Edgar Allan Poe. Ciemna strona księżyca - ebook
Edgar Allan Poe. Ciemna strona księżyca - ebook
Edgara Allana Poego nie trzeba nikomu przedstawiać. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że autor pionierskich powieści detektywistycznych, przerażających opowiadań i nastrojowej poezji zasłynął też czymś innym: miłością do nauki. Rzucając światło na epokę, w której granice oddzielające literaturę i badania naukowe zostały zatarte, najnowszy biograf pisarza ujawnia ambicję Poego rozwijania i kwestionowania ludzkiej wiedzy. Autor Zagłady domu Usherów, nawet gdy intensywnie pracował nad swoimi utworami, nigdy nie przestawał komentować nowych odkryć, otwierając drogę na sceny literackie najwybitniejszym uczonym.
Tresch pokazuje, że Poe żył, myślał i cierpiał w otoczeniu nauki – i że wiele z jego najbardziej znanych tekstów można zrozumieć właśnie dzięki niej. Rozpoczynając historię od zadziwiającego wykładu o początkach wszechświata, który pisarz wygłosił pod koniec życia, prowadzi czytelnika przez życie postaci będącej synonimem tajemnicy i wyobraźni.
John Tresch jest profesorem w Instytucie Warburga na Uniwersytecie Londyńskim. Przez ponad dziesięć lat wykładał historię nauki i techniki na Uniwersytecie Pensylwanii, odbył też staże w wielu renomowanych instytucjach na całym świecie. Prócz biografii Poego napisał jeszcze The Romantic Machine: Utopian Science and Technology after Napoleon.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8352-642-3 |
Rozmiar pliku: | 7,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TEMAT: WSZECHŚWIAT
Na początku lutego 1848 roku nowojorskie gazety zapowiedziały tajemniczo brzmiące wydarzenie: „Edgar A. Poe wygłosi o czwartej wieczorem wykład w Society Library . Temat: Wszechświat”1. Trudno wyobrazić sobie temat ambitniejszy, a przy tym nikt nie był w stanie przewidzieć, czego można się spodziewać. Czy to będzie opowiadanie, wiersz, czy może wystąpienie krytyczne? To mogło być wszystko i cokolwiek.
„The Home Journal” poinformował: „Jedno jest tylko w tej sprawie pewne, że to będzie zwięzły zbiór myśli najświeższych, zdumiewających i sugestywnych”2. Pan Poe jako „urodzony anatom myśli rozkłada geniusz i jego imitacje na czynniki pierwsze jak nikt po tej czy po tamtej stronie oceanu”. To oświadczenie wywołało również spekulacje dotyczące samego autora wystąpienia, który co prawda był postacią znaną, ale od ponad roku nie pojawiał się publicznie.
Na trop rozwiązania zagadki mógł naprowadzić wybór miejsca. Society Library przeniosła się ostatnio z Leonard na Broadway. Spotykało się tam szacowne grono, w którego skład wchodził między innymi bankier Cornelius Roosevelt. Panowała tam bardziej elegancka atmosfera niż w położonym dziesięć przecznic na południe American Museum P.T. Barnuma, gdzie swój Wykład o czasach odczytał Ralph Waldo Emerson, niemniej gościli tam różni ludzie, a ostatnio odbyły się takie wydarzenia, jak koncert szwajcarskich dzwonków pasterskich, spotkanie American Daguerreotype Association czy występ magika Signora Blitza.
Czy wykład Poego miał mieć charakter literacki czy naukowy? A może należało się spodziewać prezentacji jakiejś powieści, o której istnieniu nikt nie wiedział? „Weekly Universe” zauważył: „Pan Poe to nie tylko człowiek nauki, nie tylko poeta, nie tylko literat. To wszystko w jednym, a być może nawet coś więcej”3.
------------------------------------------------------------------------
1 „New York Daily Tribune”, 2 lutego 1848, s. 3.
2 Nathaniel P. Willis, Mr. Poe’s Eureka, „New York Home Journal”, 5 lutego 1848, s. 2; w: TPL, s. 720.
3 „Weekly Universe”, styczeń 1848, cytat za: George W. Eveleth do Poego, 9 lutego 1848, w: TPL, s. 719.Poe miał się pojawić publicznie po dłuższej nieobecności. Rozgłos zdobył trzy lata wcześniej za sprawą poematu Kruk. Osobliwa, ale porywająca melodia i zapadający w pamięć refren, powtarzany przez tajemniczego ptaka w odpowiedzi na dociekania pogrążonego w żalu naukowca, trwale zapisały się w świadomości publicznej. „Kruk mi odrzekł: »Nigdy już«”. Wiersz został pierwotnie opublikowany pod pseudonimem. Zyskał uznanie, był przedrukowywany i parodiowany. Nowojorska gazeta oceniła: „Został napisany strofami nieznanymi dotąd bogom, ludziom i księgarzom, które z jakiegoś powodu porywają i zachwycają dzikością i dźwięcznością. Wszyscy ten wiersz czytają, wszyscy go chwalą”4.
Wszystkim ten poemat trafił do przekonania. Poe na stałe zagościł w nowojorskich salonach literackich i uwodził słuchaczy, recytując swój tekst pełnym napięcia ściszonym głosem. Poetka Frances Sargent Osgood wspominała „jego dumnie i pięknie uniesioną głowę, ciemne oczy z blaskiem elektrycznego światła uczuć i myśli”5. Inny pisarz widział w Poem praktyka mesmeryzmu, nowej nauki o niewidzialnych płynach i drganiach jednoczących umysły. „Ludziom się wydaje, że on ma w sobie coś nadzwyczajnego. O jego mesmerycznych doświadczeniach opowiadają najdziwniejsze historie, w które ponadto wierzą”6.
Kruk otwierał kolejne drzwi. W 1845 roku Poe odczytał wykład zatytułowany Poeci i poetki Ameryki. Przemawiając do trzystu osób, obnażył słabość amerykańskiej literatury i krytyki literackiej, wspominał o istnieniu regionalnych klik i rozdymaniu zainteresowania ponad miarę. Mało brakowało, a pod koniec 1846 roku wiersze, opowiadania, odważne opinie i aura prowokatorstwa zapewniłyby mu możliwość urzeczywistnienia marzeń o własnym magazynie. Na rysunku wykonanym krótko po zdobyciu sławy sprawia wrażenie człowieka, który – nawet jeśli ma jakieś obawy – jest spokojny, błyskotliwy, rozeznany w świecie i cechujący się optymizmem.
Potem szczęście przestało mu sprzyjać. Przez większość 1847 roku salony i sale wykładowe nie chciały go gościć, pojawiły się plotki o skandalu i tragedii. Wraz z ciotką i niedomagającą żoną Virginią Poe przeprowadził się do Fordham położonego dwanaście mil na północ od miasta. Potem wyznał przyjacielowi: „Oszalałem zupełnie, jedynie z dłuższymi przerwami potwornej trzeźwości umysłu. Podczas napadów bezdennej nieświadomości piłem, Bóg jeden wie jak często i jak dużo”7.
Spekulacjom na temat jego stanu oddawali się zarówno ci, którzy mu sprzyjali, jak i ludzie mu niechętni. Jego przyjaciel George Eveleth, student medycyny, napisał do wydawcy Everta Duyckincka: „Gdzie jest pan Poe i co robi – i co najpewniej zrobi? Czy nadal tyle pije, czy też mu się odmieniło?”8. Jego rywal Thomas Dunn English, który zawarł w swojej powieści złośliwą karykaturę pijanego Poego, wykpiwał jego niedolę: „Doszły nas słuchy, że pan E.A. POE zatrudniony został przy budowie kolei na nowej trasie nad Broadwayem. Widziano go kilka dni temu na ulicy, ponoć przy układaniu drogi”9.
W rzeczywistości Poe – odsunąwszy się od sporów toczących się na łamach gazet i w salonach Nowego Jorku, wolny od krytycznych spojrzeń ludzi i chroniony przed ich docinkami – przygotowywał się do kolejnego etapu swojej kariery. Żył niemal w całkowitej izolacji i przeżywał najmroczniejsze chwile, ale to tylko pobudzało jego wyobraźnię. Podczas wędrówek po bujnych łąkach Fordham i surowych kamiennych klifach nad rzeką Hudson kreślił w myślach zarysy nowych projektów: esejów roztrząsających kwestię „naukowych aspektów kompozycji”; Ulalume, czyli śpiewnej ballady inspirowanej „bladym światłem” właśnie narodzonej gwiazdy; wizjonerskiego opowiadania Artysta pejzażu, nakreślonego na pojedynczym zwoju, w którym majętny ponad miarę bohater snuje wizję rozległego ogrodu przywodzącego na myśl niebo lub piekło; a także najśmielszego z nich wszystkich, czyli wykładu zatytułowanego Wszechświat, który nowojorskie gazety zapowiedziały na początku 1848 roku.
Poe wiązał z tym wykładem duże nadzieje. To był pierwszy krok na drodze do realizacji jego planu „przywrócenia sobie miejsca w świecie literackim”10. Jeśli za tekst opublikowany na łamach magazynu otrzymał więcej niż dwadzieścia dolarów, mógł mówić o dużym szczęściu (liczba czytelników nie miała tu żadnego znaczenia). Za wykład, który gromadził przyzwoitą publiczność gotową zapłacić po pięćdziesiąt centów za wstęp, mógł opłacać czynsz przez kilka miesięcy. Po wystąpieniu w Nowym Jorku wybrał się w podróż po kraju. Zarabiał na biletach wstępu oraz prenumeracie odrodzonego magazynu literackiego „The Stylus” (założył go wraz z byłymi kolegami ze studiów na University of Virginia oraz z akademii wojskowej). „Na początek muszę zgromadzić listę co najmniej pięciuset prenumeratorów. Blisko dwustu już mam. Proponuję jednak udać się na południe i na zachód, w gronie moich osobistych i literackich przyjaciół, znajomych ze starego college’u i West Point. W ten sposób przekonam się, ile się uda zdziałać”11.
Oficjalny tytuł wykładu miał brzmieć Eureka. Esej o Wszechświecie materialnym i duchowym. „Eureka, znalazłem!”, wykrzyknął starożytny filozof Archimedes, gdy odkrył metodę oceny czystości złota. „Eureka” to również radosny okrzyk kalifornijskich poszukiwaczy złota. Poe był przekonany, że ten esej zapewni mu nieśmiertelną sławę i bogactwo doczesne – że poprzez wyjaśnienie tajemnic wszechświata ocali mu życie.
Pomysł tylko na pozór wydaje się szalony. Poe studiował na West Point matematykę i inżynierię, a następnie przez kolejne dekady obserwował dynamiczny rozwój elektromagnetyzmu, chemii, historii naturalnej i astronomii. Był obeznany w kosmologii. Wielkie umysły epoki, takie jak Pierre-Simon Laplace, John Herschel czy Alexander von Humboldt, zajmowały się wówczas kwestiami genezy i struktury wszechświata, a i amerykańska publiczność łaknęła informacji na ten temat. Szkocki pastor i astronom Thomas Dick pisał poczytne książki, w których starał się łączyć odkrycia nauk przyrodniczych z teologią protestancką. Ośmiotomowe dzieło Bridgewater Treatises aktualizowało „teologię naturalną”, aby mogła ona dotrzymywać kroku postępom w dziedzinie nauki.
Bestsellerowa pozycja Vestiges of the Natural History of Creation, wydana w Edynburgu w 1844 roku, nadal budziła kontrowersje po obu stronach Atlantyku. Traktat przedstawiał nową wersję genezy i rozwoju Układu Słonecznego, Słońca, Ziemi i ludzkości, upatrując w nich efektu działania jednorodnych praw naturalnych – i pomijając boską interwencję. Czy anonimowy autor tej książki był radykałem albo ekscentrykiem, czy też wyszła ona spod pióra poważanego naukowca? Nikt nie był w stanie tego stwierdzić. Na fali sławy tego dzieła, zaledwie kilka dni przed wystąpieniem Poego w Society Library w 1848 roku, profesor astronomii z Glasgow John Pringle Nichol – jeden z głównych podejrzanych o autorstwo Vestiges – wygłosił w Nowym Jorku serię wykładów, które zgromadziły sporą publiczność12.
Nichol starał się zainteresować słuchaczy mgławicami – odległymi świetlistymi obiektami, którym dało się dokładnie przyjrzeć dzięki zastosowaniu nowych potężnych teleskopów. Promowana przez niego „hipoteza mgławicowa” zakładała, że nasze Słońce było kiedyś wirującą, świetlistą chmurą gazową, a dopiero potem okrzepło i zgromadziło wokół siebie planety.
Taka teza rodziła doniosłe konsekwencje natury teologicznej13. Wynikało z niej bowiem, że niebo stopniowo ewoluowało aż do osiągnięcia stanu obecnego, a wszechświat ma historię zasadniczo odmienną od tej, która została przedstawiona w Księdze Rodzaju. Jeśli dodatkowo procesy te zachodziły mocą praw naturalnych, bez interwencji stwórcy, wówczas nie da się wykluczyć, że zachodzą dalej – poza naszą maleńką planetą, a być może również i na niej – przyczyniając się do powstawania nowych gatunków.
W chatce i wokół chatki w Fordham pochłonięty pracą Poe korzystał z pomocy ciotki i troskliwej opiekunki Marii Clemm. „Przesiadywałam z nim, często do czwartej nad ranem. On pisał coś przy swoim biurku, a ja przysypiałam w fotelu”, wspominała. „Gdy pracował nad Eureką, przechadzaliśmy się po ogrodzie pod rękę, aż opadałam z sił i już nie byłam w stanie chodzić. On się co parę minut zatrzymywał i przedstawiał mi jakieś swoje pomysły. Dopytywał, czy zrozumiałam. Zawsze z nim siedziałam, gdy pisał. Co godzinę albo dwie parzyłam mu gorącej kawy”14. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, Poe przechadzał się po nocy. Wpatrywał się w jasne gwiazdy, które nigdy nie gasły na wiejskim niebie. Zastanawiał się, skąd one się wzięły i jakie wskazówki mogą kryć dla tych, którzy pod nimi mieszkają.
Poe od dziecka spoglądał w gwiazdy. Przyglądał im się z balkonu posiadłości przybranego ojca w Richmond, korzystając z teleskopu brytyjskiej produkcji. Myślał o nich, gdy jako inżynier artylerii w amerykańskiej armii czyścił obiektywy. Jeden ze swoich najwcześniejszych poematów, Al Aaraaf, poświęcił gwieździe dostrzeżonej przez astronoma nazwiskiem Tycho Brahe. Podobnie jak dżentelmen i detektyw C. Auguste Dupin, którego przedstawił czytelnikom w pierwszej współczesnej opowieści kryminalnej zatytułowanej Zabójstwo przy Rue Morgue, Poe podejrzewał, że w gwiazdozbiorach, którym się przygląda podczas nocnych spacerów, kryje się klucz do tajemnicy początków wszechświata oraz praw rządzących życiem i śmiercią.
Styczeń 1848 roku Poe poświęcił na dopracowanie swojego wykładu. Był przy tym jak uczony z wiersza Kruk, „trwożny i zdumiony, rojąc mary, jakich dotąd głąb nie znała ludzkich dusz”. Wynajął salę w Society Library i skontaktował się ze znajomymi dziennikarzami, aby poinformowali świat o zbliżającym się wydarzeniu. Na pogodę nie miał jednak wpływu. W dzień planowanego wystąpienia, 3 lutego – rok i cztery dni po śmierci jego żony – miasto nawiedziła nawałnica.
Gdy ubrany schludnie i elegancko w czarny garnitur, a także w nieskazitelnie czysty, choć mocno już poprzecierany kołnierzyk oraz fular podchodził do pulpitu i rozkładał przed sobą plik kartek zapisanych drobnym, równiutkim pismem, na sali siedziało zaledwie około sześćdziesięciu osób, które pomimo chłodu zdecydowały się przyjść i go wysłuchać. Była to „nieliczna, ale doborowa publiczność”15.
Niezrażony Poe przystąpił do rozprawiania się z tajemnicami wszechświata. „Nie jest mi znany taki portret POEGO – zauważył jeden ze słuchaczy – który by oddawał sprawiedliwość jego bladej, delikatnej, intelektualnej twarzy i niesamowitych oczu. Jego wykład był jak rapsodia głębokiego geniuszu. On sprawiał wrażenie człowieka natchnionego, a to jego natchnienie udzieliło się nielicznej publiczności niemal boleśnie”16. Istota wykładu Poego sprowadzała się do prezentacji nowej teorii stworzenia, charakteryzującej się dziwną i poetycką symetrią. Teoria ta mówiła o narodzinach gwiazd i rozszerzała hipotezę mgławicową na cały wszechświat.
Poe opowiadał o tym, jak to wszystko zaczęło się od jednej cząstki, która eksplodowała ku granicom „uniwersum gwiazd”, tworząc chmury mgieł. Te chmury uległy następnie kondensacji i w efekcie powstały słońca i planety. Skierowanej ku wnętrzu grawitacji przeciwdziałała odwrotna, odpychająca siła, którą Poe określił mianem elektryczności – uznał ją za przyczynę wszelkiej „witalności, świadomości i myśli”. Przez eony te dwie zasady toczyły ze sobą walkę, przyczyniając się do powstania różnorodnych stworzeń, które zasiedliły Ziemię i inne planety. W końcu jednak górę wzięła grawitacja i z „prędkością milion razy przewyższającą tę właściwą dla elektryczności” cała materia zaczęła dążyć ku sobie, ponownie zbijając się w „zasadniczą jedność” pierwszej kuli.
Reporter „Morning Express” opisał ten wykład jako „najbogatszy i najgłębszy”, jakiego kiedykolwiek wysłuchał17. Ponoć został „przyjęty ciepłym aplauzem publiczności, która wysłuchała go z największą uwagą”. Poe doszedł do wniosku, że Eureka to kulminacja jego pism, marzeń i niefortunnego życia. Mówił przyjaciołom, że pisane jest jej „zrewolucjonizować świat nauk fizycznych i metafizycznych”18. Podkreślał: „Mówię to spokojnie, ale tak właśnie twierdzę”.
Po publikacji napisał do swojej teściowej: „Nie chcę żyć. Odkąd napisałem Eurekę, nic już więcej nie osiągnę”. Umarł niewiele ponad rok później.
EFEKT POEGO
Wielu miłośników Poego – ceniących go czy to jako geniusza horroru, twórcę kryminału jako gatunku, pioniera science fiction, kapłana symbolizmu czy wiecznie pogrążonego w myślach księcia gotyku – nigdy nawet nie zajrzało do Eureki, kosmologicznej teorii, którą świat poznał tamtego wieczoru w 1848 roku. Abstrahując nawet od długości traktatu, stopnia komplikacji formy i złożoności argumentacji, Eureka nie wpisuje się w dotychczasowe dokonania artystyczne autora, odstaje zarówno od niesamowitych opowieści grozy, jak i od hymnów pełnych zachwytu nad eterycznym pięknem.
Niniejsza książka opowiada o całym życiu Edgara Allana Poego, lecz przedstawia je z nietypowej perspektywy. Przywraca kosmologii należne jej centralne miejsce w życiu i myśli artysty, a jego prace interpretuje jako specyficzny wyraz burzliwych idei i pasji jego czasów, w ścisłym powiązaniu z dynamicznym rozwojem współczesnej nauki.
Poe zgłębiał fascynujące perspektywy i ślepe zaułki nowych pomysłów na konstrukcję świata. Aby zrozumieć jego życie i dzieła, trzeba się z uwagą pochylić nad jego fascynacją myślą naukową i najnowszymi odkryciami, z drugiej jednak strony życie i praca Poego pozwalają w odkrywczy sposób spojrzeć na przełomowe momenty dla współczesnej nauki. Historyk nauki Thomas Kuhn powiedział o pierwszej połowie XIX wieku, że były to czasy „drugiej rewolucji naukowej”19. Dzięki precyzyjnym metodom pomiarowym i obliczeniowym badacze mogli konsolidować osiągnięcia swoich siedemnastowiecznych poprzedników, luminarzy „pierwszej rewolucji”, takich jak Bacon, Kepler, Descartes, Galileusz czy Newton, w ramach różnicujących się i poszerzanych dziedzin nauki. Historia Poego rzuca specyficzne światło na obsesje i kontrowersje amerykańskiej nauki na początku XIX wieku. W jego pracach jak w lustrze odbijają się wyczuwalne wówczas napięcia – między dążeniem do popularyzacji a pragnieniem zachowania kontroli w rękach elit, między empatią a dystansem, między boskim entuzjazmem a lodowatym materializmem.
W przekonaniu Poego każde słowo i każdy obraz, które się pojawiają w wierszu czy opowiadaniu, powinny służyć osiągnięciu konkretnego, przemyślanego celu. Jego prace zawierają oszałamiającą mieszankę wstrząsów i zachwytów – mają przerażać i bawić, wywoływać obrzydzenie i skłaniać do podziwiania subtelności. Po pierwszym wrażeniu często jednak przychodzi refleksja. Uważny czytelnik zaczyna się zastanawiać nad tym, jak on to właściwie zrobił. Jak dobrał słowa i środki, sformułował oczekiwania, że zdołał wstrząsnąć umysłem jednostki i zbiorowości. Potem mogą się pojawić kolejne pytania: Czy te techniki to przejaw wielkiej inspiracji i sztuki wysokiej, czy raczej zwykłe sztuczki, które mają na celu wywołanie najprymitywniejszych odruchów? Można się zastanawiać, czy w tych sytuacjach, gdy Poe zdaje się kreślić obraz rzeczywisty bądź zbliżony do rzeczywistości, opisuje fakty, czy oszukuje nas i karmi iluzją.
Efekt Poego to wykrzyknik, po którym pojawia się pytajnik. To zaskakujący i precyzyjnie przeprowadzony atak, pod którego wpływem czytelnik zaczyna drobiazgowo analizować zależności przyczynowo-skutkowe, aby wreszcie dojść do niewątpliwie fascynującego, a jednocześnie ulotnego źródła, jakim jest sam Poe. Jego fantastyczne opowiadania, zagadki detektywistyczne i teksty niefabularne ubierały w dramatyczną szatę dociekania i zmagania, lęki i nadzieje oraz złudzenia ludzi. Innowacyjność i wnikliwość stawiają Poego wśród najwybitniejszych przedstawicieli amerykańskiej nauki pierwszej połowy XIX wieku.
Zmysły Poego i jemu współczesnych przeżywały nieustanny zalew nowych bodźców. Poznały sygnał elektromagnetyczny, podziwiały pokazy jaskrawych świateł, wsłuchiwały się w gwar zatłoczonych ulic miasta, odkrywały tajemnicze zjawiska i czytały słowa drukowane maszynowo. Musiały się też zmierzyć z nowymi metodami i teoriami dotyczącymi analizy wszechświata, leczenia chorób, uzasadniania decyzji politycznych i organizacji społeczeństwa, a także kształtowania świadomości. Dziś nauka kojarzy nam się z laboratorium, mikroskopem i białym fartuchem. To uporządkowane i przewidywalne przedsięwzięcie, w znacznym stopniu finansowane ze środków publicznych i cieszące się powszechnym uznaniem, a przez niektórych postrzegane wręcz jako jedyna rzetelna metoda pozyskiwania wiedzy na temat świata. Kiedy jednak w latach trzydziestych XIX wieku Poe rozpoczynał swoją aktywność, taka wizja nauki była ciągle jeszcze co najwyżej pieśnią przyszłości.
Słowo scientist („naukowiec”) pojawiło się w języku dopiero w 1833 roku, kiedy to zastąpiło wcześniej powszechne natural philosopher („filozof przyrody”). W następstwie wojen napoleońskich i w związku z rozpoczynającą się rewolucją przemysłową w Europie wybuchały gwałtowne konflikty dotyczące różnego rodzaju swobód i praw własności, przekonań i kompetencji. W Stanach Zjednoczonych w sferze nauki panował nawet większy chaos, a to z racji braku jakichkolwiek narodowych tradycji czy ram instytucjonalnych20. Samozwańczy eksperci głosili swoje wątpliwej jakości spostrzeżenia i wybujałe teorie na każdy temat na łamach prasy popularnej i w licznych salach wykładowych. Nie istniały wówczas żadne ciała – czy to stowarzyszenia naukowe, państwowe akademie czy czasopisma zamieszczające recenzje prac naukowych – władne wyodrębnić tezy godne uwagi spomiędzy błędnych czy jawnie oszukańczych.
Powoli jednak coś się zaczynało zmieniać. W czasach Poego grupa aktywnych i dobrze ustosunkowanych reformatorów – z którymi Poe wielokrotnie się stykał i których odkrycia i wynalazki poznawał, a następnie poddawał ocenie – stopniowo przeistaczała naukę w zbiór powiązanych ze sobą założeń dotyczących funkcjonowania w świecie, które miały stać się siłą napędową materialnego dobrobytu i stworzyć uporządkowany obraz wiedzy i przyrody.
Jak się przekonamy, dla Alexandra Dallasa Bache’a (prawnuka Benjamina Franklina) i jego bliskich współpracowników, fizyka Josepha Henry’ego oraz matematyka i astronoma Benjamina Peirce’a, ugruntowanie działalności naukowej miało stanowić punkt wyjścia do budowy jednolitej narodowej tożsamości amerykańskiej. Dążyli oni do powołania sprawnie zorganizowanych instytucji edukacyjno-badawczych korzystających z federalnego wsparcia. Ich zdaniem miał to być klucz do budowy potęgi państwa, rozwoju przemysłowego i ekspansji terytorialnej. Pośród burzliwych konfliktów tamtych czasów nauka powoli przybierała potężną – nawet jeśli potęga ta momentami się chwiała – zinstytucjonalizowaną postać, z jaką mamy do czynienia dzisiaj.
Snując refleksje i pisząc o najróżniejszych formach aktywności naukowej swoich czasów, Poe niekiedy dołączał do chóru głosów nawołującego do instytucjonalizacji i ekspansji nauki. Jednocześnie krytycznie przyglądał się jej rozwojowi, niekiedy opatrując go satyrycznym komentarzem. Jasno dawał wyraz swojemu przekonaniu, że nauka ugruntuje się tylko pod takim warunkiem, że zdoła porwać ludzi konkretną, utopijną wizją. Twierdził też, że granice między prawdą a złudzeniem, rozumem a irracjonalnością oraz zdrowym rozsądkiem a szaleństwem stale się przesuwają i o żadnej jednoznaczności w tej kwestii nie może być mowy.
Zdarzało się, że sam siebie stawiał w jednym rzędzie z reformatorami nauki, takimi jak Bache czy Henry, jak echo powtarzając ich apele o zapewnienie intelektualnemu życiu Ameryki nowych, solidniejszych fundamentów. Zdarzało mu się również pokpiwać z uproszczeń, na jakie pozwalała sobie współczesna mu nauka, aby mieć ostatnie słowo w dyskusji na jakiś temat. Wytykał wówczas sobie współczesnym łatwowierność, opowiadanie bajeczek, jakich z pewnością nie powstydziłby się P.T. Barnum. W licznych pracach o charakterze filozoficznym, do których zaliczała się Eureka, przedstawiał alternatywną koncepcję nauki. Snuł wizję rzeczywistości, w której główne role odgrywają intuicja, przeczucia i wyobraźnia. Poe niekiedy wpisywał się w powoli kształtujący się naukowy konsensus, kiedy indziej zaś wyraźnie mu się sprzeciwiał. Znał świat nauki na tyle dobrze, że mógł pozwolić swoim myślom płynąć w obu kierunkach.
Późniejsi badacze – lingwista Roman Jakobson, filozofowie nauki Charles Sanders Peirce i Gaston Bachelard, a także uczennica Freuda Marie Bonaparte, która rozsławiła psychoanalizę dzięki rozważaniom na temat jego myśli – chętnie odwoływali się do naukowych obsesji Poego, jego samego z pewnością nie można jednak sprowadzać tylko do nich21. Każdy licealista wie, że Poe to mistrz budowania atmosfery napięcia i grozy, wirtuoz słowa wrażliwy na brzmienie i głębię znaczeń, rzecznik osobliwych odmian piękna.
Poe przebierał jak w ulęgałkach w stylach, gatunkach i tonach, by tworzyć bogate krajobrazy, hipnotyczne wnętrza i osobliwe postacie o uroku nie do odparcia. Wszystkim tym, którzy mieli nadejść po nim, udowodnił ponad wszelką wątpliwość, czym może być opowiadanie: eksperymentem psychologicznym i estetycznym, filozoficznym poszukiwaniem, szaloną przygodą splatającą zachwyt z przerażeniem. Poe był rzecznikiem udręczonych, przeklętych, wygnanych i odstających od normy. Konsekwentnie i przejrzyście tłumaczył abstrakcyjne i uniwersalne zasady sztuki.
Poe niewątpliwie nadał bieg rozwojowi współczesnej literatury, silnie oddziaływał na twórców takich jak choćby Baudelaire, Dostojewski, Verne, Lovecraft, Conan Doyle, Nabokow, Highsmith czy Borges. Obecnie zalicza się do najpoczytniejszych twórców dzieł fabularnych w każdym języku, a zważywszy na jego dorobek charakteryzujący się szaloną, wręcz groteskową różnorodnością, być może zasługuje też na miano najbardziej amerykańskiego spośród pisarzy. Miał okazję obserwować narodowy eksperyment jednocześnie z pozycji nieograniczonych przywilejów i bezbrzeżnego niedostatku, dzięki czemu niczym sejsmograf rejestrował chwiejność swoich czasów. Jego dzieła są mocno osadzone w specyfice kulturowej kilku dużych miast (Richmond, Baltimore, Filadelfii i Nowego Jorku), niemniej wydobywają na światło dzienne przemoc, lęki, gorączkowy idealizm i grozę nieodłącznie towarzyszące procesowi kształtowania się Stanów Zjednoczonych22.
Wbrew mitom i utartym przekonaniom na jego temat Poe wcale nie był ponurym marzycielem pogrążonym w wiecznej melancholii i zdolnym za sprawą choćby najdrobniejszej sugestii zanurzyć się w odmętach wstrząsającej alternatywnej rzeczywistości. Choć może należałoby powiedzieć, że nie tylko taki był… Doświadczył w swoim życiu wielkich nieszczęść, które w znacznej mierze sam na siebie sprowadził. Rzut oka na jego portret sugeruje jednak, że brał się z życiem za bary z godnością, życzliwością i poczuciem obowiązku, a przy tym potrafił się dobrze bawić. Był jednym z pierwszych Amerykanów, którzy utrzymywali się wyłącznie z działalności literackiej, w związku z tym musiał podejmować daleko idące zabiegi w celu utrzymania zainteresowania czytelników i sławy.
Mierzył jednak znacznie wyżej. Z pasją patrzył w niebo, był analitykiem, filozofem, detektywem – starał się rozgryźć tajemnicę wszechświata. Nadzwyczajnie błyskotliwy umysł kazał mu podążać tropem osobliwego narodu pełnego wewnętrznych sprzeczności, który wydał na świat jego samego oraz skomplikowaną i napawającą przerażeniem rzeczywistość.
------------------------------------------------------------------------
4 Charles Eames, „New York New World”, 15 lutego 1845, w: TPL, s. 503.
5 Frances Osgood, cytat za: Hervey Allen, Israfel: The Life and Times of Edgar Allan Poe, George H. Doran, New York 1926, vol. 2, s. 643.
6 Sarah Helen Whitman, cytowany list z 1846 roku, w: The Complete Works of Edgar Allan Poe, James A. Harrison (red.), Thomas Y. Crowell, 1902, vol. 1, s. 246.
7 Poe do George’a W. Eveletha, 4 stycznia 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 354–57; w: TPL, s. 716.
8 Eveleth do Duyckincka, 23 listopada 1847, w: TPL, s. 709.
9 „John Donkey (Philadelphia)”, 1 stycznia 1848; w: TPL, s. 710. Walt Whitman opublikował fragment z zapowiadanego pierwszego wydania „John Donkey” w „Brooklyn Daily Eagle” z 17 grudnia 1847. Chwalił dowcip jako „naprawdę dojmujący, ale głęboki i prawdziwy”; por. TPL, s. 711. Powieść Englisha, opublikowana w 1843 roku, została potem ponownie wydana pod koniec 1847 roku jako Walter Woolfe; or, The Doom of the Drinker; TPL, s. 711.
10 Poe do H.D. Chapina, 17 stycznia 1847, w: Ostrom, vol. 2, s. 644–45; w: TPL, s. 717.
11 Poe do Nathaniela P. Willisa, 22 stycznia 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 647; w: TPL, s. 718.
12 Wykłady Nichola zostały spisane i wydrukowane w „New York Daily Tribune” z 3 lutego 1848 roku, a następnie zebrane w postaci broszury: J.P. Nichol, Views of Astronomy: Seven Lectures Delivered Before the Mercantile Library Association of New York in the Months of January and February, 1848, Greeley & McElrath, New York 1848; J.P. Nichol, Views of the Architecture of the Heavens, in Letters to a Lady, Tait, Edinburgh 1837.
13 Poe zaprzeczył kiedyś, jakoby czytał Vestiges (por. jego list do George’a E. Isbella z 29 lutego 1848 roku, w: Ostrom, vol. 2, s. 658–61), ale doskonale znał linię argumentacji i wnioski zawarte w tej książce (por. rozdz. 14).
14 Maria Clemm, w: George E. Woodberry, The Life of Edgar Allan Poe, Personal and Literary, with His Chief Correspondence with Men of Letters, Houghton Mifflin, Boston 1909, vol. 2, s. 236.
15 „Albion”, 5 lutego 1848, w: TPL, s. 722.
16 Maunsell B. Field, Memories of Many Men and of Some Women: Being Personal Recollections of Emperors, Kings, Queens, Princes, Presidents, Statesmen, Authors, and Artists, at Home and Abroad, During the Last Thirty Years, Harper & Brothers, New York 1874, s. 224; w: TPL, s. 720.
17 John Henry Hopkins, „New York Morning Express”, 4 lutego 1848, w: TPL, s. 721.
18 Poe do Eveletha, 29 lutego 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 650.
19 Thomas Kuhn, The Essential Tension, University of Chicago Press, Chicago 1977, rozdz. 3. Kuhn zwraca uwagę, że transformacja nauki dokonała się w okresie od 1800 do 1850 roku za sprawą precyzji pomiarów oraz eksperymentów prowadzonych w różnych dziedzinach; por. M. Norton Wise (red.), The Values of Precision, Princeton University Press, Princeton 1995; David Cahan (red.), From Natural Philosophy to the Sciences: Writing the History of Nineteenth-Century Science, University of Chicago Press, Chicago 2003; John Pickstone, Ways of Knowing: A New History of Science, Technology, and Medicine, University of Chicago Press, Chicago 2001.
20 Do najważniejszych źródeł wiedzy na temat nauki w okresie poprzedzającym wojnę secesyjną należą: Sally Gregory Kohlstedt, The Formation of the American Scientific Community, University of Illinois Press, Champaign 1976; Sally Gregory Kohlstedt, Parlors, Primers and Public Schooling: Education for Science in Nineteenth-Century America, „Isis”, vol. 81, nr 3 (wrzesień 1990), s. 424–45; Nathan Reingold, Science, American Style, Rutgers University Press, New Brunswick 1991; Hunter Dupree, Science in the Federal Government: A History of Policies and Activities, Johns Hopkins University Press, Baltimore 1986; Robert V. Bruce, The Launching of American Science, 1846–1876, Knopf, New York 1987; George H. Daniels, American Science in the Age of Jackson, University of Alabama Press, Tuscaloosa 1994; Britt Rusert, Fugitive Science: Empiricism and Freedom in Early African American Culture, New York University Press, New York 2017; Katherine Pandora, Popular Science in National and Transnational Perspective: Suggestions from the American Context, „Isis”, vol. 100, nr 2 (2009), s. 346–58; Conevery, Bolton, Valenčius et al., Science in Early America: Print Culture and the Sciences of Territoriality, „Journal of the Early Republic”, vol. 36, nr 1 (2016), s. 73–123; Marc Rothenberg (red.), The History of Science in the United States: An Encyclopedia, Garland, New York 2001. W tamtym okresie w amerykańskiej nauce pojawiły się profesjonalne, elitarne instytucje (Reingold, Bruce, Daniel, Dupree), a jednocześnie widoczny był trend upowszechniania się nauki i uprawiania jej na co dzień (Pandora Valenčius, teksty o Barnumie i „pseudonauce”). Oba zjawiska są często przedmiotem odrębnie prowadzonych analiz, gdy tymczasem śledząc życiorys Poego, można zaobserwować ich wzajemne interakcje. Wcześniejsze opracowania na temat Poego zostały wyszczególnione w uwagach o źródłach na końcu książki.
21 Marie Bonaparte, The Life and Works of Edgar Allan Poe: A Psycho-analytic Interpretation, tłum. John Rodker, Imago, London 1949.
22 Ogólny zarys czasów przedstawiają: Daniel Walker Howe, What Hath God Wrought: The Transformation of America, 1815–1848, Oxford University Press, New York 2007; David S. Reynolds, Waking Giant: America in the Age of Jackson, Harper, New York 2008; Charles Sellers, The Market Revolution: Jacksonian America, 1815–1846, Oxford University Press, New York 1991; Sean Wilentz, The Rise of American Democracy: Jefferson to Lincoln, W.W. Norton, New York 2006; Jill Lepore, These Truths: A History of the United States, W.W. Norton & Company, New York 2018; Howard Zinn, A People’s History of the United States: 1492–present, Routledge, New York 2015; Eric Foner, The Story of American Freedom, W.W. Norton & Company, New York 1999.ROZDZIAŁ 1
MŁODY ASTRONOM
Każdy, kto parnym latem 1825 roku mijał posiadłość położoną na rogu ulic Piątej i Głównej, mógł dostrzec na balkonie postać szczupłego mężczyzny, który ostrożnie reguluje teleskop. Dom stał na Shockoe Hill, wzgórzu górującym nad rzeką James, która w rytm pływów wzbierała i opadała i która łączyła Richmond z morzem. Młodzieniec spoglądał przez przyrząd wykonany ze szkła, drewna i mosiądzu, a następnie starannie i cierpliwie przy nim manipulował24. Za dnia obserwował statki wpływające do portu i opuszczające go podczas przypływów, nocą wpatrywał się w gwiazdy.
Szesnastoletni astronom nazywał się Edgar Allan. Niekiedy zwano go Eddie, kiedy indziej mówiono o nim Edgar Poe. Gwiazdozbiory to były dla niego mapy, opowieści i przewidywalne ruchy. Z piwnych oczu młodzieńca bił blask, rysy jego twarzy były delikatne, a żywy umysł gotów na zmierzenie się z dużymi wyzwaniami. Ze względu na żwawość i elegancję ruchów niektórzy porównywali go do ptaka. W Richmond Academy, do której uczęszczał od 1821 roku, uzyskiwał świetne oceny z języków, retoryki oraz przedmiotu o dumnej nazwie „astronomia, przekroje stożkowe, algebra, fluksje i mechanika”25.
Edgar był sierotą, a w swoim przybranym domu wychowywał się samotnie. Biegał wraz z kolegami po lasach za miastem, próbował swoich sił podczas pojedynków bokserskich i przyjacielskich wyzwań. Zdarzyło mu się przepłynąć sześć mil w rzece James, co sam porównywał do przeprawy lorda Byrona przez Hellespont. Byrona naśladował również w swoich próbach poetyckich. Zew serca, o którym pisał, że to „chaos głębokiej pasji”26, znajdował u niego ujście w postaci melodyjnych refleksyjnych wersów. Zatracał się w powieściach i książkach przygodowych, w podręcznikach historii i czasopismach dostępnych w sklepie należącym do jego przybranego ojca, Johna Allana.
Do opiekuna Edgar nie był podobny ani z wyglądu, ani z charakteru. Rosły i przyciężki Allan dbał przede wszystkim o swoją pozycję społeczną i zaspokajanie pragnień. Handlował wyrazistym tytoniem uprawianym na plantacjach na zachodzie i południu stanu Wirginia. Liście zbierane przez afrykańskich niewolników z ziemi odebranej rdzennym Amerykanom zwijano i zwożono na targi w Richmond, suszono i wyprawiano w podróż do północnych stanów i do Anglii. Allana interesowały przede wszystkim godziny dostaw i odjazdu transportów, pogoda, ceny i koszty.
Posiadłość o nazwie Moldavia znajdowała się zaledwie parę kroków od rynku w Richmond, gdzie handlowano tytoniem i bawełną. Kilka ulic dalej, przy Stockoe Bottom, kupowano i sprzedawano niewolników. John Allan trafił do tej posiadłości w czerwcu 1825 roku, po czym zapewnił sobie miejsce wśród elity Richmond, która miała się za arystokrację Południa. Białe kolumny i kopuły największych budynków miasta nawiązywały stylem do imperialnych konstrukcji Grecji i Rzymu. Moldavia, trzykondygnacyjny budynek z portykiem podpartym filarami, miała przypieczętować awans Allana z pozycji człowieka interesu z trudem wiążącego koniec z końcem na posiadacza ziemskiego. Widomą oznaką owego bogactwa i dobrego smaku były w domu portrety, draperie i bogato zdobione meble, a także teleskop Edgara. Ten przedmiot pasował do świata Allana, służył przecież nawigatorom i kartografom do sprawnej organizacji handlu transatlantyckiego.
Kilkadziesiąt lat wcześniej Allan przypłynął do Richmond ze Szkocji, aby dołączyć na miejscu do parającego się handlem wuja Williama Galta. Wspólnie z niejakim Charlesem Ellisem zaczęli sprowadzać sprzęty gospodarstwa domowego, tkaniny i czasopisma dla wysoko postawionej klienteli. W późniejszym czasie Allan ożenił się z Frances Keeling Valentine, córką plantatora. House of Ellis and Allan mocno ucierpiał w wyniku wojny brytyjsko-amerykańskiej w 1812 roku, niemniej wraz ze śmiercią wuja w 1825 roku Allan stał się jednym z najbogatszych mieszkańców stanu Wirginia. Odziedziczył trzy duże posiadłości ziemskie wraz „z niewolnikami, inwentarzem żywym i wszelkiego rodzaju przedmiotami doń przynależnymi”27, jak również prestiżową ławkę Galta w kościele episkopalnym w Richmond.
------------------------------------------------------------------------
24 Allen, Israfel, vol. 1, s. 130. Przyrząd znajduje się na wystawie Edgar Allan Poe House and Museum przy Amity Street w Baltimore.
25 Ogłoszenie Richmond Academy, „Richmond Compiler”, 2 i 4 października 1821, w: TPL, s. 48.
26 Poe, Dreams, w: Tamerlane and Other Poems, s. 26–27; w: LOA, s. 31–32.
27 Testament Williama Galta, zatwierdzony 29 marca 1824, MS, Deed Book 117-B, 99, Circuit Court of the City of Richmond, Va., Division I; w: TPL, s. 63–64.Udręczona podróżami Frances Allan podupadła na zdrowiu. Podczas gdy jej mąż wyjeżdżał do Manchesteru, Szkocji i Liverpoolu, ona udała się do uzdrowiskowej miejscowości Dawlish i na Isle of Wight. John Allan co prawda często przywoływał w swoich listach „Boga w niebiosach”, ale bardzo sobie cenił ziemskie przyjemności i darzył wielkim podziwem „naturalne piękno”61. W listach Frances pobrzmiewa tłumione rozgoryczenie: „Gdyby tylko zdrowie pozwalało mi w pełni korzystać z uroków tego miejsca, szybko przekonałbyś się, że mogę być tak samo szczęśliwa i zadowolona bez Ciebie, jak Ty zdajesz się być pod moją nieobecność, skoro ciągle tylko dobiegają mnie wieści o przyjęciach w domu i za granicą”62.
Abstrahując jednak od trudnej sytuacji politycznej, Edgar miał okazję obserwować na własne oczy niezwykły moment w brytyjskiej historii. Sztuka i nauka przeżywały okres bujnego rozkwitu. Prasa bacznie śledziła każdy ruch lorda Byrona, najsławniejszej i zarazem najbardziej kontrowersyjnej postaci romantyzmu63. Odkrywcy, ogrodnicy, anatomowie i geolodzy zbierali i klasyfikowali wszystkie istoty żywe i wszystkie kamienie, a chemicy prowadzili próby z pierwiastkami wszechświata. W londyńskiej Royal Institution Humphry Davy i Michael Faraday organizowali dynamiczne, żeby nie powiedzieć wybuchowe, eksperymenty, aby zaprezentować możliwości chemii, elektryczności i magnetyzmu. Londyn był forpocztą współczesności. Wierzył w sztukę i naukę, a także we własny przemysł, jak i w skuteczność marynarki wojennej oraz potęgę wojskową.
Allan najpierw zapisał „panicza Edgara Allana” do pobliskiej szkoły, potem zaś wysłał do placówki z internatem. Wybrał Manor House School położoną o pięć mil na północ od Stoke Newington, wioski zamieszkiwanej niegdyś przez radykałów takich jak Richard Price czy Mary Wollstonecraft (i jej córkę Mary Shelley, której ojcem był William Godwin). Dyrektor szkoły, wielebny John Bransby, był zaangażowanym, a przy tym wymagającym nauczycielem języków, matematyki i geometrii. Do rachunku Allana dopisano koszt zakupu podręcznika Cambridge Mathematics, książki do gramatyki oraz dzieła Cycerona zatytułowanego Orator. Opuszczając szkołę, Poe „mówił po francusku, potrafił interpretować proste teksty łacińskie i znacznie wyprzedzał wielu rówieśników pod względem rozeznania w historii i literaturze”64.
Wiele lat później Poe upamiętnił szkołę Bransby’ego w jednej ze swoich nowel, zatytułowanej William Wilson. Bohater utworu wiedzie moralnie wątpliwy żywot i usiłuje uwolnić się od rywala i sobowtóra, z którym współdzieli nie tylko imię i nazwisko, lecz także datę urodzenia. Dwóch Williamów Wilsonów spotyka się po raz pierwszy w szkole, która do złudzenia przypomina tę prowadzoną przez Bransby’ego. Jest to „zaczarowany pałac”65 z labiryntem korytarzy. „Całość kojarzyła się naszym młodym umysłom z obrazem nieskończoności”. Sale były umeblowane biurkami i ławkami, o których Poe pisze: „Blaty poczerniałe, wiekowe i zżarte przez czas, skrzętnie zastawione stosami mocno sfatygowanych ksiąg”. Nad tym wszystkim zaś górował „zegar ogromnych rozmiarów”.
Bransby zapamiętał Edgara Allana jako „chłopca błyskotliwego i zdolnego”, który mógłby być bardzo dobry, „gdyby tak nie był rozpuszczony” przez „nadmierne kieszonkowe umożliwiające zaangażowanie w najróżniejsze psoty”66. Mimo wszystko John Allan pisał do domu z nieukrywanym ojcowskim zadowoleniem: „Edgar radzi sobie dobrze. Nie mam powodów, aby narzekać na jego postępy”67.
Firma Allana przestała sobie jednak radzić w handlu tytoniem na rynku brytyjskim, rodzina spakowała się więc i wróciła do Richmond. Wspomnienia z pobytu w Wielkiej Brytanii – monarchicznym zwierciadle, w którym mogła się przeglądać rodząca się amerykańska republika – odegrały ważną rolę w kształtowaniu się osobowości przyszłego poety i nowelisty.
Z POWROTEM NA STARYCH ŚMIECIACH
Gdy statek „Martha” zacumował w lipcu 1820 roku w Nowym Jorku, Frances czuła się „tak niedobrze”, że Allan posłał po lekarza. Do Norfolk wrócili parowcem. Była to nowinka techniczna, która pojawiła się już po ich wyjeździe (pierwszy parowiec przemierzył Atlantyk zaledwie rok wcześniej). Firma Allana miała sporo długów do spłacenia. Edgar podjął naukę w Clarke’s Academy i tam dała o sobie znać jego prawdziwa natura. Dyrektor Joseph Clarke rozpoznał w nim człowieka o „nadzwyczajnym szacunku do samego siebie, acz niewyniosłego, skrajnie sprawiedliwego i poprawnego w stosunku do kolegów, a przez to bardzo lubianego”68. Zwrócił jednak uwagę, że „w przypadku rozbieżności opinii wśród uczniów wykazywał się nieustępliwością i nie dawał za wygraną, dopóki jego osąd nie wziął góry”. Edgar ponadto doskonalił „moce wyobraźni” w „młodzieńczych utworach adresowanych do młodych przyjaciółek”. Charakteryzował się „wrażliwością i delikatnością serca, skłonny był bardzo się wysilić, aby dogodzić przyjacielowi”. Thomas Ellis, syn wspólnika Allana, nazwał Edgara „prowodyrem pośród chłopców”69. Bezgraniczny podziw dla kolegi skłaniał młodego Ellisa do „podejmowania licznych działań zakazanych”. Edgar nie tylko nauczył go pływać, jeździć na łyżwach i strzelać, ale też namówił na wyprawę długo po zmroku i wspólne strzelanie do cudzego ptactwa – za co obaj odebrali baty.
Cieniem na rzeczywistość Poego rzucało się jego pochodzenie. Edgar chłonął wszystkie wieści napływające od jego brata Henry’ego, który mieszkał u krewnych w Baltimore i planował opłynąć świat70. Jego młodsza siostra Rosalie wychowywała się u państwa Mackenziech i dorastała fizycznie, ale nie psychicznie. Miała nigdy nie wyjść za mąż. Jeden ze szkolnych kolegów Poego tak odniósł się do kwestii „arystokratycznej” atmosfery Richmond: „O Edgarze wszyscy wiedzieli, że miał rodziców aktorów i że jego los zależał od tego, co otrzyma jako adoptowany syn”71. Ta reputacja przekłada się jednak na „zaciekłość, której inaczej by nie wykazywał”.
Poe starał się postrzegać siebie jako członka arystokratycznej elity, ale na każdym kroku przypominano mu, aby nie rościł sobie praw do żadnego majątku. Jako nieadoptowany podopieczny Johna Allana żył z gorzką świadomością, że nie może liczyć na względy, jakich by oczekiwał. Wysokiej pozycji społecznej i uprzywilejowaniu towarzyszyło poczucie całkowitego braku pewności co do przyszłego losu. Wzmagało to w Edgarze potrzebę rywalizacji, a wręcz skłonność do walki. Narastało w nim przekonanie, że jest absolutnie wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju – co zdawało się być zarazem pięknym przeznaczeniem i życiową klątwą.
Gdy w 1825 roku wpatrywał się w gwiazdy z werandy Moldavii, był humorzastym nastolatkiem, który toczył wieczne boje z zastępczym ojcem, z niecierpliwością wyczekiwał wyjazdu na studia i marzył o ucieczce na morze.
------------------------------------------------------------------------
61 Allan do Williama Galta Jr., 12 listopada 1818, William Galt Jr. Papers, William R. Perkins Library, Duke University, w: TPL, s. 39.
62 Frances K. Allan do Johna Allana, 15 października 1818, Valentine Collection, cytat za: AHQ, s. 78.
63 Peter J. Manning, Childe Harold in the Marketplace: From Romaunt to Handbook, „Modern Language Quarterly”, vol. 52, nr 2 (1991), s. 170–90.
64 William Elijah Hunter, Poe and His English Schoolmaster, „Athenaeum”, 19 października 1878, s. 496–97; w: AHQ, s. 71.
65 Poe, William Wilson, w: The Gift, październik 1839, s. 229–53.
66 Hunter, Poe and His English Schoolmaster, s. 497; w: TPL, s. 36.
67 Allan do Williama Erwina , 21 marca 1818, Ellis-Allan Papers, w: TPL, s. 36.
68 Clarke do E.L. Didiera, 16 kwietnia 1876, Autograph MS, Harvard College Library, w: AHQ, s. 83.
69 Thomas H. Ellis, Edgar Allan Poe, „Richmond Standard”, 7 maja 1881, s. 2; w: AHQ, s. 82.
70 Por. Kenneth Silverman, Edgar A. Poe: Mournful and Never-Ending Remembrance, HarperCollins, New York 1991, s. 125–26. O życiu Henry’ego i jego relacjach z Poem: Hervey Allen, Thomas Mabbott (red.), Poe’s Brother: The Poems of William Henry Leonard Poe, George H. Doran, New York 1926, s. 21; Richard Kopley, wprowadzenie do The Narrative of Arthur Gordon Pym of Nantucket, Richard Kopley (red.), Penguin Classics, New York 1999, s. ix–xxix.
71 Colonel John T.L. Preston, Some Reminiscences of Edgar A. Poe as a Schoolboy, w: Edgar Allan Poe: A Memorial Volume, Sara S. Rice (red.), Turnbull Brothers, Baltimore 1877, s. 40–41; w: AHQ, s. 85.