- W empik go
Dziwni ludzie - ebook
Dziwni ludzie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 153 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Stefan Żarski był inżynierem mechanikiem. W dwudziestym roku życia ukończył politechnikę w Zurychu, natychmiast wszedł do fabryki wyrobów żelaznych i w tej specjalności od dwunastu lat bez przerwy pracował.
Zwiedził Francję, Belgję, Anglję i wszędzie odznaczał się zdolnościami i energją. Gdziekolwiek był, zostawił po sobie piękne i trwałe pamiątki. Tu wprowadził ulepszony system machin, albo wzniósł nowy budynek. W innem miejscu wydalił niedbałych robotników, a posady ich oddał pracowitym i biegłym. Gdzie indziej znowu między tłumem ludzi mało oświeconych odnalazł człowieka niepospolicie zdolnego, pomógł mu wykształcić się i zająć użyteczniejsze, a zarazem wyższe stanowisko w społeczeństwie.
To też wkrótce nazwisko Żarskiego stało się głośnem w kołach przemysłowych zagranicą. Jego techniczne pomysły były bardzo cenione; jego biegłość w ocenianiu ludzi i surowa sprawiedliwość dawały mu wielką władzę nad robotnikami, a niezmęczona praca wlewała nowe życie w warsztaty. Gdzie Stefan Żarski obejmował posadę naczelnego inżyniera, tam z pewnością wyroby były doskonałe, pracownicy dzielni i zadowoleni, a zyski akcjonarjuszów zwiększały się w dwójnasób.
Pewien bystry finansista porównał Żarskiego do gwałtownie wzbierającej rzeki, która w chwili przyboru wyrzuca precz wszystkie niepotrzebne graty i użyźnia całą okolicę.
Stefan zagranicą zdobył nietylko przyjaźń i szacunek ludzi, ale spory majątek. Był nawet na drodze do zrobienia miljonowej fortuny, lecz na pierwsze wezwanie z kraju wyrzekł się tych pięknych widoków.
W owym czasie począł się u nas dźwigać przemysł fabryczny i jedna z większych spółek, dowiedziawszy się o Żarskim, ofiarowała mu u siebie posadę naczelnego inżyniera. Stefan przyjął ją bez wahania się i z fabryką zawarł kontrakt dwuletni.
Tu fachowe i organizatorskie przymioty jego zajaśniały pełnym blaskiem. Natomiast jednak on sam doświadczył wielu goryczy.
Przyjechawszy na miejsce, zamiast fabryki w pełnym biegu, znalazł stare budowle, odwieczne machiny, ciemnych i leniwych robotników, niedbały zarząd i krótko widzących akcjonarjuszów. Gdy chciał wznieść nowe budynki i sprowadzić dobre machiny, brakowało pieniędzy. Gdy pooddalał złych robotników, przyszli na ich miejsce jeszcze gorsi, a gdy położył ciężką rękę na lekkomyślnym zarządzie, zaczęto pod nim dołki kopać.
Ale siły Stefana były o wiele potężniejsze od stojących mu w drodze oporów. Jego ognista energja pokonała bezwładność akcjonarjuszów, wydusiła z nich potrzebne kapitały i okiełznała zarząd, który, widząc, że jego pokątne intrygi nie zdadzą się na nic, stał się uniżonym sługą nieugiętego inżyniera. Robotnicy wkońcu, zmiarkowawszy, że Stefan jest nietylko surowy, ale sprawiedliwy i rozumny, że nietylko dba b robotę, ale i o nich samych, weszli w pewne karby porządku i poprawili się o tyle, o ile mogli to uczynić.
Pomimo niewątpliwego triumfu nad nieprzychylnem otoczeniem, Stefan zniechęcił się. Fabryka za wiele kosztowała go pracy i zmartwień, a za małe wydawała rezultaty. Było w niej dziś nierównie lepiej, aniżeli przed kilkunastoma miesiącami, ale nie było jeszcze tak, jak chciał Żarski.
Co gorsza, przyszłość nie rokowała zbyt świetnych nadziei. Stefan chciał przynajmniej dwa razy powiększyć fabrykę, ale na to nie było pieniędzy. Z powodu braku kolei trzeba było rudę żelazną sprowadzać wozami, co stanowczo paraliżowało dalszy rozwój. Uzdolnionych robotników wciąż brakło, akcjonarjusze zaś nie chcieli, czy nie mogli założyć przy fabryce ani szkoły, ani kasy emerytalnej, po niewątpliwie wpłynęłoby na zwiększenie i ulepszenie materjału pracującego.