- W empik go
Dzieła Tom 1. - ebook
Dzieła Tom 1. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 317 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie zwyczajnego wydawcy powołanie przewodniczyło mi w zbieraniu rozproszonych pism Jędrzeja Śniadeckiego. Cześć i uwielbienie moje jako dawnego ucznia zachwyconego głęboką nauką i porywającą wymową mistrza, który w głównej szkole naszej, pierwszy odkrywał nieznane zasady najważniejszej w łańcuchu umiejętności fizycznych, nauki Chemii; uczucie najtkliwszej wdzięczności dla męża, od którego, połączony ścisłym węzłem pokrewieństwa, tyle przychylności i dobrodziejstw doznałem: te były istotne pobudki, ten prawdziwy cel chluby mojej, które mię skłoniły, do zajęcia się pierwszem wydaniem uszystkich dzieł jego. A jakkolwiek przedmiot ich, lekarską sztuką po większej części zajęty, obcym był dla mnie, sądziłem jednak za główny mój obowiązek, te właśnie płody tak znakomitego gieniuszu zebrać najtroskliwiej, które były wypadkiem głównych zatrudnień życia jego, i któremi się nie mniej od innych przysłużył ludzkości i naukom. Wszystkie te rozprawy i postrzeżenia lekarskie, po różnych pismach peryodycznych od lat czterdziestu ogłaszane, wsparty radą i pomocą PP. Józefa Mianowskiego, professora Cesarskiej Akademii medycznej Wileńskiej, ucznia i pomocnika autora, oraz Doktora Henryka Kułakowskiego, zgromadziwszy i ułożywszy kolej następstwa, bez względu na czas w jakim były pisane: osądziłem za rzecz najstosowniejszą umieścić na czele całego zbioru. W nieb bowiem znajdzie czytelnik wierny obraz przedniej-szyeh zatrudnień całego życia autora. W nich Jędrzej Sniadecki ukazuje się w całej świetności, jako lekarz – filozof, jako wielki praktyk w sztuce swojej. Wyłączyliśmy stąd najcelniejsze dzieła jego: Teoryą jestestw organicznych, jako nie dawno już przedrukowane, a w każdym razie osobny oddział w szeregu pism autora sianowie mające.
Z innej znowu przyczyny, do zbioru naszego nic mogły wejść Początki Chemii: praca wielkiej wartości, która niemniej ważnym tytułem jest dla autora, do zapewnienia mu wysokiego miejsca między najznakomitszymi rozkrzewicie-lami nmiejętności w naszym języku. Ale stan Chemii, nauki niedawno rozwiniętej i codzień doskonalącej się, znacznie się odmienił od owego czasu, w którym trzecie wydanie swoich Początków Chemii Suiadccki ogłosił, to jest od roku 1818. Zbytecznćm więc byłoby ponawiać druk dzieła, chociaż niezmiernie szacownego, które już do rzędu pomników historycznych literatury krajowej przeszło: i gdyby je, jako wzór pięknego języka, jasnego wykładu rzeczy i rozumowania, jako pierwotny skarbiec u nas terminologii chemicznej, obok innych prac autora przypomnieć publiczności należało; dalszemu to czasowi zostawić można; całkowita bowiem liczba exemplarzy Chemii, z handlu księgarskiego nie wyczerpana, dostateczną będzie tymczasem do zaspokojenia ciekawości publicznej. Wreście uczony professor Fonberg, uczeń i następca Jędrzeja Śniadeckiego, godnie niedawnemi czasy zastąpił mistrza swego, ogłaszając tak szacowne dzieło, jakiem jest jego Chemia. – Jedna tylko, z pomiędzy pomniejszych pism autora, Rozprawa o rozpuszczenia, do niniejszego wydania, razem z dwoma głównem! jego dziełami należeć nie będzie. Teorya bowiem ta weszła potem w obręb całego wykładu nauki, rozwiniętego w Początkach Chemii.
Z samej treści pism, jako wiernego zwierciadła gieniuszu autora, wynikł podział wszystkich jego prac umysłowych, któryśmy uczynili w tem wydaniu. Trzy pierwsze tomy składają dzieła i rosprawy sztuce lekarskiej poświęcone, na których czele umieściliśmy bez wahania się wyborne pismo o Fizycznem wychowaniu dzieci, dla wszystkich czytelników jednostajnie przystępne, a dla troskliwych matek nieoszacowane. Rosprawy i recenzye, Fizyki lub Chemii tyczące się, w końcu trzeciego tomu położone zostały.
Szczuplejszy jest ten oddział od innych, jako przeznaczony dla takich tylko pism treści fizycznej lub chemicznej, które wyszły z zakresu materyj roztrząsanych w Początkach Chemii. Jednakże i tu nie zbywa na twórczych pomysłach i ważnych uwagach, jakiemi wszędzie rozumowania autora są nacechowane. Dodaliśmy tu pod nazwaniem Pism rozmaitych dwie pomniejsze prace Jędrzeja Śniadeckiego, w których się objawia sposób myślenia i sądzenia tego męża o naukach, w ogólniejszym ich widoku.
Następne trzy tomy obejmują pisma obyczajowe, czyli dowcipną satyrą zaprawne i wesołym umysłem ożywione postrzeżenia, mające jedynie na celu poprawę stanu moralnego spółziomków swoich; o tych pismach nieco obszerniej na wstępie do nich powiemy.
Wszystkie teraz wymienione dzieła Jędrzeja Śniadeckiego, uszykowane w sposób najwłaśei wszy, jaki się nam zdawał, i najstosowniejszy do ich treści, poprzedza życie jego w krótkości zebrane. Jeszcze zanadto bliski nas jest zawód, który mu Opatrzność odbyć przeznaczyła na tej ziemi: a stąd niełatwe do rozwikłania wszystkie okoliczności życia jego publicznego, ażeby o tem szerzej, na ten raz przynajmniej, mówić można było. Przestaliśmy więc na głównych tylko zarysach pięknego i chlubnego dla kraju żywota sławnego męża: o pracach zaś jego naukowych i znamienitych jego zasługach w nauczycielstwie i literaturze, tyle tylko powiedzieliśmy, ile nam z naszego stanowiska mówić wypadało.
1 Marca w Wilnie d. 1839 roku.
17 Lutego
Michał Baliński.
ŻYCIE
JĘDRZEJA SNIADECKIEGO
PRZEZ
MICHAŁA BALIŃSKIEGO.
Zycie takiego męża, jak Jędrzej Sniadecki, ais do naszego tylko kraju należy; zajmuje ono cały świat naukowy, bo gieniusz jego działał w tym świecie potężnie i pamiętne ślady swojej działalności zostawił… lito tak szczęśliwie jak Suia-decki, zgłębiając tajemnice przyrodzenia ludzkiego, jasność gienialnego pojęcia i wzorowego wykładu połączył, w głębokich swych badaniach, z pięknemi odkryciami w fizyologii: tego życie i pamięć, prace i korzyść z nich, chlubę ziemi naszej przynosząc, stały się własnością powszechnej dziedziny nauk i uczonych. Zycie więc jego, jakkolwiek w krótkim obrazie tu skreślone, podwójny interes, chociażby tylko przez treść swoje, dla ciekawych umysłów mieć powinno.
W dawnej Wielkiej Polsce, dziś W. Księstwem Poznańskiem nazwanej, żył we wsi swojej własnej, pod miastem Zniczem w powiecie Kcyń_
skim, nie bogaty ale.rządny i cnotliwy obywatel Sniadecki. Czwartym jego i najmłodszym synem był Jędrzej, urodzony w tejże samej wsi dnia 30 Listopada 1768 roku. Odbywszy początkowe nauki w szkole małego miasteczka Trzemeszna, posłany został po śmierci ojca, dla dalszego w nieb doskonalenia się, pod opieką starszego brata sławnej pamięci Jana Śniadeckiego;, do Krakowa. Tam gdy wszedł do gimnazyum, rozwinął się w nim niebawnie ów zaród nadzwyczajnych zdolności, których dlań przyrodzenie nie szczędziło, i które go potem wprowadziły na drogę sławy i pomyślności. – Przechodząc cały szereg nauk szkolnych w sześciu klasach, celował nad wszystkimi spółuczniami bystrością pojęcia i wielkim zapałem do pracy. Powszechnem zdaniem nauczycieli i głosem towarzyszów swych szkolnych, uznany za pierwszego ucznia w gimnazyum krakowskiem, stanął w roku 1787 na czele całej młodzi szkolnej, w obec przybywającego na publiczne popisy Stanisława Augusta, i w imieniu jej powitał go stosowną do okoliczności mową. Król poruszony widokiem wdzięcznej postaci młodzieńca, z którego żywych oczu błyskał rozum i nadzwyczajna przenikliwość, nie tylko sam mu oddał, jako najcelniejszemu uczniowi słusznie należącą nagrodę, złoty medal z napisem „Diligentiae 1)” ale nadto, chcąc wartość nagrody jeszcze wyżej podnieść w oczach publiczności, dla przykładu młodzi i własnego zadowolnienia, podał młodemu Jędrzejowi order Świętego Stanisława, przeznaczony dla rektora akademii, Oraczewskiego. „Nie moge tu nikogo znaleźć godniejszego, rzekł Stanisław August do Jędrzeja Śniadeckiego, podając puszkę z orderem, ani właściwszego zrobić wyboru, jak w twojej osobie, zacny młodzieńcze, do uznania za pośrednictwem zasłużonego ucznia, zasług naczelnika edukacyi publicznej.” Zaszczycony Jędrzej tak chlubnem odznaczeniem, włożył publicznie znaki nowej dostojności na rektora. – Zdaje się jakby monarcha, miłośnik i opiekun nauk, trafnym i pięknym swoim czynem odgadł znamienitą przyszłość młodzieńca, i w przewidzianej sławie filozofa polskiego, szukał jeszcze jednego chlubnego pod tym względem wspomnienia dla siebie: jeszcze jednej gałązki lauru, do pozyskanego już wieńca, za gorliwe prace w oświecaniu narodu swojego2).
4) List X. Garyckiego, professora akademii krakowskiej, z Warszawy 18 Lipca 1738 pisany do Jana Śniadeckiego do Londynu.
2) Radwański, professor mechaniki w uniwersytecie
Te pierwsze powodzenia Jędrzeja Śniadeckiego w młodocianym wieku, zadziwiające wszystkich i głosem opinii publicznej stwierdzone, wcześnie zwiastowały dla kraju gieniusz, którego tylko zawód nie był jeszcze odgadniony, – Zrazu po-ciągniony przykładem starszego brata, i zniewolony zachęceniem a nawet usilnemi namowami wielu osób, przy zaczęciu nauk w akademii krakowskiej, oddał się matematyce, dla której w tejże samej kolebce umiejętności polskich, brat jego starszy część wieku swego już był poświęcił. Jakoż pierwiastkowym jego zawodem miało być usposobienie się na inżynijera i wejście do służby cudzoziemskiej: do czego najgłówniejszym powodem było następujące zdarzenie.
krakowskim, tak opisuje ten wypadek w liście d 30 CzTwca 1787 z Krakowa pisanym do Londynu do Jana Śniadeckiego: „Je vais vous fairo part d'une nouvel!e qui vous faira plaisir. Mv, votre frere a recu la medaille d'or des mains du roi, qui pour lui faire plus de distinclion lui a donnę une cassette avec ie cordon rouge pour Ie recteur, en lui disant, qu'il ne pouyait trouver personne, plus digne de remettre la decoration au recteur, que lui. Le flis du palatin de Sie-radie, Małachowski, a recu la medaille d'argent” etc.
Pewien znakomity i uczony inżynijer pruski przybywszy z twierdzy szlązkiej Brzega do Krakowa, znajdował się na examinie publicznym szkoły wydziałowej.–Jędrzej Sniadecki,uczeń wówczas piątej klassy w tejże szkole, tyle dał dowodów nadzwyczajnych swoich zdolności we wszystkich odpowiedziach, a szczególniej tak się popisał z geometryi, że ów inżynijer zachwycony niepospolitą nauką młodego studenta, natychmiast się z nim zapoznał i całej usilności dołożył, aby go nakłonić do przyjęcia służby w korpusie inżynijerów pruskich. Jakoż bardzo już był sobie zniewolił Śniadeckiego, i powróciwszy potem do Szlązka, pisywał do niego z Brzega, zaręczając, że w stopniu podoficera przyjęty, w sześć miesięcy zostanie oficerem. Jan Sniadecki upodobał ten zawód dla swego małego brata, ale nie chciał go tam oddawać, gdzie go wzywał ów przyjaciel ze Szlązka. Owszem, pojechawszy w roku 1787 za granicę, usiłował wyjednać dlań miejsce w szkole wojskowej francuzkiej. Lecz gdy z pewną nadzieją dopięcia zamiaru swego wracał do Krakowa, jakież było jego zadziwienie, gdy znalazł w mieszkaniu swem skie-let anatomiczny, a brata swego rozmyślającego nad wszystkiemi częściami i składem budowy ludzkiej. – Margrabina to Wielopolska i pro – fcssor uniwersytetu krakowskiego, Jaśkiewicz, najżyczliwsi przyjaciele obu Śniadeckich, przekładaniem i namowami swemi przyczynili się do zmiany przedsięwzięcia w młodym Jędrzeju, a lekcya anatomii wybornie wówczas wykładana w uniwersytecie przez Szastcra, zupełnie skłoniła go na stronę medycyny, która jednak wywdzięczyła mu się potem ze wszystkich względów, za pierwszeństwo jej dane. – Jednakże do wyboru kursów w uniwersytecie przez Jędrzeja Śniadeckiego przyłożyła się niemało i sama nieobecność braterska. W liście bowiem jednym pisanym do Jana bawiącego wówczas w Londynie 3), może dla usposobienia go do łatwiejszego przyjęcia zmiany zawodu swojego, tak się wyraża. "Lekcye moje teraz właśnie rozpocząłem. – Rozumiem, że mi WMPan Dobr. tego nie zganisz, zera sobie wziął za przedmiot doskonalenie się w Fizyce. Spodziewam się, że nie będzie w mojej możności stać się tutaj mocnym w tej nauce, ale przynajmniej odemnie będzie zawisło jak najlepiej się do niej przysposobić. W tym celu obrałem sobie lekcye te tylko, które mi na ten koniec służyć mogą. Ponieważ zaś to wiem z ust brata
3) Z Krakowa 10 pażdzier. 1787.
doskonale, i z własnego przeświadczenia, tyle il zdolny jestem wiedzieć, że matematyka najpierwszy jest nauką, na której cała Fizyka polega: postanowiłem naprzód ile możności w niej się ugruntować. Nieszczęście moje, że nie jestem tak przysposobiony, ażebym mogł słuchać zaraz matematyki wyższej, a czas, którego wyciąga u-sposohienie sic z lekcyi matematyki niższej, jest nadto długi. Ja postanowiłem skrócić go praez własną pracę. Możesz brat łatwo być przekonanym, jak wiele tracę na niebytności WMPana Dóbr., mogąc mieć bardzo wielką w naukach moich, przy pomocy jego, ulgę."
Wkrótce jednak, bo z początkiem Listopada, Jędrzej Sniadecki już nie tylko Fizyki, ale i wszelkich innych nauk, otwierających mu wrota do sztuki lekarskiej, słuchał z zapałem w szkole głównej Koronnej: a czcigodny brat jego widząc go, za powrotem swoim z obcych krajów, tak szczerze zajętego nowo obranym zawodem, nie sprzeciwiał mu się bynajmniej, i skłonił sic do przeznaczenia, które go wiodło do tego stanu. Takim sposobem, trzy prawie lata przedłużając kurs początkowy medycyny w Krakowie, za radą i pomocą czułego opiekuna, którego miał w swoim bracie, postanowił udać sic dla dalszego o *
doskonalenia się w obranym przedmiocie do Włoch, gdzie naówczas nauki lekarskie znamienicie kwitnęły. W Lipcu zatem roku 1791 opuściwszy Kraków, udał się naprzód do Wiednia, dla obejrzenia licznych zakładów tej stolicy, z nauką lekarską związek mających, i po dwumiesięcznym tam pobycie, pojechał prosto do Pawii. Uniwersytet tamtejszy słynął na całe Włochy, doborem najpierwszych nauczycieli w fizyce i medycynie, sławę Europejską posiadających. Nic było właściwszej szkoły naówczas na stałym lądzie dla młodzieńca wielkich zdolności, do ćwiczenia się w naukach lekarskich. – Galwani, Wolta, Spalanzani, Moscati, nakoniec Jan Piotr Frank, imiona na zawsze pamiętne w dziejach oświecenia ośmnastego wieku, przez nowe odkrycia i wykład ujmujący słuchaczów w uniwersytecie Pawijskim, rozszerzali sferę umiejętności fizycznych i lekarskich. Onito za przybyciem Jędrzeja Śniadeckiego do tego starożytnego przybytku światła, stali się jego mistrzami, jego przyjaciółmi i czułymi przewodnikami. – Pod nimi znowu blisko dwuletni czas najpiękniejszej swojej młodości poświęcał zgłębianiu swej sztuki z zapałem, pracą i pilnością, trudnemi do opisania. – Głośne wówczas i cały świat zadziwia jace doświadczenia Galwaniego i Wolty w Pawii, właśnie przez nich samych wykonywane, zajęły niezmiernie badawczy umysł Śniadeckiego. Sam się im oddawał z zamiłowaniem i wspierany przewodnictwem obecnych, a przychylnych sobie mistrzów, usiłował głębiej przeniknąć zaledwo ukazane tajemnice przyrodzenia. Z drugiej strony również w medycynie jak w fizyce i fizyologii wszystkie nowe pomysły, wszystkie głębsze rozumowania uderzały młody ten umysł chciwy nauk i wiadomości, a niespracowany w dociekaniu prawdy. Teorya Browna tak głośna w dziejach sztuki lekarskiej, wchodząc już na stały ląd, nie dostała się jeszcze była wówczas do Włoch. Słyszeli o niej wprawdzie uczeni lekarze z pism publicznych, mówili o niej, ale żaden nie zwrócił na nią szczególnej uwagi, na jaką chociażby przez swoją sławę zasługiwać mogła. Nowa ta nauka podobała się niezmiernie młodemu Jędrzejowie zaczął ją zgłębiać z zapałem i pierwszy w Pawii poznał ją z dokładnością. Razu jednego podczas uczonej rozmowy z przyjacielem swoim prozektorem Anatomii, rozszerzył się z pochwałami dla Browna Sniadecki, i powtarzając często podobne rozprawy, wyłożył mu cały systemat lekarza angielskiego. Ten z kolei, zaięty maiae umysł zasadami nowej teoryi, nie zaniechał opowiedzieć całej rzeczy Moskatemu, z którym codziennie pracował. Ale że mu nie zdołał dostatecznie wyłożyć wszystkiego, sławny anatomik wezwał do siebie młodego ucznia z Polski. Ztąd wypadło, że Jędrzej Sniadecki ściśle się zapoznał z Mo skaty m i przyjaźń nawet tego uczonego zjednać potrafił. Wielki naówczas wielbiciel Browna, przeiął zamiłowanie to w mistrza swego i najsiluiej się przyczynił do wydania w Pawii książki o nauce Browna, w czem też największy miał udział. W Mcdyolanieto Jędrzej Sniadecki, gdzie całe wakacye roku 1792 przepędzał, pier-m wszy raz natrafił na wykład teoryi Browna w dziełach medycznych angielskich 4). – Ztamtąd dopiero powrócił do Pawii, napojony nowemi zasadami szkockiego reformatora medycyny. Młody jego umysł chciwy wiadomości, żywo zajmujący się nowemi ideami, widział wówczas w tej głośnej teoryi zupełną zmianę całej swojej nauki, a w jej autorze gieniusz godny samego Newtona. Tymczasem nieznajomość jej prawie zupełna w tej epoce we Włoszech, pomimo że od 18 już
4) List z Medyolanu 29 września 1792 do brata lat w Edynburgu publicznie wykładaną być zaczęła opór starych lekarzy w Niemczech, martwiły niezmiernie polskiego prozclitę. Jednakże za powrotem do Pawii przełamały się trudności; młody Frank, syn starszy sławnego Jana Piotra Franka 5), a społuczeń i przyjaciel Śniadeckiego, wbrew zasadom ojcowskim przyłączył się do jego zdania. Za uim poszli imii celniejsi uczniowie, Moscati wreście, jakeśmy już namienili, został zjednany dla Browna, i wkrótce rozprawa o nowej teoryi po włosku ogłoszona. Wszystko to było owocem prac i rozmyślań Śniadeckiego w Medyolanie. Prócz tego poznanie zakładów lekarskich w tej stolicy Lombardyi, i praktyka w wielkim tamtejszym szpitalu, zajmowały go pracowicie, obok towarzystw i rozrywek pod pięknem niebem roskosznej Italii. Jesień, a z nia rozpoczynające się na nowo kursą akademickie, wezwały go na powrót do Pawii ostatnich dni października. Drugi ten rok naukowy był pasmem niezmordowanych prac i usiłowań do wydosko-
Był to brat starszy uczonego Józefa Franka, professora emeryta i założyciela kliniki w Wilnie, młodzieniec nadzwyczaj bystrego dowcipu i wielkich zdolności, zgasł w kwiecie wieku.
nalcnia się w obranym zawodzie, oraz przygotowania się do examinu na doktora. Wprawdzie, znamienicie ułatwione było ćwiczenie się w umiejętnościach fizycznych i lekarskich, pod tak wielkimi mistrzami jakimi byli ci wszyscy uczeni,
0 których wspomnieliśmy wyżej: ale zdolności Śniadeckiego wyższe były, jak obręb wiadomości w zwykłych akademickich kursach uczniom udzielanych. Gieniusz młodzieńca żywo się objawiał w tej nienasyconej chęci dowiedzenia się o wszystkiem, zgłębienia wszystkiego, i przeniknie-nia do prawd niezupełnie jeszcze zbadanych. Przychylność zatem sławnych jego nauczycieli otworzyła mu wrota do tych tajemnic naukowych, których sami byli tylko posiadaczami. Wszyscy dali mu najpoufalszy przystęp do siebie, wszyscy udzielali pomocy w wątpliwościach
1 zawiisze wykładali teorye, tłumaczyli nowo odkryte fenomena. Jeden tylko Volta, skąpy dla wszystkich w udzielaniu wiadomości o wypadkach swoich doświadczeń, nie był hojniejszym i dla młodego polaka. Wszakże wszyscy ci wielcy nauczyciele stali się razem ścisłymi przyjaciółmi Jędrzeja Śniadeckiego, wiekiem wprawdzie od nich bardzo oddalonego, lecz gieniuszem i zamiłowaniem nauk mocno zbliżonego. Między nimi znamienity z nauk i powagi w świecie uczonym Jan Piotr Frank, najwięcej po Moskatyni, dawał w każdym razie dowodów czulej opieki i życzliwości dla Jędrzeja, wielbiąc w nim nadzwyczajne zdolności, zamiłowanie pracy i rzadkie przymioty serca 6).
Uwieńczywszy nakoniec prace swoje w Pawii uroczystem otrzymaniem w dniu 16 maja roku 1793 stopnia doktora medycyny i filozofii, postanowił Sniadecki udać się do Paryża, celem wysłuchania kurs uchemii pod Fourcroy, i wyćwiczenia się w chirurgii 7). Ale nieprzełamane
6) Świadczy o tem, prócz innych dowodów, klórc mamy pod ręką, własnoręczny list starego Franka, 47 maja 1793 z Pawii pisany do Jana Śniadeckiego, napełniony wielkiemi pochwałami dla jego młodego brata.
7) Jędrzej Sniadecki rozumiał, że dostawszy się do Paryża mało co miał do robienia pod względem medycyny, zamierzył więc głównie doskonalić się w chirurgii, chemii i historyi naturalnej, które we Francyi naówczas kwitnęły, obok matematyki, przed innemi umiejętnościami. – Gdybym się miał uczyć chemii, nie wątpię (pisze do brata w liście z Genui 6 czerwca 1795.) iż pracując z usilnością mógłbym w krótkim czasie znaczne zrobić postępki, gdyż miałem okazyą w trudności stanęły temu ua przeszkodzie. Francya wstrząśniona naówczas z swycli posad, zamkniętą była dla spokojnych prac umysłu, niebezpieczną dla tych co się dostać chcieli do wzburzonego jćj wnętrza. Jednakże nie zrażony przeciwnościami] umyślił próbować, azali mimo wszelkich zawad, nie uda mu się dostać do Paryża. Pojechał więc do Genui, skąd za pośrednictwem tamtejszego sprawującego interesa francuzkie, i za pomocą professora paryzkiego Cousin, któremu go brat starszy polecił, zamierzył udać się przez Nizzę i Marsylią do stolicy Francyi. Lecz i to, dla coraz straszniejszych wstrząśnień w tym kraju, spełzło na niczem; a gdy znowu morzem z portu genueńskiego nie podobna było puszczać się do Anglii, wśród ciągłych napaści i bitew między okrętami różnych narodów, Sniadecki zmuszony został szukać dłuższą drogą sposobu dostania się, już nie do Paryża, ale do Edynburga. Niełatwo i to było wykonać w owych
Pawii tyle się jej uczyć, ile mogło wystarczyć do dania mi dokładnego wyobrażenia o teraźniejszym stanie tćj nauki. Więcejby mnie nierównie kosztowała nauka historyi naturalnej! Chirurgia nie jest rzeczą ani nową, ani trudną dla medyka? potrzebuje tylko wprawy ręki i oka.
niespokojnych latach, kiedy zarzewie okropnej wojny niszczyło pograniczne Niemiec i Francyi krainy. Ciekawość jednak widzenia zachwycających brzegów Renu, przemogła nad niebezpieczeństwem podróżowania wśród działań wojennych. Jędrzej Sniadecki opuściwszy Genuę udał się przez Szwajcaryą, gdzie w Bazylei czas nie-jakiś pozostał, nad brzegi Renu. Zwiedził Frankfurt i Moguncya, stamtąd popłynął do Kolonii, a potem przejechawszy Niderlandy bawił w Bruxelli, i nakoniec przez część Hollandyi dostał się do Ostendy, portu z którego dopiero można było popłynąć do Duwru 8). Jakoż lo sierpnia 1793 po południu siadł na okręt, jedynie zajęty miłą dla siebie nadzieją rychłego korzystania ze skarbów, jakie sławna szkoła Edynburska naówczas, jak i dotąd, co do sztuki lekarskiej w sobie zawierała. Wszakże przeznaczenie mało co inaczej losem jego nie rozrządziło. Okropna burza powstała w nocy na morzu. Statek był holenderski, przewozowy dosyć zużyty; kapitan stracił głowę i już się poddawał rozpaczy: ale szczęściem sternik więcej zimnej krwi i doświadczenia
8) List do brata datowany d. 13. sierpnia 1793 z Ostendy.
mający, zdołał ukamować fale i pomimo kilkunastu godzin wciąż trwającej nawałnicy, pomyślnym zwrotem okręt uszedł nakoniec niebezpieczeństwa. Żegluga jednak trwała dui kilka, bo statek długo kołatany, zaniesiony został aż ku brzegom Danii, skąd nie do Duwru, ale do portu Heringsfang pod Jarmoutb ledwo zawinąć potrafi!…
Krótki był wprawdzie pobyt Jędrzeja Śniadeckiego w Londynie, ale przyjemny i nie bez korzyści dla młodego wędrownika. Bukaty, rezydent ówczesny polski w Anglii, a przyjaciel starszego brata, ułatwiał mu z nadzwyczajną uprzejmością oglądanie i poznanie wszystkich osobliwości tej olbrzymiej stolicy W. Brytannii, a nadewszystko zakładów ściągających się do nauk lekarskich. Tym sposobem Sniadecki widział tyle w przeciągu kilkunastu tygodni, ileby drugi może w rok nie zdołał obejrzeć. Bukaty wprowadził go do domu posła szwedzkiego, z którym był w wielkiej zażyłości. Ten upodobawszy sobie wdzięcznej postaci i wesołego dowcipu młodzieńca, odkrył w nim jeszcze jedną zaletę, tojest łatwość pisania po angielsku. Sniadecki bowiem odebrawszy z przyrodzenia nadzwyczajną zdolność do języków, miał zręczność przez dwa lata mieszkania swego w Pawii, wyuczyć się dobrze poan-gielsku. To było powodem, że go oba przyjaźni sobie ministrowie użyli do pisauia różnych artykułów w gazecie pod wpływem ich będącej. Wszystko co wyszło z pod pióra Jędrzeja, tak humorystycznym dowcipem było zaprawne, i tak dotkliwie trafiało do celu, że powszechną prawie zwróciło uwagę; a między osobami których to bliżej obchodziło, stało się przyczyną wielkiego ruchu* Rychły wyjazd Śniadeckiego do Edynburga przeciął ślad usilnego poszukiwania autora tak satyrycznych artykułów.
Wzrosła już była wówczas do wysokiego stopnia sława szkoły głównej Edynburkiej, która właśnie w filozofii i sztuce lekarskiej najpierwszych uczonych w Europie wydała. Dopełnił w niej w dwuletnim także kursie, tego zasobu wiadomości lekarskich, jaki potrafił zgromadzić we Włoszech; i tam, biegły już w klassycznej mowie Rzymian, znawca języka włoskiego jak Włoch rodowity, nabył znacznej biegłości w mowie angielskiej, i rzucił pierwsze zasady gienial-nych pomysłów późniejszego dzieła swego Teoryi Jestestw Organicznych w łacińskim języku.
Tu pod najznakomitszymi w sztuce lekarskiej mężami, ćwiczył się z nieporównanym zapałem
Jędrzej Sniadecki; a jak wprzódy we Włoszech umiał zjednać powszechną miłość i cześć dla swych zdolnością równie między nauczycielami jak i uczniami, tak i w Edynburgu mistrzowie stali się jego przyjaciółmi? współuczniowie wielbicielami. Gregory Monro, Duncan, same czoło uczonych szkockich, przyjęli go uprzejmie, a bliżej poznawszy do codziennego towarzystwa rodzin swych przypuścili, udzielając wiadomości, rad i pomocy naukowych, nie tylko z katedry, ale w zaciszu bibliotek swoich9). Pobyt tez Śniadeckiego w Edynburgu przyczynił się najwięcej do usposobienia go na prawdziwie wielkiego lekarza. Nauki nabywane od tak sławnych profesorów, pracowite czytanie najważniejszych dzieł medycznych w angielskim języku, i nieograni-