Dziennik Youtubera. Nie ma sprawy. Tom 5 - ebook
Dziennik Youtubera. Nie ma sprawy. Tom 5 - ebook
Cześć, oto JA, Davy Spencer! Rozkręcamy imprezę? Jesteście gotowi na kolejną dawkę pożywnych treści dla waszych gałek ocznych? NIE MA SPRAWY!Trzymajcie się mocno, bo ruszamy do… najbardziej odjechanego parku wodnego dla młodocianych piratów! Oj, będzie się działo!
Davy razem z rodziną i najlepszymi na świecie przyjaciółmi wybiera się do aquaparku, aby uczcić urodziny siostry Krissy. Plan jest prosty! Relacje i filmiki z kilkudniowej zabawy mają zapewnić Davy’emu zaszczytne miejsce wśród gwiazd internetu i spowodować, że będzie zapraszany przez wszystkie wypasione ośrodki rozrywki w celu relacjonowania ich atrakcji. Niestety, jak zawsze, COŚ POSZŁO NIE TAK. Davy jest totalnie załamany! Dlaczego? Sami zobaczycie!
Na szczęście zupełnie niespodziewanie dowiaduje się, że na terenie parku miłośnik pirackich opowieści zakopał tajemniczy KUFER PEŁEN SKARBÓW. Pomysłowy youtuber rusza do akcji i postanawia dokonać spektakularnego odkrycia. Okazuje się jednak, że ma pewną konkurencję! Zaczyna się prawdziwa rywalizacja i walka z czasem. CZYM OKAŻE SIĘ SKARB?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-287-2539-3 |
Rozmiar pliku: | 10 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
GRUBA KRYPA
Oto JA, Davy Spencer, autor Dzienników Youtubera, rozkręcający kolejną serię stworzonych z CZYSTEGO ZŁOTA, pożywnych treści dla waszych gałek ocznych! Ale spokojnie, bez obaw, starczy ich dla całej klasy i… uch, chwilunia… to zabrzmiało źle…
Mówię o złocie.
Mam ze sobą tyle ZŁOTA, że starczy dla całej klasy.
Nie gałek ocznych. Nie przyniosłem ŻADNYCH gałek ocznych.
No, nie licząc moich własnych, oczywiście, ale… Okej, może spróbuję od nowa.
BUM! PIĄTA SERIA! JAZDAAA! Cieszę się, że wreszcie mam możliwość powiedzieć: W KOŃCU mi się udało! Mój kanał stał się megapopularny, a ja sam zyskałem między seriami SUPERBOGACTWO i SUPERSŁAWĘ – nie kwestionujcie tego. To się po prostu stało, wierzcie mi.
A cóż takiego zrobiłem w pierwszej kolejności, jeśli dysponowałem tą nową fortuną, pytacie? Odpowiedź jest niezwykle prosta – poszedłem do sklepu i kupiłem sobie…
Wszyscy bogacze posiadają łodzie! Bo to one są właśnie tą rzeczą, którą możecie kupić, żeby dać ludziom do zrozumienia, że macie całe fury pieniędzy, BEZ MÓWIENIA WPROST, że macie całe fury pieniędzy.
Zdałem sobie sprawę z tego faktu pewnego dnia, gdy tak siedziałem, delektując się swoim bogactwem i klasą, ale nie przyciągając niczyjej uwagi. Znaczy się, wiecie – jaki jest w ogóle sens posiadania całych wiader gotówki, kiedy nikt o tym nie wie?
Ale DLACZEGO mam PIRACKI okręt? Już wam mówię: większość bogaczy kupuje nudziarskie jachty, na pokładach których organizują drętwe, pachnące deską serów prywatki, gdzie słucha się kwartetów smyczkowych. No ale weźcie, coś takiego… to nie ja. Mnie potrzebne było coś bardziej w klimacie „Davy Spencer”, łapiecie?
Dobra, no, Annie ma trochę racji. Moja łódź może i jest mała, ale wciąż pozostaje potężna – i potężnie DROGA, co nie?
Och, no i nadałem jej imię na cześć swojej ulubionej potrawy. Dlatego też, gdy następnym razem mnie ujrzycie, będę żeglował sobie ku Miami na pokładzie „FRYTEK Z KECZ-UPEM”.
WYGLĄDAŁEM dobrze, a SAMOPOCZUCIE miałem jeszcze dobrzejsze. Z takim zapasem pieniędzy, którym obecnie dysponuję, mógłbym przejść na emeryturę w wieku dziesięciu lat.
To by oznaczało koniec szkoły dla TEGO gwiazdora, bo przecież – jestem przekonany! – tak właśnie działa system emerytalny. Jutro o tej porze będę żył jak w bajce, spędzając czas ze ślicznotkami, które mówią z różnymi nietypowymi akcentami, i żeglował po Morzu Współdzielnym!
Wystarczyła, no, jakaś MINUTA posiadania własnego okrętu pirackiego, by już przyciągnąć uwagę, której od zawsze poszukiwałem! Dzieciaki zaczynały się ustawiać za mną w kolejce, byleby tylko znaleźć się w pobliżu mojej wspaniałości! Czy możecie w to uwierzyć?
Ale zapamiętajcie sobie – nieważne, jak bardzo sławny bym się nie stał, nigdy nie będę jedną z tych gwiazd, które się irytują, ponieważ nie mogą nawet wyjść na zakupy i nie zostać otoczonymi przez ludzi pragnących cyknąć sobie z nimi selfiaka.
Nie. Ja taki nie będę.
Jeśli mnie spotkacie, powiedzcie „Siemanko!” i strzelcie foteczkę, uściśnijcie mi dłoń, przytulcie… czy coś w tym stylu, no, cokolwiek, mnie to obojętne! Bo się cieszę, że mnie znacie!
Chuck i Annie robili, co tylko w ich mocy, żeby utrzymywać na dystans moich podekscytowanych fanów, ale była to trudna sztuka, skoro pojawiła się tu ich CAŁA TONA.
Tak to właśnie bywa, gdy jest się sławnym youtuberem.
Prawda wygląda następująco: zaczęło tu przybywać tak wiele dzieciaków, że dalsze nagrywanie czegokolwiek stało się trudne z powodu tego całego przepychania się, napierania i pokrzykiwania.
Moja nowa łajba zaczęła sprawiać wrażenie odrobinę zatłoczonej, ale to nie trwało długo, ponieważ wkrótce potem musieliśmy przestać filmować. Najwyraźniej ktoś mnie podkablował.
Wygląda na to, że istnieje jakiś limit ludzi, którym wolno przebywać równocześnie na pokładzie pirackiego okrętu.
* * *
koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersji