- W empik go
Dziennik Sprawy Bożej, T. I - ebook
Dziennik Sprawy Bożej, T. I - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 828 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przed pół wiekiem z górą, w roku 1924 prof. Stanisław Pigoń ujawnił niewielki fragment zapisków pamiętnikarskich Seweryna Goszczyńskiego dotyczących lat 1801–1842, słusznie podkreślając, iż z ogromnej spuścizny rękopiśmiennej tego poety, jego wspomnienia stanowią część najważniejszą jako źródło historyczne obejmujące swą akcją duży obszar, jako przebogata kopalnia szczegółów biograficznych i wreszcie jako klucz do zrozumienia wielu tajemnic tej niezwykłej osobowości. „ Należało im się od dawna ogłoszenie drukiem w całości“ – stwierdzał edytor. Choć ów fragment pamiętnikarski obejmował zaledwie pierwszą połowę życia autora Zamku kaniowskiego, stanowił jednak niewielką całość, mniej więcej jednolitą pod względem treści i formy.
W końcowych partiach ogłoszonej przez Pigonia Podróży mojego życia spisanej przez Goszczyńskiego w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku pojawiło się kilkakrotnie nazwisko Andrzeja Towiańskiego, człowieka, który wywarł decydujący wpływ na życie i psychikę poety. Była to zapowiedź zmian zarówno w stanie ducha pamiętnikarza, widocznych w jego zapiskach i refleksjach, jak i w charakterze jego działalności publicznej. Choć Goszczyński jako pamiętnikarz narodził się późno, a podnieta mistrza miała w tych zainteresowaniach znaczenie decydujące, należy pamiętać, że nerw pamiętnikarski ujawnił poeta już dawniej spisując swój Dziennik podróży do Tatrów.
Podróż mojego życia, aczkolwiek obejmująca okres dzieciństwa aż po wiek dojrzały, spinana, jak zaznaczyłem, w latach pięćdziesiątych, nie mogła jednak uwolnić się od wpływu ducha Sprawy, jej jednolitość moralna opiera się bowiem wyraźnie na nauce mistrza; Pigoń słusznie zwracał uwagę, że Podróż… jest jakby ekspozycją Sprawy Bożej. W połowie lutego 1859 roku, gdy powstawał tekst Podróży mojego życia autor notował:
„Dotąd jest to zarys bardzo ogólny, rozwinienia szczegółowe przyjdą później, jeżeli Bóg dozwoli życia, jeżeli ta praca jest wedle myśli Bożej, na mojej drodze. Mnie się zdaje, że tak jest, bo z niezwyczajnym interesem i w wolności od niskich pobudek oddaję się tej pracy. Przynajmniej me jest ona grą fantazji; nie… jest to zmyślenie, powieść wymarzona, ale wierny obraz rzeczywistości, której się… dotknąłem w moim życiu. Jeżeli wrośnie w książkę, będzie to z moich książek najwięcej może czytana i najpożyteczniejsza, i jedyna, co jakiś czas przetrwa“.
Ten kilkudziesięciostronicowy tekst zasługuje również na uwagę ze względu na prezentację techniki zapisu, w kręgu bowiem tych samych doświadczeń powstaje tekst obszernego Dziennika Sprawy Bożej, po raz pierwszy ujawniany tu w całości.
1. DZIENNIK SPRAWY BOŻEJ – DZIEJE TEKSTU
,. Zapiski pamiętnikarskie prowadził Goszczyński systematycznie niemal do ostatnich tygodni swego życia. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności część nie ogłoszona dotąd drukiem ocalała do naszych czasów, choć tylko w kopii. Myśl o wydaniu Dziennika nurtowała już „kolegę i przyjaciela“ Pigonia, Józefa Komendę (1890–1920), polonistę, paroletniego sekretarza Muzeum Narodowego w Rapperswilu, badacza życia i twórczości Goszczyńskiego. On to przystąpił w latach 1914–1919 do skopiowania materiałów po poecie złożonych w końcu lat siedemdziesiątych XIX w. przez Agatona Gillera w Muzeum Rapperswilskim. Oryginały rękopisów spłonęły w 20 lat później w Warszawie wraz ze zbiorami tego Muzeum. Ocalały jedynie odpisy Komendy, które na krótko przed swą śmiercią przekazał w roku 1919 Stanisławowi Pigoniowi. Pigonia pasjonowały te odpisy; poważną część skopiowanych materiałów skolacjonował z autografami, w ten sposób sczytany z autografami Dziennik Sprawy Bożej nabrał wagi pierwszorzędnego dokumentu. W oparciu o skopiowane przez Komendę materiały ogłosił też Pigoń w latach trzydziestych kilka szkiców i studiów, a relacje, teksty fragmentów Dziennika dotyczące Mickiewicza wykorzystał przede wszystkim w tomach XI i XVI Dzieł wszystkich A. Mickiewicza zawierających Przemówienia i Rozmowy poety. W ten sposób Pigoń podjął i zrealizował choć fragmentarycznie myśl Józefa Komendy. Całości Dziennika nie udało mu się jednak wydać. Listy Seweryna Goszczyńskiego (1823 – 2875) zebrane i do druku przygotowane przez St. Pigonia (Kraków 1937), ostatnia większa publikacja Profesora na temat Goszczyńskiego, zamknęły Jego zainteresowania posiadanymi materiałami. W latach 1957 – 1961 przekazał teki odpisów do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie. Nie miał nadziei, by mógł jeszcze w ciągu swego życia do spraw tych powrócić.
Po kilkudziesięciu latach od chwili, gdy zapiski pamiętnikarskie Goszczyńskiego wzbudziły zainteresowanie uczonych, podejmujemy na nowo trud edytorski, świadomi tego, iż należy co rychlej wydać w całości ten pierwszorzędnej wagi dokument.
2. HISTORIA POWSTANIA DZIENNIKA
Myśl sporządzenia Dziennika Sprawy Bożej narodziła się stosunkowo wcześnie; wyprzedziła o ok. 10 lat pisaną w latach pięćdziesiątych Podróż mojego życia. Zamysł pisania Dziennika był niejako logiczną konsekwencją gromadzenia materiałów od chwili zainteresowań w połowie 1842 roku towianizmem. Znaczenie dokonującego się w życiu emigracji i wybranych jednostek przełomu religijnego wydawało się tak wielkie, że Goszczyński postanowił utrwalić te chwile gromadząc Notaty. Świadomie stał się kronikarzem Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego.
Technika pracy była podobna jak przy pisanej później Podróży mojego życia, choć Dziennik Sprawy powstawał raczej na bieżąco. Podobnie jak w tamtym zapisie Goszczyński najpierw „dzierga kanwę“, wznosi rusztowanie faktograficzne, gromadzi na bieżąco parerga, drobne zapisy kronikarskie, luźne refleksje, by kiedyś nadać im ostateczny kształt literacki. Pewne fragmenty zostają istotnie później opracowane, całość jednak nigdy nie otrzymała ostatecznej redakcji. Z biegiem lat materiałów przybywało, brakło natomiast czasu i sił na ich literacką redakcję. Pamiętnik, którego wartość dokumentalna jest niezaprzeczalna, pozostał zbiorem luźnych zapisków i notat wymagających uporządkowania edytorskiego.
Pierwszą notatkę zdradzającą zamierzenia kronikarskie Goszczyńskiego znajdujemy stosunkowo późno, bo dopiero 8 grudnia 1843 r.; wówczas to zobowiązywał się poeta: „Każdą sobotę poświęcić głównie przejrzeniu i porządnemu ułożeniu notat zebranych w ciągu tygodnia“.
Pokaźny zrąb materiałów niewątpliwie już wówczas istniał. Sam Dziennik Sprawy Bożej, choć prowadzony niesystematycznie od sierpnia 1841 roku, zdaje się świadczyć, iż wtedy właśnie zamysł pamiętnika zaczął się rysować. W ciągu kilku lat Goszczyński zyskuje sobie w kręgu towiańezyków opinię kronikarza Sprawy. 5 czerwca 1844 r. notował m.in.:
„Adam polecił mi przekład pism mistrza na francuskie. Mówił także dobrze o moich Notatach, które mu komunikowałem i widzi podobieństwo, że będą drukowane“.
Notaty Goszczyńskiego udostępniane braciom spełniają ogromną rolę propagandową. Mikołaj Kamieński protestujący w grudniu 1844 roku przeciwko pismu Aleksandra Chodźki do cara, w nocy po lekturze notat poety „wśród wielkich pokus uratowany został“ i wyrzekł się swej woli na rzecz mistrza. W roku 1860 z racji zarysowującego się zatargu Dzwonkowskich z Towiańskim, przepisuje dla nich Goszczyński niektóre noty z rozmów z mistrzem, udostępnia im też cały zbiór pism związanych ze Sprawą. Fakty podobne, choć rzadko odnotowywane w Dzienniku, niewątpliwie musiały stanowić zachętę dla pracowitego kronikarza. Sporządzane początkowo luźno i niesystematycznie notaty wyprzedziły o kilka lat dojrzewający zamysł pisania Dziennika Sprawy Bożej. 27 stycznia 1847 r. Goszczyński zanotował znamienne postanowienie: „Od dnia dzisiejszego zapisywać wszystko, co się tyczy Sprawy; pisać kronikę Sprawy“. W ten sposób zamysł od kilku co najmniej lat luźno realizowany przybiera coraz realniejsze kształty. Postanowienie pisania kroniki wyprzedza jednocześnie o kilkanaście miesięcy zalecenie i błogosławieństwo samego mistrza:
„Zapisuj każdą myśl, która cię uderzy. Poświęcaj pisaniu godziny przedpołudniowe, notuj, zbieraj materiały“ (3 VI 1848).
Kronikarskie zainteresowania brata Seweryna otrzymały sankcję najwyższą. Ale następne lata nie odsłaniają śladów pracy poety nad literackim kształtem Dziennika. Dopiero 21 maja 1855 r. natrafiamy na interesujący zapis:
„Od trzech dni pracuję nad uporządkowaniem notat i innych materiałów do mojego Dziennika. Kto wie, jak długo pożyję, czy nie nadejdzie wkrótce położenie, w którym o podobnej pracy ani myśleć, a ona tymczasem ma dla mnie pewną wagę, dlatego korzystam z tej pory przyjaznej i usiłuję zrobić, o ile da się zrobić. Będzie jej wiele, bardzo wiele brakowało, ale zaprowadzi się pewny porządek – a ktoś kiedyś może i z tego skorzysta“.
Jakaś więc część materiałów z lat ubiegłych została wówczas uporządkowana. Na początku roku 1859 powstaje rys ogólny życia poety doprowadzony do roku 1842, znany pt. Podróż mojego życia. O pracy redakcyjnej nad Dziennikiem Sprawy Bożej znów brak informacji. Dopiero w końcu maja 1864 roku znajdujemy interesujący, ale ostatni już, zapis mówiący o porządkowaniu materiałów:
„Pracuję od kilku dni nad uporządkowaniem moich notat. Dzisiaj przezierałem odnoszące się do Sprawy nowej epoki i do Koła Towiańskiego. Wiele popaliłem“.
Redakcja była więc prawdziwą „redukcją“. Nie wiemy, jaka część materiałów została wówczas przejrzana, co w tym okresie utrzymującego się rewizjonizmu wobec Sprawy zostało poddane całopaleniu. W latach następnych Goszczyński kontynuuje wprawdzie swój Dziennik, ale zapisy są coraz bardziej sporadyczne. Od szeregu już lat poeta odchodził od Koła, powracał do aktywnej twórczości literackiej, co niewątpliwie wpłynęło na zmniejszenie zainteresowania formą zapisu pamiętnikarskiego. Powrót wiosną 1872 roku do kraju, wzmożone kontakty towarzyskie, czego ślady odnajdujemy jeszcze w luźnych zapiskach, również nie sprzyjają pracy nad Dziennikiem Sprawy Bożej. Do nadania mu ostatecznego kształtu poeta nie zdążył już powrócić. W niespełna cztery lata po osiedleniu się we Lwowie zakończył swoje tułacze życie. Dziennik pozostał zbiorem luźnych zapisów i nie uporządkowanych, notat, którym obecnie należało nadać kształt edytorski3. NARODZINY I ROZWÓJ SPRAWY BOŻEJ
Dziennik Goszczyńskiego rejestruje początkowo wydarzenia z retrospekcji poczynając od daty powstania pierwszego dokumentu – wykładu nauki Andrzeja Towiańskiego Biesiady z Janem Skrzyneckim na polach Waterloo (17 I 1841). Daje wyraz, choć z konieczności w ogromnym skrócie, tym tęsknotom, które wyjaśniają genezę całego ruchu powstałego w łonie emigracji. Znamienna jest pod tym względem notatka z 12 sierpnia 1841 r.:
„Dziwne wieści emigracyjne. Gorecki, Mickiewicz i Sobański Izydor wezwani byli na jakieś posłuchanie, gdzie im objawiono, że w przeciągu sześciu miesięcy Polska będzie jak była i emigracja wróci do kraju. Wypadek ten nie ma być dziełem ani arystokracji, ani demokracji, ale przychodzi takim sposobem, że nikt ani pomyślał,o nim. Sam Bóg (…) przywraca Polskę. Wieść ta zakrawa na bajkę; rozleciała się jednak we mgnieniu oka po emigracji paryskiej i wzruszyła wszystkie umysły najpiękniejszymi marzeniami“.
Goszczyński nie potrafi wyjaśnić zjawiska racjonalnie, ale echa szerzącej się Sprawy wywołują w nim „dziwną radość“. Towiański swoją nauką daje złudną, ale któż o tym wówczas myślał, odpowiedź na te tęsknoty i marzenia, 'których rzeczywistość ówczesna była zaprzeczeniem. Ponad skłóconymi obozami politycznymi i programami ideowymi powstaje idea o sankcjach religijnych – „Jest to nic więcej, tylko nasza demokracja, nasze najszlachetniejsze teorie polityczne i filozoficzne podniesione do religii“ – notował 4 czerwca 1842 r. z wzrastającym entuzjazmem dla Sprawy, werbowany przez Nabielaka nowy jej adept – Seweryn Goszczyński. Szarzyzna i beznadziejność emigracyjnej egzystencji znalazła dopełnienie w tęsknotach za wzniosłymi ideałami. Garstce tułaczy Towiański ukazał się jako twórca całościowej wizji świata, nauki żywej, czerpiącej swe soki z Nowego Testamentu, z niego wyprowadzającej swą moc i zachętę do aktywnego działania, na nim budującej swe nakazy moralne. Mistrz zdawał się ratować emigrantów od całkowitego bankructwa. Dlatego z zainteresowaniem obserwowane od sierpnia 1841 roku wieści i echa wystąpień Towiańskiego zostają życzliwie, jeśli nie entuzjastycznie przyjęte. Dziennik Goszczyńskiego ukazuje kolejne fazy kształtowania się ruchu, odsłania niekiedy sceptycyzm wobec rodzącej się Sprawy. „Rozum powinien być doradcą człowieka“ – notował poeta przy okazji lektury artykułu o La – mennais'm, a z drugiej strony dawał wyraz swym rozterkom, na które odpowiedź znajdował w modlitwach, w poszukiwaniu prawdy w samotności. Służba ku chwale Bożej, skupienie duchowe stawało się również „ważną usługą dla dobra Ojczyzny“. 2 sierpnia 1842 r. dochodzi do decydującej rozmowy Goszczyńskiego z Mickiewiczem, który już od roku jest zwolennikiem Sprawy Bożej i członkiem zorganizowanego przed trzema miesiącami Koła. Tęsknoty chiliastyczne Goszczyńskiego, jego wiara w przyjście Królestwa Bożego, w „człowieka z nieba“ pozwalają mu usunąć ostatnie wątpliwości. Autor Uczty zemsty, od 20 lat nie praktykujący, odbywa spowiedź i odrodzony wewnętrznie według wszelkich rzymskokatolickich form religijnych rozpoczyna swą działalność w „nowym Kościele“ budowanym przez mistrza Towiańskiego:
„Przyjmuję wiarę w posłannictwo mistrza, ostatecznie, na zawsze. Nie widzę nigdzie prawdy, tylko w idei Towiańskiego“ – notował Goszczyński 2 sierpnia 1842 r. po widzeniu się w St. Germain z Mickiewiczem. W Dzienniku odsłania powody „wejścia do Sprawy Nowej Epoki“, w której słowo Chrystusa miało być czynem. W zapisach nowego adepta towianizmu, niedawnego działacza demokratycznego, znamienne są przede wszystkim nie tyle tęsknoty do jakiegoś synkretyzmu religijno-filozoficznego, ile złudzenia o możliwości osiągnięcia na gruncie mistyki synkretyzmu politycznego. Goszczyński z dumą pisze, że po raz pierwszy mistrz potrafił zebrać Polaków „aby byli jedno“. Z wiarą i entuzjazmem podkreślał słowa Towiańskiego: „ oto kilkudziesięciu Polaków od roku dają wzór miłości, zgody, jedności, w jakie świat dzisiejszy wierzyć nie mógł“. Z uznaniem pisał Goszczyński w kilka miesięcy później o staraniach Towiańczyków „zwrócenia emigracji z bezdrożów partii politycznych i doktryn rozumowych“:
„ nie tworzymy nowej partii, nie zamierzamy burzyć dawnych, jedynie dążymy do połączenia wszystkich w uczuciu polskim opartym na prawdzie, na miłości Boga i woli Boskiej“.
Były demokrata z dumą podkreślał takie choćby stwierdzenie mistrza, iż jest „arystokracja najohydniejszą rzeczą na ziemi“. Lud pozostawał w jego oczach i w świetle wyznań Towiańskiego najważniejszą częścią narodu, albo właściwym narodem. W ten sposób romantyczne tęsknoty do konstrukcji całościowego światopoglądu znajdowały dla niektórych ujście w towianizmie, w jego aspektach filozoficznych i społecznych. Z taką samą nadzieją patrzył również na ten ruch Lucjan Siemieński, 'kiedy w nie datowanym liście pochodzącym zapewne z jesieni 1842 roku pisał do Goszczyńskiego:
„ więcej może być żywiołu do wskrzeszenia i odrodzenia Polski niż we wszystkich dotychczasowych stowarzyszeniach. W czym ta nauka szczególniej wielu uderza, to w tym, że w niej znikną owe drobne podziały namiętności politycznych, jak: demokracja, arystokracja, zjednoczenie itp. W obliczu prawd wielkich wszyscy się zbratają. Do tego jest powszechna dążność “.
A nieco wcześniej pisał wprost:
„ jakaś nieodgadniona siła popycha nas ustawie ku rozmyślaniu nad religią, nad jej powołaniem do rządzenia narodami“.
W imię tych tęsknot dążono nawet do zjednania dla Sprawy ducha cara Aleksandra, odwoływano się do Napoleona, który jakoby miał otwierać epokę panowania Chrystusa. W ten sposób świat porewolucyjnych przemian i stosunków ukształtowanych w wyniku wielkiej epopei napoleońskiej zyskiwał sankcję religijną. W duchu tej wielkiej sprawy szukano porozumienia ze Stolicą Apostolską. Zapisy Goszczyńskiego ujawniają tęsknoty i wiarę w bliskość ery zlania się dwóch tonów: tonu religijnego wniesionego w dzieje przez Chrystusa i tonu politycznego reprezentowanego przez Napoleona. Goszczyński towiańczyk i autor Listu braterskiego pisanego w końcu 1842 roku szuka korzeni prawd filozoficznych bądź politycznych w religii; bez tej podstawy wszystko staje się „błędem, a następnie źródłem sporów, przyczyną nienawiści i rozdwojeń“. Obrona ludu i pełne zjednoczenie się z nim możliwe jest dopiero w idei religijnej, a nie w doktrynie politycznej. Odbudowa Polski możliwa jest wówczas, gdy ma „w duchu swoim owo tchnienie Boże“, staje się sprawą świętą i w takim zjednoczeniu niepokonalną. Szukanie dla Polski ratunku w walce stronnictw jest dla neofity towianizmu niedorzecznością. Nienawiść stronnictw prowadzi bowiem do „poświęcenia Polski interesowi stronnictwa“. Idea religijna niesie natomiast nakaz miłości, łączy w imię wspólnego celu i szczęścia.
„Oto przyszedł człowiek ze słowem Bożym w ustach, z ubóstwieniem Chrystusa, z najwyższą pobożnością w duchu naszej narodowej wiary, cichy, pokorny, szczery, łączy ludzi w Bogu, spełnia miłość czynami, przyznaje najwyższą wolność duchowi, przepowiada Polsce przyszłość, jakiej żaden może naród nie miał dotąd, ze sprawy uciśnionego ludu robi sprawę samego Boga, potwierdza wszystko, co mogło być wzniosłego, ślachetnego w czynach, podnosi godność człowieka wyżej nad wszelkie ideały dotychczasowych marzycieli politycznych, filozoficznych i religijnych ; nie tworzy żadnej sekty, żadnej partii, nie klei żadnego Komtu, żadnej Centralizacji, żadnej dynastii, nie myśli o pamwaniu, chce tylko rozpocząć szereg nowych myśli, nowych prac oświetlonych ideą religijną " – pisał z przekonaniem neofity autor Listu braterskiego, w którym uzasadniał prawdziwość nowej nauki. Dziennik i pisma towianistyezne Goszczyńskiego odsłaniają, jak rzadko który tekst z… epoki, genezę ruchu i kulisy stosunkowo szybkiego rozprzestrzeniania się idei Sprawy Bożej. Już we wrześniu 1842 roku wyznawcy mistrza działają w Orleanie i w innych miastach Francji, nawiązany zostaje kontakt z sektą Vintrasa, mający być pierwszym urzeczywistnieniem idei braterstwa narodów w imię „najświętszej idei”. Echa nauki Towiańskiego docierają i znajdują zwolenników w Krakowie i w Warszawie, w Szwajcarii i we Włoszech, a nawet na terenie Rosji (Petersburg), Ukrainy i w Czechach. Przyczyn rozgłosu Sprawy dopatrywano się najczęściej w niezwykłej osobowości mistrza i jego wprost, magnetycznym wpływie na otoczenie; w sytuacji emigracji skłóconej politycznie i pogrążonej niekiedy w krańcowej depresji psychicznej; w końcu również w atrakcyjności nauki Towiańskiego dającej obietnicę nieuchronnego i szybkiego odrodzenia Polski i świata, a także spełniającej nadzieje i tęsknoty romantyków do całościowego światopoglądu. Dalecy jesteśmy od idealizowania roli towianizmu, ale niewątpliwie ma rację Pigoń, kiedy podkreśla, że:
„ przy wszystkich swych wyboczeniach był to fakt dziejowy mający własne rozległe korzenie, własną koronę, kwiaty i nasiona. Z soków epoki czerpał on treść również dla owych wyboczeń… Pokolenie połowy w. XIX wzrosłe w romantycznym kulcie człowieka, wierzące jak w dogmat w twórczą wszechmoc jaźni i jak w dogmat drugi w ziszczalność Królestwa Bożego na ziemi, w jego osiągalność ludzką mocą, pokolenie skore do heroizmu religijnego… – tutaj właśnie, przez towianizm, wypowiedziało się w dziejach polskiej kultury bodajże najzupełniej, a w każdym razie najcharakterystyczniej. Prawymi dziećmi czasu byli oni wszyscy “.
Rychło jednak ruch towianistyczny zaczął też objawiać pierwsze symptomy poważnych schorzeń, które widoczne są już w stosunkach erotycznych Teodora E. Rutkowskiego, we wzajemnych obmowach, w buncie brata Pilchowskiego, który przyznaje sobie nieomylność, w narastających tendencjach filocarskich Koła rodzących protest Słowackiego; rośnie wśród zwolenników Sprawy znaczenie rekwizytów i różnego rodzaju bibelotów pełniących funkcję relikwii, szerzy się nadmierne wyczulenie na sny i widzenia, którym przypisuje się kontakt z zaświatem oraz dochodzenie tą drogą do świadomości kolejnych etapów poprzednich wcieleń itp. Pragnienie totalnej przebudowy stosunków m.in. obyczajowych, mobilizacja niemal żołnierska narzucająca „nowy ton“ we wszystkim, nakazująca obowiązek nowego urządzenia familii, mówiąca o nowych obowiązkach rodzinnych w duchu apostolstwa Sprawy groziły wypaczeniem, były ponad siły przeciętnych ludzi. Przede wszystkim jednak rysy patologiczne ruchu objawiają się w narastającym kulcie mistrza oraz jego żony, tj. „siostry Karoliny“, w wierze w nieomylność mistrza, w kulcie, który doprowadził z czasem do zachwiania tak zawziętego i żelaznego wyznawcy idei towianizmu, jakim był pr zez długie lata Seweryn Goszczyński.
Dziennik Sprawy Bożej odsłania w najdrobniejszych szczegółach narastanie wszelkich symptomów choroby, najczęściej nie uświadomionych przez autora.
Treścią nowej nadchodzącej epoki miało być „wyzwolenie ducha“, skupienie się w „tonie Chrystusowym“, dokonanie tego, czego nie dopełnił Napoleon. Totalna krytyka istniejącej rzeczywistości jako nie podejmującej tonu Chrystusowego wymierzona była również przeciw Kościołowi; odczuwano potrzebę „zwyciężenia księży miłością większą dla Chrystusa“. Stąd wynikł coraz bardziej zaostrzający się zarówno na płaszczyźnie doktrynalnej, jak i moralno-obyczajowej konflikt z Kościołem. W łonie emigracji opozycję katolicką przeciw towiańczykom mobilizowali księża Zmartwychwstańcy – zwłaszcza księża Hieronim Kajsiewicz, Piotr Semenenko i Aleksander Jełowicki. Dziennik Goszczyńskiego ujawnia poszczególne etapy narastającego wrzenia, wzajemnych bojkotów i potępień. Jeszcze jedno źródło „potępieńczych swarów“ nękających naszą emigrację.
Niedługo też trwała jedność Koła powołanego przez mistrza z początkiem maja 1842 roku i zorganizowanego w siódemki z początkiem 1843 roku. W cztery lata później, w kwietniu 1846 roku następuje bunt w łonie ruchu przynoszący w efekcie rozłam Koła i wyłonienie się ugrupowania Mickiewiczowskiego. Dzieje tej apostazji, proces narastania krytyki mistrza i zarysowywania się nowej orientacji ukazują kronikarskie zapisy Goszczyńskiego. Żaden inny dokument epoki nie odsłania w takim stopniu tego niezwykle skomplikowanego i złożonego procesu narastających konfliktów w łonie emigracyjnego ruchu religijnego. Dziennik pisze wprawdzie człowiek najdłużej wierny mistrzowi, wytrzymujący wszelkie przeciwności, nazywający postępowanie Mickiewicza „szatańskim polowaniem na dusze braci“, ale jednocześnie powoli rewidujący również swoje własne stanowisko, podejmujący liczne „służby“ z bratem Adamem, będący niezaprzeczalnie pod jego urokiem, ukazujący siłę tej niezwykłej indywidualności.
Konsekwencje apostazji Mickiewicza dla samego Goszczyńskiego były dość złożone. Z jednej strony wiosną 1846 roku zaczął sobie autor Dziennika chyba po raz pierwszy uświadamiać niewłaściwe postępowanie braci, zaczął się dusić w Kole, z drugiej znów strony Mickiewiczowska apostazja przyniosła większą aktywizację Goszczyńskiego-poety w końcu lipca 1847 roku, podczas widzenia się z mistrzem, zostaje Goszczyński pasowany na „wieszcza epoki nowej“, otrzymuje „światło i siłę na tę drogę“. Po odstępstwie Mickiewicza Towiański zmierzał do zaktywizowania Goszczyńskiego, któremu powierzył zadanie torowania drogi nowej poezji Apel Towiańskiego o publiczną działalność twórczą przypomina postawę Mickiewicza; w ten sposób dzięki rewizjonizmowi brata Adama, zachowując jedność z mistrzem, Goszczyński zostaje pobudzony do twórczego działania.
Aktywizacja Goszczyńskiego widoczna jest nie tylko w podejmowanej wówczas w duchu towianistycznym twórczości poetyckiej, ale również w czynnej służbie braterskiej, w zabiegach o „nawrócenie“ brata Juliusza Słowackiego, w krytycznej postawie wobec postępowania wielu braci oraz w krytyce sytuacji wewnętrznej we Francji w czerwcu 1848 roku. Goszczyński zgadza się prawdopodobnie wówczas całkowicie z zacytowaną opinią Towiańskiego, iż „Francją rządzić zaczęło piekło. Francuz dzisiaj tonu Chrystusowego znieść nie może. Złe Francji wystąpiło w całej sile“.
Sytuacja polityczna we Francji czyni coraz bardziej nieznośną egzystencję uchodźców z Polski. Bytowanie na emigracji staje się wyjątkowo trudne – szykany, pozbawianie żołdu, deportacje, oto obraz, jaki daje się odtworzyć spod powodzi innych relacji dotyczących życia Koła. Powrót do twórczości poetyckiej powoduje nawiązanie stosunków z wydawcami poznańskimi i petersburskimi, a zaktywizowana postawa Goszczyńskiego wobec rzeczywistości ówczesnej objawia się w nawiązaniu kontaktów z emigracyjnymi ugrupowaniami politycznymi, w spotkaniach z J. B. Ostrowskim i wysłannikami z kraju, w propagandzie towianizmu wśród emigrantów, wreszcie z biegiem lat, w miarę narastania postawy rewizjonistycznej wobec Koła, w coraz aktywniejszym udziale w życiu kulturalnym Paryża – w nawrocie zainteresowań muzycznych, obecności na koncertach prywatnych, zainteresowaniach operą romantyczną itp.
Szczególnie rewelacyjne informacje Dziennika dotyczą kontaktów Goszczyńskiego z młodzieżą przybywającą z kraju do Paryża na początku lat sześćdziesiątych. Dyskusje z Zygmuntem Sierakowskim, Żukowskim odsłaniają nastroje i zamiary młodych studiujących w Petersburgu. Narastanie wrzenia rewolucyjnego w przeddzień powstania styczniowego widoczne jest w tych partiach Dziennika, które mówią o kontaktach towiańczyków z włoskim ruchem rewolucyjnym i narodowym, a przede wszystkim z jego przywódcą Garibaldim, w próbach nawiązania kontaktu z rewolucjonistami rosyjskimi, przede wszystkim z Hercenem, we wzmożonej agitacji towianistycznej wśród wysłanników z Litwy, Ukrainy i Królestwa, wśród przybyszów z Syberii, w ponownej próbie nawiązania kontaktów z Hotelem Lambert oraz xv publicznym postawieniu idei Sprawy na zebraniu… emigracyjnym w Bibliotece Polskiej w Paryżu. Dziennik Sprawy Bożej jest chyba jedynym zachowanym dokumentem mówiącym o zaangażowaniu towiańczyków w okresie powstania styczniowego. Dotąd nie uświadamialiśmy sobie, jak ogromna i wszechstronna agitacja została wówczas podjęta.
Końcowe partie Dziennika, choć posiadające duże luki i zapis znacznie krótszy, informują o dalszych tułaczych losach autora. Szczególnie wzruszające są podróże poety po Galicji, powrót na dawne szlaki wędrówek konspiracyjnych i tatrzańskich włóczęg, odświeżanie starych i zawieranie no – wych znajomości, całkowite zerwanie więzi z Kołem i wierność podstawowym ideom towianizmu widoczna nawet w podejmowanej agitacji.4. VETO BRATA SEWERYNA
Seweryn Goszczyński był niewątpliwie jednym z najbardziej i najdłużej prawowiernych towiańczyków. Przystąpiwszy do Koła na początku sierpnia 1842 roku, właściwie już do końca życia, a więc przez blisko 35 lat pozostał wyznawcą i apostołem nauki mistrza Andrzeja Towiańskiego. Wytrwał w swej prawowierności i potrafił przezwyciężać największe przeciwności piętrzące się już od roku 1844 przed Kołem. Z zaciętością neofity pozostał wierny mistrzowi w chwili, gdy zaczęła się zarysowywać w łonie Koła pierwsza opozycja w związku z pismem Aleksandra Chodźki do cara. Wykazał żelazny charakter nawet wówczas, gdy wiosną 1846 roku powstał rozłam w Kole pod przewodem Mickiewicza, nazwany „bluźnierstwem przeciwko duchowi Sprawy, który jest prawdą!“ Ale fala buntu miotająca wówczas Kołem przyniosła już pierwsze refleksje krytyczne, które narastały i wzmacniały się z biegiem lat doprowadzając w końcu do całkowitego zerwania związków z Kołem, przy zachowaniu wierności ideom towianizmu. I choć w swych zapiskach pamiętnikarskich rzadko zagłębiał się Goszczyński w opisy własnych stanów duchowych, relacjonując raczej wydarzenia, chętniej odtwarzając dyskusję i starcia programowe, Dziennik staje się mimo to pasjonującym dokumentem dziejów duszy towiańczyka. Z początku milczeniem, potrafi on wyrazić swe sympatie z zarysowującą się opozycją, z upływem lat i narastającą falą krytycyzmu daje coraz częściej upust swym tęsknotom do przemian i swym umiejętnościom krytycznej obserwacji środowiska. Pod tym względem Dziennik jest pierwszorzędnym źródłem informacji. Już wiosną 1849 roku dostrzega Goszczyński „ton prokuratorski“ we wzajemnych oskarżeniach się braci, widzi „śmierć wewnętrzną na ich twarzach i postawach , albo ruchy życia fałszywego“. Nie waha się operować terminologią niezwykle ostrą i wstrząsającą w swym krytycyzmie, kiedy pisze o „świętych konwulsjach w Kole i fałszywych pracach braci“. Jednocześnie kształtuje się bardzo złożona, o akcentach apologetycznych ale i nie wolna od krytycyzmu postawa kronikarza wobec mistrza. Już latem 1849 roku wyraża się Goszczyński krytycznie o rodzących się wewnątrz Koła „posforowanego jak psiarnia“ tendencjach do adoracji mistrza nazywanego Panem. Bez komentarza przyjmuje poeta w marcu 1852 roku włosy Towiańskiego otrzymane od Nabielaków. Z narastającym krytycyzmem obserwuje „bałwochwalstwo“ w stosunku do Towiańskiego podtrzymywane przez Karola Różyckiego. W kwietniu 1859 roku nie wytrzymuje do końca zbiorowej lektury pisma Towiańskiego:
„Wyszedłem przed czasem – notował w Dzienniku – męczą mię te kazania, które już Bóg wie, ile razy słyszałem. Różycki nie ma w tym taktu . To robi atmosferę tych schadzek trudną do zniesienia. A tymczasem trzeba milczeć, bo wielu braci rozmiłowało się w tym tonie i sposobie prowadzenia rzeczy“.
Brak tonu Chrystusowego w Kole, niedołęstwo, bałwochwalstwo prowadzące do całkowitego zaślepienia i bezkrytycznego zapatrzenia się na Zurych (gdzie była siedziba mistrza), prowadzi zdaniem Goszczyńskiego do niewolnictwa i nowego papizmu, nakłada na braci „kajdany cięższe i mocniejsze“ od dotychczasowych. Wzrastająca na przełomie lat sześćdziesiątych adoracja mistrza wzmaga krytycyzm pamiętnikarza. Solidaryzuje się on zwłaszcza z Dzwonkowskimi popadającymi w coraz ostrzejszy konflikt z Andrzejem Towiańskim i jego żoną Karoliną. Odrzuca zdecydowanie wiarę w nieomylność mistrza nazwaną „bezbożnym zuchwalstwem“, „fałszywym“ i „wielkim zboczeniem człowieka“ prowadzącym do dalszych błędów; zachowuje sceptycyzm wobec głoszonej przez Towiańskiego idei metempsychozy, która może być prawdą lub nie. Zasadą nieomylną pozostaje dlań natomiast przekonanie o konieczności praktycznego zastosowania prawd ewangelicznych i przede wszystkim na tej kruchej płaszczyźnie utrzymuje poeta wiarę w posłannictwo mistrza. Dlatego z początkiem maja 1860 roku wśród narastającego krytycyzmu wobec braci notował jeszcze Goszczyński z przekonaniem neofity:
„Sprawa jest to moje życie podniesione do wyższej potęgi, mój rozum oświecony większą i czystszą jasnością, moje czucie poruszone w większej głębi“.
A w kilka miesięcy później stwierdzał:
„Zostawiwszy ludzi, członków Koła, zatrzymujmy posadę Koła, bo posada jest prawdziwa, Chrystusowa…“
Porzucenie sporów i mistyfikacji a powrót do obowiązków względem Ojczyzny staje się bezwzględnym nakazem chwili, są one bowiem również istotą życia chrześcijańskiego. „Zaniedbanie struny polskiej“ wypaczyło jego zdaniem działalność Koła.
„Koło nasze przedstawia mi budowę, której kamienie zamiast wapna są lepione błotem“ – notował 31 sierpnia 1860 r. Opór i odrzucenie tonu panującego w Kole uważał za naczelny obowiązek „w nim bowiem skupiło się wszystko złe pola religijnego i politycznego epoki przeszłej; jest to esensja złego w chrześcijaństwie zniżonym“. Refleksje o podobnej treści przewijają się dość często w Dzienniku na początku lat sześćdziesiątych. Goszczyński stara się ukazać, iż w Kole szukał „zarodka braterstwa chrześcijańskiego“, nie znalazłszy go, zmuszony był do zerwania nie tyle z braćmi, ile z duchem niechrześcijańskim Koła; powrót braci „w sferę praktyki życia chrześcijańskiego“ miał stwarzać warunki do dalszego współdziałania.
Narastanie krytycyzmu poety wobec Koła i samego mistrza widoczne jest w dwóch listach-dokumentach włączonych do Dziennika w grudniu 1862 i w maju 1863 roku, a adresowanych do Towiańskiego. W jednym z tych listów Goszczyński pisał:
„Byłem i ja bałwochwalcą, adoratorem twoim, zasłaniałem sobie Chrystusa twoją osobą, byłem twardym, niebraterskim przez fanatyzm, przez wstręt do ofiary, przez lenistwo w służbie Bożej itd. Grzeszyłem adoracją, bałwochwalstwem i za to uderzony zostałem na długi czas niepłodnością ducha…“
Dramat duszy Goszczyńskiego-towiańczyka staje się tym głębszy, im stosunek do mistrza jest pełniejszy niekonsekwencji, wahań i rozdarcia. Dziennik Sprawy ujawnia jak rzadko który dokument nieustającą walkę wewnętrzną tego najdłużej prawowiernego brata. Mimo osłabienia więzów z Kołem, a z czasem zupełnego ustania kontaktów osobistych z Różyckim czy nawet z Dzwonkowskimi i innymi braćmi, wyraźnego zerwania z towiańszczyzną w połowie 1865 roku, Goszczyński pozostaje nadal pod urokiem tej nauki.
„Gadajcie, co chcecie, przeciw Towiańskiemu, przeciw Kołu, ale nie gadajcie przeciwko rzeczy postawionej przez niego, przeciw prawdom, które on przyniósł“ – pisał w maju 1864 roku. Jeszcze pod koniec życia, już po powrocie do kraju, działając w zupełnie innej atmosferze, nosił się z zamiarem działania w duchu Sprawy. Prawdziwy sens posłannictwa mistrza widział bowiem, mimo tylu lat obserwacji i zbierania krytycznych spostrzeżeń w „zastosowaniu do życia prywatnego i publicznego prawd podanych przez Chrystusa, przez wyjaśnienie ich głębsze, prostsze…“ (19 V 1873).
I w tej tęsknocie do praktycznego zastosowania ideałów ewangelicznych, tęsknocie, która objawia się w postawie Goszczyńskiego od pierwszej chwili jego zetknięcia się z towianizmem, aż po ostatnie godziny jego życia w roku 1875, kryje się odpowiedź na zagadkę narodzenia ducha Sprawy, jej rozwoju i zmierzchu. Dziennik Sprawy Bożej Seweryna Goszczyńskiego jest jedynym w swym rodzaju dokumentem mówiącym o poszukiwaniu przez garstkę tułaczy autentycznych wartości wygnanych ze świata, lecz obudzonych w ich duszach przez Towiańskiego, ukazującym dramatyczne zmagania się rewelatora, jego najbliższych współpracowników i wyznawców z praktycznym wcieleniem w życie zasad jego nauki. Czytając tę jedyną kronikę towianizmu pamiętajmy, iż wszystkie błędy, upadki, zmagania i dziwactwa towiańczyków rodziły się w drodze ku najwyższym autentycznym wartościom. Nakaz poszukiwania tych wartości tworzył z nich apostołów Sprawy, jakby przedstawicieli emigracyjnego laikatu nie kontrolowanego przez Kościół i schodzącego na tory sekciarstwa, przybierającego niekiedy formy skrajnej trywializacji.
Co byśmy dziś nie myśleli o tym ruchu, zachowują nadal swą aktualność słowa Władysława Mickiewicza wyrażone w liście do Ignacego Domeyki z 28 marca 1874 r. z okazji ogłoszenia listów poety dotyczących towianizmu:
„O tym wielkim ruchu zostawmy sąd potomności. Kościół nawet klątwy żadnej na Towiańskiego nie rzucił. Od średnich wieków nie znalazło się żadne drugie podobne koło ludzi zebranych z taką wiarą, z takim silnym przeczuciem, że musi stać się wielka odmiana, że nie na darmo kazał nam Chrystus prosić, aby Królestwo Boże przyszło i na tej ziemi. W pismach samego Towiańskiego są dziwnie wzniosłe myśli, są też i dla mnie niezrozumiałe. Pierwsze dokładne wyobrażenie o tym ruchu będzie można mieć właśnie z zamierzonej przeze mnie publikacji“.
Edycja Dziennika Sprawy Bożej oddawana po raz pierwszy do rąk Czytelników w całym swym zachowanym zrębie jest wynikiem pracy zespołowej podejmowanej od szeregu lat pod moim kierunkiem przez studentów lub absolwentów prowadzonych przeze mnie w Uniwersytecie Warszawskim seminariów magisterskich z zakresu edytorstwa tekstów romantycznych. Trzeba tu podkreślić, iż pokonanie ogromnego wysiłku potrzebnego do odczytania, skolacjonowania, uporządkowania i skompletowania tekstu było możliwe jedynie w wyniku pracy zespołowej, którą we wstępnym etapie podjęły mgr Grażyna Nieduszyńska i mgr Wiesława Kordaczuk. Po odejściu mgr Nieduszyńskiej do zespołu dołączyła mgr Maria Magdalena Matusiak. Dzięki współpracy mgr Wiesławy Kordaczuk i mgr Marii M. Matusiak przygotowywany pod moim kierunkiem od roku 1975 tekst Dziennika Sprawy Bożej może być obecnie oddany do rąk Czytelników.