Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzingis-Chan zmartwychwstał. Studia z psychopatologii rosyjskiej, Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzingis-Chan zmartwychwstał. Studia z psychopatologii rosyjskiej, Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 290 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DŻIN­GIS CHAN ZMAR­TWYCH­WSTA­ŁY

DR. STA­NI­SŁAW ZDZIAR­SKI

DŻIN­GIS-CHAN

ZMAR­TWYCH­WSTA­ŁY

STU­DJA Z PSY­CHO­PA­TO­LO­GJI RO­SYJ­SKIEJ

TOM I

Vin­ce in bono ma­lum (Rom. XII. 21)

PO­ZNAŃ 1919.

NA­KŁA­DEM I CZCION­KA­MI DRU­KAR­NI I KSIĘ­GAR­NI ŚW. WOJ­CIE­CHA

Naj­droż­szej pa­mię­ci Mat­ki mo­jej

Ka­ro­li­ny z Ho­szow­skich pra­cę tę, z Jej Du­cha po­czę­tą, po­świę­cam.

Od Au­to­ra.

Dziw­nie smut­ne po­cząt­ki tej książ­ki, jak smut­na jest książ­ka cała.

Or­kan pseu­do – re­wo­lu­cji ro­syj­skiej ode­rwał pod­pi­sa­ne­go od ba­dań nad li­te­ra­tu­rą oj­czy­stą i prze­niósł go w stro­ny, z któ­rych pra­dziad jego –— kon­fe­de­rat bar­ski –— po­wra­cał o ku­lach do kra­ju.

je­cha­łem do Pio­tro­gro­du –— po­mó­wio­ny o mo­ska­lo­fil­stwo przez in­dy­wi­du­um pod­łe,*) –— je­cha­łem speł­nić trud­ny a waż­ny obo­wią­zek in­for­ma­to­ra pra­sy pol­skiej w za­ra­niu ży­cia pseu­do­kon­sty-tu­cyj­ne­go ro­syj­skie­go.

Na szczę­ście nie na­le­ża­łem do żad­nej for­ma­cji po­li­tycz­nej, z tem też więk­szą swo­bo­dą wol­no mi było wy­po­wia­dać się otwar­cie.

Nie łu­dzi­łem się ani przez chwi­lę małą co do moż­li­wo­ści po­ro­zu­mie­nia pol­sko-ro­syj­skie­go. Bo i jak­żeż –— za­py­ty­wa­łem sam sie­bie mo­gło się ono do­ko­nać? Toć oj­ców na­szych wie­sza­li! A czyż za sam za­miar po­wsta­nia zbroj­ne­go nie wie­sza­ła ich tak samo Au­str­ja?

Rów­no­cze­śnie zaś z dru­giej stro­ny ci­snę­ło się na myśl z ja­kąś nie­od­par­tą siłą dru­gie pyta-

*) Mowa tu o nie­ja­kim p. Sta­ni­sła­wie Kos­sow­skim, obec­nie pro­fe­so­rze gim­na­zjum nie­miec­kie­go we Lwo­wie.

nie: Co ma po­cząć Pol­ska po­zba­wio­na obron­nych gra­nic na­tu­ral­nych? Bo że upa­dek swój win­na przy­pi­sać przedew­szyst­kiem fa­tal­ne­mu po­ło­że­niu geo­gra­ficz­ne­mu, nie zaś grze­chom za­wi­nio­nym, czy nie­za­wi­nio­nym –— to nie­wąt­pli­we.

W cią­gu tych roz­my­ślań mi­mo­wol­nie oczy­ma du­szy uj­rza­łem mni­chów w że­la­zo za­ku­tych, któ­rzy w cią­gu jed­ne­go ty­siąc­le­cia zdą­ży­li wy­nisz­czyć wszel­ki ślad Sło­wiańsz­czy­zny mię­dzy Łabą a Odrą, ba, z całą siłą, nie­prze­bie­ra­ją­cą w środ­kach, prą obec­nie na te­ren nad­wi­ślań­ski. I kie­dy w mó­zgu po­czę­ło świ­dro­wać nie­odmien­nie prze­świad­cze­nie, źe w dru­giem ty­siąc­le­ciu wy­ma­za­ne zo­sta­nie imię pol­skie na ca­łej prze­strze­ni, po­ło­żo­nej na za­chód od Wi­sły, z opa­rów krwi wy­nu­rzy­ła się twarz na­sze­go chło­pa z pod Tar­no­wa, za­rzy­na­ją­ce­go mego pra­dzia­da, któ­re­mu były ni­czem Sy­bir, ni­czem knu­ty. Ha! Toż na­wet Ro­sja nie po­szczu­ła na­sze­go ludu do wal­ki bra­to­bój­czej! O tej ręce o któ­rej po­mstę biła pod nie­bio­sa skar­ga Ujej­skie­go w nie­śmier­tel­nym Cho­ra­le, Po­la­cy dzi­siej­si jak gdy­by za­po­mnie­li, mimo słów wiesz­czych z Gra­ży­ny, iż ra­czej za łeb gadu, niź­li… pra­wi­cę uści­snąć, choć im pieśń przy­po­mi­na, cze­mu to od se­tek lat Wan­da leży w na­szej zie­mi…

Z roz­my­ślań gorz­kich nad dolą na­ro­du mego, któ­rym umi­ło­wał na­de­wszyst­ko w świe­cie, z roz­my­ślań na da­le­kiej ob­czyź­nie, wśród bez­brzeż­nej tę­sk­no­ty za Pol­ską, co dla mnie nic do­tąd nie nńa­la prócz ka­mie­ni, rzu­ca­nych pod nogi, po­wsta­ły ustę­py, ja­kie zło­ży­ły się na tę książ­kę. I jak­kol­wiek pi­sa­ne one były na kil­ka lat przed woj­ną, któ­ra – zda­je się –— zmie­ni­ła świat cały nie do po­zna­nia, nie uwa­ża­łem za wska­za­ne nic w nich zmie­niać.

Re­wo­lu­cjo­ni­stom bo­wiem ro­syj­skim doby naj­now­szej ten­że sam, co i ich to­wa­rzy­szom z przed lat dzie­się­ciu z górą, brak mo­ral­no­ści, choć­by naj­pry­mi­tyw­niej­szej, ten­że sam brak wia­ry rze­tel­nej w co­kol­wiek na świe­cie, brak re­li­gji, brak ro­dzi­ny uczci­wej, t… j… tego wszyst­kie­go, bez cze­go nie­po­dob­na przy­stę­po­wać do ja­kich­kol­wiek re­form. Tym i tam­tym na­to­miast wspól­ne są środ­ki i me­to­dy wal­ki z ist­nie­ją­cym ła­dem spo­łecz­nym, oraz po­słu­gi­wa­nie się ha­sła­mi nie­moż­li­we­mi do urze­czy­wist­nie­nia, z któ­rych re­for­ma agrar­na jest po­spo­li­tym ra­bun­kiem Jak wresz­cie po ma­ni­fe­ście paź­dzier­ni­ko­wym, tak też i te­raz, spraw­ca­mi prze­wro­tu w Ro­sji są ży­dzi (nie­jed­no­krot­nie świe­żo ochrzcze­ni), któ­ry­mi po­wo­do­wa­ła żą­dza od­we­tu, ze­msty na Ro­sja­nach za dłu­gie lata uci­sku, a rów­no­cze­śnie od­wiecz­ny ich pęd do sze­rze­nia roz­kła­du wśród tych, któ­rzy tym bez­dom­nym tu­ła­czom uży­czy­li go­ści­ny. Trze­cią wresz­cie po­bud­ką do wy­wo­ła­nia obec­ne­go prze­wro­tu anar­chi­stycz­ne­go był dla ży­dów in­te­res pie­nięż­ny, ten cel osta­tecz­ny wszel­kich po­czy­nań ży­dow­skich.

Że jed­na­ko­woż w Ro­sji nie prze­strze­ga­no nig­dy do­trzy­my­wa­nia umów, prze­to i te­raz re­for­my, za­mie­rzo­ne przez bu­dow­ni­czych no­we­go po rząd­ku na zie­mi, pry­sną, jak bań­ka my­dla­na, cały zaś ruch anar­chi­stycz­ny zo­sta­nie uto­pio­ny w po­to­kach krwi przez po­wrot­ną falę mo­nar­chi­stycz­ną. Wresz­cie pro­wa­dzo­ne obec­nie ukła­dy po­ko­jo­we z mo­car­stwa­mi cen­tra­ine­mi będą zła­ma­ne, boć z hi­stor­ji wia­do­mo, że Ro­sja nig­dy ni­ko­mu nie do­trzy­ma­ła żad­ne­go trak­ta­tu, tak, jak go już zła­ma­ła wo­bec czwór­po­ro­zu­mie­nia w cza­sie obec­nej woj­ny świa­to­wej.

Pod książ­ką każ­de­go ba­da­cza po­grze­ba­ne są na wie­ki uczu­cia mno­gie, ma­rze­nia nie­zisz­czo­ne, wal­ki du­szy, wy­sił­ki, zwąt­pie­nia i tę­sk­no­ty ser­decz­ne. Książ­ka ni­niej­sza pi­sa­na jest krwią i łza­mi. Da­łem w niej, a przy­najm­niej sta­ra­łem się i pra­gną­łem dać to, com uwa­żał w du­szy swo­jej pol­skiej za naj­lep­sze. A nuż mnie zro­zu­mie­ją nie­szczę­śni­cy? je­że­lim zaś na kar­tach jej zbyt bo­le­śnie za­tar­gał ich trze­wia­mi, nie złość, nie nie­na­wiść ku temu mnie pchnę­ła.

Więc –— żem gryzł ser­cem cie­bie:

Słu­szaj, Ros­si­ja!

We Lwo­wie, 24 grud­nia 1917 r.

Dżin­gis-Chan zmar­twych­wsta­ły.

Lat sześć­dzie­sią­t1) mi­nę­ło od tych okrop­nych wy­pad­ków, na wi­dok któ­rych ro­ze­łka­ne ser­ce po­ety pol­skie­go rzu­ci­ło w twarz czę­ści na­ro­du strasz­li­we sło­wa, gdy syn za­bił ojca, brat za­bił bra­ta»… Ha­nieb­na kar­ta tych po­twor­nych dzie­jów szarp­nę­ła wnętrz­no­ścia­mi Ujej­skie­go i na­ród do­wie­dział się, że

Mnó­stwo Ka­inów jest po­śród nas..

Sło­wa te po­win­ni dziś Ro­sja­nie po­wta­rzać so­bie co dzień, co go­dzi­nę. Ileż lep­sze mają za­sto­so­wa­nie w chwi­li obec­nej do tego wszyst­kie­go, co w Ro­sji się dzie­je? Jak­by kto na nią rzu­cił prze­kleń­stwo lub, jak­by mia­ły do koń­ca spraw­dzić się wiesz­cze stro­fy Pusz­ki­na z Bie­sów:

«Chot' ubiej, slie­da nie wid­no, Sbi­liś my, czto die­łat" nam? W po­lie bies nas wo­dit, wid­no, Da kru­żyt po sto­ro­nam…

Pod płasz­czy­kiem roz­gło­śnie-brzmią­cych ha­seł ma­ją­cych wszel­kie po­zo­ry idei wol­no­ści, roz­wi­nę­ły się w ostat­nich cza­sach w Ro­sji naj­niż­sze na­mięt­no­ści w naj­roz­ma­it­szych po­sta­ciach i for­mach.

Wpraw­dzie w chwi­li bie­żą­cej prze­stęp­cy po­li­tycz­ni w ro­dza­ju: anar­chi­stów, bom­bi­stów i gra­bież­ców ze­szli przy­mu­so­wo, lub w mniej­szej czę­ści do­bro­wol­nie ze sce­ny, a jed­nak fakt ten nie stał

*) Pi­sa­ne w roku 100"*.

się przy­czy­ną uci­sze­nia in­stynk­tów pier­wot­nych. Sza­le­ją one da­lej pod zmie­nio­ną z lek­ka po­sta­cią.

I je­śli­by mnie kto za­py­tał, w ja­kiem sta­djum znaj­du­je się obec­nie Ro­sja? –— od­po­wie­dział­bym mu bez naj­mniej­sze­go wa­ha­nia, że w fa­zie dzia­łal­no­ści wy­stęp­nej.

Dziw bie­rze, iż du­cho­wień­stwo pra­wo­sław­ne, śle­dzą­ce z taką gor­li­wo­ścią bieg wy­pad­ków, nie zna­la­zło do­tąd cza­su czy do­brych chę­ci dla wy­stu-djo­wa­nia tej or­gji na­mięt­no­ści, jaka falą wzbu­rzo­ną prze­wa­la się w jego oczach.

Bo i jak­że za­dzi­wia­ją­ca róż­no­rod­ność owych fal nisz­czą­cych?!….

Ani du­cho­wień­stwo, ani rząd, ani nikt z dziel­niej­szych człon­ków spo­łe­czeń­stwa nie po­czuł się do obo­wiąz­ku za­po­bie­że­nia dal­sze­mu wy­le­wo­wi tych strug, po­ło­że­nia tamy, któ­ra­by po­wstrzy­ma­ła roz­hu­ka­ne bał­wa­ny. Nikt nie trosz­czy się wca­le o za­po­bie­że­nie gro­żą­ce­mu z tej stro­ny nie­bez­pie­czeń­stwu, któ­re­go ewen­tu­al­nych roz­mia­rów nie moż­na na ra­zie prze­wi­dzieć, sko­ro się nie wie, u ja­kich gra­nic za­trzy­ma się za­męt w po­ję­ciach ogól­nych spo­łe­czeń­stwa ro­syj­skie­go?…

Skłon­ność do prze­stęp­nej dzia­łal­no­ści moż­na bez tru­du za­uwa­żyć do­sko­na­le na wszyst­kich po­lach dzia­łal­no­ści po­li­tycz­no-spo­łecz­nej wszyst­kich warstw lud­no­ści.

Nie le­piej mają się rze­czy z dzien­ni­kar­stwem, ma­ją­cem być przed­sta­wi­ciel­stwem opin­ji pu­blicz­nej. W niem bo­wiem ze świe­cą w ręku trze­ba szu­kać praw­dy, tak prze­po­jo­ne jest do głę­bi kłam­stwem i krę­tac­twem, oszu­stwem i por­no­gra­fją cy­nicz­ną na­wet. Je­den z dzien­ni­ków pe­ters­bur­skich wziął so­bie za za­da­nie kon­tro­lo­wać domy roz­pu­sty, oraz wszel­kie przed­się­bior­stwa na­tu­ry po­dej­rza­nej i pro­wa­dzi to dzie­ło z nie­by­wa­łym cy­ni­zmem.

–— o –—

A po­śród uczą­cej się mło­dzie­ży, na rów­ni szkół śred­nich z wyż­sze­mi, sły­szy­my co­raz czę­ściej o wy­pad­kach kra­dzie­ży, trwo­nie­nia pie­nię­dzy pu­blicz­nych, nie­do­trzy­my­wa­nia sło­wa ho­no­ru itd. Przy­tem wszy­stek ten brud ma cha­rak­ter skraj­ny, ja­skra­wy, zło­śli­wie­cy­nicz­ny. Taką szko­łę prze­cho­dzą przy­szli oby­wa­te­le pań­stwa, oj­co­wie ro­dzin! Od łycz­ka do rze­mycz­ka» –— jak po­wia­da mą­dre na­sze przy­sło­wie.

Lecz im głę­biej w niż­sze war­stwy spo­łecz­ne pój­dzie­my, co­raz to więk­sze za­uwa­żyć się daje roz­prze­strze­nie­nie zła wy­stęp­ne­go.

Ro­bot­ni­cy zmie­ni­li się z pro­le­tar­ja­tu o za­bar­wie­niu po­li­tycz­nem, w mor­der­ców i gra­bież­ców ob­ce­go mie­nia, w hu­li­ga­nów naj­roz­ma­it­sze­go ga­tun­ku i po­kro­ju.

A już naj­go­rzej jest sta­now­czo na wsi, któ­ra i tak do­tąd była po­grą­żo­na w ciem­no­cie krań­co­wej, pi­jań­stwie bez­mier­nem, oraz w nie­ule­czal­nych cho­ro­bach płcio­wych, pro­wa­dzą­cych bez­wa­run­ko­wo do kom­plet­nej de­ge­ne­ra­cji po­ko­le­nia. Dni nie­daw­ne przy­nio­sły za po­śred­nic­twem dru­tów te­le­gra­ficz­nych z głę­bo­kiej pro­win­cji, z gu­bern­ji środ­ko­wej Ro­sji za­stra­sza­ją­ce wia­do­mo­ści o co­raz licz­niej­szych świę­to­kradz­kich ob­ra­bo­wa­niach cer­kwi i za­gar­nię­ciu ziem cer­kiew­nych prze­mo­cą. Kosy, wi­dły, gra­bie!… Wę­zły ro­dzin­ne roz­luź­nia­ją się co­raz to wię­cej wśród wło­ściań­stwa, gdyż stra­ci­ły w jego oczach świę­tość sa­kra­men­tu. Le­d­wo co do­wie­dzie­li­śmy się, że syn za­mor­do­wał ojca wy­strza­łem z re­wol­we­ru gdy tuż te­le­graf przy­niósł wia­do­mość o okrut­nem za­mor­do­wa­niu mat­ki przez syna ce­lem zra­bo­wa­nia za­osz­czę­dzo­nych przez nią czter­dzie­stu ru­bli.

A spo­łe­czeń­stwo owo, za­ję­te wy­łącz­nie wal­ką po­li­tycz­ną par­tyj po­szcze­gól­nych, zda­je się nie­zau­wa­żać tych strasz­nych wy­le­wów dzi­ko­ści i bar­ba­rzyń­stwa, po­zo­sta­je śle­pe na prze­ja­wy in­stynk­tów krwio­żer­czych i zwie­rzę­cych na­mięt­no­ści. Nie za­prze­czam by­najm­niej ko­niecz­no­ści i po­żyt­ku starć my­śli po­li­tycz­nej. Ale też nie moge zro­zu­mieć, że w Ro­sji uzna­no je za głów­ny cel ży­cia i dzia­ła­nia. Co tam roz­wój kul­tu­ry, mo­ral­no­ści pu­blicz­nej, gdy górę wzię­ły żą­dze ty­gry­sie! Na­ród 80-mil­jo­no­wy zni­żył się do po­zio­mu by­dlę­cia dra­pież­ne­go…

Ale obec­na *smu­ta,* któ­ra za­ko­rze­ni­ła się głę­bo­ko tak­że po­śród t… zw. in­te­li­gen­cji, za­bi­ła w jed­nost­kach in­dy­wi­du­alizm do­szczęt­nie. Za­sad­ni­cze ha­sło re­wo­lu­cji ro­syj­skiej –— sta­do­wość i fa­na­tycz­na nie­cier­pli­wość –— wzię­ły górę. I to śmią nie­któ­rzy chrzcić mia­nem wiel­kiej epo­ki uświa­do­mie­nia po­li­tycz­ne­go Ro­sji!

«To­wa­rzy­sze» prze­mo­cą wbi­ja­li w bied­ny mózg ro­syj­skie­go *mui,yka* świę­te ha­sła: wol­no­ści, rów­no­ści i bra­ter­stwa, któ­rych on nie mógł zro­zu­mieć, bo ma­rzył tyl­ko o zie­mi. Co mu z rów­no­ści? Chłop pra­gnie rze­czy re­al­nych! W gło­wach pro­stacz­ków na­stał cha­os, któ­ry bez prze­sa­dy da się po­rów­nać z bi­blij­nym. I kie­dy «po­je­cia za­sad­ni­cze wol­no­sci» zo­sta­ły przy­ję­te za do­gma­ty ży­cio­we przez miej­ski i wiej­ski pro­le­tar­jat, wów­czas za­czę­ło się dziać to, co na­zy­wa­no po­cząt­ko­wo naj­fał­szy­wiej w świe­cie «wiel­ka re­wo­lu­cją ro­sy­iską.

Te masy «uswia­do­mio­ne­go» pro­le­tar­ja­tu go­dzi­ły się tyl­ko z my­ślą o kon­sty­tu­an­cie, trwa­jąc w tem prze­ko­na­niu bez­pod­staw­nem, że one wła­śnie są wy­ko­naw­ca­mi woli wszech­lu­dów pań­stwa ro­syj­skie­go.

Tłum ze­lek­try­zo­wa­ny odu­rza­ją­ce­mi, jak al­ko­hol, ha­sła­mi, któ­rych nie ro­zu­miał zresz­tą ab­so­lut­nie, szedł na zgu­bę pew­ną z krzy­ka­mi: Do­łoj pra­wi-tiel­stwom! Smierć ty­ra­nom! i tym wszyst­kim, któ­rzy śmie­li nie­ukło­nić się przed po­tęż­ną wolą Jego Wy­so­ko­ści Mię­dzy­na­ro­do­we­go Pro­le­tar­ja­tu, w skład któ­re­go we­szli przedew­szyst­kiem Ży­dzi, stu­den­ci roz­ma­itych wyż­szych za­kła­dów na­uko­wych, ro­bot­ni­cy fa­bryk Pu­ti­łow­skich, kur­sist­ki, oraz sze­reg osób bez okre­ślo­ne­go za­wo­du lub z okre­ślo­nym za­wo­dem, lecz bez prak­ty­ki.

Nie­ste­ty! mi­nę­ły owe za­cne cza­sy, kie­dy od pu­stych krzy­ków wa­li­ły się w gru­zy mury Jery-cho­nuL.

Ileż w tym ru­chu wol­no­ścio­wym było złu­dzeń, ileż pu­stych dźwię­ków, ile ofiar nie­po­trzeb­nych?…

Pan No­sar-Chru­sta­lew, gło­wa wi­do­ma rzą­du re­wo­lu­cyj­ne­go, prze­wod­ni­czą­cy osła­wio­nej «Rady de­pu­ta­tów ro­bot­ni­czych*, nie zdą­żył uwię­zie hra­bie­go Wit­te­go. Oba­wa prze­wro­tu mi­nę­ła, ale *smu­ta nie usta­ła by­najm­niej w imię wal­ki sta­do­wej o cia­sne kla­so­we in­te­re­sy. Śmiem twier­dzić, że wal­kę taką, o ja­kiej do­pie­ro co wy­ra­zi­łem się może zbyt do­sad­nie, pro­wa­dzą po­spo­łu wszyst­kie stron­nic­twa po­li­tycz­ne ro­syj­skie, ile ich tyl­ko jest. Wal­czy: rząd, ka­pi­ta­lizm, miesz­czań­stwo, pro­le­tar­jat, in­te­li­gen­cja, na wszyst­kie stro­ny, a wszy­scy to­czą bój bez pla­nu i celu okre­ślo­ne­go, jako że w Ro­sji ca­łej nie­ma te­raz my­śli po­li­tycz­nej, któ­ra­by mo­gła do­pro­wa­dzić do zjed­no­cze­nia. Zno­wuż brak my­śli mu­szą za­stą­pić na­mięt­no­ści, wy­bu­ja­łe w swo­ich prze­ja­wach.

Wprost boję się przy­pusz­cze­nia, ja­kie nie­daw­no na myśl mi się na­su­nę­ło. Boję się, iżby wo­bec skrę­po­wa­nia my­śli po­li­tycz­nej –— nie trze­ba było oży­wiać or­ga­ni­zmu pań­stwo­we­go, któ­ry nad mia­rę scho­rza­ły i po­trze­bu­je gwał­tow­nie le­ka­rza, nie le­gen­dar­ną źywą wodą na­ro­do­wo-pań­stwo­wej re­wo­lu­cji.

Ja­każ przy­czy­na tak smut­ne­go sta­nu rze­czy? –— mi­mo­wo­li na­su­wa się py­ta­nie.

Od­po­wiedź na to nie trud­na.

Tyl­ko przy­czy­na nie jed­na tu­taj, tyl­ko nie szu­kać tego wcza­sach ostat­nich.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: