- W empik go
Dzieje starożytne narodu litewskiego. Tom 2, Śledzenia początków narodu litewskiego i początki jego dziejów - ebook
Dzieje starożytne narodu litewskiego. Tom 2, Śledzenia początków narodu litewskiego i początki jego dziejów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 599 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zaledwie wyszły z druku rysy religii, obyczajów i dalszych rzeczy, stanowiących wstępne poznanie dziejów Narodu Litewskiego, pośpieszam oddać pod prassę Tom drugi, zawierający wywód pochodzenia i kolei przejścia przodków do ziemi dotąd przez tenże Naród posiadanej.
Nie znajdzie i tu czytelnik tych powabów literatury, które bawią historycznemi nowościami i udatnością opowiadania; przyszło bowiem zająć i ten tom jeszcze przygotowawczemi rozprawami, żeby ułatwić następny ciąg dziejów, nie zaciekając się w przypisy obszerne, wywody i dowody rzeczy pod opowiadaniem będących; dla tego jedynie, że te rzeczy są nowe i nieprzetarte jeszcze, ani krytyka, ani wyłuszczeniami szczegółów, które z rozmaitych zebrane pism, przyszło w jedne całość i pod ciąg jednych dowodów pod – prowadzać. Pod tym więc względem, Tom niniejszy uważać się może za źrzódło, z którego ma wypłynąć rzeka historyi, aż do czasów ostatnich dosięgnąć mająca.
Nie pochlebiam sobie, abym wyczerpał wszystkie zrzódła zasilające i zasilić mogące tę pracę, przewidując, że ich jeszcze znaleśdź się może nie mało. A i tak, mimo starań przez czas nie mały, pracy i nakładów, niewydołałbym zdążyć do końca zawodu mojego, albo przynajmniej musiałbym szukać pomocy w bibliotekach stolic państwa, gdybym nie był wspierany literacką pomocą przychylnych temu zamiarowi współobywateli. Biblioteka Szczorsowska, przez względy czcigodnego jej posiadacza, wspomogła moje prace nie jednem rzadkiem dziełem, za co winienem wynurzyć niezapomnianą wdzięczność. Szczególną winienem wdzięczność JW. Alexandrowi Bychowcowi, za bezinteresowne udzielenie Kroniki Litewskiej, w starodawnym rękopiśmie, choć w części dochowanej, ten świetny pomnik dziejopisarstwa oryginalnie litewskiego, O którego wykryciu nadziei prawie nie było, posłużył do uzupełnienia wielu miejsc w dziejach naszych.
Jak pracowita jaskółka kleci gniazdeczko swoje pod strzechą rodzimą, kleci z materyałów, jakie jej ziemia ojczysta dostarcza, zaledwie kiedy niekiedy podkrzepiając związek budowy swojej, znalezionem dźbłem, lub kwiatkiem uszczkniętym, które obca wydała niwa; kleci ożywiona jedynie nadzieją słodkiego oczekiwania, że może ta praca mozolna nada wiekowanie potomstwu i przeniesie pamięć jego rodu do późnych pokoleń.
Tak i ja podejmuję trudy, cały się poświęcam tej pracy, której osnową są materyały zebrane na ziemi rodzimej, udowodnione i przyozdobione zasiłkiem ze źrzódeł obcych, dawniej znanych, i nowo wykrytych; spodziewając się, że utworzę całość, mogącą stanowić zbiór dziejów Narodu Litewskiego zupełny; nie mało pożądany od swoich i obcych, rodem spółmieszkańców północnej Europy, spodziewając się, że wyjaśniwszy nowe w tym przedmiocie pomysły, pomnożę obręb poznania starożytności tej części świata.
Litwin z urodzenia, żołnierz od młodości, schowany w zasadach miłości cnoty, prawdy i honoru; gdy nadwątlone zdrowie kalectwem, nabytem w zawodzie sławy, niedozwala służyć Monarsze w polu, ani za stołem w obywatelskiej posłudze; ileż pobudek znajduję do przedsięwziętej pracy ochocących! ile nadziei pocieszających dusze, rodzi się w mej myśli! Jeżeli do wykonania przedsięwzięcia mojego postrzegam zastraszający ogrom potrzeb i materyałów, brak możności i usposobienia, wszelkie zawady spodziewam się pokonać, przez gorącą żądze przysługi publicznej i tkwiące w głębi duszy uczucia powinności.
Teodor Narbutt.
Pisałem w Szawrach
r. 1835. Maja 8. v… s.ROZDZIAŁ I. PRZYGOTOWANIE DO POZNANIA POCZĄTKOWYCH DZIEJÓW LITEWSKICH.
1.
UWAGI OGÓLNE.
Badania gruntowniejsze o początkach narodów, w nieprzestarzałej pamięci wzięły przyzwoitą postać, trafniejszą, niżeli w wiekach, poprzednich: surowa krytyka oceniła prace dawniejszych badaczów: poczęto szukać prawdy na drodze porównań dziejów rozmaitych narodów: rozpoznawać języki i ich odcienie dyalektyczne: zbierać podania, powieści, śpiewy gminne: dośledzać z pilnością zabytki rozmaitego rodzaju, szczególniej pamiątki religijne. Tym sposobem, przy wsparciu źrzódeł piśmiennych, szczęśliwych i trafnych domysłów, odkrywa się nadzieja do wydobycia rzeczy historycznych ze mgły upłynionych wieków, bardzo nawet odległych; nad spodziewanie poprzedników naszych, jesteśmy częstokroć w stanie, wykazać fakta, bardzo ciekawe i bardzo ogół dziejów świata interessować mogące.
2.
TRUDNOŚĆ W BADANIACH.
Dzieje Narodu Litewskiego, tak są trudnym, tak dawnych epok sięgającym i razem, tak nowym i nieobrobionym przedmiotem, ze wymagają wiele pracy, zdolności i niemałych nakładów, przechodzących prawie możność prywatnego człowieka. Ztąd urasta zastraszające wyobrażenie, dla biorącego się do tej pracy, szczególniej dla mnie, któremu i zdolności i środków braknie. Przykuty prawie do wiejskiej samotności, zaledwie mogąc potrzebniejsze materyały zgromadzić, pracą i mozolnemi poszukiwaniami, nadgradzając niedostatek związków z uczonemi badaczami dziejów, otoczony częstokroć nieprzyjaznemi temu rodzajowi pracy okolicznościami, jedynie zaufany w gorącej żądzy, wykrycia prawd, ściągających się do tego ważnego przedmiotu; postanowiłem udzielić publiczności ten zbiór dziejów Narodu Litewskiego, owoc długoletnich badań moich. Szczęśliwy, jeżeli tyle dokazać potrafiłem, żem odkrył drogę zdolniejszym odemnie dziejopisom, (je – żeli ich Niebo użyczy kiedy temu Narodowi), żem nagromadził materyały do uzupełnienia dziejów, północnej Europy mieszkańców. Upływ bezhistorycznego czasu, zapomnienie przygód ludzkich, niedbalstwo pisarzów lub nieoświecenie, dość już, długo panowały nad światem północnym: poginęło tysiące najważniejszych pamiątek: pora więc, abyśmy ocalić usiłowali te, które się pamięci naszej i postrzeżeniem nawijają.
5.
RODZAJ BADAŃ.
Obrałem sobie drogę najmniej utartą, po której dążyć usiłuję, do wyświecenia początków Narodu Litewskiego, bardzo dawnych epok sięgających, w odległej znacznie starożytności mających nastanie. Idąc porządkiem lat upływających, wykładane będą wypadki, jak po sobie następowały; lecz ich całkowite udowodnienie, częstokroć w następnych paragrafach dopiero się wywięzuje. Dla tej przyczyny, należy upraszać czytelnika, o zawieszenie sądu swego, nim zupełnie ciągu rzeczy nie rozpozna. Śmiałe i wcale nowe pomysły, tu się opierają na całkowitej dzieła osnowie, które z postępem swoim objaśnia rzeczy wprzódy powiedziane; mimo zaś ustępowych i na pozór oderwanych rozdziałów, albo raczej zbioru niewyłusczonych dotąd materyałów, odkrywa zrzódła ciągłem następstwem połączone, i przygotowujące do pojęcia całości historycznej. Natural-.
nie, taki sposób opowiadania historyi, nie może bydź ozdobnym; lecz niebyło w możności naszej obrać Innego. Łamiąc, iż tak rzekę, pierwsze lody, wypadło mieć więcej względu, na udowodnienie nowych pomysłów i postrzeżeni, niżeli na przyprowadzenie do stopnia godności historycznej, tych pierwszych zarysów. Dla tego, zostawiliśmy im skromny tytuł Dziejów.
4.
Obok tego, często natrafia się niepodobieństwo utrzymania zupełnego ciągu wypadków, zwłaszcza, im wyżej w przeszłość wzrok nasz zwracamy. I któżby chciał inaczej, znający epoki bezhistorycznej starożytności, epoki ogołocone ze wszelkich zabytków? Długo trwająca, w północnej Europie, nieznajomość pisma, rozwiniętego szczęśliwie na południu, wojny, zamieszania, pożary zgubniejsze jeszcze, odmiana religii i urządzeń cywilnych, obok nieoświecenia powszechnego, pogrążyły w chmurze nieprzejrzanej przeszłość naszej ojczyzny. Z drugiej strony, dawniejsze związki z oświeceńszemi… narodami, były niezmiernie zawikłane, przerywane i wznawiane naprzemian. Zazdrość handlarzy morza Śrzodziemnego, którzy sami jedni prawie wybiegając na odległe morza, z Oceanem Atlantycznym związek mające, uprzedzeni zawsze nadzieją odkrycia skarbów w stronach nieznanych, stawiła nieporachowane przeszkody do znajomości Pół – nocy, więcej jeszcze, jak barbarzyństwo i niegościnność śrzodkowych mieszkańców Europy. Lecz, kiedy bezrząd podkopał kolos potęgi Cesarzów Państwa Rzymskiego, kiedy nawała barbarzyńców połoneła cywilizowane kraje, zamieniła w pustynię i cmentarze, obszerne Rzymian oświeconych dziedziny; dla północnych narodów wykryły się nowe okoliczności i chwila nastała równowagi europejskiej. Prawda, że długie upłynęły wieki, nim się to barbarzyństwo wytrawiło w narodach podbijających, przez wpływ boskiej Prawdy, lepiej poznanej przez nich, która sama jedna niezachwiana została wśrzód ruin oświeconego świata, wśrzód przewinienia tylu pokoleń w narodach, która zapaliła pochodnię nowożytnej filozofii, mającej blaskiem swym rozegnać pomroki, unoszące się nad widnokręgiem historycznym. Nie można przypisać stróżom i nauczycielom wiary, niedostateczność postępów w materyi poznania dziejów: ponieważ duchowni najwięcej nam kronik zostawili; lecz nieszczęściu podającemu najczęściej oręż w ręce nieunoszonych wojowników, niszczycielów zapamiętałych wszystkiego. Zkąd inąd znowu rzeczy postrzegając, widzimy, że był czas, zwłaszcza na ziemi litewskiej, kiedy pochodnia wiary i oświecenia, wydawała się jej mieszkańcom piorunem zniszczenia i ludzi i pamiątek i dobra wszelkiego. Dzicy w sercu i czynach, zbrojni nawracacze, podbijając ludy, tak da – lece zapomnieli o człowieku, że, wzorem najsroższych barbarzyńców, wydzierali mu życie i droższe nad życie narodowe pamiątki, swobodę i pokój domowy. Nieszczęście nawet chciało, iż łagodnemi drogami przyjmując oświatę w innych stronach litewskiej ziemi, nie zostało ludom, nic, z dawności, całego: ponieważ, albo uprzednie okupienie samoistności, krwawemi wojnami oznamionowane, albo uprzedzenie kapłanów chrześciańskich, poniszczyło bez braku zabytki krajowe. Pokruszono posągi bogów ojczystych, powywracano świątynie, wycięło gaje święte, inny język wprowadzono; zabroniono schadzek publicznych na miejsca zwyczajem uświęcone, na których śpiewy, gadki i powieści, przypominały rzeczy, do drogich wspomnień ojczystych odnoszące się. A w tem zatraceniu, zagrzebano nieodżałowane dzieje narodu, które, swoim zwyczajem, słynęły na tej północnej ziemi, mając świadkami nietrwałe pomniki wprawdzie, lecz wznawiane, od pokolenia do pokolenia, odziedziczoną miłością na rodowości. Poświęciliśmy tom pierwszy niniejszego pisma, wykryciu Krytycznych pamiątek, drogich sercu Litwina, z których się wywiązują zrzódła historyczne; w tym zaś tomie będziemy samych dziejów opisy wykładali.
5.
O ŹRZÓDŁACH HISTORYCZNYCH.
Mówiąc o źrzódłach historycznych dawniejszych nie można ominąć się ze wzmianką, o nowszych, ale i tu nastręcza się udręczaiące wspomnienie. Litwa, połączywszy się z Polską, złożyła dobrowolnie swoję udzielność, wpadła w zamęt bezrządu polskiego, który jej wydarł obronę zewnętrzną i znaczenie u sąsiadów, wydał na łup niszczących, wojen. Upadły warowne twierdze, sama stolica pokilkakroć spłonęła w ogniu, albo złupioną, została; archiwa publiczne zniszczały, albo przez złe strzeżenie uszkodzeniom uległy; kościoły i przybytki chrześciańskiej bogomyślności nie dochowały swych skarbów. Wypracowanych dziejów doszukać się nie mażemy (1); kroniki i zbiory dziejopisarskich wiadomości, ledwo w szczotkach, się ukazawszy, sprawdzają tylko wiadomości, z podań i pism pozostałe, że były i rzeczy obszernie wykładały. Z drukowanych, jeden Stryjkowski stoi na czele, a po nim Kronikarze Pruscy i Inflantscy. Niezaprzeczoną jest prawdą, że ten dziejopis byłby szczęśliwszym, gdyby tylko chciał poprzestać na sławie zbieracza pamiątek i rękopismów, które miał liczne pod ręką; lecz, na nieszczęście, potrzeba mu było historyi, na księgi i rozdziały podzielonej, na którychby czele umieszczał imiona wspieraczów swoich. W tym, nad siły obranym zawodzie, bez najmniejszej krytyki, ostrożności w datach, porównania, rozbioru rzeczy, śpieszył nasz czcigodny – (1) Wiadoma historya Litwy Rotunda.
poprzednik, i słusznie śpieszył: bo mu nie długie lata żyć przychodziło: bo i tale nie spełnił wszystkich zamiarów swoich. Nie oszczędzał on pracy, to prawda, lecz nie umiał jej szczęśliwie zażyć. Kronikarze Pruscy zostawili nam szacowny skarb pamiątek: lecz wiele z potrzeby zamilczeli, więcej opuścili przez nieuwagę. Łotewscy, czyli Inflantscy, wykrywają, dzięki starożytnikóm nowszym, nie jednę drogą perłę historyi narodowej. Kojałowicz, Jezuita, opisał dzieje litewskie w łacińskim języku; lecz on poprzestał na prostem ułożeniu w formy historyczne wyciągu ze Stryjkowskiego, nie zawsze trafnie prostując jego niedostatecznośći.
6.
Od tej daty nic w tym przedmiocie całego nie wyszło z druku: – próbki, cząstkowe wzmianki, rozprawy, domysłowe urywki. Pobratymce litewscy, Prussowie i Łotwa, szczęśliwiej, czy nieszczęśliwiej zjednoczeni z niemieckim narodem, calsze i zupełniejsze mają od nas dziejów swych opisy; liczba ich kronikarzy jest znaczna. Uczone pióra pracowały i pracują nad ich dziejami: Kotzebue napisał historyą Pruss starożytniejszą, z niemałym oklaskiem; uczony Pan Voigt, kończy wydawać ostatnie tomy całkowitej tejże historyi, która ośm tomów zajmie; dzieło, nic do żądania nie zostawujące, a wartością swoją wszystkie dotąd znajome przechodzące, dla tego, że się cała osnowa gruntuje na dyplomatach i rękopismach Krzyżackich, w Królewcu znajdujących się i zewsząd nagromadzonych. Zrzódła te były wiadome uczonym: nasi rossyjscy starożytnicy, zrobili nawet zasób wyciągów porzebnych, obszernie i porządnie zebrany; lecz Pan Voigt, sam, własną praną, geniuszem i talentami rzadkiem;, odkrył w nich bogatą kopalnią i korzystania z niej pokazał rzadki przykład; z dokładności przytoczeń, zdrowej krytyki, uczonej znajomości rzeczy i nauk i języków, wcale niepospolity autor. Obok lego, zawiązują się towarzystwa, pracują uczeni w guberniach Państwa Rossyjskiego zachodnioniemieckich, obiecując nowe plony dla dziejów północnych. Wiele też jeszcze pozostaje w historyi Narodu Litewskiego do wyświecenia, zwłaszcza w epokach, posuniętych ku jego kolebce; bez wątpienia: dla braku wykrycia pomników, któreby na prawdziwą drogę badacza naprowadzić mogły. Dlatego jedni prosto przyjmowali wywody początku narodu, od kronikarzy lepszemi wyłożeniami rzeczy głośnych; drudzy, zrażeni nietrafnością tych wywodów, nadstawiali swoję, jakkolwiek powzięte; inni znowu z pyrrhoniczna, niewiarą, wszystkie kronikarskie podania baśnią nazwawszy, rospaczali o możności posunięcia historyi litewskiej, wyżej za wiek xm (1) . Niesłusznie przecież przypisywano– (1) Żywot Witolda przez Hlebowicza, noty O'Nacewicza, str. 116.
wymysłom kronikarzy, starsze wiadomości o Narodzie Litewskim: czerpali oni z kronik dla nas zaginionych, dla których, podania i resztki pomników świezszemi były. Że zaś nie same bajki w nich się znajdowały, przekonywają codzień świeże odkrycia; sam znakomity znawca mowy litewskiej, i wydawca zebranych przez siebie śpiewów, Pan Rhesa, z któregośmy światła tyle korzystali w tomie poprzednim, – sam on, mówię, wyraźnie narzeka na tych krytyków, niedowiarków; wykazuje prawdorzeczność kronikarzy, potwierdzającą się tem wyraźniej, im się kto bliżej obezna z zabytkami staroświeczczyzny, pomiędzy ludem gminnym istniejącemi jeszcze. Zamiarem tez pracy naszej będzie, ile możności, położyć koniec niejedaostajności mniemań, o początkach Narodu Litewskiego, i dlategośmy właśnie obrali rozciągły sposób wykładu, udowodniając go wszelkiemi zabytkami, albo gruntując się na domysłach, zaprzeczeniu nieuległych, które na miejscu pamiątek historycznych umieszczać się godzi; jeżeli ani rzeczy naturalnych porządkowi nie szkodzą, ani mają przeciwko sobie gruntowniejszych dowodów.
7.
Prawda, ze ledwo z początkiem trzynastego wieku, ludy plemienia litewskiego, zaczęły bydź bliżej poznawane przez piśmienną Europę; lecz raniej nierównie znajome były dobrze Sławianóm sąsiednim, którzy już, mieli swoich kronikarzy przed wiekiem : xm ; lecz były w stosunkach z innemi nierównie raniej jeszcze; lecz miały związki handlowe z oświeconemi narodami Rzymian, Greków, Fenicyan; lecz naostatek ścierały się od pierwszych wieków ery chrześciańskiej ze Skandynawami, będąc narodem nie z ciemnych i dzikich hord, lecz z cywilizowanych pochodzącym. Pozostaje tylko udowodnić te pomysły i wytknąć epoki, przyzwoite każdemu, wyśledziwszy miejsce, zkąd wyszli pierwsi litewscy ojcowie i kiedy.
8.
O NAZWANIU NARODOWEM.
Badacze naszych rzeczy krajowych i nowsi dzieiopisowie nie zdają się zgadzać na imię ogółowe całego narodu. Jedni, mając, na uwadze najdawniejszą osadę jednoplemienną; w Prussyi, nazwanie Prussów chcą całemu narodowi przyznać. Drudzy, świadomi tylko nowszych rzeczy Łotewskich, przez jakąś przychylność do tego ludu, wszystkie plemiona pod rubrykę Łotwaków podciągają My się trzymamy zdania Pana Keppen: ponieważ w porównaniu trzech głównych dyalektów: Staropruskiego, Litewskiego i Łotewskiego, Litewski środek trzyma, co niezaprzeczeme dowodzi, że kolebka narodu była w plemieniu, właściwie Litewskiem, czyli, że toż plemie najbliższem było tej kolebki (1). Do tego zaś, państwo Litew- – (1) Dziennik Wileń… r. 1828, Oddział Histor, i Literatur.
skie, w swoim czasie, Mie tylko przechodziło potęgą swoją i ogromnością Prussy i Łotwę, lecz było jednem z tych, które udzielnośeią swoją najdłużej cieszyło się. Nie wahamy się przeto na tych zasadach, cały ogól Narodu ze wszystkiemi ludami i pokoleniami, jemu pokrewnemi, Litewskim ogłosić.
9.
O SPOSOBIE WYKŁADA RZECZY HISTORYCZNYCH.
Staraniem będzie naszem, w ciągu pisma tego, naprowadzać czytelnika na własne jego domysły, któreby sarn czyniąc, chciał się przekonywać o prawdziwości rzeczy, pod rozbiór jego poddawanych, które, nie czyniąc prawdami nieomylnemi, wystawujemy za rzeczywistość, poznaną od nas i według naszego przekonania za taką uznaną. Sąd o tem zachowujemy czytelnikóm naszym, potomności, szczątkom wielkiego Narodu Litewskiego. Obok tego, należy zapowiedzieć z góry, że w samym początku rozbioru rzeczy, mogą się natrafić miejsca, mało bawiące ogół czytelników: dowody, wywody, twierdzenia, domysły, ich ustawiczne sprawdzanie, przejścia z rzeczy do rzeczy, dalekich od siebie, powrót znowu do tychże samych, ustępy, nawiasowe wtrącanie rzeczy, z pozoru obcych: oto treść tej xięgi trzeciej, która na zasadzie przygotowawczej poprzednich, wyłoży wiadomości -
T. V, str. 197 i dalsze. – Rozprawa, o Języku i Literaturze Narodów Litew.
wstępne, potrzebne do ciągu historycznego, w następnych utrzymującego się. Albowiem taka jest kolej pracy, nieutartej poprzedniemi częściowych postrzeżeń wypuszczeniami. Wiek człowieka krótki, przyszło się też wziąć do tej pracy, w latach, dobrze dojrzałych; obawa przeto zachodzi, Żeby nie było zapóźno napoiem, straciwszy czas na przygotowawczych rozprawach. Prócz tego, dla uczonych starożytników, praca ta zagadką niebędzie: wie trudniący się zaś tem powołaniem, przestać mogą na powadze przytoczonych pisarzów; zechcą zawierzyć naszej miłości prawdy i honoru narodowego. Pracując w wieku, który przeżył byt polityczny Narodu i jemu przyjazne czasy, pracując w samotności wiejskiej zagrody, nie mamy nadziei nadgród słodszych, prócz tych, które własne uczucie pożytku powszechnego przynosi. Zkądinąd, praca nasza, nie moie objąć wszystkich szczegółów, jej Przyzwoitych, dla tego Samego, ze jest pierwszą w tym zawodzie. Badania, do dziś dnia wiadome, zostawują, jeszcze wiele do życzenia. Plemie litewskie, rozproszone na znacznej przestrzeni, wymaga rozleglejszych poszukiwań, jakie są w naszej możności. Lecz jest nadzieja, że to wszystko, coby uzupełnić mogło pracę naszą, nic więcej nie przyda do jej waloru, prócz bliższych udowodnień rzeczy, w niej napomknionych, i zapewne nie ubliży ich prawdorzeczności której szukaliśmy wśrzód po – mroki wiekow. "W ciemnych epokach, najmniejszy promyk, musi zastępować jasne słońce: gdzie brakowało spółczesnycb pisarzów, a późniejsi, o kilka wieków, pewnym tylko przedmiotom poświęcili swoje pisma, same zabytki, napomknienia i dochowane wieści, skoro nie zawierają żadnej sprzeczności, są jedyną zasadą historyi." Powiedział jeden z najlepszych starożytników naszych (1).ROZDZIAŁ II. RZUT OKA NA GŁĘBSZĄ STAROŻYTNOŚĆ EUROPY.
10.
UWAGI I POSTRZEŻENIA NAD DZIEJAMI POCZĄTKOWEMI
Dzieje, dotykające głębszej starożytności Europy, są bardzo trudne do rozwikłania, a niekiedy niedostateczne, lub sprzeczność z prawdopodobieństwem zawierające. Dla tego wiec, nie możemy się, ani upewnić należycie o początkach narodów starożytnych, ani wywikłać pewność w tej mierze jakową, z zama – (1) Surowiecki: O Rzekach, i t… d. Xięztwa Warszaw. Część I, str. 128.
twań i bajeczności, nim nie będzie lepiej poznaną literatura wschodnia, nim się badania jeograficzne nieuzupełnią, i znajomość porównawcza języków me nabierze dojrzałości. Teraz częściowe tylko postrzeżenia domysły na prawdopodobieństwie oparte, wyjaśnienia podań prawdziwością zaleconych, wyświecenie pokrewieństwa bliższego narodów starożytnych, bydź muszą starozytnika udziałem pracy. Poświęcimy więc nasamprzód rozdział niniejszy z najstarszych epok przedmiotom, nim się dalszych poszukiwań pracą zajmiemy.
11.
Europa, w porównaniu do Azyi i Afryki, jest nowym światem, nie równie poźniej zaludnionym, i nie równie poźniej ucywilizowanym. Ogromny ląd Azyi, zawierający we śrzedzinie swojej, najwynioślejsze góry, na całej kuli ziemskiej, słusznie się uważa za kolebkę rodzaju ludzkiego. Dzieje starożytnego świata, opisane w księgach Pisma św., dziś nalezycie się sprawdzają, za pośrzednietwem nieuprzedzonych badań, we wszystkich rodzajach historyi poczynionych; wstrząśnienia i rewolucye przyrodzone, zaszłe na kuli ziemskiej, które pociągnęły za sobą zmianę temperatury, miejsc i klimatów, już w znacznej części są zbadane, wykrywają naturalne przyczyny upadku lub pomnożenia się ludności, jej przesiedlania się zmuszone, czy dobrowolne, z jednej w druga stronę świata. Wiadome są nam tych starożytników mniemania, którzy wyprowadzają ród bogów i ludzi z Północy, opierając się na podaniach Greków, jakoby i w Piśmie ś… potwierdzających się. Hyperboreje bydź mieli tym ludem pierwobylnym. Apollo i Diana do Grecyi, Oziris do Egiptu przybyli, jakoby z Północy. Saturn, Boreasz, błoga wyspa Atlantis, istnęli w północnej Europie, albo na wyspach zaginionych, które leżały na morzu Lodowatem. Tam było Elysium Homera, w Odyssei opiewane (pieśni 4), tam kraina bogów, gdzie i ainbrosia płynęła, złota, błoga, ogród Hesperyd, pomieszkanie Makrobiów (1). Mniemanie to się opiera na systemie Buffona, który wnosi, że od biegunów świat organiczny wziął początek. Humboldt twierdzi, że gdy się płynna materya od stalnej oddzieliła raptem, wywiązało się na kuli ziemskiej tyle cieplika, że ona, jak żelazo rozpalone do czerwoności, była gorącą. Stygnąć zaś poczęła przy biegunach Zatem w tamtych stronach utworzyło się klima zwrotnikowe. Lecz toby odnieść należało do epok przedpotopowych, do epok formacyi świata, o których dysputować nie chcemy. Nam idzie o bliższe rzeczy, czyli popotopowe: ponieważ, ani Grecy, ani żaden naród starożytny, nie przywłaszczał sobie starszych – (1) Pod tem nazwaniem rozumieć się mają przodki Chińczyków.
nad te wiadomości. Co mówi Pismo św., to tylko jest do wiedzenia, zresztą, nic a nic nie wiemy, od nikogo. Domysły, uczone wnioski, na znajomości fizyki oparte, mogą iść swoim torem, a historya swoim. Podania Greków, kapłanów egiptskich, czy jeszcze jakich mędrców, prosto się zaczynają po katastrofie potopowej. Pierwsi tez ludzie, ocaleni od tej klęski, osiedli w Azyi środkowej: przeciw temu nie ma żadnego podania, ani dowodu, jakiego bądź kolwiek. Za cóż raczej nie zgodzić się, że rodzaj ludzki, po pewnem rozmnożenia się już stopniu, przesiedlał się rodzinami, w różne strony i w różnych epokach?
12.
STAN FIZYCZNY DAWNIEJSZEJ EUROPY PÓŁNOCNEJ.
Zgodzić się przeto można, że i po potopie, temperatura pomocnego półsferza była wyższą, i dozwalała mieszkać w pasie przybieguuowym istotom, dziś tylko pod tropikami żyć mogącym, co już wątpliwości nie ulega; przeto i ludzie roskosznie tamże mieszkać i rozmnażać się prędko i znacznie mogli. Uważamy te rzeczy po tej strasznej katastrofie, która zniszczyła lądy starego świata i planety, czy tez satellity ziemi; tych rozbitków szczątki, zasypawszy niektóre części północnego półsferza, podniosły lądy nowe ze dna morskiego, do jakich i ziemia Litewska należy (1). Będziemy o tem wydobyciu się lądu mówić jeszcze i niektóre udowodnienia podamy; tu tylko namienimy o najdawniejszych mieszkańcach pasów przybiegunowych. Starożytni Grecy, z podań wieków przemiuionych, wiedzieli o ludziach na odległej Północy mieszkających, których zwali Hyperboreami, nazwaniem w znaczeniu swoiem położeniu miejsca odpowiadającem. Boreasz był bowiem w głębokiej starożytności władaczem krainy północnej (2), a za jego państwem jeszcze północniejsi znajdowali się mieszkańcy. Jakkolwiek powieść o państwie Boreasza i Hyperboreach, porywcza krytyka bajką nazwala, nie możemy się dziś zupełnie zgodzie na jej wyroki, a potomność więcej pozna jej omyłkę. Pomponiusz-Mela, Pliniusz i Solinus, dochowali nam podania następne:" U Hyperboreów grunta są nadzwyczaj urodzajne, powietrze czyste, szczęśliwie umiarkowane. Żyją oni i dłużej i szczęśliwiej od reszty ludzi: ponieważ nie znają, ani chorób, ani gniewu, ani wojny; pędzą wiek w niewinnej bezpiecznej wesołości, zawsze w pokoju, zawsze w pośród uciech. Pobytem ich są arcypiękne lasy, gaje, dąbrowy; owoce drzew – (1) Zniszczenie planet musiało nastać w tej katastrofie, która potop Noego spowodowała.
(2) Boreasz i Borystenes, Dniepr, na północy względem Grecyi płynący, mają niejakąś w nazwaniu jednoźrzódłowość. Może ta Borystena, która z Jowiszem spłodziła Targitausa, pierwszego króla Scytów, była córka Boreasza.
najpospolitszym pokarmem, który bez potu czoła zbierają w obfitości. Umierają z obojętnością, jedynie wtedy, kiedy życie, przeciągle zbytecznie, traci już wszelkie dla nich powaby: w ów czas starce, syci życia i uciech, dają ucztę dla krewnych i przyjaciół, wieńczą sobie głowy kwiatami, i na końcu festynu rzucają się w przepaści morskie"(1) Jakkolwiek piękne opowiadanie mogło ten obraz rajski ozdobić dodatkami, nie można przecie wątpić, iżby rodzaj ludzki nie mieszkał kiedyś na odległej Północy szczęśliwie, gdzie i słonie były i różne inne stref południowych zwierzęta i rośliny (2).
13.
NAJDAWNIEJSZA WĘDRÓWKA LUDÓW PÓŁNOCNA.
To uważywszy, nie trudno przy puścić domysł, że z północnej Azyi, w kierunku prawie koła polarnego, lud pewny, wyszły z południowszycb stref tej części świata, idąc w kierunku ze Wschodu na Zachód, trafić mógł przez Laponią do Skandynawii, czyli Szwecyi i Norwegii. Podania, w Sagach północnych, dochowane, ciągle mówią o przybyciu przodków, Skandynawskich ze stron Scytyi, pod wodzą Odina;
–- (1) Hekateus o Hyperboreach pisał, wedle świadectwa Pliniusza, H. N. Lib. VI, c. 17. ante med… sect. 30. Miało się to zawierać w 8 xięgach jego zaginionych.
(2) Rzeczy te nazywają się u nas dziś kopalnemi, czyli przedpotowemi, ale po potopie Noego, były jeszcze inne potopy.
co sprawdzają cechy rodowe Skandynawów, podobne do Scytyjskich. W istocie, tym tylko sposobem rozwiązać można zagadkę, o wielce starożytnym narodzie północnej Europy, który w najodleglejszej starożytności słynął pod nazwaniem Hyperboreów, a poźniej Skandynawów, pokrewnych Celtom, dla tego, że i ci byli ze scytyjskiego gniazda. Cóżkolwiekbadź, Skandynawowie, za zmianą stopniową i nieznaczną temperatury północnej kuli ziemskiej, ktora niezaprzeczenie wyraźniej dawniej się zniżała, w postępie ze Wschodu na Zachód, ścieśnili się na półwyspie skandynawskiej. A ztamtąd ogromna ludność wylewać się poczęła na różne strony, i po kolei, zachód, północ, wschód i południe Europy widziały, i wojska mnogie i osadników mnóztwo, pod imionami: Waragów, Gotów, i ich podpodziałówj rozmaicie inaczej przezwanych. Przypomnijmy sobie obok tego, co wielu starożytników rozprawiało, począwszy od Jornandesa, aż do Rudbeka i Hasse, o północnych narodów kolebce. Zastanówmy się nad mądremi rozprawami Alexandra Humboldta, o zmianach temperatury kuli ziemskiej, a tem jaśniej pojmiemy, i rzeczy, któreśmy wnosili, i prawdopodobieństwo, słowem, ze Północ nasza miała bardzo dawno mieszkańców, pod szcześliwszem niebem żyjących.
14.
Gdyby łatwiej sobie wyobrazić rozpostrzenie – nie się plemienia ludzkiego, weźmijmy za punkt śrzodkowy wyniosłość Azyi, Plateau d'Asie, czyli Tybet i góry Himelaja, najwynioslejszemi szczytami w wieńczone (1), ów wierzchołek i reszta przedpotowego świata; przypuśćmy teraz, zgodnie ze zdaniem uczonych, że ztamtąd rozszedł się ród ludzki na wszystkie strony. Naturalne więc pojęcie nastręcza się, że ci, którzy poszli ku Północy, dali początek Hyperboreom i Scytom, po rozdzieleniu się gdzieś tej kolonii, tak, że pierwsza poszła prosto na Północ, a druga skierowała się ku Zachodowi.
15.
To zaś plemie, które opuściwszy pierwotne gniazdo, poszło ku Południo-Zachodowi i okrążyło południowy koniec morza Kaspijskiego, postępując na Zachód w kierunku równoleżnika 40 stopni, napotkało brzegi morza Czarnego i Srzódziemnego; tak więc z Azyi Mniejszej dostało się do Europy i osiadło południowo-wschodnie jej pobrzeża, dając początek narodom Pelazgickim.
–- (1) Góry Himelajskie, w środkowej Azyi rozciągające się, Stanowiące południową granicę Chin, według nowszych poslrzeżeń, przewyższają swoją średnią wysokością Czemborazo, górę Amerykańską w paśmie Kordelierów, za najwyższą na całej kuli ziemskiej dotąd miana. P. Blake, wędrownik uczony angielski, podaje wysokość góry Białej, jednej z Himelajskich, na 28,000 stop angielskich, prawie dwa razy tyle, co Mont-Blanc we Francyi. Wszelako w Chinach południowych, ma bydź góra, jeszcze wyższa.
16.
O PELAZGACH.
Pamięta odległa starożytność imię Pelazgów, których początek spływa się tak, jak Hyperboreów, z pierwszą kolebką mieszkańców Europy. Naród Hellenów, podobnież starożytny, Pelazgom pokrewny zbliska, składał pierwotnych mieszkańców wysp morza Srzódziemnego, zbliżonych ku Azyi, a potem i na Peloponezie; mały, w nędzy i bez cywilizacyi zostając, w pierwotnem swojem istnieniu. Niebuhr (1) twierdzi, że Pelazgowie byli narodem, zupełnie oddzielnym od Hellenów, chociaż ich języki, mimo różnicy między sobą, pod względem źrzódłosłowości, podobne były nie mało. Gdyż te dwa narody, bydź może rozliczne pochodzeniem, były z sobą w ścisłych stosunkach i spowinowaceniu. Dla tej właśnie przyczyny rozmaite pokolenia Pelazgów, przeszły na Hellenów i język grecki ukształcił się z Pelazgickiego.
17.
Pelazgi byli swego czasu ogromnym narodem, bardzo szeroko rozpostartym, wzdłuż nadbrzeży morza Czarnego i Srzódzienmego, począwszy od ujść rzek Po i Arno, az do Dniepra i Donu. Nie wiele przecie wiemy szczegółów o tym narodzie, kwitnącym w bardzo dalekiej epoce. Naszą historya jest zamłodą w tej mierze: ile bowiem jej pa- – (1) Autor dzieła: Römische Geschichte.
mięć zasięga, naród Pelazgów, znajdował się już blizkim upadku, będący w rozproszeniu, prześladowany jakąś losów mu przeciwnych koleją, których się stawszy łupem, błąkał się po najdalszych krainach, chcąc jakoby ujść przed nieprzyjaznych sobie niebios zawziętością. Ztąd początek rozległych osad Pelazgickich, najstarożytniejsze dzieje wywodzą. Niebuhr, z któregośmy to poczerpnęli, tak o nich powiada: "Nie jestto domysłem, mówię z największem przekonaniem historycznem."
18.
Niezaprzeczoną takoż jest rzeczą, ze Pelazgi byli z tego pokolenia ludzi, którycheśmy za przybyłych uważali z Tybetu, na wybrzeża morza Srzódziemnego (§ 15). Pewna bowiem, że Jony i Trojanie od Pelazgów pochodzili. Rozpostarcie się zaś tego narodu, trwało od roku 1700 do 1200, przed Chrystusem. W przeciągu tych pięciu wiekow, zajęli oni Hesperyą bliższą czyli Italią, i dali początek Doróm i Acheóm, około roku 1500 przed Chrystusem. Poźniej powstali z nich: Lydowie, Siculi, Macedoni, Tessalowie i wiele innych narodów.
19.
Lecz na wschodo-południe, względem nas, ponad wybrzeżami morza Czarnego, i nad systematami hydraulicznemi wód, z Europy płynących do niego, rozkrzewiły się z tego samego szczepu, bardzo rozlicznego nazwania drobniejsze ludy: Illiryj – czycy, Mezy, Pemyny, Gety, Daki, oraz inne dalsze ku Północy posunione, które, albo od tych poszły, albo wprost od głównego pnia się rozkrzewiły: jak naprzykład: Tyssagety, Massagety, Gelony. Te wszystkie z początku w stosunkach były pomiędzy sobą, i wzajemnie swój pokój zabezpieczały. W pierwotnym bowiem bycie narodów, nie łatwo ludy znosiły pomiędzy sobą obcych rodem i mową, a na rodaków pomoc i wzajemną przyjaźń mocno rachowały; czego mamy przykłady w narodach, w dzieciństwie towarzyskiem zostających, odkrytych za naszych wieków. Osady wymienionych odrośli Pelazgickich, musiały sięgać za lewy brzeg Donu śrzodkowego, o czem i Herodot nadmienia, umieszczając Tyssogetów, dalej ku Północy, za krainą Gellonów mieszkających.
20.
O KOLCHACH I KOLCHIDZIE.
Do epok tej odległej starożytności, od – nosi się naród Kolochów, chociaż wyraźnie poźniej od Pelazgów przybyły z Azyi głębszej, w strony leżące na północ Kaspijskiego i Czarnego Morza. Był to naród liczny, szeroko rozsiedlony: bo, od gór prawie Kaukazu, przez Wołgę, aż ku Donowi, na zachód, zasięgał swemi osadami, a zaś ku północy, granice tych osad, czyli władzy ich nad ziemia mi i narodami, niemodna oznaczyć. Prawdopodobieństwem jest, że do gór Uralskich miał wpływy, i, bogatych tamecznych znajdow kruszcowych. Zadługo byłoby, gdybyśmy się wdali w opisy o Kolchów narodzie, uboczne zkądinąd dla nas: odwołamy się tylko do uczonego i pracowicie napisanego dzieła Pana Ritter (1), Tam się przekonać można, iż Kolchowie byli pokrewni Indyanóm, czyli prosto z Indostanu pochodzącym niegdyś ludem. Oddawali cześć bogom, na wzór starożytnego Indyan budyzmu; dali początek utworzonemu jeszcze podczas pobytu swego w Azyi, pokoleniu Budynów, którzy osiedli nad Donem. Że ciż Kolchowie mieli stosunki, czy tez nawiedziny u siebie Egipcyan, którzy tam, czy osady na północnem wybrzeżu morza Azowskiego przy ujściu Donu, czy tylko miasto lub warownię wznieśli, co dało powód do mniemania, jakoby Kolchi poszli od Egipcyan. Autor udowodnią swoję pomysły, nawet przeciw Herodotowi i nie zostawuje żadnego zarzutu. Bogactwa niezmierne i wiadomość rzeczy przyrodzonych, przypisywano Kolchom, od niepamiętnych czasów. Pierwsze pochodziły z gór, które oni nasamprzód odkryli, szczególniej Uralskich. Tam drogich metallów bryły samorodne leżały, przed poznaniem tych stron przez ludzi, jak sztuki kamieni, o czem teraźniejsza znajomość tych… gór naprowadza na słuszny domysł. Cywilizacya Indyjska i kasty kapłanów, poświęcające się naukom, – (1) Carl Ritter: Die Vorhalle europäischer Völkergeschichten… etc. Berlin 1820.
i usłudze Słońca, pod wezwaniem Koros, cześć odbierającego; krzewienie się nauk przyrodzonych; znajomość lekarstw z roślin branych, u nich najdawniej zakwitły. Wszystko zaś mówi zatem, że Kolchida była krajem i najcywilizowańszym i najbogatszym, przed wojną trojańską, jaki tylko Grecy poznać mogli.
21.
ODKRYCIA JEOGRAFICZNE
Nie będziemy takoż zaciekać się w odkrycia Femcyan, a potem Greków, drogą żeglugi najdawniej poczynione: namieniemytylko o wyprawie Argonautów, mającej ścisły związek z naszemi poszukiwaniami. Słynęły, bez wątpienia, podania u Greków, stwierdzone przez świadków naocznych, ze za północnym brzegiem morza Azowskiego, gdzie wpadać ma rzeka Tanais, w kierunku zachodo-północy, kiedy się tą rzeką w górę podpłynie znacznie, oczekują żeglarza wielkie odkrycia, bogactwa niezmierne i cuda przyrodzenia, nieznane dotąd Grekom. W tych okolicznościach, Argos, syn Phryxusa, pierwszy powziął zamiar żeglugi po morzu wzmiemoneai, zwanem w ów czas Pontos-Axenos, to jest: morze niegościnne, które nazwanie ściągało się do morza Czarnego, od ujścia Dunaju aż do ujścia Donu uważanego. Nazwano zaś poźniej morzem Czarnem, od mgły, często nad jego wodami unoszącej się i bardzo gęstej (1). Wy- – (1) Scylax, rodem z Karyandy: Periple du Pont-Eux.
prawa pod przewodnictwem Jazona przyszła do skutku, na okręcie Argos, zapewne od swego budowniczego… imienia nazwanym: rycerze zaś, którzy do niej należeli, Argonautami nazwani byli. Przypadło to na lat 1350 przed Chrystusem, 70 przed wojną trojańską. Zaginęły szczegółowe opisy tej, podróży, treść ich tylko pozostała w poetyckich, podaniach, rozmaicie zdobionych i przeinaczanych, tak dalece, że na pierwsze wejrzenie cała rzecz nieprzydatną do badań historycznych się wyobraża, szczególnie, część opisów jeograficzna, wpadła w zamatwanie, dające się wszelako, z pewnym sposobem prawdopodobieństwa odwikłać. W Kolchidzie, położone) na północy morza niegościnnego, miał się znajdować skarb, pod figurą barana z runem złotem, przez poetów opowiadaną; lecz główny przedmiot wyprawy, jak z całej rzeczy można widzieć, był w odkryciu i zwiedzeniu rzeki Tanais, o której bezwątpienia wiele prawiono, mającej drugie ujście do morza czyli Oceanu, będącego na Północy (1). Szło więc razem o odkrycie i morza tego. Jazon z towarzyszami swemi przeszedł ciaśnine Hellespont, brzegując zachodnią stronę morza Czarnego, podług staro wiecznego sposobu zeglowa- – (1) Tanais rzeka, dziś Don, nazwanie zapewne otrzymała od Egipcyan, którzy za króla swego Sesostrisa, mogli nad nią założyć twierdzę jaką, co się nie sprzeciwia Herodota podanióm i popiera wnioski Bocharda. Geograph. Sacra, Lib. IV.
nia. W końcu, posunąwszy się ku Północy, ujrzał zwężające się morze, którego brzeg wschodni zawracał się na południe. Rozpoznawszy przeto miejscowość naprędce, gdy znalazł ujście wielkiej rzeki, w najpółnocniejszym zatoki kącie, łatwo wziął ją za Tanais. W rzeczy samej, podług tamtoczasowych jeograficznych wiadomości, ta omyłka zdaje się bydź naturalną: gdy nie przyszło do odkrycia zalewu, Krym oblewającego ze strony północnej, czyli morza Azowskiego; kierunek znowu Dniepru odpowiadał podaniom o rzece Tanais. Tak więc Jazem popłynął w górę Dnieprem, którego stan wyższy wód, jaki był bezwątpienia w tej dawnej epoce, którego ślady są jeszcze do poznania, nie czynił tyle, co dopiero, zawad do żeglugi. Przybywszy do ujścia Prypeci, ukazało się wyraźne rozdwojenie koryta wielkiej rzeki, zachodnie zdało się wygodniej do celu prowadzić. Udali się więc w górę Prypecią. Rzeka ta, przy dawniejszej wód wysokości, łączyła się swym systematem, prawie z systematem hydraulicznym Niemna, jakoż starożytni wiedzieli o tem: Eustatyusz wody Dnieprowe mniema bydź połaczonemi z wodami Pentykapu, w związku będące mi z morzem Baltyckiem (1): niziny, któremi dziś idzie Kanał-Ogińskiego, wyraźnie były kotlinami wielkich jezior, łączących wody Szczary z woda- – (1) Eustathius ad Dionys. Perieg… v. 313.
mi Prypeci. Kto zna położenie topograficzne tych miejsc i rozważał ślady dawnego wód stanu na rzekach wspomnianych, przychyli się do zdania naszego (1), nawet z łatwością osądzi, o możności przewleczenia statku, z jeziora, z górną częścią Jasiołdy rzeki połączonego, do Szczary, jeżeli statek posunął się w kierunku, dzisiejszego jeziora Świątnickiego. Jakoż w podaniach o podróży Argonautów, jest wzmianka o takowem przewleczeniu statku. Dostawszy się tym sposobem na systema hydrauliczne Niemna, łatwo z biegiem wody trafili do morza Bałtyckiego. Zamiast więc odkrycia Kolchidy (2), znaleźli wybrzeże bursztynodajne: z opisów przeto i starowiecznych podań wpłynęli do morza rzeką, która się nazywać powinna Eridanem. Z morza tego wypłynęli na Ocean, trafili do Gades i powrócili na morze Śrzódziemne, które im drogę do ojczyzny ułatwiło. Takim sposobem wykładając krótką treść rzeczywistości, jaką w podróży Argonau- – (1) Uważyć przy tem należy podania miejscowe i niejakieś odkrycia na błotach Pińskich, wykazujące, że te, będąc zalane wodą, łączyły się z systematem hydraulicznym Niemna, albo bardzo blizko do Szczary przytykały. Mówią, że w latach suchych widziano ukazujące się z zatopów przody i tyły okrętów, rzeźbą ozdobione, że znaleziono raz kotwicę wielką morską, i tym podobne.
(2) Nie tajne nam są opisy jeograficzne Kolchidy: wiemy u Pliniusza: Rozdziały 5 i 10, Księgi VI; lecz to samo przekonywa o wielkiej rozciągłości tej bajecznej prawie krainy, tak, że można śmiało Ural do niej wliczyć.
tów znajdujemy, przychodzimy do wiadomości wykrycia, że starożytność bardzo dawno wiedziała o połączeniu drogą wodną morza Czarnego z Bałtyckiem, o wybrzeżu bursztynodajnem i rzece tam do morza wpadającej, której nadano nazwanie Eddanus, na osnowie powieści o Faetona przygodzie i o bursztynie; o czem jeszcze mówić będziemy niżej.
22.
Żeglarze greccy, w następnych czasach, zwiedzali morze Czarne, przynajmniej brzeg jego europejski. Wojownicy powracający z wojny trojańskiej, na lat przeszło 1284 przed Chrystusem, zapewne w celu szukania dla siebie miejsc, na osady sposobnych, przybyli do ujścia Dniepru, i tam osiąśdź musieli: gdyż pogrzebli popioły Achillesa, zabitego pod Troją, na jednej z wysp, którą nazywano Achillesową, inaczej Leuce i Makaron (1); nowożytni badacze rozumieją, że to jest wyspa teraz Fikonissa zwana (2). Osady nawet w tej stronie morza – (1) Plin. Lib: VI. c. 13. in sect. 27. "Ante Boristhenem Achillea est supra dicta, eadem Leuce et Macaron appellata." Pomponius Mela Lib. II, c. 7: "Leuce Borysthenis ostio obiecta, parva admodum et quod ibi Achilles situs est Achillea cognomine."
(2) Naruszewicz: Hist. Nar. Pol. T. I, str. 7. Aloizy Osiński: O życiu i pismach Tadeusza Czackiego, Przypis N. 6. Przytoczony tam list Czackiego do Małachowskiego, Marszałka Sejm… datowany r. 1787, Lipca 31, z Jass, w którym powiedziano: że się znajdował w lassach L'Abbe Chevalier, Sekretarz poselstwa francuzkiego w Stambule, sławny z niedawnego odkrycia grobu Achillesa …
Czarnego, znane w późniejszych epokach, winny swój początek bardzo dawnym osadnikom (1), a ztąd stosunki Dniepru z Grecyą, należą do odległej starożytności. Lecz gdybyśmy się lepiej obeznali z krajami i narodami, otaczającemi kolebkę Narodu Litewskiego, musimy wyłożyć nasze wyobrażenia o starożytnych niektórych narodach.