- W empik go
Dzieła Jana-Chrzciciela Pokelina Moliera w ośmiu tomach. Tom 4 - ebook
Dzieła Jana-Chrzciciela Pokelina Moliera w ośmiu tomach. Tom 4 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na rozkaz króla, w pięć dni napisana, wyuczona i grana była z baletem do niej przyłączonym, w Wersalu 15-o Września, a w Paryżu 22-o tegoż miesiąca, r. 1665 Sławny Lully był kompozytorem muzyki w prologu i międzysceniach, które w tłumaczeniu stosując się do miejscowości, opuściłem.
Bicz wszelkich śmieszności Molier, powstał na szarlataniją medycyny, lecz nie w tej komedji pierwszy raz uderzył na doktorów; pierwsza scena trzeciego aktu w Alcydorze (Don Juan) jest już mocną na nich Satyrą.
Doktorowie owego wieku przejeżdżając się po ulicach Paryża na swych mułach, w sukniach fakultetu, poważnie po łacinie rozprawiając o chorobach najpospolitszych, sami, przez swe spory i pociski jakie na siebie miotali, stan swój okryli śmiesznością. Codzienne pomiędzy nimi zatargi z powodu sławnego wina emetycznego i dwa processy fakultetów medycznych w Rouen i Marsylii z aptekarzami tychże miast w 1664 r. zniewagi jakiemi się wzajem w pismach publicznych szarpali i czernili, wszystko to ziniejszało zaufanie sztuce tej potrzebne.
Biegli dzisiejszego wieku ludzie nie są już podobni do oryginałów Miłości doktorem: niezliczone od owego czasu wynalazła i staranniejsza nauka musiały utworzyć umiejętnych i rozsądniejszych lekarzy. Dla czegoż obrazami ówczesnych Molier śmieszy nas jeszcze? oto, że ludzi zdatnych w każdym stanie zawsze mała nader jest liczba, że w tłumie jednej sztuki wyznawców niepodobna aby sję nie znalazł jeden, coby rozumną i wiele znaczącą powierzchownością nic starał się zastąpie braku talentów, że nakoniec dla omamienia gminu dawny pedantyzm jest i będzie niczużywanym zawsze środkiem. Będą zawsze ludzie którzy jak Gueuaut (1) powiedzą, że" nie można " talarka wyrwać od chorego, jeśli się go nie oszuka. "
To rzecz dziwna że Molier w oczach Ludwika XIV.
śmiał wystawić na scenę czterech pierwszych jego dworu lekarzów; (2) musiał zapewne uprzedzić króla, albo mieć od niego rozkaz malowania tych charakterów, jak dawniej – (1)O tym lekarzu pewny drązkarz powiedział żartobliwie: Nie zaczepiajmy Pana Doktora; on nam uczynił łaskę że zabit Kardynata. (Mazariniego.) Rzymianie po śmierci papieża Adryana VI, położyli na drzwiach jego doktora napis. Wybawicielowi swego narodu.
(2) Desfotigeraia, Esprit, Guenaut i Dacquin; którym greckie stosowne za radą Boala podawał nazwiska, pierwszemu Desfonandres zabojca ludzi, (w mojem tłumaczeniu Kuracyusz) drugiemu Bahis szczekający, dla bełkotliwej mowy, (Rzeźnicki) trzeciemu Macroton dlugo mówiący (Dusiewicz) czwartemu Tomes rozcinający. (Sztorch), Niewiadomo jaki byl piąty którego nazwał Fiłłerin, przyjaciel śmierci; (Dobijalski}.
myśliwca w Natrętach, milczenie całego fakultetu po odegraniu sztuki, potwierdza ten wniosek.
Wolność grania doktorów jest tak dawna jak sam teatr. Arystofan i Filemon często ich na śmiech wystawiali, Atencusz nawet o nich powiada: Exceptis medicis nihil esse grammaticis stulliiis.
Plaut w swoich Bliźniętach w Akcie III, scenie III mówi o jednym doktorze który się chełpił że był używany do przyprawienia nogi Eskulapiuszowi, i Apollinowi ręki:
Odiosus tandemvix ab aegrotis venil,
Ait se obligasse crus fractum Aesculapio,
Apollini autem brachium….
Pliniusz w swej Historii naturalnej wzmiankuje o jednym takim nagrobku:
Turba se medicorum periisse!
Mlontaigne pozwalał sobie żartować z doktorów, w księdze II, rozdziale 37. swego dzieła, z którego Molier nie w jednym razie korzystać umiał. Uważać należy jednak, że we wszystkich komedjach w których wystawiał doktorów, umieszczał ich role nie jako główne, lecz jako podrzędne, służące tylko do rozweselenia akcyi której podległemi były.
Lecz co tylko na nich pisał, niczem jest ze złośli-wemi pociskami jakie na nich wyrzucał jeden z ichże liczby. Dosyć jest przebiedz listy Doktora Gui-Patin aby się przekonać, że ten komik mniej strasznym był ich nieprzyjacieiem. Uczony ten lekarz nic mógł znieść nowości i mnóstwa lekarstw natenczas używanych; oburzało go używanie sekretów chemicznych, i t… d… a szczególnie wino emetyczne które nazywał winem emetycznem ad necan-
Jeżeli mówił o doktorach dworu, zwał ich archiatrami dworskimi, empirykami, medykastami 3 polifarimaceutami; aulici agtotae et verszpelies medici qui quaerunt Incrum per fraudes et iniposturas.
W sławnem comilium nad chorobą Kardynała Mazaryniego, Brayer utrzymywał, że wątroba w nim jest popsuta, Guenaut, że śledziona, Valot że płuca, Desibugerais, ze dolny żołądek, i żadnym sposobem na jedno zgodzie się nie mogli. Stąd Gui-Patin powiedział, że ci doktorowie z nauki czystej i zdrowej, istną czynią szarlataniją i publiczną ohydę,
Epigrammat na Valota który zabił Królowę angielską dawszy jej opium, było tryumfem dla tego złośliwego doktora, i dowodem ze Molier miał za sobą odgłos powszechny, i nie powstawał na ludzi których sława była ustałona. Epigrammat ten jest następujący:
Le croirez-vous race future,
Que la fille du grand Henri
Eut, eu mourant, meme aventure
Que fen son pere et son mari?
Tous trois sont morts par asassin,
Ravaillac, Cromwell, medicin;
Henri d'un coup de bayonuctte, Cliurles finit aur un billot,
Et mainenant meurt Henriette Par l'ignorance de Valot.
Zapatrzywszy się na te przykłady, nie można twierdzić ze Molier z umysłu i bez przyczyn doktorów napastował: nie wyśmiewał on medycyny jak niektórzy utrzymują, ale śmieszność i szarlalaniją tej nauki która jest daremi niebios i zaszczytem rozumu ludzkiego.
Miłość doktorem jest pełna żywości, ognia komiści i żartów. Można w niej dostrzedz niektóre na-.
śladowania z komedji włoskiej ii medico tolante, i Formiana Tercneyusza. W 'il medico volante Arłekin przebrany za doktora służy miłości swego pana z Eularyą która udaje słabą: i chcąc poznać jej chorobę, bierze za puls Pantatona z przyczyny jak powiada sympatji która być powinna między ojcem i córką.
Molier winien tej sztuce włoskiej myśl komicznę macania pulsu ojca aby poznać chorobę córki; lecz on przebrał za doktora samego kochanka, a nie jego sługę, i tą jedną odmianą wszystkie sceny z tego przebrania się wynikające nierównie uczynił interesowniejszemi. W Fermionie Demifon chcąc zerwać niemiłe sobie ożenienie się swego syna, radzi się czterech adwokatów, którzy tak są różnego zdania, że się na końcu obrad odzywa; i teraz w większej jestem niepewności niż wprzódy…..
Rvfus podobnie jak Demifon radzi się doktorów; lecz ta scena jest ważniejsza niż w Tcrcncyuszu adwokatów, gdyż tam idzie o zerwanie ślubu, tu o zdrowie.
Rozwiązanie Miłość Doktorem proste, naturalne, i komiczne, uważane jest za jedno z najlepszych w całym teatrze Moliera. Cailhava wzmiankuje o jednej sztuce Cyrana Pedant wyśmiany (le pedant jone) której rozwiązanie Molier miał wziąść za wzór swego; ale tu zachodzi pytanie czy Molier z Cyrana, czy Cyrano z Moliera korzystał, gdyż oba żyli w jednymże czasie, nawet razem pod Gassendym brali nauki.
W tłumaczeniu nic nie zmieniłem, tylkom sługę i powiernicę Eufrozyny uczynił jej cioteczną siostrą, przez co jej poufałość strała się podobniejszą do prawdy; zwłaszcza że dziś panowie ze sługami nie żyją w poufałośći.
To samo przerobienie i w innych komedjach starałem się uskutecznić.
W Krzemieńcu, onego czasu, będąc jeszcze w szkołach, powziąłem myśl przeposzczenia całego teatru Moliera: kiedy się pokazała niniejsza komedijka której scenę położyłem w Krzemieńcu, tamtejsi doktorowie w liczbie pięciu, a tyle ich właśnie tu na scenie, sądząc żem ja ich umyślnie wystawił na pośmiewisko, zawiązali przeciw mnie krueyatę i szczęściem, przekonałem ich że osoby, w których sami siebie usiłowali poznawać, nie były moim wymysłem; i nastąpił pokój.
MIŁOŚĆ DOKTOREM.
AKT PIERWSZY.
SCENA I.RUFUS.
Umarła, mój Panie Dywański:
Jej strata cios mej duszy zadała tyrański,
I samo to wspomnienie serce me rozrania!
Nie byłem dosyć kontent z jej postępowania:
Przetośmy się najczęściej ząb za ząb kłócili;
Lecz śmierć godzi; umarła, ja płaczę w tej chwili.
Gdyby żyła, kłótniaby między nami trwała.
Z dzieci które matka najświętsza mi dała,
Lecz na nieszczęście moje, wciąż melancholiczna;
Wciąż ponura, zdaje się że straciła mowę
A dla czego? nic nie wiem, choć mi ogól głowę.
Co tu robić? co czynić? aż mózg mi się kręci.
Radźcie mi, bom odurzał; okażcie swe chęci.
(do Agaty).
Tyś moja siostrzenica,
(do Anieli ).
A Pani sąsiadka,
(do Dywańskiego i Klejnockiego)
Wy kmotry, przyjaciele; otoż wam… zagadka:
Mówcie co ja mam począć, dajcie rady swoje.AGATA.
A ja… jeśli mam radzić, tak sądzę, że ona
Wcale nie jest do związków małżeńskich stworzona.
Szczuplutka, delikatna, i słabego ciała:
Jeśli ją wuj wystawi by matką została,
Na tamten świat ją poszle: na słowo honoru,
Zaraz ją więc jak radzę, oddaj do klasztoru.
Świat nie dla niej; zawsze w lej szczęścia świątyni
Nierównie ją weselszą i zdrowszą uczyni.
RUFUS.
Wszystkie te rady waszę są dobre i jasne,
Lecz macie w nich troszeczki swe widoki własne,
I wybornie jak widzę dla siebie radzicie.
Asan Panie Klejnocki radzisz wyśmienicie:
Jesteś złotnik, chcesz swoich pozbyć się towarów.
I Asan także jesteś nie innych zamiarów
Mości Panie Dywański; przedajesz obicia,
I pewnie, jak się zdaje ładne masz do zbycia.
(do Anieli).
A Asani kochanek, dawno to słyszałem.
Niewierny ci, w mej córce kocha się z zapałem;
Więcbyś się nie smuciła, gdybym swoją dłonią
Połączył ją z tym innym co mnie prosił o nią.
(do Agaty).
Ty, moja siostrzenico, co się tycze ciebie,
Córkę za mąż wydawać nie jestem w potrzebie,
Aże radzisz, w klasztorze bym ją zamknął wiecznie,
Znać że mego majątku chce ci się serdecznie.
Więc Państwo za złe tego mieć mi nie będziecie,
Że chociaż wasze rady są najlepsze w świecie,
Ja za żadną nie idę.
Kłania się, oni odchodzą),
(sam).
Toż mi radzą godnie!
Scena II.
RUFUS, EUFROZYNA .RUFUS.
Otoż się córka moja przechadza swobodnie,
Wzdycha, spogląda w górę, i coś okiem ściga.
(do Eufrozyny).
Dobry dzień moja lubko; co tobie doliga?
Jak się masz? cóż ci moja pupeczko prześliczna,
Żeś tak smutna, ponura, i melancholiczna?
Ach! czemuż mi się zwierzyć nie chcesz, moja duszko?
Odkryj mi proszę swoje maleńkie serduszko,
Powiedz, powiedz swe troski swemu papuniowi,
Niech się o twych boleściach twój papuncio dowie.
Chodź niech cię pocałuję; chodź moja podporo.
(na stronie).
Zły jesieni, że aż mało diabli mnie nie biorą.
(głośno).
Powiedzie moje dziecię, mój ty skarbie złoty,
Czy chcesz abym oszalał, umarł ze zgryzoty?
Odkryj mi co cię dręczy, odkryj mi, co tobie,
A przysięgam na honor, że ci wszystko zrobię;
Wyjaw przedemną, wyjaw, co cię tak uciska;
Czyś smutna żeś kuglarza nie widziała zblizka?
Ja kuglarzów do domu sprowadzę w potrzebie:
Czyś smutna że Teosia piękniejsza od ciebie?
A możeś gdzie strojniejszą ujrzała panienkę?
Chcesz jakiej sztambulszczyzny drogiej na sukienkę?
Nie – Może twój pokoik nie dosyć ubrany?
Możeś smutna dla tego że w nim białe ściany?
I to nie – Może chcesz się uczyć na gitarze?
Nie – A może chcesz za mąż, i z możem żyć w parze?
(Eufrozyna potwierdza to skinieniem głowy).
Scena III.JOASIA.
Wybadać ją, ja proszę, niech mi wuj pozwoli,
A może mi otwarciej powie co ją boli,
(do Eufrozyny).
Jakto siostro? nie powiesz co leż ci się stało,
I chcesz razem zasmucić okolicę całą?
Któż widział tak się martwić, tak swe czoło chmurzyć?,
Jeżeli masz wstręt jakiś ojcu się wynurzyć,
Nie powinnaś przynajmniej skrytości mieć ze mną,
A boleść podzielona staje się przyjemną.
Może chcesz u swej sukni, pereł, lub klejnotów?
Papa wszystko dla ciebie, ręczę, kupić golów:
Czy cię bale, wieczorki, zabawiać nie mogą?
Może cię kto obraził? może kochasz kogo?
Aha! wiem, czemuś ciągłą okryta żałobą:
Wiem.,.EUFROZYNA.
Ach Joasiu miła,
Żałuję żem swych cierpień ojcu nie odkryła,
Nic byłby mym żądaniom jak widzisz, przeciwny.
JOASIA .
Mój wujaszek dalibóg, człowiek bardzo dziwny:
I toby dla mej duszy radość była wielka,
Gdybym mogła jakiego spłatać mu figielka.
Ale jakie masz smutki? opowiedz mi szczerze.
EUFROZYNA .
Cóż ci złego przybędzie jeśli ci się zwierzę?
] mnie, cożby pomogło cierpień mych odkrycie?
Nie jednoż mi się z niemi taić całe życie?
Słuchaj: słodkiemi w sercu zajęta pożary,
Poznałam ojca mego myśli i zamiary:
Sądź więc o tej boleści dręczącej nię duszę,
O rozpaczy okrutnej której uledz muszę,
Gdy odmówił, nieświadom mej tajemnej męki,
Temu, co przez przyjaciół mojej żądał rękuEUFROZYNA.
Może to nagannie,
I me pięknie, tak wolno tłumaczyć się pannie:
Jednak, gdyby mi prosić było dozwolono,
Nic więcej, tylko jego chciałabym być żoną.
Nieznany ojcu memu, ale mnie…! o Boże!
Nikt tyle uczciwości i cnot mieć nie może:
Pełen dobrego serca, zalet i przymiotów,
Tak mnie kocha, że za mnie umrzeć nawet gotów;
I gdzie tylko mnie widzi, miłość jego tkliwa
Tak mnie jednem westchnieniem wzrusza i porywa,
Źe nie mogę, nie mogę nie być mu wzajemną.
Ale widzisz jak ojciec postępuje ze mną:
Widzisz jego-niezgiętą dla mnie nieużytość,
Ty przynajmniej Joasiu miej nademną litość..EUFROZYNA.
Zdołaszże, pomyśl tylko, ulżyć mej niedoli?
I mogęż ja ojcowskiej sprzeciwiać się woli?
On jest nieubłaganym!
JOASIA.
Możemy poradzić,
Złe jest, jak ślepa gąska dawać się prowadzić;
W postępowaniu tylko bądź zawsze ostrożna,
A od tyraństwa ojca uwolnić się można.
Czegoż on chce od ciebie? czemu w gniewie cały?
Nie czasże ci iść za mąż? jesteśże ze skały?
To śmiech ludziom powiedzieć. No, no, ufaj we mnie,
Starania nic w tym celu nie pójdą daremnie.
Służyć twojej miłości pozwolić mi raczysz,
Wszystko biorę na siebie; a potem zobaczysz
Żem obfita w wykręty i w przebiegłość zbrojna.
Ale otoż Pan ojciec. Chodźmy… bądź spokojna.
Scena V.RUFUS.
(sam).
Dobrze to jest głuchego udawać niekiedy,
To może czasem człeka wyratować z biedy. -
Naprzykład, jak kto zechce odemnie pieniędzy,
Skoro wtenczas nie słyszę, zbęde się go prędzej,
Tak ja sobie o Gawle, on o Pawle gada,
Porzucani go, i jakoś nieźle mi wypada.
O…! dobrzem ja zrozumiał mej córki życzenie,
Za które panieneczce kłaniam uniżenie
Bo mi wcale nie w guście. O umiałem dociec':
Jaż mam być niewolnikiem? wszakżem przecie ojciec!
Cóż śmieszniejszego, wziąwszy na rozsądek zdrowy,
Jak nazbierać pieniędzy pracą rąk i głowy,
I wychować córeczkę z niemałym kłopotem,
Aby się z tego dwojga ogołocić potem?
Oddać wszystko to w ręce jakiegoś młodzika,
Który mnie mówiąc prawdę, wcale nic dotyka?
O! ja się śmieję z tego; nic na zbyciu nić mam.
I córkę i majątek, dla siebie zatrzymam.
Scena VI.KURACYUSZ.
Zrobiemy konsylium…
JOASIA
(do Kuracyusza) .
Czy i tu, Jegomość?
RUFUS
( do Joasi).
Z jakiegoż to zdarzenia masz z Panem znajomość?
JOASIA.
Mój Boże! czy raz Pana widzę na ulicy!
Dziś widziałam go w domu naszej siostrzenicy.
KURACYUSZ.
(do Joasi).
Jakże się ma jej kucharz?
JOASIA.
Dobrze! umarł.
KURACYUSZ .
Boże?
(z zadziwieniem).
Umarł?KURACYUSZ, SZTORCH, RZEŹNICKI, DUSIEWICZ,
SZTORCH. :
Kszemenes choć ne welki, tsza lecić jak ptaki,
Jak tilko nam praktika daje dochod jaki.
KURACYUSZ.
Trzeba wiedzieć że u mnie kłaczka jest cudowna,
Dałem za nią sto czątych; nic jej nie wyrowna,
Co ja się nią nalatam z wiatrem na wyścigi!
SZTORCH.
Ja mam kuń parso śliczny; kuń tien bez fatigi.
KURACYUSZ.
Byłem najprzód mą klaczką u Bazylianów,
Od nich zaraz pobiegłem tu, do Franciszkanów,
Od Franciszkanów polem za Licejskie mury,
Za ogród botaniczny aż pod same góry,
Stamtąd na drugą stronę, i w pilnej potrzebie
Ulicą Katalani ruszyłem do siebie.
Z domu tułaj, stąd jeszcze wojażować muszę
Do Księżniczki Matyldy, stamtąd dalej ruszę.
SZTORCH.
Ja fięsy fojaszofal, nekaj muj kuń pofi,
Bo jeszcze u slapego byłem w Poszajofi.SZTORCH.
O ! ja kokam Hahnemann.
KURACYUSZ.
O! a ja nie; wcale.
Bo ja żadnych nowości i małpiarstw nie chwalę.
To prawda, że i dawne zabija systema,
Ale w tem, ani sensu, ani kleju niema:
Bo wziąwszy medycynę od początku świata, '
Wziąwszy od Eskulapa i od Hippokrata,
Których fasta medyczne wielbić nie przestaną,
Contraria contrariis zawsze kurowano.
To systema zdaje się nie czcze ani błahe,
Gdy za niem szli wprzód Gallen, poźniej Tycho-Brahe.
Huffeland, Frank, Hakelszmid, i inni z rozumem,
Co chronią rodzaj ludzki lekarstw różnych tłumem.
Lecz Hahnemann! dla Boga! jakiś doktor z biedy:
Similia similibus! czy słyszano kiedy?
Bez apteki, wymysłem nowym napuszony
Wszystko na najdrobniejsze dzieli milliony!
Ja wiem, niech w naszym świecie straszna wojna wzrasta
Że utartej metody trzymam się, i basta,
Cóż Pan o tem powiada?
SZTORCH.
O ! ja mluwię zatem,
Że tszeba się stosować ad formalitalem:
I to stricte, jak slicznie mufi Pan Toprozi,
Niech sobie z pacyenta i ciało wychozi.KURACYUSZ.
O , zapewne, zapewne; wszystko w czas i
I ja się do wszystkiego strictissime biorę:
Jestem zły i surowy jak diabeł w tej rzeczy,
Nawet w gronie przyjaciół; kto nie z reguł leczy.
Wczoraj trzech nas proszono, właśnie o tej chwili,
Abyśmy konsylium nad chorym zrobili:
Tam ja cały kurs lekarstw i radę przerwałem,
Gdyż pro formalitate obstaję z zapałem;
A chory o ratunek prosząc ustawicznie
Podczas naszych utarczek umarł heroicznie.SZTORCH.
A ti, tego studenta, co w malej chorobie
Na tamten świat pojekal z twych rąk, jak widziałem?
KURACYUSZ.
( do Rufusa) .
Powiedziałem swą radę.
SZTORCH .
( do Rufusa ).
I ja pofiezialem,
KURACYUSZ .
(do Rufusa) .
Jeżeli Pan Dobrodziej w tej samej godzinie
Nie każe jej krwi puścić, ona marnie zginie.
(odchodzi).
SZTORCH.
(do Rufusa).
Jak Pan Toprozi tego posłucha doktora.
Córka Pańska nie bęzie doczekać wieczora.
(odchodzi).
Scena V.RUFUS, RZEŹNICKI, DUSIEWICZ.
RUFUS.
Któremu z nich mam wierzyć? co począć w tej chwili.
Oba się między sobą widzę pokłócili;
Ten to gada, ten owo: rozpaczać zaczynam.
Zmiłujcie się Panowie, proszę was, zaklinam,
Dajcie mi dobre rady, niech się uspokoję,
Powiedźcie, czem uleczyć można córkę moję.
DUSIEWICZ .
( bardzo powoli, przeciągając poważnie wyrazy).
Mój Panie Dobro-dzieju, w tej oko-liczno-ści,
Trzeba czynić z uwa-gą, nie bez prze-zor-ności.
Co nagle, to podiable; Hippo-krat po-wia-da:
A błędy w kura-cyi, jak sądzić wypa-da.
Mają kon-se-kwen-cy-ą bardzo niebez-pieczną.
RZEŹNICKI .
(bardzo prędko, bełkocąc}.
To prawda, że uwaga bardzo jest konieczną;
Każda czynność w leczeniu musi być ostrożna,
Bo tego co się chybi, naprawić nie można.
Każde experimentum jest periculosum.
Dla tego wszystko wprzody wziąść trzeba na rozum,
Uważać temperament zapadłej osoby,
Zobaczyć puls i dociec przyczyny choroby,
A potem użyć środków stosownych należy.
RUFUS.
(na stronie).
Jeden lezie jak ślimak, drugi pocztą bieży.
DUSIEWICZ .
Ja za-temposia-dając nau-kę medy-czną,
Twierdzę że Pańska córka masłabość chro-nicz-ną,
Która ją do u-tra-ty życia przypro-wadzi,
Jeśli się jej mój Panie wcześnie nie zara-dzi:
Albo-wiem sym-pto-mata mówię że w jej ciele
Dymi-stych i gryzą-cych wa-po-rów jest wiele,
Które jej szczypią blon-kę która mózg okry-wa.
Ten wapor co po grecku a-tmos się nazy-wa.
Z humo-rów zgniłych, lip-kich, kształci się z począt-ku,
Które się zacho-wu-ją i gnieżdżą w żołąd-ku.