- W empik go
Edith Piaf i Marcel Cerdan. Opowieść o tragicznej miłości - ebook
Edith Piaf i Marcel Cerdan. Opowieść o tragicznej miłości - ebook
Opowieść o wielkiej, choć krótkotrwałej miłości legendarnej piosenkarki Edith Piaf i wybitnego boksera francuskiego Marcela Cerdana. Jej bohaterowie poznali się w 1946r. W jednym z nocnyvh klubów w Paryżu i niebawem zostali kochankami. Ona - drobna kobieta o przeciętnej urodzie, bez wykształcenia i obycia, porywała publiczność niepowtarzalną barwą i siłą głosu, fascynując zarazem swą niezwykłą osobowością. On - wspaniale zbudowany mężczyzna, pochodzący z ubogiej rodziny z Casablanki, osiągnął szczyty pięściarskiej kariery, zdobywając tytuł mistrza świata wagi średniej i stając się bohaterem narodowym. Zanim się spotkali, Piaf miała za sobą wiele burzliwych związków, Cerdan zaś - żonę i dzieci w Maroku. Lecz w ciągu dwóch lat trwania ich związku Edith i Marcel byli ogromnie szczęśliwi. Po tragicznej śmierci Cerdana w wypadku samolotowym w 1949r. Piag przez wiele miesięcy nie mogła dość do siebie, żyła w stanie bliskim obłędu, świadomie zmierzając do samozagłady. Historia ich miłości została przedstawiona w licznych powieściach, wspomnieniach i filmach.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7835-071-2 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Legendy żyją swymi własnymi prawami. Legendy są ludziom potrzebne do życia tak samo jak powietrze czy woda. Świat bez legend byłby pusty, szary, bezsensowny i nudny jak flaki z olejem. Serwy niemieckiego tenisisty von Cramma były tak silne, że dziurawiły na kortach siatki. Gwiazda filmowa lat dwudziestych, Teodozja Godman, znana pod pseudonimem Theda Bara, była córką egipskiej księżniczki i francuskiego kawalerzysty. Zmarły w 1784 roku hrabia Saint-Germain żyje naprawdę do dzisiaj i za pośrednictwem przywódczyni amerykańskiego Kościoła Wszechświata i Triumfu, Elizabeth Clare Prophet, przesyła ludziom informacje o zbliżającym się kataklizmie kosmicznym. Giuseppe Balsamo osobiście rozmawiał z Mojżeszem i studiował pod kierunkiem samego Sokratesa. Edith Piaf urodziła się na pelerynie policjanta na paryskim bruku…
Przy wejściu do budynku pod numerem 72 przy ulicy Belleville w Paryżu widnieje tablica z jasnego marmuru, odsłonięta uroczyście przez Maurice’a Chevaliera, z takim oto napisem:
Na stopniach tego domu
19 grudnia 1915 roku
urodziła się w największej nędzy
EDITH PIAF,
której głos miał poruszyć później
cały świat.
Wszystkie te historie łączy jedna wspólna cecha. Są mitami, bardzo głęboko jednak zakorzenionymi w społecznej świadomości. Próby sprostowań dają zwykle niewiele. Mity są tym bardziej nieśmiertelne, im mniej sensowne. Ludzie na ogół nie lubią rozstawać się ze swymi legendami. Sam o wiele bardziej wolę wierzyć w zaklęte księżniczki niż w promienie Roentgena. Ani jednych, ani drugich nigdy nie widziałem, ale księżniczki – nawet zaklęte – wydają mi się o wiele przyjemniejsze.
Zwykle na legendę składają się: skandale, ekstrawagancje, wielka forsa lub oszałamiająca uroda. Żadne z powyższych w zasadzie nie odnosi się do Edith Piaf. No… może z wyjątkiem tych skandali, chociaż wiele współczesnych gwiazdeczek estrady bije ją i w tej dziedzinie na głowę. Czymże więc wytłumaczyć fenomen tej filigranowej, niezbyt urodziwej i niezgrabnej piosenkarki, w przybrudzonej sukience i starych butach? Jaka siła tkwi w tym szorstkim, nieco zniszczonym głosie o małej skali, że urósł on do rangi wielkiej sztuki? Niedościgniona interpretacja? Hipnotyzująca osobowość?
Mity i legendy o Edith Piaf w dużym stopniu rozpowszechniane były przez samą piosenkarkę. Nie ułatwiają one pracy biografom, którzy często wydają się przepisywać te opowieści jeden od drugiego, zupełnie nie starając się dotrzeć do ich źródeł ani podjąć rzeczywistego trudu poszukiwania. Tym bardziej że legendy tak dobrze przystają do owego universum złych chłopców, ulicznych dziewczyn, przystojnych żołnierzy z Legii Cudzoziemskiej, pozbawionych skrupułów sutenerów, ciemnych zaułków Paryża i szalonych miłości jednej nocy, o których Edith śpiewała w swych piosenkach. Poza tym, jak poddać w wątpliwość prawdziwość wydarzeń, jeśli ostatecznie ręczą za nie osoby publiczne, i to ręczą do tego stopnia, że grawerują je na płytach kamiennych tablic?
We Francji urodziło się kilkaset dobrych piosenkarek, kilkadziesiąt bardzo dobrych, kilkanaście znakomitych. Ale Edith Piaf była jedna jedyna, stanowiąc klasę sama dla siebie. Dopiero poza tą klasą – czy też raczej poniżej tej klasy – można ustawiać w hierarchii wartości inne pieśniarki, porównywać je ze sobą i oceniać. Piaf stała się jednym z tych ślepo uwielbianych mitów, które oddziałując z ekranu, estrady czy sceny, stwarzają na widowni – a także w życiu – pewnego rodzaju zbiorową psychozę. Tych mitów – również w sferze piosenki – jest co prawda więcej, ale tylko ona jedna pozostaje do dzisiaj w tej dziedzinie najwyższą wyrazicielką epoki, jako artystka niepowtarzalna i niedościgniona.
Teksty jej piosenek były przeważnie zadziwiająco banalne, płaskie i tanio melodramatyczne. W dodatku ich repertuar był bardzo monotonny. Była to właściwie ciągle ta sama piosenka: miłość gwałtowna i w założeniu wieczna, kończąca się jednak szybko i znowu zaczynająca się w innym – to znaczy takim samym – wydaniu. Ale kiedy Piaf dotykała tych banalnych historii, wszystko urastało do rozmiarów wielkiej pasji i wielkiego tragizmu. Działo się tak ponieważ wkładała w to wiele własnych przeżyć i doświadczeń. Dlatego w piosence Białe bluzy tak przejmująco brzmiał jej obłąkańczy śmiech po zapewnieniach o wiecznej miłości. Dlatego wierzyło się jej bez zastrzeżeń, kiedy w innej piosence wyznawała, że „niczego nie żałuje” z życia pełnego rozczarowań i zaczyna je ciągle na nowo w ten sam sposób.
Mimo braku wykształcenia i obycia, Edith Piaf była kobietą niezwykłą, porywającą za sobą publiczność, a szczególnie jej męską część. W jej stylu bycia było zarówno coś z księżniczki, jak i dziwki z placu Pigalle. Zabłysnęła pełnym blaskiem, niczym meteor i spłonęła szybko, pozostawiając po sobie trwały ślad w pamięci i sercach tych, którzy ją znali i podziwiali.
Edith Piaf spoczywa w kwaterze numer LXXXXVII na Cimetière du Père-Lachaise. Zasłużyła się dla Francji nie tylko głosem, ale w równym stopniu łóżkiem, w którym wychowała całe pokolenie narodowej piosenki: Yves Montand, Jean-Claude Jaubert, Charles Aznavour, Georges Moustaki, Charles Dumont, Theo Sarapo… Niemałe to poświęcenie dla ojczystej kultury, zważywszy, że naprawdę kochała ponoć tylko tragicznie zmarłego boksera Marcela Cerdana. Bo też te największe miłości wymagają również największych poświęceń – są więc albo po grób (jednego lub obojga kochanków) albo po łóżko (kogoś trzeciego).
Dla wielu czytelników z pewnością dużo bardziej absorbujący niż lista jej miłosnych afer będzie pewnie katalog piosenek Edith, zawierający prawie dwieście utworów. A była przecież nie tylko piosenkarką, ale również aktorką teatralną i filmową. Do trzydziestu piosenek sama napisała słowa. Instynktownie wiedziała więcej o upodobaniach publiczności niż wielu wysoko kształconych specjalistów.
O Marcelu Cerdanie też opowiada się niestworzone rzeczy, poczynając od nie do końca trafionego przezwiska „Marokański bombardier”, czy też „Bombardier z Casablanki”, chociaż urodził się i wychował we francuskiej Algierii. Cerdan jeszcze za życia został bohaterem narodowym. Niewątpliwie był najwybitniejszym francuskim pięściarzem od czasów Georgesa Carpentiera i najlepszym mistrzem wagi średniej reprezentującym barwy tego kraju. On także pojawił się w tym życiu tylko na chwilę i zgasł przedwcześnie, zostawiając jednak po sobie trwały ślad. „Wybrańcy bogów umierają młodo” – powiedział kiedyś słynny komediopisarz rzymski Plaut. Inny wielki Rzymianin, Cycero, stwierdził natomiast: Vitae brevis cursus gloriae sempiternus – „Życie jest krótkie, sława nieśmiertelna”. Te słowa pasują do Cerdana jak tunika do Nessosa.
Po jego śmierci Edith przez wiele miesięcy nie mogła dojść do siebie, a potem idealizowała postać kochanka, przypisując mu zalety, których nigdy nie posiadał i wymyślając opowieści, które nigdy nie miały miejsca. Szczególnie lubowała się w dokładnym opisywaniu ich kontaktów fizycznych, nie ukrywając nawet faktów najbardziej intymnych.
Kiedy Marcel zginął, wszystkie nieszczęścia, o których Piaf śpiewała, nagle stały się rzeczywistością. Przed spotkaniem z nim sama prowokowała dramaty, zerwania i sceny. Były jej potrzebne jak chleb powszedni, wzbogacały jej sztukę. Jego śmierć była początkiem całkowitej utraty równowagi przez Edith. Od tej pory żyła w stanie bliskim obłędu, świadomie zmierzając do kresu. Idylla Piaf – Cerdan prawdopodobnie dlatego pozostała nieskazitelna w legendach o życiu gwiazdy, bo śmierć przerwała ją w apogeum.
W każdym razie magia piosenkarki i jej tragicznie zakończonej miłości do boksera trwa nadal, odżywając ciągle na kartach powieści, najprzeróżniejszych wspomnień i biografii oraz na celuloidowej taśmie filmów. Ulegają jej na całym świecie wciąż nowe i nowe pokolenia zafascynowanych słuchaczy. Zafascynowanych nie tylko niesamowitym głosem „Paryskiego wróbelka” i potężnymi ciosami „Marokańskiego bombardiera”, lecz także legendą.