- W empik go
Dzieje Rzeczypospolitej Polskiej. Tom 5-6 - ebook
Dzieje Rzeczypospolitej Polskiej. Tom 5-6 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 862 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Król Polski nie był właścicielem wszystkiej ziemi, a tem mniej ludzi w kraju mieszkających, lecz był tylko zawiadowcą i niejako najstarszym i najwyższym urzędnikiem. Jego urzędowanie trwało do zgonu, i przechodziło snadno na syna, byle doletniego a zdatnego, tak zupełnie jak przechodziły starostwa, województwa. Mogło się też urzędowanie dać naciągnąć na zięcia, a zatem i córka króla znajdywała pewne uwzględnienie. Przy królestwie snadniej jednak było utrzymać się potomstwu, jak przy innym urzędzie, bo do spółubiegania się z dziećmi króla należało wiele sprzyjaznych stosunków i przyjaciół; w ogóle król miał sposobność swemu synowi przygotować wiele siły i z jego interesem związać interesa swych przyjaciół lub ich synów. Zygmunt August niezostawił syna ani córki, ani brata; niezostawił nawet żadnego mężczyzny z sobą spokrewnionego, po mieczu, bo pokrewieństwo Czartoryskich i innych kniaziów litewskich jest dopiero płodem późniejszych wyrojeń, kłamstwem pisarzy rodowych i heraldycznych, co z powietrza, jako najgłówniejszego źródła historycznych wiadomości, czerpali swoje podania.
Po śmierci Zygmunta Augusta nie mógł nikt powątpiewać, że Polska obierze sobie króla z temi samemi prawami, które służyły królom dawnym, bo skoro każda gromada wiejska, pomimo swego pierwiastku republikancko-słowiańskiego, miała króla-szlachcica, lub króla-księdza, toć nad całą gromadą szlachty musiał stanąć król-monarcha. Żeby naczelnika narodowi obrać, żeby do jego oboru każdy szlachcic miał prawo należeć, było zasadą prawną, jeżeli mniej jasno dawniej, to roku 1538. najdobitniej wyrzeczoną (1). O obraniu Polaka lub Litwina, mówiono, ale właściwie nikomu ani przez głowę przechodzić to nie mogło, bo niedawno Zygmuntowi Augustowi kiedy się ożenił z Radziwiłłówną, szlachta czyniła wyrzuty, że splamił godność tronu przez szukanie połączenia w krwi podłej to jest, w krwi tej samej co płynęła w ich własnych żyłach szlacheckich. Było to zapatrywanie się szczególne z poniżaniem siebie samego do ostateczności, ale powszechne w całej Europie, więc bardzo konieczne, a zatem nie ma co przeciw niemu powiedzieć.
Bez mężczyzny rodu królewskiego krajowego trzeba było szukać pana krwi zagranicznej królewskiej, i dla tego nikt ani powątpiewać niemógł, że królem zostanie jaki cudzoziemiec z krwi panujących. Jawnem to było w Polsce i niemogło być tajnem po obcych krajach; stąd jak Polacy psuli sobie głowę, komu za granicą oddać berło, tak po dworach monarchów cudzoziemskich obmyślano sposoby, jakby dla tego lub owego księcia złapać je najsnadniej. Zygmunt August, pozostawił niezamężną siostrę Annę. Obrano prawda niegdyś Jadwigę, ale ojciec król Ludwik za życia swego stopniowemi układami zakupił jej koronę u kilku przemożnych panów; Zygmunt August atoli – (1) Statut z piątku po św. Macieju r. 1538. powiada: Comitia regni edicantur ad novum regem eligendum: fiat electio regis libera, ita ut omnium regni senatorum, consiliariorumque, praelatorum, baronum, militum, nobilium, quicunque comitia ista obierint, eisgue interfuerint consensu et voluntate, novus rex eligatur et denuntietur. Statura Herburta pod artykułem Electio regis.
niekłopotał się o utrzymanie na tronie siostry, ani nie był w stanie przekupywać zbyt licznej szlachty, przeto o obraniu kobiety nikt niemyślał. Lubo za Zygmunta Augusta przeszło prawo exekucyi, to jest, aby przeciw wyraźnym ustawom nikomu nie było wolno trzymać dóbr skarbowych, ciągnąć korzyści z urzędów z sobą niezgodnych, alboli w inny sposób przez nadużycie, zbijać majątków ze szkodą dobra pospolitego, przecież i exekucya exekwowaną niebyła. Mąż Anny zawszeby bardziej nadużyciu pobłażał, na które przez spary patrzał Zygmunt August, azatem ci, którym materyalnie mogła zaszkodzić exekucya, byliby chcieli takiego obcego księcia obrać, coby Annę pojął w małżeństwo. Aleć drudzy mając inne interesa na myśli, niekłopotali się o Annę. Niepodobna zgoła było przewidzieć, komu wpadnie Polska w ręce. Tymczasem w bezkrólewiu rozwiązał się sąd przeciw możnym i szlachcie o najazdy zabójstwa i inne krzywdy, bo tylko mógł być wykonywanym przez króla lub panów z jego ramienia wyznaczonych, alboli starostów niby to stałych urzędników, aleć zawsze tylko królewską powagą zasłanianych. Bez króla sąd nieistniał. Wiek zaś do wszelkich gwałtów był zawsze jeszcze niezmiernie pochopny. Zjechali się więc do Krakowa Mielecki kasztelan a Jan Firlej z Dąbrówkę wojewoda i starosta krakowski, tudzież wojewodowie sandomirski i kaliski, niemniej kasztelani sandomirski, rawski, biecki, radomski, żarnowski, zawichostski, oświęcimski i mnóstwo rycerstwa małopolskiego. Tam spisali sobie zaręczenie, że przeciw każdemu, coby cudze dobra zajechał, wystąpią wspólnie jako przeciwko nieprzyjacielowi. Dalej uradzili, że trzeba zamek krakowski osadzić wojskiem i zaopatrzyć strzelbą, prochem, kulami, podobnież zamki przygraniczne od Węgier, bo się obawiali, żeby dom rakuski chciwy panowania a tępiący w koło siebie wszelkie narodowości dla zysku niemieckiej, nie napadł Polski i nieporwał gwałtem korony. Ułożyli się między sobą względem ludzi zbrojnych, a nareszcie kosztów, które miały każdemu być poźniej przez Rzeczpospolitą zwrócone. Nie był to zjazd samych nowowierców, ale nie masz wątpliwości, że na nim ich zdanie przeważało.
We Wielkopolsce do Łowicza gdzie bawił primas Jakób Uchański, zjechali biskup chełmski, wojewodowie poznański, sieradzki, łęczycki, brzeski, płocki, inowrocławski czyli władysławski, tudzież kasztelanowie lędzki, racięski, a nareszcie wiele rycerstwa. Stanął tam także rodzaj związku, w celu utrzymania ładu, a obrócony przeciw najezdnikom. Kazano zostawić otworem księgi grockie, aby układy i manifesta stron mogły iść swoim biegiem; zapowiedziano, że sejm będzie wykonywał sprawiedliwość jak za życia króla, oznaczono pochód pospolitego ruszenia, gdyby zwołanem zostało i ustanowiono skuteczne środki na przypadek napadu z obcych krajów. Podobny zjazd odbyli senatorowie i obywatele Rusi czerwonej i Podola w mieście Glinianach, (1) gdzie wyrzekli, że połączenie swych ziem z Polską r. 1438. zawarte potwierdzają i od Rzeczypospolitej nigdy oderwać się niedadzą.
Zaręczenia czyli związki w Łowiczu, Krakowie i Glinianach przygotowane wprowadzono we wykonanie dla Wielkopolski w Kole, a dla Małopolski w Wiślicy na zjazdach liczniejszych. Prawo związek tego rodzaju już wtedy nazywało kapturem, który to wyraz pierwotnie znaczył żałobne ubranie. Bielski w Kronice Polskiej mówi: że ten kaptur był tylko ponowieniem konfederacyi, którą zawiązali Polacy po zgonie króla Ludwika we wtorek po św. Katarzynie r. 1382. i w ogóle rozprawia jako o rzeczy starej i zwykłej przed elekcya..
Na kapturze w Kole już w jesieni zebranym, przydano każdemu staroście do sądu czterech szlachty. Sąd ten obwinionemu o gwałty miał w pozwie naznaczać rok czyli termin dwuniedzielny. O gardło dozwolono ruszenia czyli apelacji do najbliższego sejmu, a exekucyą wyroku kapturowego oddano wojewodzie lub w jego zastępstwie – (1) Andreae Maximiliani Fredro Gestorom Populi Poloni sub Henrico Valesio. Annus 1572.
kasztelanowi z władzą atoli powtórnego rozpoznania sprawy. Wszędzie zaś do exekucyi wyroku, nietylko szlachtę całego powiatu, ale w razie przemocy kilku województw wezwać było wolno. Sądom tym na kapturze ustanowionym czyli kapturowym, zlecono pod rozpoznanie przestępstwa, ale także sprawy pospieszne jak o wykupowanie dóbr ze zastawu i wyraźnie oświadczono, że na nich ma większość głosów stanowić, a zatem już bez przewagi jednego najznakomitszego ze sędziów, jakto podówczas zwykle i prawie wszędzie w Europie się działo.
Małopolanie gdy dla spisania kaptura zjechali się do Wiślicy, w ustanowionym sądzie kapturowym starostom powiatowym nie czterech, lecz tylko dwóch przydali sędziów. Rok w pozwach do stawienia się przed sądem także dwuniedzielny wyznaczać kazali. O sprawach zastawnych nic nie wyrzekli, a exekucyą w ten sposób opisali, że do skazanego wyrokiem miała zjechać wszystka szlachta: rzecz rozpoznać i dopilnować, jeżeli kto słusznie był potępiony, aby gardło stracił lub inną odniósł karę; jeżeli zaś znalazłaby go niewinnym, to go puścić miała, coby dla powoda i sądu oczywistym i wielkim stało się wstydem. Te i inne pierwsze zjazdy po śmierci Zygmunta odbywane po województwach, urządzały tylko środki bezpieczeństwa na czas bezkrólewia, ale leż było trzeba radzie i o nowym królu.
Na d. 24. Sierpnia niby to dla odwiedzin ciała zmarłego Pana, najechało się do Knyszyna niemało senatorów małopolskich i litewskich, trzech zaś tylko z Wielkopolski, a nikt od Rusi i Prus. Lubo w małej liczbie przecież ułożyli, gdzie i jak ma się odbywać sejm elekcyjny. Naprzód atoli szlachta poznańska i kaliska wielkich panów nielubiąca, a żwawa i do oporu pochopna, zjechała się do Środy i poczęła wołać, że sejm przez kilku tylko możniejszych naznaczony, dobrzeby było i szablami porozpędzać. Jeżeli się ma tak źle wszystko dziać, to najlepiej zaraz w Średzie obrać sobie osobnego króla. Za uśpieniem podobnych mów, dokazali nakoniec roztropniejsi, że polecono swym senatorom, aby z primasem i innemi zwierzchnikami Rzeczypospolitej, według przepisów prawnych, a nie poką – tnemi zabiegami, jak panowie już zaczynają, rzecz ułożono. Inne województwa nieuznawały także powagi urzędowej zjazdu knyszyńskiego i z tej przyczyny primas Jakób Uchański zwołał zjazd do Kask niedaleko od Warszawy. Tam tedy uradzono, że na Trzy króle zbiorą się wszyscy do Warszawy i ustanowią dzień elekcyi. Rozesłano posłów do Litwy, Prus, Inflant, czerwonej Rusi i napisano o tej uchwale na Wołyń i do Kijowa, wzywając ziemie koronne, aby szlachta złożyła sejmiki na św. Łucyą i aby z każdego województwa na sejm warszawski względem elekcyi radzić mający, czyli konwakacyjny po dwóch posłów wyprawiła. Z dworów zagranicznych, które się zawijały koło schwytania dla swych książąt berła polskiego, najpilniejszy był, jak snadno zgadnąć wiedeński i wcześnie przysłał w wielkim poselstwie Rosenberga, a prócz tego Cyrusa opata cistersów wrocławskich, Gostalda markiza neapolitańskiego, Marcina Gerstmanna dziekana kapituły wrocławskiej i jakiegoś Portikusa. Ci czterej ajenci przelatywali Polskę i Litwę, uwijali się pomiędzy biskupami, duchowieństwem, panami ściśle do kościoła przywiązanymi, wynosili pod niebiosa syna cesarskiego Ernesta, a tęgo sypali złotem i wystawiali obligi na sumy. Od matki Karóla IX. króla francuzkiego Katarzyny Medici, dla jej syna Henrika wyrozumiewali od dawna panów maleńki karzełek Polak rodowity Krassowski lubiony na dworze francuzkim, tudzież młody Francuz Jan Balagni jeszcze za życia nieboszczyka króla, ale już podczas jego choroby ciężkiej, umyślnie w tym celu wyprawiony. Gdy ten ostatni wrócił do Paryża z doniesieniami, że można sobie nabijać głowę pomyślnym skutkiem, przysłany został, mający znajomości w Polsce, do której już dawniej od rządu francuzkiego jeździł, Montlue biskup walencyeński ojciec naturalny tego Jana Balagni. Żeby zagraniczne wpływy po kraju się nie rozlewały, powiedziane było w Kaskach, że poselstwo cesarskie ma czekać elekcyi w Urzędowie, francuzkie zaś w Koninie i pierwszemu dano na przystawa Adama Konarskiego biskupa poznańskiego, a drugiemu Mikołaja Maciejowskiego wojewodę lubelskiego, którzy mieli uważać, aby ci posłowie praktyk żadnych nierobili. Ponieważ jednak niebyli więźniami, nikt nie mógł zabraniać, aby panowie sami do nich niezjeżdżali i układów niezawierali. Co się zaś tyczy ajentów latających, tym rozkazano kraj opuścić, a gdyby się jednak uwijali, to ich wyłapać i pod rozporządzenie Rzeczypospolitej postawić. Uchwalono nawet, że każdy pan lub szlachcic, wyjeżdżający do obcych krajów, alboli z nich wracający, powinien się opowiedzieć staroście przygranicznemu. Że miano w bezkrólewiu i tę ostrożność, żeby jaki monarcha zagraniczny swoich zbrojnych ludzi do kraju niepowsuwał, przeto wzbroniono do wojska polskiego, najmować cudzoziemców. Przez wzgląd na chciwy dom rakuski, drogi od Węgier zasiekami pozawalano. Szlachta miała być w pogotowiu do wsiadania na koń każdej chwili. Po miastach zakazano strzelać, a szynkownie niby dla żałoby po królu, lecz właściwie dla spokoju musiano pozamykać. Wojewoda i starosta krakowski, poopatrywali warownie Krakowa; miastu nagromadzić kazali sucharów, soli, drzewa, prochu, kul, strzelby. Nawet opaci i proboszcze mieli polecone; aby sposobili wozy, konie i inne zapasy na wojnę lecz mniej wojenne. Wszystko to przeciw domowi rakuskiemu, co już zniweczył wolność czeską i węgierską.
Królewna Anna bawiła w Łomży i wybierała się na mieszkanie do Warszawy, lecz jej tego chciano wzbronić z obawy, aby zagraniczni ajenci koło niej się nie kręcili, ho biła w swoje prawo dziedziczne przynajmniej co do Litwy. Karnkowski biskup kujawski i Jan Sierakowski wojewoda łęczycki, znany nam z dawniejszych sejmów i jako kommisarz do Gdańska, mieli ją od zamiaru wstrzymać, ale Anna zastawiała się, że w innych stronach panuje silnie morowa zaraza, i dla tego ją ku Warszawie do Piaseczny odprowadzili.
Litwa lubo przez swych przedniejszych panów porozumiała się z przedniejszemi panami polskimi w Knyszynie, jednakże musiała się markocić o utratę Podlasia, Wołynia, księstwa kijowskiego czyli Rusi ukrainnej, gdyż starostwa i urzędy tych ziem, poszły w zakres rozdawnictwa spływającego w złotych kroplach tylko na panów koronnych. Obrażała się Litwa i o to, że Inflanty wprzód z nią złączone, dopiero przez nią weszły w skład Rzeczypospolitej, a przecież zjazd koronny odbywany w Kaskach bez oglądania się na Litwę, wprost wyprawił do Inflant w poselstwie proboszcza z Żukowa, aby swój sejm złożyły i posłów na konwokacyą do Warszawy wybrały. Wyglądało to znowu, jakby Polacy jeszcze i ten kraj chcieli całkiem do siebie przygarnąć, lubo na sejmie parczowskim i potem na sejmie lubelskim unii r. 1569. powiedziano, że równie z Litwą jak z koroną złączony. W koronie na odwrót poczytywano za złe wielkiemu księstwu, że samo wyprawiło Haraburdę do cara, a niektórzy je nawet posądzali, że z nim w jakieś tajemne układy względem Inflant wchodzi.
W Prusach szczególnie miasta większe burzyły się przeciw wpływowi polskiemu i nie obrano nikogo na ów zjazd knyszyński odbywany przy ciele zmarłego króla.
Piotr Zborowski wojewoda sandomirski i Jan Tomicki kasztelan gnieźnieński, zostali wysłani z Kask do Mścibowa na Litwę, gdzie się naradzano jak postępować w bezkrólewiu. Tam tedy panowie litewscy dali oświadczenie koronnym, że chcą wytrwać przy zjednoczeniu, ale czy na sejm konwokacyjny do Warszawy wstawić się będą mogli, tego niewiedzą, bo im potrzeba zrobić tak walny zjazd do Wilna, jak go w koronie zrobiono do Kask; że wreszcie akt unii czyli zjednoczenia nie mówi o żadnej konwokacyi, ale od razu o elekcyi. Dopominali się zwrotu Podlasia i Wołynia, a królewnej Annie kazali powiedzieć, żeby sobie głowy nienabijała jakiemś prawem dziedzictwa, bo Litwa jest narodem wolnym i do nikogo jako własność należeć niemyśli. Zaręczali, że Haraburda niema żadnych tajemnych poleceń do frymarczenia z carem.
Rozpoczęły się po ziemiach koronnych sejmiki, na których z każdego województwa wybierano po dwu posłów i dawano instrukcye względem bezkrólewia i elekcyi. Nowowiercy tu i owdzie umieli wcisnąć zastrzeżenie, żeby primas nie za nadto pozwalał sobie zastępować władzę królewską.
Na sejmiku w Środzie skarżyli się Przyjemski i Pierzchliński, którzy mieli dobra nadane w Prusach, że w bezkrólewiu szlachta pruscy rodu niemieckiego, dobra te zajechali i sobie wzięli. Oburzyło to wszystkich tak dalece, że wezwali kasztelana nakielskiego, aby użył prawa odwetu przeciw winnym Prusakom, a jeżeli to niepomoże, to jak tylko król zostanie obrany, najmie się wojska, i pójdą nauczyć szlachtę pruską jak prawo szanować trzeba.II.
Na Trzy króle (r. 1573.) zjechał się sejm konwokacyjny do Warszawy. Nietylko miasto pełne było szlachty, lecz i bliskie pola okryły się namiotami. Nazajutrz d. 7. Stycznia senat i koło poselskie wysłuchali naprzód nabożeństwa w kościele św. Jana, a potem udali się na posiedzenie do zamku, gdzie senat układał przepisy, tyczące się bezpieczeństwa i porządku w mieście podczas sejmu, a koło rycerskie obrało sobie mówcę czyli marszałka, któryby rozdawał na poselskich umowach glosy, pilnował spisywania czynności, jednał członków w nieporozumieniach. Po skończeniu tych dwóch spraw, koło rycerskie zawiadomiło senat przez deputacya, ie chce podzielać obrady nad dobrem kraju i marszałek wprowadził je do senatu i wyłożył żądania szlachty.
Od Litwy przybyli tylko kasztelanowie Ostafi Wołłowicz trocki i Paweł Pac witepski, a powtórzyli oświadczenia uczynione Zborowskiemu i Tomickiernu w Mścibowie, co do Podlasia i Wołynia, praw królewny Anny i poselstwa Haraburdy do Moskwy. Napierali się, żeby ich marszałkowie ziemscy zostali senatorami i pomiędzy kasztelanami niniejszemi zasiadali; żądali zaś wyznaczenia elekcyi na czas, w którym już będzie trawa, aby ułatwić utrzymanie koni w drodze i podczas elekcyi.
Na sejmie konwokacyjnym nie mogło jeszcze być żadnej mowy o podawaniu się na kandydata do tronu, ale książę pruski chciał jednakże przypomnieć, że jest urzędnikiem i obywatelem polskim, w którym krew panujących płynie, a ztąd przysłał pełnomocników z oświadczeniem, że ma prawo zasiadania w senacie i chce należeć także do elekcyi, tymczasem, twierdził dalej, że jakby zlekceważenia, ani mu znać o czasie i miejscu nie dano. Dowodzili posłowie, że książę ich pan odziedziczył prawo zasiadania jeszcze po wielkim mistrzu, a dla tego jedynie na sejmy niezjeżdżał, iż wymagał pierwszego miejsca po prawej stronie tronu, to jest primasowskiego, a tylko mu lewe przyznawano; tego więc nigdy utracić nie mógł. Lennictwo nie stoi na zawadzie Albrechtowi Fryderykowi, bo lenni książęta mazowieccy także na radzie panów polskich zasiadali i z primasem o prawą stronę walczyli. Gdyby miano powiedzieć księciu, że niepowinien obierać króla, toby zarazem wyrzeczono, że takiego przyjąć musi, jaki mu, dany będzie, a w tym razie zostałby książę panujący na Prusach niżej postawionym, niż najmniejszy szlachcic polski.
Panowie polscy z obawy, żeby książę pruski w zamiarze schwytania korony stronnictwa na sejmie sobie nietworzył, dali odpowiedź, że być może, iż książę pruski miał prawo zasiadania w senacie, lecz już je stracił, a wreszcie niewłaściwie się wybiera, że dopiero kiedy Polska w bezkrólewiu i zamieszaniu z zażaleniami podobnemi przychodzi. Prawo swoje może tylko przed królem wywieśdź, ale nie przed żadną tymczasową władzą.
Jerzy Siemionowicz, a po dziadzie Olelkowiczem zwany, właściwie zaś ów książę słucki, którego matkę Anastazyą Michał Gliński usiłował zmusić do zawarcia z sobą małżeństwa, chciał także przypomnieć, że pochodzi od Włodzimirza wielkiego i Rurika znakomitych niegdyś panujących, że jest właściwie dziedzicem wielkiego księstwa kijowskiego do korony wcielonego, a w duszy myślał sobie i o tronie polskim. Z tej przyczyny oświadczył, że ma po przodkach przywilej familijny należenia do rady królewskiej, i że wykonywał przysięgę w myśl tego przywileju zatwierdzonego nawet i przez Zygmunta Augusta; zaczem prosi, aby mu jego siedzenie pomiędzy senatorami pokazanem było. Odpowiedziano, że w radzie litewskiej zasiadał zaraz po biskupie wileńskim, a więc i w radzie ogólnej państw zjednoczonych, zasieść mu obok niego wolno.
Od Iwonii hospodara wołoskiego, który w liście odebranym przez panów już w Knyszynie podczas zjazdu w Sierpniu, chełpił się, że sto tysięcy Turków i Tatarów od Polski odwrócił, nadeszło nowe pismo do sejmu, że Stefan pretendet miał mu być wydanym i on już o tem upewnił cesarza tureckiego, a tymczasem Stefan wolno puszczony znowu wojska zbiera i o krokach nieprzyjacielskich zamyśla. Obok tego listu głównego był drugi tajemny, czyli była tak zwana podówczas ceduła, w której Iwonia oświadczał, ie będzie wiernym bołdownikiem korony jak to poprzysiągł, lecz się spodziewa, że mu zostanie zwróconem Pokucie, które uważał za część Wołoszczyzny, a nawet swoją ojczyzną nazywał; jednakże i w razie nie – zwrócenia zachowa swą życzliwość dla Polski. Oświadczono mu, że Rzeczpospolita dotrzyma wiecznego przymierza, że o Stefanie nic dawniej słuchać niechciała i nadal niechce, a co do Pokucia słusznie hospodar robi, że go się całkiem zrzeka. Od granic południowo wschodnich przyszedł list chana przekopskiego, złożony Mieleckiemu z radą dla Polaków, żeby nie obierali sobie na tron cara moskiewskiego ani jego syna, a wysoce cenili przyjaźń z sułtanem tureckim i Tatarami, którzy będą okazywali zawsze szczerą życzliwość, a zwłaszcza jeżeli dostaną zwykły upominek pieniężny.
Sofia Jagiellonka, żona księcia brunświckiego Henrika, a siostra zmarłego króla przysłała także list z doniesieniem, że myśli zjechać do Polski i potrzebne są w tym względzie rozporządzenia, a oświadczając się z uczuciami dobrej Polki, ubolewała, że po śmierci brata niechodzą Polacy w żałobie, jak to czynili po śmierci jej ojca; nietylko mniej słychać o smutku, ale kraje zagraniczne są napełnione wieściami nawet o pismach ubliżających pamięci Zygmunta Augusta, co szkodzi całemu rodowi jagiellońskiemu, który jednakże świetne położył zasługi i wyrzekać trzeba, że żadnego męzkiego już niezostawił potomka. Dalej zaś niby w chęci napomknienia o zostawieniu przy tronie królewnej Anny, prosiła, aby panowie nieprzepędzali jej z miejsca na miejsce, bo już dosyć kłopotów i niedostatku poniosła, lecz żeby ją zostawili w Warszawie, gdzie z powodu sposobów do wygodniejszego życia, do nabożeństwa i do utrzymywania się na stopie dostojnej, wszystko znaleść można. Odpowiedziano więc księżnie brunszwickiej, że jenerał wielkopolski otrzymał polecenie do ułatwienia wszystkiego w czasie jej podróży od granic polskich aż do Warszawy.
Posłowie szwedcy donieśli senatowi, że się w Gdańsku zatrzymali, gdyż ich doszły wiadomości, iż poselstwom zagranicznym niewolno się zgłaszać, jakkolwiek ich król ze Zygmuntem Augustem tak blisko sprokrewniony wcaleby się za obcego uważać nie potrzebował.
Cesarz Maximilian II. w liście swoim wnosił, aby z jego czterech ajentów z Polski wypędzonych Gerstmann mógł pozostać przy głównem poselstwie, gdzie ma urząd sekretarza poruczonym. Poseł zaś hiszpański doniosłszy o swem zjechaniu do Polski, upraszał, aby razem z poselstwem cesarskiem został przypuszczony do posłuchania na sejmie już zgromadzonym, lecz otrzymał odpowiedź, że sejmu elekcyjnego wraz z drugimi posłami oczekiwać będzie musiał.
Listy od sułtana tureckiego i jego urzędnika wezyra Machmela baszy, żądały wydania Stefana hospodara, donosiły, że beg pograniczny z Filiaku, który po nieprzyjacielsku postępował przeciw Polsce, oddany pod sąd baszy budzyńskiego, a nakoniec zalecały obór takiego króla, któryby z portą ottomańską przymierze odnowił i przyjaźń nadal zachowywał. Po wysłuchaniu zagranicznych wniosków, senatorowie upatrując dogodną porę, że to niemasz króla, chcieli rozmaite ustawy zmierzające do odmian w kraju zaprowadzać, a naturalnie podnosząc aristokracyą ze szkodą równości szlacheckiej, lecz szlachta stała oddawna przy tem, że ustaw już dosyć i wszystkie bardzo dobre, tylko brak exekucyi, to jest nic się podług ustaw w kraju nie dzieje: każdy kto ma siłę jest prawodawcą dla słabszego, i panowie drą i łupią tylko Rzeczpospolitą to jest szlachtę, bo te dwa wyrazy za jeden i ten sam uważać od dawna już byli nawykli. Nowowiercy zaczęli robić różnicę), że arcybiskup gnieźnieński jest primasem duchowieństwa, ale nie primasem królestwa. Gdyby mu na to pozwolić miano, toby się uważał i za bezkróla, a w bezkrólewiu sam jeden zrobiłby tego królem, coby mu najwięcej uległości zapowiadał. Hosiusza niebyło w kraju: bawił w Rzymie dla dawania w imieniu papiezkiem objaśnień wszystkim biskupom świata katolickiego co do wątpliwości, które się pokazywały w uchwałach zboru tridenckiego; jego miejsce, jako naczelnik katolickiego stronnictwa w Polsce zajmował Karnkowski. Arcybiskup niedawno człowiek wprawdzie mniej religijny, lecz polityk i Polak duszą i ciałem, atoli nakoniec wiekiem przyciśnięty przestał się już o wszystko troszczyć, ulegał drugim młodszym, a wpływ sobie jednać umiejącym i prawie tylko zmuszony przez Karnkowskiego, odpierał zarzuty przeciwników twierdzeniem, że się wcale niedomaga władzy królewskiej, która wreszcie u Polaków nigdy niebyła srogą i potężną. Ma on jednakże pierwszą godność po królu polskim, jak ją ma arcybiskup tolerlański po hiszpańskim, kantaryenski po angielskim, strigoński po węgierskim, upsalski po szwedzkim. Już Kazimirz wielki arcybiskupa gnieźnieńskiego zwał pierwszym księciem: oczywiście nie jako najznakomitszego pomiędzy samem duchowieństwem, ale jako pana pierwszego w narodzie. Wiadomo także, iż arcybiskup gnieźnieński zawsze w senacie utrzymał się przy pierwszeństwie, nawet w sporze z książętami lennemi. Noszą też marszałkowie przed arcybiskupem laskę i dopiero gdy marszałek koronny lub dworski ukazaniem się swojem zapowiada nadchodzenie króla, spuszczają ją na dół. Jeżeli królewskich marszałków niemasz, choćby i król się ukazał marszałek primasowski laski spuszczać niepotrzebuje. Arcybiskup gnieźnieński może u każdego stanu swe sprawy ułatwiać przez pełnomocnika zawierzytelnionego. Ktoby w obecności jego słowo nieprzyzwoite wymówił, ten według statutu wiślickiego winę piętnadziestą płaci, a ktoby broni dobył siedemdziesiąt składa. Jeżeli król się przeciw komu namiętnością uniesie i do uniewinienia się sądownego dopuścić go niechce, to odwieczne prawa dozwalają arcybiskupowi takiego zaopatrzyć w glejt do bezpiecznego wyjazdu za granicę. Snadno dowieźdź, że w pewnych przypadkach wolno arcybiskupowi nawet przeciw woli królewskiej sejm zwo –
ływać. To zaś rzeczą pomiędzy wszystkiemi najważniejszą, że ma w ręku prawo koronowania króla. Skoro arcybiskup koronuje, toć musi mu być wolno i na elekcyi zasiadać, boby mógł nawet niewiedzieć, kto królem obrany, a skoro zasiada, toć na niej najwięcej znaczy, bo jest pierwszym pomiędzy zasiadającemu
Nie u wszystkich jednakże obrona pomogła arcybiskupowi, gdyż pewna liczba posłów, a zwłaszcza nowowierców protestowała przeciw jego władzy królewskiej w bezkrólewiu i dla urzędowego poświadczenia swą protestacyą do ksiąg grockich warszawskich zapisać kazała. Lubo statut z r. 1538. bardzo jasno mówił, że nietylko senatorowie, ale każdy szlachcic, co zjedzie na elekcya będzie króla obierał, przecież chcieli niektórzy, żeby tylko sejm to jest senatorowie z posłami mieli w tym udział. Na takiej drodze mógł się wybór odbywać porządniej; ze wszystką atoli szlachtą był bardziej narodowym, więcej mógł upewniać posłuszeństwa, a zatem i sił Rzeczypospolitej. Jan Zamoyski poseł bełski, człowiek głęboko uczony, wymowny i utalentowany, duchem republikanckim ze starożytnych pisarzy napojony, z rządami ówczesnych rzeczypospolitych włoskich obeznany, przemówił za prawem oboru wszystkiej szlachty, co zgadzało się z dawniejszem prawem, duchem czasu i rozumem, a ztąd snadno zyskało zupełną przewagę. Przystąpiono do oznaczania miejsca. Stronnictwo katolickie było za Warszawą, bo Mazowsze ze wszystkich ziem polskich najmniej targało się na kościół i papieża, a liczyło wiele drobnej szlachty, której na elekcyą bliską można było i czterdzieści tysięcy zwabić. Znali się jednakże natem i nowowiercy, a za ich wpływem szlachta po sejmikach niechciała przyjąć Warszawy. Litwa zaś obstawała za Parczowem jako miastem bliższem.
Najważniejszym atoli wypadkiem sejmu konwokucyjnego było przez nowowierców przeprowadzone nibyto ponowienie kaptura, które nazwano konfederacyą jeneralną warszawską. Konfederacya ta upewniała, że król obrany ma wyraźnie zaprzysiądz, iż żadnej niebędzie czynił pomiędzy ludźmi różnicy z powodu wiary i wszyscy obywatele bez względu na tę różnicę, czyli według wtrąconych słów łacińskich dis – sidentes in religione wystąpią przeciw wszelkiemu prześladowaniu religijnemu, choćby nawet pod tytułem kary przez sąd jaki zawyrokowanem było (1). Zaręczają to zaś sobie nie na żaden pewien okres, lecz na potomne i wieczne czasy.
Konfederacya ta niweczyła całkiem sądy duchowne w sprawach tyczących się herezyi, nowe sekty pod względem politycznym stawiała porówno z kościołem katolickim. Sławiono tę konfederacyą pod niebiosa jako historyczny dowód tolerancyi narodu polskiego, lecz w niej jest myśl nierównie godniejsza uwielbienia ta, że głównie odłączaniem polityki od kościoła zawięzuje się braterstwo, które samo tylko może kłaść tamę krwi rozlewom, a religią jako sprawę boską wznosi do sfery ducha nad poziom materyalnego interesu i właśnie zostawia ją przy najpromienistszej świętości.
Ze sejmu wszystkie sprawy poszły pod rozpoznanie sejmików. Błąd to był niby w systemacie obradowania i krok zdrowemu rozumowi przeciwny, bo jakże szlachta jednej ziemi, ze swemi widokami powiatowemi mogła reprezentować interesa tylu rozmaitych wielkich krajów religiami, językami, prawami, obyczajami, historyą między sobą różnych, – (1)…. a inaczej na żadnego Pana niepozwalać jedno z takową pewną, a mianowitą umową: iż na prawa wszystkie, Przywileje i Wolności nasze które są, i które mu podamy post Electionem poprzysiądz ma, a mianowicie to poprzysiądz, pokój pospolity między rozerwanemi i różnymi ludźmi w wierze i nabożeństwie zachowywać i t… d.
A iż w Rzeczypospolitej naszej jest dissidium niemałe in causa Religionis Christianae: zabiegając temu, aby się z tej przyczyny między ludźmi sedicya jaka szkodliwa niewszczęła, którą po inszych królestwach jaśnie widzimy, obiecujemy te sobie spólnie pro nobis et successoribus nostris in perpetuum sub vinculo juramenłi, fide, honore et conscientiis nostris, iż którzy, jesteśmy dissident… es in religione pokój między sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w Kościelech, krwie nieprzelewać, ani się poenować confiseatione honorum, poczciwością, carceribus et exilio, i zwierzchności żadnej ani urzędowi do takiego progressu żadnym sposobem niepomagać i owszem, gdzieby ją kto przelewać chciał, ex ista causa zastawiać się o to wszyscy będziem powinni, choćby tez za pretestem dekretu, abo za postępkiem sądowym, kto to czynić chciał. Confederatio generalis Varsoviae 18. Januarii 1573. W Zbiorach praw.
a w jedną Rzeczpospolitą polską niecałkowicie zlanych, lecz tylko zjednoczonych. Aleć niemogło stać się inaczej, bo sposób sejmowania był jeszcze niewyrobiony, dopiero się z pączka wywijał; władzą prawodawczą właściwie tylko był senat z królem: posłowie zaś ze swoim mówcą, czyli marszałkiem byli tylko kołem, co czyniło przedstawienia, odpowiadało na zapytania króla i senatu, że ten lub ów wniosek do prawa, może być roztrząsany i nie jest przeciwny interesowi szlachty, albo też, że poniechany być musi, boby wszyscy przeciw niemu wystąpili, choćby im zginąć przyszło. Tymczasem król i senat często tak okręcili wniosek, że prawo z niego szkodziło szlachcie, więc rospoczynały się chałasy i huki po sejmikach.
Sejmik województw wielkopolskich odbywany w Środzie, a dający zwykle takt ówczesnym innym sejmikom poprzyjmował uchwały, że na elekcyą wolno każdemu jechać zbrojno i z pocztem łudzi według upodobania byle tylko na pole elekcyjne stawał bezbronnie; od sejmu naprzód mają być ułożone przepisy elekcyi, a potem mają być wysłuchani posłowie cudzoziemscy i natychmiast oddaleni dla uniknienia frymarczeń o koronę. Dalej ma się rug to jest śledztwo otworzyć, względem popełnionych przestępstw, a mianowicie o rozkradzenie przez kochanki królewskie i dworzan pieniędzy i rzeczy po zmarłym królu. Zalecono następnie aby pospolite ruszenie, gdzie będzie potrzeba zostało zwołanem. Tymczasowo dla bezpieczeństwa w swoich ziemiach kazano po dwadzieścia złotych na kopią ćwierćrocznie przypowiedzieć, to jest nająć jezdnych sześćset, a sto pięćdziesiąt na rotę; rotmistrzami zaś zamianowano głównie dowodzić mającego jenerała wielkopolskiego Jakóba Ostroroga oraz Krzystofa Zborowskiego starostę nakielskiego, Stanisława Przyjemskiego i Stefana Grudzińskiego nowowiorców.
W małej Polsce naprzód Krakowiacy kłopocąc się także tylko o siebie a nie o ogół kraju, ani nawet o sandomirskie i Ruś czerwoną, które jednę prowincyą z nimi stanowiły, zjechali się do Proszowic; brali także między nimi górę nowowiercy których już dissidentami zwano. Jan Firlej z Dąbrowice wojewoda krakowski i marszałek koronny głównie rej wodził. Dla porządku obrano sobie na marszałka sejmiku Mikołaja Oleśnickiego, który posłom kazał zdać sprawę z tego, co się stało na sejmie konwokacyjnym. Firlej utrzymywał, że to rzecz niepotrzebna, lecz posłowie chętnie czynili zadosyć wezwaniu. I tu mamy początek sejmików posejmowych czyli relacyjnych. Chwalono się tedy, że w sejmie na nic niepozwalano, co od ziemi krakowskiej poleconem niebyło.
Smutna zasługa! bo się opierała na stawianiu wyżej dobra jednego województwa, niż drugich trzydziestu i kilku Rzeczpospolitą stanowiących, ale zgodna z potrzebą czasu, gdzie każdy zwierzchnik dążył tylko ku uciemiężaniu podwładnych na korzyść całej klasy składającej zwierzchność. Uskarżali się też posłowie, że o protestacyą, którą przeciw władzy primasa kazali zapisać do akt grodzkich warszawskich, fukani byli. Powstali dissidenci ze zapytaniem, kto to był taki co fukać miał śmiałość? bacząc atoli drudzy, że się nie na dobre rzeczy zbiera, zatarli to wtoczeniem pod rozstrząsanie innego przedmiotu. Ułożony na konwokacyi zarząd tymczasowy spraw publicznych i porządek elekcyjny niepodobały się wcale Krakowiakom. Powiedziano, że nowy pobór podatku nie potrzebny: dosyć można mieć pieniędzy z lup, ceł i dzierżaw królewskich, a panowie wyuczyli się na szlachtę jak na osły walić wszelkie ciężary; radzi że się rozpierają po dobrach królewskich. Właśnie ci najgorsi w radzie, co najwięcej łowią. Gdy zaś mieszczanie krakowscy dopraszali się, żeby im pobór odstąpiono na zakupienie strzelby, wtedy szlachta krakowska ucichła zaraz z nienawiścią przeciw poborowi i mówiła, że niemasz pieniędzy w skarbie, a gdy i kapituła krakowska chciała się od opłaty usunąć, powiedziano jej, że tego czynić niemoże, bo biskup już się do podatku zabowiązał w Warszawie. Dalej uchwalono, że rug na sejmie koniecznie potrzebny, bo to rzecz szkaradna, iż po nieboszczyku Panu tak wszystko rozkradziono. Niepodobala się wielu szlachcie i konfederacya dissidencka, którą według zdania większości sejmikowej dopiero na elekcyi zawiązać należało. Sądzili że przystoi rycerzowi zbrojno na elekcyą jechać, ale żeby się do drugiej braci z całej Rzeczypospolitej zastosować, a dla tego staną wcześniej nieco w Tarczynie, powezmą języka i jeśli wypadnie, będą mogli zbroje i ludzi do domu odesłać. Przysłuchiwali się obradom małopolskim obywatele sieradzcy żeby wiedzieć, co także u siebie robić.
Sejmik sandomirski wystąpił całkiem powolnie. Co uchwalono przez ogół Rzeczypospolitej na konwokacyi w Warszawie, to wszystko utrzymano w mocy. Powiedziano, że na elekcyą każdy jechać może i zbrojno, a kto niema ochoty powinien się ruszyć na strzeżenie granic od Szląska i krajów podgórskich (przykarpackich) od Węgier.
Owoż tedy kiedy szlachta bawiła się sejmikami posłowie zagraniczni pracowali z panami koło korony. Kardynał i legat Commendoni, który już odjeżdżał do Wiednia, nawrócił z Tyńca w skutek śmierci Zygmunta Augusta. Firlej i dissidenci kazali mu jednak pominąć Kraków i uradzili, aby dla pozbycia się jego, strzedz wszystkich cudzoziemców. Miał on rozkaz od papieża całemi siłami wspierać dom rakuski, aby go przez panowanie nad Polską wzmocnić i usposobić do wygnania Turków przynajmniej z Węgier, których ich jeszcze połowę z miastem Budzyniem trzymali. Utwierdzenie praw kościoła w Polsce przeciw dissidentom za pomocą bardzo katolickiego domu austryackiego miała także stolica apostolska na oku. Commendoniego usiłowania wspierali Karnkowski i większość biskupów. Umówili oni że przyszły pan musi zaręczyć, iż się nie będzie mięszał do osadzania katedr biskupich, ale zostawi wolny wybór kapitułom. Po wpływie biskupów miały już także niepoślednią wagę zabiegi Jezuitów, a zwłaszcza w Litwie; wciągali oni co dzień więcej panów świeckich do stronnictwa katolickiego, do którego należeli Olbrycht Łaski wojewoda sieradzki serdeczny przyjaciel Karnkowskiego niemniej Mikołaj Krzystof Radziwiłł zwany Sierotką (1), syn owego zagorzałego wyznawcy i apostoła naprzód zasad szwajcarskich a potem – (1) Nazwisko to zjednał sobie w dzieciństwie dla tego, że go Zygmunt Angust zastał raz samego i płaczącego na pokojach, a ulitował się nad nim słowami: "mój ty sierotko".
aryańskich wojewody wileńskiego i Jan Chodkiewicz gubernator Inflant obadwa najznakomitsi panowie Litwy, co wrócili na łono kościoła katolickiego. Commendoni złowił na stronę cesarską nawet jednego naczelnika dissidentów Piotra Zborowskiego wojewodę Sandomirskiego który obraził się na Firleja, że mu z przed nosa wziął województwo krakowskie przez wpływ kochanki króla już prawie konającego. Drudzy dissidenci pierwszemu lepszemu księciu za granicznemu życzyli korony tylko właśnie nie domowi austryackiemu, który stał na czele katolików całej Europy, trzymał z Rzymem i za którym chodził legat z biskupami i Jezuitami. Stanowisko księcia francuzkiego bardzo przemawiało korzystnie, aby mu koronę Polski oddać, bo z państw swoich dziedzicznych jako odległych i Niemcami przegrodzonych, niepotrafiłby nastawać na wolność szlachty, ten klejnot najdroższy zawarować się i ubezpieczyć mający; psuły się jednakże te plany dla okropnego zajścia religijnego w Paryżu.VII.
Polacy odstręczali się dzień za dniem bardziej od nowego króla: wszczynały się kłótnie pomiędzy panami polskimi a franncuzkimi; bili się ich ludzie tak, że nieraz padł i trup z jednej lub drugiej strony.
Posłowie zaczęli się u króla upominać, aby według ugody płacono długi, a mianowicie żołd zaległy wojsku najemnemu. Król przyrzekał, nawet darowizny robił, ale podskarbiowie niemogli go w tem słuchać, bo pieniędzy do rozporządzenia niemieli. Posłowie wnieśli, że niebardzo im dobrze w niedostatku radzić i chcieliby strawnego. Król powiedział, że się każe rozpatrzyć jak to dawniej bywało, ale im wsparcia bynajmniej nieodmawiał. Upominali się, żeby zostały poosadzanemi dostojeństwa osierocone, na co im odparto, że królowi trzeba się wprzódy przeświadczyć o stosunkach i osobach. Gdy atoli raz w izbie bardzo się podniosły wyrzekania, że niemasz kanclerza, chciał się król okazać skłonnym do życzeń Rzeczypospolitej, zawołał na Piotra Dunina Wolskiego zaprzyjaźnionego ze Zborowskimi i oddał mu pieczęć podkanclerską, co się wszystkim bardzo niepodobało, bo Wolski niemiał należytej zdatności, a prócz tego wielu innym należało się przed nim pierwszeństwo. Dopiero na ciągłe nalegania i przytaczania Władysława Warneńczyka, że za krzywoprzysięstwo w boju zginął, nakłonił się Henrik do zatwierdzenia dawniejszych praw i przywilejów. W ogolę wszelkie żądania odpierali i załatwiali z korzyścią, dla korony nietylko senatorowie, ale większego znaczenia posłowie, gdyż starali przychlebiać się Henrikowi w celu połapania donośnych a jeszcze nieporozdawanych wysokich urzędów. Urzędy bowiem wtedy były kagańcami, co się zarzucały na paszcze, jako niedźwiedziom, tym przeciwnikom królewskim, którzy wrzeszczeli jedynie dla tego, żeby burzyć szlachtę, króla niepokoić, a nareszcie drogo mu sprzedać swe milczenie. Nacierania na króla i same przez się niemógły być silne, bo między katolikami a dissidentami trwały zatargi podsycone przez spory religijne całej Europy i wywołały świeżą konfederacyą warszawską. Do tego posłowie domagali się, żeby przy królu straż do zasiadania ciągłego także z ich koła była, a senatorowie oświadczali, że przecie nieróżnią się niczem od posłów i całej szlachty; są jej równi urodzeniem i wszystkiem, a jedynie jako starsi bracia, z urzędu swego do straży mają prawo. I odzierzyli się przy swojem senatorowie. W ogóle ani król niebył zadowolony ze swego stanowiska, ani Polacy niezachwalali sobie króla.
Tymczasem z rzadką szybkością w owym wieku, bo przez czternaście dni z Paryża do Krakowa, (1) przywiózł poseł doniesienie, że Karól IX. życie zakończył. Nikt nie powątpiewał, że Henrik dla objęcia tronu francuzkiego Polskę porzuci. Niepodobna było myśleć, żeby jedno z królestw mógł rządzić przez namiestnika, a zrzeczenie się korony polskiej wymagało, długich narad i formalności, dla tego łatwo było przewidzieć, że tajemnie ujedzie.
Henrik zwołał na radę panów i przełożył im swoje zdanie. Żałowali śmierci jego brata, ale niekazali mu tracić nadziei, że nad obudwoma państwami będzie mógł razem panować.
W piątek nie bywało zwyczajnie na dworze wieczerzy i król tak wszystko poułatwiał, że panów i dworaków rychło pousuwał i do spania się zabrał. Tymczasem o pierwszej na noc, a więc między teraźniejszą godziną dziewiątą a dziesiątą na wieczór, gdyż to było 17. Czerwca, kiedy słońce późno zachodzi, wyszedł tylną fórtką do stajni, wsiadł na konia i z siedmiu towarzyszami ujechał przez Oświecim. Jan Tęczyński podkomorzy i Mikołaj Zebrzydowski przekonawszy się o ucieczce, ruszyli w pogoń. Doścignęli Henrika dopiero za szląskiem miastem Pszczyną, do którego bez wypoczynku ujeżdżał. Błagali aby się wrócił, bo uciekać z królestwa rzecz dla narodu bardzo haniebna. Ale Henrik zasłaniał się powodami w polskim duchu, a mianowicie, że ma wielki obowiązek względem tej ojczyzny, w której się rodził; przez zwłokę mógłby jej wielkich nieszczęść nabawić, a przecież on Polski nieporzucana zawsze. Zdjął z ręki pierścień, oddał go Tęczeńskiemu jako znak zaręczenia, że wróci, a powiedziawszy o listach, które do panów zostawił w Krakowie, pożegnał się i ruszał dalej na Wiedeń. Maximilian cesarz jako łaknący Polski dla swego domu, ucieszony tą zmianą rzeczy, w sześćdziesiąt pojazdów i trzysta jazdy kazał swym synom przyjmować Henrika przed bramą, a dla pominięcia