, blacharze i kotlarze – z kowali; rymarze, stelmachy, siodlarze i białoskórnicy z garbarzy; czapnicy z krawców, tokarze i kołodzieje ze stolarzy; pozamonicy z tkaczów, zduny z murarzy), to drogą przystosowania produkcji do nowych, przedtym nieznanych gałęzi pracy. Tak powstały rzemiosła: puszkarzy, odlewaczy cyny, zegarmistrzów, introligatorów, iglarzy, (pierwsze igły krajowe wyrabiać poczęto w XIV w. we Lwowie), szklarzy, paśników, malarzów, papierników (Poznań w połowie XVI w. liczył sześciu majstrów, trudniących się wyrobem papieru). Największy zastęp cechów tyczył wyrobu przedmiotów metalowych, oraz przemysłu tkackiego i związanych z nim gałęzi pracy.
O znacznym ożywieniu przemysłowym miast polskich świadczy nietylko pokaźny zastęp cechów w każdym mieście, ale i znaczna liczba rzemieślników w kaź dym cechu. Łęczyca *) (w 8 ważniejszych cechach) liczyła 161 majstrów,
Wyszogród–308, Brześć kujawski – 115, (oraz 108 kupców i kramarzy); Pyzdry – 215, Liw – 171, Mława 225 (bez szewców). Przasnysz – 425 (domów 487); Stanisławów – 263; Zakroczym – 161; Latowicz–102; Błonie – 31 samych piwowarów; Opatów – piwowarów 160, którzy płacili rocznego podatku po *4 grzywny.
Świadectwem rozwoju przemysłowego H miast polskich była jednakże nietylko f znaczna liczba cechów w każdym mieście; zbyt daleko posunięta specjalizacja cechowa niezawsze zresztą jest czynnikiem postępu, jak tego uczy przykład Niemiec; z drugiej strony nietylko liczba rzemieślników w każdym cechu, ale i jakość wyrobów, technika przemysłowa, była świadectwem rozwoju. Niestety, mało rozwinięte jest u nas zamiłowanie do umiejętnego zbierania okazów rodzimej sztuki rękodzielniczej dawnych
Dane powyższe tyczą trzeciej ćwierci XVI wieku.
wieków, z tego jednak, co się dochowało przemawia wykształcony smak i zgodne z duchem epoki niezmiernie.sumienne wykonanie, z równą starannością traktujące szczegóły, co i całość. Obok tego uderzającą cechą jest trwałość wyrobu i indywidualność twórcza majstra – dwie cechy, których tak bardzo brak szablonowej fabrycznej produkcji współczesnej.
Sukiennictwo, garbarstwo i białoskórnictwo, szewctwo, fabrykacja koronek i pozamentów były to działy rzemiosł tak w Polsce rozpowszechnione, rozmiar produkcji ich był tak rozległy, że niewątpliwie części wytwórczości kierować się musiała za granicę, nie poprzestając na zaopatrzeniu rynku krajowego.
Organizacja cechów zupełnie odpowiadała typowi, ukształconemu przez prawo magdeburskie. O ile w pewnym mieście znalazła się pewna liczba rzemieślników tej samej branży, zawiązywał się cech. Cechy o liczbie członków niżej dziesięciu należały do rzadkości.
Cechy każdego zawodu posiadały prawie jednobrzmiące ustawy, co się tłó maczy zapożyczaniem ustaw ze wspólnego źródła. Ustawy cechów krakowskich były dla większości miast w Polsce miarodajne. Doprowadziło to do pewnego zwierzchnictwa cechów krakowskich nad prowincjonalnemu. W XVI w. zwierzchnictwo to jednak już nie istniało.
Wewnętrzne życie miast polskich w epoce Jagiellonów daje obraz porządku opartego na powszechnej zamożności. Z dokumentów owoczesnych, kronik miejskich i t… d… otrzymujemy wrażenie, że k w miastach zamieszkiwała ludność, od-F znaczająca się zamiłowaniem porządku, pracowitością, pilnością i trzeźwością poglądów. Całe życie familijne, równie jak i publiczne, przenikał duch porządku i obyczajności. Już cechy wpajały w młodzież poszanowanie wobec starszych, przestrzeganie praw i skrupulatność w wypełnianiu obowiązków. Niezmiernie ostro karano przestępstwa przeciw prawu własności. Za kradzież, nawet drobną, karano śmiercią.
Coprawda nie spotykamy wśród mieszczaństwa polskiego w XVI w. tak bogatych rodzin, jakie były w handlowych miastach Holandji, Włoch, Niemiec; niemało jednak było kupców bardzo zamożnych, którzy obracali setkami tysięcy.
Zamożność mieszczan polskich w wieku XVI ujawniała się poniekąd w ubraniu. Jedwabne materje, koronki, brokat złoty i srebrny, drogie futra, złote i srebrne ozdoby i drogie kamienie należały do codziennych części ubrania zamożnego mieszczaństwa. Biedakiem nazywanoby takiego kupca lub mistrza rzemiosła, któryby w swym gospodarstwie nie posiada! srebrnych łyżek, kubków, półmisków, lub którego żona nie miałaby przynajmniej paradnego czepca, obszywanego perłami.
Zamożność miast epoki Jagiellonów uwydatniała się zwłaszcza w monumentalnych wyrobach sztuki bronzowniczej, jakie się licznie przechowały w kościołach. Lichtarze i świeczniki, chrzcielnice, ozdabiane płaskorzeźbą w masywnym metalu, a wreszcie i nagrobki – są trwałym świadectwem zamożności owych minionych wieków.
Z opisów pożarów ówczesnych prze konać się można, że już w początkach
XVI w. w większych miastach budowle w obrębie murów były przeważnie z ce-| gły lub kamienia. Magistraty starały] się, aby na miejsce domów pogorzałych: budowano nowe wyłącznie murowane, w każdym zaś razie aby były kryte dachówka. Zdarzało się też często, źe królowie, chcąc przyjść z pomocą miastom, któro pogorzały, nadawali im na długi przeciąg czasu wolność od podatków, najczęściej z tą ulgą, że nowel domy murowane będą miały 20 lat wolności, podczas gdy domom drewnianym przwnawano jedynie 10 lat.
Wodociągi miejskie istniały w XVI w. (poczęści już i w XV) w Krakowie, Lwowie, Łomży, Włocławku. W Poznaniu rozprowadzano wodę rurami po całym mieście, do każdego domu; to samo i we Lwowie.
Od połowy XVI w. zaczęły się wznosić w ważniejszych miastach Polski, mianowicie wojewódzkich, pałace bogatej szlachty, które niemało się przyczyniły do upiększenia miast. Niektóre z tych pałaców budowano z niezwykłym przepychem.
Niejeden zabytek budownictwa owych czasów dziś jeszcze imponuje swemi rozmiarami, masywnością murów i trwałością budowy. Mianowicie Kraków jest pod tym względem dla kraju tym, czym dla Niemiec ec Norymberga Współcześni porównywali Kraków z włoskiemi miastami XVI wieku.
Administracyjne składało się każde miasto z kilku części od siebie nawzajem niezależnych. Obok właściwego miasta, zamkniętego w obrębie murów, leżały przedmieścia. Ponieważ mury wszystkich większych miast i w ogóle oznaczenie granic miejskich pochodziły z końca XIII oraz XIV stulecia, nic dziwnego przeto, że w XVI w. wszystkie miasta, rozszerzając się terytorjalnie, zabudowały się tak, iż mury otaczały właściwie samo śródmieście, przedmieście zaś tworzyło samodzielne jednostki administracyjne z własnemi reprezentacjami wybor-czerai, z urzędem miejskim, sądownictwem i t… d.
Ale i w obrębie samychże miast, by wały nieruchomości, kompleksy budynków, lub całe ulice wyjęte z pod zarządu władz miejskich. Pierwszym przykładem takiego wyodrębnienia jurysdykcji były żydowskie Ghetta, nad któremi nie magistrat, lecz wojewoda lub starosta wykonywał jurysdykcję. W wieku XVI otoż na ten wzór powstawać poczęły odrębne "Jurydyki" duchowieństwa i szlachty. Wójtostwa np, stanowiły odrębne jurydyki, nie podległe magistratowi. Jurydyki więc były to administracyjnie, finansowo, policyjnie i cywilno-prawnie cząstki zupełnie niezależne, w obrębie których miarodajną była władza patry-monjalna chwilowego ich dziedzica, Jakkolwiek cząstki te terytorjalnie należały do miasta. Dziedzic ich, zupełnie niezależnie od magistratu zawierał umowy z kupcami, pozwalał osiedlać się rzemieślnikom i t… d… choćby nawet i wbrew rozporządzeniom magistratu.
Co do rozmiarów i liczby ludności miast polskich z połowy XVI w., można z wykazów podatkowych osiągnąć dość pewne pojęcie. Poznań w r. 1549 liczył 1636 domów budowanych z trwałego materiału, oraz z drzewa Liczba szlacheckich i kościelnych nieruchomości przenosiła 100, domów żydowskich było około 80. W kilka lat później liczono w obrębie murów miejskich 1800 samoistnych rodzin, które opłacały poda ek szos. Każda liczyła przeciętnie po 6 głów, liczba czeladników,uczniów i służby domowej najmniej 2 tysiące. Liczba Żydów–około 3 tysięcy. Szlachta, duchowieństwo, nie pociągane do opłaty szosu, wraz z rodzinami i służbą–około 1500 głów. Przedmieścia, zaludnione nader silnie liczyły przynajmniej tyle, co śródmieście, – tak iż Poznań ogółem liczył około 80 tysięcy ludności.
Kraków w tymże czasie liczył 70 – 80 tysięcy.
Dla uzyskania obywatelstwa miejskiego potrzebny był dowód, że kandydat posiada w mieście nieruchomość jaką… oraz że jest uzdolniony do zajmowania się jakimkolwiek „uczciwym” rzemiosłem. Wobec zgromadzonego magistratu składał tedy nowy mieszczaniu przysięgę, że posłuszny będzie rozporządzeniom magistratu i powagę praw miejskich szanować będzie. Do przyjęcia potrzeba było ponadto poręki dwucfa osiadłych już zd&wna w mieście obywateli, oraz wykazanie się z posiadania wymaganej broni. Żądano bowiem dla bezpieczeństwa miasta, aby każdy obywatel miejski posiadał odpowiednie uzbrojenie. Od wrogów zewnętrznych zabezpieczone było miasto przez pojedyńczą, czadem podwójną linję murów z basztami i flankami, z których mieszczanie mogli nacierającego nieprzyjaciela razić wystrzałami i zrzucaniem kamieni. Wzdłuż murów biegła fosa; mosty, odpowiadające bramom miasta, były zwodzone ua łańcuchach. Obrona każdej baszty i każdej bramy powierzona była zwykle zosobna jednemu cechowi, milicja bowiem, ktorą utrzymywały miasta, wystarczyć mogła co najwyżej do utrzymania porządku wewnątrz miasta, nie zaś do jego obrony.
Przepisy, dotyczące utrzymania porządku wewnątrz miasta, były nader ostre i szczegółowe. Skoro wybiła 22 ga godzina ua zegarze miejskim, odbywał urzędnik policyjny, zwany Hutmanem, rewizję wszystkich ulic, i towarzyszący mu pachołkowie nocni zamykali wszystkie szynki i lokale gościnne, a indywidua podejrzane, nie mogące się wykazać miejscem pobytu, prowadzono do aresztu miejskiego. Od 23-ej godziny (11-tej wieczorem) do 5 rano pełnili służbę pachołkowie i stróżowie nocni. Wszetecznice, napotkane na ulicach po 22 godzinie, smagano publicznie przed pręgierzem, a potym wyświecano z miasta. Złodziei, karanych już jednokrotnie,czekała kara śmierci przez powieszenie; to samo i przechowywaczy kradzionych rzeczy; morderców ścinano lub wplatano w koło, podpalaczy żywcem palono. Pod tym względem nie znały sądy miejskie litości, ani różnicy stanów. Kronika miasta Poznania wykazuje więcej niż jeden przykład, że złapanego na gorącym uczynku szlachcica oddawano pod miecz katowski równie dobrze, jak każdego mieszczanina.
Urządzenia, dotyczące zdrowotności publicznej w miastach naszych XVI w., były różnorodne. Przede wszystkim zaś szpitale i schroniska ubogich. Nie zna lazłby w Polsce ówczesnej miasta i miasteczka, w którymby, i to od XIII wieku, nie było szpitala, domu ubogich i łaźni. Instytucje te posiadały zwykle swe osobne uposażenie w postaci zapisów dobroczynnych. W większych miastach byli lekarze miejscy, obowiązani zarówno do regularnego odwiedzania szpitali, jak i do rewidowania aptek. W razie chorób nagminnych magistrat zaprowadzał kwarantannę i ogłasza! przepisy zapobiegawcze.
Podwajano liczbę chirurgów miejskich I ludność najuboższa otrzymywała darmo codzienną rację pożywienia. Ze względów sanitarnych wydał np. magistrat poznański rozporządzenie, aby głębokość grobów wynosiła co najmniej trzy łokcie. W łaźni miejskiej otrzymywali kąpiele darmo biedni i ucząca się młodzież.
Dla złagodzenia szkód, powstałych z częstych w onych czasach pożarów, oraz dla zapobieżenia pożarom, istniały najrozmaitsze przepisy, zabraniano zabudowywać ulice zbyt wazko, utrzymywano kominiarzy miejskich, wyznaczano na grody dla tych, którzy pierwsi zjawili się na miejscu pożaru z odpowiednim narzędziem ratunkowym.
Ulice były porządnie wybrukowane i zamiatane. Dla utrzymania ulic w porządku i czystości istniał zakaz wyrzucania śmieci przed domy. Śmiecie i nieczystości wywożono regularnie za miasto.
W wewnętrznym ustroju miast nie występują żadne zasadnicze i głębokie zmiany aż po schyłek XVI w., jakkolwiek w każdym mieście dają się dostrzec stosowne do warunków lokalnych drobne uchylenia od dawnej typowo-jednoli-tej organizacji. Już od połowy XVI w. w niektórych miastach w wyborach do rady miejskiej zaczynają mistrzowie cechowi zastępować cech cały,oddając głos w imieniu wszystkich członków cechu.
Centralizacja gospodarcza, której zasadniczy charakter poprzednio nakreśliliśmy, i terytorjalna polityka gospodarcza miast, jaką poznaliśmy w XIV i XV wieku, wykluczały się nawzajem; jedna była antytezą drugiej. Centralizacja była jednak formą dojrzalszą, była hasłem przyszłości: zwyciężyć musiała. Potęgi zaś i dobrobyt miast zagwarantowane były właśnie polityką terytorjalną. Zwycięstwo centralizacji podcięło więc niejako korzenie sił i rozkwitu miast.
Napozór kwitły miasta w XVI wieku, lecz istotne arterje ich były podcięte, źródła ich bogactw tkwiły w przeszłości, rn tej epoce, którą nazwaliśmy okresem gospodarczego samorządu miast.
Jest to charakterystyczną cechą historji miast w Polsce, że era skupiania się gospodarczego już się była rozpoczęła, zanim miasta, opierając się na swej terytorjalnej polityce, zdążyły dojść do prawdziwego rozkwitu, okres gospodarczy w dziejach miast zaledwie rozpoczął się, gdy w pełnym jego biegu nadeszła silniejsza, potężniejsza fala centralizacja, i położyła kres dalszemu rozwojowi miast ua dawnym gruncie. Pozostawinny sam sobie, byłby rozwój gospodarczy Polski doprowadził do centralizacji znacznie później, nie czyniąc nagłego przeskoku: oddziaływanie zaś eksportowych zagranicznych rynków zwrot teu ku centralizacji znacznie przyśpieszyło, wyprzedzając normalny rozwój.
Z drugiej strony mia-fa nio zdążyły przejść całej skali rozwoju i zostały w jej połowie zaskoczone nową fazą dziejów gospodarstwa krajowego, gdyż czas, przeznaczony im na ten rozwój, był za krótki: początek jego datuje z epoki znacznie późniejszej, niż miast innych państw europejskich – Niemiec, Włoch, lub Francji, tymczasem tendencje centralistyczne występują w Polsce prawie równocześnie, jak i w innych państwach europejskich, t… j… w końcu XV wieku. Gdy więc w innych krajach miasta miały czas od XI aż do XV w. okrzepnąć, rozwinąć się, spotężnieć w ciągu 3–4 stuleci, w Polsce na rozwój ten przypadło niespełna lat dwieście. Aż po koniec XIV wieku miasta w Polsce nosiły przy tym charakter wyłącznie niemiecki, pozostawały więc w ręku żywiołu obcego, którego rozwój wywoływać musiał instynktowny odpór ludności krajowej.
Z tych to powodów rozwój miast w Polsce nie doszedł do tak poważnych wyników, aby one mogły przetrwać bez f Bikody krytyczną epokę przejściową.
j Nieznane były w Polsce np. Ligi poli* I tyczne i związki miast, które w innych! krajach tak silnie zaważyły na szali losów kraju. Gdy tworzyła się władza centralna, t… j… sejm–miasta nie uczyniły nic, aby zapewnić sobie wpływ i miejsce w tej korporacji. Dlatego też powoli zepchnięto je do roli niemych świadków, podczas gdy sejm coraz bardziej skupia! w swym ręku kierownictwo polityki gospodarczej. I Dostęp do sejmu nie był wcale dla I miast zamknięty. W początkach już akceptowano zasadniczo regułę, że miasta powinny brać udział w debatach i uchwałach, dotyczących losu miast. Siedem większych miast miało prawo głosu w wyborach na króla, a jakkolwiek z czasem prawo to stać się miało czczą formalnością, w fazie krytycznej wcale nią nie było, jak tego dowodzi przykład choćby Władysława Jagiełły, który od miast brał piśmienne zaręczenia, że wzamian za rozmaite otrzymane przywileje, popierać będą po jego śmierci kandydaturę jego syna na tronie polskim. At do końca XV wieku zasiadali w sejmie przedstawiciele Krakowa, Poznania, Kalisza, Sandomierza; powołano te miasta, oraz miasto Lwów w roku 1503 do sejmu, gdy chodziło o uchwalenie środków na obronę zagrożonych granic państwa.
Sejm jednak mało przedstawiał interesu dla miast, była to bowiem od początku instancja, której jedynym napozór celem było uchwalanie ciężarów dyktowanych interesami całości państwa; wobec tych względów na całość państwa, miasta, stojąc na gruncie polityki swej terytorjalnej, były zupełnie obojętne. Gdy zaś z czasem sejm stał się areną dążeń gospodarczo – centralizacyjnych, nieufność miast do tej korporacji spotęgowała się tylko.
Zespalanie się terytorjów gospodarczych miejskich w większe całości, prowadziło przedewszystkim do usunięcia sztucznych przegród, t… j… przywilejów składowych, przywilejów wyłącznego prawa zakupu od kupców obcych, prawa stanowienia cen przez władze lokalne.
Wszystkie te podstawowe czynniki polityki miast padały, jeden po drugim pod naciskiem nowych prądów, – a nie bez opozycji miast, znajdującej wyraz w rozdrażnieniu żywiołu mieszczańskie go przeciw szlachcie. Kozdźwięk stanowy, przedział klas występuje coraz dobitniej począwszy od końca XV w.
Mnożą się w miastach awantury, zbiegowiska i bójki pomiędzy szlachtą a tniesz czarni mi, mając wspólne źródło we wzrastającej nienawiści stanowej.
Ogromnym uszczerbkiem dla rozwoju miast było zwoluienie producentów płodów rolnych od opłaty cen wywozowych. Niezwykły wzrost produkcji folwarcznej prowadzi! do tego, że większość szlachty – dziedziców rozporządzała znaczne-mi zapasami zboża, które opłaciło się wysyłać na osobnych szkutach do Gdańska, Kazimierza nad Wisłą, lub Torunia.
Jeszcze szkodliwszym dla handlu i przemysłu miejskiego był przywilej, wedle którego szlachcic mógł zakupione na własną potrzebę fabrykaty zagraniczne wwozić do kraju bez opłaty cła. Wytworzyło to zabójczą konkurencję i dla handlu – kupcy bowiem musieli te cła opłacać,–i dla przemysłu krajowego, gdyż fabrykaty zagraniczne poczęły wypierać z pola produkcję krajową.
Dalszą szczerbą w zamożności miast było odsunięcie mieszczan od prawa nabywania własności ziemskiej. Odpowiadało to zaznaczonej już kilkakrotnie tendencji szlachty do zmonopolizowania produkcji rolniczej. Klejnot szlachecki miał się stać równoznaczny z wyłącznym prawem posiadania ziemi. Był to ciężki cios dla mieszczan. Aż do połowy XV w. spotykamy przykłady, że mieszczanie nietylko władali dziedzicznie wsiami, ale nawet nowe wsie zakładali. W wieku XV to ustaje. Drogę do własności ziemskiej mieszczanom zamknięto.
Stosunek urzędu starościńskiego do organów samorządu miejskiego był dalszym czynnikiem, który prowadził do zluźnienia i rozkładu jędrnej niegdyś organizacji miast polskich.
Reprezentacja władzy królewskiej spoczywała w miastach większych w ręku wojewodów, w mniejszych zaś – w ręku starostów. Ci urzędnicy królewscy byli instancją apelacyjną sądów miejskich, potwierdzali wyniki wyborów, odbierali podatki od skarbu i t… d. Starostwo składało się zazwyczaj z kilku wsi królewskich lub folwarków, stanowiących źródło apanaży urzędu starościńskiego, którego atrybucje obejmowały miasta.
W końcu XVI w. wystąpiły na jaw powszechne dążenia starostów do poddania rady miejskiej w bezpośrednią od siebie zależność, do wywierania kontroli nad całym wewnętrznym zarządem miast.
Tu i owdzie wymagać poczęli wojewodowie i starostowie nadmiernych opłat za potwierdzanie wyborów, niemiłych sobie kandydatów nie zatwierdzali, forytując na krzesła radzieckie jedynie powolnych wykonawców swojej woli.
Istniała więc po dawnemu rada miejska, ale przestała być organem samorządu miejskiego, będąc wykonawczynią rozkazów starosty. Z krzywdą miast poczęli wtedy starostowie przywłaszczać sobie dochody z mostów, należących do miasta, wcielać łany miejskie do starostw i t… d.
Jak po wsiach sto lat przedtym dzie- |
dzice wcielali sołtysostwa do folwarków, tak w miastach poczęły wójtostwa padać ofiarą chciwości starostów.
Podobuy stan rzeczy wytwarzać się począł i w miastach prywatnych, gdzie samorząd doznawał uszczerbku od panów dziedziców.
(idy dawniej urząd miejski udzielał kupcom pozwolenia ua otwieranie handlu, nadawał monopole, pozwalał zakładać młyny na gruntach miejskich – pod koniec stulecia starostowie i dziedzice rezerwują już dla siebie to prawo. Wysychają przeto źródła dochodów miejskich, odpada dość ważny tytuł prawny.
Ręka w rękę szło z tym samowolne nakładauie rozmaitych ciężarów na rzemieślników i obarczanie cechów opłatami.
W miarę upadku samorządu miejskiego, władza starostów i dziedziców doszła wreszcie do tego znaczenia, jakie miała w pierwszej fazie rozwoju miast władza wójtowska.
W rozwoju miast w Polsce widzimy przeto dwie fazy. Cechowała pierwszą fizę rozległa władza dziedzicznego wójta. Od połowy XIV w. zaczęły miasta wyzwalać się z pod opieki wójtów i skupywać wójtostwa. Była to faza druga.
W końcu XVI w. rozpoczęła się faza trzecia – ograniczenie samorządu miejskiego przez urząd starościński.
Rozkwit i dobrobyt miast polskich w XVI w. był więc poniekąd tylko pozornym. Juź na schyłku tego stulecia ujawniać się poczęły rozmaite niedomagania. Cechy uskarżały się na brak odbiorców, kumy na ni znośną konkurencję zagranicy, na upadek handlu,–wszyscy zaś na wygórowane ceny. Przytym i organizacja prawno-administracyjna miast poczęła chromać.
Sto kilkadziesiąt lat dziejów–od połowy, a raczej końca XV w. do końca XVI w., od śmierci Kazimierza Jagiellończyka do śmierci Stefana Batorego oto niewątpliwie najdonioślejsza era historji Polski. Zrodziła ona krajowi tryumf centralizacji gospodarczej nad polityką terytorjów miejskich.