Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzieła. Tom 4 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieła. Tom 4 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 551 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KSIĘ­GI NA­RO­DU POL­SKIE­GO.

OD PO­CZĄT­KU ŚWIA­TA AŻ DO UMĘ­CZE­NIA NA­RO­DU POL­SKIE­GO.

Na po­cząt­ku była wia­ra w jed­ne­go Boga, i była wol­ność na świe­cie. I nie było praw tyl­ko wola Boga, i nie było pa­nów i nie­wol­ni­ków, tyl­ko pa­try­ar­cho­wie i dzie­ci ich.

Ale po­tem lu­dzie wy­rze­kli się Boga jed­ne­go, i na­czy­ni­li so­bie bał­wa­nów, i kła­nia­li się im, i za­bi­ja­li na ich cześć krwa­we ofia­ry, i wo­jo­wa­li za cześć swo­ich bał­wa­nów.

Prze­to Bóg ze­słał na bał­wo­chwal­ców naj­więk­szą karę, to jest nie­wo­lę.

I sta­ła się po­ło­wa lu­dzi nie­wol­ni­cą dru­giej po­ło­wy, cho­ciaż wszy­scy po­cho­dzi­li od jed­ne­go Ojca. Bo wy­rze­kli się tego po­cho­dze­nia, i wy­my­śli­li so­bie róż­nych Oj­ców: je­den rzekł iż po­cho­dzi od zie­mi, dru­gi od mo­rza, a inni od in­nych.

A gdy tak wo­ju­jąc, jed­ni dru­gich bra­li w nie­wo­lę, wpa­dli wszy­scy ra­zem w nie­wo­lę Im­pe­ra­to­ra Rzym­skie­go.

Im­pe­ra­tor Rzym­ski na­zwał sie­bie Bo­giem, i ogło­sił że nie ma na świe­cie in­ne­go pra­wa tyl­ko jego wola: co on po­chwa­li to bę­dzie na­zy­wać się cno­ta, a co on zga­ni, to bę­dzie na­zy­wać się zbrod­nia.

I zna­leź­li się fi­lo­zo­fo­wie, któ­rzy do­wo­dzi­li, iż Im­pe­ra­tor tak czy­niąc, do­brze czy­ni.

A Im­pe­ra­tor Rzym­ski nie miał ani pod sobą, ani nad sobą, nic ta­kie­go, coby sza­no­wał.

I zie­mia cała sta­ła się nie­wol­ni­cą; a nie było ta­kiej nie­wo­li nig­dy na świe­cie ani przed­tem, ani po­tem, oprócz w Ros­sji za dni na­szych.

Bo i u Tur­ków Suł­tan musi sza­no­wać pra­wo Ma­ho­me­ta, ani może sam wy­kła­dać, ale są na to księ­ża tu­rec­cy.

W Ros­sji zaś, Im­pe­ra­tor jest gło­wą wia­ry, i w co każe wie­rzyć, w to wie­rzyć mu­szą.

I sta­ło się, iż gdy nie­wo­la wzmoc­ni­ła się na świe­cie, na­stą­pi­ło prze­si­le­nie jej; jako prze­si­le­nie nocy, w noc naj­dłuż­szą i naj­ciem­niej­szą, tak prze­si­le­nie nie­wo­li w cza­sie nie­wol­nic­twa Rzym­skie­go.

W on czas przy­szedł na zie­mię Syn Boży Je­zus Chry­stus, na­ucza­jąc lu­dzi, iż wszy­scy są bra­cią ro­dzo­ną, dzieć­mi jed­ne­go Boga.

I że ten jest więk­szy mię­dzy ludź­mi, kto im słu­ży i kto po­świę­ca sie­bie dla do­bra ich. A im kto lep­szy, tem wię­cej po­świę­cić po­wi­nien. A Chry­stus bę­dąc naj­lep­szym, miał dla nich krew po­świę­cić męką naj­bo­le­śniej­szą.

Więc uczył Chry­stus, że nie jest sza­no­wa­na na zie­mi ani mą­drość ludz­ka, ani urząd, ani bo­gac­two, ani ko­ro­na, ale jed­no tyl­ko jest sza­now­ne po­świę­ce­nie się dla do­bra lu­dzi.

I kto po­świę­ca sie­bie dla dru­gich, znaj­dzie mą­drość i bo­gac­two i ko­ro­nę na zie­mi, w nie­bie, i na każ­dem miej­scu.

A kto po­świę­ca dru­gich dla sie­bie, aby miał mą­drość, i urząd, i bo­gac­two, znaj­dzie głup­stwo, i nę­dzę i po­tę­pie­nie na zie­mi, w pie­kle i na każ­dem miej­scu.

I rzekł na­ko­niec Chry­stus: Kto pój­dzie za mną, zba­wion bę­dzie, bo ja je­stem praw­dą i spra­wie­dli­wo­ścią.

A gdy tak na­uczał Chry­stus, prze­lę­kli się sę­dzio­wie, któ­rzy są­dzi­li w imię Im­pe­ra­to­ra Rzym­skie­go, i rze­kli: wy­pę­dzi­li­śmy z zie­mi

Spra­wie­dli­wość, a oto po­wra­ca; za­bij­my ją i za­grze­baj­my w zie­mię.

Umę­czy­li tedy naj­święt­sze­go i naj­nie­win­niej­sze­go z lu­dzi, zło­ży­li w gro­bie, i wy­krzyk­nę­li: nie ma już Spra­wie­dli­wo­ści i Praw­dy na zie­mi, a któż te­raz po­wsta­nie prze­ciw­ko Im­pe­ra­to­ro­wi Rzym­skie­mu.

Ale wy­krzyk­nę­li głu­pio: bo nie wie­dzie­li, iż po­peł­niw­szy zbrod­nię naj­więk­szą, już do­peł­ni­li mia­ry nie­pra­wo­ści swych; i skoń­czy­ła się po­tę­ga ich wten­czas, kie­dy naj­wię­cej cie­szy­li się.

Bo Chry­stus zmar­twych­wstał, i wy­pę­dziw­szy Im­pe­ra­to­rów, za­tknął krzyż swój na sto­li­cy ich; a wten­czas pa­no­wie uwol­ni­li nie­wol­ni­ków swo­ich, i po­zna­li w nich bra­ci, a kró­lo­wie po­ma­za­ni w imie Boga uzna­li nad sobą pra­wo Boże, i wró­ci­ła na zie­mię Spra­wie­dli­wość.

A wszyst­kie Na­ro­dy któ­re uwie­rzy­ły, czy to Niem­cy, czy Wło­chy, czy Fran­cu­zi, czy Po­la­cy, uwa­ża­li sie­bie za je­den na­ród, i na­zwa­no ten Na­ród Chrze­ściań­stwem.

I kró­lo­wie róż­nych na­ro­dów uwa­ża­li się za bra­ci, i szli pod jed­nym zna­kiem krzy­ża.

A kto był czło­wie­kiem ry­cer­skim ten je­chał wo­jo­wać po­ga­ny w Azji, aby Chrze­ś­cja­ny Azja­tyc­kie obro­nić, i grób Zba­wi­cie­la od­zy­skać.

I na­zy­wa­no tę woj­nę w Azji, woj­nę krzy­żo­wą.

A cho­ciaż Chrze­ścia­nie wo­jo­wa­li nie dla sła­wy, ani dla zdo­by­cia ziem, ani dla bo­gactw, ale dla oswo­bo­dze­nia zie­mi świę­tej: prze­cież Bóg na­gro­dził im za tę woj­nę, sła­wą, zie­mia­mi, i bo­gac­twa­mi, i mą­dro­ścią. I Eu­ro­pa oświe­ca­ła się, i urzą­dza­ła się, i bo­ga­ci­ła się. I na­gro­dził ją Bóg, za to że zro­bi­ła po­świę­ce­nie się dla do­bra dru­gich.

I wol­ność w Eu­ro­pie roz­sze­rza­ła się po­wo­li, ale cią­gle i po­rząd­nie; od kró­lów szła wol­ność do pa­nów wiel­kich, a ci bę­dąc wol­ny­mi, roz­le­wa­li wol­ność na szlach­tę, a ze szlach­ty szła wol­ność na mia­sta, i wkrót­ce mia­ła znijść na lud, i całe Chrze­ściań­stwo mia­ło być wol­ne, a wszy­scy Chrze­ścia­nie, jak bra­cia, rów­ni so­bie.

Ale kró­lo­wie ze­psu­li wszyst­ko.

Bo kró­lo­wie sta­li się źli, i sza­tan wstą­pił w nich, i rze­kli w ser­cach swych: pa­trz­my, oto na­ro­dy przy­cho­dzą do ro­zu­mu i do do­stat­ków, i żyją uczci­wie, że ich ka­rać nie mo­że­my, i miecz rdze­wie­je w rę­kach na­szych, a na­ro­dy przy­cho­dzą do wol­no­ści, i wła­dza na­sza sła­bie­je, a sko­ro doj­rze­ją, i cał­kiem wol­ne będą, wła­dza na­sza usta­nie.

A kró­lo­wie tak my­śląc, my­śli­li głu­pio: ho je­śli kró­lo­wie są Oj­ca­mi na­ro­dów, tedy na­ro­dy, jako dzie­ci, do­ra­sta­jąc wy­cho­dzą z pod ró­zgi i opie­ki.

A prze­cież, je­śli Oj­co­wie do­brzy są, dzie­ci do­ro­słe i zu­peł­nie wol­ne nie wy­rze­ka­ją się Oj­ców swych, owszem sę­dziw­szych jesz­cze wię­cej sza­nu­ją i ko­cha­ją.

Ale kró­lo­wie chcie­li być jako Oj­co­wie dzi­cy w la­sach miesz­ka­ją­cy, któ­rzy dzie­ci swe za­przę­ga­ją do wo­zów jako zwie­rzę­ta, i przeda­ją kup­com za nie­wol­ni­ki.

Rze­kli więc kró­lo­wie: sta­raj­my się, aby na­ro­dy za­wsze były głu­pie, a tak nie po­zna­ją sił swo­ich; i żeby kłó­ci­ły się z sobą, a tak nie po­łą­czą się z sobą prze­ciw­ko nam.

Za­wo­ła­li tedy do lu­dzi ry­cer­skich: po co ma­cie cho­dzić do zie­mi świę­tej, da­le­ko jest; bij­cie się le­piej jed­ni z dru­gi­mi. A Fi­lo­zo­fo­wie do­wo­dzi­li za­raz, iż głup­stwem jest wo­jo­wać za wia­rę.

Kró­lo­wie tedy wy­rze­kł­szy się Chry­stu­sa, po­ro­bi­li nowe bogi, bał­wa­ny, i po­sta­wi­li je przed ob­li­czem na­ro­dów, i ka­za­li im kła­niać się, i bić się za nie.

I tak zro­bi­li kró­lo­wie dla Fran­cu­zów bał­wa­na, i na­zwa­li go Ho­nor; a był to ten sam bał­wan, któ­ry za cza­sów po­gań­skich na­zy­wał się ciel­cem zło­tym.

Zaś Hisz­pa­nom zro­bił król bał­wa­na, któ­re­go na­zwał Pre­pon­de­ren­cją po­li­tycz­ną, albo In­flu­en­cją po­li­tycz­ną, czy­li mocą i wła­dzą; a był to ten sam bał­wan, któ­ry As­sy­ryj­czy­ko­wie czci­li pod imie­niem Ba­ala, a Fi­li­sty­no­wie pod imie­niem Da­go­na, a Rzy­mia­nie pod imie­niem Jo­wi­sza.

A zaś An­gli­kom zro­bił król bał­wa­na, któ­re­go na­zwał Pa owa – nie­mna mo­rzu i han­dlem; a był to ten sam bał­wan któ­ry się na­zy­wał daw­niej Ma­mo­nem.

A zaś Niem­com zro­bio­no bał­wa­na, któ­ry się na­zy­wał Brod­siun czy­li Do­bro­byt; a był to ten sam bał­wan, któ­ry się na­zy­wał daw­niej Mo­lo­chem i Ko­mu­se­in.

I kła­nia­ły się ludy bał­wa­nom swo­im.

I rzekł król Fran­cu­zom: po­wstań­cie a bij­cie się za Ho­nor.

Po­wsta­li więc, i bili się lat pięć­set.

A król An­giel­ski rzekł: po­wstań­cie, a bij­cie się za Ma­mo­na.

Po­wsta­li więc i bili się przez lat pięć­set. A inne też na­ro­dy biły się, każ­dy za bał­wa­na swe­go.

I za­po­mnia­ły na­ro­dy, iż od jed­ne­go po­cho­dzą Ojca. I rzekł An­glik: Oj­cem moim jest Okręt, a Mat­ką moją Para. Fran­cuz zaś rzekł: Oj­cem moim jest Ląd, a Mat­ką moją Bur­sa. A Nie­miec rzekł: Oj­cem moim jest Warsz­tat, a Mat­ką moją Knaj­pa.

I ciż sami lu­dzie, któ­rzy mó­wi­li, iż głup­stwem jest bić się za wia­rę prze­ciw­ko po­ga­nom, ciż sami lu­dzie bili się za ka­wał pa­pie­ru na­zwa­ne­go trak­ta­tem, bili się o port, o mia­sto, jako chło­pi, któ­rzy bija, się ty­ka­mi o gra­ni­ce zie­mi któ­rej nie po­sia­da­ją, a któ­ra ich pa­no­wie po­sia­da­ją.

I ciż sami lu­dzie, któ­rzy mó­wi­li iż głup­stwem jest iść w da­le­kie kra­je na obro­nę bliź­nich, ciż sami lu­dzie pły­wa­li za mo­rze z roz­ka­zu kró­lów, i bili się o fak­tor­ją, o wór ba­weł­ny, i o wór pie­przu. I kró­lo­wie przeda­wa­li ich za pie­nią­dze w kraj za­mor­ski.

I psu­ły się na­ro­dy, tak że z po­mię­dzy Niem­ców, i Wło­chów, i Fran­cu­zów, i Hisz­pa­nów, je­den tyl­ko zna­lazł się czło­wiek chrze­ś­cja­nin, mę­drzec i ry­cerz. Był ro­dem z Ge­nui.

Ten na­ma­wiał, aby za­prze­sta­no wo­jo­wać w domu, a ra­czej od­zy­ska­no grób Pań­ski i Azja, któ­ra sta­ła się ste­pem, a mo­gła być kra­jem lud­nym i pięk­nym w ręku chrze­ś­cjań­skich. Ale wszy­scy śmie­li się z owe­go Ge­nu­eń­czy­ka i rze­kli: śni mu się, i głu­pi jest.

Więc ów czło­wiek po­boż­ny po­je­chał sam na woj­nę; a że był sam i ubo­gi, więc chciał na­przód od­kryć kra­je gdzie się zło­to ro­dzi, i stam­tąd na­braw­szy bo­gac­twa, woj­ska na­jąć, i zie­mię świę­tą od­zy­skać. Ale wszy­scy krzyk­nę­li: sza­lo­ny jest.

Wszak­że bóg wdział do­bre chę­ci jego, i po­bło­go­sła­wił mu; i ów czło­wiek od­krył. Ame­ry­kę, któ­ra sta­ła się zie­mia wol­no­ści, zie­mia świę­ta. Na­zy­wał się ów czło­wiek Krzysz­tof Ko­lumb, i był ostat­nim ry­ce­rzem krzy­żo­wym w Eu­ro­pie, i ostat­ni, któ­ry przed­się­wziął wy­pra­wę dla imie­nia bo­że­go, a nie dla sie­bie.

Ale w Eu­ro­pie tym­cza­sem mno­ży­ło się bał­wo­chwal­stwo. A juko u Po­ga­nów czczo­no na­przód róż­ne cno­ty w po­sta­ci bał­wa­nów, a po­tem róż­ne zbrod­nie, a po­tem lu­dzie i be­stje, a po­tem drze­wa, ka­mie­nie i róż­ne fi­gu­ry na­kre­ślo­ne, tak się sta­ło i w Eu­ro­pie.

Bo Wło­si wy­my­śli­li so­bie bał­wa­na bo­gi­nię, któ­rą na­zwa­li Rów­no­wa­gą po­li­tycz­ną. A tego bał­wa­na nie zna­li daw­ni po­ga­nie, a Wło­si pierw­si za­pro­wa­dzi­li u sie­bie cześć jego, i bi­jąc się o nie­go osła­bli, i zgłu­pie­li, i wpa­dli w ręce ty­ra­nów.

Tedy kró­lo­wie Eu­ro­py wi­dząc, iż cześć tej bo­gi­ni Rów­no­wa­gi wy­cień­czy­ła na­ród Wło­ski, spro­wa­dzi­li ją pręd­ko do państw swo­ich, i roz­sze­rzy­li cześć jej, i ka­za­li bić się za nią.

Aż Pru­ski król na­kre­ślił koło, i rzekł: oto jest Bóg nowy. I kła­nia­no się temu Kołu, i na­zy­wa­no tę cześć Za­okrą­gle­niem po­li­tycz­nem.

I na­ro­dy stwo­rzo­ne na ob­raz boży, ka­za­no uwa­żać jako ka­mie­nie i bry­ły, i ob­ci­nać je, aby jed­no wa­ży­ły jed­ne jak dru­gie. I pań­stwo, oj­czy­znę, lu­dzi, ka­za­no uwa­żać jako sztu­kę mo­ne­ty, któ­rą dla okrą­gło­ści ob­ci­na­no.

I zna­leź­li się Fi­lo­zo­fo­wie, któ­rzy po­chwa­li­li wszyst­ko co wy­my­śli­li kró­lo­wie.

A z tych mę­dr­ców fał­szy­wych, ka­pła­nów Ba­ala i Mo­lo­cha i Rów­no­wa­gi, dwóch było naj­sław­niej­szych.

Pierw­szy na­zy­wał się Ma­chia­vel, co zna­czy z grec­kie­go czło­wiek chci­wy woj­ny: iż jego na­uka pro­wa­dzi­ła do wo­jen usta­wicz­nych, ja­kie były mię­dzy po­ga­na­mi gre­ka­mi.

Dru­gi zaś żyje do­tąd, i zo­wie się do­tąd An­cil­lon, co zna­czy z ła­ciń­skie­go syn nie­wol­ni­cy: iż jego na­uka pro­wa­dzi do nie­wo­li, jaka była u ła­cin­ni­ków.

Na­ko­niec w Eu­ro­pie bał­wo­chwal­skiej na­sta­ło trzech kró­lów: imie pierw­sze­go Fry­de­ryk dru­gi pru­ski, imie dru­gie­go Ka­ta­rzy­na dru­ga ros­syj­ska, imie trze­cie­go Ma­rya-Te­re­sa Au­stry­jac­ka.

I była to trój­ca sza­tań­ska, prze­ciw­na trój­cy bo­żej, i była nie­ja­ko po­śmie­wi­skiem i pod­rzyź­nia­niem wszyst­kie­go co jest świę­te.

Fry­de­ryk, któ­re­go imie zna­czy przy­ja­ciel po­ko­ju, wy­naj­dy­wał woj­ny i roz­bo­je przez cale ży­cie, i był jako Sza­tan dy­szą­cy wiecz­nie woj­ną, któ­ry­by przez po­śmie­wi­sko na­zwał się Chry­stu­sem Bo­giem po­ko­ju.

I ten Fry­de­ryk na po­śmie­wi­sko daw­nym za­ko­nom Ry­cer­skim, usta­no­wił Za­kon bez­boż­ny, czy­li or­der, któ­re­mu na po­śmie­wi­sko dał ha­sło suum cu­ique, czy­li od­daj każ­de­mu co jest jego; a ten or­der no­si­li słu­dzy jego, któ­rzy cu­dzą wła­sność za­bie­ra­li i łu­pi­li.

I ten Fry­de­ryk, na po­śmie­wi­sko mą­dro­ści, na­pi­sał księ­gę, któ­rą, na­zwał Anti-Ma­chia­vel, czy­li prze­ciw­nik Ma­chja­we­la, a sam czy­nił po­dług na­uki Ma­chia­we­la.

Ka­ta­rzy­na zaś zna­czy po grec­ku czy­sta, a była naj­wsze­tecz­niej­sza z ko­biet i ja­ko­by We­ne­ra bez­wstyd­na na­zy­wa­ją­ca się czy­stą dzie­wi­cą.

I ta Ka­ta­rzy­na ze­bra­ła Radę na usta­no­wie­nie praw, aby wy­śmiać pra­wo­daw­stwo, bo pra­wa bliź­nich swo­ich wy­wró­ci­ła i znisz­czy­ła.

I ta Ka­ta­rzy­na ogło­si­ła, iż bro­ni wol­no­ści su­mie­nia, czy­li to­le­ran­cji, aby wy­śmiać wol­ność su­mie­nia, bo zmu­si­ła kil­ka mil­jo­nów bliź­nich do od­mie­nie­nia Wia­ry.

Zaś Ma­rya-Te­re­sa no­si­ła imie naj­po­kor­niej­szej i nie­po­ka­la­nej Mat­ki Zba­wi­cie­la, aby wy­śmiać po­ko­rę i świę­tość.

Bo była dja­bli­cą dum­ną, i pro­wa­dzi­ła woj­nę dla pod­bi­cia ziem cu­dzych.

I była bez­boż­ną, bo mo­dląc się i spo­wia­da­jąc się, za­bra­ła w nie­wo­lę kil­ka mil­jo­nów bliź­nich.

Mia­ła zaś syna Jó­ze­fa, któ­ry no­sił imie Pa­try­ar­chy, któ­ry Pa­try­ar­cha nie dal się uwieść żo­nie Pu­ty­fa­ra, i bra­ci swo­ich co go w nie­wo­lę za­prze­da­li, z nie­wo­li uwol­nił.

A ten Jó­zef Au­stry­jac­ki, pod­wiódł mat­kę wła­sną do złe­go, i bra­ci

Po­la­ków, któ­rzy Ce­sar­stwo jego od nie­wo­li tu­rec­kiej obro­ni­li, za­brał w nie­wo­lę.

Imio­na tych trzech kró­lów, Fry­de­ry­ka, Ka­ta­rzy­ny, i Ma­ryi-Te­re­sy, były to trzy bluź­nier­stwa, a ich ży­cia trzy zbrod­nie, a ich pa­mięć trzy prze­kleń­stwa.

Tedy owa trój­ca wi­dząc, iż jesz­cze nie do­syć na­ro­dy głu­pie i ze­psu­te były, wy­ro­bi­ła no­we­go bał­wa­na, naj­obrzy­dliw­sze­go ze wszyst­kich i na­zwa­la tego bał­wa­na, In­te­res; a tego bał­wa­na nie zna­no u po­gan daw­nych.

I psu­ły się na­ro­dy, tak, że z po­mię­dzy nich zna­lazł się tyl­ko je­den czło­wiek oby­wa­tel i żoł­nierz.

Ten na­ma­wiał aby za­prze­sta­no wo­jo­wać dla In­te­re­su, a ra­czej bro­nio­no Wol­no­ści bliź­nich; i po­je­chał sam na woj­nę, do zie­mi wol­no­ści, do Ame­ry­ki. Czło­wiek ten na­zy­wa się La­fay­et­te. I jest ostat­ni z łu­dzi daw­nych Eu­ro­pej­skich, w któ­rym jest jesz­cze duch po­świę­ce­nia się, resz­ta du­cha Chrze­ściań­skie­go.

Tym­cza­sem kła­nia­ły się In­te­re­so­wi wszyst­kie Na­ro­dy. I rze­kli kró­lo­wie: je­śli roz­sze­rzy­my cześć tego bał­wa­na, tedy jak na­ród bije się z na­ro­dem, tak po­tem bić się bę­dzie mia­sto z mia­stem, a po­tem czło­wiek z czło­wie­kiem.

I zdzi­cze­ją zno­wu lu­dzie, a my zno­wu bę­dzie­my mieć taką wła­dzę jaką mie­li nie­gdyś kró­lo­wie dzi­cy, bał­wo­chwal­scy, i jaką mają te­raz kró­lo­wie Mu­rzyń­scy i kró­lo­wie Ka­ni­bal­scy, iż mogą zja­dać pod­da­nych swo­ich.

Ale je­den na­ród Pol­ski nie kła­niał się no­we­mu bał­wa­no­wi, i nie miał w mo­wie swo­jej wy­ra­zu na ochrzce­nie czci­cie­li jego, któ­rzy na­zy­wa­ją się z fran­cuz­kie­go ego­ista­mi.

Na­ród Pol­ski czcił boga, wie­dząc iż kto czci boga, od­da­je cześć wszyst­kie­mu, co jest do­bre.

Był tedy na­ród Pol­ski od po­cząt­ku do koń­ca wier­ny bogu przod­ków swo­ich.

Jego kró­lo­wie i lu­dzie ry­cer­scy nig­dy nie na­pa­sto­wa­li żad­ne­go na­ro­du wier­ne­go, ale bro­ni­li Chrze­ściań­stwo od Po­gan i bar­ba­rzyń­ców nio­są­cych nie­wo­lę.

I szły kró­le Pol­skie na obro­nę Chrze­ścian w da­le­kie kra­je, król Wła­dy­sław pod War­nę, a król Jan pod Wie­deń na obro­nę wscho­du i za­cho­du.

Nig­dy zaś kró­le i mę­żo­wie ry­cer­scy nie za­bie­ra­li ziem są­sied­nich gwał­tem, ale przyj­mo­wa­li na­ro­dy do bra­ter­stwa, wią­żąc je z sobą do­bro­dziej­stwem Wia­ry i Wol­no­ści.

I na­gro­dził im bóg, bo wiel­ki na­ród, Li­twa, po­łą­czył się z Pol­ską jako maż z żona, dwie du­sze w jed­nem cie­le. A nie było nig­dy przed­tym tego po­łą­cze­nia na­ro­dów. Ale po­tem bę­dzie.

Bo to po­łą­cze­nie i oże­nie­nie Li­twy z Pol­ska jest fi­gu­rę przy­szłe­go po­łą­cze­nia wszyst­kich lu­dów Chrze­ściań­skich, w imię Wia­ry i Wol­no­ści.

I dał Bóg kró­lom Pol­skim i ry­ce­rzom Wol­no­ści, iż wszy­scy na­zy­wa­li się Bra­cia, i naj­bo­gat­si i naj­uboż­si. A ta­kiej Wol­no­ści nie było nig­dy przed­tem. Ale po­tem bę­dzie.

Król i Mę­żo­wie ry­cer­scy przyj­mo­wa­li do bra­ter­stwa swe­go co­raz wię­cej ludu, przyj­mo­wa­li całe puł­ki, i całe po­ko­le­nia. I sta­ła się licz­ba bra­ci wiel­ka jako Na­ród, i w żad­nym Na­ro­dzie nie było tylu lu­dzi wol­nych i bra­cią na­zy­wa­ją­cych się jako w Pol­sce.

A na­ko­niec, król i ry­cer­stwo dnia trze­cie­go maja umy­śli­li wszyst­kich Po­la­ków zro­bić bra­cie, na­przód miesz­czan a po­tem wło­ścian.

I na­zy­wa­no bra­ci szlach­tą, iż się szlach­ci­li, to jest zbra­ta­li z La­cha­mi, ludź­mi wol­ny­mi i rów­ny­mi.

I chcie­li zro­bić, aby każ­dy chrze­ścia­nin w Pol­sce szlac­li­cil się i na­zy­wał się Szlach­ci­cem, na znak iż po­wi­nien mieć du­szę szla­chet­ną, i być za­wsze go­to­wym umrzeć za wol­ność.

Jak zwa­no każ­de­go daw­niej Ewan­gel­ją przyj­mu­ją­ce­go Chrze­ścia­ni­nem, na znak iż go­tów krew prze­lać za Chry­stu­sa.

Szla­chec­two tedy mia­ło być chrztem Wol­no­ści, i każ­dy kto­by go­tów był umrzeć za Wol­ność, był­by ochrzczo­ny z pra­wa i z mie­cza. [ rze­kła na­ko­niec Pol­ska: kto­kol­wiek przyj­dzie do mnie bę­dzie wol­ny i rów­ny, gdyż ja je­stem wol­ność.

Ale kró­lo­wie po­sły­szaw­szy o tem za­trwo­ży­li się w ser­cach swych i rze­kli: wy­pę­dzi­li­śmy z zie­mi Wol­ność, a oto po­wra­ca w oso­bie na­ro­du spra­wie­dli­we­go, któ­ry nie kła­nia się bał­wa­nom na­szym. Pójdź­my za­bij­my na­ród ten. I ukno­wa­li mię­dzy sobą zdra­dę.

I Król pru­ski przy­szedł i uca­ło­wał Na­ród Pol­ski i po­zdro­wił mó­wiąc: " Sprzy­mie­rzeń­cze mój " a już go był przedał za trzy­dzie­ści miast Wiel­ko­pol­skich, jak Ju­dasz za trzy­dzie­ści srebr­ni­ków.

A dwaj dru­dzy kró­lo­wie rzu­ci­li się i zwią­za­li Na­ród Pol­ski. A Gal są­dził i rzekł: za­praw­dę nie znaj­du­ję winy w tym Na­ro­dzie, i żona moja Fran­cja, ko­bie­ta lę­kli­wa, drę­czo­na jest sna­mi złe­mi; a wszak­że weź­cie so­bie a umęcz­cie ten Na­ród. I umył ręce.

A rząd­ca fran­cuz­ki rzekł: nie mo­że­my krwią na­szą ani pie­niędz­mi tego nie­win­ne­go od­ku­py­wać, bo krew moja i pie­niądz mój do mnie na­le­żą, a krew i pie­niądz na­ro­du mego do mego na­ro­du na­le­żą.

I wy­rzekł ten rząd­ca ostat­nie bluź­nier­stwo prze­ciw­ko Chry­stU­so­wi, bo Chry­stus uczył iż krew syna czło­wie­cze­go na­le­ży do wszyst­kich bra­ci lu­dzi.

A gdy wy­rzekł rząd­ca sło­wa te, tedy upa­dły krzy­że z wież sto­li­cy bez­boż­nej, bo znak ChRy­stu­sa już nie mógł oświe­cać ludu czczą­ce­go bał­wa­na In­te­res.

A rząd­ca ten na­zy­wał się Ka­zi­mir Pe­rier, imie­niem sło­wiań­skiem a na­zwi­skiem ro­mań­skiem. Imię jego zna­czy ska­zi­cie­la czy­li znisz­czy­cie­la miru to jest po­ko­ju, a na­zwi­sko zna­czy od sło­wa pen­re albo pi­rir, zgu­bi­cie­la czy­li syna zgu­by. A imię to i na­zwi­sko jest an­ty­chry­sto­we I bę­dzie za­rów­no prze­klę­te w po­ko­le­niu sło­wiań­skim i w po­ko­le­niu ro­mań­skiem.

I ro­ze­rwał czło­wiek ten przy­mie­rze lu­dów, jako ów ka­płan ży­dow­ski ro­ze­rwał sza­tę swą sły­sząc glos Chry­stu­sa.

I umę­czo­no Na­ród Pol­ski i zło­żo­no w gro­bie, a kró­lo­wie wy­krzyk­nę­li: za­bi­li­śmy i po­cho­wa­li­śmy Wol­ność.

A wy­krzyk­nę­li głu­pio: bo po­peł­nia­jąc ostat­nią zbrod­nię do­peł­ni­li mia­ry nie­pra­wo­ści swych, i koń­czy­ła się po­tę­ga ich wten­czas kie­dy się naj­wię­cej cie­szy­li.

Do Na­ród Pol­ski nie umarł; cia­ło jego leży w gro­bie a du­sza jego zstą­pi­ła z zie­mi, to jest z ży­cia pu­blicz­ne­go, do ot­chła­ni, to jest do ży­cia do­mo­we­go lu­dów cier­pią­cych nie­wo­lę w kra­ju, i za kra­jem, aby wi­dzieć cier­pie­nia ich.

A trze­cie­go dnia du­sza wró­ci do cia­ła, i Na­ród zmar­twych­wsta­nie i uwol­ni wszyst­kie ludy Eu­ro­py z nie­wo­li.

I prze­szło już dni dwa; je­den dzień za­szedł z pierw­szem wzię­ciem War­sza­wy, a dru­gi dzień za­szedł z dru­giem wzię­ciem War­sza­wy; a trze­ci dzień wnij­dzie ale nie zaj­dzie.

A jako za zmar­twych­wsta­niem Chry­stu­sa usta­ły na zie­mi ca­łej ofia­ry krwa­we, tak za zmar­twych­wsta­niem Na­ro­du Pol­skie­go, usta­ną w chrze­ś­cjań­stwie woj­ny.

* * *KSIĘ­GI PIEL­GRZYM­STWA POL­SKIE­GO.

Du­szę Na­ro­du Pol­skie­go jest piel­grzym­stwo pol­skie.

A każ­dy Po­lak w piel­grzym­stwie nie na­zy­wa się tu­ła­czem, bo tu­łacz jest czło­wiek błą­dzą­cy bez celu.

Ani wy­gnań­cem, bo wy­gnań­cem jest czło­wiek wy­gna­ny wy­ro­kiem urzę­du, a Po­la­ka nie wy­gnał urząd jego.

Po­lak w piel­grzym­stwie nie ma jesz­cze imie­nia swe­go, ale bę­dzie mu to imię po­tem nada­ne, jako wy­znaw­com Chry­stu­sa imię ich po­tem nada­ne było.

A tym­cza­sem Po­lak na­zy­wa się piel­grzy­mem, iż uczy­nił ślub wę­drów­ki do' zie­mi świę­tej, oj­czy­zny wol­nej, ślu­bo­wał wę­dro­wać póty aż ja znaj­dzie.

Ale Na­ród Pol­ski nie jest bó­stwem jak CHRy­stus, więc du­sza jego piel­grzy­mu­jąc po ot­chła­ni zbłą­dzić może, i był­by od­wle­czo­ny po­wrót jej do cia­ła i zmar­twych­wsta­nia.

Od­czy­tuj­my więc Ewan­gel­ją Chry­stu­sa.

I te na­uki i przy­po­wie­ści, któ­re ze­brał chrze­ścia­nin piel­grzym z ust i pism chrze­ścian Po­la­ków, mę­czen­ni­ków i piel­grzy­mów.I

Pły­nę­ły po mo­rzu ukrę­ly wiel­kie wo­jen­ne i sta­tek je­den mały ry­bac­ki. A był czas burz­li­wy je­sien­ny; w tym cza­sie im okręt więk­szy tem bez­piecz­niej­szy, a im mniej­szy tem nie­bez­piecz­niej­szy.

Rze­kli więc lu­dzie z brze­gu: bło­go­sła­wie­ni że­gla­rze okrę­tów wiel­kich! bia­da że­gla­rzom w stat­ku ry­bac­kim cza­su je­sien­ne­go.

Ale nie wi­dzie­li lu­dzie z brze­gu, iż na okrę­tach wiel­kich po­pi­li się majt­ko­wie i zbun­to­wa­li się, i po­tłu­kli na­rzę­dzia przez któ­re ster­nik uwa­ża gwiaz­dy, i skru­szy­li igli­cę że­glar­ska ma­gne­so­wa. A wszak­że okrę­ty zda­wa­ły się na po­zór rów­nie po­tęż­ne jak pier­wej.

Ale nie mo­gąc wi­dzieć gwiaz­dy na nie­bie i nie ma­jąc igli­cy ma­gne­so­wej, zbłą­dzi­ły i po­to­nę­ły okrę­ty wiel­kie.

A sta­tek ry­bac­ki pa­trząc na nie­bo i na igli­cę nie zbłą­dził i do­szedł brze­gu; a cho­ciaż roz­bił się przy brze­gu, ura­to­wa­li się lu­dzie i ura­to­wa­li na­rzę­dzia swe i igli­cę swą. A okręt zno­wu od­bu­du­ją.

I po­ka­za­ło się, że wiel­kość i moc okrę­tów do­bre są, ale bez gwiaz­dy i kom­pa­su ni­czem są.

A gwiaz­dą Piel­grzym­stwa jest wia­ra nie­bie­ska, a igli­cą ma­gne­so­wą jest mi­łość Oj­czy­zny.

Gwiaz­da świe­ci dla wszyst­kich, a igli­ca kie­ru­je za­wsze na pół­noc. A wszak­że, z tą igli­cą moż­na że­glo­wać i na wscho­dzie i na za­cho­dzie, a bez niej i na mo­rzu po­łnoc­nem przyj­dzie błąd i roz­bi­cie.

Więc z wia­rą i mi­ło­ścią wy­pły­nie sta­tek piel­grzym­ski pol­ski, a bez wia­ry i mi­ło­ści ludy wo­jen­ne i po­tęż­ne za­błą­dzą i roz­bi­ją się. A kto z nich wy­ra­tu­je się, nie od­bu­du­je okrę­tu.II.

Dla cze­góż dane jest na­ro­do­wi wa­sze­mu dzie­dzic­two przy­szłej wol­no­ści świa­ta?

Wie­cie, iż czło­wiek któ­ry ma kil­ku krew­nych, nie za­pi­su­je dzie­dzic­twa temu któ­ry jest naj­sil­niej­szy, ani temu któ­ry jest naj­po­myśl­niej­szy, ani temu któ­ry naj­smacz­niej jada i naj­le­piej pija.

Ale temu, któ­ry go naj­wię­cej ko­cha i miesz­ka przy nim, kie­dy inni bie­ga­ją za kuch­nia, zy­skiem i za­ba­wy.

Otoż i wa­sze­mu na­ro­do­wi dla tego za­pi­sa­ne dzie­dzic­two wol­no­ści.

Dla cze­góż dana jest na­ro­do­wi wa­sze­mu moc zmar­twych­wsta­nia?

Nie dla tego że na­ród wasz był po­tęż­ny, bo Rzy­mia­nie po­tęż­niej­si byli i umar­li, a nie zmar­twych­wsta­ję.

Nie dla tego że wa­sza rzecz­po­spo­li­ta była sta­ro­żyt­na i sław­na, boi We­ne­cja i Ge­nua były sta­ro­żyt­niej­sze i sław­niej­szy i umar­ły, a nie zmar­twych­wsta­ją.

Nie dla tego że na­ród wasz był oświe­co­ny na­uka­mi, bo Gre­cja mat­ka fi­lo­zo­fów umar­ła i le­ża­ła w gro­bie aż za­po­mnia­ła o wszyst­kich na­ukach, a kie­dy sta­ła się pro­sta­kiem, oto za­czę­ła ru­szać się.

I oświe­co­ne były kró­le­stwa West­fal­skie, Wło­skie i Ho­len­der­skie, któ­re wi­dzie­li­ście że po­ro­dzi­ły się i po­umie­ra­ły, a nie zmar­twych­wsta­ję.

A wy bo­dzie­cie wzbu­dze­ni z gro­bu, bo­ście wie­rzą­cy, ko­cha­ją­cy i na­dzie­ję ma­ję­cy.

Wie­cie, iż pierw­szy umar­ły któ­re­go Chry­stus z gro­bu wzbu­dził był Ła­zarz.

I nie wzbu­dził Chry­stus z gro­bu ani het­ma­na, ani fi­lo­zo­fa, ani kup­ca, ale Ła­za­rza.

I po­wia­da Pi­smo iż Chry­stus ko­chał go, i był to je­den czło­wiek nad któ­rym Chry­stus pła­kał. A któż jest te­raz Ła­za­rzem mię­dzy na­ro­da­mi?III.

Piel­grzy­mie pol­ski, by­łeś bo­ga­ty; a oto cier­pisz ubó­stwo i nę­dzę; abyś po­znał co jest ubó­stwo i nę­dza, a gdy wró­cisz do kra­ju abyś rzekł: Ubo­dzy i nę­dza­rze współ­dzie­dzi­ca­mi mo­je­mi są.

Piel­grzy­mie, sta­no­wi­łeś pra­wa, i mia­łeś pra­wo do ko­ro­ny, a oto na ob­cej zie­mi wy­ję­ty je­steś z pod opie­ki pra­wa; abyś po­znał bez­pra­wie, a gdy wró­cisz do kra­ju, abyś wy­rzekł: Cu­dzo­ziem­cy ra­zem ze mną wspól­pra­wo­daw­ca­mi są.

Piel­grzy­mie, by­łeś uczo­ny, a oto na­uki któ­reś ce­nił sta­ły ci się nie­uży­tecz­ne, a te któ­reś lek­ce­wa­żył ce­nisz te­raz; abyś po­znał co jest na­uka świa­ta tego, a gdy wró­cisz do kra­ju abyś rze­ki: Pro­stacz­ko­wie współ­ucz­nia­mi memi są.IV.

Nie ucie­kaj­cie się pod opie­kę ksią­żąt, urzęd­ni­ków i mę­dr­ków cu­dzo­ziem­skich.. Głu­pi jest kto w cza­sie burz­li­wym, kie­dy chmu­ry z pio­ru­na­mi cią­gną, ucie­ka się pod opie­kę dę­bów wiel­kich albo pusz­cza się na wodę wiel­ką.

Ksią­żę­ta i urzę­dy wie­ku tego są to drze­wa wiel­kie, a mą­drość wie­ku tego jest to woda wiel­ka.

Nie my­śl­cie aby urząd przez się zły był i na­uka przez się zła była, ale je lu­dzie ze­psu­li.

Al­bo­wiem urząd we­dle Chry­stu­sa, był to krzyż na któ­rym czło­wiek do­bry da­wał się przy­bi­jać i mę­czyć dla do­bra dru­gich.

Dla tego na­masz­cza­no kró­le jak ka­pła­ny, aby zlać na nich ła­skę po­trzeb­ną do po­świę­ce­nia się. A na­miest­nik Chry­stu­sa na­zy­wał się Słu­gą sług.

A na­uka po­dług Chry­stu­sa mia­ła być sło­wem bo­żem, chle­bem i zdro­jem ży­cia. Po­wie­dział Chry­stus: czło­wiek nie­tyl­ko żyje chle­bem, ale i sło­wem.

A póki tak było, sza­no­wa­no urząd i na­ukę. Ale po­tem lu­dzie pod­li za­czę­li ci­snąć się do urzę­du jak do łoża cie­płe­go aby w niem spać, a ce­ni­li miej­sce urzę­do­wa­nia jako karcz­mę przy dro­dze we­dle do­cho­dów jej.

A lu­dzie ucze­ni roz­da­wa­li za­miast chle­ba tru­ci­znę i głos ich stul się jak szum mły­nów pu­stych, w któ­rych nie było już zbo­ża wia­ry, a więc mły­ny szu­mią a nikt się z nich nie na­kar­mi.

A wy sta­li­ście się ka­mie­niem pro­bier­czym ksią­żąt i mę­dr­ków świa­ta tego: bo w piel­grzym­stwie wa­szem, aza nie wię­cej wam po­ma­ga­li że­bra­cy niż ksią­żę­ta; a w bi­twach wa­szych i wię­zie­niach i ubó­stwie, aza nie wię­cej was na­kar­mił pa­cierz ani­że­li na­uka Vol­ta­ira i He­gla, któ­re są jako tru­ci­zna, i na­uka Gu­izo­ta i Co­usi­na, któ­rzy są jako mły­ny pu­ste.

I dla tego po­szły w po­gar­dę urzę­dy i mą­drość: bo czło­wie­ka pod­łe­go na­zy­wa­ją w Eu­ro­pie mi­ni­ste­rial­nym, to jest czło­wie­kiem urzę­do­wym; a czło­wie­ka głu­pie­go na­zy­wa­ją dok­try­ne­rem, to jest mę­dr­kiem.

Było tak i za cza­sów przyj­ścia Chry­stu­sa, iż pu­bli­kan rzym­ski, to jest urzęd­nik, zna­czył to samo co zło­dziej, a pro­kon­sul, to jest rząd­ca, zna­czył to samo co cie­mię­ży­ciel, a fa­ry­ze­usz, czło­wiek pi­śmien­ny ży­dow­ski, zna­czył to samo co chy­try, a so­fi­sta, czy­li mę­drzec grec­ki, zna­czył toż samo co oszust. I to zna­cze­nie zo­sta­ło im aż do dnia dzi­siej­sze­go.

A do przyj­ścia wa­sze­go, ta­kie zna­cze­nie będą mia­ły w Chrze­ś­cjań­stwie sło­wo roi, i sło­wo lord, i sło­wo par, i sło­wo mi­ni­ster, i sło­wo pro­fe­sor.

Ale wy po­wo­ła­ni je­ste­ście, aby­ście wró­ci­li do po­sza­no­wa­nia w kra­ju wa­szym i w ca­łem Chrze­ściań­stwie urząd i na­ukę.

Al­bo­wiem star­si mię­dzy wami nie są ci, któ­rzy naj­spo­koj­niej na star­szeń­stwie za­sy­pia­ją i z urzę­du swe­go bo­ga­cą się;

Ale ci, któ­rzy naj­wię­cej trosz­czą się i naj­mniej śpi? a prze­śla­do­wa­ni są i wy­śmie­wa­ni go­rzej niż wy, a zie­mie wiel­kie i bo­gac­twa po­rzu­ci­li, a któ­ry z nich wpad­nie w moc nie­przy­ja­cie­la, tedy mę­czo­ny jest sro­żej niż wy.

A w in­nych kra­jach, kie­dy nad­cho­dzi nie­przy­ja­ciel i od­mie­nia rzą­dy, tedy lud gi­nie i odzie­ra­ny jest, a urzęd­ni­cy za­wsze urzę­du­je i mę­dr­ko­wie za­wsze roz­pra­wia­ją, i wszyst­kim za­rów­no słu­żą i od wszyst­kich za­rów­no płat­ni są.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: