- promocja
- W empik go
Dziewczyny z ADHD. Uwolnij moce swojego neuroróżnorodnego mózgu - ebook
Dziewczyny z ADHD. Uwolnij moce swojego neuroróżnorodnego mózgu - ebook
Pokochaj swój wyjątkowy umysł!
Czy czujesz, że twoje życie to nieustanne balansowanie na krawędzi chaosu i kreatywności? Masz wrażenie, że twój umysł pracuje w przyśpieszonym tempie, a ty wciąż próbujesz go dogonić? Masz mnóstwo pomysłów, ale trudno ci je realizować? Jeśli tak, to ta książka jest dla ciebie!
„Dziewczyny z ADHD. Uwolnij moce swojego neuroróżnorodnego mózgu” to wyjątkowy przewodnik, który z humorem, wyrozumiałością i odrobiną sarkazmu podpowiada, jak radzić sobie z ADHD w codziennym życiu. Autorka, sama zmagająca się z ADHD, dzieli się swoimi doświadczeniami i praktycznymi poradami, które pomogą ci zapanować nad chaosem i w pełni wykorzystać twoje unikalne talenty.
Znajdziesz tutaj:
- praktyczne techniki zarządzania czasem, które naprawdę działają;
- metody na poprawę koncentracji;
- porady dotyczące organizacji czasu, pracy i życia osobistego, które pomogą ci odzyskać kontrolę nad swoim życiem;
- narzędzia, dzięki którym zbudujesz swoją pewność siebie i zaczniesz osiągać sukcesy na własnych warunkach;
- a także inspirujące opowieści kobiet, które przekształciły ADHD w swoją supermoc.
Dzięki książce „Dziewczyny z ADHD. Uwolnij moce swojego neuroróżnorodnego mózgu” nauczysz się jak zaakceptować siebie i pokochać swój wyjątkowy mózg. Dowiesz się, jak zamienić swoje słabości w siłę, jak przekształcić przeszkody w szanse i jak żyć życiem pełnym pasji i radości. To nie tylko poradnik – to przewodnik dla każdej kobiety, która chce wziąć swoje życie w swoje ręce i pokazać światu, że ADHD to nie przeszkoda, ale wyjątkowy dar.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8371-559-9 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dr Edward M. Hallowell
Wiersz _Pstre piękno_, napisany w 1877 roku przez Gerarda Manleya Hopkinsa, zaczyna się słowami:
Za wszystko, co pstrokate, chwała niech będzie Panu –
Za niebo wielobarwne jak łaciate cielę;
_Za grzbiety pstrągów, różem nakrapiane w cętki_*
i tak jak wrażliwość Tracy Otsuki wykracza poza ramy czasu. Jest bezterminowy, szczery i wolny, nie jest podstępny ani roszczeniowy, daleki od oszustwa.
Celem poezji Hopkinsa jest celebrowanie życia, jego piękna, które poeta stara się odkryć, aby rozkoszować się nim razem z czytelnikiem. Hopkins był wręcz pijany życiem i na równi z pięknem romantycznie zakochany w jego transcendencji; powołany do głoszenia całemu światu „wielobarwności”, której zasłony rozchylał.
Z wykształcenia jestem psychiatrą. Pomagam dzieciom i dorosłym. Pisarzem stałem się dzięki uprzejmości bezimiennych muz. Gdy byłem w dwunastej klasie, mój nauczyciel angielskiego pan Fred Tremallo dostrzegł we mnie talent i dał mi wolną rękę. Od tamtego czasu jestem zakochany w opowieściach i słowach miłością, która wspiera mnie w obu moich zawodach – lekarza i pisarza – i która pozwoliła wydać prawie dwa tuziny książek poświęconych głównie mózgowi osób z ADHD.
Tracy poczuła powołanie, chociaż go nie rozpoznała. Czuła, jak płonie w niej ten święty ogień, na długo przed odkryciem tego, co powodowało, że jej serce gubiło rytm, a w gardle bez powodu pojawiała się gula. Nie wiedziała, dlaczego wcale nie chce nad czymś płakać, a jednocześnie czuje potrzebę, aby zalać się łzami. Nie wiedziała też, dlaczego akurat ona się zastanawia, co czyni żółwia żółwiem, a nie robakiem czy rudzikiem, skoro inni nigdy o takich głupstwach nie myślą.
Jakby śniąc na jawie, przeżyła wiele lat z klapkami na oczach, nie patrząc ani w lewo, ani w prawo, tylko zawsze po swojemu – w sposób, którego dzięki życzliwym duchom takim jak jej rodzice i inni ludzie, których poznała w podróży przez życie, nigdy nie nazwała dziwnym ani nietypowym, ale po swojemu „metodą Tracy”. Zachwycona swoim dzieciństwem, kochała jako dziecko kolor żółty i wszystko, co żółte: słońce, swoją mamę i Doris Day. Korzystając z wrodzonego detektora skarbów – wzroku – w każdej chwili, każdego dnia odkrywała coś specjalnego, ekscentrycznego i nakrapianego różem. Jej wewnętrzny licznik Geigera nieustannie rejestrował trzęsienia ziemi powodowane jej zachwytami.
Dopiero z wiekiem zaczęła zauważać, że nie wszyscy tak lgną do życia jak ona. Wykonawszy wszelkie zadania, które stawiamy przed ambitną młodzieżą, zdobywszy wzbudzające szacunek skróty przed nazwiskiem, nadal chciała czegoś innego, czegoś więcej. I nie chodziło jej o takie więcej, o jakim marzą ludzie chciwi czy powierzchowni. To nie była tęsknota za jachtami, samochodami za ćwierć miliona dolarów czy uwielbieniem tłumów. Tracy szukała misji na miarę swojej wyobraźni.
Chciała coś zmienić, ale na swój sposób. Metodą Tracy. Nie miała jednak ani strategii działania, ani środków, ani nawet nie znała kilku ważnych osób, które zadziałałyby jak przyprawa w porcji curry.
Polegała zatem na tym, co zawsze: na swojej intuicji i instynktach, którym pozwoliła się prowadzić. Przestała być realistką i złożyła przysięgę wierności własnej wizji i wyobraźni, a także wartościom, które z natury kochała. Resztki ostrożności rzuciła na wiatr.
Ciąg dalszy brzmi jak bajka, bo – jak wspomniałem – wiele lat temu Tracy przeistoczyła się we Wróżkę Adehaduszkę. Zaufała temu, co widzą jej wyjątkowe oczy i co potrafi odczuć poprzez swoją głęboką wrażliwość, po czym dzielnie zaczęła dzielić się tą wizją ze światem.
Było to odważne, bo ryzykowała wyśmianie, odrzucenie i porażkę. Ale dla niej to były tylko słowa. W jej żyłach pulsowało serum pewności, była przepełniona wizją i czuła namiętne pragnienie, by nieść innym wyzwalającą wiedzę – koło ratunkowe, które sama odnalazła.
Widywałem już wcześniej podobne cechy u innych kobiet z ADHD: ciekawość, odwagę, zapał i potrzebę robienia rzeczy po swojemu. Przez ponad trzydzieści lat prowadziłem gabinet psychiatryczny. Zawsze interesowałem się tematem ADHD u dziewcząt i kobiet, ponieważ stanowią one najbardziej niezrozumianą i nie w pełni zdiagnozowaną grupę pacjentów. Sam również mam ADHD i dysleksję, które postrzegam jako cechy, a nie zaburzenia, ponieważ odpowiednio ukierunkowane mogą stać się supermocami. A Tracy lepiej niż inni moi znajomi nauczyła się transformować ADHD w siłę, która może pomóc także innym osobom borykającym się z tym problemem na całym świecie.
Dziś jej życie polega na otwieraniu drzwi na świat przed grupą szczęśliwców – są to głównie dorosłe kobiety oduczające się mylnego utożsamiania się z przyczepioną im etykietą „ADHD”. Tracy odkryła to metodą lunatyka. Mam tu na myśli to, że stało się to przypadkowo, wynikło ze snów na jawie, których nawet sama nie pamięta.
Idąc przed siebie na oślep, bez szkoleń, przygotowania i tytułów, zatrzymała się jako liderka osób z ADHD, wyzwolicielka bardziej zniewolonych umysłów, walidatorka zapomnianych snów – szczególnie dla kobiet, które miały ADHD, ale nie wiedziały o tym, dopóki Tracy nie odezwała się do nich w sposób, który usłyszały i zrozumiały.
Podobnie jak Hopkins dostrzegła to, czego inni nie widzieli, i poczuła ekstazę, podczas gdy inni tylko ziewali. Postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami, aby i oni mogli zobaczyć to samo. Odważyła się dzielić tym, co czuje, żeby inni też mogli poczuć dreszczyk takiej samej radości jak ta, która przepływa przez każdy nerw jej ciała.
Na długo zanim inni przetarli oczy pokryte sypanym na głowy popiołem, zasłaniającym im niekonwencjonalne spojrzenie na ADHD, Tracy odkryła pstre piękno oraz poczuła tęsknotę kobiet zniewolonych pułapkami socjalizacji, wychowania, a nade wszystko ignorancją wobec prawdziwej natury tego błędnie pojmowanego stanu umysłu.
Tracy stała się najlepszym, bo uprzejmym, ekspertem. Jej wiedza wynika z jej własnych doświadczeń. Jest żywa. Tracy zdobyła ją, obserwując, sprawdzając, słuchając i dociekając. Nie zaufała na ślepo opinii znawców. Nabyła tę wiedzę od kobiet, które przychodzą na organizowane przez nią spotkania. Ich historie – treści podcastów prowadzonych przez Tracy – w wielu przypadkach trafiły jako przykłady na karty jej książki.
Wszystko, co tu znajdziesz, to efekty pracy w Laboratorium Przeżywania Życia, które z szeroko otwartymi oczami Tracy przeniosła do książki. Jej szeroko otwarte uszy słyszały natomiast wszystko, co nie zostało wypowiedziane. To, co ludzie próbowali ukryć, wyczuwała intuicyjnie, a wykorzystywała do tego swój wrodzony talent, z którego istnienia nie zdawała sobie sprawy.
Urodziła się jako widząca, wizjonerka i uzdrowicielka, ale o tym nie wiedziała. Dorastając, myślała o sobie po prostu jako o szczęśliwej dziewczynce, która żyje w kochającej rodzinie, w sąsiedztwie pełnym wsparcia i zachęty. Nie pamięta żadnych olśnień ani głosu intuicji. Przychodziły do niej tak często, że myślała, iż wszyscy mają szósty zmysł.
Niemniej pewnego dnia napisała do mnie: „Naprawdę chciałabym poznać Twoją opinię na temat tego, co mnie wyróżnia spośród innych osób z ADHD. Czy widzisz jakieś różnice? Nie jestem ani lekarką, ani psychologiem, ani terapeutką, ale jakoś udało mi się zmienić swoje życie, choć fachowcom to nie wychodziło. Może chodzi o mój ślepy, lekceważący wszystko optymizm? Nie jestem pewna… Kocham ludzi i zawsze widzę w nich to, co najlepsze”.
Jawna niewinność i pokora tych słów wskazują na to, w jak naturalny sposób Tracy odkryła swoje dary i jak bardzo dążyła do tego, aby pomagać innym stawać się najlepszą wersją samych siebie.
Jest to jedna z wielu zagadek w życiu osób z ADHD: zazwyczaj dysponujemy wielkimi talentami ukrytymi na polu walki. Do niedawna to ta walka przyciągała najwięcej naszej uwagi. Pojęcie „deficytu” w stygmatyzacji ADHD – zapisane już w samej nazwie – umocniło obraz ADHD jako schorzenia, z kilkoma, o ile w ogóle da się je znaleźć, plusami. Takie postrzeganie tego stanu eksponowało to, co negatywne. Do dziś matki dzieci z ADHD mówią mi, że lekarz, który powiedział im o ADHD ich dziecka, przedstawił to rozpoznanie prawie tak, jakby to była śmiertelna, a w najlepszym razie przewlekła i wyniszczająca choroba, na którą nie ma lekarstwa.
Ale Tracy wiedziała lepiej. Znała pstre piękno i nakrapiane różem pstrągi. Wiedziała, że zwracając uwagę na te pstrokate aspekty życia człowieka, sprawi, że będą w nim rosły i zaczną wypierać chore komórki.
Zapytała mnie, czy to jej „ślepy, lekceważący wszystko optymizm” dał jej moc zmiany na lepsze tak wielu istnień, których zawodowcy znacznie bardziej zaprawieni w profesji nie zdołali wydobyć z depresji.
Jestem pewien, że to ten optymizm jej pomógł, bowiem nie jest on ani oznaką słabości, ani skutkiem bojaźni, ani też patrzenia na jasną stronę życia. Optymizm Tracy to raczej umiejętność zdobyta w okopach frontu codzienności: muskularna i silna, niczym pewność siebie wzywająca: „Naprzód!”, ogłaszająca wszem i wobec wiarę, że sobie poradzimy niezależnie od kłód, które życie rzuca nam pod nogi.
A nawet jest czymś więcej, bo to wrodzone instynkty pozwoliły wyjść Tracy poza konwencjonalne i ograniczone poglądy na ADHD i poprowadziły ją w kierunku prawdy, o czym wiele osób mogło już się przekonać.
Anioł Ufności ucałował ją w chwili narodzin. Zaufała swojemu wewnętrznemu głosowi. Słuchała, co opowiadali jej ludzie, i prezentowała im opowieści ze swojego doświadczenia, zanim trafiły na karty podręczników. To dlatego teraz – dzięki niej i innym jej podobnym osobom – te podręczniki są pisane na nowo.
Tracy dostrzega piękno w nieładzie. Widzi w chaosie wielki potencjał. Słyszy harmonię ukrytą w kakofonii. Umie znaleźć miłość w nienawiści i wartość w waśni.
Nie, Tracy nie jest ani delikatnym fiołkiem, ani też wymagającą specjalnej opieki orchideą. Jest raczej… krzepkim chwastem, mieszanką Wschodu i Zachodu, który choćby został zdeptany, podniesie się szybko i z uśmiechem na ustach. Jest sprytna jak lis, a skromna jak mnich.
To, że kocha ludzi, pomogło jej. Ale to, że ludzie kochają Tracy, otwierają się przed nią w pełni i zdejmują swoje maski, przydało się jeszcze bardziej: pomogło jej lepiej im pomagać.
Czytając tę książkę, pamiętaj, że Tracy Otsuka miała na uwadze jeden cel: chciała przekazać jak największej liczbie osób prawdę o stanie niepoprawnie nazywanym ADHD. Swoją uwagę koncentruje na kobietach, ponieważ jest jedną z nich i dobrze je zna. Przyświecała jej w tym ogromna potrzeba wynikająca z faktu, że dorosłe kobiety stanowią najsłabiej zdiagnozowaną grupę.
Tracy urodziła się, aby przekazać nam wiadomość. Zobaczysz, jak błyszczy na każdej stronie tej książki. Przekonasz się, jak dobrze pojmuje liczne zakamarki ADHD lub – żeby przytoczyć na koniec słowa wiersza, od którego zaczęliśmy – jak…
…wszystkiemu, co nadmierne, osobliwe, sprzeczne,
rzeczom pstrym i pierzchliwym (któż wie, jak to się dzieje?),
wartkim i wolnym, słodkim i słonym, mocnym i miękkim,
_On wciąż początek daje, Ten, czyje piękno jest wieczne_**.
Tracy zna pstre piękno, całe miriady sprzeczności, nadmiar, zapas oraz przedziwne ADHD tak samo jak – a kto wie, czy nie lepiej niż – ktokolwiek inny.
Przede wszystkim Tracy Otsuka oferuje ci tutaj oraz wszędzie, gdzie się pojawia, swój dobrze ukryty (by nikogo nie odstręczyć), nieomylny dar zwany Miłością. Jej własną – w stylu vintage, pełną przywiązania i wymykającą się limitom – Miłość.
* Gerard Manley Hopkins, _33 wiersze_, przeł. Stanisław Barańczak, Wydawnictwo Arka, Kraków 1992.
** Tamże.WSTĘP
Jak zostałam Wróżką Adehaduszką
„Pani największym zadaniem jako jego matki jest ograniczenie jego oczekiwań, aby nie rozczarował się życiem. – Pochylając się w moim kierunku, pani psycholog dziecięca popatrzyła mi prosto w oczy, jednocześnie zakładając za ucho kosmyk włosów w kolorze cyny. Spojrzałam na nią tępym wzrokiem. – Pani Otsuka, czy ma pani jakieś pytania?” – dodała.
O tak! Miałam pytania. Miałam milion pytań na temat tego, co przed chwilą usłyszałam o moim synu Markusie. Mam ograniczyć jego oczekiwania wobec życia? Gdy ma dwanaście lat? Po prostu dlatego, że ma ADHD? Jej słowa zawisły w powietrzu wypisane płonącymi literami.
Ale nie zadałam tych pytań. Ta kobieta już i tak wszystko ułożyła sobie w głowie, a ja nie miałam zamiaru tego zmieniać. Zatem po prostu milczałam.
Po serii żmudnych testów psychologicznych, obrazkowych i edukacyjnych, a także po ponad trzech latach rozmaitych terapii neuropsycholog kliniczny zdiagnozował u Markusa nadpobudliwość psychoruchową z deficytem uwagi, czyli w skrócie: ADHD. Oboje z mężem byliśmy bardzo zdezorientowani tą diagnozą, więc współpracowaliśmy z panią psycholog, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Była bardzo znaną ekspertką od ADHD. Niemniej gdy pewnego razu ostro zbeształa Markusa i naszą córkę za to, że popychali się wzajemnie w trakcie zabawy podczas jednej z sesji, zaczęłam kwestionować jej podejście. A teraz ta sama psycholog zasugerowała, abyśmy obniżyli u syna poziom oczekiwań wobec życia. Kto przy zdrowych zmysłach zalecałby ograniczanie potencjału dziecka, niezależnie od wszelkich przyczyn?
Najwyraźniej nie poznała się na Markusie. Był charyzmatyczny, pewny siebie i bezustannie ciekawy, uparcie dociekliwy, dopóki nie uzyska odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania, nie bał się niczego (oprócz robaków) i chodził dumny jak odkrywca, który ogłasza panowanie nad Nowym Światem. Zawsze zmotywowany, spędzał wiele godzin tygodniowo na badaniu potencjalnych ścieżek rozwoju i zapoznawaniu się z ofertami uniwersytetów, które przygotowywały do wybranych zawodów (a zaczął to robić już w wieku dziewięciu lat). Miał wielkie marzenia i wysokie aspiracje. Dlaczegóż miałabym zatem ograniczać jego ambicje?
Tego pytania też nie zadałam pani psycholog. Zamiast tego pozbierałam swoje rzeczy do torby i bez słowa wyszłam z gabinetu.
Osiem miesięcy później mój świat zmienił się ponownie, kiedy sama otrzymałam identyczną diagnozę jak Markus: również mam ADHD. Stało się to już po rozpoznaniu tego stanu u syna. Zgłębiałam wiedzę na temat tej przypadłości, dzięki czemu dostrzegłam wiele takich samych objawów u siebie, co z kolei kazało mi zapobiegliwie poszukać specjalisty zajmującego się ADHD u osób dorosłych, który ewentualnie potwierdziłyby, lub nie, moje przypuszczenia. I tak właśnie odkryłam, że ADHD bywa często przekazywane w genach i że ten stan wcale nie dotyczy głównie chłopców i mężczyzn, jak nadal twierdzi wielu lekarzy. ADHD występuje u wielu dziewcząt i dorosłych kobiet, lecz często przez długie lata pozostaje nierozpoznane lub jest mylone z chorobami psychicznymi, takimi jak depresja, zaburzenia lękowe lub choroba afektywna dwubiegunowa.
W każdym przypadku ADHD objawia się nieco inaczej i wcale nie musi dawać zawsze tych samych – stereotypowych – objawów, które wiele osób, w tym lekarze, kojarzy z tym stanem, jak wiercenie się, niewłaściwe zachowanie lub słabe wyniki w nauce.
Byłam zszokowana! Jak zatem dałam radę przetrwać cztery dekady życia, nie przypuszczając nawet, że mogę mieć ADHD? Wkrótce jednak się dowiedziałam, że mój przypadek nie jest odosobniony: aż 75 procent dziewcząt i kobiet z ADHD pozostaje niezdiagnozowanych! Kiedy zdałam sobie sprawę z ogromu błędnych przekonań na temat ADHD oraz wielkiej liczby niezdiagnozowanych lub błędnie zdiagnozowanych kobiet – a także zdiagnozowanych, a przez to skazanych na powściąganie swoich ambicji – postanowiłam, że zmiana narracji wokół tego stanu zdrowia stanie się moją życiową misją. Byłam bowiem pewna, że odniosłam sukces w życiu właśnie dzięki, a nie pomimo ADHD!
Prawda jest taka, że przez całe życie czułam się jakaś inna. To dlatego, że zawsze byłam „zbyt”. Na przykład byłam „zbyt gadatliwa”, a moi rodzice nazywali mnie „Paplą z Burlingame”, nawiązując do naszego rodzinnego miasta – Burlingame w stanie Kalifornia. Mówili, że wyjawię nawet rodzinne sekrety, jeśli tylko ktokolwiek będzie miał ochotę mnie słuchać. Byłam również „zbyt uparta”, ciągle kwestionując _status quo_. Mojego męża poznałam po tym, jak – dla zabawy – umieściłam w internecie anons jeszcze na długo przed pojawieniem się portali randkowych. I chociaż powiedziałam mu od razu, że nie interesuje mnie na razie żaden poważny związek, to właśnie ja mu się oświadczyłam! Stało się tak dlatego, że gdy wiem, czego chcę, to tak musi być, i koniec. A ja chciałam wziąć ślub, i to na dodatek w bardzo konkretnym miejscu i czasie, więc nie mogłam czekać przez cały kolejny rok, by dokonać rezerwacji (o czym opowiem więcej na stronie 176). Jestem także „za ambitna” i „nazbyt skora”, aby wyrazić to, co mam na myśli, o czym dowiedziałam się nie tak dawno temu, gdy na Zoomie pełnym profesorów z uniwersytetu stwierdziłam, że ich metody nauczania są dla studentów neuroróżnorodnych wręcz okropne! Ojoj! („Neuroróżnorodny” to przymiotnik opisujący rodzaj mózgu, takiego jak u mnie i mojego syna, który przetwarza informacje i uczy się w inny sposób niż mózg „standardowy”).
Bardzo wnikliwie rozmyślając o swojej diagnozie, odkryłam ważną prawidłowość: cechy, które inni ludzie postrzegają jako moje słabości wynikające z ADHD, stanowią moje największe atuty! A i w przypadku Markusa wcale nie jest inaczej. Widzisz, my nie jesteśmy nadpobudliwi, lecz energiczni nie z tej ziemi. Nie bujamy w obłokach, tylko jesteśmy nieustannie zaciekawieni. I owszem, możemy bywać impulsywni, ale niektórzy znawcy tematu sądzą, że impulsywność to po prostu właściwie ukierunkowana kreatywność (powód, dla którego wielu uważa, że Leonardo da Vinci, Vincent van Gogh i Pablo Picasso również mieli ADHD).
Moja diagnoza ADHD potwierdziła, że nie myliłam się co do Markusa i jego dużych ambicji: jeśli będzie miał zapewnione odpowiednie środowisko, będzie mógł spełnić swoje najśmielsze marzenia, ponieważ ja to zrobiłam. Zdobyłam tytuły na dwu kierunkach studiów, zdałam egzamin adwokacki i pracowałam jako radca prawny, założyłam trzy różne firmy. Od trzydziestu lat mam udane małżeństwo i przez całe życie jestem szczęśliwa oraz cieszę się dobrym zdrowiem. Dzisiaj już rozumiem, że moim motorem napędowym jest właśnie nadpobudliwość i że moja intuicja interpersonalna pozwala mi tuż po wejściu do pokoju pełnego ludzi wiedzieć, jak się czują, nim ktokolwiek z nich się odezwie. Ta sama hiperaktywność pomaga mi skutecznie wyczuwać nastrój panujący w grupie, z którą mam pracować, dzięki czemu mam pewność, że wszystkie osoby poczują się wysłuchane.
Nie twierdzę, że nie mam wad. Nigdy nie jestem punktualna, chyba że chodzi o interesy. Nie potrafię zrobić całego prania za jednym zamachem i zapominam o wilgotnych ubraniach czekających w suszarce nawet przez kilka dni. Alarm przeciwpożarowy to jedyna rzecz, dzięki której mój dom nie poszedł jeszcze z dymem, a także nie potrafię na tyle zbilansować swojej książeczki czekowej, aby mieć zabezpieczenie na czarną godzinę. Niemniej pomimo problemów z czasem, pamięcią i pieniędzmi nie powinnam czuć się ani być stygmatyzowana za to, że mam mózg, który pracuje w inny sposób – i ty też nie. Im więcej wiedziałam o ADHD, tym bardziej frustrował mnie ogrom błędnych przekonań o osobach neuroróżnorodnych oraz masa przeszkód, na jakie natrafiamy w życiu. Jednocześnie spotykałam wówczas wiele spełnionych, odnoszących sukcesy, błyskotliwych kobiet z ADHD. Jak to się zatem stało, że nikt o nas nie mówi i nikt nie nagłaśnia tego tematu?
Dlatego postanowiłam tworzyć własny podcast pod tytułem ADHD for Smart Ass Women , który miał pomóc nam lepiej zrozumieć nasze genialne kreatywne mózgi. Dzięki temu zadaniu moja motywacja, aby spotkać jeszcze więcej kobiet z ADHD, wzrosła. Bo czy jest lepszy sposób na znalezienie takich jak ja niż informowanie, że jestem taka jak one? Nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, ile jest osób podobnych do mnie. Po około roku emisji moje podcasty znalazły się w pierwszym procencie najchętniej słuchanych podcastów na świecie. Najwyraźniej kobiet takich jak ja – a także mężczyzn, rezonujących z moim, skupionym na plusach, postrzeganiem ADHD – było znacznie więcej, niż przypuszczałam.
Jeszcze bardziej zaskakujące było to, że zaczęłam otrzymywać wiadomości od psychiatrów, psychologów i neurologów. Pisali do mnie terapeuci i przedstawiciele różnych profesji medycznych z całego świata, chwaląc mnie za jakość pracy i twierdząc, iż to oni uczą się ode mnie, czym jest ADHD. Niektórzy utrzymywali również, że zachęcają swoje pacjentki z ADHD do słuchania moich podcastów. W którymś momencie jeden z głównych ekspertów od ADHD w kraju, psychiatra i były profesor Harvard Medical School, dr Edward M. Hallowell – z którym zresztą rozmawiałam podczas jednego z nagrań – nazwał mnie „cudowną wróżką, zdejmującą z kobiet negatywne etykietki i pomagającą im upomnieć się o wspaniałe życie, które im się należy”. I w ten oto sposób wiele tych kobiet zaczęło mnie nazywać swoją dobrą wróżką – Wróżką Adehaduszką – a określenie to bardzo mi się spodobało.
Z czasem zaczęłam zdawać sobie sprawę z ogromnej wartości, jaką stanowi przynależność do społeczności podobnie myślących kobiet z ADHD. Mój podcast, wraz z innymi programami online, które jeden po drugim uruchamiałam z myślą o kobietach, pomaga nam dostrzec swoją wspaniałość poprzez odnajdywanie własnych cech u innych niezwykłych kobiet. Dziś nasza społeczność kobiet z ADHD obejmuje profesorki, naukowczynie, lekarki, prawniczki, kobiety na stanowiskach dyrektorów generalnych, przedsiębiorczynie, kontrahentki, artystki, właścicielki restauracji, pisarki i wszystkie pozostałe, które chcą wykorzystać swoje mocne strony wynikające z faktu bycia adehadówką i zaktualizować swoje „oprogramowanie”. Spotkania z nimi są inspirujące i motywujące. W tej książce przedstawię te kobiety także i tobie, ponieważ po prostu musisz je poznać.
Te cudowne kobiety łączy przekonanie, że odnoszą (odnosimy) sukcesy właśnie dzięki ADHD, a nie pomimo niego. Wiedzą, że – w odpowiednim środowisku – mogą wykorzystać swoje naturalne zasoby i zainteresowania. Wiele z nich jest także zorientowanych na działanie: nie myślą o tym, czego nie mogą zrobić albo co by mogły zrobić, „gdyby…”. Zamiast tego wstają i działają. A skoro one to robią, to ty też możesz!
Moje dążenie do zdobycia możliwie jak największej wiedzy o ADHD w końcu doprowadziło do tego, że zostałam coachem ADHD. Jestem przeszkoloną trenerką, która pomaga osobom z ADHD lepiej zarządzać swoim życiem i radzić sobie z objawami tej kondycji zdrowotnej. Chociaż aktualne nie istnieje żaden organ certyfikujący takich trenerów, to większość krajowych placówek edukacyjnych, które oferują szkolenia na coachów ADHD, kieruje się wymogami opartymi na solidnych i szczegółowych kryteriach naboru kandydatów. Niektóre z największych organizacji coachingowych na świecie, jak np. International Coaching Federation (organizacja non profit), certyfikują programy szkoleniowe ADHD, co podnosi poziom ich rzetelności. Badania rynku pokazują, że u osób z ADHD pracujących z trenerami poprawiają się motywacja, koncentracja, umiejętności zarządzania czasem, wzrastają poczucie własnej wartości i zadowolenie ze szkoły lub pracy, a także zachodzą zmiany na lepsze w innych aspektach codziennego funkcjonowania i życia. Jest to jeden z powodów, dla których wielu psychiatrów, psychologów, pediatrów i innych ekspertów medycznych zaleca współpracę z trenerem ADHD. W epilogu podam wskazówki, jak znaleźć dobrego trenera ADHD.
Rozpoczęłam kurs coachingowy dla osób z ADHD, aby lepiej zrozumieć, jak działa mój własny mózg. Chociaż sama nigdy nie zamierzałam zostać trenerką, udział w zajęciach tak mnie pochłonął, że nie potrafiłam się zatrzymać: byłam tak zainteresowana poukładaniem moich własnych puzzli ADHD oraz zrozumieniem, co napędza mój mózg, że zapragnęłam nauczyć się jak najwięcej. W końcu zrozumiałam także, dlaczego life coaching nigdy na mnie nie działał: nie chodziło o to, że jestem na to „odporna” – w co uwierzyłam po moim niezbyt satysfakcjonującym doświadczeniu z coachingiem życiowym (patrz strona 288). Po prostu trening, jaki mi proponowano, był prowadzony w sposób nieodpowiedni dla mojego mózgu z innym „okablowaniem”. Jednak w tym samym czasie zaczęłam dostrzegać, jak skuteczny może być właściwy coaching ADHD i jak wiele znaczy dobry trener wyposażony w ogólnodostępny zestaw narzędzi, w tym leki, ćwiczenia, trening _mindfulness_ (uważności), a także wspomagany przez inne terapie i procedury lecznicze. Widziałam też, że lekarze zajmujący się ADHD często nalegają, aby ich pacjenci współpracowali z trenerami, ponieważ jako specjaliści rozumieją znaczenie coachingu w ADHD.
Gdy już zostałam trenerką i zaczęłam pracować wyłącznie z osobami płci żeńskiej, zobaczyłam, jak szybko następuje u nich poprawa, gdy tylko uświadamiają sobie, że powodem, dla którego ich całe życie to zmagania z materią, nie były żadne „wady” i to, że są „niewystarczająco inteligentne”, ale po prostu ADHD. To nie była żadna wymówka, tylko prowadziwa przyczyna. Kiedy już to zrozumiały, kobiety te mogły wypracować nowe podejścia i strategie, aby wykorzystać objawy swojego ADHD, zamiast blokować je, jak czyniły to wcześniej. Dzięki mojemu podcastowi i innym grupom ADHD, które stworzyłam, moje klientki mogły również kontaktować się z innymi osobami – odnoszącymi sukcesy, szczęśliwymi kobietami z podobnymi objawami. Przyczyniło się to przede wszystkim do pozbycia się wstydu, który wiele z nich odczuwało. Dostrzegając siebie w innych kobietach, które już odniosły sukces, wiele moich klientek w końcu miało szansę potwierdzić i zaakceptować fakt, że nie są „wadliwe”, nie mają skazy na charakterze ani też nie są moralnymi „przegrywami”. Odwrotnie: my, kobiety z ADHD, adehadówki, posiadamy wyjątkowy mózg, który działa w innym systemie operacyjnym: to trochę tak jak Mac w środowisku Windowsa.
My, adehadówki, posiadamy wyjątkowy mózg, który działa w innym systemie operacyjnym: to trochę tak jak Mac w środowisku Windowsa.
W przypływie inspiracji zaczęłam oferować bezpłatne warsztaty, takie jak Zakochaj się w swoim adehadowym mózgu w pięć dni. I wtedy jeszcze lepiej zrozumiałam, że edukacja kobiet z ADHD dotycząca działania ich mózgu może pomóc im zmienić obraz samych siebie, zmniejszyć poczucie wstydu i wzmocnić wiarę we własne możliwości – czasami to tylko kwestia kilku dni. Ty również możesz to zrobić – nawet jeśli od wielu lat żyjesz z ADHD lub jeśli próbowałaś już wielu innych tradycyjnych terapii czy coachingu życiowego.
Wszystkie te zdarzenia umocniły we mnie myśl, że muszę napisać książkę na temat ADHD dla kobiet, która zaoferuje im coś więcej niż tradycyjne rady typu „przygotuj listę rzeczy do zrobienia” lub „zapisuj wszystko w kalendarzu” – co może się sprawdzić w twoim przypadku lub nie. Od czasu pandemii COVID-19 profesjonaliści z branży medycznej, którzy nie rozumieją natury ADHD, ganią kobiety, które diagnozowały u siebie tę chorobę dzięki TikTokowi (prawdziwe zjawisko, udokumentowane przez program _Good Morning America_, magazyn „Time” i liczne inne czołowe media). Powodem, dla którego kobiety sięgnęły do TikToka po pomoc w kwestii ADHD, było poczucie bycia niesłyszaną i niewidzianą, gdy je diagnozowano, gdy popełniano błędy w diagnozie oraz – co najgorsze – gdy mówiono, że „to wszystko jest tylko w ich głowie”. Diagnozując ADHD, lekarze wypisywali recepty na leki i polecali przeczytanie stosu lektur, zgodnie podkreślających, jak bardzo jesteśmy nieuporządkowane i wadliwe, podczas gdy w rzeczywistości nasze mózgi są genialne, tylko po prostu działają na innej zasadzie.
Czytając najnowsze prace dotyczące ADHD, co zresztą robię bardzo często, natknęłam się ostatnio na szeroko zakrojone badanie prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Toronto, w którym stwierdzono, że 42 procent wszystkich dorosłych z ADHD cieszy się doskonałym zdrowiem psychicznym. Doskonałym zdrowiem psychicznym? Prawie połowa z nas? Osłupiałam. Dlaczego nikt o tym badaniu nie mówi? Zaczęłam się zastanawiać, co by się stało, gdybyśmy zamiast stygmatyzować ten stan, przyjrzeli się tym 42 procentom ludzi i dostrzegli, co takiego robią, aby bez kłopotu żyć z ADHD, a następnie spróbowali równie efektywnie wdrożyć ich strategie do własnego życiu.
Gdy już odkryjesz, jak wspaniale może wyglądać życie z ADHD, nie zawsze będziesz kroczyć po ścieżce usłanej różami. Podążanie nią może czasem przypominać prowadzenie wywrotki z wózkiem pełnym jabłek. Szczególnie w miejscach, w których rozpoznasz geniusz swojego wyjątkowego mózgu. My, adehadówki, myślimy inaczej, a nie wszyscy ludzie lubią kategorię „inaczej”. Nie podam tu wskazówek, jak się dopasowywać do ogółu, ponieważ sądzę, że nie musimy tego robić. Przeciwnie, uważam, że aby odnieść prawdziwy sukces i odnaleźć szczęście, powinnyśmy korzystać z wyjątkowości naszych mózgów, pozwolić sobie współpracować z biologią ciała, a nie walczyć z nią. I właśnie tego chcę cię nauczyć: pracować ze swoim wyjątkowym mózgiem, abyś mogła robić rzeczy po swojemu i żyć swoim własnym życiem.
My, adehadówki, myślimy inaczej, a nie wszyscy ludzie lubią kategorię „inaczej”.
Jeśli zmagasz się z ADHD, to jednym z powodów tej walki jest nadmierne staranie się o to, aby zachowywać się tak, jak to jest ogólnie przyjęte w społeczeństwie. Wiele kobiet z ADHD uważa, że są „wadliwe”, żyjąc poza _status quo_, ale zamiast wyrzucić _status quo_ do kosza (czyli tam, gdzie jego miejsce), próbują naprawiać te obszary swojego mózgu, które, jak twierdzi ogół społeczeństwa, potrzebują zmiany. Ja jednak mocno wierzę w to, że istnieją znacznie lepsze sposoby spędzenia czasu, np. można poświęcić go na naukę przyjmowania tego, co czyni cię wyjątkową, i na wykorzystywanie swojego potencjału. Wcale nie musisz wpychać kwadratowego kołka w okrągłą dziurę, zamiast tego możesz śmiało zapytać, dlaczego ta cholerna dziura wymaga zapełnienia.
Ta książka nie jest naszpikowana niezrozumiałym medycznym żargonem – dezorientującym i stygmatyzującym stan ADHD. Jest napisana językiem, którym posługuje się na co dzień większość z nas: prostym i bezpośrednim, ze szczyptą humoru. Możesz zacząć czytać w dowolnym miejscu. Spójrz na spis treści i wybierz to, co cię interesuje. I pozwalam ci również nie kończyć rozdziału, jeśli z tobą nie rezonuje. Chcę, aby książka była przyjemna i łatwa w odbiorze, żeby czytający mieli dzięki niej dobre samopoczucie i… czytali dalej. Jej treść ma budzić w tobie pozytywne emocje wynikające z zadowolenia, poczucia sukcesu, szczęścia czy radości – ponieważ to one inspirują nasz adehadowy mózg do działania.
Jedna z najważniejszych lekcji, które mogę ci przekazać, brzmi następująco: zacznij od zastanowienia się, co tobie odpowiada. Niezależnie od tego, czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie, w naszym „modelu” mózgu ADHD mamy już fabryczne ustawienia, systemy i procedury, które właśnie w nim najlepiej funkcjonują. Razem zainteresujemy się tutaj twoim oprogramowaniem i sposobem, w jaki ty możesz je wykorzystywać i wdrażać w życie. To jest bowiem największy sekret ADHD: to ty jesteś znawczynią swojej osoby, ekspertką od samej siebie. Nikt poza tobą nie wie, co będzie dla ciebie najlepsze. I chociaż jest możliwe, że wiele z nas dawno przestało wierzyć w siebie po tym, jak nam powiedziano, że jesteśmy „zbyt”, to jestem tu po to, aby nauczyć cię, jak znów zacząć ufać sobie.
Nigdy nie spotkałam osoby z ADHD, która nie byłaby naprawdę genialna w jakiejś dziedzinie. Ani jednej! Dotyczy to ciebie, mnie i mojego syna Markusa, który zresztą jest moim największym nauczycielem. Jest studentem dopiero pierwszego roku na Uniwersytecie Nowojorskim, a nie tak dawno zaproponowano mu odbycie praktyk letnich w międzynarodowym banku! Pokonał ośmiuset siedemdziesięciu kandydatów, ubiegając się o jedno z piętnastu miejsc – nieźle jak na dziecko, któremu kazano poskromić ambicje, prawda?
Markus nauczył mnie, że często nasze kreatywne adehadowe mózgi potrzebują nie mniej, lecz więcej strukturyzacji, co jest możliwe, jeśli znajdziemy się w odpowiednim miejscu i wśród ludzi, którzy w nas wierzą. W ten sposób mój syn wyzbył się ograniczeń. I ty też możesz to zrobić.
Markus wcale nie musiał zaniżać swoich oczekiwań – on potrzebował je rozwinąć. Gdy się dowiedział, jak działa jego mózg – że jest inny, niestandardowy – i zrozumiał jaki jest mądry i zdolny, sam przejął stery.
Nadzieja to most do sukcesu. To paliwo dla naszych zamierzeń, napęd naszej determinacji. To ona daje nam pewność pozwalającą sięgać wyżyn. Obiecuję ci tę nadzieję.